Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Åšwiat Mroku > Archiwum sesji RPG z dziaÅ‚u Horror i Åšwiat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-11-2007, 18:54   #51
 
Macharius's Avatar
 
Reputacja: 1 Macharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputacjęMacharius ma wspaniałą reputację
Jakub podrapał się za uchem i rozparł wygodniej. Przybycie Jakuba Świnki trochę go zdziwiło, szczerze mówiąc nie spodziewał się tak ważnego hierarchy Kościelnego. Zbyt dużo osób pokładało tu swoje wszelkie nadzieje w Bogu, Ojciec Franciszek, arcybiskup i ci fanatyczni Krzyżacy a to mogło zaszkodzić i jemu i całemu rodowi Kainowemu. Już czuł się niezbyt komfortowo w obecności tak wielu świętobliwych mężów i miał jedynie nadzieje że nie będzie musiał zmierzyć się z żadnym z nich. Zaś co do mierzenia się... Obłąkany Książę bardzo żałował że pojedynek nie odbędzie się ale szybko odgadł co księżna przekazała pod odmową. Ciekawe czy zakonnicy to pojęli? Pewnie tak, bardzo możliwe że już spotkali się z dziećmi Kaina i mogą coś o nas wiedzieć. Dlatego najlepiej było by się ich pozbyć. Jak najszybciej i najlepiej żeby wyglądało to na wypadek. Jakub uśmiechnął się do swoich myśli. Ooo tak, potrafił on pozorować niektóre wypadki. W końcu przeciwnik którego nie widać ani którego obecności się nie podejrzewa to chyba najgorszy przeciwnik.

Miejmy nadzieje że któryś z Truttschweizów będzie szedł samotnie po jakiś wysokich schodach a może spotka go wypadek? Wtedy będzie trzeba powiedzieć: Bóg tak chciał. Świętobliwi zakonnicy dzierżący miecze lubią tak tłumaczyć swoje rzezie i niesprawiedliwości dokonane na ludzie.

"Berenika Dobrzyńska... zatańcz z nią... odezwał się nagle jeden z Obserwatorów.
"Nie! Nie! Ona może być dla Ciebie zagrożeniem o potężny książę!" natychmiast wtrącił się drugi
"Ale czemuż to?" odezwał się kolejny, widocznie popierający pierwszego Obserwatora.
"Sam wiesz że ona nie jest objęta Wielkim Planem, skoro on jej nie obejmuje to nie można jej nagle do niego wtrącać!"
"To tylko taniec!"
"Taniec śmierci! Taniec który może zniszczyć Wielki Plan!"
Narada Obserwatorów rozległa się na dobre, Jakub zakrył twarz dłoniami i szeptał czasem coś do nich, wiadomości z zewnątrz przestały do niego docierać, pogrążył się w rozmowie z Obserwatorami spoza czasu.
 
Macharius jest offline  
Stary 22-11-2007, 20:13   #52
 
Marcellus's Avatar
 
Reputacja: 1 Marcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemuMarcellus to imię znane każdemu
Franciszek zmarszyl brew na widok Arcybiskupa. Jak i wielu ludzi kosciola mial sporo watpliwosci co do swietosci Jego Swietobliwosci. Mimo wszystko hierarchia kosciola obowiazywala i jego. Wstal ze swego siedzenia wygladzil prosta szate i podszedl do Arcybiskupa.
Idac przez jego umysl przewijaly sie mysli wyrazajace jego obrzydzenie bogatym strojem, pierscieniami i ogolnym dobrobytem bijacym z Jakuba. Arcybiskup byl wszystkim tym co nie podobalo mu sie w kosciele. Nie potrzebny przepych.
Gdy doszedl do Arcybiskupa ukleknal i ucalowal jego pierscien.
Witam Wasza Swietobliwosc, musze przyznac iz nie spodziewalem sie tak zacnego goscia. Milo wiedziec iz najwyzsi czlonkowie Kosciolu Rzymsko Katolickiego w Polsce tak bardzo maja na uwadze losy krolestwa.
Na twarzy mnicha ledwo co bylo widac prawdziwe odczucia ktore zywil do Arcybiskupa. Tylko pewien ognik, jakby blysk w oczach zdradzal to co Ojciec Franciszek naprawde mysli wymawiajac te slowa. Wiedzial ze Jakub i tak wie co on o nim mysli ale pozory wzgledem innych gosci zostaly zachowane.
A to sie liczylo, kosciol musi byc zjednoczony w momencie tej proby.
 
