Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-03-2006, 15:05   #111
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Markiz de Carabas w ostatniej chwili chwycił Konrada za ramię i dotknął Door. W tym samym momencie dziewczyna przyłożyła smukłe palce do gładkiej powierzchni fotografii. Wydawało się, że nic się nie stało. Wszyscy staliście twarzami do białej ściany, tuż za plecami Door. Nic nie poczuliście, nie pojawiło się białe światło, nic nie wydało żadnego dźwięku, który mógłby oznajmiać zmianę miejsca pobytu. Wystarczyło jedno mrugnięcie powiek i powietrze zmieniło swój zapach, przestrzeń nabrała innej akustyki, a zamiast białej ściany staliście przed chłodną, marmurową powierzchnią. Door odwróciła się do wszystkich i uśmiechnęła ze zrozumieniem. Na Waszych twarzach znowu odmalowało się zdziwienie, może podziw, może jeszcze więcej lęku i zamieszania. Podczas gdy rozglądaliście się niepewnie, Door wyminęła Was i poszła w głąb basenu.
Pomieszczenie było sporej wielkości. Sam basen, umiejscowiony na środku pokoju, był imponujących rozmiarów. Nie było tu wielu sprzętów - jeden okrągły stolik, kilka krzeseł, leżak, który wyglądał jak z minionej epoki. Wszystko z lanego żelaza. Podobnie jak wykończenie basenu - drabinki, dodatki. Cała reszta pomieszczenia, ściany, podłogi, sam basen wykonane były z marmuru. Na suficie znajdował się ogromny witraż, przez który do środka wpadało kolorowe światło. Witraż przedstawiał dużego motyla. Panuje tu przyjemny chłód a surowość wnętrza rozjaśnia migocące światło motyla. Niesamowite miejsce!

Carabas nie puszczał ramienia Konrada.
- Chłopcze, opanuj się. Musisz się do tego przyzwyczaić, tak już po prostu będzie zawsze - uśmiechnął się szelmowsko - Wyłącz to tutaj [stuknął wskazującym palcem w czoło Konrada] i uwolnij to, co masz tu [teraz dotknął klatki piersiowej chłopaka w okolicach serca]. Nie opieraj się swojej naturze i wszystko będzie dobrze. Na tłustego szczuromówcę, zamieniam się w matkującego mentora! Do reszty też mówię, słuchacie mnie maluchy? Nie dajcie się banalności. To serce się liczy. Hej, Door, słyszysz co ja wygaduję? Będą mi winni przysługę, jak nic! - wybuchnął śmiechem i obrócił się w stronę, w którą poszła dziewczyna.

Door stała przy krawędzi basenu. Patrzała w toń szkarłatnej wody. Była śmiertelnie blada, tak biała, jak światło, które pochłonęło Was przy wejściu do Domu Bez Drzwi. Jej oczy były nienaturalnie rozszerzone, a sine usta otwarte, jak do krzyku, który nie chce wyjść z zaciśniętego gardła. Ale tylko przez chwilę. Dla niej chyba bardzo długą chwilę.
Zaczęła wrzeszczeć jak śmiertelnie przerażone dziecko. Gdyby Markiz nie złapał jej z pewnością wskoczyłaby do basenu. Szarpała się i wyrywała, aż Carabas musiał przewrócić ją na ziemię i dopiero po kilku minutach w żelaznym uścisku przyjaciela przestała krzyczeć, kopać i rzucać się jak w napadzie szału. Leżała bezwiednie na zimnej posadzce i łkała. Łkała tak przerażająco i tak intensywnie, że nie mogliście patrzeć na nią bez rozdzierającego serce bólu. Door skuliła się, zwinęła w małą kulkę na ziemi i ukryła twarz w dłoniach. W kółko powtarzała tylko "Nie, nie nie...". Małe dzieci myślą, że jeśli zamkną oczy, to niebezpieczeństwo mija...

