Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Zakątek LI-teracki > Literatura
Zarejestruj się Użytkownicy


Zobacz wyniki ankiety: Jakiego wyzwania się podejmiesz?
7 3 30.00%
12 2 20.00%
18 2 20.00%
24 1 10.00%
30 1 10.00%
36 0 0%
42 0 0%
48 1 10.00%
54 0 0%
Więcej niż 54 0 0%
Głosujących: 10. Nie możesz głosować w tej sondzie

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-02-2018, 13:55   #11
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
2/18

Żeby nie było śladów: sprawa Grzegorza Przemyka - Cezary Łarewicz

[media]https://czarne.com.pl/uploads/catalog/product/cover/756/large_zeby_nie_bylo_sladow.jpg[/media]

Ocena: 3/10

Książka jest… reportażem ze słynnej sprawy pobicia na śmierć przez ZOMO maturzysty, który skonał w męczarniach. Sprawa trafiła do sądu… ale MSW przez rok zacierało ślady, straszyło świadków, prało mózgi, naginało rzeczywistość, skazywało niewinnych, wpływało na prokuraturę i sąd, by sprawcy pozostali niewinni.
Udało im się to.

Autor dostał nagrodę Nike za swoje dzieło, ale jestem nim całkowicie rozczarowana. Jako literatura… nie wnosi sobą nic. Język jest jałowy, prosty, wyzuty z emocji (jak to w reportażach). Łazarewicz przeczytał wszystkie dostępne akta SB i przeprowadził wywiady z każdym do kogo mógł po 30 latach od wypadku dotrzeć. Za tą ciężką i żmudną pracę należy mu się szacunek… ale tylko za to. Nie czułam żadnych emocji czytając o tej okropnej sprawie. Zniechęcałam się mocno, nawet momentami nudziłam.

O ile morderstwo Grzegorza samo w sobie jest tragedią nie tylko dla rodziny, ale i jego przyjaciół… oraz ludzi, którzy udzielili jemu lub jego matce pomocy. O tyle ta książka… no cóż… no jest… i tyle.
Dla historyka, politologa, socjologa… ten tytuł może być interesujący, ale dla reszty… oprawa jest na tyle odpychająca, że pewnie rzuci go w kąt.

PS. By nie było... Nie oceniam historii jaką opisywał autor, a jego działo. Temat jaki wybrał jest niesamowicie fascynujący oraz smutny... ale mógł to lepiej napisać.
 

Ostatnio edytowane przez sunellica : 18-03-2018 o 20:42.
sunellica jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-02-2018, 17:19   #12
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
4/24

Niemiecka jesień. Reportaż z podróży po Niemczech - Stig Dagerman

Gatunek: reportaż



Cytat:
(...)
Człowiek się budzi, jeśli w ogóle zmrużył oko w zimnym łóżku bez przykrycia, i brodząc w wodzie powyżej kostek, usiłuje rozpalić ogień kilkoma wilgotnymi gałęziami ze zbombardowanego drzewa. Gdzieś z tyłu, w wodzie, słychać dorosły gruźliczny kaszel dziecka. Gdy uda się w końcu rozniecić ogień w piecyku wydobytym z narażeniem życia z walącej się ruiny, pod którą już od kilku lat lezy pogrzebany jego właściciel, piwnica napełnia się dymem i kaszlący kaszlą jeszcze bardziej. Na płycie stoi garnek z wodą - wody jest tu pod dostatkiem - człowiek schyla się i wyławia kilka ziemniaków leżących na niewidocznej podłodze. Stojąc w wodzie do kostek, wkłada ziemniaki do garnka i czeka, aż staną się jadalne, mimo że już od początku były zmarznięte.

(...)

Jednocześnie wypadałoby opisać "nieopisane" życie tych, którzy spędzają dzień w domu, w wodzie, albo "nieopisane" uczucia przepełniające matkę trojga dzieci, kiedy pytają ją, dlaczego nie umaluje się jak pani Schulze, żeby potem dostać czekoladę i konserwy od alianckiego żołnierza. A szczerość i upadek moralny w zalanej wodą piwnicy są "nieopisane", więc matka odpowiada, że nawet żołnierze wyzwoleńczej armii nie są aż tak litościwi, żeby połaszczyć się na niedomyte, wycieńczone, szybko starzejące się ciało, kiedy w mieście jest mnóstwo ciał młodszych, silniejszych i bardziej zadbanych.

(...)

W jesiennym obrazie rodziny w zalanej wodą piwnicy jest miejsce również dla dziennikarza, który ostrożnie łapiąc równowagę na rozłożonych deskach, przeprowadza wywiad z członkami rodziny na temat nowo powstałej niemieckiej demokracji, ich oczekiwań i marzeń - a przede wszystkim pyta,czy było im lepiej za Hitlera. Usłyszawszy odpowiedź, składa ukłon pełen wściekłości, odrazy i pogardy, wycofuje się pospiesznie z cuchnącego pomieszczenia i zajmuje miejsce w wynajętym angielskim aucie lub amerykańskim jeepie i po półgodzinie, sącząc drinka lub pijąc dobre niemieckie piwo w hotelowym barze, przelewa na papier dywagacje pod tytułem Niemiecki nazizm wciąż żyje.

Jest to reportaż z podróży po strefach okupacyjnych USA, GB i FRA w Niemczech jesienią 1947 roku.