Marcellus jest offline  
Stary 23-11-2007, 13:07   #53
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
-"To się robi śmieszne"- pomyślał Gregor słysząc rozmowę dwóch rycerzy- "Istotnie, pałac piękny, lecz atmosfera panująca na balu pozostawia wiele do życzenia"
N aszczęście Marszałek Bukhard i Księżna rozluźnili trochę atmosferę tańcem. Anzulewicz nie lubił tańca i modlił się aby tego wieczora nie był do tego zmuszony.

W pewnym momencie na salę wszedł dostojny jak zawsze Jakub Świnka.
-Jak zwykle wielkie wejście- powiedział pod nosem i uśmiechnął się. Widząc, że prowadzi rozmowę z panią domu stwierdził, że przywita się z nim później.

Siedząc tak przy stole zauważył jeszcze jedną postać którą powinien zauważyć wcześniej. Sambor Gryfita, stary przyjaciel poznany podczas swojego pobytu w Wiedniu. Gregor widząc go wstał i podszedł do niego.
-Witaj, przyjacielu. Nie sądziłem, że los da nam spotkać się na tym balu- uśmiechnął się do niego- Powiedz, co sprowadza cię do Narcyzowa?
 
Zak jest offline  
Stary 23-11-2007, 15:09   #54
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Tego wieczora objawił się kolejny z rozlicznych talentów Burkharda- wyśmienite zdolności taneczne. Uczony w samym Mediolanie marszałek mimo naprawdę ciężkiego okrycia poruszał się finezyjnie, co rusz przejmując w tańcu inicjatywę- co było niesamowicie trudne ze względu zarówno na zdolności Lorianny, jak i jej chęć dominacji. Zaiste, wiele cech można poznać po jednym tańcu...

Nie trudno było jednak zauważyć ciągłe ruchy warg- najpierw Krzyżak opowiadał o czymś z tak wielkimi emocjami, iż jego twarz zdawała się robić coraz to bardziej rumiana, później zaś nastała chwila milczenia, krótkie pytania i długie odpowiedzi. Niepewne, odrobinę zdziwione spojrzenie księżnej i przenikliwy, wbity w gospodynię wzrok von Truttcheweitza- widać było nad wyraz wyraźnie, iż toczy się między nimi naprawdę wiele znacząca rozmowa...

Kto zaś, umyślnie bądź też nie, znalazł się obok nich mógł usłyszeć wiele zdań z przewijającym się imieniem Cesarza Niemiec, co chwilę powtarzane słowo- władza, mógł również usłyszeć dumny ton Burkharda, który chwalił się "najcudowniejszym dziełem swego umysłu" i dyskretny głos Piastówny, która starała się wybadać rozmówcę, zmusić go do decyzji dobrych przede wszystkim dla niej...


- Jak zawsze jesteś olśniewająca, moja pani. Wybacz, że nie zdołałem stawić się wcześniej. A to jego dostojność, sam Wielki Marszałek Ordo Teutonicus. Niezmiernie mi miło, wiedzieć cię tu panie von Truttcheweitz. Ufam, że twe serce rwie się ku pięknej polskiej ziemi i to miłość do niej jest przyczyną twej obecności?- rozległ się nagle głos, znajomy głos- i Albrecht dojrzał znanego już od paru dobrych lat biskupa, Jakuba Świnkę.

Najpierw skinął głową, dziękując księżnej, za taniec, a dopiero po chwili odwrócił się na pięcie w kierunku duchownego, w duszy zaś przeklinając wszelkie świętości. Nie spodziewał się obecności Warchlaka, jak obelżywie określał Jakuba, na tej uroczystości... A jego obecność może naprawdę wiele skomplikować...

- Piękno tej ziemi stanowią ludzie tak gorliwie wierzący jak biskup. Cudownie, Panie Świnka, iż znów me oczy mają możliwość ujrzeć twą twarz. Rzec muszę, iż w duszy mej rośnie nadzieja na kolejne zażarte dysputy teologiczne, jak ta o świętym Hieronimie podczas ostatniego spotkania...- uśmiechnął się.

No cóż. Świnka jest z pewnością problemem, lecz każdy problem można wyeliminować...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 23-11-2007, 15:47   #55
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Berenika siedziała za stołem nieco zmieszana.
Zanim przybyli miał tu chyba miejsce jakiś nieprzyjemny incydent...
Wręcz czuło się to w powietrzu, a ona znów to widziała.
Zacisnęła bezwiednie palce na brzegu stołu.

