Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-04-2006, 22:24   #131
Banned
 
Reputacja: 1 inwyt nie jest za bardzo znany
Martha ruszyła za Markizem, ale coraz mniej chętnie przemieszczała się pomiędzy kolejnymi pomieszczeniami. Nie chodziło tylko o to, że nagle stało się to nieprzyjemne. Nie bardzo chciała przeszukiwać kolejne pokoje, oznaczało to przyznanie, że reszta rodziny Door najprawdopodobniej także nie żyje. A Martha nie chciała się z tym godzić. Wolałaby dowiedzieć się czegoś więcej o wizjach Nathaniela, niż snuć się po tym dziwacznym domu szukając ciał osób, które mogły przecież wcale nie być martwe.

Kiedy znaleźli się w oranżerii, nie od razu zorientowała się, że coś jest nie tak. Przeszła kilka kroków i ujrzała rozciągnięte na ziemi ciała kobiet. Z początku nie wierzyła własnym oczom, ale obraz nie znikał, a wokół unosił się wiele mówiący zaduch. Biegiem cofnęła się za ostatnio mijany blat i zwinęła w wymiotnym odruchu. Przez chwilę do jej towarzyszy docierały jedynie odgłosy zwracania śniadania, zapach w pomieszczeniu stał się jeszcze podlejszy. Na szczęście woń kwiatów zabijała choć trochę odór śmierci i wymiocin. Odgłosy zza blatu przeszły we łkanie, po chwili dołączyło do niego chlupotanie wody. Martha ściągnęła z pobliskiej półki konewkę i przemyła twarz, przepłukała usta. Wychyliła się zza stołu, nie wchodząc jednak z powrotem w alejkę gdzie leżały ciała. Pochlipując cicho, słuchała Nathaniela. Była blada jak płótno, jedną ręką przytrzymywała się regału, drugą trzymała za brzuch, jakby ciągle niepewna czy mdłości już nie wrócą.

"Już nie chcę. Niech to się już skończy. Boję się." Tak bardzo chciała jakoś się przydać, wymyślić coś sensownego, coś co pomogło by im przerwać ten łańcuch tragedii. Ale nie mogła się skupić kiedy tuż obok leżały dwie okrutnie zamordowane kobiety. Nie mogła myśleć o niczym innym, nie przytomnie, bez paraliżującego strachu.
- Co teraz? Co teraz zrobimy?..
Słowa ledwo wydostawały się z jej ust. Wpatrywała się w Markiza, starając ze wszystkich sił wziąć się w garść. Chciała dodać - "Czy nadal będziemy krążyć szukając ofiar tych dwóch? Czy będziemy tak krążyć, aż sami nie padniemy ich ofiarą?" - ale słowa zamierały na jej drżących wargach.
 
inwyt jest offline  
Stary 13-04-2006, 21:56   #132
 
Darken's Avatar
 
Reputacja: 1 Darken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumny
Konrad

Cytat:
Napisał Martha
- Co teraz? Co teraz zrobimy?..
Nie wiedział, po prostu nie wiedział co mieli zrobić

[center:49d4befbf9]***[/center:49d4befbf9]
Wędrowali po korytarzach, pokojach, pomieszczeniach które pojawiały się i znikały, jak sen złoty. Dla nich ten świt nie przynosił nadziei, a jedynie troskę o nowy dzień.
Nie bał się. Nie potrafił, już nie.
Moment w którym skoczył do basenu, był jakimś przełomem. Nie wiedział tylko czy dobrym czy złym.
Czuł jakąś pustkę, w sobie i w tym "domu". Nikt tu nie mieszkał, nikt tędy nie przechodził.
Bo Konad uważał że byli nikim, obserwatorami. Czuł się dziwnie, jakby to wszystko nie zdarzało się jemu (im!), ale komuś kto teraz barwnie opowiada całą historię.

[center:49d4befbf9]***[/center:49d4befbf9]
Patrzył teraz na Mathę, i teraz wydawało mu się, że coś (ktoś?) stoi obok niej...
 