Książka jest... mocna i może być szczególnie ciężka dla Polaka, jeżeli czytający nie potrafi wyjść poza odbieranie cierpienia i poczucia krzywdy oraz beznadziei bijących z tego reportażu w kategoriach: "u nas było gorzej" lub "dobrze im tak za to co zrobili".

Wszechobecny głód i brak perspektyw, brak nadziei, apatia, a do tego straszny rozłam w narodzie względem tego co było, co będzie i co jest. Wszystko okraszone klimatem szalejącej denazyfikacji i związanych z nią procesów sądowych (w samym Stuttgarcie 120 000 ludzi stających przed Spruchkammern) weryfikacyjnych. Wszystko to przesiąknięte kryzysem związanym z polityką aliantów torpedujących w tym okresie ewentualność podniesienia się niemieckiej gospodarki. Ruiny, głód, pretensje młodego pokolenia do starego, głód, apatia, zimno. "Nie karajcie nas już" mówi na kartach reportażu jedna z kobiet. Nachodzi refleksja... nawet jeżeli uznać to za 'karę' to jaki sens ma karanie dzieci, albo głodujących, chorych ludzi uwolnionych z Dachau. Albo po prostu z połowy niemieckiego społeczeństwa przez 10 lat żyjących w strachu przed terrorem zafundowanym przez rodaków, a kolejne kilka pod bombami alianckich nalotów?
Poczucie krzywdy i frustracja są wszechobecne. Nie ma co winić i nienawidzić za to aliantów. Nie ma już wierchuszki NSDAP by nienawidzić ich, można nienawidzić siebie nawzajem. Głodujący lokalsi uchodźców z Prus, Śląska, Pomorza przybywających w pociągach określonych jako "niezdatne do przewozu towarów". Ludzi juz tak... Mieszczanie chłopów 'bo spekulują żywnością', a chłopi mieszkańców miast 'bo nocami przychodzą i kradną'.
Wkoło zaś pierwsze wolne wybory po wojnie i tabliczki np. No german civilians na hotelach w niemieckich miastach.
Wielu ludzi, wiele historii, mocny obraz Niemiec roku 1947.

Grube.

Dodatkowo Dagerman, opisuje to wszystko strasznie obiektywnie, on tylko przedstawia fakty czasem w naprawdę bardzo poetycki sposób. To czytelnik ma coś poczuć lub wyciągnąć wnioski. Sam zdecyduje co i jakie.

U mnie ta książka wzbudziła między innymi taką oto refleksję:
  • Polacy w latach 1939-1944, jak i inne okupowane nacje mogły mieć nadzieję na odmianę losu, zwycięstwo aliantów, wyzwolenie itp., a opór i walka o wolność dawały siłę. Niemcy w 1947 nie mieli nawet tego, a takiej biedy i głodu jak w strefach okupacyjnych aliantów, próżno chyba szukać w okupowanej Europie kilka lat wcześniej.
    Dziś Niemcy to czwarta gospodarka świata, lokomotywa Europy. Czy to wynik tych 1,4 miliarda USD z planu Marshalla w latach 1948-1951 (w przełożeniu na dziś ok 10 miliardów USD), w przeliczeniu 18 USD na mieszkańca (przy np. 131 USD per capita dla Grecji) tak odmienił ten kraj? Czy to czym charakteryzuje się ten naród. Pracowitość, upór, organizacja?

Ten reportaż jest dosyć krótki, ot 115 stron i szybko się czyta, wydanie kieszonkowe. Stąd nie mam oporów przed naprawdę gorącym poleceniem tej lektury każdemu, bo nawet jak nie podpasuje to komuś, to nie można będzie mówić o straceniu na tę książkę dużo czasu. Do łyknięcia w parę godzin, a porusza mocno.
Ocena: 8/10
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 21-02-2018 o 17:28.
Leoncoeur jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-02-2018, 22:26   #13
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
3/12

Paul Carell - "Spalona ziemia"
Gatunek: wojenna, analiza, historyczna
Ilość str.: ok 500
Pierwsze wydanie: Niemcy 1966; polskie 2008





Fajna, ciekawa a nawet pasjonująca książka jeśli ktoś lubi czytać o szlachetnym, rycerskim i pomysłowym Wehrmachcie. A jakże na froncie wschodnim

Książka koncentruję się na środku i końcówce walk na froncie wschodnim. Głównie od 1942 do połowy 44-go roku. Ale różne wątki sięgają i operacji Barbarossa i innych frontów i lat. Autor "zalicza" w kolejnych rozdziałach naprawdę sporo bitew, walk i kampani od Leningradu po Kaukaz. I to mu się chwali bo naprawdę wiele tam tego jest. Sporo jest też mapek, na obecne komputerowo generowane, kolorowe mapki może prezentują się dość ubogo. Ale jak na standard z połowy lat 60-tych co ma na nich być przekazane to jest no a mapka pomaga się zorientować w każdym takim bitewnym klimacie.

Do tego plusem jest od groma relacji począwszy od generałów, marszałków, samego Hitlera aż na sam dół, po zwykłych szeregowców. Są to często sfabularyzowane przez autora scenki więc powinny być łatwiejsze do przyswojenia niż suche, nudne historyczne fakty.