[center:af49fc50a9] [/center:af49fc50a9]


W basenie ktoś pływał. Młody, ciemnowłosy mężczyzna z rozszerzonymi strachem oczyma i otwartymi ustami. Ciągnął za sobą dwie bliźniacze smugi krwi. Jedna wypływała z gardła, druga z krocza.
 
Milly jest offline  
Stary 14-03-2006, 22:33   #112
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Nathaniel
Chłopak rozglądał się niepewnie. Pomieszczenie wydawało się o wiele większe niż te ze zdjęcia. A może to tylko złudzenie? Spojrzał w górę. Promienie słońca załamywały się w kolorowych płytkach malowniczego witrażu, stwarzając niezwykłą grę świateł.
"Motyl, ale skąd on?" Sam motyl ułożony z kolorowych szkiełek, wydawał się łudząco znajomy. "Czyżbym był tu kiedyś?...bzdura, to niemożliwe..." Próbował rozglądać się dalej, ale przed oczami miał tylko witraż. Mimo absurdalności stwierdzenia, Nathaniel ciągle usiłował sobie przypomnieć, gdzie widział coś takiego. Był przekonany, że to widział! Może w reklamie? Jakimś innym domu? Na zdjęciu?

Z grzeczności starał się słuchać markiza, gdy nagle rozległ sie przeraźliwy krzyk. Natychmiast dostrzegł jego źródło. Door zachowywała się jakoś dziwnie, zupełnie inaczej niż ta roześmiana dziewczyna, którą spotkali. Było pewne, ze stało się coś złego. Przeczuwając to powoli zbliżał się do krawędzi basenu. Nie panował nad tym co robi. Powinien przecież rzucić się biegiem do Door, pomóc markizowi. On natomiast powoli z wyraźną obawą szedł, by spojrzeć w głęboką toń. To co ujrzał sprawiło, że znieruchomiał. Wszystko zaczynało do siebie pasować. "WITRAŻ!"

************************************************** ************************************

Ciepła letnia noc. Mały pokoik na poddaszu rozświetlało tylko blade spojrzenie księżyca. Godzina późna, wszyscy domownicy dawno zapadli w zdrowy, spokojny sen. wszyscy, oprócz jednego. Mały chłopiec leżał niespokojnie na łóżku. Z każdą chwilą wiercił się coraz mocniej, kilka razy omal nie spadając na podłogę. Na jego twarzy malował się strach. Z pewnością chciałby się obudzić... i z pewnością coś sprawiało, że nie mógł. Tak tej nocy Nathanielowi nie było dane odpocząć. A wszystko zaczęło się tak niewinnie...


