Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-02-2011, 22:58   #41
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Gaston i Samuel

Inkwizytor zmierzył go chłodny spojrzeniem.
- Jeśli to niezbędne. Ale w takim razie pójdzie z wam jeden z moich ludzi. Pierre – wezwał jednego z tych, którzy ogłuszyli i przyciągnęli z powrotem Samuela. - Pilnuj ich, jeśli wyjdą za bramy miasta.
A wy – zwrócił się do Metznera. – Mniej myślcie, a więcej róbcie. Nie obchodzi mnie, co sądzicie. Macie mi ich przyprowadzić żywych.

Erwan de Dulain

- Hardyś, gołowąsie. Bacz, co i do kogo mówisz, bo niektórzy mogą okazać mniej cierpliwości niźli ja. Najpierw złapcie mi tę bandę, a potem się zastanowię, czy puścić was wolno. Chyba, że odmawiacie. W takim wypadku pogwarzymy sobie na zapleczu. Przy użyciu narzędzi. - wyraz jego twarzy mówił Erwanowi, że tylko czeka na pretekst, by rozciągnąć go na katowskiej ławie.

Grim Spammer

Piwo się rozlało, a pochodnia nie doleciała. Wóz był daleko za daleko. Dostrzegł jednak, że zwalnia przy bramie. Widać ich krzyki dały efekt.

Jean-Paul i łowcy nieludzi (oraz maga)

Zerwana plandeka odsłoniła zawartość wozu. Kapral zlustrował ją pobieżnie.
- Właźta na wóz. – polecił strażnikom. – Niby nikogo nie ma, ale to wiem, czego oni szukajo?
- O, a co to takie toto? – podrapał się w potylicę jeden ze strażników, podnosząc do oczu podłużny, zakrzywiony na jednym końcu przedmiot, połyskujący metalicznie w świetle pochodni.
- Rury żeś kurwa nie widział? Rura i tyle. – stwierdził autorytatywnie drugi.
- A na chuj takie trzymadło do rury?
- No jak? Będziesz napierdalał to tak chwytasz i o, jeb!
- Dajcie to, pały puste.
– rozkazał kapral – Bo tego, dowoda popsowacie. Łokurwa! – gwałtownie przetarł oczy. – To jest ten, szczelba. Jak takim oberwiesz, to taką dziurę ci robi! – pokazał jaką. Dwaj strażnicy wyraźnie się spłoszyli. Żaden nie chciał mieć takiej dziury.
W tym momencie do wozu dotarła pogoń.
- Gdzie oni są?
- Kto?
- Nieludzie!
- Jacy nieludzie?
- Dwóch elfów, krasnolud i człowiek.
- Jak człowiek może być nieludź?
- Cicho, kurwa!
- Nie ma żadnych nieludziów, ino ci dwaj. Ale na wozie żeśmy szczelbę znaleźli.

Kapral podał broń ludziom inkwizytora.
- Puścić ich? – zapytał z nadzieją, że całe zajście się skończy, a on wróci do drzemania przy piecu w baszcie.
- Ten krasnolud miał broń palną, to musi być jego! Zatrzymać ich! Niech ktoś powiadomi inkwizytora!
- Jaki krasnolud?
- Cicho, kurwa…


Nieludzie oraz mag

Noc była dniem pracy dla przedstawicieli multum różnych zawodów: alfonsów, dziwek, włamywaczy, rabusiów, dziwek, morderców, szczurołapów, dziwek i wielu innych.
Była również wymarzoną porą na pozbywanie się trupów. A nadmorskie miasto dawało ku temu niezłą okazję w postaci morza.
Nieludzie, jako obdarzeni lepszymi zmysłami niż ludzie pierwsi zorientowali się, że nie są sami.
- … znowu, kurwa, my musimy topić najgrubszego. Mówię ci, szef się na nas uwziął…
- Przestań pierdolić, od tego twojego powtarzania, jaki jest gruby, naprawdę robi się grubszy…
- Sam przestań pierdolić, słyszę coś.
- Co?
- Ktoś płynie.
- Kurwa, bierz kuszę. Pierdoleni rybacy i ich pierdolone nocne połowy. Jeszcze więcej trupów będzie trza utopić.
- Widzisz ich?
- Ta, czterech chyba jest.
- Rozwalamy. Gotowi?
- Ta.

