Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - DnD Wybierz się w podróż poprzez Multiwersum, gdzie krzyżują się różne światy i plany istnienia. Stań się jednym z podróżników przemierzającym ścieżki magii, lochów i smoków. Wejdź w bogaty świat D&D i zapomnij o rzeczywistości...


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-03-2024, 15:10   #71
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- No to ci nam się złoto i bogactwo trafiło - sapnął Thanix, nic nie robiąc sobie z człeczej gadaniny. - Nie to, żebym zbyt wiele się spodziewał, ale... ilu ich po drodze poszło na dno? Spójrz no, zostaliśmy sami - zwrócił się do długouchego, gdy błękitnozbrojny przeszedł na tył pilnować dziury. - Myślałeś kiedyś, że przyjdzie ci z duergarem stać na mrozie i śniegu pilnując rozrabiających goblinów? - ciągnął dalej zwracając się do Karanthira.

Przerwał na chwilę, gdy człek znowu wtrącił się pytając o kolejnego zaginionego człowieka.

- Hę?! Żartujesz sobie? - żachnął się szary krasnolud. - To się najemnicy opłaceni zgubili, to człek wysłany po nich do speluny, to kolejny wysłany gdzie indziej... ciesz się, że nie sam tych wrót pilnujesz, bo ja nie wiem czemu nie poszliśmy pić razem z tamtymi do tawerny, tylko odmrażamy sobie rzyci na tym zafajdanym mrozie! I nikt nam za to nie płaci! - gderał nadal.

- Wiecie, chciałem się wyrwać z miasta, gdzie każdy patrzył się na mnie dziwnie... no, wszędzie na powierzchni patrzą dziwnie, ale w mieście jest więcej ludzi... a ty elfie, czego tu szukasz? Pocóż się zaciągnał, hę?

Krasnolud ani myślał, aby ich nieduża grupa dzieliła się nadal.
 
Gladin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07-03-2024, 20:53   #72
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

Brogan pokręcił nakrytą hełmem głową z dezaprobatą wysłuchawszy słów Thanixa.
— A czegoż innego byś się spodziewał szary krasnoludzie, kiedy goblińskie ścierwo wyrosło jak spod ziemi i uśmierca z ukradka korzystając z łaski śnieżycy? Nie wiem, czy upłynęło więcej niż ćwierć dzwona, odkąd bydlaki zaczęły mordować. Tedy nie ma co oczekiwać, iż z miejsca nadciągnie odsiecz. O ile ktokolwiek w ogóle dotarł do Lorda Ulbreka z wieściami. Wcale bym się nie zdziwił gdyby do tego nie doszło. Goblińscy strzelcy mogą czaić się w zaspach na gońców. Trzeba im to przyznać, że bywają przebiegli. Ale spokojnie, z najemnikami bez trudu sprostamy tym tutaj. Oczywiscie jeśli te leniwe dranie postanowią z łaski swej ruszyć zapijaczone rzycie.
Dziesiętnik zważył własny szeroki topór w dłoni i zarazem rozruszał palce, by upewnić się, czy mimo siarczystego mrozu utrzyma pewny chwyt na stylisku broni.
— Nie wiem, co wam nagadali w Luskan, ale o jednym mogę was zapewnić. Lordowi Ulbrekowi równie daleko do niewdzięcznika, co portowej ladacznicy do cnotliwości. Złota nie szczędzi, gdyż na względzie ma jeno dobro Dziesięciu Miast. Na czym niestety próbują perfidnie żerować różne ciemne typy... W każdym razie to on zorganizował tutejszą obronę, osłania rzyć Bryn Shander przed hordą i sam jeden wymógł na pozostałych głowach miast posłanie po pomoc do Luskan i Neverwinter. Nie martwcie się, otrzymacie tu lepszą stawkę niż by wam dali na południu. Ale o złotych pałacach lepiej zapomnijcie. Nie będę też owijał w bawełnę, jest naprawdę ciężko. Miasto opustoszało, wróg jest liczny i atakuje raz za razem. Wprawdzie zarobicie dobrze, ale nie za stanie a za robienie mieczami. A jeśli uporamy się z tą niespodziewaną inwazją, to na pewno znajdzie się dla was jakieś dodatkowe złoto. Mimo ciężkiego charakteru namiestnik Targos słynie ze szczodrości w nagradzaniu zasług.
 
Alex Tyler jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08-03-2024, 09:06   #73
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Karanthir z zaciekawieniem słuchał słów duergara, który w pewnym sensie zdawał się podążać podobną ścieżką jak on. I musiał chyba też zmagać się z niechęcią i podejrzliwością mieszkańców powierzchni. Skłaniał się powoli ku temu by ujawnić mu się, ale tutaj przy tym dziesiętniku nie był to dobry moment.

- Stanie na mrozie nie jest wymarzonym sposobem chyba nikogo na spędzanie czasu - wyszczerzył się w odpowiedzi - a moją ojczyznę opuściłem bo zrobiło mi się tam za ciasno. Chciałem podążać własną ścieżką, a moja rodzina tego nie rozumiała.

