Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Sesja RPG Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-03-2007, 11:46   #131
 
Solaria Angelik Lind's Avatar
 
Reputacja: 1 Solaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumny
Erca tez zauwazyla ze sa juz na miejscu i ze kierowsca juz ktorys raz staral sie ich o tym dyskretnie poinformowac. Kiedy sie zatrzymali Erica spojzala na Alessandra i powiedziala:

-Niemartw sie jesli bedzie nam zagrazac niebezpieczenstwo i to bylo by z mojego powody to badz pewien ze tobie nic nie grozi.(Usmiechnela sie )To co pora na spotkanie. Ciekawa jestem czy juz wszyscy sa?

Z uprzejma pomoca Alessandra wysiadla z samochodu, poczekala az on zrobi to samo. Kiedy juz szli na miejsce spotkania zapytala:

-Co myslisz o reszcie? Uwazasz ze mozna im ufac choc w malym stopniu??
 
Solaria Angelik Lind jest offline  
Stary 02-03-2007, 17:14   #132
 
Doerner's Avatar
 
Reputacja: 1 Doerner ma wyłączoną reputację
Mając Erikę po swojej prawej stronie Visconti zastanawiał się jak mogą wyglądać dla postronnych przechodniów. Czasami łapał się na takich dziwnych przemyśleniach. Przecież wyglądają normalnie, więc pewnie nikt nie zwraca na nich uwagi. Oczywiście nikt poza spokrewnionymi. Kiedy padło pytanie spojrzał na dziewczynę i po chwili znów patrzył w przestrzeń. Chwilę się zastanawiał, po czym odparł.

- Ha! Dobre pytanie, staram się nie wyrabiać sobie przedwcześnie opinii. Otóż może okazać się, że nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością. Wydaje mi się, że Jonathan to rozsądny...człowiek. A Sarnus...Wcześniej mówiłem o dobrej zabawie. Dzięki niemu z pewnością zabawy nam nie zabraknie. Obawiam się jedynie czy nie wjedzie a nas kiedyś samochodem albo wpadnie w stan katatonii, kiedy ktoś będzie nas zasypywał gradem kul.

Alessandro złożył ręce z tyłu i uśmiechnął się.

- Zresztą zaraz będziemy mogli pogłębić naszą skąpą wiedzę na temat naszych nowych znajomych.
 
Doerner jest offline  
Stary 02-03-2007, 18:34   #133
 
Atanael's Avatar
 
Reputacja: 1 Atanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumny
Sarnus mknął jak wariat po ulicach posiadając duże umiejętności, albo przynajmniej szczęście, które pozwoliło na brak wypadków przy takiej jeździe... No dobra, prawie brak... Ale nikt nie zwróci uwagi na malucha postawionego na dachu gdzieś na uboczu, czy rozjechany rower pod sklepem sportowym... Nie wyglądał na droższy niż pięćset może tysiąc dolarów... Sarnus, niechętnie, jednak pewnie skręcił na jedną z 3 krzyżujących się ulic w miejscu spotkania... Ahh, jakie to było dogodne, że ulice zawsze chciały się krzyżować w miejscach spotkań, nie było problemów z ich znajdywaniem... Jechał z dość sporą prędkością i zauważył, a właściwie został mu przypomniany przykry fakt, 98% zużycia klocków hamulcowych, w momencie podjęcia próby, użycia ich do zatrzymania się w miejscu... Bo chyba do tego używa się ich w samochodach? Przynajmniej Sarnus to robił póki one działały... Cóż świat piękny nie jest, na szczęście, bądź nie, naprzeciw samochodu pojawiła się niespodziewana przeszkoda, która najwidoczniej była zbudowaną, przez jakiegoś upartego na Sarnusa architekta ścianą... Sarnus depnął wyżej wspomniane, niedziałające hamulce i skręcił ostro kierownicę. Desperacko, próbował jeszcze, zaciągnąć ręczny, który nie działał, już po 3 dniach od kupienia tego wozu... Cóż Sarnusowi nikt nie raczył powiedzieć, że przy prędkości 100km/h zaciągnięcie ręcznego, równa się jego zerwaniu... No nic... To było teraz mało istotne, w końcu Audi „widmo” 80 z dość sporą prędkością, na poślizgu bokiem uderzyło w ów, zapewne twardą ścianę. Sarnus ostatkami sił swojego wiernego kompana odjechał kilka metrów do przodu, gdzie swych ostatnich warknięć dokonał silnik, 18 letniego samochodu... Ostatnie, przynajmniej do czasu, aż Sarnus nie zajrzy pod maskę, nikt nie znał lepiej tego silnika niż on sam... Sarnus z lekko speszoną miną podszedł do środka budynku, w którym każdy już wiedział o jego przybyciu, albo przynajmniej o tym, że coś walnęło w jedną ze ścian... Sarnus skinął do wszystkich głową i przysiadł się do stolika. W ten oto dziwaczny sposób znalazł się na spotkaniu, na które był już lekko spóźniony...
 