Zaśpiewały lotki bełtów, groty ze świtem przecięły powietrze.
Dwa elfy i krasnolud niemal jednocześnie stęknęli z bólu, gdy trafiły ich pociski.
Yavandir i Lilawander byli tylko powierzchownie ranni, ale krasnoludowi urwało kawałek ucha.
Tymczasem głosy niosące się po wodzie świadczyły o tym, że strzelcy szykują się do kolejnej salwy.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 23-02-2011, 23:48   #42
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Za dobrze i się wiodło. Zdecydowanie za dobrze.
Kołysanie łódki można było bez problemów znieść. To, że każdy z nich w nieco inny sposób podchodził do wioseł - również. Jakby nie było płynęli do przodu, a kręcili się w kółko, jak w zamkowej sadzawce.
Zapraszam do mnie, zapraszam. Głosik w głowie Petera żywo zareagował na taką możliwość. Jestem bardzo miłym gospodarzem.
Najwyraźniej pojęcie 'miłym' miało różne znaczenia, bowiem Peter świetnie pamiętał los jaki spotkał dwóch uczestników wyprawy pewnego lorda na pewną wyspę.
Oj tam, przesada. I to gruba, zapewnił go Głos. A potem zamilkł na chwilę, obrażony brakiem wiary Petera w intencje (jak najlepsze oczywiście) Głosu.

Woda, prócz tego, ze kołysze, dość dobrze przenosi dźwięk, który dociera nie zawsze tam, dokąd chcieliby mówiący. A niekiedy dociera zdecydowanie dalej.
Peter wojakiem nie był, ale dźwięk jaki wydaje naciągana kusza, znał aż za dobrze.
Pochyl się, kretynie.
Co do pochylenia się Głos miał rację i Peter bez namysłu skorzystał z mądrej rady. W przeciwieństwie do jego towarzyszy, którym nie doradził ani Głos, ani doświadczenie, ani rozsądek.

Najbardziej nawet spokojny człowiek nie lubi służyć za tarczę. A tu nie dość, że raz do nich strzelano, ale nieznani strzelcy, rzezimieszki jakieś z miasta najprawdopodobniej, zamierzali po raz kolejny pobawić się w strzelanie...
Czy warto było na coś czekać?
Co się grzebiesz? No pospiesz się... Głos odzywający się w głowie Petera nie należał do najcierpliwszych.
Zamknij się, warknął Peter. W myślach, nie chcąc wyjść na idiotę.

- KliF, nie strzelaj - syknął. Strzał był za głośny, w dodatku mogli się wywrócić wraz z łódką.

Wiatry magii sprzyjały mu w tej chwili i splatana moc spłynęła do dłoni Petera. Przecinający powietrze błysk...
Człek siedzący na rufie wrogiej łodzi zerwał się na równe nogi, co zaowocowało chybotaniem się łodzi i stekiem przekleństw, jakie posypały się z ust jego kompanów, a potem, ogarnięty płomieniami, z efektownym pluskiem wypadł za burtę.
Nieco za wcześnie, bowiem płonąc idealnie oświetlał cel.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 23-02-2011 o 23:51.
Kerm jest offline  
Stary 24-02-2011, 09:00   #43
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Przyszłość zapowiadała się coraz ciekawiej , mimo to elf był w dobrym nastroju - raz, że napotkał swego kontrahenta - no może nie całkiem, bo jego syna, ale chcącego podjąć współpracę, co nadawało resztki sensu jego pobytowi w okolicy, dwa , że w końcu udało mu się choć na chwilę wrócić na morze. Co prawda kosztowało go to połowę skromnych i wyczerpanych już oszczędności, to jednak nie mógł się spierać z faktem, że była to inwestycja w własne życie. Choć po chwili zdanie musiał zmienić.
“czy oni chcą do nas strzelać?” - zastanawiał się elf na widok kilku bandziorów podnoszących kuszę. Gdyby ktoś już wcześniej potraktował szlachetnego członka rodu Cure De Balans jako tarcze strzelnicza, elf z pewnością najpierw byłby się schylił a później zastanawiał. Tym razem jednak nie pomyślał, że ktoś może odważyć się na taki ruch. Poza tym kiedy już bełt wbił się w jego pierś - na szczęście zatrzymując się na solidnej kolczudze, niemal jej nie przebijając, elfowi szykującego się do strzału w przeciwnika krążyła po głowie tylko jedna myśl “ Za co kurwa?!!”

No ale przypomniał sobie rychło, że ma do czynienia z ludźmi - odpowiedź sama mu się nasunęła - “Barbarzyńcy!” a chwilę po niej strzała która poleciała do jednego z podświetlonych przeciwników. Do kompana który przyglądał się płonącemu kumplowi. Elf specjalnie jasności nie potrzebował, widział jak w dzień przy świetle gwiazd i księżyca, jednak pomyślał, że po takich fajerwerkach i kilku strzałach, przeciwnicy dobrze zapamiętają lekcję i nauczkę płynąca z atakowania członka szlacheckiego rodu. Choć... po barbarzyńcach nie spodziewał się zbyt wiele. Schylony zamierzał wypuszczać strzałę za strzałą aż do całkowitego wytępienia szkodników.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 24-02-2011 o 09:04.
Eliasz jest offline  
Stary 24-02-2011, 11:46   #44
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Po słowach inkwizytora Gaston nie zamierzał więcej tracić czasu - Za mną! - krzyknął i ruszył biegiem w kierunku bramy.
Szczęściem strażnicy spisali się i zatrzymali ten podejrzany wóz. Gaston nadbiegł akurat gdy strażnicy oglądali rusznicę.
- W imieniu inkwizycji, gdzie zbiegowie? - zapytał wartownika.
- Panie nie było tu żadnych zbiegów, tylko ów szlachcic ze sługą, no i z tym. - wskazał na garłacz - Podobno zbiegły nieludź miał takie coś.
- Tylko że tamten miał strzelbę z dwoma lufami, a ta ma tylko jedną baranie.