__________________
Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych.
Uuuk.
Darken jest offline  
Stary 25-04-2006, 00:01   #133
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Door

Ruda głowa dziewczyny poruszyła się. Do tej pory wydawało się, że Door śpi, lub jest pogrążona w takim otępieniu, że nie zareaguje nawet, jeśli w tym momencie pan Croup i pan Vandemar wyskoczą ze ściany i zaczną wcielać w życie groźby o wyrwanej wątrobie...
Po tym, jak Nathaniel zakończył swoją ponurą historię o śmierci jej matki i jej siostry Door odezwała się bardzo cicho:
- Postaw mnie na ziemi Markizie.
Ton jej głosu był tak dobitny i tak pełny "mocy", że de Carabas nawet nie zaoponował. Delikatnie postawił ją na nogi, jak gdyby bał się, że dziewczyna przewróci się jak tylko jej stopy dotkną ziemi. Door jednak się nie przewróciła. Puściła przyjaciela i podeszła do Nathaniela. Była niższa od niego, więc aby spojrzeć mu w twarz musiała zadrzeć głowę do góry. Podeszła bardzo, bardzo blisko i spojrzała w oczy chłopaka, tak strasznie poważnie i tak boleśnie, że wrażliwy Nathaniel poczuł ból. Jej ból. Zielone i niebieskie oczy Door lśniły jeszcze od łez, ale nie płakała już. Była poważna, śmiertelnie poważna. Ta chwila trwała wieki, a może kilka sekund, trudno powiedzieć. Door całą sobą wyrażała rozpacz, ale jednocześnie wdzięczność, za którą najbardziej podziękowała właśnie Nathanielowi. Dzięki niemu mogła być przy tym, "przeżyć" ostatnie chwile ze swoją rodziną. Mimo iż były to najbardziej bolesne chwile w życiu dziewczyny wolała je mieć ze sobą, niż nie mieć nic.
W tej jednej chwili, gdy patrzyła na niego, Nathaniel dogłębnie właśnie to poczuł. I zrozumiał coś jeszcze. Wiedział, gdzie udać się, aby odkryć kolejną ofiarę. Ostatnią... Ojca Door.
[user=743,101]Gabinet. To tam leży ojciec Door. Wiesz o tym, jednak nie możesz przypomnieć sobie skąd o tym wiesz, ani w jaki sposób się to stało. Coś jednak podpowiada Ci, że to właśnie tam jest najważniesze miejsce i tam właśnie znajduje się coś, co doprowadzi Was do źródła tej zbrodni. Coś bardzo osobistego. Takie przeczucie nawiedziło Twoją duszę, choć z pewnością nie wyśniłeś tego, jak poprzednie zbrodnie. To po prostu przyszło od kogoś z zewnątrz...[/user]
Door następnie podeszła do ciała matki i pogładziła ją po włosach, uścisnęła jej dłoń. Przyklęknęła też obok siostry i ucałowała ją w policzek, pogłaskała po czole. Dusza znowu ścisnęła się w niej, wycisnęła do oczu łzy, które Door pośpiesznie starła. Najstarsza osoba w rodzie musi być silna. Najstarsza i... ostatnia.

- - - > Konrad

Obok Marthy naprawdę ktoś stoi. Choć w tej chwili raczej chowa się za jej plecami. Nie widziałeś dokładnie kim jest ta osoba, ale z pewnością jest to człowiek. Kobieta? Odziana na szaro postać. Po chwili ukazała Ci się nieco bardziej wyraźnie, choć jej kształty dziwnie rozpływały się i składały spowrotem. Była wzrostu Marthy, lecz nieco starsza. A może tylko Ci się tak wydawało? Biła od niej mądrość i spokój, choć jej oblicze było zasmucone. Nikt prócz Ciebie zdaje się nie zauważył pojawienia się nowej osoby w towarzystwie...
 
Milly jest offline  
Stary 25-04-2006, 16:45   #134
 
Darken's Avatar
 
Reputacja: 1 Darken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumny
Konrad