__________________
Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica...
Atanael jest offline  
Stary 03-03-2007, 07:36   #134
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Zimny, porywisty wiatr. Odległe, chłodne niebo, z gwiazdami przesłoniętymi sztucznymi światłami wieżowców. Beton, stal, szkło. Wystawy, okna, szerokie przeszklone drzwi prowadzące do olbrzymich hallów, marmurowe posadzki, inne kostki brukowe przed paroma sklepami, barwne, kolorowe, pomysłowo oświetlone wystawy.

Obojętne, wyniosłe budynki, niewzruszenie stojące w wielkim mrowisku. Niesympatyczna, deszczowa aura. Niedaleko widać zarys wieży Searsa, jeśli liczyć z antenami, najwyższego wieżowca świata.

Odgłosy ulicy dobiegały zewsząd. Pisk opon, okrzyki jak jedziesz, dupku, nie widzisz, że czerwone?! krzyżowały się ze zwykłym gwarem przesuwających się pojazdów.

Niedaleko rogu, na którym namówione zostało spotkanie, mieściła się niewielka knajpka z szyldem w postaci latającego słonia. Parę schodków do piwnicy, skąd dobiegał jakiś sympatyczny jazzowy kawałek oraz gwar ludzkich głosów.

Koło szyldu tabliczka, z cenami piwa. Nawet przystępne.

W ogródku, pustym, zimnym i mokrym - nie licząc miejsca, gdzie zestawione trzy parasole dawały skromną ochronę przed siąpiącym deszczem - czekał Jonathan. Słuchając muzyki, zdawał się zupełnie nie zauważać świata. Dopiero, kiedy oczekiwani przezeń goście podeszli bliżej, poderwał się, zaprosił do stolika, na którym leży plan miasta Chicago, rozsadził. Kiedy zebrali się już wszyscy, zagaił:

- Zapewne zastanacie się, skąd pomysł na zebranie tutaj akurat. - machnięcie ręką wskazało fasadę narodowego banku LaSalle. Budynku niezbyt okazałego, zważywszy na dzielnicę. Ba! Możnaby nawet zaryzykować stwierdzenie, że bank narodowy miał fasadę do tego stopnia pozbawioną ozdób, że był skromniejszy nawet niż inne wieżowce w pobliżu. Nie był też najwyższy, ani szczególnie urokliwy. Jonathan kontynuował - Budynek, który wskazuję, to bank narodowy LaSalle. Wieżowiec, jakich wiele w Chicago. Nic szczególnego, prawda? - mężczyzna uśmiechnął się, pauzując.