Po wymianie zdań pomiędzy Thanixem, a dziesiętnikiem postanowił się wtracić:

- Zimno mi się robi od tego stania. Równie dobrze możemy poszukać twojego człowieka, przynajmniej w ruchu będzie cieplej. Rozumiemy, że jak obronimy miasto wstawisz się za nami u Lorda Ulbreka w kwestiii naszego wynagrodzenia - a najemnicy, którzy siedzą i piją w tawernie gdy są potrzebni moim zdaniem nie powinni go dostać w ogóle - skwitował, chowając dłonie głębiej w poły płaszcza.

- Zgodzisz się ze mną? - zwrócił się do zamaskowanego towarzysza, który był sprawny w przekradaniu się i walce wręcz - przy okazji, jak ci na imię, bo chyba nie była mi dana przyjemność poznania twego miana?
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 08-03-2024 o 09:10.
Lord Melkor jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 10-03-2024, 20:32   #74
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Nolan na moment zamknął oczy. Jak mógł marnować czas w ten sposób, gdy miasto było zagrożone?

Splunął na stół przy którym siedział szary pies i jego kundle.

- Siedźcie tutaj i chlejcie. Czekajcie aż wasz kapłan znajdzie wam groby, które możecie ograbić. Chlejcie, aż będziecie się zataczać. A gdy gobliny tu wpadną może będziecie już gotowi w waszych osranych ze strachu pludrach, żebyście mogli skonać, ściskając chciwie złote zęby wydarte z bezbronnego trupa czyjejś matki. Powodzenia wam życzę.

Nolan cofnął się o dwa kroki
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 18-03-2024 o 19:44.
Mi Raaz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 11-03-2024, 21:58   #75
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

Cytat:
— Zimno mi się robi od tego stania — wtrącił Karanthir. — Równie dobrze możemy poszukać twojego człowieka, przynajmniej w ruchu będzie cieplej. Rozumiemy, że jak obronimy miasto wstawisz się za nami u Lorda Ulbreka w kwestiii naszego wynagrodzenia – a najemnicy, którzy siedzą i piją w tawernie gdy są potrzebni, moim zdaniem nie powinni go dostać w ogóle.
— Rzeknę jeno prawdę, jak na sądzie u Tyra — wyjaśnił Brogan. — Ni mniej, ni więcej.
Następnie obrócił głowę na południe i utkwił wzrok w śnieżnej kotarze, jakby desperacko próbując przebić ją wzrokiem.
— Zowie się Crandall — oznajmił. — Nosi taki sam uniform Straży Targos jak ja.
Po chwili ciszy dodał jeszcze.
— Nie dajcie się zabić.


Cytat:
Nolan splunął na stół przy którym siedziała banda Żelaznej Obroży.
— Siedźcie tutaj i chlejcie. Czekajcie, aż wasz kapłan znajdzie wam groby, które możecie ograbić. Chlejcie, aż będziecie się zataczać. A gdy gobliny tu wpadną, może będziecie już gotowi w waszych osranych ze strachu pludrach, żebyście mogli skonać, ściskając chciwie złote zęby wydarte z bezbronnego trupa czyjejś matki. Powodzenia wam życzę.
— Co u-? — zaskoczony obelżywym gestem i siarczystą zniewagą wypowiedzianą przez eks-pirata Czarny Geoffrey z miejsca zawrzał. — Ty psi pomiocie, przetnę cię za to na pół!
Po czym z niespodziewaną szybkością jak na kogoś po niejednym piwie zerwał się z krzesła, jednocześnie wyszarpując ze skórzanej pochwy wysokiej jakości krótki miecz. W ślad za nim podążyli jego towarzysze, chwytając za własny oręż. Gwałtowność reakcji niecnej bandy pozwoliła jej przejąć inicjatywę w nieuniknionej bójce.