Znowu to widzi...
Wirujące cienkie obłoki unoszące się wokół niektórych ludzi.
U niektórych ciemne, smoliste, u niektórych poprzecinane krwistą czerwienią prawdziwych uczuć jakie nie pojawiały się na twarzach.
Popielaty strach, fiołkowa nadzieja, ciemnoczerwona wściekłość i żądza, pulsująca żółta pycha...

Ona zwyczajnie patrzyła i..widziała.
A nikt inny nie...
Pamiętała z dzieciństwa, gdy została skarcona za opowiadanie bredni przez piastunkę.
Ze to nie ładnie tak kłamać.
Nauczyła się, ze o tym nie wolno nikomu mówić..
Tak jaki o innych rzeczach jakie czasem się zdarzały...

Wirujące pęki iskier.
Ale to znała...
Mężczyzna jaki musiał się chyba pojawić nie dawno przed nimi, gdyż odznaczał się opalizującą otoczką na tle tłumu.
Mężczyzna ów może trzydziestoletni, o jasnych włosach i krótkiej, zadbanej brodzie, odznaczał się dość niezwykłą, subtelną urodą.
Odziany był w dublet czerwony zdobiony złotymi guzami, pod spodem zaś koszula biała, na szyi łańcuch z niewielkich srebrnych ogniw zakończony medalionem z bursztynu w kształcie krzyża.

Widziała taką otoczkę u osoby jakiej ufała, znała, czuła się przy niej bezpiecznie. Ciekawe kim jest ten mężczyzna...
Na policzki Bereniki wypełzły same ją mocno dziwiące delikatne rumieńce.

Przymknęła oczy chcąc się odciąć od tego co widzi, to często pomagało...
Z zamyślenia wyrwała ją nieco głośniejsza muzyka.
Najwyraźniej przyszedł czas na tany...

Nagle dostrzegła, chyba podobnie jak jej ojciec, mocno zachmurzony chyba dziwnym przyjęciem ze strony bratanka, osobę o jakiej przed chwilą myslała.
Na sali pojawił się Arcybiskup Jakub Świnka jaki zawsze był dla niej jak dobry wujek.
Uśmiechnęła się promiennie,żałując jednocześnie, że nie wypada jej samej do niego podejść.
Może gdyby byli w innej sytuacji, może gdyby nie nachmurzony ojciec siedzący obok...

Lekko nieobecna sięgnęła ręką w stronę jednego stojącego obok jej nakrycia pucharu, gdy nagle mocna dłoń ojca schwytała jej palce.
- Dziecko moje, patrz co robisz... szept ojca wyrwa ją po raz kolejny z zamyślenia.

No tak, przeoczyła to.
Jeden z kielichów, ten po jaki chciała sięgnąć mógł się dla niej okazać bardziej niebezpieczny sam w sobie niż jego zawartość.

Ojciec zmarszczył brwi, najwyraźniej też zastanawiał się, co wyrób z tak pośledniego metalu robi przy nakryciu jego córki.
Czyżby ktoś zapamiętał jak zwykła na zimne żelazo reagować jego żona, i postanowił sprawdzić, czy jej córka cierpi na tę samą dziwną dolegliwość?

Zmieszana dziewczyna sięgnęła po drewniany, inkrustowany srebrem pucharek, wypiła łyk nieco cierpkiego, orzeźwiającego wina.
Ojciec swobodnym ruchem wychyli zawartość trefnego kielicha stawiając naczynie koło swego nakrycia.

Berenika nie wiedziała, czy ma to brać za przypadek, czy za próbę wybadania jej samej...
Ów bal może być czymś zupełnie innym niż myślała, ale to wiedziała od czasu gdy ujrzała jak wyglądają owe pulsujące otoczki jakie niektórzy mieli wokół siebie.
Poczuła na razie delikatny, ale natrętny szept niepokoju w swych myślach...
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 23-11-2007, 18:59   #56
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu
Na szczęście Franciszek nie maglował go za długo, jeszcze byłby gotów odkryć, że im dłużej Sambor szukał swej Pani tym bardziej jej nie było. Nie przeszkadzało mu to nic a nic, świat się zmieniał, a on chciał kształtować jego postać, po co marnować czas na... banialuki.

- Powodzenia Braciszku - spojrzał przychylniej na trunki, nalał przedniego trójniaka do kielicha, zakręcił czarą, miodowy płyn mienił się plejadą barw od złota przez róż na krwistej czerwieni kończąc, wirował pośród miedzianych ścian przybierając coraz to inną postać.