No jak dla mnie trzecim atutem książki są różne, bietwniakowe scenki i scenerie. Świetnie się wpisują w półprodukty pod sesje RPG czy skrimish w realiach drugowojennych lub podobnych. Pod tym względem na pewno jest ładna inspiracja a przynajmniej ja tam wiele razy dostrzegłem, że to czy tamto świetnie by się nadawało na taką bitewną sesję/scenę.

Jednak co mnie zniechęca, irytuje lub nawet momentami wkurza to styl i język jakim posługuje się autor przez caluśką książkę. Jest to język czystej proniemieckiej propagandy albo bardzo do tego zbliżony. Bez patrzenia w akta tego faceta widać i czuć, że to Niemiec i do tego bardzo rozżalony Niemiec. Rozżalony tym, że ten dzielny i wspaniały naród z tym ich cudownym Wehrmachtem przegrał tą ostatnią wojnę. No po prostu dla mnie jako Polaka jest to irytujące/wkurzające.

Autor stosuje np. trik psychologiczny gdy niemieckie jednostki nazywa nie tylko po numerze np. 207 DP ale też indentyfikuje po nazwach regionów. Więc tam walczą sasi, tam frankowie, tam jednostka z Prus Wschodnich itd. Za to Armia Czerwona to zwykle jest omówiona armiami, korpusami, czasem dywizjami i jak już jakoś identyfikowalna to z dowódcami.

Biedne Niemiaszki wedle autora musiały walczyć z silniejszym, licznejszym przeciwnikiem do tego napchanym nowoczesną bronią i dokarmianym jeszcze surowcami i sprzetem przez tych aliantów zachodnich. To, że te biedne i poszkodwane Niemiaszki same zaczęły wojnę z tymi wszystkimi krajami jakoś nawet autorowi brewka nie zadrgała ani razu. A jakby co to zawsze jest uniwersalny chłopiec do bicia w tej książcę czyli wujek Aldi.

Autor bowiem do wodza III Rzeszy też ma bardzo elastyczne podejście. Póki Fuhrer prowadził naród niemiecki od zwycięsstwa do zwycięstwa czy to politycznego czy wojennego to autor nic do niego nie ma. Do niego, do NSDAP, do ich polityki zewnętrznej i wewnętrznej no nic. Wujek Aldi mu pasował. Dopiero jak "stracił instynkt który miał we wcześniejszych latach" czy jakoś tak to było z parę razy ujęte na łamach tej książki to wujek Aldi stał się w oczach Carella bad boyem tej opowieści. To przez jego wręcz dywersyjne zarządzanie krajem i wojną Niemcy nie wygrały tej wojny.

Bowiem autor promuje tezę, że "za mało, za późno, o jeden batalion, o jeden pułk ale za mało i za późno". Czyli, że może i Niemcy przygrywać w końcu zaczęły te wojny, walki, bitwy i kampanie no ale własnie o włos, i przez "cziterskie" zagrywki za plecami no i tych napakowanych kodami bojców z Armii Czerwonej.

Zbrodnie Wehrmachtu? Ani słówka. Nie ma tematu. Na froncie czy na terenach okupowanych no nic. Autor nie kłóci się, że coś było czy nie po prostu zbywa temat milczeniem. Trochę jest o radzieckich partyzantach ale też tylko jako część problemów z jakimi musieli borykać się biedne Niemiaszki.

Rozbawiło mnie podejście do rasputicy czyli jesienno - wiosennej niepogody w Rosji. Autor narzeka i klnie na ten brak dróg, błoto, słabą sieć komunikacyjną itd. I to w takim tonie jakby tem te 100 - 200 m dalej po radzieckiej stronie frontu Rosjanie mieli niemieckie autostrady a w ogóle to Majorkę.

A najzabawniejsze dla mnie i tak była postawia aliantów zachodnich. No rany. Ale to jest klika i banda cziterów ci alianci zachodni. No tu biedne Niemiaszki stawiają rozpaczliwy opór komunistycznym hordom na wschodzie a te anglo-amerykańskie nicponie nie dość, że ich dokarmiają na kazdym polu to jeszcze jakieś inwazje na niemieckim zapleczu robią!* Jak tak można?! Normalnie jakby jakąś wojnę z Niemcami mieli czy co...

Autor też bezrefleksyjnie podchodzi do kofiskat i niszczenia mienia z terenów z jakich wycofywał się Wehrmacht. Dziesiątki i setki zrabowanych pociągów i lokomotyw, wymontowanie urządzeń z fabryk rekwiracja bydła, koni, zboża jednym słowem wszystkiego co Niemcy zdążyli zabrać ze sobą. A co się nie dało to zniszczyć. Autor nazywa to taktyką spalonej ziemi i powołuje się jako usprawiedliwienie, że "zawsze tak było". Ale jak polski tłumacz ładnie i celnie zauważył facet nie dostrzega żadnej różnicy między niszczeniem własnego mienia by nie dostało się w ręce najeźdzcy jak choćby to czynili Rosjanie w 41-ym a kradzieżą i niszczeniem przez najeźdźcę/okupanta cudzego mienia by nie wróciło ono w ręce właścicieli. Trochę ten fragment mi się wydaje był przyczynkiem do nadania tytułu tej książcę.