Pierwszy zaatakował herszt, precyzyjnym i niehonorowym pchnięciem wąsko zakończonego ostrza trafiając prosto w pachwinę Szkutnika, dotkliwie go raniąc. W sukurs niepisanemu przywódcy od razu ruszył Blanchard Pike, ze swoją ikoniczną piką gwałtownie nacierając naprzód. Jednak przejrzawszy jego zamiar czujny niczym wartownik Hornraven wyprowadził ku niemu wyprzedzający atak toporkiem, rozcinając głęboko tkanki i skórzany pancerz krewkiego oponenta. Nie zatrzymało to jednak ofensywy pełnego witalności woja, który zaledwie chwilę później wykonał za pomocą długiego drzewca skuteczny manewr obalający na czarnowłosej aasimarce, za którym natychmiast poszło błyskawiczne pchnięcie omijające hartowane płyty pancerza upadłej na brudną posadzkę kobiety, wrażające krótki grot głęboko w jej kredowe ciało, przeszywając je niebezpiecznie blisko serca.
Niechaj twój księżyc będzie mym światłem, a sprawię, by mój miecz stał się twoim lśniącym symbolem — bladolica sfertknięta pochwyciwszy wiszący u szyi srebrny wisior z poświęceniem wymówiła modlitwę do swej bogini niesamowitym wysiłkiem woli podnosząc się z ziemi mimo obficie krwawiącej rany.
Po tych żarliwych słowach koło zakapturzonego członka niesławnych najmitów niespodziewanie pojawił się przyobleczony w srebrzysto-widmową postać święty oręż Księżycowej Panny, ciężka buława zwana Dłonią Księżyca. Podobna do tej, którą nosiła przy sobie sama kapłanka. Wyczarowana magią objawień broń natychmiast uderzyła, ku zaskoczeniu łotra boleśnie gruchocząc mu obojczyk.
Selûne, która przędziesz na świetlistym krośnie,
Zszyj nasze serca srebrnymi nićmi,
Ulecz nas kroplami porannej rosy,
I rozświetl nasze dusze najdelikatniejszym blaskiem gwiazd.
Po z trudem wyduszonych słowach kolejnej modlitwy ciężko rannej kleryczki połowę tawerny objął emanujący z niej bladosrebrzysty sakralny blask, niepojętym sposobem dodający sojusznikom oraz jej samej odwagi, klarowności umysłu i witalnych sił. Niezrażony tym pokazem boskiej mocy Kickshaw sprytnie wymknął się świętej broni i okrążając swe cele niczym sęp, opadł w końcu na plecy Nolana, znienacka wbijając swe krótkie ostrze głęboko w ciało wojownika, spychając go tym samym na granicę żywotności i przytomności. Sytuacja bohaterów w danej chwili nie prezentowała się zbyt optymistycznie, zdawało się, że szubrawcy dzięki gwałtowności swego natarcia i nieczystym atakom zyskali wyraźną przewagę w starciu.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 12-03-2024 o 06:25.
Alex Tyler jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-03-2024, 17:04   #76
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

Pojmując wielce niepokojący obrót spraw Oryon Karras spróbował przemknąć niepostrzeżenie na południe, ku oddalonym skupiskom beczek gwarantującym nieco osłony i potencjalnie lepszą taktycznie pozycję. Po drodze jednak dosięgły go ataki dwóch czujnych członków Żelaznej Obroży, i o ile atak Kickshawa zdołał zablokować wyczarowaną naprędce z tkaniny Splotu połyskującą srebrem magiczną tarczą, o tyle grot piki Blancharda ominął tę barierę i dosięgnął jego ciała. Na swe szczęście diabelstwo zdołało uniknąć jakichkolwiek obrażeń bowiem cały impet ciosu zdołała jakimś cudem zniwelować księżycowa aura emanująca z kleryczki. Moment później, uszedłszy poza zasięg mieczy, zaklinacz sięgnął po swe lunarne dziedzictwo krwi, po krótkiej inkantacji i rozsypaniu kolorowego proszku wystrzeliwując z ręki sięgającym piętnastu stóp wachlarzem oślepiająco jaskrawych barw. W efekcie czego przynajmniej tymczasowo oślepił Czarnego Geoffreya, wyciskając z jego ust siarczyste przekleństwo. W międzyczasie Nolan wypuścił z dłoni ręczny toporek i wyszarpnął z pochwy długi miecz, od razu przechodząc do ataku na herszta bandy. Zakręciwszy wprawnie nadgarstkiem, wywinął prostym ostrzem, pozostawiając kolejną, tym razem zdecydowanie głębszą bruzdę na ciele i pancerzu wrażego łotra. Dodatkowym efektem tego siejącego spustoszenie ataku było utworzenie dla ciężko rannej selûnitki wyrwy w linii napastników, którą to za radą Mistrza Bitew wydostała się poza pierścień wrogów. Natomiast Czarny Geoffrey mimo ran i wzroku zasnutego białą mgłą starał się nie być dłużny wojownikowi z północy, acz jego nieczysty styl walki i wyśmienity krótki miecz nie zdołały skompensować przelotnej ślepoty w efekcie czego mur tarczy Szkutnika pozostał niesforsowany. Nie ustający w próbie dosięgnięcia wroga bronią sprytny herszt najmitów jednocześnie poradził Pike’owi by zajął się umykającą kapłanką, która emanowała srebrzystą aurą dodającą nadnaturalnego wigoru przeciwnikom. Za radą niepisanego przywódcy Blanchard przeszedł chyżo do natarcia na czarnowłosą, zażarcie wykonując kolejne sztychy w kierunku oddalonej kobiety. Żaden jednak nie zdołał uczynić jej szkody, to chybiając, to obcierając zaledwie płyty jej pancerza. Służka Naszej Pani ze Srebra z kolei zmówiła żarliwą modlitwę, księżycowym blaskiem przywracając sobie porcję siły życiowej. Potem poprzez mentalne polecenie natarła swoim duchowym orężem na mózg grupy, lecz mimo ataku z flanki i problemów z widzeniem celu przez panujący na miejscu starcia chaos widmowa buława nie zdołała dosięgnąć wyznaczonego wroga. Mniej więcej w tym samym czasie cwany Kickshaw o zręcznych dłoniach niespodziewanie wydobył z rękawa fiolkę z kwasem, którą momentalnie cisnął ponad głowami stłoczonych kombatantów w kierunku upadłej aasimarki. Niestety pośpiech i bitewne zamieszanie utrudniły mu celowanie, dzięki czemu skoncentrowana kapłanka bez trudu zdołała sparować ją tarczą. Następnie zakapturzony najmita użył swych krótkich ostrzy do podstępnego zadźgania Hornravena, sprowadzając go momentalnie do parteru, balansującego na krawędzi życia.
— Starczy! Wystarczy, pax! Pax, mówię — krzyknął nagle Oryon, unosząc dłonie w uniwersalnym geście kapitulacji. — Daliście Szkutnikowi nauczkę i dowiedliście swego kunsztu bojowego. Zostawimy was w pokoju. Dajcie nam odejść, a powiemy wam, gdzie możecie znaleźć sporo napitku. Niestrzeżonego. Dobrego sortu. Z dalekich stron. Wraz z innymi, równie niestrzeżonymi, rzeczami.
Oryon Karras: Charyzma (Perswazja) [PT Tajny]: 15 – Sukces!


