Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-04-2011, 23:42   #41
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sceną z chlebem Martin nie przejął się zbytnio. Bardziej go panny owe interesowały, których głosy przypominały mu coś, co zdarzyło się dawno temu. Gdy zaś wzrok przeniósł z cycków na oblicza, oczom swym uwierzyć nie mógł.
- Amelia? Greta? - spytał zaskoczony.
- Martin! - radosny dwugłos dobiegł do jego uszu. Nim się spostrzegł obie dziewczyny były obok niego.
- Tatko, to jest Martin. Ten, cośmy ci mówili. Co nas dwa lata temu z rąk opryszków zbawił - powiedziała Amelia.
Że to były hrabianki, to Martin nie wiedział aż do teraz. Z imion się przedstawiły, a on... cóż, okazji wtedy nie wykorzystał, by zapłatę za ratunek w naturze odebrać.
Hrabia wzrok na Martina skierował, ale nic nie mówiąc głowa tylko skinął. Na to obie panny Martina pod boki wzięły, po obu stronach się ustawiwszy, i do środka gospody pociągnęły.
A potem na piętro, by w ciszy i spokoju historiami móc się wymienić.
 
Kerm jest offline  
Stary 29-04-2011, 02:37   #42
 
Bloodsoul's Avatar
 
Reputacja: 1 Bloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodze
Na dziewuchy mijające Georga i wchodzące do przytułku on sam zerknął tylko kątem oka. Tak był zajęty jedzeniem, piciem, mlaskaniem, mieleniem, kruszeniem i bekaniem. Choć wyglądały ślicznie i miały odsłonięte co nieco, to w tym momencie lepszymi, w oczach Fleishera smakołykami były pajdy chleba popijane schładzanym trunkiem. Ci co przechodzili aż ze zdziwieniem przypatrywali się dość nieokrzesanemu jegomościowi. Ten tylko od niechcenia mierzył wzrokiem nowo wchodzących do sali.

- Tak, tak smalcu na.. - ktoś strasznie głośno krzyczał blisko Georga i nie dawał mu dokończyć kolejnego zamówienia.- Tak! Kolejny raz powtarzam, trochę smalcu na talerzu, trzy kromki chleba i jeszcze dwa kufle piwa, nic nowego! - barmanka za ladą w końcu wypisała kilka skrótowych słów na pergaminie i oddaliła się do kuchni lub następnego klienta, tego Fleisher już nie obserwował. Chciał przecisnąć się przez tłum w biesiadnej do wyjścia i wrócić do swojego stolika. Tak też zrobił.

Prawie zaczynał ostatnią kromkę, kiedy nerwowy jegomość, a na dodatek straszliwie wychudzony jakoby mu jeść nie dawali przez co najmniej miesiąc, wybiegł bluzgając w stronę zdezorientowanego Georga. W momencie gdy temu strzepnięto kromkę prosto z dłoni, atmosfera zmieniła się gwałtownie, aż te panie chichoty swe zatrzymały gdy ujrzały twarz Fleishera. Dezorientacja zmieniła się bardzo szybko w gniew. Wtem zaś, po szybkiej ocenie sytuacji uśmieszek ironiczny wysypał się na twarzy żołnierza i przytaknąwszy młodzianowi schylił się powoli po tego chleba kawałek. W takiej pozycji schylonej tkwił przez moment i zastanawiał się co zrobić, aż się chudzielec zniecierpliwił.

- No kurewko, podnoś to. - i sam pochylił się nad zmieszanym Fleisherem, ręce trzymając przy biodrach. A ten nie miał w zwyczaju być tak pomiatanym, ale umiał za to wykorzystywać takie sytuacje do spektakularnych pojedynków, które niestety czasami kończyły się podbitym okiem czy złamanym nosem, nie mówiąc już o spieprzonej reputacji. Tym razem postanowił zaryzykować dla zebrania chwilowej chwały i aplauzu. Schyliwszy się chudzielec dostał z impetem kolanem prosto w dolną szczękę. Tylko chrząsnęło coś weń a Georg od razu był gotów do wyprowadzenia kolejnego potężnego ciosu na nieprzygotowanym przeciwniku. Zważywszy na wypite dwa kufle piwa impet ciosu musiał być druzgocący, a jakże odważny i w pełni wykorzystany.