Było jeszcze dość wcześnie, gdy czytającego chłopca zmorzył sen. Głęboki, a zarazem tak zwyczajny jak każdy. Nie trwało to jednak długo. Wspaniały sen, w mgnieniu oka ustąpił innemu...zupełnie odmiennemu.
Rzeczywistość zogniskowała się w jakimś pomieszczeniu, niby zwyczajnym, ale jak innym...SZARYM.Wszystko! Sprzęty, basen, nawet woda...wszystko przybrało odcienie szarości. Chłopiec stał w tym dziwnym miejscu zdziwiony, a zarazem lekko wystraszony. Co to za miejsce? myślał, gdy zauważył kolorowe smugi, spływające z sufitu na wszystkie strony, rozlewające się delikatnie po całym pomieszczeniu. Spojrzał w górę. Witraż. Jakże mocno jaskrawe kolory szkła kontrastowały z szarą codziennością. Było to coś niezwykłego. Piękny motyl unoszący się wysoko w górze, jakby dopiero co wzleciał nad ziemię, wydostał się z szarej poczwarki. Błękit nieba wokół, poczucie nieograniczonej przestrzeni, wolności. Wszystko to przykuło wzrok chłopca. Stał tak chwilę z głowa wpatrzoną w zielonoskrzydłego przyjaciela, gdy usłyszał cichy odgłos kroków. Dopiero teraz zwrócił na to uwagę. Nie był tu sam. Młody mężczyzna szedł właśnie w jego stronę. był tuż obok. Nathaniel chciał odskoczyć, ale ów człowiek przeszedł...przez niego! Czyżby on był duchem?...albo może ja nim jestem? Spojrzał w dół, widział tylko podłogę, wyciągnął ręce, nie widział ich! To wystarczyło. Chłopak był coraz bardziej zaskoczony. Nie wiedział co się z nim dzieje i coraz mniej mu się to podobało. Tymczasem młody człowiek, zdawał się nie zauważać rozterek nieznajomego. Ba, wyglądał, jakby w ogóle się nim nie interesował. po tym jak bezprawnie przeszedł przez niego, leżał teraz beztrosko na leżaku, ignorując go! Chłopak chciał się zbliżyć, gdy wszystko zaczęło wirować. Świat zaczął sie kręcić wokół niego, szybciej..coraz szybciej, aż wszystko stało się zamazane. Gdy ponownie odzyskał wzrok wszystko się zmieniło. Mężczyzna stał teraz na skraju basenu . Obok dwaj inni. Widok wysokiego draba i jego o wiele niższego kolegi zwykle mógł budzić śmiech, ale z tej dwójki nie sposób było się śmiać. Ich rozmowa nie wydawała się przyjemna. Co chwila przerywana była spazmatycznym wręcz wybuchem śmiechu dwóch nieznajomych. Śmiech ten był takim tylko z nazwy. Budził bowiem w małym chłopcu grozę. Nathaniel usiłował zrozumieć coś z tego, lecz słowa były niezrozumiałe. Było to dziwne, bowiem momentami zdawało się, że wszyscy mówią w jego języku. Rozmowa zaczynała przybierać coraz gorętszy obrót. Gospodarz domu zaczął krzyczeć, gestem dawał do zrozumienia, że pozostali mają wyjść. Niższy znów uśmiechnął się. Tym razem szepnął coś do swego kompana. Nathanielo odruchowo zamknął oczy. Gdy je otworzył przerażenie odebrało mu mowę. Nie stał już obok, był NIM. Oczami wysokiego, nieznajomego mu człowieka dostrzegał przerażoną twarz gospodarza. Chwilę później zobaczył błysk, czegoś srebrnego, zakrzywionego...HAK. Zamknął oczy, ale wszystko było czerwone, tak sugestywnie czerwone. Wreszcie zaczął krzyczeć i...obudził się. Znów był w swym małym pokoju, cały spocony, trzęsący...



************************************************** **************************************

Chłopak stał wpatrzony w zwłoki człowieka Dalekie wspomnienie dopadało go wiele razy. Nigdy jednak nie poznał zakończenia. Do teraz... Stał nieruchomy, w bezgranicznym lęku, przed tym co teraz nastąpi.
 
Glyph jest offline  
Stary 17-03-2006, 21:01   #113
Banned
 
Reputacja: 1 inwyt nie jest za bardzo znany
Tym razem Martha po prostu poddała się biegowi wydarzeń i starała się nie dziwić temu, że w jednej chwili jest w pokoju bez drzwi i okien, a w następnej już w hali podziemnego basenu. Zaczęła ciekawie rozglądać się po pomieszczeniu, podziwiając tańczące na ścianach i suficie refleksy światła odbitego od delikatnych fal w basenie. Podziwiała przez chwilę witraż, a potem powróciła do śledzenia odbłysków światła, zabarwionego przez kolorowe szkiełka. Jednym uchem słuchała markiza, uśmiechając się lekko, nieco kpiąco. Kiedy zorientowała się, że przyzwyczajenia biorą górę i przybiera zwyczajową minkę "nie uda ci się na mnie zrobić wrażenia", westchnęła prawie niezauważalnie i po raz pierwszy od rana (jakże to dawno temu!) uśmiechnęła się szczerze - delikatnie, ale ciepło.