Czarny Geoffrey, usłyszawszy słowa zaklinacza, po pełnej napięcia chwili wykonał raptowny, wstrzymujący gest ręką, w efekcie czego zastopował swych kompanów. Przede wszystkim zaś Blancharda, który przymierzał się właśnie do dobicia konającego Nolana.
— Ha, ha! Nie ma chwosta na bandę Żelaznej Obroży! — uradował się zakapturzony Kickshaw.
— Brzmi nieźle cuchnący siarką diabli synu, ale to wystarczy, bym darował jeno waszej dwójce — moment później oznajmił chłodnym tonem herszt, po czym bezceremonialnie splunął krwią na leżącego pod jego nogami eks-pirata, stabilizowanego akurat przez bladolicą sferotkniętą. — Kaprawy syn beznosej ladacznicy nieźle mnie pokiereszował. Kto wie, ile policzy mi za to cyrulik i kiedy będę znów gotów do służby na chwałę Targos.
Ostatnie słowa wypowiedział z udawanym zwątpieniem i wyczuwalną ironią.
— Przeto należy mi się za to jakieś zadośćuczynienie... Najlepiej w błyszczącej monecie.
Niesławny poszukiwacz przygód uśmiechnął się paskudnie, po czym pochylił, by cynicznie splądrować dobytek nieprzytomnego Hornravena.
— Wystroił się jak panisko, znaczy, ubytek paru złotych lwów go nie obejdzie — stwierdził kpiąco Pike, opierający ciężar ciała na drzewcu broni.
Tymczasem Aurora, wyciągająca umierającego towarzysza z objęć śmierci, nie wypowiedziała słowa, jedynie przez chwilę spojrzała wymownie w stronę Karrasa swymi bezdennymi studniami upiornej czerni. Dostrzegł w nich, że gotowa była się sprzeciwić, lecz zarazem doskonale zdawała sobie sprawę, że sama w starciu z bandą nie ma najmniejszych szans. Liczyła przeto, że czaromiot udzieli jej swego wsparcia. Aczkolwiek roztropnie mawia się, że zawsze istnieje jakieś inne wyjście. Zdawało się, że na moment całe pomieszczenie wstrzymało oddech, ciekawe czy sprytne diabelstwo ponownie rzuci się do walki, czy też zdolne było wymyślić coś innego, by zapobiec haniebnemu rabunkowi ze strony przywódcy bandy cormyrskich łotrów.
Dzięki za złoto, mój ty bohaterze — powiedział Czarny Geoffrey, sięgając po sakiewkę Nolana.
— Wyście pokiereszowali go gorzej i również nie wiadomo, kiedy będzie znów gotów do służby na chwałę Targos — zainterweniował Oryon, zatrzymując tym samym rękę opryszka. Uczynił to niby to przestępując niecierpliwie z nogi na nogę, a tak naprawdę kryjąc za tym gestem dyskretną próbę oddalenia się nieco od najmitów, na wypadek gdyby starcie miało ponownie rozgorzeć. — Poza tym, przyjaciele, Szkutnik ma swe czasy świetności już dawno za sobą. Strój godny paniska to ledwie spuścizna po lepszych czasach. Przecież gdyby nie narzekał na biedę, nie wybrałby się z Luskan na tę zmarzlinę. Chyba każden z nas to rozumie. Dajcież mu zatem spokój.
Diablę miało ochotę podkreślić słowa machnięciem dłoni, lecz powstrzymało się od tegoż gestu, który mógł zostać opacznie zrozumiany przez bandę.
— Kolejną butelkę wypijecie za nasze i zapomnimy o tych nieprzyjemnościach — Karras zaproponował. — Chyba tyleż starczy za zadośćuczynienie i poniesione przez was straty... moralne. A o koszta cyrulika nie musicie się martwić, znamy jednego. Szepniemy mu o was i poskłada was w ramach przysługi. Co wy na to?
— Mogę też zaoferować tę miksturę leczenia — dodała Aurora, przekazując niepisanemu przywódcy bandy buteleczkę magicznego likworu znalezioną w magazynie Kompanii Kupieckiej Gallawaya.
— No, no. Powoli zaczynacie gadać z sensem…