- Błąd. To miejsce, ten budynek, są szczególne na tyle, że znam ten adres. Jako jedyny właściwie w Chicago. Co takiego w tym szczególnego? Anita może wiedzieć, to od niej znam tę historię. Otóż w roku 1885, niejaki William leBaron Jenney wybudował w tym miejscu pierwszy na świecie drapacz chmur. Zaledwie - przekąs w głosie mężczyzny był dosyć słyszalny - dziesięciopiętrowy budynek, zwany Home Insurance Building, zbudowany wedle zupełnie nowych sposobów. Na tyle dziwnych, że zatrzymano budowę, w lęku przed zawaleniem się konstrukcji. Jednak powołana specjalna komisja nie znalazła nic, co potwierdzałoby takie obawy, więc budowę szybko podjęto. Home Insurance Building został zburzony w 46 lat później, na jego miejscu wybudowano znacznie okazalszy budynek, ten za mną. Ot, historia jakich wiele? No, nie bardzo. Jenney stworzył coś, co rozprzestrzeniło się jak pożar. Uczynił zmianę, jego architektoniczny pomysł został nazwany 'szkołą Chicago', a wieżowce szybko sięgnęły nawet 40 pięter. Widzę, że się uśmiechacie. Oczywiście, historia zmiany, zwłaszcza takiej i zwłaszcza tutaj, na pewno będzie jedną z ulubieńszych historii Anity. Opowiadam to Wam, ponieważ dziś usłyszałem bardzo ciekawe pytanie. Czy boję się ludzi. Nie wiem, może Wy jesteście ponad to, ale ja owszem. Boję się ludzi. Jeden człowiek, kalibru Williama leBaron Jenneya, może okazać się zdolny zmienić świat. A nawet zakładając, że trzeba będzie kolejnego tysiąca ośmiuset lat, by taki Jenney się pojawił, to policzmy sobie, ilu ludzi jest na ziemi. Wg mnie, jedynie idiota nie boi się ludzi. Wg mnie, pewne zasady - Jonathan rzucił szybkim spojrzeniem tak po swej audiencji, jak i po okolicy, by upewnić się, że nikt nie podsłuchuje. Mówił głosem ostrym, sarkastycznym gdy kontynuował - jak np. Maskarada, zostały stworzone nie dla naszej wygody, ale z powodu ich siły. Udawanie, że jest inaczej, jest samooszukiwaniem się. I tu, proszę państwa, dochodzimy do kolejnego istotnego punktu.

Zaczerpnąwszy tchu, blondyn powiódł wzokiem po obecnych, nim podjął ponownie, ciszej, z żarem, przekonywując:

- Samooszukiwanie się donikąd nas nie zaprowadzi. Home Insurance Building zmienił świat, stworzył precedens. Cokolwiek się tu dzieje, nie ulega wątpliwości, że władzę w mieście sprawuje... hmmm... nazwijmy go Larrym. Otóż, to Larry trzęsie miastem, a... powiedzmy Mario, chowa się w piwnicy. Czyli mamy LEGALNEGO władcę - bo w końcu nikt nie udowodnił inaczej - i pretendenta. Udawanie, że jest inaczej, jest samooszukiwaniem się. Wyprowadzając Maria na... burmistrza, tworzymy precedens. Nie wszyscy byli chętni Home Insurance Building i zmianom, jakie przyniósł. Jak kończą popierający pretendentów? Dwojako. Albo marnie, albo wspaniale. Od czego to zależy? Ano, od tego jak silny jest władca. I do kurwy nędzy, tu nie ma niedyskretnych pytań! Tu się spokojnie odpowiada, bo to nasz wspólny interes leży na szali, że nie wspomnę o powodzie, dla którego wszyscy tu jesteśmy! Prześledzenie co nas tu ściągnęło to kwestia czasu. Nie ma co liczyć, że ktoś tego nie zrobi, jak zaczniemy w mieście głośniej oddychać. Tu nie ma szpiegostwa! Tu nie ma dyrdymałek o tym, jak to nie powinno się pytać o to czy tamto! Chyba, że Wasze cele i istnienie nie są specjalnie Wam drogie! Zmiana Larry'ego na Maria nie jest takim hop siup, to jest proces, który robiony w ciemno wyprowadzi nas na piękny wschód słońca. - rozedrgany od emocji, skrzący się gniewem głos mężczyzny, akcentowane wyraźnie wyrazy pod koniec przeszły do sugestywnego półtonu. Jonathan przeszył obecnych spojrzeniem, zaciśnięta pięść, która uderzeniami w blat stolika podkreślała jego słowa, rozluźniła się. (Charyzma + Empatia, zawstydzenie, 8d10) [dice:afaf3ed241]8d10 = 1255834568 [/dice:afaf3ed241]

- Kiedy Jenney stawiał swój architektoniczny triumf nie działał w ciemno. Pytał. Szukał. Sprawdzał. Kiedy począł realizować swój pomysł, nie działał sam. Byli z nim inni, którzy pracowali z nim i dla niego. Sam to sobie mógł fiubździu na karteczce narysować. Nie wiem co to za farsa była, tam w hali, ani czemu miała służyć. Ale poproszono nas o stworzenie Home Insurance Building, a my nie wiemy, które z nas jest architektem, które jest managerem a które dobrze miesza zaprawę czy kładzie cegły. Oczywiście! Można liczyć na fuksa. Jak sądzicie, czy Jenney liczył na fuksa? Że może komisja coś znajdzie, a może nic? Z jakiegoś powodu nie dostaliśmy tych informacji, jakie powinniśmy dostać. To sygnał. Światło ostrzegawcze. (Charyzma + Empatia, niebezpieczeństwo, 8d10) [dice:afaf3ed241]8d10 = 496028810 [/dice:afaf3ed241]

- Tu nie ma miejsca na zabawy w solówki. Tu jest gra zespołowa, albo nasz wieżowiec będzie domkiem z kart. Powinniśmy zainteresować się nie tylko tym, jak udanie wywabić Maria z piwnicy i poprowadzić mu udaną kampanię wyborczą. Powinniśmy też pomyśleć, czemu Larry, po kampanii wyborczej, która przypominała przejście tajfunu oraz po czystkach na stanowiskach, jakie zafundował... eee... administracji swego poprzednika, nie został nawet prześwietlony. Myśli, że Larry nie zainteresuje się tym, co kto robi i czemu kręci się wokół Maria to samooszukiwanie się. - głos Rogersa był ostry, ton szorstki, całość miała potrząsnąć słuchaczem.

(Charyzma + Autorytet, 5d10) [dice:afaf3ed241]5d10 = 723724666 [/dice:afaf3ed241]

- No i jeszcze jedno. Pięć pojedynczych sztuk jest łatwo wyłapać. Grupę już zdecydowanie trudniej. A jeśli mamy tu zaistnieć, to musimy współgrać. STAĆ SIĘ koterią. Nie tylko z nazwy. To oznacza, że nie tylko będziemy wiedzieć o sobie pewne rzeczy, będziemy na sobie w pewnych sprawach polegać. Nawet, jeśli pod spodem będzie wrzeć, na zewnątrz musi być jednolita fasada, równie nieciekawa z zewnątrz, co ten budynek za mną. Jeśli pokażemy, że nie jesteśmy jednością, tracimy atut. Bo o ile Larry nie będzie się z nami certolił, o tyle widząc nas tylu, się zastanowi. Ośmielę się nawet zasugerować, że w rzadkich chwilach dobrego humoru może stwierdzić, żeśmy niewarci ryzyka. Może się okazać dobrym pomysłem przedstawienie się już jako koteria. Mogę zacząć, jeśli trzeba. Powiedzieć pokrótce co umiem, w czym mogę pomóc, w czym nie pomogę. Naprawdę nie chcę robić z tego nic więcej. Parę podstawowych faktów, nasze siły i słabości. Ja np. kiepsko kłamię, kiepsko też u mnie by kogoś przechytrzyć. Potrafię przekonywać, znam się dobrze na medycynie, jestem też z natury samotnikiem, jak większość Pariasów, więc dobrze operuję w pojedynkę i ciężko mnie zaskoczyć.

(Charyzma + Empatia, zdobycie zaufania, 8d10) [dice:afaf3ed241]8d10 = 1304365487 [/dice:afaf3ed241]

* Wydana Siła Woli w komentarzach. Jak coś nie tak, odnośnie rzutów, jestem gotów poprawić.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 03-03-2007, 11:25   #135
 
Doerner's Avatar
 
Reputacja: 1 Doerner ma wyłączoną reputację
Słysząc przemowę Jonathana Visconti lekko uniósł brwi i uśmiechnął się. W przeciwieństwie do większości klanowych współbraci czy nawet spokrewnionych innych domów, nie uważał pariasów za bezwartościową stertę nawozu. No ale Ventrowie niemal każdego traktowali instrumentalnie i jeżeli ktoś nie był częścią grupy, którą można było uznać za przydatną ze względu na jej siłę, to nie zwracali na niego uwagi. Ale oczywiście ktoś może przedstawiać wartość jako jednostka. To dziwne, że z powodu jakichś niemal feudalnych uprzedzeń świadomie rezygnowano z tak wartościowych współpracowników. Oczywiście Visconti nieco generalizował, ale to przecież nie czas na głębokie filozoficzne rozważania. Przecież Jonathan właśnie udowodnił całkiem niezła zdolność do syntezy. Prawdę mówiąc, Anita nieco zastraszyła Viscontiego. Wypłoszyła setki szczegółowych pytań, zastępując je przekonaniem, że odpowiedzi trzeba zdobyć samemu. No może nie przekonaniem, a koniecznością.

