|
Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone. |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-04-2010, 13:45 | #31 |
Reputacja: 1 | Kurde! Posta mi wcięło!! no to jeszcze raz, zwięźlej. Hej, wróciłem. Już wysyłam prośbę o temat, nie widzę powodu by pierwszy post nie miał się pojawić dzisiaj. Co do mechaniki- to pójdziemy na kompromis. Testy dla zdolności bojowych, technicznych Coena i "psychologicznych" Gnomera i tylko w sytuacjach dramatycznie nieistotnych. Idąc za przykładem Farałona- strzał do którego przygotowywał się cały dzień, mający położyć ważnego NPCa będzie rozstrzygnięty bez rzutu- sukces czy porażka. Chcę dać wam maksimum swbody, więc nie rzucę was nawet w ten początkowy konflikt. Po prostu dam wam szereg wskazówek dla realizowania celów waszych postaci i rzucę was do miasteczka na skraju Strefy Ekonomicznej. Istnienie tych desperacko biednych osiedli jest całkowicie zależne od Kartelu- który utrzymuje je finansowo by służyły jako hub komunikacji drogowej, oraz jako garnizony dla wielkiej liczby ochrony Perymetru. Roześlę wam proponowany ekwipunek- szczególnie istotny w przypadku Coena, który gra techem. Być może dołączy do nas nawet dwója dodatkowych graczy! Znajdzie się miejsce. Myślę, że interesująco by było mieć dwie grupy- rozgryzające wydarzenia z dwóch perspektyw. Komplikuje to jednak "setup" i zależnie od tego jak szybko uda mi się ze wszystkimi skontaktować, możemy zacząć dopiero jutro. Zapowiada się jednak bardzo interesująco. Co do pytania Farałona o sprawy rekonwalescencji i śmierci- Bycie rannym w tym settingu to poważna sprawa. Poważne, upośledzające rany uznałbym za dramatycznie istotne wydarzenia i nie będą one zależne od rzutów. O ile gracze nie zrezygnują z gry- raczej nie przewiduję śmierci bohaterów. Jeżeli będę musiał kogoś ukarać za głupi ruch- rana jest lepszą alternatywą. Poza tym będziecie mocno odizolowani od cywilizacji- skąd miałbym wziąć więcej bohaterów? |
02-04-2010, 17:33 | #32 |
Reputacja: 1 | Witam. Prawdopodobnie zagram z wami. Pozdrawiam. Wkrótce moja postać.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść. Po prostu być, urzeczywistniać sny. Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć. Po prostu być, po prostu być. |
02-04-2010, 19:49 | #33 |
Reputacja: 1 | Też z wielką chęcią bym dołączył. Postaram się stworzyć wpasowującą się postać. PS. Swoją drogą może to pół na pół (nie)istotne, ale pomyślałem o tak zwanej kulturze masowej i innych ważnych wyznacznikach społecznych. Odgólnie wyobrażam sobię tę propagandę korporacji związaną z trudnymi warunkami, wszechobecną biedę itp. ale zapewne społeczeństwo próbuje stwarzać pozory normalności, to jest w pewnych sensie zachowany tryb życia typowego amerykanina. Oczywiście nie mówie tu o przed- apokaliptycznym porządku, a o prostej wolności słowa (poddanej w taki czy inny sposób cenzurze) i w miarę normalnym trybie życia w stabilniejszych ośrodkach cywilizacji. Myślę nad tym czy wychodząc na ulice (może my zaczynamy w miasteczku jednak ogólny obraz jest ważny) widzimy mury obklejone plakatami z wzniosłymi hasłami o budowie nowego społeczeństwa,czy też kultura poszła w znanym kierunku z objęciem wynalazków internetu, telewizji i wszech możliwości kontaktu, jaki daje nam na przykład to forum. Cyberpunk często kojarzy się z nowymi 'elektronicznymi' totalitaryzmami i zdaje sobie sprawę, że po katastrofie całe te nowo powstałe frakcje w dużym stopniu działają na podstawie tych systemów, ale istnieje coś jak wolność jednostki. A co tam odpowiedź mam w intro z spikerem obdarzonym brooklyńskim akcentem, mniejsza z tym. Tak samo przepraszam za składnie, jednakże naszła mnie myśl jak wyglądało, by takie życie codzienne obywatela nowej klasy średniej. EDIT: William ''Wszyscy mówią na mnie William'' Wygląd: Apatyczna twarz. Krótko przycięte brązowe włosy. Masywnie zbudowany. Wzrost.1,81 cm. Zimowa ciemnozielona kurtka i spodnie moro. Historia: Wychował się w LA- lodowym Angeles skutym lodem. Życie w dość ponurych podziemnych kompleksach, było wygodne w porównaniu z tym o czym opowiadał Vince, znajomy chłopaka, który lubował się w tworzeniu przekoloryzowanych historii. William kilkakrotnie wyruszał z nim w wyprawy, na których traper z mentorskim zacięciem szlifował jego charakter i umiejętności przetrwania. Podziemia oferowały wszelakie rozrywki, o ile posiadało się pieniądze, jeśli ich brakowało trzeba było zadowolić się prostszymi zabawami jakich William zaświadczył należąc do typowego młodzieżowego gangu w jakich spływało miasto upadłych aniołów zwane tak przez tych, którzy poznali jego mroczną naturę. Pewnego dnia, co było nierzadkim zjawiskiem w biedniejszych