Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Sesja RPG Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-02-2007, 11:05   #31
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Anita wyraźnie się uspokoiła, po tym co powiedział do niej Sarnus, choć mówienie Brujahowi, żeby się uspokoił nigdy nie było dobrym argumentem, to jednak w tym przypadku podziałało. Anita najwyraźniej nauczyła się już w swoim nieżyciu aby nigdy nie lekceważyć słów potomków Malkava.

Niestety na próżno. Słowa Akessandra, ponownie wyprowadziły Anitę z równowagi. Nie przerwała mu jednak ani w jednym momencie. Jej pięści zaciskały się mimowolnie. Słowa Francoisa zdecydowanie zignorowała, a Sarnus ponownie złagodził całą sytuację. Dla wszystkich wprawionych w odczytywaniu emocji twarz Anity nie kryła żadnych tajemnic. Można było odczytać z niej jak z otwartej księgi jak tańczą w niej skrajne emocje.
W końcu Anita spoglądając na zegarek wyraźnie się uspokoiła i przemówiła.

- Dziękuję ci Sarnusie, twe Moce z pewnością będą bardzo pomocne. Natomiast co do reszty... rozumiem, że macie wiele pytań, to jest ... jakby tu powiedzieć - naturalne. Ale chyba zdajecie sobie sprawę z tego, że skoro daję wam możliwość zrezygnowania w tym momencie, równoznaczne to jest z tym, że nie mogę wam więcej powiedzieć. Wydawało mi się to takie... oczywiste. Czy mam rozumieć, że wszyscy się zgadzacie i dlatego chcecie odpowiedzi na te pytania? Musicie wiedzieć, że jeśli na nie odpowiem, nie będziecie mieli już wyjścia. Czasami dobrze jest nie wiedzieć...
- No więc jak? Za około 20 minut będą tu psy Szeryfa.


Anita wiele bardzo ryzykownych rzeczy usłyszała w zbyt krótkim odstępie czasu i to, że była już na granicy swojej wytrzymałości dało się wyczuć. Została bowiem nazwana Anarchistką i to lekkomyślną, do tego pod wątpliwość została poddana jej ambicja. Zbyt wiele ryzykownych stwierdzeń, zbyt wiele nieżyczliwości jak na więzi przyjacielskie. Przez moment poczuła zawód, ale najwidoczniej była zbyt twarda aby aż tak bardzo się tym przejmować.
 
Rhamona jest offline  
Stary 12-02-2007, 12:21   #32
 
Doerner's Avatar
 
Reputacja: 1 Doerner ma wyłączoną reputację
- khe najwyraźniej nigdy nie było nam dane wspiąć sie na szczyty intelektualnej finezji, na których jak się zdaje, od pewnego czasu przebywasz- Włoch odpowiedział, pozwalając sobie na replikę do złośliwego komentarza Anity. Po czym pobłażliwie dodał - tak, coż, skoro przyleciałem taki kawał drogi, trzeba nadać tej podróży jakiś sens. Zgadzam się, ale proszę cię Anito nie uzurpuj sobie prawa do nałożenia nam obroży...i co więcej nie groź nam. Jak sama pewnie wiesz - nie tak traktuje się przyjaciół. Alessandro położył szczególny nacisk na ostatnie słowo. Di Brivio z pewnym żalem wpatrywał sie w kobietę. Jak mogła prosic go o coś takiego...Cóż jednak względy przyjaźni muszą mieć jakieś znaczenie. Uhonoruję, tę być może nazbyt lekkomyślnie zawartą, znajomość. Eech, mimo wszystko mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego o co nas prosisz - Alessandro powiedział już znacznie łagodniej, z czasem złość gdzieś wyparowała. I rzeczywiście, mam nadzieje, że po tym wszystkim, Twoja wdzięczność osiągnie rozmiary oceanu...Di Brivio beznamietnie kontynuował: Pewnie już wiesz gdzie się zatrzymałem, wiec to możemy pominąć. Jeżeli nie koliduje to nadto z planami Twoimi i twoich przyjaciół, to chciałbym się najpierw skupic na odnalezieniu Nosferatu. Czuję, że mogą odegrać tutaj jakąś rolę. Poza tym jak będziemy mogli się z Tobą skontaktować? Chyba, że nie zakładasz takiej możliwości? Jak mi się wydaje, wstęp do Elizjum jest wolny i niczym nie ograniczony dla członków Camarilli, zatem przynajmniej to nie powinno stanowić problemu...
 