- Żałuj Johnny, że nie uczestniczyłeś w pierwszym spotkaniu z Anitą, tam nawet nie było czasu na solidne przedstawienie się czy wymianę uprzejmości. Ciężko to zrobić w przerwie między widowiskiem wyrywania jednemu z obecnych ramienia, a ucieczką przed książęcymi psami. Mówisz bardzo ciekawie. Sam zadawałem podobne pytania, no powiedzmy, że doprawione szczyptą irytacji z powodu samej prośby, i ledwo zdołałem utrzymać głowę na właściwym miejscu. Cieszę się, że tutaj za zadawanie pytań nie grozi utrata kończyn.

Visconti spojrzał po wszystkich z niezatartym uśmiechem:

- Słuchając naszej przyjaciółki i obserwując jej nieco przesadzone reakcje, miałem wrażenie, że w tym mieście nie można nikomu zaufać. Przynajmniej bez zagrożenia dla życia. Oczywiście zasada pozostaje, jak zakładam na pewien czas wyłączamy z pod jej działania naszą grupę. TO dobrze. Przedstawmy się wspólnie, to jednak nas nie uchroni przed pewnymi komplikacjami. Zdziwiłbym się bardzo gdyby ...hm...Larry, nie kontrolował swojej domeny. Może popadam w przesadę, ale on pewnie wie kto przyjeżdza do jego miasta. A nie pojawiliśmy się tutaj wszyscy razem. Niektórzy z nas nawet tutaj mieszkają, albo dobrze znają Chciago. Nie sądze, że by pan L. uwierzył, że to coś na kształt zjazdu rodzinnego. Co do samego Larrego...Czy my naprawdę musimy go tak nazywać? TO wracając do niego, jego intronizacja pewnie była wcześniej przygotowana. Właściwi ludzie zostali zapewne uprzedzeni i zyskali zapewnienie, że nie wpłynie to negatywnie na ich stosunki z Chicago, a może nawet umocni ich pozycję tutaj. A stary lider, cóż pewnie przespał sprawę. Choć oczywiście, żadne z nas nie ma wiedzy wystarczającej do snucia takich przypuszczeń.

Alessandro poderwał głowę i przez kilka sekund przypatrywał się wieżowcowi.

- Nie chcę wpadać w arogancję, ale mówiąc o możliwościach. Moje są całkiem spore, myślę, że sięgają ostatniego piętra tego budynku. Choć mam nadzieję, że nie poprosicie mnie o jego szturmowanie.

Wampir skończył tak jak zaczął - uśmiechając się.
 
Doerner jest offline  
Stary 03-03-2007, 21:10   #136
 
Solaria Angelik Lind's Avatar
 
Reputacja: 1 Solaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumny
Eric z uwaga wysluchala tego co mial do powiedzenia Jonathan. Doszla do wniosku ze ten czlowiek jednak moze sie przydac, wrecz jest potrzebny i nie byloby dobrze stracic go w pierwszej lepszej zadymie. Jednak jedna sprawa nieco ja przestraszyla. Poprosil ich o przedstawienie swoich zdolnosci. Przeciez nie mogla powiedziec wszystkiego o sobie a to znowu grozilo tym ze reszta nie obdarzy jej wystarczajacym zaufaniem. Zastanawiela sie ile moze powiedziec do jakiego stopnie moze ujawnic swoje umiejetnosci.
Koncowe slowa Alessandra nieco poprawily jej humor,wogole jego obecnosc poprawiela jej samopoczucie. w koncu jedna przemowila:

-Masz racje chcac wykonac zadanie i wyjsc z niego w miare calo musimy poznac sie na wzajem i choc w pewnym stopniu sobie ufac i polegac na swoich umiejetnosciach. Co do mojej osoby to podobnie jak ty znam sie na medycyne do tego jescze dochodza finanse choc w mniejszym stopniu oraz znajomosc jezykow obcych, to akurat niewiem czy moze nam sie przydac. A co do umiejetnosci wiekszego kalibru to wydje mi sie ze nie sa moze tak imponujace jak mojego przedmowcy ale w razie potrzeby bardzo skuteczne.