Gaston był coraz bardziej wnerwiony. Zwierzyna wymykała mu się z rąk.

- Wybaczcie panie całe zamieszanie - zwrócił się do szlachcica - ale szukamy zbiegów podejrzanych o morderstwo sługi inkwizytora. Nie widziałeś może waszmość dwóch elfów, krasnoluda z rusznicą i chuderlawego człeka?
 
Komtur jest offline  
Stary 24-02-2011, 13:30   #45
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Widziałem spadli na nas jak grom z jasnego nieba- pokazuje dziurę w plandece. Wymachiwali bronią, a chwilę potem już ich nie było w tłum pobiegli. Gdzie trudno mi rzec, czym prędzej się oddaliłem. Z nieludźmi i wariatami nigdy nic nie wiadomo. A tamci wyglądali na jednych i drugich. Jakbyście ich złapali możecie doliczyć do listy ich zbrodni grożenie szlachcie... Co za czasy.

Chwilę później Jean-Paul przejechał przez bramę.

[A dalej już jak w poprzednim moim poście. Trzeba to uporządkować i nie ciągnąć dwóch wątków w różnym czasie równolegle.]
 
Icarius jest offline  
Stary 24-02-2011, 18:38   #46
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Odpowiedź szlachcica uświadomiła Gastonowi, że czarownik i jego koleżki mieli nad nim sporą przewagę. Nie należał on jednak do ludzi, którzy by się załamywali takimi błahostkami, a wręcz przeciwnie lubił gdy przeciwnicy stawiali mu wysokie wymagania.

"Szakal" miał teraz trochę czasu na spokojne przeanalizowanie sytuacji. Zwierzyna miał kilka możliwości, ale najprawdopodobniejsze wydawały się trzy. Pierwsza to zostanie w mieście i ukrycie się w jakiejś melinie. Taka sytuacja odpowiadałaby łowcy nagród, ze względu na dużą liczbę świadków w takim skupisku domostw, element ludzki zawsze dawał szerokie pole do popisu. Drugą możliwość stanowiły kanały z tym, że była to bardzo trudna droga ucieczki zarówno dla zwierzyny jaki i dla łowcy i co najważniejsze prowadziła do trzeciej możliwości, czyli do portu. To bardzo możliwe, że zbiegowie odpływali teraz łodzią, to był najprostszy i najszybszy sposób na opuszczenie miasta w tych okolicznościach. Gaston postanowił upewnić się czy jego tok rozumowania jest prawidłowy, ruszył więc na nabrzeże. Musiał się upewnić czy banda czarownika na pewno opuściła miasto, a w porcie zawsze znajdzie się jakiś świadek, jeśli tamtędy uciekli.
 

Ostatnio edytowane przez Komtur : 24-02-2011 o 18:43.
Komtur jest offline  
Stary 24-02-2011, 20:27   #47
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Yavandir
Złożył wiosła i sięgnął po łuk. W przeciwieństwie do reszty towarzyszy nie śpieszył się specjalnie, łódź i tak już trochę się bujała. Przyklękł.
- Nie ruszać się do cholery - syknął do towarzyszy. A potem jednemu ze zbójów przestrzelił gardło. Jeszcze nie zdążył do ich uszu dojść plusk walącego się do wody ciała gdy posłał kolejną strzałę. Nie planował zostawić. żadnych świadków
 