Na koniec powiem też coś o polskim tłumaczu. Pan Kazimierz Szarski. Robi świetną robotę. Poza klasyczną robotą tłumacza dodaje też np. tłumaczenia stopni wojskowych czy nazw jednostek które nie zawsze są intuicyjne nawet dla kogoś zainteresowanego tematyką wojenną. Ale też w paru miejscach popisał ciekawe komentarze od siebie co do tego co i jak napisał autor i mi wygląda, że też musiał mu się parę razy brew do góry skoczyć jak poczytał te niemieckie peany pochwalne.



*Chodziło głównie o aliancką inwazję na Sycylię która była w zbliżonym czasie co bitwa nad Kurskiem (lato '43) a rok później inwazję w Normandii która toczyła się w zbliżonym czasie co radziecka ofensywa Bagration (lato '44).


---



Ocena 4-5/10. Ze względu na odrzucający styl i język dałbym pewnie 2-3/10. Ale jednak książka się ratuje tymi zaletami co wspomniałem wyżej więc dam trochę wyżej.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25-02-2018, 18:43   #14
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Molier - Szelmostwa Skapena

2/48




Niektórzy mogą powiedzieć, że kieruje mną sentyment i możliwe, że będą mieli rację. Pierwszy raz z "Szelmostwami Skapena" miałem kontakt w Teatrze Powszechnym, kiedy to występował w nim jeszcze rewelacyjny kwartet "Teatr Montownia". To była miłość od pierwszego wejrzenia oraz wielokrotne spotkania z nią. Znałem teksty na pamięć, ale "po kiegoż diabła łaził na ten setatek" wciąż bawiło jak na początku.

Nigdy jednak nie sięgnąłem po książkę. Misja dodatkowa była doskonałą okazją, aby tę zaległość nadrobić i... oczywiście się nie zawiodłem. Z każdym kolejnym zdaniem widziałem w głowie odpowiednie sceny oraz to, w jaki sposób zostały odegrane. Powróciły wspomnienia i uśmiech na twarzy.

Zapewne nie każdy zgodzi się z moją oceną ze względu na emocjonalny bagaż recenzowanego tekstu, lecz nie chcę, by ktokolwiek odniósł wrażenie, iż podoba mi się tylko i wyłącznie ze względu na spektakl, który obejrzałem. Gagi są zabawne, fabuła jak węzeł wyglądający na skomplikowany, ale wraz ze zbliżaniem się do końca ręce coraz mocniej ciągną za dwa końce sznura, by pod koniec ostateczny ruch przyniósł rozwiązanie.

Ale przenieśmy się teraz do Neapolu oraz dwóch tamtejszych rodów.
Oktaw, syn Arganta, pod nieobecność ojca żeni się z Hiacyntą, ubogą dziewczyną nieznanego pochodzenia, natomiast Leander, syn Geronta zakochuje się w Zerbinecie cygańskiego pochodzenia. Cały ambaras polega na tym, iż Argant umyślił sobie wydać syna za córkę Geronta zamieszkującą w Tarencie. A ojcowie wracają do Neapolu.

Cóż tu począć? Jeden ożenił się bez wiedzy i pozwolenia ojca, zaś drugi zakochał się i ani myśli na krok odstąpić od myśli połączenia się z wybranką. Jak przekonać dwie skąpe, apodyktyczne zrzędy, by pozwolili synom na pozostanie z ukochanymi kobietami? Tutaj na scenę wkracza Skapen, błyskotliwy i pomysłowy sługa Leandra wikłający w swe intrygi Sylwestra, sługę Oktawa.

Obejrzałbym to jeszcze raz...

 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-02-2018, 21:49   #15
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Brandon Sanderson - Idealny Stan

3/48




Oficjalnie zaczynam spam Brandonem Sandersonem albowiem od początku roku głównie tenże autor jest przeze mnie wystawiony na pierwszy plan czytacza.

Jakiś czas temu, w poprzedniej edycji Wyzwania pojawiła się już recenzja tejże książeczki. Serdecznie polecam zapoznanie się z nią, ponieważ w wielu miejscach będę się do niej odnosił i traktował ją jako tekst wyjściowy, który z kolei będę komentował.

Zasadniczo zgadzam się z kolegą Ardelem w wielu miejscach. Skąd zatem taka rozbieżność w ocenach? Poprzednia daje zaledwie 50%, zaś moja aż 70%!

Książeczka istotnie jest cieniusieńka, natomiast czcionka duża, co sprawia dość mizerne wrażenie przy pierwszym otworzeniu, jeszcze przed zabraniem się za czytanie. Niemniej podobno nie liczy się wielkość, tylko... hmmm... znaczy się... nie ilość, tylko jakość.
Ustaliliśmy sobie zatem, że pierwsze statystyki wypadają zdecydowanie na niekorzyść.

Jak zatem z jakością?
Całkiem nieźle. Byłem pozytywnie zaskoczony, ale po kolei.

Postanowiłem się nie do końca zgodzić z Ardelem w kwestii klasyfikacji. Cyberpunk? Poniekąd być może ewentualnie chyba może być. Możliwe, że wynika to z faktu, iż pierwotny Cyberpunk jest dla mnie koncepcją mocno przestarzałą, przez co nadaje się do jednego miejsca: muzeum. Ja jednak zakwalifikowałbym ją nieco bardziej bezpiecznie, czyli poszedł o jeden poziom w górę. Pogranicze fantasy i science fiction.
Jednocześnie nie mam ochoty się spierać w tej kwestii, ponieważ istotnie widzę w tym wiele cech "cyberpunkowego" zbioru.