Po tych slowach zamilkla i posmutniala. Wiedziala ze w razie potzreby bedzie musiala uzyc wszystkich swoich umiejetnosci, ale czy to nie bedzie to oznaczalo wykluczenia jej z grupy a co gorsz pozbawienie niezycia?? Spojzala na Alessandra i doszla do wniosku ze znowu zlozyla obietnice prawdopodobnie bez pokrycia, bo tak szczeze nie wiedzila czu uda jej sie kogo kolwiek uratowac jesli jej sekret wyjdze na jaw
 
Solaria Angelik Lind jest offline  
Stary 04-03-2007, 22:15   #137
Maczek
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Deszcz zamienił się w nieznośną mżawkę. Niedaleko stał parujący jeszcze samochód który nie powinien poruszać się szybciej niż ciągnący go holownik, a mimo to jakimś cudem z prędkością niecałe 100 km/h pojawił się zza zakrętu na drodze. Jakimś cudem potrącając kilka samochodów jechał dalej, jakimś cudem, kierowca, całkowicie tracąc panowania nad samochodem, wystarczająco wytracił prędkość, na tyle aby wbić się w ścianę jednego z wieżowców nie niszcząc jakimś kolejnym cudem kilku drzewek i słupków. Zadziwiające było również to że zamiast pozostać w tej ścianie odbił się i robiąc kolejne kilka metrów, z całą pewnością nie na kołach bo te zostały przy ścianie, zaparkował, jedynie obcierając stojący nieopodal drogi samochód. Nie było oczywiście wielkim zaskoczeniem, kiedy z pseudo pojazdu wyszedł Sarnus. Miał dziwnie wykręconą rękę i odcisk kierownicy na twarzy. Utykając poszedł na miejsce spotkania.
Nie wiadomo jakim sposobem taka liczna cudów przytrafiła się w tak krótkim czasie jednej istocie, pewne jedynie to że więcej się to nie powtórzy.

Przemowa Jonathana była bardzo mocno nacechowana emocjami. Widać było że wkłada w nią bardzo wiele z siebie i jego słowa są prawdziwe. Ostatnie wydarzenia, niepewność w stosunku do zgromadzonych tu, nowe miejsce i konieczność życia w poczuciu ciągłego zagrożenia znacznie utrudniły odebranie w pełni tego co chciał przekazać Jonathan. Wszystkim już na wstępie towarzyszyło uczucie wstydu, każdy ze słuchaczy zrozumiał przekaz i potrafił się z nim utożsamić. Niebezpieczeństwo było i tak obecne na co dzień, więc nikomu nie trzeba było tego tłumaczyć. Dodatkowo całkiem zrozumiałe było że każdy wampira będzie starał się objąć przywództwo w grupie jednak akurat ta kandydatura nie była zbyt przekonywująca. Mimo to nikt nie przerwał wywodu i każdy rozumiał jego powagę.
 
 
Stary 05-03-2007, 00:34   #138
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację


Pierwszy odezwał się Alessandro. Mówił spokojnie, cokolwiek może powoli. Niezbyt konkretnie w paru miejscach. Jonathan odchylił się w krześle, złożył dłonie jak do modlitwy i przyłożył je do ust i nosa, jednocześnie myśląc intensywnie. Co chwila strzelał w mówiącego czujnym, przenikliwym spojrzeniem, rejestrując wtedy jego postawę, gestykulację, jak patrzył i na kogo oraz czy mówi swobodnie.

[user=3744]Percepcja+Empatia na motywacje: 8d10 [dice:937029c861]8d10 = 853247298 [/dice:937029c861] [/user]

Obojętne czy patrzył czy nie patrzył, to słuchał. Starał się wyłapywać intonację, ewentualne zawahania czy potknięcia, miejsca, gdzie głos brzmiał sztucznie, lub śmiech czy żart wymuszenie.

[user=3744]Percepcja+Empatia na odgadnięcie emocji: 8d10 [dice:937029c861]8d10 = 793450291 [/dice:937029c861] [/user]

Jonathan wysłuchał w milczeniu kobiety, obserwując ją. Słuchał i patrzył ze skupieniem i uwagą. Skoncentrowany był na tym, co powiedziała i na tym, czego nie zdecydowała się powiedzieć. Wyłapywał miejsca, gdzie głos jej się łamał, lub gdzie zmiana tematu nie była zbyt zręczna, tudzież towarzyszyło jej pewne wahanie, zastanowienie się dłuższe niż to wynikłe z powodu doboru słów. Spoglądał na nią, by widzieć w którym momencie jej oczy przerwą kontakt wzrokowy, dłonie złożył w piramidkę, trzymaną przed ustami, by było jasnym, że nie ma zamiaru przerywać, ani się odzywać.