- Interesujące - szepnął do siebie studiując strukturę pęchęrzyków na powierzchni krwistej zawiesiny. Skojarzył to z dotychczas doświadczonymi znakami. "A jednak rada miała rację. Tylko czemu wysłali mnie w paszcze lwa samego". Ponoć Emanuel znał prawdę, tak ostrzegano go przed nim, wielu szeptano o jego praktykach. A czy warto powierzać sekret komuś, kto nie pilnuje własnych? Kim był Arcybiskup? Zapewne kimś dbającym o własne interesy. Był sam, do czasu gdy dosiadł się do niego Gregor Anzulewicz, odstawił nienaruszony trunek.

- Miło zobaczyć znajomą twarz. Veni in meritum sacrum et profanum. Jak zawsze. W Gdańsku czasem jest duszno, zwłaszcza o tej porze roku, nie da się wytrzymać idąc wzdłuż nabrzeża. Poza tym znane jest ci miejskie życie, Branderburczycy spiskują, patrycjusze kłócą się, mieszczanie narzekają, poganie zbroją się, a Najświętszy Zakon... wczoraj nas, dziś z nami, jutro tylko aniołowie wiedzą. Tęskno do tańców i wina na sielskich pieleszach. - uśmiechnął się szeroko, jego niechęć do dziczy była tak samo znane jak lubowanie się w miastach i czymś co określał mianem "kulturura". Nigdy nie było wiadomo o co do końca mu chodzi
- Wszyscy tu w jednej sprawie, może tylko niewiasty w dobrych intencjach przbywają. Świat się zmienia, a tu są rozstaje dróg, którymi kroczy przeznaczenie. Dobrze wiedzieć w którą stronę pójdzie. A kto wie... moze uda się zawrócić je ze złej drogi - Sambor był doskonałym kompanem do jadła i napoju, a nawet do dysput o dawnych księgach i martwych królach, jednak gdy trzeba było coś jak człowiek rzec, zawodził całkowicie, kręcił, kluczył wykręcał kota na manowce. A z drugiej strony mówił wszystko co trzeba, jeśli kto wiedział jak słuchać.
- A co tam na dworze słychać, ledwo com przyjechał, może znasz historię bym miał co opowiadać w gdańskich tawernach - mimochodem uchwycił spojrzenie Bereniki. Ktoś go obserwował. Co widziała?

Może drobne przebłyski iskier wokół jego łańcucha? Poświatę mieniącą się różnymi barwami, od barwy morskiej toni do złotych rozkwitów, poprzecinane strzelistymi purpurowymi nićmi w innym zaś miejscu przecięte czarną szramą jak nóż wbity w plecy. Barwy były silne, wyraźne, w każdym mgnieniu oka zmieniały się, cała zaś poświata sięgałą wysoka, prawie jak u Ojca Franciszka. Był więc Sambor człowiekiem wielkiej wiary, kim był jednak jego bóg? Aura nabierała struktury, układała się w reularne wzorce, przez chwilę wyglądała jak strzelista wierza sięgająca nieba. Skąd to znała? Za Posłańcem stał ktoś jeszcze, młodzian, młody, uśmiechnięty, prawie przezroczysty, nosił buty zdobionymi złotymi skrzydełkami, a jego włosy płoneły słonecznym ogniem. Był niesforny. Zaglądał ludziom do kielicha, podsłuchiwał rozmowy, kręcił się i wiercił. Tylko czemu jego oczy były takie smutne... skrył się za plecami Gryfity.

"Niedobrze. A moze właśnie bardzo dobrze. Trza będzie rychło się przekonać." pomyślał. Jednak słuchał co mu dyplomata powie. Grajkowie grali Carole, ludzie chwycili się za ręce, tańczyli w koło. Obręcz pękła, to Loriana i Burhard puścili się za ręce, a moze kto inny. Tańczący krążyli, barwne stroje, ruch i śmiech. Co poniektórzy tracili dech. Sambor też czuł, jak cieszy się tłum. Stopy drgały tańczyć też chciały. A on słuchał, uśmiechając się od ucha do ucha.

 
__________________
Efekt masy sam siÄ™ nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 23-11-2007 o 19:01.
behemot jest offline  
Stary 24-11-2007, 20:23   #57
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
„Zawszony kaznodzieja, że też akurat teraz musiaÅ‚ wleźć!”