Niemniej mózgi umieszczone w słojach, podłączone do superkomputera są nie tylko koncepcją "cyberpunkową", ale także... fizyczną. Istnieje tak właśnie wyglądająca koncepcja, w której rzeczywistość jest jedynie symulacją, do której jesteśmy podłączeni w postaci mózgu zamkniętego w słoju. Więcej. Niektórzy próbowali udowodnić tę tezę schodząc do poziomu najmniejszych części materii w poszukiwaniu podobieństw do pikseli.
Mamy tutaj zatem do czynienia nie tylko z interesującym pomysłem możliwym do spełnienia w przyszłości, lecz również poważną teorią naukową. Do tego wątku powrócę jeszcze za kilka chwil.

Zgadzam się Ardelem, że świat przypomina grę, choć ja powiedziałbym, że to bardziej singleplayer z możliwością wejścia w tryb multiplayer. Jednakże rzeczywiście Idealny Stan skupia się bardziej na trybie multiplayer.
Popieram także stwierdzenie odnośnie kilku ciekawych tematów, lecz tutaj zauważę, że ich gęstość jest całkiem spora. Jak na tak cieniutką książkę występuje ich bardzo dużo. Jestem zwolennikiem cieńszych, skoncentrowanych książek niż rozwlekłych, w których jeden ciekawy pomysł miesza się z toną niepotrzebnego tekstu. Inną sprawą jest to, iż w tej książeczce występuje niekorzystna tendencja skrajnie przeciwna.

Jednym z owych ciekawych tematów jest pytanie o wolną wolę. Jak to z nią jest, skoro istnieją moderatorzy i admini zarządzający życiem? Jak to jest z tą wolnością, skoro żyjemy w zaprogramowanym świecie? W zaprogramowanym w ten sposób. Z jednej strony jest się niemal bogiem decydującym czy NPC będą wiedzieli, że są NPC, a z drugiej jednak bogiem sterowanym. Nie powiem więcej, aby nie zaspoilerować zbyt dużo.

Kolejne to pytanie o sztuczną inteligencję. Czy kiedy (nie "jeśli"!) się pojawi będzie gorsza od "naturalnej"? Czy taką osobę można będzie zakwalifikować jako gorszą, skoro posiada własne myśli, odczucia, przeżycia, wspomnienia, przemyślenia i tak dalej?

Są osoby, które niewątpliwie bez wahania powiedzą "oczywiście, że tak". Tutaj powrócę do kwestii teorii naukowej oraz akapitu wyżej.
Co jeśli teoria jest prawdziwa i rzeczywiście rzeczywistość jest symulacją komputerową stworzoną dla jednostek podłączonych do niej? Co, jeśli taka jednostka posiada swój własny świat i jest otoczona NPC? Co, jeśli ta jednostka nie podzieli się ze światem swoją wiedzą, że jest jedynym graczem lub podzieli się, zaś NPC mu nie uwierzą? Widzicie dokąd zmierzam? Co, jeśli to ty, drogi czytający, jesteś w tym świecie NPC, sztuczną inteligencją myślącą, że jest "naturalna"?

Ktoś może powiedzieć: "niemożliwe". Nic bardziej mylnego. Fałsz. Nieprawda. Kłamstwo. Nie potrafimy nawet ocenić wielkości prawdopodobieństwa tej teorii, lecz jedno jest pewne. Prawdopodobieństwo znajduje się w przedziale (0,1]. Innymi słowy - jest większa od zera na obecnym poziomie wiedzy. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że tak właśnie jest, ponieważ nie mamy żadnych informacji mogących to wykluczyć.

A to nie wszystko. Znalazłem tam jeszcze kilka perełek, lecz wybrałem te jako najciekawsze. Stąd różnica zdań. Być może Ardel nie wiedział o niektórych z tych rzeczy, może o czymś nie pomyślał, a może ja po prostu przykładam do takich rzeczy znacznie większą wagę.

Ja polecam.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 01-03-2018, 18:05   #16
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
3/18

Panika na poziomie -4: Podróże po mikroświatach nauki: strefy skażenia, zabójcze wirusy, genetyczne mutacje, tajemnice liczby pi i kodu DNA - Richard Preston

[media]https://media.merlin.pl/media/231x346/000/005/421/56bb5960c67a7.jpg[/media]

Ocena: 5/10

Krótko i rzeczowo, bo nie ma co się rozdrabniać. Książka jest na pograniczu beletrystyki z literaturą naukową. Autor zamieścił w książce kilka swoich felietonów/wywiadów/reportaży w których porusza całkiem ciekawe historie, o budowaniu superkomputera w mieszkaniu, o tajemnicy ludzkiego DNA i chorób z nim związanych, o tym jak giną lasy w Ameryce, bo na jednej z importowanych roślinek przedostał się mały robaczek, czy o epidemii wirusa Ebola w Afryce.
Pisarza cechuje prosty, rzeczowy język. Przystępny dla każdego. Przedstawiane kwestie są z punktu widzenia laika, który zafascynowany jest historią, która kryje się za nauką, a nie nauką kryjącą za historią, dlatego nie zostajemy przytłoczeni tonami informacji, których nie rozumiemy i nie potrafimy zrozumieć.
Coś dla zabicia czasu, poczytania w podróży. Nie męczy, ciekawi.
W sam raz.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 10-03-2018 o 15:08.
sunellica jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-03-2018, 12:13   #17
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Brandon Sanderson - Legion

4/48




Oto moje drugie spotkanie z Brandonem Sandersonem. Jeszcze bardziej udane niż poprzednio. Poprzednio wadą była długość, a raczej krótkość. Tym razem mamy do czynienia z książką jako taką. I kolejnymi ciekawymi pomysłami.

