Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-11-2019, 18:03   #51
 
Kargan's Avatar
 
Reputacja: 1 Kargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputację
Pokład Anabelle, delta Rhone

- Aye, aye kapitanie! - z głosu Angeline przebijała wyraźna wesołość - Jak to mówią w marynarce, kapitan na swoim okręcie jest pierwszy po Bogu, kimkolwiek nie byłby ów Bóg. Już schodzę do kabiny.

Puściwszy oko do przyłapanego na kolejnym spojrzeniu na jej nogi sierżanta, Lea uśmiechnęła się pod nosem widząc wypełzający na jego policzki rumieniec. Zabezpieczywszy karabin Angeline po raz ostatni rozejrzała się dokoła po czym usiadła na dachu kokpitu poprawiając niedbale suknię.

- Zachowajcie czujność sierżancie - rzuciła na odchodnym w kierunku obsługującego miotacz Sanga i zgrabnie zeskoczyła na pokład nie wypuszczając z ręki karabinu. Wyraźnie z siebie zadowolona zarzuciła broń na ramię i zanurzyła się w cieniu kokpitu - To gdzie to obiecane wino panowie?


Skoro kapitan mówi, że płyniemy to płyniemy!
 
Kargan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-11-2019, 18:05   #52
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pokład Anabelle, delta Rhone

Trzymający się relingu Bastien Langlois odprowadził zielony skrawek lądu podejrzliwym wzrokiem, wpatrywał się w coraz mniejsze czarne sylwetki pięciu mężczyzn na plaży stojących po obu stronach martwego towarzysza. Błękitnokrwista córka Ventricule Sanguine popisała się doskonałym okiem, chociaż w opinii myśliwego jej wyczyn był ewidentnym popisem zrodzonym na dodatek ze szlacheckiego kaprysu.

Motorowa łódź szybko opuściła okolice podejrzanej wysepki, pomknęła z wcześniejszą prędkością przez rozlewiska ogromnego dorzecza zmierzając ku roziskrzonej tafli Morza Śródziemnego.

Umieszczony w kokpicie drogi pozłacany chronometr odliczał godziny dzielące dostojnych pasażerów Anabelle od przybycia do Tulonu, niekwestionowanej perły południowej Franki.


Za udział w tej scenie wszyscy BG otrzymują +1XP (8ART osobno +1XP za spotkanie z Dumasem). Dodatkowo +1XP dla Angeline, Abdela, Leona i Nathana za aktywność w wątku. W najbliższym czasie wyjaśnię Wam jak w tym systemie wydaje się punkty doświadczenia.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-11-2019, 21:35   #53
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Pokład Anabelle, delta Rhone

Otwierając kufer, a zaraz po nim walizkę, Leon Thibaut miał wrażenie, że wszystko co starannie w nich poukładał, zostało pomieszane jakąś diabelską sztuczką. Gdy wreszcie wydobył karabin i zatrzasnął wieko kufra, głuchy dźwięk zlał się w jedno z ostrym hukiem wystrzału. Było to właśnie w momencie kiedy szacowny kuzyn odstawiwszy pusty kielich wyszedł na pokład, rzucić okiem na sytuację. Wynalazca uznał w duchu, że zaiste roztropnym było ze strony Abdela zaproszenie siostry do środka, do tego prezentował przed załogą braterską troskę. Przygotowując karabin przywoływał w pamięci słowa szeptane w korytarzach i kuchniach pałacu, jakoby rodzeństwo nie żywiło do siebie miłości i nieustannie rywalizowało. Leon nie widział nic złego w rywalizacji, szczególnie wśród dzieci Ventricule, ale troska z jaką Abdel dbał o bezpieczeństwo siostry szczerze go wzruszała.

Gdy gotowy wychodził na powrót na pokład, przez sekundę zawahał się, kiedy znaleźli się z kuzynem obaj w przejściu. Racjonalizm i etykieta nakazywały najpierw wyjść, ale czy nawet wtedy, gdy wchodzącym był dziedzic, zastanawiał się szlachcic. Postanowił, że powinien wyjść nie zwlekając, niestety kuzyn nie zawahał się ani chwili w przejściu, przyzwyczajony by ustępować mu miejsce. I tak znaleźli się w przejściu obaj na raz, przekraczając intymną strefę bezpieczeństwa, zapachy mężczyzn zmieszały się, a ich ciała delikatnie o siebie otarły, oddzielone tylko sztucerem Leona.