Życie to nie tylko piękne chwile.
Chłopak stał teraz mając jeszcze w uszach słowa Nathaniela, i także na niego podziałały słowa wypowiedzanie przez Door. Ale nawet silne słowa, nawet to znaczące milczenie, którego Konrad nie chciał, stanowczo nie chciał zrozumieć...
Czuł się absurdalnie, bo jakby przybyło mu sił, w tym szczególnym momencie. Myślał nad tym, i chyba wiedział dlaczego czuł się pewniej niż nigdy dotąd.
Chyba się zakochał. Teraz, tutaj?
Wtedy, jeszcze wtedy, gdy było spokojnie. Teraz czuł się pewien, że chce oszczędzić jej tego wszystkiego.
Ten kształt...
Przypominał mu dlaczego jest Odmiencem. On to widział, wtedy też, w alkowie.
Pamiętał, jak przez mgłę, że kiedyś chciał (miał!) mieć brata, któremu mógł wszystko powiedzić (mówił!). Przecież nie powie jej tego teraz.
-Ekhem-Odkrząknął cicho, a kiedy Martha jakimś cudem usłyszała to, i spojrzała w jego stronę, odwrócił wzrok.
Nie teraz, nie w tym momencie.
 
__________________
Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych.
Uuuk.
Darken jest offline  
Stary 26-04-2006, 15:53   #135
Banned
 
Reputacja: 1 inwyt nie jest za bardzo znany
Martha wpatrywała się w Markiza z prawie bolesnym natężniem, czekając na odpowiedź. I kiedy to Door się odezwała, o mało nie podskoczyła z zaskoczenia. Wzięła głeboki oddech, przyglądając się dziwnej wymianie spojrzeń między rudowłosą a Nathanielem. Jej uwagę odwróciło chrząknięcie Konrada. Obróciła się, ale chłopak chyba się rozmyślił i nic nie powiedział. Wszyscy trwali na swoich miejscach, jak zatopieni w bursztynie, zatrzymani w martwym spojrzeniu zamordowanych kobiet, jakby sami umarli i byli tylko duchami, zjawami z obrazu na ścianie gotyckiego zamczyska.
Dziewczyna czuła jak bardzo nierealna jest ta sytuacja, jak bardzo ważne jest żeby nie stać tak bezczynnie miejscu, bez słowa, nawet bez żywszej myśli. Ale nie mogła przerwać dziwnego czaru, poruszyć się czy odezwać. Zaszła już tak daleko ta dziwną ścieżką, która sama podścieliła jej się pod stopy tego ranka, najpierw prowadząc do spotkania z Konradem i Nathanielem, potem do spotkania z Door i Markizem, a potem w te wszystkie miejsca, które nie mogły być częścią świata jaki znała, w którym mieszkała od dziecka. Być może tutaj mogli tak trwać wiecznie, jak na fotografii, płowiejącej powoli, najpierw z dźwięków ich oddechów, potem z zapachów kwiatów i śmierci, na końcu tracącej barwy i kontury, zamieniającej się w jednolicie pożółkłą kartę, na której nikt nie rozpozna już Marthy, Konrada, Nathaniela, Door i Markiza. A oni sami zapadną magiczny sen, jak księżniczki w baśniach o złym czarnoksiężniku.
Martha czekała. Bez drgnięcia, bez głośniejszego oddechu, bez słów, które w tym momencie wydawały jej się bluźnierczym pogwałceniem ciszy. Czekała aż ktoś obudzi ją z tego potwornego snu.
 
inwyt jest offline  
Stary 27-04-2006, 12:21   #136
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Nathaniel

Gdy Door podeszła do niego poczuł ból. Jakby ukłucie szpilki, ale trwające dłużej i wydobywające się z głębi duszy. Dreszcze przeszedł mu po plecach. Jeśli coś takiego czuła teraz rudowłosa dziewczyna z pewnością musiało być jeszcze bardziej bolesne. Nie ruszał się. Wszystko wokól było takie dziwne, a w nim gotowało sie tyle świeżych emocji i przeżyć. Wzrokiem odprowadził Door . Patrzył jak żegna się z nimi...po raz ostatni.
-Już czas-przerwał wkońcu trwajace milczenie. Spojrzał na Door. Zdawała się wiedzieć co teraz muszą zrobić.
Powoli podszedł do dziewczynyi wziął ją za rękę. Razem przeszli kika kroków w kierunku małego obrazka. Z pewnością było to kolejne przejście. Czemu akurat tam mieli iść, nie wiedział, ale przeczuwał, że muszą.
-Ostatni raz-szepnłą i spojrzał na Door ze współczuciem.
-Chodźmy.-rzekł do reszty przyjaciół, czekając aż ci złapią się rudowłosej.
 