Potem sprawy potoczyły się tak szybko, przyjęły tak niespodziewany obrót, że znowu poczuła się zagubiona. Nagle Door zaczęła krzyczeć a markiz musiał się z nią siłować aby nie wskoczyła do basenu. Ledwo rzuciła okiem na Nathaniela i Konrada podbiegając do siłującej się pary. Reagowała myśląc już "po drodze". Chwyciła Door i pomogła markizowi ją przytrzymać. Szamotali się tak, aż wzrok Marthy natrafił przypadkiem na taflę wody i unoszące się w niej ciało. Puściła Door, którą ciągle próbował utrzymać markiz. Dłoń sama powędrowała w górę i zakryła usta, tłumiąc ni to westchnienie, ni to szloch. Drugą rękę Martha kurczowo przycisnęła do piersi, przez chwilę patrzyła na makabryczną scenę jak zahipnotyzowana, a potem gwałtownie odwróciła się, zamknęła oczy.

Znowu odcięła się od otaczającego ją świata, jak zwykle kiedy coś ją przerastało. Czas płynął inaczej w bąbelku bezpiecznej samotności. Tyle że wcale nie czuła się tak spokojna i bezpieczna jak zwykle w takich momentach. Powracał obraz ciała ciągnącego za sobą smugi krwi w czystej wodzie basenu. Wciskał się pod powieki, budził groteskowe skojarzenia z teledyskiem Pink Floyd do nagrania Thin Ice. Nakładały się na siebie obrazy mężczyzn unoszących się na powierzchni basenów, barwiących wodę na czerwono. Efekt był tym bardziej makabryczny. Tutaj to nie był teledysk, ten mężczyzna nie popełnił udawanego samobójstwa...

Martha otworzyła oczy. Przykucnęła przy Door. Sama miała ochotę poddać się uczuciom i kiwając w przód i w tył powtarzać "nie, nie, nie...". Chociaż nie znała zamordowanego, ogarnął ją smutek, a potem skostniała z przerażenia uświadomiwszy sobie, że grożono im śmiercią i mogą podzielić los nieznajomego. Ale ona krwawiłaby raczej z rany w okolicach wątroby... Przełknęła ciężko, ślina dziwnie gęstniała jej w ustach. Przytuliła się do Door. Obejmując ją i kiwając się wraz z nią, gładziła dziewczynę uspokajająco po głowie, starając się nie zaplątać dłoni i nie pociągnąć za dziko rozwichrzoną czuprynę. Choć wątpliwe by Door poczuła teraz nawet o wiele mocniejsze i mniej delikatne zabiegi.

Blask sączący się przez witraż jakby trochę przygasł, chmury musiały przysłonić słońce.
 
inwyt jest offline  
Stary 19-03-2006, 09:52   #114
 
Darken's Avatar
 
Reputacja: 1 Darken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumny
Konrad

Jakkolwiek rzeczywistość by nie wyglądała, to pozostanie naszym więzieniem. Więzieniem którego nie widać, bo nie widać krat i ścian. Aż do dzisiaj.
Wyszedł ze snu, i stwierdził że to musi być prawdą, bo inni tez to widzą. Są Inni, którzy akceptują widoki które istnieją dookoła.
Stoją na brzegu basenu. Ktoś w nim pływa...
...a raczej dryfuje jak martwa łódź. Sen się skończył, nawet w baśni bohaterowie umierają. To proste, i oczywiste.
Nathaniel i Martha stoją jak porażeni prądem. Nathaniel zostaje w takiej pozycji, zaś Martha klęka przy Door.
Konrad postanawia zrobić krok.
~Bo i dlaczego?~
Zatrzymał się, niepewny tego co robi.
~Żyjemy tutaj, a On(Kim jest On?)~
Krok, jednak decyzja zapadła
~Więc to Oni~
Krawędź
~Go zabili~
Woda była wyjątkowo zimna, jak trup którego dotyka się, by przypomnieć sobie dawne chwile spędzone z nieżyjącą już osobą. Konrad podpłynął do (Krwawiącego!) ciała, i odholował go na brzeg. Kurtka, która miał nawet teraz założoną, spłyneła mu w którymś momencie z ramion, i poszła na dno.
 