-Pardon -zdołał wyszeptać wynalazca, gdy Anabelle, przyspieszyła, jeszcze bardziej zbliżając kuzynów w niewygodnej pozycji. - mille pardon.

Gdy wreszcie wydostał się, na pokładzie zaraz obok niego znalazła się, zeskoczywszy z dachu kokpitu sprawnie niczym łasica, kuzynka. Dziewczyna zdawała się nie zauważać, że znalazła się bliżej kuzyna niż nakazywały to dworskie etykiety, widząc jej uśmiech tak blisko, że trudno było Leonowi zogniskować na nim wzrok, ten uznał to za radość z braterskiej troski.

- To gdzie to obiecane wino panowie? - doszedł wynalazcy jej wesoły głos, gdy znalazła się już w kabinie.

Pozwalając nacieszyć się nawzajem rodzeństwu, Leon odebrał z owłosionej ręki swą lornetkę, a widząc oddalające się, wciąż nieruchome sylwetki, skierował w stronę rufy. Przytknął szkła do oczu, spostrzegł jedną z nich leżącą w kałuży krwi. Nie przerywając obserwacji rzucił do ubezpieczającego rufę pomocnika tropiciela.

- Kto strzelał chłopcze? - właściwie spodziewał się odpowiedzi, którą otrzymał. Pokiwał więc głową, słuchając jej. - A ty co o tym myślisz? Nie obawiaj się mów szczerze.

Chwilę jeszcze obserwował stojące na plaży sylwetki, które swą tajemnicę zatrzymały samolubnie na brzegu. Pozwolił ulecieć owej z wiatrem, co szarpał mu włosy. Kiedy opuszczali po chwili wody delty, uznał że i jemu dobrze zrobi kieliszek wina, albo dwa. Z tego co słyszał dziedzic był ich koneserem, więc trunek musiał być przedni.
I kiedy już w towarzystwie kuzynostwa rozkoszował się wybornym napitkiem, przyznać musiał że gust Abdela jest niepodważalny w tej materii, co pozwolił sobie nieśmiało wypowiedzieć na głos, by dalej w skupieni obserwować twarze rodzeństwa i wsłuchiwać się w ich rozmowy.


Czyja włochata łapa odbiera i podaje lornetkę?

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25-11-2019, 07:09   #54
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
ROZDZIAŁ II - DIAMENT POŁUDNIA


"Kiedy w '89 hordy Murnakira zaprzestały jakichkolwiek agresywnych działań wymierzonych w dominium Hamzy, w Montpellier pojawiło się mnóstwo pytań, na które do dziś nie znaleźliśmy odpowiedzi. Wszędzie na wschodzie i zachodzie feromanserzy wciąż poszerzali swe strefy wpływów, a tymczasem trapiony ich zakusami Tulon stał się znienacka wolny od plag Wynaturzonych. Nic dziwnego, że na osobę Hamzy Abubakara III padło wiele podejrzeń, chociaż nikt nie zdobył dość dowodów, by zarzucić władcy Tulonu tajemny pakt z Murnakirem. Feromanserzy nie zawierali przecież żadnych paktów, oni powoli i konsekwentnie rozbudowywali swe krainy łowiąc w niewolę chemicznych wydzielin kolejnych bezwolnych nieszczęśników.

Tak więc oportunistyczny Tulon kwitł i bogacił się w tym samym czasie, kiedy Montpellier i Tuluza szlachetnie krwawiły stawiając heroiczny opór Wynaturzonym i nieprzeliczonym armiom ich niewolników. Śnieżnobiałe mury pałacu Hamzy górowały nad pełnym statków portem, nad pięknymi zabytkowymi dzielnicami Cour Argent, nad całą tętniącą życiem metropolią. Zbudowany dziesięć lat temu przez mistrzów swego fachu sprowadzonych przez Hamzę z Północnej Afryki, pałac ten stał się najwspanialszą budowlą frankańskiego wybrzeża i dziełem architektonicznym godnym tego, by zasiadał w nim nawet tak gorąco wyczekiwany nowy król Franki. Zamieszkane przez Neolibijczyków pałacowe wzgórze stało się centrum handlu na skalę kontynentalną, łącząc w swoich portowych basenach szlaki handlowe wiodące do Aquitaine, Perpignanu, Trypolisu, Syrakuz, Tuluzy, Montpellier oraz Alpejskiej Twierdzy.