Glyph jest offline  
Stary 07-05-2006, 18:14   #137
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Nabożna, niemal uroczysta i jednocześnie szalenie smutna atmosfera, jaka wytworzyła się w oranżerii, stała się jak gdyby zapowiedzią tego, co wkrótce miało się wydarzyć. Czegoś niezwykle ważnego.
Nathaniel trzymając Door za rękę podszedł do kolejnej fotografii. Przedstawiała gabinet z ogromnym biurkiem po środku. Zbyt wielu szczegółów nie widać na małej fotografii...
Ale już po chwili, kiedy każdy dotknął już Door, dziewczyna wyciągnęła drżącą dłoń i dotknęła chłodnego szkła ramki.
Świat po raz kolejny zawirował. Jednak tym razem nikt z Was nie odczuł dotkliwego bólu. Przemieszczenie do kolejnego pomieszczenia przeszło sprawnie i szybko. Door jak gdyby odzyskała nieco więcej mocy.

Gabinet był spory, choć było w nim mnóstwo sprzętów nie wydawał się zagracony. Pierwsze, co rzucało się w oczy, to wielkie, dębowe biurko zasłane setkami kartek, listów, książek i... krwią. Tuż przy suficie wisiał wypchany krokodyl. Na trzech ścianach od ziemi do sufitu pozawieszane były półki z niezliczoną ilością książek. Prócz tego znaleźć można było astrolabium, lustra, stare przyrządy naukowe, wiszące na ścianach mapy i popiersie łysego, szczupłego mężczyzny, podobnego nieco do Cezara. Jedyną pustą, białą ścianę za biurkiem, na wprost drzwi, szpeciła rdzawa, zaschnięta już plama. Na ziemi, pod ścianą, leżało ciało szczupłego, ascetycznego, łysego mężczyzny.

- Portyk... - wyszeptał Markiz. Dla Door ten widok musiał być kolejnym ciosem prosto w serce. Przez chwilę wydawało Wam się, że dziewczyna nieco się pozbierała, otrząsnęła, że najgorszy szok ma już za sobą. Gdy jednak zobaczyła ciało ojca szloch znowu wyrwał się z jej piersi, a łzy popłynęły po jej policzkach. Gwałtownie rzuciła się do przodu popychając pewien dziwny przedmiot, który stał naprzeciwko biurka i dopadła do martwego Potryka. Skuliła się przy nim i mocno przytuliła do jego sztywnego i zimnego ciała, chcąc oddać mu nieco swojego ciepła. Niestety nic już raczej nie ożywi tego mężczyzny. Z pewnością Croup i Vandemar dobrze się nim zajęli.

Natomiast przedmiot, który przesunęła Door, przykuł Waszą uwagę. Był to elegancki mechanizm, zbudowany z polerowanego drewna orzechowego, mosiądzu i szkła, miedzi, luster i rzeźbionej kości słoniowej, kwarcowych pryzmatów, mosiężnych przekładni, sprężynek i kółek zębatych. Całość przewyższała rozmiarami przeciętny telewizor, choć sam ekran miał przekątną zaledwie sześciu cali. Pokrywała go powiększająca soczewka. Z boku wychodziła wielka, mosiężna tuba, jak od starego gramofonu, z kolei z drugiego boku wystawały dwie dźwignie zakończone kulami z gładko wypolerowanego czarnego drewna. Urządzenie wyglądało niczym połączenie telewizora i magnetowidu. Marthcie przeszło nawet przez myśl, że to urządzenie mogłoby być zbudowane jakieś trzysta lat temu przez sir Isaaca Newtona. I kto wie, może nawet jej przypuszczenia były prawdziwe?
Na niewielkiej platformie w głębi urządzenia wirowała niewielka kula, oświetlana przez strumień światła, który tryskał z maszyny. Ekran tego urządzenia wygląda tak, jakby kaseta w magnetowidzie dobiegła końca lecz nie wyłączyła się. Z pewnością maszyna jest włączona i działa. Problem tylko w tym jak działa i czy aby na pewno jest to to, na co wygląda?

