Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-07-2009, 17:35   #1
Mal
 
Mal's Avatar
 
Reputacja: 1 Mal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodze
[Storytelling] Blobs

Gdzieś w naszej galaktyce w odległej (licząc ludzką rachubą czasu) przyszłości...
----------------------------------
Nic mi nie będzie tato. Wrócę do was, do Ciebie, do mamy, do drugiej mamy, do drugiego taty, trzeciego taty, czwartego taty, trzeciej mamy. Nie martwcie się o mnie. Przecież już tyle razy odkrywaliśmy nowe planety i zawsze wracaliśmy do domu cali i zdrowi. - Powiedział w myślach Kannn, gruby Glut przyklejając fragment swojego ciała do wnętrza jakiegoś przezroczystego naczynia. Wypiwszy w ten sposób jego zawartość prawie do końca, rozsiadł się wygodnie na miękkiej podłodze. - Zobaczysz. Przywiozę wam pełno pamiątek. Może jakąś roślinę na przykład. Słyszałeś tato, o roślinach? One normalnie potrafią fotosyntezować tak, jak niektórzy z nas! Nigdy nie przypuszczałem, że gdzieś we wszechświecie znajdziemy stworzenia aż tak inteligentne! - dodał zbliżając do naczynia z doskonałej jakości naftą swoją górną partię ciała zawierającą oko. Rozległ się dźwięk zasysanej cieczy. "Głowa", bo tak nazwaliby tą część ciała Ziemianie, była większa od naczynia, więc wydłużył ją i zwężył, żeby zmieściła się do środka. Z głową w naczyniu kontynuował telepatyczną rozmowę z jednym ze swoich sześciu ojców. Ojciec wcale nie wyglądał na smutnego. Nie łatwo było się domyśleć po wyglądzie, czy w rzeczywistości był smutny, czy też nie. Jedynie jego myśli i oczy zdradzały, że bał się o przyszłość swojego syna. Nic nie odpowiedział. Odwrócił się na... pięcie... , wskoczył do jeziora i odpłynął. Poprzez ściankę kryształowego kubka, Kannn swoim jedynym okiem patrzył jak ojciec znika w głębinach. - Dlaczego zgłosiłem się do tej misji na ochotnika?? - pomyślał sobie Kann wyjmując głowę z pustego już kubka. Po kilku sekundach otrzymał od swojego ojca telepatyczną odpowiedź - Bo jesteś głupi jak większość Twojego rodzeństwa.
----------------------------------
Pierwszy oficer na mostek - telepatyczną ciszę zakłócił głos kapitana statku kosmicznego Glutów. - Już płynę Panie Kapitanie - odpowiedział pierwszy oficer. Pięć sekund później wynurzył się z wbudowanej w ścianę pokoju rury i przykleił się do pulpitu nawigacyjnego. - Jesteśmy na miejscu. Panie, Panowie i Formy Pośrednie. To właśnie jest Ziemia. - Rzekł dumnie kapitan. - Jest rok 4791 ziemskiej rachuby czasu. - kontynuował kapitan, wskazując na wielkim kryształowym ekranie niebieską planetę w zielone plamy - Wiemy, że w tych czasach ludzkość dawno już wyginęła. Wszystko na nowo zarosło bujną roślinnością. Ziemianie pozostawili po sobie dziwaczne artefakty, których zastosowania możemy się jedynie domyślać. Badacze na naszej planecie poświęcają tym artefatkom wiele czasu i codziennie odkrywają coś interesującego. Razem ze Starszyzną omówiliśmy więc scenariusz cofnięcia się do początków drugiej ery. Podkreślam, że jest to bardzo ryzykowna misja. Nigdy jeszcze nie zapuszczaliśmy się tak daleko w przeszłość cywilizacji istot inteligentnych, których wygląd i zachowanie znamy tylko z wykopalisk archeologicznych. - Oczy Glutów znajdujących się na mostku kapitańskim z zaciekawieniem skierowały się na kapitana. Weterani podróży kosmicznych z powagą wytrzeszczali nawet po sześć sztuk oczu. Im byli starsi, lepiej rozwinięci i bardziej doświadczeni, tym więcej tych narządów posiadali. - Ale wszyscy byliśmy szkoleni na taką okoliczność. - telepatycznie porozumiewał się z nimi dalej kapitan - Zbadamy ten gatunek kosmitów i porozumiemy się z nimi. Taki jest cel naszej wyprawy. Każdy z nas nauczył się z setek symulacji, jakie obowiązki do niego należą i czego powinniśmy się spodziewać. - Surowo rozejrzał się po członkach załogi. Drgali spokojnie odbierając impulsy zawierające to, co właśnie powiedział. Nie wyczuł pośród nich telepatycznie ani strachu, ani wątpliwości. Dodał więc tylko - Ziemia. Początek drugiej ery. Niech pierwszy oficer wyda stosowne rozkazy.
----------------------------------
- Kochany tato. Zdaję sobie sprawę z tego, że ta wiadomość najprawdopodobniej nigdy do Ciebie nie dotrze...no, chyba że ktoś kiedyś odkopie, jak jakiś ziemski artefakt. Nasza misja zakończyła się niepowodzeniem. Statek kosmiczny został zupełnie zniszczony w wyniku pomyłki nawigatora. Drobny błąd w obliczeniach i zamiast w pobliżu Ziemi, o mały włos nie znaleźliśmy się w jej wnętrzu. Byłem na mostku i na własne oczy widziałem, jak kapitan przytomnie zareagował i w ostatniej chwili zmienił kurs. Dzięki niemu przynajmniej część z nas przeżyła. Urządzenia zwariowały, przez krótką chwilę nie wiedzieliśmy gdzie jest góra, a gdzie dół. Widziałem jak mój przyjaciel rozchlapał się na ścianie. Innego wciągnął wentylator. Wszędzie wybuchy instalacji elektrycznej. Tato. To był horror. Kazano nam się ewakuować. Świat zakręcił mi się przed oczami i straciłem przytomność. Pamiętam, że ktoś ciągnął mnie za kończyny do kapsuły ratunkowej. Potem widzieliśmy jak nasz statek kosmiczny, a raczej jego szczątki oddalają się od nas. Oni, oni wszyscy... nie żyją!!! - Pisał w swoim notatniku mały, chudy, czarny jak smoła Glut. Siedzieli w piątkę ściśnięci w zaciszu kapsuły ratunkowej.