Obdarzeni artystyczną wrażliwością Sanglierowie zwykli nazywać Tulon diamentem południa, podkreślając jednocześnie niekwestionowane piękno i majestat królewskiego rubinu jakim było Montpellier. Dla tych z nas, którzy większą wagę niż do sztuki przywiązywali do praktycznego spojrzenia na świat, Tulon stanowił miejsce nieskończonych możliwości i perspektyw umocnienia rodowych wpływów. Był jednak zarazem gniazdem niebezpiecznych żmij i intryg mogących zgubić nieostrożnego gracza. Z tego właśnie powodu czcigodny Ventricule nalegał, aby podróżujący do Bergamo Abdel Sanguine spędził w pełnym pokus i zagrożeń Tulonie jak najmniej czasu.

Któż mógł znać słabości pierworodnego lepiej jak jego własny ojciec? - Casimir Lavelle, Pamiętniki cichego doradcy.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25-11-2019, 22:11   #55
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Statek Anabelle. Wybrzeże Toulonu

Anabell lekko kołysała się na redzie czekając na swoją kolej, by w końcu móc wejść do portu i zacumować w Perle Południa. Niemal jak kobieta unosząc zmysłowo na sobie poruszającego się w nadawany przez nią rytm kochanka, tak falująca łódź bujała dziedzicem. Abdel stał wpatrzony w Toulon a magia miasta zadawała się już na niego działać mimo dzielącej ich odległości.Klejnot Południa Wzywał go odmiennością świata, nowością oraz całą gamą rzeczy, których nigdy nie mógł by uświadczyć Montepllier. Dziedzicowi miasto to, nagle zdało się istnym , pępkiem świata i molochem w w porównaniu do jego rodzimego miasta.

W Toulonie był zaledwie raz. Wówczas żyła jeszcze jog matka a on sam był małym chłopcem. pamiętał światła, ogrom wody i... niewiele więcej. Niedługo po tej wyprawie na jaką zabrał ich ojciec jego matka zachorowała i szybko zmarła. Krótko potem ojciec został głową rodu i wziął sobie nową małżonkę, która wydała na świat Leę. Sporo wody upłynęło w mglistym i bagiennym Montpellier by czas zatoczył swe koło stawiając go już jako dorosłego i odpowiedzialnego młodzieńca z poważną misją ważną dyplomatyczną w pięknym jak klejnot Tulonie. Śpieszną misją, podobno.

O... nie prędko stąd wyjadę. Jest tysiąc i jeden powodów, które mogą mnie tu zatrzymać, a ja nie zamierzam gnać szybko w jakąś dzicz pełną feroamancerów, tylko po to by zadowolić stetryczałego straca siedzącego na stolcu w tym bagnie, w Montpellier. Tu dopiero jest świat! Tu jest wielkość, przepych i tysiące możliwości dla mnie.

Szelmowski uśmiech wykwitł na twarzy dziedzica.

- Kapitanie, ile zazwyczaj trwają procedury oczekiwania na wejście do portu? Czy spodziewa się Pan, że zawiniemy jeszcze przed nocą?- Zapytał obserwując jak jeden z olbrzymich statków, posiadający afrykańską banderę, właśnie niezgrabnie wychodził z portu prowadzony przez trzy kutry.
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-11-2019, 18:01   #56
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pokład Anabelle, Tulon

Poinformowany przez szypra o rychłym zawinięciu do portu, Abdel Sanguine wspiął się zwinnie na dach kokpitu i stanął tam ze skrzyżowanymi na piersiach ramionami, wpatrując się w sylwetkę rzygającego kłębami dymu frachtowca. Rześka słona bryza rozwiewała jego jasne włosy, przyjemnie chłodziła skórę po dusznym wilgotnym dniu spędzonym na rozlewiskach Rhone.

Silnik Anabelle przeszedł z jałowego biegu na wyższy, woda zakipiała na rufie łodzi mielona łopatkami bliźniaczych śrub. Opływając wcinające się głęboko w morze wzniesienie Saint Chenil, tworzące naturalny wysoki falochron portu, łódź weszła w końcu na wody tulońskiego portu.

