Viki, Janos
Gdy i geolog i oceanolożka opuścili MedLab Janos podrapał się po karku stwierdzając po chwili. - No to oddaję się w twoje zwinne paluszki pani doktor.
- Cóż, zacznijmy może jeszcze od wywiadu… lekarskiego… - Vice z lekkim trudem przychodziło słuchanie o niej i mówienie o sobie jako o lekarce, bo jednak do aż takiego stopnia zaawansowania jej brakowało… ale jednak Janos nie potrzebował operacji przeszczepu serca, a raczej dość prostej pomocy medycznej, a z tym zdecydowanie mogła sobie dać radę ze swoimi umiejętnościami. - Co dokładnie się stało? I gdzie boli?
- Bolał mnie bark i oberwałem w wizjer hełmu. Więc trochę głową mi wstrząsnęło. Głowa nie boli, bark znieczulony.- wyjaśnił Ciarka przyglądając się Vice i zaśmiał dodając.- Wybacz, że tak się przyglądam. Nie przywykłem do lekarek bez wojskowych kitli i obowiązkowych okularów na nosie.
- Czyli ten ból w barku nie wynika z jakiegoś urazu? - zdziwiła się Vika. - Mów, a ja w tym czasie sama sprawdzę urazy miernikiem aktywności neuronów… wybacz, ale jesteś pierwszym moim pacjentem tutaj, więc muszę nieco sama zapoznać się z aparaturą… a wpatrywanie się we mnie mi nie przeszkadza, ja byłam w przeciwieństwie do Mikhaila wychowana w dość otwartym społeczeństwie. - Uśmiechnęła się biolożka, która zresztą nosiła dość odsłaniający strój i nie zamierzała specjalnie ubierać fartucha do badania pacjenta, o ile sobie tego nie życzył, jak mogłaby się pewnie spodziewać po geologu.
- W sumie tyle słów padło, a wy nadal nie wiecie co się stało.- zaśmiał się Janos i wzruszając ramionami dodał.- Cóż… poszliśmy po te banki danych, których w ogóle tam nie ma. I podczas tego sprawdzania, walnęła w mój bark źle zamocowana osłona i w hełm też ale nie pękł.-
Strój Viki najwyraźniej nie był dla niego problemem skoro wodził za nią wzrokiem.- Bolało mocno, ale mogłem ruszać ręką… w ograniczonym stopniu.-
- Okej… a chorujesz na coś przewlekłego? Bierzesz na coś leki? No i… jakie masz wszczepy i mutacje? - zapytała Vika. - Wybacz za tyle pytań, ale… potrzebne mi jak najwięcej informacji o pacjencie, zanim zdecyduję o metodzie leczenia… - Wytłumaczyła się z pytań, choć była też ciekawa tego, na ile zmodyfikowane było ciało Janosa.
- Jeśli chodzi o leki to zestaw suplementów związanych z moim wiekiem. Żadnych chorób, żadnych mutacji. Wszczep przedramienia, C-Chip, filtr powietrza w oskrzelach, cyber oko z rozszerzeniami widzenia.- zaczął wyliczać Janos i zamyślił się.- Kurka… zapomniałem, czy były jakieś inne pasywne wszczepy. Dawno temu poddałem się augmentacji, standardowy pakiet wojsk inżynieryjnych. Nie pamiętam już wszystkiego co tam było.
- Hmm… skoro nie masz pewności, to… pozwolisz, że później zrobię od razu pełny przegląd, skoro już tu leżysz na kozetce? - zapytała, póki co skupiając się na odczytach czujnika z barku.
- Dobrze.- Janos posłusznie położył się na kozetce obserwując działania lekarki, która przekonała się o wyraźnej nadaktywności nerwów w okolicy barku wywołanej jego uszkodzeniem.
- Super, no ale na razie trzeba skupić się na uszkodzonych miejscach… teraz bądź chwilę nieruchomo. - Wskazała Vika, po czym zwróciła się do SAM-a. - SAM, zrób dokładny skan barku oraz mózgu.
Kozetka ruszyła w kierunku pierścienia powoli przesuwając się w nim. W tym czasie przed oczami Viki pojawiły oddzielnie kolejne obrazy. Rentgen czaszki, szyi i górnej części ciała, skan ultrasonograficzny tych części ciała, rozkład temperatur i kilka innych obrazów oraz wykresów. Wynikało z nich, że mózg i czaszka nie doznały żadnych urazów, kilka mięśni było naciągniętych, kość barkowa wybita. Kilkaset mikrouszkodzeń tkanki… te jednak naturalnie zaleczą się w przeciągu kilku dni. I tyle.
Wystarczyło więc nastawić bark i stosować znieczulenia do czasu aż wszystko całkiem się zaleczy.
- Trzeba nastawić bark… - powiedziała Vika do Janosa po analizie wyników badania, po czym dodała, zaczynając konfigurację robotycznych ramion do wykonania zadania. - Mam nadzieję, że nie boisz się drobnych zabiegów wykonywanych przez roboty? - Zapytała z lekkim uśmiechem.