- Przestań się mazać. Nie jest tak źle! - wtrącił się w jego myśli drugi glut - Przynajmniej my jeszcze żyjemy. Jutro pójdziemy na rekonesans. Zobaczysz... jakoś to będzie.
----------------------------------
Namacalnie czuję, że coś jest nie tak. Wkrótce nie wytrzymam, odkleję się i spadnę. - powiedział do swoich towarzyszy niedoli nie wydając przy tym dźwięku i nie poruszając ustami, bo ust nie posiadał. Wiadomość błyskawicznie rozeszła się po całych jego organellach i do miejsc, w których jego organella kończyły się, a zaczynały się organella jego kolegów. Ci dotychczas wisząc nieruchomo przyklejeni do sufitu, tak samo jak on rozciągając się w pionie pod wpływem grawitacji z minuty na minutę coraz bardziej, teraz drgnęli lekko otrzymawszy od niego impuls. Ich organella przetworzyły zawartą w impulsie informację i obudziły w nich lęk. - Mnie najwidoczniej zaraz czeka to samo. Odkleję się i spadnę. Będziemy świadkami bliskiego spotkania pierwszego stopnia, gdy spadnę tam na tego w dole - jednocześnie i dokładnie w taki sam sposób jak pozostali odpowiedział swoim towarzyszom każdy z osobna. Znajdujący się w samym środku gromady obcych osobnik wydłużył się bardziej niż pozostali i zzieleniał z bólu, kurczowo próbując zachować kleistość swojego ciała na co nie pozwalała sypiąca się warstwa tynku. Nadal jeszcze niedokładnie zbadaną była dla przyklejonych do sufitu istot pozaziemskich ta planeta, na której istoty ziemskie okiełznały silną grawitację stając się twarde z zewnątrz, a tylko gdzieniegdzie zachowując wewnątrz organów stan ciekły. Jedna taka istota, która pośród sobie podobnych nazywana była człowiekiem płci żeńskiej, leżała w stanie uśpionym bezpośrednio pod nimi na łóżku. Była co najmniej trzykrotnie większa od każdego z nich. Zakryta była kołdrą tak, że wystawały spod niej tylko uszy - organy, które według najnowszych badań przyklejonych do sufitu przybyszów na temat budowy ciała człowieka, służą po to, by odbierać sygnały dźwiękowe. - Czy ona nas słyszy? - Zapytał jeden z kosmitów. Po sekundzie wiadomość dotarła do reszty kosmitów, na co ich ciała zareagowały delikatnym drgnięciem. Tego drgnięcia nie wytrzymał znajdujący się w samym środku grupy kosmitów obcy, który i bez tego nie radził już sobie z kleistością swojego ciała. Odczepił się od sufitu i jak olbrzymia kropla smoły kapnął w dół na kołdrę i natychmiast się do niej przykleił. Natychmiast poczuł pod sobą ruch. To człowiek płci żeńskiej przebudził się i zmienił pozycję z leżącej na siedzącą. Kobieta najpierw wydała z siebie przeraźliwy krzyk, a po kilku chwilach dotknęła dłonią przyklejonego do jej kołdry wielkiego, ciężkiego, zielonego gluta. Skrawek tynku spłynął po zewnętrznej stronie jego górnych partii ciała. Glut nie wydał z siebie żadnego dźwięku, bo tego robić nie umiał. Był przerażony sytuacją, w jakiej się raptem znalazł. Pod wpływem tego przerażenia poszarzał tylko i bardzo delikatnie drgnął, tym samym nawiązując telepatycznie kontakt z pozostałymi glutami ciągle jeszcze wiszącymi na suficie. Drgnęły odbierając od niego wiadomość o treści - Zróbcie coś.
 