Doerner jest offline  
Stary 12-02-2007, 15:12   #33
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Didier stopniowo wciskał się w fotel. Obserwował zgromadzone wampiry i z każdą chwilą nie mógł wyjść z podziwu... Mało rozumiał z ich rozmowy. Stosowali jakąś dziwną nomenklaturę, która jemu pozostawała obca. Tym bardziej by zaskoczony nagłymi wybuchami gniewu, które niczym morska fala momentalnie odpływały prezentując równy dywan z piasku. Czy te istoty w ogóle myślą? Czy mają uczucia? Co nimi kieruje? Jakiś zwierzęcy instynkt, szał? Zdaje się że na przemian nie panują nad sobą i przybierają maski spokoju. Maski, to nie mogło być nic innego.

Trudno było nie czuć strachu w towarzystwie istot więcej niż martwych. Delektujących się śmiercią. Mężczyzna miał dziwną pewność, że zapytana każda z tych istot potwierdziła by że jest zadowolona pozostając w swoim stanie. Iluzja? A może desperacja?

Z każdą chwilą strach przeradzał się w ciekawość. Nigdy we wszechświecie nie spotkał drugiej istoty, która będąc tak jasno związana ze śmiercią, jednocześnie pozostawała by takim laikiem w tej kwestii. Do tego te uczucia! Iluzja życia i pozory. Czy można czuć szacunek przed takim czymś?

Wampiry prowadziły jakąś dziwną grę. Zapewne w tym zabetonowanym wampirze coś było. Musieli czuć związek z tym czymś. Bo jakże inaczej interesowali się owym Maxwellem? A może ma to związek z jakimś ich kodeksem postępowania? Zwyczajami? Trudno było trafić za ich dialogiem.

Z tych wszystkich wątpliwości jedna przebijała się z niepowstrzymaną siłą. Co ja tu robię? Prosiła mnie bym pomógł. Anita miała przedstawić kwestię. Ale czy to już się stało? Czemu nie mogę uciec wrażeniu, że owa Anita nic nie powiedziała?

Didier odczekał chwilę, a kiedy zorientował się że wszyscy zamilkli, przerwał ciszę.
- Przepraszam najmocniej sze pszeszchadzam. Nie będę udafał. Zapewne wszyscy... – chwilę nie wiedział jak się do nich zwracać – wampiry... zorientowaliście się sze nie jestem jednym z was. Jestem człowiekiem. Otszymałem zapewchnienie o moim bespieszeństwie w tym miejzcu. Mam nadzieję sze i to nie wzbudza wątpliwości. Przynajmniej waszej. Moja boleje z innego powodu.
Spojrzał na zebranych, poczym zatrzymał wzrok na istocie nazywanej Anitą.
– O so chodzi? Mówicie o kfestiach dla was wasznych. Tam mniemam. Ja jednak nie mam księcia. Nijak nie trafiam do waszego świata. Co więcej jest mi on obcy. Do tego stopnia sze trzeba mi zapewniać immunitet. Więc czemu? Ktoś mocno się wysilił aby akurat mnie tu sprowadzić. Dlaczego? Chciałbym się dowiedzieć czemu w tym wszystkim uczestniczę.
Kończąc monolog spojrzał po wszystkich zebranych. Dziwne eklektyczne grono. Spoglądał na nich z zaciekawieniem ale i dystansem. Lustrował ich sylwetki... wtem jego brwi wyraźnie się zbiegły, a na twarzy zagościł wyraz zdziwienia. Przyglądał się mężczyźnie w garniturze o nieprzyjemnych oczach. Chwilę trwało zawahanie, poczym wrócił do Anity.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline  
Stary 12-02-2007, 15:51   #34
 
