16-10-2006, 19:24 | #81 | |
Reputacja: 1 | Cytat:
Ateiści deklarują, że nie wierzą, ale im bliżej do wiary, bo nie powtarzają tylko liter z pism podczas Mszy w kościele - oddalają się od fałszywego obrazu swojej wiary. W taki sposób praktykują bycie chrześcijaninami (np. pomagają bliźnim, czy coś podobnego) nie zauważając tego. A inni mogą dużo mówić i w rzeczywistości nic nie robić, by naprawdę STAWAĆ się "religijnym" (kurczę, kto to słowo wymyślił? Nie ma stronnictwa w religii, bo musi być zgoda i akceptacja na wszystko, a to wyklucza jakiekolwiek stanie po czyjejś/czegoś stronie). Możesz odpuścić sobie mowę o wiarze i religii - ale czyny to coś innego. To one są siłą napędową i one nadają znaczenie naszym słowom. Czym byłyby słowa bez czynów? Czym bez wyobraźni?
__________________ Soulmates never die... | |
16-10-2006, 19:37 | #82 | ||
Reputacja: 1 | Cytat:
Cytat:
__________________ Arriving somewhere but not here | ||
16-10-2006, 19:56 | #83 | ||
Reputacja: 1 | Cytat:
TO WSZYSTKO TO JEDNO I TO SAMO. A ateiści? Cytat:
Ateizm i religia są jak okłamywanie siebie. Jeśli myślisz, że wiara to iluzja, to spójrz - życie to iluzja, życie to sen, rzeczywistość, którą można zmienić podług własnej woli, upodobania czy już podług serca i Miłości (która jednak jest mało sprecyzowanym terminem, chodzi tu o pewne nastawienie). Widzę, że strasznie próbujesz udawać wątpiącego. A czemu nie wątpisz w rzeczywistość? Czemu nie wątpisz w to, że w ogóle ten świat istnieje naprawdę? Czemu mówisz zatem mi o wierze? Wiara to wiara. To siła, dzięki której możesz urealnić swoje marzenia poprzez wyznawanie i przebywanie z Bogiem - źrodłem tej siły. Możesz nie uznawać tego, jako pustej, kaznodziejskiej mowy - ale wiedz, że ona jest pełna prawdy. Widziałem różne cuda. Widziałem, doświadczałem. Przekonanie, własna pewność, pewność siebie - to jest zdumiewające uczucie, ale z czasem przyzwyczajam się. Jak zrozumienie - jak chcesz możesz nie rozumieć - ale ja wychodzę z przekonaniem, że wszystko w końcu zrozumiem (wszystko, to znaczy to, co trzeba) - i naprawdę to się staje. It's question of time, mówiąc idiomatycznie, w języku angielskim. To tylko kwestia czasu, że coś się stanie. A to niewiarygodne przekonanie to wiara. Myślisz, że jest iluzją? To w końcu powiedz mi, co nie jest iluzją - a jeśli coś takiego znajdziesz - wiedz, że znalazłeś Boga. Nawet, jeśli to byłaby chwila obecna - TWOJA świadomość - to wiedz, że to właśnie Bóg. ... który kiedyś osiągnie przyszłość, w której rozwinie niewiarygodnie swoją technologię i duchowość (spojrzenie na wszystko - wszystkie poglądy właśnie zmierzają do utworzenia CAŁOŚCI człowieka - nawet sprzeczne!). Wczuj się w XIX człowieka, który zobaczył XXI wiek, a poczujesz, o co mi chodzi. Jeśli miałbyś dość wiary, uwierzyłbyś, że będzie taki wiek, o którym jeszcze nie śnisz. Albo śnisz, ale nieświadomy jego realności. To ŚWIADOMOŚĆ jest wszechmocna, albo będzie. Tu czas nie gra roli. Czas to wymiar - wymiar, po którym równie można się poruszać.
__________________ Soulmates never die... | ||
17-10-2006, 19:32 | #84 |
Reputacja: 1 | Dlaczego twierdze że rzeczywistość to nie iluzja... proste i logiczne. Iluzją jest dla mnie sztuczny efekt aktywności człowieka, jeżeli wierzysz więc w to, że jest jakiś bóg, to dla mnie jest to iluzja. Nie mogłeś dojść do tego że bóg istnieje na podstawie czystych faktów, a więc oszukujesz sam siebie, otaczasz przyjemną iluzją... Ale cóż czytając twoje posty mogę dojść do wniosku, że poprostu zupełnie inaczej rozumiamy słowo "wiara" i tego faktu nie da się ukryć w rzaden sposób, dyskutować jednak jak sądzę będziemy dalej, bo po to jest to forum...