Po udobruchaniu i przekazaniu obiecanych informacji bandzie Żelaznej Obroży przez drużynę Aurora przywróciła Nolanowi przytomność i nieco zdrowia za pomocą uzdrawiającego dotyku dłoni, daru charakterystycznego dla przedstawicieli jej wyjątkowej rasy. Kiedy najmici wrócili do swojego poprzedniego zajęcia, a bohaterowie przystanęli na chwilę przy szynkwasie, zwrócił się w ich kierunku Gohar, właśnie czyszczący brudną szklanicę niewiele mniej brudnym kawałkiem sukna. Wyglądało na to, jakby niedawna bójka niewiele go obeszła.
— Zdaje mje się, że drzewiej rzekliście Szkutnik? Nolan Szkutnik? Dopiero teraz żem skojarzył tę gębę. Któż by pomyślał, że banda cormyrskich oprychów usiecze na moich oczach członka słynnej, krwiożerczej bandy Rora Krzywego Kła. Postrachu północnych wybrzeży Bezkresnego Morza… Los zaiste bywa przewrotny, szczególnie kiedy Beshaba spojrzy nieprzychylnym okiem.
Po jakimś czasie do szynkarza odezwała się Srebrna Gwiazda z Silverymoon.
— A ty? A jakimże sposobem Selûne doprowadziła cię w to miejsce, Goharze? Nie wyglądasz mi na zwykłego oberżystę.
— Dajże spokój słoneczko... Do mojej tawerny nikt nie zagląda po odpowiedzi. Ryzykowna sprawa, chyba że masz ochotę na wyciąganie z pleców tuzina sztyletów.
Kobieta zignorowała ostrzeżenie, za to skrzywiła się na nieszczęsne *słoneczko*. Zaraz też kontynuowała temat.
— Twojej tawerny? Jakimże sposobem zostałeś jej właścicielem?
— Hę? No więc... kiedy byłem najemnikiem jakieś dwanaście lat temu, zdobyłem to w walce na noże. Miałem to wszystko sprzedać, a pieniądze przepuścić na piwo i dziwki w Luskan, rozumiesz?
— Ale…
— … alem zlitował się nad wdową po byłym właścicielu i postanowiłem wreszcie gdzieś zapuścić korzenie. Kobiecina zasnęła snem wiecznym ostatniej zimy, no i tawerna jest teraz moja.
— Eee... wzruszająca historia — Oryon skomentował w charakterystyczny dla siebie sardoniczny sposób.


Tymczasem trójka bohaterów trzymająca razem z dziesiętnikiem Broganem straż nad starym magazynem, będącym schronieniem dla sił inwazyjnych goblinów, nie zauważyła od dłuższego czasu niczego wartego uwagi, a tym bardziej troski. Pomijając fakt, że reszta ich towarzyszy od dłuższego czasu nie wracała. Cokolwiek planowały gobliny, najwyraźniej jeszcze nie nadeszła pora, by przystąpiły do ataku. Może żółtoskóre chytrusy konsolidowały siły, a może napotkały jakieś nieprzewidziane problemy? Dla trójki przybyłych na kodze z Luskan pozostawało to wyłącznie w sferze domysłów. Jedyne co było dlań pewne to zasypujący okolicę śnieg, głucha cisza, dotkliwy mróz i wynikający z nurtującej niewiedzy z wolna narastający niepokój.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 17-03-2024 o 18:29.
Alex Tyler jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-03-2024, 21:32   #77
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację



- Zor'ayth. Wolałbym poczekać na powrót pozostałych.
-Wiec jeśli dobrze rozumiem jesteś elfem… kuzynie? - czarnoksiężnik posłał Zory'athowi cień uśmiechu.
- Mamy też propozycję zadania od dziesiętnika, co o tym sądzisz?
- Gdybym chciał, żeby moja tożsamość była wszystkim znana to nie nosiłbym maski. - odpowiedział - Nie widzę powodu, żeby się stąd ruszać skoro czekamy na rychły powrót pozostałych.
- Twoje talenty w walce wręcz robią wrażenie… - czarnoksiężnik postanowił nie wywierać dalszej presji.
- Pomyślałem, że jak mamy tu marznać to możemy równie dobrze kolejny zwiad wykonać? Kto wie czy te gobliny w magazynie za chwilę zresztą nas nie zauważą i nie zaatakują?
- Nie widzę argumentów przemawiających za Twoim pomysłem. - zwięźle odpowiedział Zor'ayth - Jak na nie będzie, a nasi towarzysze wrócą to oni będą w identycznej sytuacji jak my teraz.
- Pytanie kiedy wrócą… możemy też iść ich poszukać ewentualnie…- dodał Karanthir po chwili wahania.
- Mieliśmy czekać. - Gith odpowiedział lakonicznie.
- No to chwilę możemy poczekać… - westchnął Karanthir, któremu nie było w smak oddalać się samemu, szczególnie bez swojego chowańca.