Francois de Fou's Avatar
 
Reputacja: 1 Francois de Fou ma wyłączoną reputację
De Fou czekał na jakąkolwiek reakcję, na jego słowa. Nic jednak nie wskazywało na to, żeby miały one jakiekolwiek znaczenie dla kogokolwiek z tu obecnych. Zrozumiał to dopiero po chwili. Nie był przyzwyczajony do tego, żeby go ignorować. Ostatnia persona, która się na to odważyła... no cóż jej życie znacznie zmieniło się od tamtego momentu. Niestety, jak to często ze zmianami bywa, wcale nie na lepsze. Ten akt profanacji ego Francoisa był dla niego czymś nie tyle niemożliwym, ile zadziwiającym i to w nieprzyjemny sposób.
- C'est trop, ma cherri -powiedział w gniewie- Je suis arrive ici, parce que tu as un grand problem, mais commes je vois, tu pense surtout a toi. Comme j'ai dite: c'est trop a moi. Przyjechałem tu, po to żeby ci pomóc, lecz do tego potrzebuję informacji z twojej strony. Ty jednak wolisz zgrywać pannicę i mnie ignorować. Dla mnie wystarczy, wychodzę... -Francois wstał ze swojego miejsca i skierował się do wyjścia. Po czterech krokach jednak zatrzymał się - Mimo wszystko, wciąż mam zamiar ci pomóc, jeżeli panowie dowiedzą się czegoś nowego, tu jest mój numer kontaktowy. Z niecierpliwością będę oczekiwał wiadomości. - To mówiąc de Fou rzucił wizytówkę na stolik, po czym wyszedł z pomieszczenia. Był wściekły... Był bardziej niż wściekły. To co najchętniej by teraz zrobił, to zagrałby w "Menthosa", jednak nie był u siebie. Był w Chicago. W mieście, w którym panują zupełnie inne zwyczaje. W mieście, w którym każdy był wrogiem. W mieście, w którym musiał uważać na każdy swój krok. Świadomość tej sytuacji jeszcze bardziej pogłębiała jego gniew.


<w tym momencie Francois znajduje się na korytarzu, prowadzącym do pokoju w którym znajduje się reszta. Takie info, jakby ktoś chciał coś jeszcze ze mną zrobić zanim wyjdę z klubu>
 
__________________
Tańcząc jak tobie zagrają, spraw by grali to co chcesz tańczyć...
Francois de Fou jest offline  
Stary 12-02-2007, 19:19   #35
 
Atanael's Avatar
 
Reputacja: 1 Atanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumny
Dla Sarnusa wszystko zaczęło dziać się zbyt szybko. Jednak mimo wszystko starał się nie zgubić wątku, wszystko robiło się skomplikowane, jeden, którego wcześniej nawet nie zauważył, odezwał się, drugi opuścił pomieszczenie bełkocząc coś pod nosem, zapewne był tak zdenerwowany, że się popluł i nikt nie zrozumiał, co chciał powiedzieć, a może to tylko on. Ważnym jednak był fakt, że on chyba zrezygnował a pozostali najwidoczniej zgodzili się włączyć do tej dziwacznej gry

<Panie de Fou, mam nadzieje, że jest pan świadom, iż twój pojazd nie jest zdolny do opuszczenia parkingu :]>
 
__________________
Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica...
Atanael jest offline  
Stary 12-02-2007, 20:43   #36
 
Doerner's Avatar
 
Reputacja: 1 Doerner ma wyłączoną reputację
Zanim wizytówka upadła na podłogę Alessandro chwycił ją jeszcze w locie. Trajektoria jej lotu przecięła powietrze tuż przed nosem przystojnego śmiertelnika. Włoch odwrócił się na sekundę w stronę żywego i uśmiechnął się tak, jak miał w zwyczaju tuż po przeistoczeniu. Wtedy straszył w ten sposób pobożne mieszczanki, które jakimś cudem zabłąkały wieczorową porą w jeden z niebezpiecznych zaułków Mediolanu. Martwa, pozbawiona naturalnych kolorów skóra, która pokrywała czaszkę, która już dawno powinna rozpaść się w proch, albo przynajmniej zbrązowieć ze starości. I te nienaturalne oczy, matowe, pozbawione tego nieuchwytnego błysku, który znamionuje o witalności, energii, życiu…Kontakt wzrokowy trał ledwie kilka sekund, jednak na tyle długo, żeby Di Brivio mógł stwierdzić, że wcześniej ignorowany śmiertelnik ma naprawdę ładne oczy. Zanim podał niewielki kartonik gospodyni spotkania, zapamiętał szereg liczb układających się w numer telefonu Du Fou. Zawsze miał talent do liczb, stąd ta prosta czynność nie wymagała od niego najmniejszego wysiłku. Chwile potem pochylał się już nad Anitą i...