__________________
Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych.
Uuuk.
Darken jest offline  
Stary 20-03-2006, 20:38   #115
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Markiz de Carabas

Otarł pot z czoła. Szamotanina z rudowłosą nie była łatwą rzeczą. Mimo swojej małej postury dziewczyna w histerii wykazała się ogromną siłą. Miał poważną minę, gdzieś po drodze zgubił swój uśmieszek, ale nie wydawał się wstrząśnięty. Z zimną krwią pomógł Konradowi wyłowić ciało z wody, potem podał chłopakowi rękę i wciągnął go na brzeg.
- To Łuk. Brat Door - powiedział cichym głosem.

Door

Płakała i kołysała się w ramionach Marthy. Powoli, powolutku jej szloch cichł. Kiedy Konrad wyciągnął z wody ciało jej brata wyślizgnęła się z uścisku Marthy i niemalże pełznąc po podłodze dotarła do nieżyjącego chłopaka. Przytuliła się do mokrego, martwego ciała i jej szloch wybuchł na nowo.
- Dlaczego?! Dlaczego?!!! Kto to zrobił?! - wpatrywała się szalonym, pełnym bólu wzrokiem w oczy każdego z Was, jak gdybyście byli jedyną wyrocznią, która może odpowiedzieć jej na to pytanie.

Markiz milczał chwilę, wreszcie popatrzał na Konrada szukając w nim potwierdzenia swoich myśli. Najwyraźniej swoim czynem Konrad udowodnił mu, że jest osobą, która trzeźwo myśli i można na nim polegać.
- Door... - przykucnął przy dziewczynie - Gdzieś w Domu są jeszcze Twoi rodzice. I siostra... Musimy ich poszukać.

Chwila ciszy.

Door wtuliła się w ciało brata i rozpłakała się. Nie wyglądało na to, żeby się gdziekolwiek chciała wybierać. Markiz wymownie spojrzał na Marthę, potem na Nathaniela, na dłużej zatrzymał się na Konradzie...
 
Milly jest offline  
Stary 21-03-2006, 13:38   #116
Banned
 
Reputacja: 1 inwyt nie jest za bardzo znany
Martha obróciła się za Door, spoglądała na dziewczynę leżącą właściwie na ciele zmarłego brata. Czuła się okropnie. Tyle dziwnych i przerażających rzeczy wydarzyło się ostatnio, a teraz jeszcze TO. Wplątała się w paskudną aferę i była całkiem bezsilna, mogła jedynie starać się opanować strach i postarać się znaleźć rozsądne wyjście z sytuacji. Rozsądne! Tu nic nie było sterowane rozsądkiem, logiką. Nie znała reguł tego świata, bo przecież niemożliwe aby to wszystko działo się w jej rzeczywistości, w świecie bogatych korporacji i ludzi przypominających komputery zaprogramowane na dany cel. Ale przecież tutaj też musiały obowiązywać jakieś reguły!

Spoglądała ze smutkiem na Door, kiedy odezwał się Markiz. Tak, zdecydowanie dobrze byłoby dowiedzieć się co stało się z rodziną Door. Najwyraźniej ktoś na nich po prostu polował. Przecież sama Door ledwo co uniknęła śmierci z rąk nieznanych oprawców. Czy na pewno nieznanych? Może to właśnie ci, którzy przyszli po nią do domu Marthy? Ale skąd wiedzieli dokąd się udać, gdzie znaleźć dziewczynę? Martha przeniosła spojrzenie na Markiza.