******************************

Następnie wrócili do dziesiętnika.
- Wybacz, ale jednak chcemy jeszcze poczekać na resztę, to nie jest dobra chwila na rozdzielanie się… przy okazji może mógłbyś nam coś jeszcze opowiedzieć o Targos? To stare miasto. A ty mieszkasz w nim długo?
— To już nie to samo Targos. Obecnie stanowi jeno cień niegdysiejszego miasta, ponure pobojowisko usłane szkieletami budynków — odrzekł cierpko Brogan. — Lwia część mieszkańców dawno uciekła do Bryn Shander. Większość żołnierzy i miastowych, którzy jeszcze pozostali, stacjonuje za miastem. Budują palisadę. Poza tym mamy tu tylu pijanych najemników, że nie wiemy, co z nimi robić. Wszyscy oni trwonią pieniądze lorda Ulbreka. Przynajmniej Gohar nie ma co narzekać… Prócz tego to od kilku tygodni nie otrzymaliśmy żadnych wiadomości z Brodu Shaengarne, mam nadzieję, że gobliny nie napadły na obóz drwali. Ogółem nawet najlepsi ludzie Ulbreka nie wiedzą, skąd rozpełzają się te żółte szumowiny. Ponoć namiestnik zamartwia się z powodu ciągłych najazdów, bowiem bez względu na to ile razy je pokonamy, te małe diabły znowu skądś wylezą.


- Jak długo macie problem z goblinami? Te istoty zazwyczaj nie organizują się same do takich zmasowanych ataków… pewnie jakąś większą siła za nimi stoi, macie jakiś wrogów? I czy jest nadzieja na odsiecz z zewnątrz?
— W ostatnich miesiącach odparliśmy kilka goblińskich najazdów. Gobliny zebrały się w okolicy w znacznej liczbie i bez przerwy szarpią nasze pozycje obronne. Są dobrze uzbrojone i zorganizowane. Najpierw widywaliśmy tylko niewielkie grupki. Czasem jakaś zabłąkana strzała upadała w nocy za mury. Później zaatakowały karawanę kupiecką na drodze Bremen-Targos. Wreszcie oddziały goblinów przypuściły szturm na mury samego Targos. Odparliśmy je, ale ponieśliśmy poważne straty. Ten atak zmusił nas do podjęcia środków w celu wzmocnienia sił obronnych miasta. Lord Ulbrek kazał wybudować dookoła miasta Palisadę i uprzedził mieszkańców Targos o możliwości kolejnego ataku — odpowiedział dziesiętnik Straży Targos. — Ostrzegł też radę miejską Dziesięciu Miast o zagrożeniu, ale na nic się to zdało. Zwrócił się również o pomoc do Luskan i Neverwinter, ale Luskan nie odpowiedziało, a oddziały Neverwinter są wiele tygodni stąd. Obawiam się, że możemy liczyć tylko na siebie.

- No tak - westchnął mroczny elf - w tym świecie można liczyć tylko na siebie, obawiam się że mało kto udziela wsparcia bezinteresownie. A czy z goblinami widzieliście jakieś inne istoty?



 
Lord Melkor jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-03-2024, 23:37   #78
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację


Jak się wnet okazało, plan Oryona by przy rozmowie z najmitami Żelaznej Obroży posłużyć się Nolanem "Szkutnikiem" był słuszny zaledwie w teorii, a w praktyce sprawdził się niczym pierwszy eksperyment alchemika-dyletanta wybrakowaną wiedzę nadrabiającego entuzjazmem - to jest, eksplodował mu w twarz. Obelgi były narzędziem jak każde inne, mogły posłużyć jako środek perswazji i motywacji, lecz paręnaście słów jakie uszły z ust Hornravena było ciut za mocno przyprawione i wychylone w ekstremum. Zmotywować zmotywowały, a jakże!, lecz do zgoła innego działania niż to, jakie preferowałby Karras. Ostrza syknęły i poszły w ruch w mgnienie oka, równie prędko banda Czarnego Geoffreya dowiodła - tudzież potwierdziła wcześniejsze podejrzenia - że bliżej im było do siepaczy lubujących się w moralnie wątpliwych procederach aniżeli legalnych kontraktach najemnych. Pomimo że rębajły skoczyli ku nim z orężem w dłoniach, diablę wstrzymało się od użycia stricte ofensywnych zaklęć, które mogły wyrządzić szkody na ich zdrowiu, ograniczając się do defensywy i oślepienia prowodyra nawet gdy Nolan legł na lepkich deskach oberży, nieomal całkowicie zepchnięty z ziemskiego padołu.