Ciag dalszy tuż pod postem Maczka i Atanaela
 
Doerner jest offline  
Stary 12-02-2007, 21:26   #37
Maczek
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Dla Anity to było zbyt wiele. Widać było że w opanowanie siebie wkłada wiele woli. Sarnus Victred miał masę czasu aby zareagować, jednak tym razem jego myśli podążyły gdzieś indziej. Być może mylnie sądził że sytuacja została opanowana. Być może starał się zrozumieć sens słów Francois'a, być może w zaciekawieniu obserwował nowo zauważoną postać. Najwyraźniej nie bardzo pasująca do pozostałych. Być może właśnie to wszystko na raz spowodowało, że nie zdążył zareagować na rosnącą wściekłość Anity. Na początek znieważające słowa od strony Alessandro doprowadziły ją na krawędź szału. Twarz zaczęła się wykrzywiać i na ustach uwypukliły się kły które nieubłaganie się wysuwały. Zachowanie Francoisa jakimś sposobem nie przełamało Anity. Widać było, że zwalczyła w sobie szał, mimo kolejnego dziwnego zachowania Francoisa, które dla niej było mocno wyzywające. Szczególnie ostentacyjne odwrócenie się i wyjście. Już tylko chwila i wydawało się że Anita całkowicie się opanuje, że będzie można w jakiś sposób dalej kontynuować rozmowę. Jeszcze chwila i Francois zniknie za drzwiami. Jednak tej chwili właśnie zabrakło. Bestia wzięła górę. Kły całkowicie się wysunęły, jej twarz przybrała potworną maskę. Postura jakby nieznacznie się zwiększyła.

Wydarzenia zaczęły następować po sobie w zawrotnej prędkości. Anita rzuca się biegiem w stronę Francoisa. Ten przechodząc przez drzwi na kogoś wpada zdziwiony i pojawia się młody czarny chłopak, którego widzieliście wcześniej jak rozmawiał ze starszym mężczyzną. Zaczyna krzyczeć
- Anita. Musimy szybko... - gdy nagle orientuje się że Anita biegnie na niego z zakrwawionymi zębami i czerwonymi oczami. Błyskawicznie schodzi jej z drogi, staje przy ścianie tak aby wszystko widzieć i szybkim rzutem oka ocenia sytuację. W tym czasie Anita wpada na zdezorientowanego Francoisa.

Zapowiadało się na to od dłuższego czasu. Poza Sarnusem nikt nie jest zaskoczony sytuacją. Wyjątkiem jest pojawienie się młodego chłopaka. Wszyscy nadal siedzieli na swoich miejscach. Allesandro zdążył zapamiętać numer telefonu i właśnie wyciągał rękę z wizytówką w stronę miejsca gdzie jeszcze przed chwilą znajdowała się Anita. Na twarzy młodzieńca widać było niepewność. Zastygł na ułamek sekundy gotowy do akcji. Wyraźnie patrzył niepewnie w stronę niepozornego człowieka, który siedział na uboczy.
 
 
Stary 12-02-2007, 21:38   #38
 
Atanael's Avatar
 
Reputacja: 1 Atanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumny


Sarnus mimo chwilowego zaskoczenia wiedział, co się stało, rozlała się butelka mało pozytywnych emocji, nie udało mu się, od początku starał się ostrożnie mieszać zawartości butelek, aby nic podobnego się nie wydarzyło i niestety, odwrócił się na chwile i jedna z butelek musiała się rozlać, pozostało mu jedynie chwycić szmatkę i wytrzeć ten bałagan. Wiedział, że posprzątanie mogło skończyć się źle, ale nie mógł pozwolić, aby ta śmieszna poważna osoba została zabita przez Anitę, wydawało mu się, że oboje mogliby tego potem żałować, na razie jednak mógł patrzeć, bo w zwarciach fizycznych mógł mieć małe szanse...
 