__________________ Arriving somewhere but not here |
17-10-2006, 22:25 | #85 |
Reputacja: 1 | Iluzja? No dobra, ale wiedz, że Bóg stworzył rzeczywistość - tą cieżką materię. To proste i logiczne. Ja nie tylko wierzę, że istnieje Bóg - ja wiem, że istnieje. Mam na to wszędzie dowody. Przykład: ta roślinka, która jest obok Ciebie - wiedz, że ona UROSŁA. A co dało jej wzrost? Najprościej i łopatogolicznie można powiedzieć, że Bóg. Że w ogóle istnieje coś takiego jak wzrost i świadomość. Skomplikowanie - można wykładać to biologicznie. Wiadomo, o co chodzi. Największym dowodem na istnienie Boga jest to, co stworzył. Jego obraz. A tak w ogóle - wiara - w końcu ma dowody - wierzymy i się coś udaje - i ten sukces to wynik wiary, a więc dowód. Wiara też realnie istnieje, chociaż jest pojęciem abstrakcyjnym, bo nie można jej uchwycić tak jak przedmiot. Jest równie nieuchwytna jak uśmiech - ale czy uśmiech nie istnieje? Czy wiara nie istnieje? Czy są one tylko iluzją? No widzisz...
__________________ Soulmates never die... |
18-10-2006, 12:48 | #86 |
Reputacja: 1 | jeśłi mogę się wtrącić Mówią, iż wiara jest tym co człowiek robi ze swoją samotnością. Spójrzcie na historie ludzkości - niegdyś bogami zwano wszystkie niewytłumaczalne i niezrozumiałe aspekty ludzkiej egzystencji. W pewnym sesnie nauka powoli zabijała tą transcendentną boskość świata. Teraz mamy więcej wiedzy i zarówno trudno jest udowodnić, iż Boga nie ma jak i to że jest. Wielu już filozofów próbowało i w większości argumenty ich spełzały na to, iż człowiek ma w sobie pojęcie ideałów i bytu doskonałego, który albo jest stwórcą tego świata albo przynajmniej jego iluzji. Pytanie jest czy za 1000 lub 10.000 lat ludzie nie będą czytać [nie chce tu niczyich uczuć religijnych obrazić]Pisma Świętego jak my dziś czytamy mitologie gredzką ? Wszak jednak jest coś niepojętego w bycie świata co nadaje mu czasem obrót nierealny sprawiająć, iż "są na niebie i ziemi rzeczy o których ani się śniło waszym filozofom". Często ludzie potrafią znaleźć w sobie siłe [już nie będe tu mówił o okultyźmie czy parapsychologi], która to siła pozwala przezwycięzać im przeciwnośći. Można nazwać to wiarą. Cóz jak mawiał Lem każdy powinein mieć własną filozofie do siebie jak kurta przyszytą... wiara jest kwestią jednostkową i wyjątkową dla każego człowieka należy to szanować. Jeśłi pomaga trwać i to trwać godnei i moralnie jest to jak najbardziej prawidłowe. Sam z siebie wierze w istnienie siły wyższej nie określam jej jednak jako Jahwe, nieruchomy poruszyciel czy Daimonion. Wiele jest rzeczy ktorych ludzki umysł jeszcze nie zgłębił a zaczyna sie zastanawaić nad doskonałością, której pewnie nigdy nie będzie nam dane zgłębić.
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind, strengthen me against the desires of flesh. By the Blood am I made... By the Blood am I armoured... By the Blood... I will endure. |
18-10-2006, 15:39 | #87 | ||
Reputacja: 1 | Cytat:
Cytat:
Solfelin, jeszcze jedno... jak rozumiem jesteś zwolennikiem new age?
__________________ Arriving somewhere but not here | ||
10-02-2007, 20:59 | #88 |
Reputacja: 1 | Rozbawiło mnie kiedyś twierdzenie, że wiara w Boga się opłaca, jeśli nie istnieje - nic nie tracisz jeśli istnieje - zbawienie. Niema to jak wyrachowanie. Osobiście jestem wierzący, praktykujący. Jak będę miał trochę czasu to pofilozofuje sobie tutaj z wami.