blokach, nastąpiło tąpnięcie, w którym zginęli jego rodzice. To był punkt zwrotny w, którym wówczas 15 letni chłopak postanowił opuścić podziemia. O takie możliwości dyskutowano często w gronie jego znajomych, najpoważniej jednak rozmyślał nad tym z swoim przyjacielem Pennym. W porze letniej po rozważnym zaplanowaniu wyprawy w tak zwany świat i zebraniu odpowiedniego ekwipunku wyruszył. Ucieczka była koniecznością z powodu licznych przestępstw dokonanych po pół roku sieroctwa. Ujście było proste, dawno przestudiowane i starannie wyczyszczone z kamer wyjścia techniczne nieraz służyły jako skuteczne wyjście na zewnątrz. Jazda karawaną na gapę, była dobrym środkiem transportu, pokaźny transport jedzenia (jak dla 2 osób) zaowocował zabójstwem samotnego kierowcy- porządnie rozpracowanego, zniknięcie nie było dużym kłopotem. William podchodził do rzeczy z rozsądkiem, najbliższy rok wyprawy był porządnie zaplanowany z uwzględnieniem rożnych sytuacji awaryjnych, ważnymi lokacjami, i całym zaopatrzeniem niezbędnym do przeżycia. To dlatego nigdy nie popierał głupiej wizji , jego znajomym pragnących zakosztować życia rasowych bandytów, wychowani w miejskich podziemich szybko zostali by złapania albo przez rząd lub poumierali z mrozu i wycieńczenia szarpani konfliktami wewnętrznymi. Penny był inny stąd znalazł się u jego boku. Z czasem polowania przeszły z cudownego trafu losu w traf doświadczenia, jedzenia wystarczało. Było to spowodowane pomyślnie rozporządzanym łupem z ciężarówki-łowy zaczęto od początku, a nie kiedy zapasy wysokoenergetycznych konserw (jedzenia powszechne z tych trudnych czasach) się skończyły. W starym domie spędzili rok. Ich relacje mocno się zbliżyły, z racji samotności aż zamocno, choć nie doszło do znacznego zbliżenia fizycznego. Jednak monotonia, zdecydowała dalszą wyprawę, do komuny oddalonej o 80 km. Auto zostało stracone w zainicjowanym wypadku. Wyprawa poszła sprawnie, a William i Penny dołączyli do otwartej samowystarczalnej społeczności. Czas leciał miło. Wspólnota była złożona z młodych ludzi, jedyną osobą w wieku powyżej +30 był były zielony beret Dustin. Zresztą katastrofa namacalnie odmłodziła populację. William, gdy tylko dowiedział się o wyszkoleniu komandosa, zapalił się do zostania uczniem. Nie było z tym problemów ponieważ Dustin czekał na taką okazje, miał niezahamowaną chęć podzielenia się tą niezwykle cenną wiedzą. Jednak obywatele komuny mieli inne przyjemności w głowie a podstawowe przeszkolenie strzeleckie zadowalało ich w związku z tym, że bandytów było jak na lekarstwo a ich ustabilizowane życie ich zadowalało, mieli siebie. Penny również zasymilował się z grupą i uznał, że to jego miejsce. Zresztą przekonało go jego wybranka, która dawała każdemu, pobieżnie również Willemu. William też lubił to miejsce, jednak zmęczyło go tak statecznym życie. Na dodatek większość pomieszczeń mieściła się z podziemiach, a to choć mu bliskie środowisko mierziło go. Ustalił, że wróci za półtora roku. Przeszkolenie komandosa i silne treningi fizyczne wzmocniły go dostatecznie. Wsiadł na pożyczony motor i skierował się do Specjalnej Strefy Ekonomiczne. Umiejętności: -Dobrze strzela z broni średnio dystansowej. -Poradzi sobie w zwarciu, lubi porządne ostrza. -Przetrwanie na pustkowiach. -Znajomość LA, dobrze radzi sobie w mieście, -Wytrzymały. Ekwipunek: ostry nóż bojowy, prowiant na 5 dni, odbiornik radiowy, M4 z celownikiem optycznym (7 mag x30), tabletki do uzdatniania wody, polowa kuchenka gazowa, namiot, podstawowe leki. Proszę nie łamać regulaminu LI i nie umieszczać posta pod postem Pozdrawiam Kerm Ostatnio edytowane przez Kerm : 04-04-2010 o 12:42. Powód: Post pod postem (patrz - Regulamin LI) |
06-04-2010, 11:29 | #34 |
Reputacja: 1 | Sorry Pinn, ale nie mogę ciebie przyjąć. Nie tylko już zadeklarowałem, że przyjmuję graczy do czwartku- przez weekend układałem grę dla piątki zadeklarowanych graczy i twoje dołączenie nie byłoby czymś trywialnym. Abyś nie poczuł się zraniony- jeszcze przed czwartkiem rozmawiałem z majkiem, który być może jeszcze dołączy do gry, ale na moich warunkach. Szóstka graczy to i tak moja górna granica. Może innym razem. Gra będzie toczyć się czybko- mam nadzieję- więc będę o tobie pamiętał jeżeli gracze się wyłamią, lub będę potrzebował graczy. Co do reszty- mam nadzieję, że miło spędziliście święta. Ja wyjechałem do rodziny i tak właśnie nie doszło do wystartowania z przygodą. Nie ma jednak tego złego- bo przez weekend dopieściłem scenariusz. Nie jest on majstersztykiem, ale gdybyście mieli wgląd w obie wersje, zobaczylibyście różnicę. Zaraz pójdą PM'ki ze szczegółami motywacji etc. |
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
| |