41, 62, 29
 
Bloodsoul jest offline  
Stary 29-04-2011, 08:12   #43
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Rupert nie wytrzymał i niemal biegiem udał się na poszukiwanie jedzenia. Miał nadzieję napić się i najeść za wszystkie czasy. A przynajmniej, żeby było tego tyle, aby zapomnieć o nieprzyjemnej potyczce na bagnach. Na widok pań hrabianek ukłonił się z figlarnie, żeby było wesoło.

Zamówiwszy taki sam posiłek jak Georg, zabrał się za jego pałaszowanie, lub raczej pochłanianie. Niby taki mały Nizioł,a zjadł wszystko z niebywałą wręcz, jak na tak drobną posturę, prędkością.

Usiadłszy pod ścianą, oparł się o nią plecami i postanowił zdrzemnąć się nieco po posiłku, na świeżym powietrzu. Jednak jego sen przerwała jakaś awantura, ktoś krzyknął, ktoś jęknął, ktoś się zaśmiał pod nosem, a później ta niezręczna cisza. Rupert otworzył jedno oko i zerknął. "Oho, będzie raban" pomyślał, obserwując tylko rozwój wypadków.
 
Mortarel jest offline  
Stary 29-04-2011, 13:11   #44
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Alexander Tregardt

Widząc towarzystwo, które wysypało się z karczmy, zaklął pod nosem i splunął. Nie z obawy, choć znał część z nich. I ich reputacje. Po prostu stanowili konkurencję. A wiadomo, że co za dużo, to niezdrowo. Jego szanse na wkręcenie się do orszaku hrabiego właśnie spadły. Zwłaszcza, że i oni znali jego. Ludzie ich pokroju mieli zaś jasne stanowisko w sprawie konkurencji. Chyba, że znalazł się ktoś na tyle mocny, by zmusić ich do w miarę zgodnej współpracy.

Hrabia najwyraźniej był taką osobą, skoro pracowali dla niego bliźniacy Marwitz, Theo i Klaus, Fritz Vogel, ten krępy i człowiek z blizną - Olaf Denke. Wszyscy czterej to najemnicy, a dokładniej najemni mordercy. Dobrzy w mieczu, bezwzględni i bezlitośni. Nad Denkem wisiały wyroki śmierci w dwóch prowincjach, co do reszty nie był pewien.
Bliźniaków pamiętał jeszcze z czasów, gdy był najemnikiem. Obaj już wtedy nie kryli sadyzmu.
Z Voglem był kiedyś w jednej bandzie i tu zaczynały się problemy, bowiem nie rozstali się w przyjaźni. Przeciwnie, pokłócili się o podział łupów, a nożową rozprawę, którą kłótnia się skończyła, przeżyli tylko oni dwaj i jeszcze jeden człowiek.
Denkego poznał przelotnie, gdy ten zgarnął mu sprzed nosa zlecenie. Alex nie chował jednak urazy. W końcu kto pierwszy, ten lepszy. Tak było rozsądniej.
Chudzielca w czerni nie znał, ale domyślał się, że to ktoś tego samego rodzaju. Wszyscy oni byli do złudzenia podobni. Podobna postawa, podobne ruchy, podobne złe spojrzenia, taksujące każdego napotkanego.

Vogel spostrzegł wreszcie Alexa, zły grymas przebiegł mu po twarzy. Podszedł do hrabiego, który bez zaintersowania obserwował scysję swojego człowieka z Georgiem, powiedział coś do niego. Hrabia przeniósł wzrok na Tregardta, zlustrował go uważnie i machnął ręką w niejednoznacznym geście.
Fritz natychmiast ruszył w jego stronę.
- Kopę lat, Alex. - warknął, podchodząc do niego niemal tak blisko, jak chudzielec do halabardnika.
- Faktycznie. - odparł Alexander. Jedną rękę opierał swobodnie o pas z mieczem, drugą zacisnął na rękojeści sztyletu wiszącego z tyłu. Wiedział, że Vogel robi to samo. - Służba u hrabiego, co? Dobrze płaci?
- Może. Co tu robisz?
- Podróżuję.
- Z nimi?
- wskazał głową jego towarzyszy podróży.
- Tak się złożyło.
- Kompani?
- Bynajmniej.
- Hrabia chce z tobą gadać.
- powiedział po chwili ciszy Fritz. - Wiedz, że ja mu odradziłem zatrudnienie ciebie. Ale to on decyduje.
Alex wzruszył ramionami i minął Vogla. Nie puszczając sztyletu.
- Panie hrabio. - skinął głową, stając z von Bielovem twarzą w twarz.
- To prawda, co mówił Fritz? - zapytał, patrząc się na awanturujących. - Żeście się porżnęli nożami, bo chciałeś więcej, niż ci się należało?
- Nie. Porżnąłem ich, bo byli do dupy.
Hrabia pokosił na niego wzrok, na jego ustach na moment pojawił się paskudny uśmiech.
- Wiesz czego chcesz i bierzesz to, taki jesteś?
- Jeśli tego pan chce. Moja propozycja: pan płaci i mówi, kogo zajebać, ja to robię. Bez pytań, bez mędrkowania, bez wykrętów. Jedna trzecia z góry, reszta po robocie. Chyba, że chce mnie pan na etat, wtedy stawka jak dla bliźniaków, a ja jestem dyspozycyjny całą dobę. Mamy umowę?
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"

Ostatnio edytowane przez Cohen : 29-04-2011 o 13:14.
Cohen jest offline  
Stary 29-04-2011, 17:52   #45
 
Retarded_Hamster's Avatar
 
Reputacja: 1 Retarded_Hamster nie jest za bardzo znanyRetarded_Hamster nie jest za bardzo znany
Pomimo tego, że był zarówno głodny jak i spragniony Jotunn zaczął od rozmowy z Jarem rozejrzenia się po okolicy. Hrabia w takiej okolicy nie był niczym typowym, zaś odgłosy dobiegające z gospody sugerowały, iż jego kompania ma już dość mocno w czubie, toteż nietrudno było się domyślić, iż w zetknięciu z jego grupą, która otarła się niedawno o śmierć, stworzą wybuchową mieszankę. Burda nie była dla krasnoluda niczym nowym, ani nawet niepożądanym, jednakże obawiał się, że pijani i durni ludzie zbyt łatwo sięgnąć mogą po broń.

Samemu nie chcąc wywoływać żadnych sporów przysiadł się koło niziołka czując z nim swego rodzaju więź, spowodowaną zarówno niskim wzrostem jak i przynależnością do rasy innej niż ludzka. Ponadto zaś Rupert zajął miejsce, z którego dobrze było wszystko widać, to zaś liczyło się dla Jotunna, który czuł że to co stanie się w zajeździe może okazać się istotne dla jego życia.

Zgodnie z jego przewidywaniami wybuchła burda. Georg przyłożył jakiemuś chudzielcowi, który wydawał się być związany z hrabią. Zdaniem Jotunna całkiem zasłużenie, a poza tym nawet jeśli nie, to w ruch nie poszły ani noże, ani miecze, toteż starcie można było uznać za niegroźne.

- Mam nadzieję, że skończy się to na kilku kuksańcach. – Szepnął do niziołka – Jeśli tylko pięściami będą rozmawiać, to ja chętnie przyłączę się do zabawy, ale jeśli miałby ktoś miecz wyjąć, rzuć mi jakimś kamykiem w głowę lub krzyknij, bo nie chcę życia ni zdrowia głupio tracić. Mogę na ciebie liczyć?
 
Retarded_Hamster jest offline  
Stary 30-04-2011, 15:34   #46
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Draug udał się prosto do karczmy. Nie żeby był specjalnie głodny, ale skoro i tak ponieśli koszt noclegu i schronienia postanowił wykorzystać zaistniałą sytuację należycie. Dobry posiłek spożywany w cywilizowanych warunkach i popijany szlachetnym trunkiem zaliczał do niewielu rozkoszy życia codziennego.

W karczmie zajął sobie wolny stolik w najdalszym kącie sali i usiadł – jak zawsze – plecami do ściany tak, żeby mieć drzwi wejściowe i całą salę na widoku. Po złożeniu zamówienia sklął się na wesoło w duchu. Nigdy chyba się nie wyzbędę nawyków czujnego najemnika. Cóż nie raz i nie dwa uratowało mi to życie. Zresztą mimowolnie zauważył, że nie tylko on trzymał się takich wyuczonych nawyków. Krasnolud Jotunn zajął podobne miejsce w karczmie. Dla wprawnego oka było to aż nadto widoczne i jasne. Dla wszystkich pozostałych był to czysty przypadek w doborze miejsca. Draug zresztą zawsze dobrze czuł się w towarzystwie przedstawicieli rasy krasnoludów. Byli rzetelni, można było na nich polegać i byli nieocenionymi wojownikami.

Jedzenie było przeciętnie. Za to miód pitny był znakomity. Być może goszczący tu hrabia był przyczyną sięgnięcia przez barmana do zapasów lepszych trunków. Swoją droga ciekawe co mości hrabia robi na takim zadupiu. To raczej niespotykane zjawisko.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 06-05-2011, 22:39   #47
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Wszystko potoczyło się szybko. Zbyt szybko jak na gusta Martina. To nie była bowiem odpowiednia chwila. Nie i to z całą stanowczością. „Trochę spokoju, czy ja proszę o wiele?” zapytał w duchu stojąc na piętrze, na wprost otwartych przez Amelię i Gretę drzwi. Drzwi wiodących do pokoju którego głównym, naczelnym meblem było rozległe, skotłowane łoże. Stał patrząc na owe łoże, na obie chętne wyraźnie dziewczyny i słuchając. Słuchając odgłosu narastającej na dole awantury. Awantury w której pierwsze skrzypce grali jego kompani…

***

Wszystko potoczyło się jeszcze szybciej. Alexander jeszcze się targował z Hrabią wymieniając swe zalety i ustalając warunki wejścia na służbę, kiedy to Georg rozpoczął swoją zabawę. Fakt, faktem chudzielec prosił się o to sam. Umazany na twarzy rozpryskanym smalcem Georg poczekał na chudego aż ten się nad nim pochyli, po czym zerwał się i wyprostowanym kolanem trzasnął chudego w łeb, który zresztą sam mu dwoma rękoma za kudły na owo kolano ściągnął. Trzasnęło a na spodniach pojawiła się krew. Georg chciał raz jeszcze poprawić, ale tamten widać nie do końca siłą ciosu zamroczony osłonił się i zamortyzował uderzenie wyciągniętymi dłońmi. Georg puścił go, chwycił w dłoń pusty kufel i rozchlapując resztkę piwa nie namyślając się długo wyrżnął nim w tył głowy pochylonego przeciwnika. Trzasnęło po raz wtóry a chudzielec już bez jęku wylądował u jego stóp gębą zarywszy w piach. Jego towarzysze zaszemrali. Zgrzytnęła dobyta stal. Georg odskoczył w tył i sam dobył oręża stając naprzeciwko uzbrojonych przeciwników. Jego dotychczasowi kompanioni ulotnili się znikając w karczmie niczym woda na pustynnych piaskach. Nie chcieli się w burdę mieszać. Ostał się tylko on sam. On, Alexander, Roan i Starlin. Czterech na pięciu. Mieli szanse. Na pięciu i na Hrabiego, który sprawiał wrażenie, że orężem włada przednio. Czterech na sześciu. Znaczy się gorzej…

- Pięć karli za tego ciula, ale ma boleć! – powiedział iście nie dworskim językiem Hrabia wskazując Alexandrowi Georga. W powietrzu błysnęła wirując, ciśnięta w powietrze potrójna korona. Alexander nie mógł oderwać od niej wzroku, bo była to oferta skierowana do niego. Roan chciał dobyć broni, ale nie zdążył. Theo Marwitz może i nie był najszybszym ze znanych w Hochlandzie morderców, ale niekiedy potrafił zaskoczyć nawet znających go kumotrów. Roan do połowy wydobył swój miecz kiedy to nagle zabulgotał a jego odrąbana płynnym ciosem głowa przechyliła się pod nie do końca normalnym kątem. Jął osuwać się na kolana, kiedy to Hrabia wydał swoim ludziom krótki rozkaz – Zabijcie te ścierwa!

Nie precyzował kogo dokładnie ma na myśli i czy ci, którzy skryli się w oberży, również rozkazem objęci zostali. Przed oberżą jednak sytuacja wyglądała niezwykle fatalnie. Trzech na sześciu. O ile Alexander nie zdecydował by się przyjąć oferty o którą sam zabiegał. Wówczas bowiem mogło być tylko gorzej…


.

[Proszę Akwusa o niepostowanie i kontakt na PW/GG]
 
Bielon jest offline  
Stary 07-05-2011, 00:21   #48
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Stalrin mocno wierzył w swego boga. Mniej w siebie ale pokładał wiarę i w innych zasadach...
-Na Sigmara mordują ZABIJ.-krzyknął. Rzucając się w objęcie przeznaczenia szarżując na hrabiego.

================================================

23, 07, 21 ,45
 
Icarius jest offline  
Stary 07-05-2011, 00:59   #49
 
Bloodsoul's Avatar
 
Reputacja: 1 Bloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodze
- Stalrin, NIE! - zdążył wyskamlać, lecz ten jak zahipnotyzowany. Biegł, nie było odwrotu, ni możliwości ucieczki. Cóż za głupiec - pomyślał Georg. Sytuacja rysowała się zupełnie nie po jego myśli. Miał nadzieję, że broń nie zostanie użyta, nie mógł dopuścić by z jego powodu ginął ktokolwiek. Wydarzenia z przeszłości nie pozwalały. Sam wolałby zginąć u bogu towarzysza, niż z myślą o powyższym. Cóż za patos. Ginąć tak marnie? Chciałoby się zakląć na cały głos. Serce dygotało. Ruszył. Tak jak go uczono, halabarda przed siebie, trzymać wroga na dystans. ”Trzymać wroga na dystans, trzymać wroga na dystans.”

- Trzymać wroga na dystans.. - myśli przerodziły się w szept i ruszył do boju.

86, 12, 69, 94, 23
 

Ostatnio edytowane przez Bloodsoul : 07-05-2011 o 01:01.
Bloodsoul jest offline  
Stary 07-05-2011, 21:47   #50
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Rupert nie miał zamiaru mieszać się do walki o smalec. Nie był to powód, który mógłby skłonić go do wystąpienia przeciwko hrabiemu. No i poza tym głupio umierać za smalec. Wstał więc po cichu z miejsca, w którym siedział. Postanowił oddalić się po cichu, na paluszkach, w jakieś bezpieczniejsze miejsce. Na wszelki wypadek ukradkiem sięgnął po jeden ze swych noży do rzucania, trzymając go w dłoni w ten sposób, że ostrze schowane było częściowo w rękawie. Przygotował się też do ewentualnej obrony, choć nie spodziewał się ataku ze strony ludzi hrabiego, bo niby z jakiego powodu. Nikomu chyba nie wadził siedząc.

Do tego wszystkiego Gregor wydał mu się osobą niespełna rozumu. Najpierw rzucił się na człowieka Hrabiego, za to, że sam zjadł jego jedzenie. Nizioł jak nikt inny rozumiał złość chudzielca. Sam byłby wściekły, gdyby ktoś zjadł jego posiłek. Następnie po pobiciu Gregor krzyknął, aby powstrzymać Stalrina i... sam dołączył do ataku. "Gdzie tu sens, gdzie logika" - zastanawiał się Rupert. "Sami sobie winni... podnosić rękę na tutejszych."

____________________

56, 6, 93, 46
 
Mortarel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172