Stephen Leeds, jak głosi okładka oraz on sam, jest całkiem zdrowy na umyśle. To jego halucynacje są szalone. I jest to w pewnym sensie prawda, ponieważ Legion w żadnym wypadku nie podchodzi pod żadne schorzenie umysłowe. Ten wątek jest również poruszany w fabule, gdzie wszyscy psychiatrzy i psychoanalitycy lubią traktować Leedsa jako królika doświadczalnego. Całkiem naturalnie on nieszczególnie to lubi.

Sprawa jest o tyle ciekawa, iż przypomina nieco przypadek osobowości wielorakiej, ale nie do końca. W przypadku głównego bohatera, jego aspekty nie zajmują miejsca świadomości w kierowaniu ciałem jak to się dzieje w przypadkach rozmnożenia jaźni. Szczerze mówiąc zdecydowanie bardziej przypomina to schizofrenię, ponieważ widzi coś, co nie istnieje, choć też nie do końca. Nie widuje latających żółwi ninja. Jego wizje są ściśle uporządkowane i zawsze zachowują się dokładnie tak, jaki jest ich charakter. Każdy aspekt ma ponadto swoje własne, indywidualne umiejętności zachowujące się dokładnie tak, jak ludzie. Ich obserwacje, przemyślenia i pomoc w kwestiach, w których się specjalizują są jak najbardziej trafne.
Danego aspektu może nie być w jego pokoju, bo "wyjechał do rodziny", każdy mieszka w osobnym pokoju willi, zaś ich działania muszą mieć wpływ na otoczenie. Stephen rezerwuje miejsca również dla aspektów, przepuszcza je w drzwiach, podtrzymuje iluzję realności tego, co jest nierealne.

Leeds może być geniuszem. Wyobraźcie sobie, że niedbale przekartkujecie podręczniki do nauki języka samoańskiego i możecie stworzyć sobie aspekt - Samoańczyka władającego biegle swoim językiem narodowym. Problem w tym, że każdy umysł ma swoje ograniczenia, zaś podtrzymanie tak wielu wyobrażeń wraz ze skutkami ich działań jest wymagające. Im ich więcej, tym trudniejsze się to staje. Dlatego Stephen zabiera na akcje wyłącznie swoją drużynę wyjazdową. Następnym ograniczeniem jest to, iż aspekty widzą wyłącznie to, co widzi Stephen.

J.C., Navy Seal. Początkowo jego chęć zastrzelenia wszystkich była irytująca, ale z czasem przestałem dziwić się, że Leeds go zabiera. Facet jest diabelnie skuteczny w tym, co robi. Nie wierzy, że nie istnieje.

Tobias, filozof z bogatą wiedzą ogólną. Spokojny, zrównoważony, którego głos uspokaja nie ważne o czym by mówił. To uniwersalny członek ekipy. Ma schizofrenię.

Ivy, psychoanalityk. Tak, Leeds stworzył sobie własnego psychoanalityka. Jeśli kojarzycie Cala Lightmana z serialu "Lie to me" lub Paula Eckmana, to już mniej więcej wiecie co potrafi ten aspekt. Trypofobia.

Pojawiła się jeszcze jedna koncepcja naukowa, ale... nie będę jej zdradzał, ponieważ ściśle wiąże się z osią fabularną drugiego z opowiadań. Niemniej rzeczywiście jest to możliwe.

Zgrabnie nawiązując teraz do wyżej wspomnianego fragmentu, książka składa się z dwóch opowiadań, z czego pierwsze jest krótsze. Oba przedstawiają dwie niepowiązane ze sobą sprawy. Pojawia się w nich wspólny mianownik w postaci byłej partnerki Leedsa, która pewnego dnia odeszła, zaś Stephen nawet z pomocą swoich aspektów nie mógł jej znaleźć. Sprawa jednak jest zdecydowanie odłożona na przyszłość. Nie wyobrażam sobie, że Sanderson mógłby nie wrócić do takiego projektu.

Dla mnie super.

 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 03-03-2018 o 12:19.
Alaron Elessedil jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06-03-2018, 23:01   #18
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
4/12





Maciej Kuczyński - "Gorące lata zimnej wojny 1945 - 1965"
Gatunek: wojenna, analiza, historyczna
Ilość str.: ok 250
Pierwsze wydanie: Warszawa 2015


- Świetna książka Łyknąłem ją jednym tchem w jakiś tydzień. Autor zapowiada tą książkę jako pierwszą z planowanej trylogii wojen amerykańskich po II WŚ. Kolejne na tapecie mają pojawić się wojny indochińskie.

- Ale w tej książcę autor ładnie, ciekawie i z licznymi szczegółami opowiada o kolejnych spięciach i napięciach podczas kolejnego dwudzistolecia wojennego omówionego w tej książcę.