Miasto pławiło się w czerwonawym blasku zachodzącego słońca. Ponad sterówkami pływających we wszystkich kierunkach kutrów, motorówek i wiosłowych łodzi dziedzic dostrzegł masywne kształty industrialnych budowli w Ferrallies, upstrzonych mnóstwem mikroskopijnych z tej odległości elektrycznych światełek. Mijane na bakburcie Saint Chenil i należący doń Południowy Port zostały przez Abdela zignorowane po kilku sekundach pobieżnej obserwacji, dziedzic nie zamierzał bowiem poświęcać zbyt wiele uwagi dzielnicom nędzarzy i życiowych nieudaczników. Jego chciwy doznań wzrok objął w zamian różnobarwne dachy Portu Lagagne, w którego głębi wznosiła się twierdza tulońskiego Senatu. Tysiące prosperujących zakładów rzemieślniczych tworzyły tam bijące serce miasta, opływające w przekazywane z rąk do rąk złoto. Jeszcze dalej, poza wewnętrzną częścią zatoki, można już było dostrzec Cour Argent, wysuwające się powoli zza krawędzi zasłaniającego początkowo widok przemysłowego Ferrallies.

Promienie słońca przydały karmazynowej barwy majestatycznemu pałacowi neolibijskiego władcy Tulonu. Hamza Abubakar III, posiadacz wartej fortunę koncesji na handel z Tulonem, zaufany sprzymierzeniec Senatu, w rzeczywistości zaś pan życia i śmierci Diamentu Południa, nakazał wznieść na swą cześć prawdziwie wspaniałą budowlę. Jej pokryte białym kamieniem wały wznosiły się wysoko ponad Tulon, ukrywając przed oczami ciekawskich opływające w zbytki wnętrze kompleksu.

Abdel Sanguine, pierworodny Ventricule i dziedzic rodu Sanguine, poczuł na ów widok mieszaninę emocji, zdominowanych przez uczucia podziwu, uznania i zazdrości. Mieszkając w dystyngowanym Montpellier, rządzonym arystokratyczną etykietą, skomplikowanymi regułami dworskich gier i opartym na kastowym społeczeństwie, łatwo było uznać za pewnik, że to Królewski Rubin był centrum cywilizowanego świata. Zderzenie z cudami Diamentu boleśnie sprowadzało na ziemię, uświadamiając zarazem w mało komfortowy sposób, że ponad postrzegającymi się za niemal doskonałość Sanglierami znajdowali się inni możnowładcy tego świata, być może dość potężni i wpływowi, by zasypać centrum Montpellier dinarami aż po dachy pałacu konsula.

- Zaraz przycumujemy do przystani, wasza miłość - oznajmił szyper wystawiwszy głowę przez boczne okienko kokpitu - Przed nami Terres Putain.

Abdel skinął starszemu mężczyźnie głową w odpowiedzi. Terres Putain, najbardziej magiczna dzielnica Tulonu. Casimir Lavelle przyrównał kiedyś części metropolii do ludzkiego ciała, uznając Cour Argent za mózg Tulonu, Ferrallies za pracowite ręce, Port Lagagne za serce, Terres Putain zaś za przyrodzenie. Doradca Emmanuela Geoffroya Sanguine nie przyrównał do niczego jedynie Saint Chenil, ale znający ze słyszenia reputację dzielnicy nędzy, brudu i żebractwa, Abdel sam uzupełnił sobie anatomiczne wyobrażenie miasta.

Chociaż na szlachetnym obliczu dziedzica widniało wyłącznie godne królewskiego rodu opanowanie, krew w jego żyłach tętniła szaleńczo na samą myśl o wspaniałościach nadmorskiej metropolii.