- Ma’am… te ozdoby na twarzy nie wzięły z siedzenia za biurkiem. Mam doświadczenie z bólem i z chirurgicznymi robotami.- odparł ze śmiechem Janos wskazując palcem na blizny i dodał z łobuzerskim błyskiem w oku.- Ale nie pogardzę przytuleniem dla otuchy.
- Na to liczyłam, żeby na coś się przydać, haha! - odpowiedziała śmiechem biolożka. - Maszyny są już od ludzi precyzyjniejsze w procedurach medycznych, ale ciągle daleko im przynajmniej do tego, by zapewnić odpowiedni komfort psychiczny pacjentom! - Po czym, żeby nie być gołosłowną, tuż przed zabiegiem, lekarka rzeczywiście przytuliła swego pacjenta.
- Gadanie… roboty to, komputery tamto… Lekarz zawsze jest potrzebny. Zwłaszcza, gdy same roboty czy komputery zawiodą.- zaśmiał się Janos tuląc dziewczynę mocno do swojej owłosionej klatki piersiowej.- Medyk to podstawa oddziału. Jego anioł stróż… a tej krewkiej ekipie anioł stróż jest szczególnie potrzebny.
- Och… - Vika nieco się zaczerwieniła, zarówno od bliskości mężczyzny, jak i jego miłych słów o jej fachu. - No, ale tyle póki co wystarczy, SAM jest już gotowy do nastawiania barku… dla ciebie to powinno być bezbolesne, zresztą pewnie wiesz. - Lekarka podniosła się od pacjenta, by dać miejsce robotycznym ramionom do wykonania zabiegu nastawienia wybitego barku.
- Oddaję się cały w zwinne pani rączki. - odparł Janos, a dwa robotyczne ramiona zaczęły nastawiać bark zgodnie z parametrami wyznaczanymi przez Vikę. Ciarka lekko syknął przy tej operacji i trochę się spocił, ale jego parametry życiowe były w normie.
- Och, wcale tak łatwo nie zniosłeś zabiegu, jak mówiłeś, haha… - zaśmiała się lekko i serdecznie Vika. - Strach pomyśleć, jak byś to zniósł, gdyby nie moje działanie tuż przed zabiegiem! - Dodała analizując wszystkie odczyty aparatury, które wskazywały, że powinno być już dobrze.
Janos usiadł na kozetce przyglądając się biolożce i jej postaci.
- Nastawianie kości nigdy nie jest przyjemne. Złamania są gorsze…- Ciarka poruszył ręką sprawniej. - Czy mam jakiś temblak nosić, albo usztywnienie…
Znów zerknął na nią pytając. - Jakim cudem jesteś lekarką? Mogłabyś spokojnie robić karierę jako modelka.
- Po pierwsze, to nie jestem lekarką, a biolożką… znam się na medycynie, ale nie jest to mój podstawowy zawód. - wyjaśniła Vika niezbyt zadowolonym głosem. - Po prostu oszczędzają tu na wyspecjalizowanej załodze… a co do modelki, to przesadzasz… - Dodała skromnie.
- Wyglądasz trochę jak młodsza siostra pin-up girl którą zawiesiłem w pokoju.- odparł z uśmiechem Janos.- Więc chyba nie przesadzam.
- Czyli jak tamten plakat ci się znudzi, to mam zapozować do kolejnego? - zaśmiała się Vika.
-Ooo… to jest ciekawa opcja. - zamyślił się Janos i podrapał po karku. - Trzymam cię za słowo więc.
- A fotograf z ciebie dobry? - dopytała Vika, szukając w medycznej bazie najlepszej dostępnej w bazie maści, którą mogła posmarować bark mężczyzny, by przyspieszyć procesy regeneracyjne.
- Nie wiem… nie próbowałem jeszcze. Ale okiem mogę zachować całe serie migawek.- odparł Janos obserwując pochyloną nad spisem leków biolożkę. Ta w końcu wybrała w replikatorze odpowiedni środek i mentalnie uruchomiła proces produkcji. Maszyna zabrała się za tworzenie leku.
A Janos przesłał jej “fotkę”: pochylona na replikatorem Vika, z lekko wypiętymi pośladkami i uniesionym delikatnie puchatym ogonem. Hmm… nic dziwnego, że się na nią tak gapił. Jej strój opinał jej ciało prowokująco.
- Ej no, zdjęcie miałeś mi zrobić, jak tamten plakat ci się znudzi! - z ewidentnie udawanym oburzeniem odparła Vika. - Poza tym musiałabym się odpowiednio ubrać, jakoś zapozować…
-To możemy dogadać. I strój i na pozy.- odparł z uśmiechem Janos nie odrywając od niej wzroku.- Trzeba będzie usztywnić bark?