Mike jest teraz online  
Stary 24-02-2011, 22:11   #48
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Grim wrócił do karczmy, w której wcześniej pił i zamówił kolejne piwo. Trochę za dużo emocji jak na jeden wieczór. Co jak co, ale wszystko tu wydaje się dziwne. Szkoda, że nigdzie nie spotkał swojego kuzyna, może on w ogóle nie zamieszkuje w tym mieście. Do tego zagrożenie ze strony grupy pościgowej wcale nie zmalało, ale Spammer nie miał pomysłu jakby stąd uciec, pewnie wszystkie bramy są obstawione. Z drugiej strony to miasto portowe, więc może udałoby się odpłynąć jakimś statkiem. Grim wypił trochę piwa po czym z kuflem w ręku poszedł do inkwizytora i opowiedział mu o wszystkim co zobaczył dokładnie opisując pomocników zbiegów. Spammer zaznaczył również, że zbiegowie nie przekroczyli bramy jadąc wozem, więc prawdopodobnie umówili się z tym niby-szlachcicem po drugiej stronie muru. Grim zaznaczył również, że to w największy wymiarze pachnie spiskiem. Następnie wrócił do picia piwa przy barze, ale oczywiście nie olewa inkwizytora i z kuflem w ręku rusza wykonać kolejne fascynujące polecenia. Prawda jest taka, że wyjścia Grimowi już się skończyły - wszyscy się rozbiegli pozostawiając jego do samotnej walki z rycerzem broniącym zbrodniarzy, w mieście żerował conajmniej jeden z ludzi, którzy go gonili aż z Imperium, a do tego nie mógł uciec z tego miasta, bo poza nim nie miał absolutnie żadnej ochrony przed Alexandrem der Mörder Kränzchenem i jego ewentualnymi kompanami. Wpadł w pułapkę, a jedyne co mu pozostało to wypić jeszcze jedno piwo, a potem pomyśleć dokąd ruszyć swój zad, żeby go uratować.
 
Anonim jest offline  
Stary 25-02-2011, 23:34   #49
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
Samuel wraz łowcą nagród udali się na zewnątrz zatrzymać wóz, aby się dowiedzieć, że ich tam nie ma. Właściciel tego środka lokomocji powiedział, że byli tam i grozili mu bronią ale uciekli, zapewne do portu. A gdzieżby indziej. Szlachcic zaczął się uskarżać na to jak go potraktowano. Wielkie rzeczy. Metzner nienawidził kiedy ludzie z wyższych sfer udawali że ich pozycja społeczna czyni ich ważniejszymi. Sam już dawno porzucił swój tytuł, ziemie i roszczenia do niej, gdy okazało się że wielka stirlandzka arystokracja, chciała pokazać gdzie miejsce dla tych, którzy coś w życiu osiągnęli poprzez talenty i swoją pracę. Panowie posłużyli się religią żeby osiągnąć swoje cele, a tego także nienawidził.
-Ci bandyci zostaną potraktowani zgodnie ze swoimi przewinami, a ty, panie- ukłonił się do niego teatralnie- pilnuj swojego nosa.
Metzner wolał spędzać czas z ludźmi, którzy posiadają pewne talenty i umieją dostrzec i wykorzystać te jego samego.
-Myślę- powiedział do towarzysza niedoli- że najlepiej będzie jak najszybciej iść do portu bo jeśli już wsiedli na jakąś łódź, to wątpię że znajdziemy tu coś odpowiednio szybkiego, żeby ruszyć w pogoń.
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 26-02-2011, 15:34   #50
 
Gniewny's Avatar
 
Reputacja: 1 Gniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodze
Mógł tego się spodziewać, tylko pojawi się w okolicy Yavandira, a już heca na sto dwa. Jak za starych dobrych czasów, tylko za starych dobrych czasów, dotrzymaliby kroku tym frajerom z drugiej łódki na ubitej ziemi, albo w jakiejś karczmie, nie musieliby prowadzić ostrzału i chować się za niską, drewnianą burtą.
Klif padł na pokład łódki przyciskając dłoń do krwawiącego ucha. Kolejna blizna do kolekcji, mógłby pomyśleć, ale nie myślał, bo bolało jak jasna cholera. Nie była to poważna rana, w swym życiu gorsze mu się przytrafiły. Tym bardziej poczuł się zażenowany faktem iż paliła tak mocno, że w jego krasnoludzich oczach pojawiło się kilka łez.

- Zimno. Inkwizycja, pojebani gatunkiści, mordercy jacyś. Ja tu na środku jakiejś cholernej wody. Yavek, jeśli jeszcze raz mi na myśl przyjdzie, by na wakacje do Ciebie przybywać, to weź mnie kopnij w dupę.

- Tam nie strzelaj. - warknął, słysząc słowa Petera. Ściskaną w dłoniach strzelbę włożył do skórzanej uprzęży na plecach, po czym sięgnął za skórzany płaszcz i wyciągnął dwa pistolety. Długie, o cienkich, prostych lufach. - Będzie cichutko, zresztą... Twoje fajerwerki widać z kilku kilometrów.

Eastrock przesunął się na pokładzie łódki. Do samej burty. Tylko jego łeb i sękate ramiona wychodziły poza osłonę. Wycelował i strzelił, dwukrotnie. Peter spodziewał się głośnego wystrzału, nic takiego nie nastąpiło. Co nastąpiło, to krzyk jednego z napastników, który złapał się za ramię. I przekleństwa drugiego, którego kapelusz poleciał do wody.

~~Starzeję się...~~
 
Gniewny jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172