Witamy w Tulonie. Court Argent, Ferrallies, Port Lagagne, Terres Putain czy Saint Chenil to nazwy tulońskich dzielnic, wznoszących się wzdłuż całej długości tulońskiej zatoki. Populacja tego miasta sięga spokojnie stu tysięcy mieszkańców, w sporej części żyjących z morza - tak więc łatwo sobie wyobrazić, jaki tłok i ruch panuje w porcie i na nabrzeżach. Lawirując pomiędzy innymi jednostkami, Wasza łódź omija na bakburcie Port Lagagne i skręca ku położonym dalej na północny zachód przystaniom Terres Putain.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-11-2019, 21:15   #57
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Terres Putain, Tulon

Nathan Barthez stał z założonymi za plecy rękami na skraju opłacanej przez ród Sanguine przystani. Helwet znał doskonale z widzenia motorową łódź Ventricule, toteż na czas rozpoznał nadpływającą od strony Portu Lagagne jednostkę. Bez trudu zidentyfikował również młodego mężczyznę stojącego na dachu kokpitu, wpatrzonego w panoramę Tulonu na podobieństwo przyjmującego honory możnowładcy. Reszta pasażerów zdążyła w międzyczasie zebrać się na dziobie i rufie łodzi, a ich liczba zgadzała się z grubsza z rachunkami Bartheza.

Uwaga Alpejczyka pozostawała skupiona na osobie Abdela Sanguine. Barthez bardzo rzadko miewał zaszczyt obcowania z dziedzicem rodu i w duchu wielce sobie rzadkość tych kontaktów chwalił, młody szlachcic uchodził bowiem za prawdziwie modelowy przykład arystokracji Montpellier - stawiającej służbie absurdalnie wysokie wymagania, nieświadomie okrutnej dla plebsu, niezbicie przeświadczonej o swym boskim prawie do władania światem. Mający za sobą diametralnie odmienną przeszłość Barthez musiał się przygotować na prawdziwe starcie autorytetów, pamiętny tego, że to na jego barkach spoczywały niewdzięczne obowiązki dowódcy ochrony ekspedycji.

Czterech mężczyzn na pokładzie Anabelle nosiło charakterystyczne czerwone płaszcze Sangów. Alpejczyk wiedział, że zostali przydzieleni do tej misji przez samego Lavelle, co poświadczało o ich profesjonalizmie i lojalności wobec Sanguine - lecz Helwet szczerze powątpiewał, aby byli w pełni przygotowani do odmiennych warunków działania w suchym jałowym Purgare. W opinii Bartheza wynajęci w Tulonie ochroniarze posiadali znacznie więcej praktycznej wiedzy od Sangów, nie mógłtego jednak w żaden sposób podkreślić w obecności błękitnokrwistych - nie tylko Abdel, ale zapewne również Leon i Lea nie przyjęliby dobrze krytyki kompetencji żołnierzy Sanglierów.

Tym bardziej, że przyrodnia siostra dziedzica oraz jego kuzyn sami nosili od święta czerwone płaszcze Sangów.

Barthez ubrany w oliwkowe spodnie z kieszenieniami cargo, wysokie buty I obszerną bluzę w kraciasty wzór, skrywającą lekki pancerz. Czapeczka z daszkiem I torba na szelkach nazywana nadupnikiem dopełniała obrazu najemnika. Trzymał w ręku barwionego na beżowo shotguna, a przy pasie miał przytroczoną resztę arsenału: ciężki pistolet w plastikowej kaburze, wąski miecz, nóż, a opierał się na bojowym nadziaku, którym można było rołupać łeb mamutha . Było to zupełnie niepotrzebne, mógł tu przyjść w ubrany bardziej odświętnie I pewnie nawet bezbronny, ale Helweta uznał, że podkreśli to jego autorytet. Nie krył przed samym sobą, że taka mała manipulacja I epatowanie zagrożeniem ułatwi niełatwe logistycznie zadanie ochrony dziedzica I jego rodziny. Stał bez ruchu, spokojnie przyglądając się rozładunkowi Annabelle.

Malownicza grupa ludzi jaka wysypywała się niepewnym krokiem z trapu na nabrzeże nie napawała optymizmem. Większość z tych ludzi nie znała normalnego życia. Byli w zasadzie niewolnikami na dworze Sanguine i rzadko kiedy opuszczała teren rezydencji, nie mówiąc już o wyprawie do Tulonu, czy podróży do oddalonego o dni jazdy purgaryjskiego Bergamo. Dodać należało podróży, która mogła być bardzo niebezpieczna. Od napaści grasantów, alpejskich rozbójników, po nieprzewidziane warunki pogodowe. Helweta zadbał o bezpieczeństwo tak bardzo jak tylko mógł. Najął stosowną ilość zbrojnych, woźniców i nie rzucających się w oczy wozów, choć zapewne nieprzygotowana do podrózy rodzina z Sanguine ze świtą nie będzie w stanie pozostać niezauważona. Barthez byłby czujny podróżując do Bergamo tylko z grupą swoich ludzi, a co dopiero pilnując zbieraniny żółtodziobów. Większość z nich będzie zapewne ślepo posłuszna, przerażona widmem czychających na podróżnych śmiertelnych niebezpieczeństw. Wystarczy, że znajdą się tylko w pobliżu Dumasa, który z wrodzoną sobie charyzmą wyolbrzymi każde ryzyko jakie może skrócić życie nieostrożnego podróżnego.