- Rodzina Door też może być w niebezpieczeństwie. I ona sama. Kiedy ją znaleźliśmy była ciężko pobita, nie wiem jakim sposobem tak szybko wróciła do zdrowia.

Mówiąc to spogląda na Nathaniela, ciągle chyba nie mogąc uwierzyć w to, że jego dotyk może leczyć. Znowu odwraca się do Markiza.

- U mnie w domu szukało jej dwóch dziwnych osobników, nie wiem skąd wiedzieli gdzie się udać. A potem dzwonili i... grozili śmiercią za jej ukrywanie... A teraz jej brat... Szukanie rodziny Door może być niebezpieczne, co jeżeli natkniemy się na tych którzy tak bezwzględnie próbują do niej dotrzeć? Może lepiej powiadomić, hmmm, policję? Czy kogokolwiek się tu powiadamia...
Martha mówi cicho i spokojnie, ale wewnątrz nie jest tak niewzruszona. Łatwo powiedzieć - nie poddawać się emocjom. Ale nie co dzień jest się świadkiem wydarzeń nie z tego świata. I nie co dzień widzi się zamordowanych ludzi... Dziewczyna ciągle omija wzrokiem ciało, nawet rzucając ukradkowe spojrzenia na Door, unika patrzenia na nieruchomy kształt.
Znowu przełyka ciężko. Mimo wszystko trzeba w końcu porozmawiać, przestać lecieć na oślep przed siebie. Może przez ten czas Door dojdzie nieco do siebie, pozwoli oderwać się od ciała brata i wyprowadzić z tej ponurej teraz sali. Ponurej także dosyć dosłownie, bo witraż przestał siać kolorowymi błyskami. Teraz jedynie smętnie sączy się z niego przytłumione, mętne światło, jakby nadchodzący widać deszcz sprał już z wyprzedzeniem kolory z szybek układających się w kształt motyla.
 
inwyt jest offline  
Stary 21-03-2006, 17:56   #117
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Mijały kolejne chwile, a Nathaniel ciągle stał w tym samym miejscu. W milczącym skupieniu przyglądał się, jak Konrad wyciąga martwego człowieka, Door przytulającą się do nieruchomego ciała chłopaka. Tak bardzo chciałby, znów być tylko obserwatorem, bezskutecznie. Tym razem wszystko było prawdziwe i działo się z jego udziałem.
Starał się unikać spojrzenia Markiza. Czuł, że i on powinien zabrać głos, tylko co takiego miałby powiedzieć? Przecież nie to, że już kiedyś tu był, że widział wszystko. Jak by to wyglądało? Co oni by o tym pomyśleli?
 
Glyph jest offline  
Stary 23-03-2006, 20:58   #118
 
Darken's Avatar
 
Reputacja: 1 Darken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumnyDarken ma z czego być dumny
Konrad

Konrad stał, ociekając. Po chwili zauważył że dygocze, może dlatego że nagle zrobiło się jakoś zimniej. Głupstwo, przecież przed chwilką pływał w lodowatej wodzie.
Markiz przyglądał mu się przez chwilę, ale czy to był wzrok przyjaźni czy czegoś innego...
Tego nie wiedział, ale było to teraz całkowicie nieistotne. To był pierwszy trup (~Trup?! To nieżywy człowiek!~) którego widział w swoim życiu. Telewizja nie przygotowuje na tego typu rzeczy.
Mówią że ludzie obojętnieją. Ale nie Konrad.
-Ale, przecież MY... Przyszliśmy tutaj szybko i ONI nie mogli by tutaj zdążyć przed nami-Spojrzał najpierw na Marthę później na Markiza-Chyba że to jednak możliwe.
Ostatnie słowa wyrażały jego wielkie zwątpienie w rzeczywistość.
 