- Nie… stawów ruchomych, o ile nie są mocno uszkodzone, nie ma sensu unieruchamiać. Zastosuję jakąś maść przyspieszającą regenerację i przez kilka dni staraj się nie nadwyrężać tego barku i powinno być dobrze. - Poinstruowała go Vika, oczekując na przygotowanie maści przez maszynę.
- Nie ma sprawy. Jeśli jednak będę mógł się jakoś odwdzięczyć… lub w czymś pomóc.- zaoferował się Janos, podczas, gdy replikator wydrukował lek.
- Przecież nie raz będzie okazja… jak będziemy latać na planetę, to będziesz mnie chronić, nie? - odparła, jednocześnie uznając, że lek wetrze już własnymi dłońmi… w końcu mogła to zrobić przynajmniej tak samo dobrze, jak robot.
- Nooo… strzelać umiem. Bić również.- wypiął dumnie tors Janos czekając na jej działania.
- Och, no nie wątpię… z takim silnym ciałem… - z podziwem w głosie powiedziała to Vika, sięgając dłonią w rękawiczce z nałożonym lekiem do barku Janosa i wcierając w niego maść.
-Cóż…- odparł mechanik nie bardzo wiedząc co zrobić z drugą ręką gdy była tak blisko. Nie wiedział też gdzie ma patrzeć i reagował pozytywnie na jej bliskość. Bardzo pozytywnie.- … na poligonach się wiele nauczyłem i wytrenowałem…. ciało.
- Też ćwiczyłam swoje ciało, ale bardziej pod kątem zwinności… no ale to nie na poligonach… - odpowiedziała biolożka, kończąc wcieranie lekarstwa. - No, gotowe. Chyba zmieszało też składniki przeciwbólowe i kojące, więc powinieneś mieć przyjemne odczucie w barku.
- Zdecydowanie przyjemne…- stwierdził Janos gapiąc się w niemal podetknięty mu pod nos dekolt. A jego dłoń odruchowo spoczęła na biodrze lekarki. Był nieco… rozkojarzony widokami.
- Pamiętasz, jeszcze obiecałeś mi, że mogę zrobić przegląd twojej augmentacji, by dokończyć twój opis profilu pacjenta… - z uśmiechem powiedziała Vika, nie odtrącając jego dłoni.
- Jestem cały twój pani doktor…- odparł żartobliwie Janos, po dłuższej chwili dyskretnie odsuwając dłoń od jej ciała, zdając zapewne sprawę z niestosowności takiego zachowania. Mruknął cicho nieudolnie starając się, by nie posłyszała. -Gorąca taka i bliziutko… nie ułatwiasz mi życia.
- Teraz ty nie mów, że coś jest nie tak z moją temperaturą… - zaśmiała się biolożka.
- Ehmm… ja tam nie potrafię jej mierzyć oczami, czy też porównywać charakterów.- odparł Ciarka próbując obrócić to co mu się wymknęło w żart. - Ale może to wina laboratorium… jakoś się tak bardzo ciepło zrobiło.
- To jak ci się zrobiło ciepło, to zdejmij spodnie… - powiedziała lekarka, po chwili zdając sobie sprawę, jak to mogło zabrzmieć i leciutko się czerwieniąc. - Do badania augmentacji, oczywiście… pewnie masz wzmocnione spodnie z jakimiś stelażami metalowymi, które utrudniają badanie i skanowanie.
- Możesz trochę się odsunąć?- zapytał nieco speszony głosem mężczyzna, zerkając na lekarkę, która tkwiła między jego nogami od czasu, gdy zaczęła wcierać lek w skórę.
- Skoro muszę… - z teatralną niechęcią zrobiła to Vika, znów zaczynając ustawiać medyczny skaner tak, by wykrywał i identyfikował augmentacje na ciele.
Janos tak jakoś wstydliwie zsunął się z kozetki i niespiesznie zsunął z siebie buty, a potem spodnie i skarpetki. Pozostając w bokserkach, które obecnie niewiele mogły ukryć przed wzrokiem biolożki.
Wzrok lekarki na początku skierował się w wiadome miejsce mężczyzny, ale starała się szybko otrząsnąć i przejść do pełnego skanu jego ciała, wprowadzając do dokumentacji medycznej Janosa informacje o jego “zapomnianych już z dawnych czasów w wojsku augmentacjach”.
Dopalacz adrenaliny, wyłączony już obecnie lokalizator, kilka wzmocnień żeber i kręgosłupa, oraz dodatkowy pancerz skórny tu i tam. Najwyraźniej to był standardowy pakiet. Trzeba przyznać, że organizm Ciarki trzymał się dobrze… może przez to cieszył się on niezłym wigorem?
To wymagało dogłębnych badań i analiz. Oraz wyjątkowo skrupulatnych działań. Do tego Vika potrzebowała czasu, koncentracji oraz współpracy Janosa. Na szczęście to wszystko miała w tej chwili. Więc z entuzjazmem zabrała się do roboty zajmując się testowaniem organizmu mechanika… w celach medycznych, oczywiście.