Chłonął niemalże słowa, zachowanie i gesty Eriki.

[user=3744]Percepcja+Empatia na odgadnięcie emocji: 8d10 [dice:937029c861]8d10 = 1927202918 [/dice:937029c861] i motywacji [dice:937029c861]8d10 = 334865806 [/dice:937029c861]

Jeśli muszę też rzucać na to, czy kłamią daj mi proszę znać, chcę to wiedzieć.[/user]

Kiedy skończyli, odezwał się z widoczną i słyszalną ulgą:

- Cieszę się, że się zgadzamy. Bałem się, że podzielicie reakcje Anity, lub, co gorsza, Kuglarza. Poruszyliście istotne kwestie, które trzeba uszeregować.

Zwrócił się do Alessandra:

- Poprzednie spotkanie. Opowiedz mi o nim. Co to za historia z wyrywaniem ramienia? I jeszcze zapytam, mówisz, możliwości jak ten budynek, ile czasu zajęłoby Ci zatem finansowe rozpoznanie miasta? I jak byłby czas trwania tego rozpoznania proporcjonalny do stopnia dyskrecji? No i punkt dla Ciebie za wywód o układach Larry'ego. Pasuje, że o wszystko zadbał. Więc, jeśli tak, to niestety trzeba się liczyć z tym, że jego wsparcie może też sięgnąć nas zza miasta. Zbadanie jak płyną fundusze z i do Chicago może nam pomóc się przygotować. Mógłbyś coś takiego sprawdzić?

Następnie przeniósł wzrok na kobietę:

- Erico, jesteś może stąd? Ani ja, ani Alessandro, niestety nie, ale może Ty chociaż będziesz w stanie ujść za tubylca? - uśmiechnął się sympatycznie, lekko mrugając do kobiety - No i jeszcze pytanie, jak Ty oceniasz zrobienie finansowego rozpoznania miasta?

Zamilkł na chwilę, uniósłszy dłoń dał znać, że coś mu właśnie przyszło do głowy. Spojrzał bystro na jedno i na drugie, mówiąc:

- Słuchajcie, po pierwsze, nie obrażę się, jeśli będziecie zadawać pytania. Ciekawość jest normalna, zbytnią da się ukrócić, a jeśli mamy być pewną koterią, trzeba coś o sobie wiedzieć, inaczej każdy z miejsca przejrzy, że udajemy. Toteż, mówcie mi Jon lub Jonathan, jak jesteście źli, lub oficjalni, lub chcecie podkreślić to Rogers, a jak chcecie się ze mną podrzaźnić czy poprzekomarzać, to Al[/i] - rzucił z przekąsem to zdrobnienie - znalazł dobry sposób, mówiąc mi Johnny. - uśmiechnąwszy się szeroko do Alessandra Jon z udawanym wyrzutem pokręcił głową. - Niskie, niskie doprawdy, proszę pana. Będzie się pan za to smażył w piekle. Teraz parę pytań. Jak ja mogę do Was mówić? Jeślibym miał Was przedstawiać, to jak? To takie trywialne pytania, są jeszcze te mniej trywialne...

Zaobserwowawszy malownicze przybycie Malkaviana, które spowodowało sporo zamieszania, Jonathan dokończył, zbierając się:

- ... które mogą poczekać aż razem z naszym przyjacielem przeniesiemy się gdzie indziej. Wtedy nie będzie ich trzeba powtarzać. Jakieś propozycje?

Zebrawszy plan, Rogers dyskretnie rozejrzał się dookoła. Patrzył po oknach, po rogach ulic, sprawdzał wzrokiem wnęki i wykusze. Pod pozorem zasunięcia krzesła, zmienił pozycję, pod pozorem rozstawiania z powrotem parasoli krył się z tym wzrokiem, ale przeglądał całą okolicę. Wreszcie, odtańczywszy niewielki fragment "Deszczowej Piosenki" z czystej radości, że spotkanie poszło wcale nieźle, Sarnus dojechał cały, a deszcz tak przyjemnie szumiał, roześmiał się cicho do pozostałych a potem zadarł głowę rozkładając ramiona i spoglądnął po oknach. Szukał, czy są obserwowani, lub czy ktoś wykorzystuje zamieszanie spowodowane przez Sarnusa dla swoich celów.