- Zaczyna się zaraz pod koniec II WŚ od protestów i prawie buntów żołnierzy z początków '45-go w kontynentalnej części USA które to rozlały się na inne bazy i kontynenty gdy dotarły do nich wieści, że mimo końca wojny tak prędko nie mają wrócić do domów. A chcieli skoro obaj złowrogie mocarstwa czyli Niemcy i Japonia albo były już pokonane albo dogorywały. A przecież wówczas wujek Joe i jego Związek Radziecki był wielkim przyjacielem Ameryki.

- Ciekawie jest opisane też tempo i skalę zniszczeń jakie amerykańskie siły zbrojnie sprowadziły same na siebie zaraz po wojnie. Nie wiem czy w nie większym stopniu jak w końcu pokonane Niemcy po każdej z wojen światowych. A co zdumiewające wręcz Jankesi zrobili to dobrowolnie i sami sobie. Nawet prezydent Truman chciał rozwiązać osławionych już wtedy marines bo są zbędni. Poza tym panował taki huraoptymizm atomówką na którą mieli wówczas monopol, że to zdawało się załatwiać sprawę i każdą kolejną wojnę czyli atomówki i bombowce do ich przenoszenia. A tu klops.

- I książka jest właśnie opisem takich klopsów. Kryzysu berlińskiego który był prężeniem muskułów obydwu stron wd. autora i mojej interpretacji tego co napisał no a potem wojna koreańska. I dla mnie to najciekawszy rozdział książki bo dawno szukałem czegoś o tej wojnie a w tej książcę jest na tyle, że spoko i strategię i sesję w takim klimacie mogę sobie już całkiem nieźlw wyimaginować

- Poza tym są omówione pokrótce interwencje amerykańskie w Libanie w 1958, starcia obu państw chińskich o wysepki Quemoy i Matsu w 1958, interwencje amerykańską w Dominikanie w latach 65-66 i przy okazji przedstawienie scenerii Karaibów i Ameryki Pd. No i drugi co do wielkości rozdział to kryzys kubański i starcie Kennedy vs Chruszczow. Czyli wyjaśnienie dlaczego III WŚ wbrew pozorom była mało prawdopodobna skoro obydwaj główni gracze w ogóle jej nie chcieli.

- Z wad no cóś, mapy. Za mało i za mało detaliczne. Pół biedy z innymi rozdziałami to co jest by mogło być ale do wojny koreańskiej to by się jednak przydało ich trochę więcej.


---



Ocena: 8-9/10 świetna i ciekawa analiza, z militarnym zacięciem o historycznej tematyce niezbyt często branej na tapetę (w porównaniu do np. II WŚ albo wietnamskiej jeśli o USA mowa). Także myślę, że każdy kto szuka albo lubi takie tematy to mógłbym ją z czystym sumieniem polecić.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-03-2018, 01:49   #19
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
5/24

Spowiedź heretyka. Sacum profanum - Piotr Weltrowski, Krzysztof Azarewicz

Gatunek: wywiad rzeka



Cytat:
Traktujecie go jak brata?
  • Graliśmy akurat w Kostaryce, gdy obchodził urodziny. Gość nie potrafił pływać, więc uznaliśmy, że najlepszym prezentem będzie wrzucenie go do wody. Wiedzieliśmy, że ma w spodniach paszport, musieliśmy więc zastosować fortel. Zaczęliśmy oglądać swoje zdjęcia z dokumentów i w pewnym momencie rzuciłem: "Arek, pokaż paszport. Jak wyszedłeś na zdjęciu?". Gdy tylko wyciągnął dokument i podał mi go, wylądował w basenie. Prawie się utopił. Wyciągnęliśmy go jak szmatę. Żeby go udobruchać, zaproponowaliśmy działkę koksu. Tam można takie rzeczy kupić na każdym rogu, jak jabłka na targu. Mieliśmy całą hałdę. Po cichu zamieniłem go jednak na witaminę C w proszku. Powiedziałem: "Teraz pokażę ci, jak się bierze". No i wciągnąłem potworną ilość tego gówna, a resztę dosłownie wylizałem z parapetu. Malta spojrzał na mnie z uznaniem, pokiwał głową i powiedział: "I za to cię właśnie lubię!". Zwinął dolara i sam zabrał się do witaminy C.. Ktoś rzucił: "Arek, jak towar?". A on na to: "Zajebistyyyyy!"
Na wstpie zaznaczę, że takiej muzyki nie trawie. Preferuję lżejszy rock i metal, Behemoth jak inne podobne zespoły wywołuje u mnie rzyg. Kiedyś całą płytę Theriona wywaliłem jak w pierwszym puszczonym utworze usłyszałem growl, którego nie trawię totalnie.
Co innego sam Nergal. Jako człowiek ciekawił mnie zawsze i z wywiadow jakie czasem przeczytalem odnosiłem wrażenie pt.: "Noż cholera. bratnia 'dusza'! "
Wywiadu rzeki nigdy nie czytałem, toteż wybór był w takim wypadku dosyć prosty

I trochę się zawiodłem.