Na szczęście widać było pośród schodzących i takich, którzy wyglądali na takich co z niejednego pieca chleb jedli. Taki Bastien, którego spotkał przelotnie kilka razy w Montepelier, Sangowie czy choćby dziedziczka Angeline. Dziewczyna już na pierwszy rzut oka odstawała od reszty rodziny. Trzeźwo i czujnie rozglądała się z pokładu łodzi. Zupełnie Tak jak oczekiwał od swoich ludzi Barthez.

Gdyby urodziła się w innej części miasta byłaby Sangiem pełną gębą. Albo stała pośród moich najemników... A tak co, zmarnuje się. Pewno stary Sanguine wyda ją kiedyś za jakiegoś obleśnego starucha, żeby zbić polityczny kapitał. - nie miał wątpliwości co do tego co się wydarzy.

Skinął na tragarzy, żeby zajęli się bagażami, z przerażeniem uznając, że i tak jest ich zbyt mało, aby poradzić sobie z całkowicie irracjonalną ilością cargo z jaką podróżowali Sanguine. Z trapu zdzedł ponury jak zawsze Bastien i jego dwóch towarzyszy, braci Grimm. To trio Barthez spotkał już kilkukrotnie w przeszłości w bardzo różnych okolicznościach. Wyczuł, że Bastien nie wyrażał chęci do rozmów, więc tylko szorstko przywitali się ściskając prawice. Grimmowie byli bardziej wylewni, ale zdążyli tylko wymienić kilka zdawkowych słów, nim z łodzi zszedł sam Abdel ze świtą. Bastien z bliźniakami ulotnili szybko o kilkanście kroków. Helweta spodziewał się kłopotów, po nienawykłym do podróży arystokracie. A mieszanka niepotrzebnej brawury, niewiedzy przyprawionej arogancją I co najgorsza władzą mogła być bardzo niebezpieczna. Skłonił się tylko niezbyt głeboko i przywitał dziedzica bardzo zdawkowo:

- Witam w Toulonie wasza miłość... - aż prosiło się aby spytać jak przebiegła podróż, ale Alpejczyk, ani nie miał ochoty spoufalać się z dziedzicem, ani nie uznawał za stosowne powiedzieć coś więcej niepytany. Zresztą ludzie pokroju Abdela czy Leona, nie należeli do rozmówców z którymi mógł rozmawiać swobodnie i komfortowo, Choć Helweta potrafił zmieniać skóry jak rękawiczki i dogadać się z niemal każdym. Jeśli tylko chciał oczywiście... Wskazał dłonią kierunek w którym była wynajęta rezydencja.
 

Ostatnio edytowane przez 8art : 27-11-2019 o 21:18.
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-11-2019, 19:38   #58
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Terres Putain, Tulon

- Witam w Toulonie wasza miłość... - powiedział Barthez

Abdel nie zwrócił by uwagi na najemnika gdyby ten się nie odezwał pierwszy. Dopiero po tym poznał z kim ma do czynienia. Szczerze mówiąc spodziewał się kogoś wyglądającego inaczej, ale nie dał po sobie poznać zniesmaczenia strojem szefa jego ochrony. Zamiast tego uśmiechnął się przyjaźnie i skinął głową na znak przywitania. Nie dał jednakoż do ucałowania swego sygnetu z kilku powodów. Między innymi dlatego by nie dać możliwości oddania hołdu jaki mieli prawo okazać członkowie rodu Saguine jakiemuś zwykłemu przybłędzie - Helwecie.

- Witam, monsieur Barthez. Wiele dobrego słyszałem o panu. Proszę, dać mi chwilę bym rozprostował nogi na stałym lądzie nim ruszymy dalej, chcę się przyzwyczaić do tego, że w końcu przestało bujać. - To mówiąc rozejrzał się ciekawie po portowej dzielnicy. Wszystko było tak fascynująco nowe i czekające na odkrycie.