Ostatnio edytowane przez Mal : 10-07-2009 o 17:57.
Mal jest offline  
Stary 12-07-2009, 18:55   #2
 
Lunar's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumnyLunar ma z czego być dumny

Nombroiu (Noiu)

Na powierzchnię nieruchomej dotąd, czarnej, smolistej mazi wypłynęły nienaturalnie umiejscowione oczęta. Nie mrugały, acz zanurzały się stopniowo w budyniowym ciele, kiedy obraz nurzył je, niczym usypiającą żmiję. Adhezja ciężkiego smaru ciała Noiu była niesamowita. Napięcie powierzchniowe przypominało lifting Madonny i stalowe nity industrialne. Była to lśniąca trwała maź, zaś nie papka. Była ponad konsystencją kleiku. Ponad kiślem. Ponad budyniem. Ponad galaretką.
Zdawało się, że zachodziły w Noiu ostateczne przemiany metaboliczne po skonsumowaniu czystej ropy. Na powierzchni glutka powstawały pojedyncze, ciężkie półprzeźroczyste bąble. Prześwitywalne niczym przyciemniana szyba, pękały przy odgłosie rybich pluśnięć.

- Nosz szlag. - mruknął ohydnie grubym, chropowatym głosem w niezadowoleniu. Niczym gbur w akompaniamencie naturalnych beknięć wydawanych przez wyjątkowo gorącą ropę. A przynajmniej tak się wydawało. W niezrozumiały sposób potrafił ukształtować tymczasowy aparat mowy w stałym miejscu, podczas gdy oczy latały po całym ciele. - Kompania... abordaż!
- Tfu! - splunął kawałkiem biało-żółtawego ciała stałego. - Znaczy kurcze, ekhem!. desant gluciska!

- Chwila! Chwilunia. Może.. - głębokie westchnięcie i seria telepatycznych przekleństw. Było za późno. Najrzadszy z nich odpadł. Obudził dziewczynę.
- "I co cwaniacy? Pospadamy i się zdradzimy. Mistrzostwo kamuflażu, infiltracji. Dostaniemy ordery. Pośmiertnie."
- Czekajcie.. uch.. uff.. trzeba zwrócić jej uwagę. Czekajcie. Czy na pewno? Kurde zieleniak skopałeś! I co teraz? Czekajcie. Ile mamy do ściany? A ten szklany otwór? Kurza jego.. wygląda na tlenek krzemu. Nie wyjdziemy stąd!
- Ktoś z was ma bystrzejszy pomysł? Mogę ją tymczasowo oblać strumieniem piany. Taka zasłona dymna. Nie będzie nic widziała z tym na twarzy. Chyba że ma jakieś inne tajemnicze organz sensoryczne. Zdążymy wtedy wszyscy zgrabnie spierniczyć.

