|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-06-2011, 10:21 | #101 |
Reputacja: 1 | Yavandir - W dowolnej formacji? - zainteresował się elf - czyli jako ciężka konnica także? - Jeśli za te pieniądze zapewnicie wysokiej klasy usługę to się dogadaliśmy. Rozumiem, że zaopatrzenie i sprzęt posiadacie własne. - Zazwyczaj oddziały najemne wolą zachować swobodę ruchu, ale upust z ceny otworzy możliwość zapewnienia wam swojego kąta na dłużej. Ale o tej sprawie, jeśli was interesuje, musisz pogadać z lordem. |
19-06-2011, 13:29 | #102 |
Reputacja: 1 | No i wdepnęli jak zawsze z resztą. Oczywiste albowiem było że skoro tak potężna osoba jak Roger Marie de Bernis sam biskup Akwinti chce śmierci... To ta śmierć może nadejść bardzo szybko. Pewnym pocieszeniem był fakt że te duchowne szuje najwyraźniej się nie lubią. Co prawda zwykły inkwizytor daleko ma do możliwości De Bernisa jednak święte kolegium nadrabiało zawsze zaciekłością. Zaciekłością i podstępem. A że kompanija w jakiej obecnie był Jean-Paul najgorsza nie była w te klocki mieli szanse... Tylko szansę i aż szansę. Pozostawało mu czekać na dalszy rozwój wypadków. |
19-06-2011, 23:09 | #103 |
Reputacja: 1 | Yavandir - Także - potwierdził Lutzow - o ile dostarczycie kawaleryjskie konie i kopie, bo nie będziemy szarżować na mułach i z zaostrzonymi kijkami. Ciężką jazdę każdy by, kurwa, chciał mieć, ale jak przychodzi do płacenia to co drugi ma akurat pogrzeb ojca albo wizytę poborcy. I jeszcze jedno, kontrakt minimum na pół roku, to też nie podlega negocjacji. Mamy umowę? - Mamy. Friedrich patrzył jeszcze przez chwilę na elfa. W końcu demonstracyjnie schował sztylet, który musiał wcześniej ukradkiem wyciągnąć i zagwizdał na palcach. - Uwaga, kompania! - huknął - Wymarsz o świtaniu! Ryży, Kogut, Zmarzlak, Cesare i Łapiduch do mnie. Muszę pogadać ze swoimi podoficerami - mruknął do elfa - Jeśli nie wracasz od razu, możesz kimnąć w obozie, ale nie kręć się i nie przeszkadzaj moim ludziom. Jeden z nich cię gdzieś posadzi albo odprowadzi. - rozejrzał się Orzech! - na jego okrzyk zbliżył się Tileańczyk o twarzy tak pociętej bliznami, że z jego karnacją faktycznie przypomniała nieco orzech. - Zajmij się panem. To powiedziawszy, Lutzow wszedł do namiotu, gdzie przed momentem weszli wezwani przez niego najemnicy. Po chwili z wewnątrz dobiegły podniesione głosy, a Yavandir usłyszał fragment rozmowy. - ... a co z tymi całymi Du'Ponte? Im przecież też obiecałeś... - Zamknij ryj! Zastanówcie się czy... - Zostajesz, czy znikasz? - przerwał mu podsłuchiwanie "adiutant". Zamek Wywal go! Wypierdol go natychmiast! Głos rozdarł się ni z tego ni z owego tym paskudnym, metalicznym tonem, który zawsze powodował ból. Nim Peter zdążył zareagować, Inwkizytor, który już miał odpowiedzieć, zesztywniał, potoczył zdezorientowanym spojrzeniem po komnacie, po czym wykonał szybki gest dłonią, szepcząc coś pod nosem. Głowa Petera eksplodowała bólem. Był tak silny, że nagle zapomniał, gdzie jest i co robi, czy to jego wrzask, czy Głosu, czy tylko omamy. Gdy wrócił do zmysłów, znalazł samego siebie leżącego na podłodze, a przy nim klęczał Jean-Pierre. Zza biurka wychylał się Inkwizytor, którego mina nie zwiastowała absolutnie, ale to absolutnie nic dobrego. - Zdaje mi się, młody panie - rzekł Teodozy z paskudnym grymasem na twarzy - że właśnie dokonała się mała rewolucja w naszych stosunkach. Może zaczniemy od tego, że polecisz wpuścić moich ludzi. Koniec części III
__________________ Now I'm hiding in Honduras I'm a desperate man Send lawyers, guns and money The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |