Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-02-2011, 16:48   #21
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
"Wiedziałem że ktoś w końcu pęknie" - pomyślał Gaston gdy zaczęła się jatka. Sam jednak nie ruszył się by wziąć w niej udział, nie za to mu płacono, korzystając jednak z zamieszania, dyskretnie naciągnął kuszę. Wolał być przygotowany, gdyby sytuacja w karczmie wymknęła się z pod kontroli.

"Cholera teraz inkwizytor da nam popalić! Trzy trupy, kupa świadków, tylko że jak mu kurwa wytłumaczyć, że dwóch zbirów napadło na jego pachołka, a nikt dupy nie ruszył by mu pomóc" - Szakal myślał intensywnie - "Dobrze że chociaż mój stół jest dość daleko od tego miejsca. Jakby co to powiem, że za nim zdążyłem naciągnąć kuszę to było już po wszystkim."

Gaston czekał niecierpliwie na dalszy rozwój wypadków. Wszystko zależało teraz od urzędnika Świętego Oficjum, jak zrobi się zbyt ostry to możliwe że trzeba się będzie stąd ulotnić. "Szakal" wiedział jednak że to ostateczność, znając spryt inkwizytorów, gospodę otaczać teraz mogła kompania strażników.
 
Komtur jest offline  
Stary 17-02-2011, 20:51   #22
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
- Ło kurwa, toś się stao się takli szybko, że ja żem nawet łyka browara nie dobił, bom właśnie go miał przy ustach. Czy jaki wałkoń to kurwa wogle widział dokładnie? Poruszali się szybciej niż... kurwa, nie wiem co... - a wszystko to mówił głośno coby wszyscy słyszali i z prawdziwym zagubieniem w sytuacyji. Po dłuższej pauzie i patrzeniu się we wszystkich kierunkach w końcu napił się, ale to tak, że trochę piwa wylało mu się na brodę, a potem na ubranie. Uderzył następnie kuflem o stół, ale nie tak, żeby coś rozbić. - Dobra, a teraz, kurwa czemu ich nikt nie pilnował? Mieliśmy się pilnowac nawzajem, a tymczasem tylko siedzicie i nic nie robicie. Ja to mam jakąś wymówkę, bo akurat, żem pił piwo, a co wy robiliście w tym momencie? Pierdoliliście głupoty, ot co. - w końcu wyjmuję miecz, ale powoli co by nikogo nie spłoszyć i stawiam go przy swojej dupie to znaczy tak, że końcówka ostrza dotyka podłogi, a prawa ręka trzyma klingę, lewa natomiast kufel, nie wstaję z miejsca - Aż wezmę ostrze do ręki i ostrzegam, że upierdolę ryj następnemu psu bratowi. A jako, że nie jestem całkiem trzeźwy to może i przypadkiem jakimś upierdolę cokolwiek innego... a i zupełniastym przypadkiem jakimś mogę i siebie zranić, bo ten alkohol to... - pauza, łyk piwa i... - A tak w ogóle to: RATUNKU!!!! STRAŻ!!! INKWIZYCJA!!!! RATUNKU!!!! MORDUJĄ!!!! - to ostatnie krzykiem takim, żeby wszystkim zadudniło w uszach, bo Grim uznał, że sytuacja jest bardziej sroga niżby to się wydawało na pierwszy rzut oka. Po cichu miał również nadzieję, że krzyk ten rozniesie się również poza norę, w której siedział.
 
Anonim jest offline  
Stary 17-02-2011, 22:18   #23
 
Nahgraz's Avatar
 
Reputacja: 1 Nahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znanyNahgraz wkrótce będzie znany
„Do jasnej cholery! Czy im na rozum padło? Atakować pachoła inkwizycji? Chyba rozum postradać byli musieli. No a na pewno na zdrowie im to nie wyszło, które to postradali... Zaraz po rozumie. Nawet gdyby im się udało, to chyba nie imaginowali sobie pokonać psa oficjum, dodatkowo, kto wie czy, który z tu zgromadzonych nie postanowił by sam ich o łby skrócić.” - Szybko układał myśli Erwan. - „Kurwa, teraz to się dopiero sprawy popierdzielą. inkwizytor się wkurwi jak nic a łby polecą.”

Z całą pewnością ktoś całą tą „gównianą” sprawę przypłaci życiem. Erwan miał tylko nadzieję, że nie przyjdzie mu dzielić losu z kloacznym mordercą.

De Dulain myślał czym by tu usprawiedliwić fakt, że nie ruszył swych czterech liter aby zrobić cokolwiek. Myślał tak na wszelki wypadek gdyby kto czasem pytał, czy to inkwizycja, czy biesiadnicy.

„- Dobra, a teraz, kurwa czemu ich nikt nie pilnował? Mieliśmy się pilnować nawzajem, a tymczasem tylko siedzicie i nic nie robicie. (...) „ - O i już się który taki dopytywać zaczął.

- Panie chyba nie sądzisz, że kto się spodziewał czegoś podobnego? A nawet gdyby, to ja i tak siedziałem po przeciwnej stronie stołu przecie, no i nim bym do nich doskoczył, to i tak by się już pozarzynali jak świnie.
- Mówił podniesionym głosem ażeby podkreślić, że ma rację.

Najemnik łyknął piwa co by zyskać czas dla namysłu.

- Poza tym, to mnie każdy z nich chuj obchodzi szczerze powiedziawszy, bo to ani z tymi szaleńcami ani z tym osiłkiem interesów wspólnych nie miałem i nie mam. Fakt może i warto było pojmać ich żywcem i na spytki wziąć ale kto by to zdążył zareagować.

De Dulain prawdę mówił, bo cała akcja przebiegła niesłychanie szybko i mało kto zdążył by rozdzielić walczących, bądź ich pojmać. Jedyne co dało się zrobić, to zabić któregokolwiek. No właśnie zabić... Fakt mógł rzucić nożem, ale zabijając jednych tym samym Erwan opowiedział by się po stronie drugich, a obieranie jakiejkolwiek ze stron w tej chwili nie wydawało się dobre dla jego zdrowia czy zdrowia kogokolwiek.

- Jedyne co teraz możemy zrobić to przeszukać ich. Może znajdziemy jakie wskazówki co do ich tożsamości czy tożsamości kiblowego napastnika, z którym to mogli przecie być w komitywie. Tyle, że z przeszukiwaniem poczekał bym na inkwizytorka, co by ten czasem nie pomyślał, że który z nas maczał w tym zajściu palce.
 
Nahgraz jest offline  
Stary 17-02-2011, 23:55   #24
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Yavandir
"Zaczyna się cyrk" pomyślał elf. Ech, gdyby wystarczyło pozabijać niewygodne osoby. Życie nie jest takie proste... ale zawsze należy dążyć do jego uproszczenia.
- Klif, pamiętasz jak to kiedyś w Kislevie było?
- A co mam nie pamiętać.

Yavandir wyciągnął kufel w stronę krasnoluda, ten stuknął z rozmachem rozlewając piwo.
- Выпьем с нашими врагами, надеясь воплощать их в жизнь это все,...
- ...что они хотят с нами!

Wstali równocześnie, nie wiadomo kiedy w rekach elfa pojawił się łuk, a grot łapczywie wpatrywał się w Gastona. Reszta gości patrzyła w czarne otwóry krasnoludzkiej flinty. I każdy z nich zdawał sobie sprawę, że ta ciemność może za chwilę zostać rozjaśniona. A fakt, że krasnolud wlał w siebie sporo trunków nie miał żadnego znaczenia, siekańcami nie trzeba było celować. A nawet jakby jakimś cudem spudłował to zawsze mógł poprawić z drugiej lufy.
- Panowie, opuszczamy wasze towarzystwo. Jeśli ktoś nas będzie szukał to będziemy na górze.
- Peter, Lilawander. idziemy.

Elf i krasnolud poruszali się w jednym rytmie cofając się ku tylnym schodom na piętro nie spuszczali nikogo z oka. Krok za krokiem wchodzili na górę. Klif przysiadł na górnym schodku osłaniając pozostałych, gdy go minęli jednym susem zniknął gościom karczmy z widoku.
 

Ostatnio edytowane przez Mike : 18-02-2011 o 00:47.
Mike jest offline  
Stary 18-02-2011, 00:57   #25
 
Gniewny's Avatar
 
Reputacja: 1 Gniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodzeGniewny jest na bardzo dobrej drodze
"Wypijmy za naszych wrogów, życząc, aby im spełniło się to wszystko, czego oni nam życzą!"
- stary i dobrze znany toast z Kisleva.

Klif jednym haustem dopił resztkę piwa i trzasnął kuflem o stół, posypały się drzazgi. Klif splunął przez ramię i chwycił za rusznicę. Piękna to była strzelba. Dwie lufy, szerokie prawie jak ramię. Pierwszorzędna przedstawicielka najlepszej krasnoludzkiej techniki.

~~Czas przypomnieć sobie stare dobre czasy.~~

Mówili, że Bretonia jest tolerancyjna wobec nieludzi. Wszak to dlatego Yavek zostawił za sobą chłodne, Kislevskie powietrze i wyruszył do tej ziemi obiecanej. Furda tam, wszędzie znajdą się pierdoleni rasiści, którzy przepełnieni nienawiścią nawet nie pozwolą w spokoju napić się w karczmie. A tutaj doszła jeszcze cholerna Inkwizycja. W Kislevie to inaczej by gadali...

Yavek chwycił za łuk i wycelował w Gastona, Klif nie miał tak sprecyzowanych planów. Dwie, złowieszcze lufy potężnej rusznicy krążyły po biesiadnikach, nie zatrzymując się na żadnym z nich dłużej niż to wymagane, by poszczali się w porty. Cofał się po schodach, prawie depcząc Yavandirowi pięty. Trzeba było spierdalać. Ostatnim razem jak próbowali czegoś podobnego, to wylądowali w miejskim loszku, na prawie miesiąc, zanim nie udało im się uciec. Tym razem alternatywą był stos i pewna śmierć. Więc trzeba się będzie, kurwa, postarać...

- Yavek, może tak im dmuchnę... – Eastrock mruczał pod nosem, trzymając palec na cynglu. Jeden ruch sękatego palucha i nie będzie czego zbierać z pierwszego frajera, co to uzna, że może im podskoczyć.
- Jeszcze nie teraz. Przyda się na potem. - z ich dwójki to Yavek zawsze miał trochę więcej spokoju. Może i lepiej.

Wreszcie dotarli na szczyt schodów, korzystając z ogólnego zamieszania i zaskoczenia. Klif czujnie spoglądał w dół, czekając, życząc sobie w myślach, by tylko znalazł się jakiś bohater. W słowniku Eastrocka bohater znaczył tyle co trup.

- Do pokoju, raz. - drzwi, zaraz naprzeciw schodów, wyglądały bardzo zachęcająco, w środku mogli bronić się choćby i tydzień, acz Klif miał nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby. To byłoby zdecydowanie nudne... Nie marnując czasu wparowali do środka. Klif pozostał przy drzwiach, spoglądając na schody, czekając aż ktoś łaskawie się na nich pojawi, by posłać go do piekła.
Yavandir w tym czasie sprawdzał okna.
- Wychodzi na dach, da się przeleźć. Jak ktoś będzie próbował podejść to strzelaj!
 

Ostatnio edytowane przez Gniewny : 18-02-2011 o 01:14.
Gniewny jest offline  
Stary 18-02-2011, 09:14   #26
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Peter przez moment tylko zastanawiał się, czy Wieżowy Głosik ma coś wspólnego z decyzją Yavandira i Klifa, czy też może ilość trunków, jakie wlał w siebie krasnolud...
Równie krótko rozmyślał nad tym, czy lepiej zostać, czy uciekać. Podczas ostatniej takiej sytuacji decyzja o szybkim odwrocie okazała się nad wyraz słuszna. Z tych, co pozostali w zajeździe nieodżałowanego Młokosa, nie przeżył nikt, a głowy zdobiące zamkowy mur dobitnie świadczyły o tym, co spotyka tych, którzy w odpowiedniej chwili nie podejmą odpowiedniej decyzji.
Sposób stosowania zbiorowej odpowiedzialności, nie bardzo sprawiedliwy ale w niektórych kręgach dość popularny, zwykle był wykorzystywany przeciwko tym, którzy dali się złapać. A któż mógłby być bardziej winny niż ten, co z uciekinierami siedział przy jednym stole i plany ucieczki omawiał. Łatwiej i prościej skazać tego, co jest pod ręką, niż szukać wiatru w polu. Oczywiście nie zwracając uwagi na wszelakie zaprzeczenia.

Ani Yavandir, ani Klif nie spieszyli się zbytnio. W każdym razie nie na tyle, by stwarzać wrażenie panicznej ucieczki. I nie na tyle, by nie można było do nich dołączyć. Peter również postanowił spokojnie wycofać się na lepszą pozycję. Lepszą przynajmniej jeśli chodzi o ewentualną obronę.
- Wszak zakaz opuszczania dotyczył tylko miasta - powiedział z poważną miną - a nie tej sali.
Przemknął się za plecy krasnoluda i ruszył po schodach do góry.

Świętej pamięci dziadek, który na różnych wojażach zjadł zęby (i dosłownie, i w przenośni) zawsze powtarzał:
- Dopóki nie masz domu, noś swój dobytek ze sobą. Nigdy nie wiadomo, kiedy i jak szybko będziesz musiał zmienić miejsce pobytu.
Pamiętając o dobrych radach Peter nosił swój niezbyt okazały majątek w niezbyt dużym, nie krępującym ruchów plecaku. Nie musiał zatem wracać do swego pokoju po rzeczy...
Gdy Yavandir wskazał okno, Peter tylko skinął głową.
- Paskudny klimat panuje w tej okolicy - powiedział. - Trzeba było zostawić to miasteczko miesiąc temu.
 
Kerm jest offline  
Stary 18-02-2011, 09:50   #27
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
To stało się w jednej chwili. Przy stoliku wywiązała się szamotanina, która po chwili zamieniła się w masakrę. Nikt, pewnie nawet ci którzy w tym uczestniczyli, nie wiedział co się dzieje. Samuel z wrażenia aż spadł z ławy i o mały włos, a by przywalił potylicą w sąsiedni stół. Kiedy już wstał było po wszystkim. Były trzy trupy, o trzy za dużo.
Metzner nie lubił się bić, zawsze zostawiał to innym ale oczywiście broniłby się, gdyby zagrożone było jego życie. W tym momencie czuł się że tak może być, kiedy inkwizytor zobaczy co tu się stało, więc powolnym krokiem, tak żeby nie zwracać na siebie uwagi ruszył ku drzwiom, podczas kiedy to inni znów zaczynali się kłócić. Jebane psy niewierne, jakby dotąd nie mieli za dużo problemów. Miał nadzieję że go nikt nie zatrzyma.
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline  
Stary 18-02-2011, 13:54   #28
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Lilawander długo mógłby dyskutować, czy ucieczka z tego miejsca w takiej chwili jest dobrym pomysłem. Nikt jednak czasu na dyskutowanie mu nie dał, a samotnie pozostawiać nie zamierzał - jako elfowi dostałoby mu się za pobratymca i brodacza. Tego był pewny, więc rad nie rad również przyłożył strzałę do cięciwy swojego długiego łuku choć w przeciwieństwie do pobratymca w nikogo nie celował, chyba że w podłogę, trzymał go jednak tak aby w każdej chwili móc spokojnie podnieść oręże i wystrzelić strzałę.
Gdy ewakuacja z sali była zakończona, zrozumiał, że elf z krasnoludem zamierzają totalnie wypierdalać nie tylko z karczmy ale i z miasta - co prawda nadal mu się to nie uśmiechało, ale jeszcze mniej uśmiechała mu się perspektywa przesłuchania przez inkwizytora z użyciem różnych narzędzi włącznie. Nie protestował więc , ciesząc się jedynie, że nie zdążył jeszcze założyć w tym mieście placówki - zapewne żal mu by było ją zostawiać.
Plany tej dwójki nie były mu znane, ale i tak wyboru już nie miał jak tylko dopasować się do reszty i pomóc im w przeżyciu... bo że będą walczyć o życie - co do tego właściwie to nie miał wątpliwości...
 
Eliasz jest offline  
Stary 18-02-2011, 18:22   #29
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gaston nie odrywał oczu od celującego weń elfa, szczerząc przy tym zęby w ni to szyderczym, ni głupkowatym uśmiechu, ale ruszyć się nie ruszył. Dobrze przypuszczał jakim strzelcem może być Yavandir, plotki o jego zdolnościach strzeleckich musiały zawierać sporo prawdy, był w końcu elfem.

Sytuacja zrobiła się bardzo napięta, zwłaszcza gdy jeden z gości postanowił także się ulotnić. Gaston modlił się w duchu, by krasnoludowi nie puściły nerwy, gdy ten półgłówek wychodził z karczmy. Modlił się także żeby rusznica nie była nabita siekańcami, bo jeśli była to... Wolał nie wyobrażać sobie skutków takiego strzału.
 
Komtur jest offline  
Stary 19-02-2011, 13:40   #30
 
Elthian's Avatar
 
Reputacja: 1 Elthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodzeElthian jest na bardzo dobrej drodze
Wszystko rzeczywiście wydarzyło się niesamowicie szybko. William stał ślepo wpatrując się na dwa trupy i kałużę krwi pod nimi. Każdy od każdego oczekiwał, że powstrzyma morderczą szarpaninę, jednak nikt nie zareagował. Zresztą, każdy martwił się, że w takim chaosie ostrze mogło by dotknąć i jego, więc brak reakcji był jakoś usprawiedliwiony. Dość niepokojąca była ewakuacja trójki nieludzi i człowieka, którego nazwano Peter. Co jak co, ale teraz oni stali się głównymi podejrzanymi. William nie miał zamiaru opuszczać zgromadzenia, zresztą drzwi do tymczasowej Sali przesłuchań otworzą się już za chwilę, nie było sensu uciekać, tym bardziej, że został sam, wolał współpracować, by jak najszybciej opuścić to podłe miasto.
 
Elthian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172