Szczęśliwie próba wyperswadowania dalszej walki, jakiej podjął się Oryon, zakończyła się względnym sukcesem. Koszta kapitulacji w ostatecznym rozrachunku były akceptowalne - ledwie garść srebrników, dekokt leczniczy i nadwyrężone podczas starcia siły. Ot, cena za opuszczenie "Wilka" żywymi, którą diablę chętnie zapłaciło. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nie zamierzało puścić tego zajścia w niepamięć i zawieszona przed oczami Obroży wizja pustego magazynu pełnego wartościowości do przygarnięcia była przynętą i podwaliną pod odwet w jednym. O ile, rzecz jasna, Targos miało przetrwać oblężenie, co nie było tak pewne, a ważąc dotychczasowe starania obrońców rysowało się już w zupełnie ponurych barwach. Oryon te myśli jednak odpędzał, nie chcąc ulec kiełkującemu przezeń defetyzmowi.

Obiecanymi informacjami podzielił się z najmitami, gdy przyniósł im butelczynę do stolika, nachylając się w stronę Geoffreya i zniżając głos do szeptu. Na tyle, by jego słowa słyszeli tylko oni - przezornie upewniając się, by w razie czego móc wiarygodnie zaprzeczyć, że o magazynie Kompanii dowiedzieli się od niego. Pozostawił ich bez choćby słowa pożegnania, dołączając do Nolana i Aurory przy szynkwasie, jednak rozmowa z Goharem była dla Karrasa zbyt wielką nieprzyjemnością, by brać w niej czynnie udział. A nawet bierne słuchanie było wyzwaniem, zwłaszcza gdy po raz już kolejny padło protekcjonalne "słoneczko". Oryon przewrócił tylko na to oczami, niezwykle porywającą i jeszcze bardziej wzruszającą historię o tym, jak mężczyzna nabył "Wilka" kwitując tylko sardoniczno-lakonicznie.

Zostawimy go na "Jędzy" — oznajmił towarzyszom, unosząc dłoń ściskającą sznur i wymownie wędrując zwierzęcym spojrzeniem ku drzwiom.

Pomimo tego gestu jednak, parę chwil później Oryon przystanął na chwilę przy barbarzyńcy w drodze do wyjścia.

Wielem słyszał o Reghedach w Luskan, lecz nigdy by preferowali się stołować w cieple, gdy goblińska horda u bram — zagaił z północną bezpośredniością. — Jest szansa byście nam potowarzyszyli w bojach, panie barbarzyńco, czy tylko gadałbym po próżnicy, próbując was przekonać?
 
Aro jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22-03-2024, 14:22   #79
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Cytat:

— Nie wiem, czy upłynęło więcej niż ćwierć dzwona, odkąd bydlaki zaczęły mordować. (...) Goblińscy strzelcy mogą czaić się w zaspach na gońców.

Duergar machał rękami, żeby rozgrzać się na zimnie.

- To żeśmy wylądowali na brzegu rychło w czas. Akurat, żeby nadziać się na tych żółtoskórych, jak prosię na rożen - mruknął Thanix.

- Eh, dziesiętniku, mówisz, że miasto podupadło. Ciekaw jestem skąd lord pieniądze weźmie, aby opłacić najemników - zmartwił się krasnolud chociaż w sumie nie dla pieniędzy tu przybył. Ale musiało to leżeć w naturze jego ludu, aby narzekać i martwić się o złoto.

- Rzeknij mi, oprócz Joruna, innych moich pobratymców w mieście nie ma? - zapytał, a widząc zdumioną minę żołnierza szybko dodał - nie o duergarów mi chodzi, jeno o krasnoludy.
 
Gladin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23-03-2024, 12:53   #80
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

Pojedynczy, niemal bezgłośny podmuch wiatru od strony Maer Dualdon owionął stojących przed masywnymi odrzwiami magazynu, wysysając z ich czerstwych oblicz cenne ciepło, a także targając pasmami ich włosów oraz fragmentami odzień.
Cytat:
— Eh, dziesiętniku, mówisz, że miasto podupadło. Ciekaw jestem, skąd lord pieniądze weźmie, aby opłacić najemników — zmartwił się szary krasnolud, chociaż w sumie nie dla pieniędzy tu przybył. Ale musiało to leżeć w naturze jego ludu, aby narzekać i martwić się o złoto.
— O złoto się nie martwcie, południowcy — zapewnił go Brogan. — Zwłaszcza że nie da się go zjeść. Nie zapominajcie, że jesteście na dalekiej północy.
Cytat:
— Rzeknij mi, oprócz Joruna, innych moich pobratymców w mieście nie ma? — zapytał Thanix, a widząc zdumioną minę żołnierza, szybko dodał. — Nie o duergarów mi chodzi, jeno o krasnoludy.
— Prawdę mówiąc, to duergarów chyba nigdy tu nie było — odpowiedział po chwili dumania dziesiętnik. — Ale tak, jest jeszcze jeden krasnolud prócz poczciwego Joruna. To Olap, jego syn. Jest głównym inżynierem nadzorującym budowę oraz naprawę Palisady.