__________________
Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych.
Uuuk.
Darken jest offline  
Stary 23-03-2006, 22:31   #119
Banned
 
Reputacja: 1 inwyt nie jest za bardzo znany
Martha przeniosła spojrzenie z Markiza na Konrada.
- Przecież nie musieli tego... dokonać - zacina się lekko przy tym słowie, gdyby zachowywała się bardziej żywiołowo pewnie wręcz by je wypluła - po wizycie którą nam złożyli. Nie jestem lekarzem, żeby umieć ocenić takie rzeczy, ale to mogło się stać już jakiś czas temu. Może najpierw zamordowali brata, a potem zaczęli szukać siostry?
Dziewczyna ciągnie dziwnie spokojnie, biorąc pod uwagę okoliczności w jakich się znajduje i jej wcześniejsze zachowanie. Przez chwilę waha się, ale dodaje
- Przecież nawet nie wiemy jak się tu dostaliśmy. Nie wiemy jak szybko można przemieszczać się w tym... miejscu.
Jej głos i tak cichy, zamiera powoli, w miarę jak Martha gubi się w domysłach, stara się odpędzić myśli o tym, czy nagle nie pojawią się tu sadystyczni mordercy i czy niedługo wszyscy tu obecni nie podzielą losu brata Door. Spogląda na towarzyszących jej mężczyzn, nie wiadomo, bardziej pytająco czy z tłumioną rezygnacją.

[user=101,1055]Wrzucam w ukryte, żeby nastroju posta nie psuć, ale brutalnie pytając, czy ciało jest świeże, czy niezbyt?[/user]
 
inwyt jest offline  
Stary 25-03-2006, 23:34   #120
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Markiz

- Nie wydaje mi się, że tu jeszcze będą. Już dawno dopadliby nas, jeśli potrafili przyjść tu i zrobić Łukowi krzywdę. Dostanie się tutaj wymaga nie lada zachodu. Nie zrobili tego w kilka minut. Czas to czas, jeśli nie ma się nad nim władzy, to nie będzie posłuszny byle komu. Stałem tu bardzo długo. Nie jest możliwe, żeby zrobili to po tym, jak szukali Door w Waszym domu.

Carabas zamilkł na chwilę i zapatrzył się w Door, która nadal była w silnym szoku. Potem powiedział:
- Nie mieszam się zwykle do takich spraw. Miła mi moja własna skóra. Ale to dziecko nie poradzi sobie teraz samo, a wy nie macie nawet bladego pojęcia gdzie jesteście i kim jesteście. Lepiej przypomnijcie sobie wszystko, co wiecie o tych dwóch. Jeśli nie chcecie się stąd ruszać, nie będę nikogo zmuszał. Ale stanie tutaj i gadanie to marnowanie cennego czasu. Jeśli da się jeszcze coś zrobić, to właśnie teraz.

Markiz podszedł do Door i złapał ją delikatnie, ale stanowczo za oba ramiona. Starał się oderwać ją od martwego ciała brata. Rudowłosa opierała się i czepiała mokrego ubrania zamordowanego. Na twarzy łzy mieszały jej się z czerwonawą wodą z basenu. Wreszcie używając trochę więcej siły postawił Door na nogi, ale musiał ją niemalże wlec, aby szła za nim. Wreszcie nieco wyprowadzony z równowagi brakiem współpracy ze strony dziewczyny wziął ją na ręce i ruszył w stronę ściany, z której wyszliście.

[user=1055] Naprawdę trudno ocenić jak dawno temu popełniono zbrodnię. Ciało nie jest jednak swieże, nie ma w sobie już krwi, co oznacza, że musiał zostać zamordowany jakiś czas temu. Tak jak mówi Carabas - nie jest możliwe, żeby zrobili to między Waszym wyjściem z domu i przybyciem do Domu Bez Drzwi. Minęła góra godzina. Więc musieli to zrobić zanim zaatakowali Door.[/user]
 
Milly jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172