Markiz nie zainteresował się urządzeniem. Ominął je i skierował się w stronę szlochającej Door. Zdaje się miał zamiar odkleić ją od zakrwawionego ciała jej ojca, jednak nie zrobił tego. Coś leżącego na biurku przykuło jego uwagę. Najpierw obejrzał rodzinna fotografię, która stała w złotej, kunsztownej ramce. Potem zajął się kieszonkowym zegarkiem, jakie nosili mężczyźni na początku ubiegłego stulecia. Wreszcie zaczął się przyglądać jakiejś figurce. Door wciąż płakała...
 
Milly jest offline  
Stary 12-05-2006, 13:03   #138
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Nathaniel
Krótki błysk światła i znaleźli się w nowym miejscu. Czerwona plama krwi od razu rzucała się w oczy. Tak wyraźnie kontrastowła z nieskazitelną bielą ściany. Door natychmiast podbiegła do ojca, Nathaniel odwrócił wzrok. Dość miał widoku krwi i rozpaczy. Rozjerzał się wokoło. Pokoik był mały, ale każdy centymetr zdawał się być dobrze wykorzystany. Na półkach leżały bogato zdobione, oprawione w skórę książki. Wiele z nich musiało być bardzo starych. Takie miejsca miały swój urok, ale to... na zawsze będzie kojarzyło się ze śmiercią.
Chłopak chciał jak najszybciej uciec stąd, ale pomieszcze jak i inne w tym dziwnym domu nie miało drzwi. Tylko maleńka fotografia dawała nadzieję na wyjście i tylko od Door zależalo, czy i kiedy wyjdą.
Nie było rady. Chłopak starał się przełamać strach i odrazę. Podszedł bliżej, ale wzrok skierował nie na martwego Portyka, ale leżącą na biórku dziwną maszynę. Nigdy nie widział czegoś podobnego. Wyglądała na starą, ale stukające cicho trybiki mechanizmu wskazywały, że wciąż działa. Nie zastanawiając się wiele pociągnał za jedną z gałek wystających z boku urządzenia.
 
Glyph jest offline  
Stary 26-06-2006, 21:29   #139
 
Darken's Avatar
 
Reputacja: 1 Darken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumny
Konrad
Smutek i rozpacz szalały w tym pokoju. Czyja to była wina? Może to nowi przybysze wprowadzili zamęt i destrukcje w życiu biednej Door.
Otrząsnął się z tych nonsensownych myśli. Nie mieli na to wpływu, żadne z ich trójki.
Chciał być silny. Nie tak jak na boisku, ale tak jak Ci Bohaterzy z dawnych mitów. Oni się cofali, mieli wiarę w swoje czyny.
Konrad nie był już niczego pewień. Miał za to uczucie że jest intruzem w całym domu, w całej tej Rzeczywistości, niby odległej ale przecież mógł zobaczyć to urządzenie...
...do którego zbliżył się Nathaniel, pochylił się nieco, i zwyczajnie, jak mały brzdąc, który nie wie, że nie należy niczego dotykać w obcym domu. Zwłaszcza jeśli ma dziwnych właścicieli.
Obojętnie przyglądał się martwemu ciału. To nie jego ojciec, nie jego.
Nie jego znienawidzony ojciec który nie miał dla niego czasu.
 
__________________
Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych.
Uuuk.
Darken jest offline  
Stary 27-06-2006, 21:52   #140
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
- - - > Nathaniel

Urządzenie zatrzeszczało i zgrzytnęło. Dźwigienka nie stawiając większych oporów dała przesunąć się w dół, w tym samym momencie kula wewnątrz mechanizmu zawirowała szybciej i trysnęła jaśniejszym światłem. Najwidoczniej Twój ruch zdołał coś uruchomić wewnątrz urządzenia. Po chwili ekran zamigotał i pojawiła się na nim patrycjuszowska twarz. Pan Portyk ubrany był w stary, zniszczony smoking. Na łysej głowie nosił obcisłą czapeczkę. Poruszył ustami, a z tuby z niewielkim opóźnieniem doleciał głos, przerywany trzaskiem, jak na starych, winylowych płytach:

"...dwa miasta tak bliskie, a przecież pod wszystkimi względami tak odległe. Nad nami posiadacze i my, wydziedziczeni, żyjący w dole i pomiędzy, w szczelinach świata..."