Kiedy mówiono o Toulonie jak o częściach ciała to czasami i z rzadka, Terres Putain było porównywane do przyrodzenia. Abdel wciągnął w nozdrza zapach tego miejsca, powoli ale głęboko. Faktycznie tak było. Zapach był przyjemnie znajomy. Ciepły i duszny za razem. Łącząc w sobie także przyjemną nadmorską wilgoć oraz... zapach rybich łusek, w symfonię zapachu który wprowadzał dziedzica w nader dobry nastrój tego wieczora.

- Mam nadzieję, że tragarze nie zapomną o niczym ze statku... - dodał po chwili zamyślenia, potrzebował bowiem swojej pozłacanej toaletki jak nigdy by zaprezentować się godnie światu.


JPomyślałem, że spłodzimy wspólnie tego posta tak by każdy mógł się swobodnie dopisywać do niego.edna drobna uwaga, Abdel to na tyle inteligentny facet, że skrywa się ze swoim dekadenckim trybem życia przed wszystkimi. Nawet przed sowim przenikliwym ojcem. Przez co obaj tworzą skomplikowaną grę pozorów, z przewagą dla ojca rodu rzecz jasna. Oczywiście dla osób tak bliskich i dobrze poinformowanych jak Gracze, ten sekret jest czymś więcej jak tylko nie potwierdzoną ploteczką, ale nawet oni nie zdają sobie sprawy z głębi nihilizmu. Dla zwykłych Saguine, Abdlek jest coż... decyzja Mg.

 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein

Ostatnio edytowane przez Surelion : 28-11-2019 o 21:17. Powód: literówki
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-11-2019, 21:19   #59
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Pokład Anabelle port Tulon

Nie skończył Leon Thibaut na dwóch kieliszkach wybornego trunku, był trzeci i czwarty, zawsze miał problem by we właściwym momencie przestać. Na szczęście znużyły go rozmowy rodzeństwa, przypominające szczypanie się dzieci. Liczył, że któreś podejmie temat celu wyprawy, ale nawet jeśli kuzynostwo coś wiedzieło zachowało to dla siebie. Kiedy przyłapał się na obserwowaniu refleksów światła, na załamaniach ciętego z kryształy kielicha, czerwony, różowy, żółty, turkusowy, szafirowy, postanowił wyjść na pokład żeby otrzeźwieć i nie spaść z pomostu podczas wychodzenia na ląd w Tulonie.

Nie mylił się, wiatr trzeźwił głowę i rozbudzał dziecięce pragnienie odkrywania, którego nigdy się nie wyzbył. Podróże towarzyszyły mu od kiedy stał się chłopcem, to znaczy od kiedy jego penis sztywniał. Rodzina przeznaczyła znaczne kwoty, żeby mógł uczyć się od scraperów na granicy Borki. Zastanawiał się czy to podróże uczyniły z niego mężczyznę, czy mężczyzna wyruszył w podróż żeby w niej dorastać i by ta stała się jego namiętnością. Najdłuższy pobyt w Montpellier od tamtego czasu, wiązał się z służbą w szeregach Sangów, a później ślub młodego podoficera z jeszcze młodszą szlachcianką. Ale nawet jego cudowna żona nie zdołała przemienić go w domatora. Nowe miejsca podniecały go jak innych stroje, czy kosztowności. Teraz zaś czuł, że majaczące na horyzoncie zabudowania Tulonu, były tylko przedsionkiem domu z tajemnicami. Wynalazca raz miał już możliwość odwiedzenia tego miasta, obecny wyjazd otwierał jednak nowe możliwości, osoby wynajęte przez Ventricule na pewno będą odpowiednimi przewodnikami po mieście. Ciekawy był mianowicie osoby Nathana Barteza, koordynatora wyprawy. Znajomość z takimi typami mogła być ryzykowna, ale otwierała z pewnością drzwi, których młody Singue nie byłby w stanie otworzyć sam. Tulon przybliżał się coraz szybciej, a dookoła Anabelle gęstniało od statków.

Chwile postoju przed wejściem do portu przeznaczył na uporządkowanie rzeczy, doznając wrażenia, że mimo licznej służby ma za dużo bagażu, ale też wszystko wydawało mu się potrzebne.