- Ktoś za?
- Ktoś przeciw?
- Nie?
- Liczę do pięciu i jak mame kocham, zrobię to jeśli mnie nie powstrzymacie! - począł dziwnie drżeć niczym trzęsąca się na mrozie galareta, jakby przygotowywał się do wyczynu.
 

Ostatnio edytowane przez Lunar : 03-08-2009 o 08:59.
Lunar jest offline  
Stary 13-07-2009, 13:39   #3
Mal
 
Mal's Avatar
 
Reputacja: 1 Mal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodze
Kobieta przez krótką chwilę wtykała ciekawie palec w galaretowatego stwora leżącego na jej nogach. Glut drgnął delikatnie, co sprawiło, że kobieta nabrała przekonania, że jest to istota żywa. W bladym świetle księżyca wpadającym do pokoju przez okno, które dla Noiu wydało się być barierą nie do pokonania, niewiele było widać. Kobieta wzdrygnęła się z przerażenia. Powoli zabrała nogi spod kołdry, na której leżało coś ciężkiego i miękkiego i gapiąc się na zielonego, który zupełnie poszarzał, wstała z łóżka. Pozostałych dwóch nawet nie dostrzegła. Skierowała się w stronę drzwi pokoju, gdzie znajdował się włącznik światła. O ile Noiu planował ją ochlapać pianą, nie zrobił tego, bo zdążyła odejść. Do drzwi nie miała daleko, ale... poruszała się powoli. Dopiero teraz dostrzegli, że to nie była dziewczyna. Była staruszką. Mieli chwilę czasu na podjęcie decyzji.
 
Mal jest offline  
Stary 18-07-2009, 12:25   #4
 
Pazcyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pazcyn nie jest za bardzo znany
- Wszyscy zginiemy! - Antertita ogarnęła panika, jego ciało zaczęło przypominać wrzącą wodę. Tracił powoli kleistość, próbował się uspokoić by nie odkleić się od sufitu. Płyn we wnętrzu ciała uspokoił się, spoglądał niespokojnie a to na towarzysza na pościeli, a to na Noiu.
- Już jest dobrze, oddychaj głęboko... ehh... Już jest dobrze. To co robimy? Nie chcę skończyć jako kolacja ludzi!
Ostrożnie sunął po tynku starając się być jak najdalej od drzwi. Jego niezdarne ruchy wskazywały na zdenerwowanie. Jego oczy zaczęły nerwowo krążyć po całym ciele niczym satelity na orbicie jakiejś planety.
- Nie spuszczaj z oczu człowieka, nie spuszczaj z oczu człowieka... - Powtarzał sobie w myślach, nie był tak odważny jak przypuszczał. Nigdy wcześniej nie znalazł się tak blisko niebezpieczeństwa. Teraz śmierć zaglądała mu w twarz i skrzywiała usta w szyderczym uśmiechu. Pewnie dobrze się bawiła, patrząc jak kupka śluzu zamiera ze strachu. Przyjrzał się uważnie kobiecie, która bardzo powoli przesuwała się w stronę drzwi.
- To tylko starsza ludzka kobieta, nie jest zbyt sprawna fizycznie. Nie zrobi nam krzywdy. - Gdy to powiedział, od razu jakimś cudem zrobiło mu się lepiej, poczuł się bardziej pewny siebie. Wciąż zdawał sobie jednak sprawę, że to mogą być jego ostatnie chwile. Nie znali dostatecznie dobrze ludzkich zachowań aby mógł mieć pewność, że kobieta nic im nie zrobi. Wiedział, że musi coś zrobić i to szybko. W pokoju szukał wzrokiem, jakiś kryjówek, narzędzi czegokolwiek co mogłoby się przydać w walce z nieokiełznanym obiektem badań.
 