Odchodząc od stolika bandy Żelaznej Obroży, która również nie zaszczyciła go pożegnaniem, Karras usłyszał następującą rozmowę:
— Ty a widziałeś, jakie on ma oczy? — zapytał Kickshaw.
— Ta, ciekawe dlaczego — zastanowił się Blanchard Pike.
— Pewnie jego stara chędożyła się z kotem — stwierdził Czarny Geoffrey, wywołując salwę śmiechu u swych towarzyszy.

Kiedy przed opuszczeniem tawerny diabelstwo zatrzymało się w pobliżu barbarzyńcy z ludu Reghed, tenże prawie że bez zwłoki zwrócił się ku niemu i pozostałym członkom drużyny, uprzedzając zamiar zaklinacza, by rozpocząć rozmowę.
— Ha! Czy przyszliście, by posiekać mnie tak, jak próbowaliście z Czarnym Geoffreyem, który siedzi tam, w kącie? To był piękny pojedynek! Czyście zbawcami czy tylko najemnikami, napijcie się ze mną... — wbrew pozorom mimo zwalistej postury i srogiego oblicza brodaty mężczyzna okazał się obdarzony dość rubasznym usposobieniem.
Cytat:
— Wielem słyszał o Reghedach w Luskan, lecz nigdy by nie preferowali się stołować w cieple, gdy goblińska horda u bram — oświadczył Oryon z północną bezpośredniością. — Jest szansa, byście nam potowarzyszyli w bojach, panie barbarzyńco, czy tylko gadałbym po próżnicy, próbując was przekonać?
— Ha! Gobliny w Targos? Nie, przyjacielu, usłyszelibyśmy róg grający na alarm z Palisady. Dzisiejsza noc była zaś spokojna... *tu* przynajmniej nie ma żadnych goblinów – a raczej nie było, dopóki żeś nie sprowadził swego małego towarzysza – masz mnie za plemiennego prostaka?
Wbił prowokacyjnie wzrok w zwierzęce ślepia sferotkniętego, momentalnie zagęszczając atmosferę w pomieszczeniu.
— Mówisz więc poważnie? — po pełnej napięcia chwili rzekł z ustępującym cieniem wahania w głosie. — Tak... widzę w twoich oczach, że to prawda – niech to diabli! Że też te tchórzliwe bękarty musiały zaatakować właśnie teraz!
Mężczyzna wykrzywił gniewnie twarz i zmełł w ustach kolejne przekleństwo, zerkając w kierunku swego topora. Zaraz jednak jego oblicze wróciło do pierwotnego stanu i ponownie zwróciło się w kierunku bohaterów.
— Niestety nie zdołam wam pomóc. Ha! Odkąd odmówiłem służby przy Palisadzie, gdzie odmroziłbym sobie klejnoty, Straż Targos zakazała mi używać topora w obrębie miasta – to nie był mój wybór... ale dałem słowo i nie mogę go złamać.
Barbarzyńca westchnął ciężko, niczym kowalski miech.
— Ach, ale to nie znaczy, że nie mogę wam sprzedać żelaza, gdyby było wam potrzebne — wskazał na pokaźny kufer, który stał zaraz obok jego stolika. — Mienię się Guthewulf Henghelm. Jestem kupcem i możliwe, że mam składzik broni przygotowany na taką okoliczność. Widzi mi się, że pewnikiem przydałoby wam się dobre żelazo u boku.
— Jesteś kupcem? — dopytała nieco niedowierzająca Aurora.
— He... Może nie wyglądam na kupca, ale w sercu jestem nim. Lubię handlować, prawie tak samo, jak lubię szum i zapach rzek, które przemierzam. Poza tym... kupcy z miast boją się oszukać tak srogo wyglądającego człowieka. Ha-ha!


Cytat:
— No tak — westchnął zakamuflowany mroczny elf. — W tym świecie można liczyć tylko na siebie, obawiam się, że mało kto udziela wsparcia bezinteresownie. A czy z goblinami widzieliście jakieś inne istoty?
— Tak, mają ze sobą worgi — odparł Brogan uderzeniem pięści strzepując śnieg ze swojego hełmu. — Zajadłe zwierzęta, bez trudu potrafiące rozerwać człeka na sztuki. Do tego szybkie jak diabli i skoczne. Potrafią w pełnym biegu przeskoczyć palisadę i to niosąc na grzbiecie goblińskiego jeźdźca. Dlatego stanowią dla nas największe utrapienie.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 24-03-2024 o 23:22.
Alex Tyler jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172