Port przywitał ich gwarem i zmieszanymi zapachami spalanej ropy, ryb i potu kolorowego tłumu. Na trap zszedł uprzejmie po kuzynostwie, zdziwił go nieco widok człowieka witającego ich w porcie, a będącego jak się domyślał ich koordynatorem. Spodziewał się obrotnego przedsiębiorcy, tymczasem zobaczył objuczonego bronią najemnika. Zaczął się zastanawiać czy nie pokładał w tym człowieku zbyt wielkich nadziei, Sangowie byli wystarczająco dobrymi żołnierzami. Postanowił jednak nie oceniać zbyt łatwo, wiedząc że ludzie nakładają często maski dla fałszywego wrażenia. Kiedy już doczekał się zdawkowego skinięcia głową, uznał że czekał za długo i postanowił zagadać do najemnika w drodze do posiadłości.

- Panie Nathanielu Bartez, będę potrzebował przewodnika po mieście, kogoś kto się nie zgubi i wie gdzie i za ile kupić. - po chwili zaś wskaże na uzbrojenie najemnika - A to wszystko konieczne? Nie idziemy jeszcze w góry.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-11-2019, 21:31   #60
 
Kargan's Avatar
 
Reputacja: 1 Kargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputację
Terres Putain, Tulon

Stojąca na rufie Angeline obserowała z zainteresowaniem przesuwające się za burtą widoki kolejnych dzielnic Tulonu. Miasto zrobiło na niej spore wrażenie, nie mogła się jednak pozbyć wrażenia pewnego... braku szlachetności tego miejsca. Zupełnie jakby tętniące życiem i bogactwem miasto otulała jakaś dziwna, niepokojąca i nie dająca się bliżej zdefiniować aura. Prześlizgując się wzrokiem po zabudowaniach jakby odruchowo dziewczyna starała się zapamiętać jak najwęcej szczegółów. Odczekawszy aż Anabelle zakończy manewry w porcie i bezpiecznie przycumuje do przystani dziedziczka Sanguine ruszyła w stronę kabiny by zabrać rzeczy, których nie chciała oddawać żadnemu słudze. Zabrawszy swój mały plecak i pokrowiec kryjący karabin zaczęła schodzić po trapie obserwując uważnie stojących już na przystani mężczyzn.

Jej brat i kuzyn stali na pomoście w towarzystwie poważnie wyglądającego i uzbrojonego po zęby mężczyzny. To musiał być Nathaniel Bartez, szef ich ochrony. Wzrok schodzącej po trapie Angeline lustrował uważnie sylwetkę Nathaniela starając się wyczytać z jego postawy jakim jest człowiekiem. Stał spokojnie, starając się wyglądać na rozluźnionego i odprężonego, Angeline jednak wiedziała gdzie i jak patrzeć. Pan Barthez był czujny jak żuraw. Lekkie napięcie mięśni, bardzo delikatnie ugięte kolana, ciężar przeniesiony na jedną nogę, wzrok uważnie omiatający otoczenie powimo prowadzenia konwersacji z Abdelem. Pan Barthez był profesjonalistą w każdym calu, gotowym błyskawicznie przejść od oczekiwania do działani...a w każdym razie na takiego wyglądał. Uśmiechnąwszy się lekko Angeline podeszła bliżej do stojących obok siebie mężczyzn i spojrzała prosto w oczy Nathaniela.

- Witam w Tulonie pani - powiedział Barthez i skinął poważnie głową. Angeline nie wyciągnęła ręki do ucałowania bo nie chciała uchodzić w oczach tego interesującego mężczyzny za rozkapryszoną dziedziczkę oczekującą bóg wie jakich powitań. Zamiast tego przyłożyła pięść do piersi i również skinęła głową a oczach Bartheza pojawił się błysk czegoś co mogło być nie wypowiedzianą na głos akceptacją postawy dziedziczki.

- Witam, monsieur Barthez - rzuciła cichym głosem - cieszy mnie fakt iż to właśnie pan będzie szefem naszej ochrony. Cóż panowie ? Będziemy tak tu stali czy może ruszymy się odświeżyć po naszej pełnej przygód i nieoczekiwanych zdarzeń podróży ?


Angeline chciałaby się odświeżyć. Zakupy czy inne spacery jej w tej chwili nie interesują.

 
Kargan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172