Ostatnio edytowane przez Pazcyn : 18-07-2009 o 16:34.
Pazcyn jest offline  
Stary 18-07-2009, 17:28   #5
Mal
 
Mal's Avatar
 
Reputacja: 1 Mal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodzeMal jest na bardzo dobrej drodze
Neffi podążał o dwa pełznięcia przed Antertitet-em. Nie, nie dlatego, że pełzał szybciej. Po prostu od samego początku znajdował się najbliżej okna przez które tu weszli, a za razem najdalej od drzwi do pokoju. Sunął pewnie w stronę środka sufitu, gdzie znajdowało się coś, co mogło stanowić schronienie. Był to stary metalowy żyrandol z czterema żarówkami w dużych szklanych kloszach na kształt kwiatowego kielicha. Klosze skierowane były ku górze. Myśląc, że to kwiaty, Neffi postanowił odkleić się od sufitu i wskoczyć do jednego z nich. Żyrandol zachybotał się złowieszczo, ale nie urwał się od razu. Większość kleistego, przezroczystego ciała Neffi-ego znalazła się w środku szklanego kielicha. Ta część, którą ludzie nazwaliby głową, bo były tam jego oczy, zwisała w dół i z bujającej się perspektywy przyglądała się staruszce. Dopiero, gdy staruszka dotarła do drzwi i zapaliła światło, żarówki w mgnieniu oka nagrzały się i glut poczuł, że coś się przypala. Niestety był to jego własny tył. Światłość żarówek zadziwiła wszystkie trzy gluty jednocześnie. Poparzony Neffi podskoczył do góry, na jakieś 20 cm, co w jego przypadku było wykonalne, ale było również nielada wyczynem. Przez ułamek sekundy szybował znów pod samym sufitem. Podwójnie zdziwiona twarz Antertita pojawiła się przed jego oczami. - Mamo! - wrzasnął telepatycznie Neffi będąc już w drodze powrotnej do gorejącej świetlistej żarówki. Światło zamigotało i zgasło. Żyrandol tym razem nie wytrzymał i urwał się pod ciężarem gluta. Runął z hukiem na podłogę w połowie drogi pomiędzy łóżkiem a oknem, a Neffi przykleił się do dywanu kilka centymetrów dalej. Na suficie w miejscu, w którym znajdował się Antertit, posypał się tynk.
 

Ostatnio edytowane przez Mal : 18-07-2009 o 17:32.
Mal jest offline  
Stary 24-07-2009, 18:38   #6
 
Pazcyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pazcyn nie jest za bardzo znany
Antertit próbując się ratować wydłużał swoje ciało, lecz ilość odpadającego tynku była zbyt duża aby mógł się utrzymać na suficie. Spadł na podłogę niczym kropla gęstego syropu, oszołomiony uderzenie przez chwilę nie wiedział co się dzieję. Pojąwszy swoje beznadzieje położenie, wpełznął pod pobliski stolik pod którymi znajdowały się także kobiece czasopisma. Zaciekawiony popychał je swoimi "nibynóżkami" próbując stwierdzić do czego one służą. Nie stwierdzając zagrożenia z ich strony wsunął się pod nie myśląc że nikt go nie zauważy. W rzeczywistości gęstość jego ciała wypchnęła stertę pism na tyle wysoko że było widać że coś znajduję się pod nimi.
-Neffi chowaj się! - telepatycznie przekazał wiadomość do swojego towarzysza. Zdawał sobie sprawę z tego, że kobieta mogła już dostrzec wszystkie gluty pełzające po pokoju. Nie mógł wpaść na żaden sensowy pomysł, spojrzał na powierzchnie swojego ciała. Jego ciało było przezroczyste dzięki temu widać było co znajduje się w środku, oprócz organów wewnętrznych pływał w jego wnętrzu Koghofnin. Była to broń, która oszałamiała napastnika wysyłając impuls elektryczny, działała na dość dalekie dystanse więc powinna dosięgnąć kobietę.
-Wykorzystam pomysł Noiu z tym, że użyje Koghofnin! - ciała towarzyszy, aż drgnęły gdy odebrały tę wiadomość. Począł się odkopywać spod sterty śliskiego papieru.
 
Pazcyn jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172