Hedonista, megaloman przyznający się do egocentryzmu i wprost potwierdzający u siebie wybujałą pychę. Jednocześnie wskazujący umiłowanie wolności prawie że fanatycznie. Zasadniczo jego biografia w formie tego wywiadu-rzeki, w dużej mierze jest wytłumaczeniem czym jest ateistyczny, satanizm racjonalny.
Spodobało mi się wielokrotne wskazywanie, że nie daje się spętać nawet samemu sobie i coś w stylu (to nie cytat, lecz moj odbiór): "dziś myślę tak, jutro inaczej. To wciąż będę ja, bogatszy o wczoraj".
Z jednej strony kręgosłup twardy jak stal, z drugiej giętki niczym drut, ale ta giętkość zależna tylko od własnej głowy. Perfekcja i mocne HF.
W wielu miejscach odniosłem wrażenie,, że w tych rozmowach Nergal pieprzy coś, nie tyle pod publiczkę względem odbiorców książki (o czym niżej), ale bawiąc się kumplem wywiad prowadzącym. W sensie coś w stylu budowania narracji na bazie jednej myśli, odczucia. Innego dnia, albo względem kogoś innego, to odpowiedź na zadane pytanie by się mocno różniła, a jednocześnie obie były by prawdziwe, nie udawane i (sic!) oddające jego nastawienie do danej kwestii.
Na przykład wojna i związane z nią zgony. W jednej rozmowie będzie o pogardzie dla zadawania krzywdy i potępienie, w drugiej wskazanie, że wojna to coś naturalnego dla ludzkości i pro, niech się mordują. To nie jego zdanie, a jedynie mój przykład. Nergal jest żywym relatywizmem i by (IMHO) poznać jego zdanie na dany temat trzeba posiłkować się kilkoma pytaniami pomocniczymi, uszczególniającymi jakiś motyw. Bo Darski to relatywista totalny,

Genialnym motywem było by wypuszczenie 2 jego bio wywiadów równolegle, gdzie rozmówca względem pewnych wątków jego filozofii życiowej, przeżyć itp. zadawałby inne pytania. w efekcie powstałyby 2 różne obrazy. I każdy prawdziwy. Z relatywistami i wszak już tak jest

Z pewnością nie jest to książka dla jego fanów... i tu zaczynają się schody.

"Spowiedź" była tworzona po jego związku z Dodą, walce z białaczką, Voice of Poland, w trakcie zdjęć w Ambassadzie Machulskiego. Gdy stał się chwilowym celebrytą. Ta książka to odpowiedź dla rzesz Halinek i Andrzejów widzących go na łamach Faktu, Super Expresu i Pudelka.
Ta książka, to odpowiedź na to kim jest Nergal i dosyć grzeczne tłumaczenie jego filozofii życiowej. Wskazanie iż Diabeł, ale z ludzką twarzą. Ciekawe anegdoty z tras koncertowych i tym podobne niuanse, są tu niejako przy okazji jedynie gdy mówi o swoim nastawieniu do świata.
No ale to tylko moje wrażenie.
Mimo wszystko lektura ciekawa.

\m/


Ocena: 6/10
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 07-03-2018 o 01:52.
Leoncoeur jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-03-2018, 15:23   #20
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
4/18

Dzieci drzewa jakarandy - Sahar Delijani

[media]http://www.taniaksiazka.pl/images/popups/CB3/9788378859284.jpg[/media]

Ocena: 4/10

Cytat:
Dzieci drzewa Jakarandy to opowieść o trzech pokoleniach doświadczonych przez rewolucję islamską w Iranie. O nadziejach na życie w wolności, okrutnych represjach, o tym, jak bardzo bolesna historia ciąży na losach zwyczajnych ludzi, którzy próbują się w niej odnaleźć, podejmować słuszne decyzje, chronić swoich bliskich, kochać. Debiutująca autorka opiera się na przeżyciach swojej rodziny i przyjaciół. Sama urodziła się więzieniu i była wychowywana przez dziadków. Jej narracja jest bardzo emocjonalna, zmysłowa, poetycka. Przedstawione proste sceny są wyjściem dla wspomnień, co w sumie daje spójny obraz świata pełnego lęku i cierpienia, choć w sumie jest to powieść optymistyczna. Pokazująca, że to co w człowieku dobre jest silniejsze niż zło.
Byłam skuszona recenzjami oraz samym pochodzeniem autorki. Jak już niektórzy zauważyli jestem z żabek bardziej orientalnych i im odleglejsza i trudniejsza do zrozumienia jest dla mnie czyjaś kultura i świat, tym lepiej.
Niestety nie należę do osób, które lubią piętnować się sentymentalizmem, choć sama jestem dość uczuciowa.
Męczyłam się czytając tę książkę, widać było, że jest pisana przez kobietę i dla kobiet. Język jest prosty, czasem wręcz dziecinny, miałam wrażenie, że pisała ją jakaś emo siedmiolatka, która twierdzi, że przeżyła w życiu wszystko. Sama treść jest ciekawa i poruszająca. Autorka całkiem dobrze opisywała nastroje i uczucia bohaterów, ale dość silnie emanowało to wszystko patosem i wybujałą wzniosłością, której po prostu nie lubię.
Pomimo niskiej oceny, polecam przeczytać ten tytuł, ukazuje on tragedię - wbrew pozorom - nie tak odległego nam kraju, śmiem nawet twierdzić, że nasza Polska dogadałaby się Iranem na temat wpadek polityczno historycznych naszych wieków.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172