[user=3744]Percepcja+Czujność na rozglądanie się dookoła: 8d10 [dice:937029c861]8d10 = 921053949 [/dice:937029c861] [/user]
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 05-03-2007, 19:19   #139
 
Solaria Angelik Lind's Avatar
 
Reputacja: 1 Solaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumnySolaria Angelik Lind ma z czego być dumny


Erica zastanawiala sie przez chwile czy jej wypowiedz byla wystarczajaco przekonujaca, ale po namysle stwierdzila, ze nawet jesli nie to co z tego , musza jej zaufac i juz. Kolejne Pytanie Jonathana ktore ja przerazilo. Czy jest z tad i czy moze zostac uznana z tubylca? No owszem od pewnego czasy jest z tad ale czy tak krotki okres wystarczy by zostala uznana za tubylca?? Po namysle odpowiedziala:[i]

-Owszem jestem tutejsza ale od niedawna , niewiem czy to wystarcza aby uznac mnie z tutejsza. Mam pewne rozeznanie w miescie ale jakos nie bylo sposobnosci aby zawrzec jkis znajomosci ktore mogly by nam sie przydac. Co do rozpoznania finansowego to jestem za. Jest to dosc istotne. Moglabym sprawdzic co nieco ale moja wiedza na ten temat chyba nie jest wystarczajaca w kazdym razie wiem gdzie szukac istotnych informacji. Pomoc kogos bardziej doswiadczonego w tycg sprawach zdecydowanie moglaby ulatwic sprawe. Apropos czy ktos z naszej grupy zna sie na komputerach?? To jest najlatwiejszy sposob??

-Zamyslila sie. Rozwazala wszelie dostepy do informacji kiedy nagle z zamyslenia wyrwal ja halas na ulicy. Odwoucila sie i zobaczyla wrak samochodu pedzoacy po ulicy a pozniej z gracja udezajacy w sciane. Odrazu wiedziala ze to Sarnus. Paczyla na cale przedstawienie i doszla do wniosku ze to wcale nie jest dla nich dobra sytuacja. Ten koles naprawde moze nam przysporzyc klopotow jesli nadal bedzie robil w kolo siebie tyle zamieszania. Odruchowo rozejzala sie po okolicy czy aby przypadkiem nikt za bardzo im sie nie przyglada. Kiedy Jonathan stwierdzil ze trzeba zmienic miejsce posiedzenia zgodzila sie z tym i poszla za nim.
 
Solaria Angelik Lind jest offline  
Stary 05-03-2007, 21:56   #140
Maczek
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Nagle zauważyliście że waszej rozmowie przysłuchuje się jakiś człowiek. Nie było w tym w sumie nic niezwykłego. Co jakiś czas ktoś niedaleko was przechodzi i nieraz jest to właśnie kelner ten zwyczajnie zamiast iść dalej zatrzymał się i grzecznie poczekał, aby nie przerywać, na pewno bardzo ważnej rozmowy. Mógł usłyszeć zaledwie kilka ostatnio wypowiedzianych słów. Gdy kilkoro oczu odwróciło się w jego stronę ukłonił się grzecznie i powiedział.

- Przepraszam najmocniej państwa, ale pora już jest bardzo późna. Okropnie niezręcznie jest mi to mówić, jednak muszą państwo opuścić lokal. Niestety to się tyczy również stolików na zewnątrz.

Przed wami stoi lekko pochylony w ukłonie człowiek. Nieco za chudy jak na swój wzrost. Co powoduje że jego obecna postawa jest dość zabawna. Ubrany jest w biały struj, coś jakby frak, który sugeruje kelnera. Nie ma przy sobie żadnej szmatki ani notesika. Po chwili milczenia prostuje się i czeka spokojnie, przyjaźnie się uśmiechając.

Deszcz zdecydowanie zelżał. Wypadek lub stłuczka jak kto woli wyraźnie nikogo jeszcze nie zaniepokoiła. Nie ma żadnej awantury ani policja nie pędzi w poszukiwaniu sprawcy. Widać jednak że właśnie jakiś radiowóz przejechał sobie i pojechał dalej w bliżej nie określonym kierunku. Co jakiś czas po ulicy obok przejeżdżają czarne limuzyny i wystrzałowe fury mówiące wam "Jestem bogaty i wszystko mi wolno".
 
 
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172