__________________ . . . . . Zwierzątka . . . . . |
10-02-2007, 21:31 | #89 |
Reputacja: 1 | Dobra - jak dla mnie, to niewierzący nie wiedzą, co tracą. Mi się nie uda ich przekonać, mam nadzieję, że Bóg im da szansę do poznania siebie. Samo pojęcie wiary, to zdaniem Kościoła bardziej zawierzenie swojego losu Bogu, założenie, że skoro nas kocha, to chce dla nas dobrze, nawet jeśli teraz z naszego punktu widzenia jest źle. Jeśli przyjmiemy wiarę jako cnotę, wartość, to wiara to nie jest coś, co się nabywa, coś co jest naszą zasługą. To, że wierzymy - to dar od Boga (jak w sumie wszystko :P). Gdyby nie to, że w moim życiu doświadczyłem kilkakrotnie działania Boga, to bym pewnie nie miał wiary. Zgadzam się, że są ludzie, którzy postępują jak chrześcijanie i ogólnie "są w porządku" i nie widze w tym nic złego - choć wiem z autopsji, że w chwilach kryzysu Bóg daje wielkie oparcie, którego ludzie nie potrafią dać. A istnienia Boga nie da się obiektywnie wytłumaczyć - każdy doświadczył czego innego i różne osoby po tym samym przeżyciu, np. obozu koncentracyjnego, albo śmierci kogoś bliskiego mogą odnieść się różnie do istnienia Boga. To jest sprawa totalnie subiektywna i nie da się komuś powiedzieć: "Wierzcie w Jezusa, bo mamy udowodnione tak a tak, że istniał i był synem bożym." - pewnych rzeczy nie da się wytłumaczyć, trzeba je przyjąć na wiarę. A do tego innych nie zmusimy. :P Ciekawe, czy ktoś coś z tej wypowiedzi wyniesie.. Moim zdaniem nie ma się o co kłócić, bo każdy ma swoje zdanie. Moje jest w każdym razie takie, że Bóg istnieje i działa. P.S. Mi się podoba duuża głupota jaką palnął Nietzche - "Bóg umarł". Mhm, no tak, umarł. Ale zmartwychwstał, nie? :P
__________________ Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu. |
11-02-2007, 18:51 | #90 |
Reputacja: 1 | Ja wychowałam się w bardzo katolickiej rodzinie. Wkoncu kilka lat temu porzuciłam chrześcijaństwo bo uznałam, że domniemanego Boga nie ma. Rozmyslałam nad tym bardzo długo i zinterpretowałam całą biblię. Poprostu nie znalazłam tam nic szczególnego. Traktuję ją jak zwykłą książkę, zbiór jakichś opowiadań. Nie mogę powiedzieć, że jestem ateistką bo wierzę. Nie akurat w boga, ale wierzę w siły nadprzyrodzone. Tylko, że chrześcijaństwo jest dla mnie drażliwym tematem. Bardzo mnie irytuje, kiedy ktoś próbuje mi wpoić swoje poglądy. Wtedy zaczynam mu przedstawiać swoje. Robie to w dość drastyczny sposób. Jestem poprostu zdeklarowaną antychrześcijanką. Jest mi łatwiej uwierzyć w starożytnych bogów, którzy nie są wyidealizowani. Ja nie staram sie narzucać innym swoich poglądów i nie chcę n=by inni narzucali mi swoje. Uważam, że "Bóg" to zabobon, taka orientalna baśń. Ludzie stworzyli go daltego, że nie mogli znaleźć początku wszystkiego. Nie potrafili wytłumaczyć jak to sie wszystko zaczęło. W takim celu też powstali bogowie greccy. Wyidealizowali go i zrobili z niego wspaniałego stwórcę. Jeśli jednak jest taki wspaniały to dlaczego nie bierze odpowiedzialności za to co stworzył. Pozostawia ludzi samym sobie. Czy Bóg istnieje zaczęłam się zasatanawiać kilka lat temu, na cmentarzu. Zobaczyłam tam cały rząd maleńkich grobów. Groby noworodków, kilkumiesięcznych dzieci. Wtedy właśnie pomyślałam, że to co wpajano mi przez lata to kłamstwa, w które wierząnaiwni. Domniemany Bóg, którego tak uwielbiaja chrześcijanie pozostawił świat. Dalaczego? Bo wcale go nie ma. (Wyrażam swoje poglądy otwarcie. Zapraszam na mojego bloga. Pierwsze posty dotyczą własnie wiary.)
__________________ Wiatr pchnął twe marzenia w wielki żagiel zapomnienia... :rolleyes: |