__________________
Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica...
Atanael jest offline  
Stary 12-02-2007, 21:49   #39
 
Doerner's Avatar
 
Reputacja: 1 Doerner ma wyłączoną reputację


…i dziewczyna wystrzeliła w stronę wychodzącego de Fou. Jej furia była straszliwa i Alessandro zdawał sobie z tego sprawę. Okiełznanie gniewu Brujaha było zdecydowanie ponad siły …właściwie nie znał nikogo kto mógłby tego dokonać bez szkody dla siebie i najbliższego otoczenia. Di Brivio błyskawicznie wycofał się pod ścianę, nie do końca udało mu się opanować odruchowy syk. Jego twarz wykrzywiła się w nienaturalnym grymasie niesmaku i zgrozy. Włoch musiał działać. Błyskawicznie wyciągnął pióro i zapisał swój numer na odwrocie wizytówki de Fou. Równie szybko zerwał się i wyrwał z otępienia śmiertelnika, dla którego taki widok był najwyraźniej nowością. Cóż nie mógł go winić. Gdyby w żyłach Alessandra płynęła krew, z pewnością zamieniłaby się w lód. Nie chcąc tracić czasu wysyczał do człowieka: Wydaje mi się, że powinien pan natychmiast wyjść. Proponuję swoje towarzystwo. Zapewniam, że nic panu nie zrobię. Tutaj ta gwarancja może już nie obowiązywać. Di Brivio musiał siłą wyrwać śmiertelnika z fotela i pociągnąć za sobą. Z pewnością Alessandro nie powinien kojarzyć się z żadną awanturą. Tak szybko jak tylko mógł dopadł do murzyna, który najwyraźniej był przyjacielem Anity. Kompan Bruja był równie zaskoczony wybuchem dziewczyny co pozostali. – Zabierz ją stąd i jak otrzeźwieje daj jej tę wizytówkę. Na odwrocie jest mój numer. Pospiesz się! Był jednak w pułapce! Szamocząca się para blokowała wyjście! Do licha, że też nie ugryzł się w język! Alessandro winił również siebie za zaistniałą sytuację. Ze też nie potrafił utrzymać zdenerwowania w karbach! Wiedząc o wybuchowym charakterze Anity powinien nad sobą panować. Teraz pewnie wszystko się skomplikuje!
 
Doerner jest offline  
Stary 12-02-2007, 22:07   #40
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu


Bła, blahahaha, wybacz Anito, wybaczcie panowie - Jurgen z trudem powstrzymywał napad śmiechu kiedy de Fou opuszczał salę. -Bruja, oczywiście, temperamentem zawsze pasowałaś do tej części... Rodziny. Któż jak nie Krzykacz mógł wybrać na swego potomka taką kobietę jak ty... ech, a charakter widzę twój przez te lata zmienił się, wyklarował, nabrał wyrazistości mniej więcej tak jak twoja krew stała się w mych oczach winem... - wampir uśmiechnął się, jak zwykle parszywie, jednak w sposób w jakim Anita mogła odnaleźć ślad jej starego przyjaciela. Nie podziałało. Urwał wypowiedź dopiero kiedy widział że jej Bestia bierze górę...

Kiedy stołem targnęło kiedy Anita ruszyła w pogoń za de Fou, przygotowana do rozpalenia fajka którą trzymał w ustach niemal wypadła z nich kiedy jego twarz wykrzywił grymas krzywego uśmiechu i zdziwienia. Zapalona zapałka która tliła sie w jego dłoni powoli wypalając się, zbliżając płomień do skóry wampira. Przyzwyczajony do tej czynności Jurgen zareagował jednak odruchowo gdyż jego uwaga skupiła się na czym innym - odrzucona zapałka wylądowała na środku stołu co wywołało lekkie wzdrygnięcie się przynajmniej części zgromadzonych wampirów. Fajka wypadła mu z ust rozsypując tytoń na blacie. Próbował złapać ją jednak niezgrabne machnięcie ręką spowodowało jedynie że leżący na blacie metalowy podobny do próbówki pojemnik przeturlał się przez cały stół i spadł wprost na kolana Didiera.


[user=3744]Jeśli uznajesz że do tego żeby pojemniczek (1PK) wpadł na kolana Diedlera, żeby go złapał sam lub potrzebował dotknąć w czasie wstawania, zaskoczony itd trzeba akiejś koordynacji dla pewnośći to spalam 2PK na podbicie zręczności, ale tylko jeśli uznajesz to za potrzebne - było to działanie celowe i zaplanowane[/user]
 
Ratkin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172