Głos zwrócił uwagę wszystkich. Marthy, która rozglądała się po całym pomieszczeniu, aby tylko nie patrzeć na kolejne zwłoki i rozpacz Door; Konrada, rozmyślającego nad losem; Markiza oglądającego rzeczy na biurku; wreszcie Door, która momentalnie oderwała się od zwłok ojca i stanęła na równe nogi. Z błyszczącymi od łez oczami podeszła do Nathaniela stojącego zaraz tuż przy urządzeniu i ścisnęła swoimi małymi dłońmi jego rękę, dodając sobie otuchy
- To jego dziennik - szepnęła - nigdy nie pozwolił nam się do niego zbliżać...
Przez ekran przeleciała fala zakłóceń. Po kilku sekundach Portyk znowu pojawił się i mówił dalej:

"Niemniej jednak uważam, iż to, co niszczy nas, mieszkańców Podziemia, to nasze niezliczone podziały. System lenn i baronii jest katastrofalny i niemądry. Nie tylko ja tak uważam. Są tacy, którzy nie chcieliby niczego zmieniać. Są też inni, pragnący pogorszenia sytuacji. A także ci..."

W tym momencie obraz nagle się urwał. Door nieświadomie coraz mocniej zaciskała dłonie, czym zaczynała już sprawiać ból Nathanielowi. Z półotwartymi ustami wpatrywała się w ekran, w ukochanego ojca. Nastała minuta niezręcznej ciszy, przerywanej jedynie trzaskami dochodzącymi z urządzenia. Wirująca kula zdawała się zacinać, działać ostatkiem sił. Wreszcie udało jej się ustatkować wirowanie i na ekranie ponownie pojawił się Portyk.
Miał na sobie płaszcz. Jego czapeczka zniknęła. Z boku głowy ziała głęboka rana, krew spływała mu po twarzy i skapywała na podłogę. Mówił cicho i z przejęciem:

"Nie wiem kto to zobaczy, kto znajdzie ten dziennik. Ale kimkolwiek jesteś, proszę, oddaj to mojej córce, lady Door, jeśli wciąż żyje..."

Nagła fala zakłóceń pochłonęła obraz i dźwięk.

"Door, moja mała, jest bardzo źle. Nie wiem ile zostało mi czasu, zanim znajdą ten pokój. Myślę, że moja biedna Porcja, Twój brat i siostra nie żyją."

Jakość filmu nadal się pogarszała.

"Posłuchaj mnie moje dziecko. Idź do Inslingtona....... Możesz zaufać Inslingtonowi..... Musisz mi wierzyć..... Inslington..... Door pomścij nas! Pomścij swoją rodzinę!"

Z tuby dobiegł głośny huk. Portyk spojrzał gdzieś poza ekran, zdumiony i przerażony. Wstał od biurka i zniknął z pola widzenia. Przez chwilę obraz pozostał taki sam: biurko, biała ściana... I nagle chlusnął na nią łuk jaskrawoczerwonej krwi.
Door krzyknęła i wtuliła głowę w Nathaniela.

- - - > Konrad

To, co zobaczyłeś na ekranie dziwnego urządzenia wywołało w Tobie fale różnych uczuć. Od tych związanych z Twoim własnym ojcem, aż po niezmierne zdziwienie dla niespodzianek, jakie jeszcze kryje w sobie ten świat, którego częścią się stałeś.
Nie podchodziłeś blisko "telewizorka", z miejsca, w którym stałeś i tak widziałeś dość. A nawet więcej niż to, co było zapisane w tym multimedialnym dzienniku. Przez chwilę Twoją uwagę przykuł Markiz. Kiedy Door stała wtulona w Nathaniela i wszyscy jeszcze byli pochłonięci filmem, on szybkim ruchem zabrał coś z biurka i schował do kieszeni. Po chwili namysłu przyjrzał się jeszcze złotemu zegarkowi, przypiął koniec łańcuszka do kamizelki i wsunął zegarek do kieszonki.

- - - > Martha

Martha również była poruszona tym, co zobaczyła i usłyszała. Poruszała bezgłośnie ustami, jak gdyby próbowała sobie przypomnieć jakiś trudny wyraz.
- Nie wiem czy to jest możliwe, ale... z tego co ja wiem, imię Inslington nosił jeden z... najwyższych w hierarchii aniołów. Chyba nie tego Inslingtona miał na myśli pan Portyk, prawda?
 
Milly jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172