Księżna odsunęła się od Krzyżaka, by złożyć głęboki ukłon arcybiskupowi. Choć cała jej poza była wzorem pobożności i uległości, oczy Lorianny pozostawały bezwstydne i ani na moment nie odstąpiły od postaci Świnki. Jakże nienawidziła tego człowieka!

- Jak zawsze nader uprzejmy, ojcze. – rzekÅ‚a doÅ„ gÅ‚osem sÅ‚odkim niczym miód – Do mnie dotarÅ‚a już informacja, żeÅ› zajÄ™ty i dlatego wasza miÅ‚ość nie pojawi siÄ™ na balu. Niemniej wiÄ™c moje serce tym bardziej siÄ™ raduje, a spóźnienie już popadÅ‚o w zapomnienie. Zapraszam do stoÅ‚u Å›wiÄ™ty ojcze.

Wsparłszy się na ramieniu arcybiskupa, Księżna jako przykładna pani zamku, poprowadziła go do stołu dla najszlachetniejszych gości księcia Bolka.

- Jeszcze porozmawiamy. – szepnęła tylko do starszego von Truttcheweitza, przechodzÄ…c obok. – Niech waść rozważy moje sÅ‚owa.

Kiedy wreszcie udało jej się doprowadzić zniedołężniałego starca na podium, zajęła swoje miejsca u boku księcia. Zamiast rzec mu cokolwiek, na pytające wejrzenie, uścisnęła tylko lekko dłoń małżonka.

„W porzÄ…dku. ZastawiÅ‚am sieć.”

- Świętobliwy ojcze, a jak tam sadzonki azalii, przyjęły się? U nas niestety połowa padła, ale te, które pozostały, ogrodnik codzień dogląda, a raz na tydzień obkopuje. Zaiste nie mogę się już doczekać, kiedy ujrzymy te słynne kwiecia.

Udając zainteresowanie, Lorianna patrzyła ponad ramieniem arcybiskupa na tańczące pary.

„Wszystko już jest ciekawsze niż nalana gÄ™ba tego dziadygi.... nawet dance macabre.”


Wraz z tą myślą, przez moment oczom Lorianny zamiast wesołych, tętniących życiem ludzi, objawiły się żywe trupy w to miejsce.



Księżna zamrugała oczami, by pozbyć się wizji.

„ZÅ‚e fatum...”
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 24-11-2007, 22:31   #58
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Książe Bolko

Gdy rozpoczęły siÄ™ taÅ„ce obserwowaÅ‚ swoim bacznym wzrokiem KsiężnÄ… i Burkharda, rozmawiali – „Bardzo dobrze” – pomyÅ›laÅ‚ Bolko i uniósÅ‚ rÄ™kÄ™ w powietrze dajÄ…c znak swemu przyjacielowi. Krzesimir w oka mgnieniu pojawiÅ‚ siÄ™ za plecami wÅ‚adcy i lekko nachyliÅ‚ siÄ™ nad uchem przeÅ‚ożonego.

- Czy wszystko przygotowane? – Krzesimir usÅ‚yszaÅ‚ krótkie pytanie BolesÅ‚awa i kiwnÄ…Å‚ potwierdzajÄ…co. – Tak, wszyscy ludzie sÄ… już na swoich miejscach. Czy Lorianna wie o tym?

- Jak zwykle kÅ‚opoczesz siÄ™ nieistotnymi rzeczami, tu chodzi przede wszystkim o bezpieczeÅ„stwo Księżnej. ZapamiÄ™taj to a teraz idź, liczÄ™ na Ciebie. –Srogi ton Bolka nie byÅ‚ bezpodstawny. Wielki marszaÅ‚ek i caÅ‚a jego Å›wita, martwili go i nie zamierzaÅ‚ pozostawić tego na pastwÄ™ losu. CzuÅ‚, że byli niebezpieczni i dlatego jego ludzie obserwowali każdego z zakonników czekajÄ…c tylko na znak od KsiÄ™cia a wtedy… a wtedy żaden z pobożnych braciszków nie ujdzie z życiem.


Przybycie na bal arcybiskupa przyjÄ…Å‚ ze spokojem, „Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myÅ›li ten czÅ‚owiek bÄ™dzie mi potrzebny” – Jakub Åšwinka byÅ‚ zwolennikiem scalenia ziem polskich, byÅ‚ tylko jeden problem…Lorianna. – ghul popatrzyÅ‚ na swojÄ… żonÄ™ dyskutujÄ…ca z von Truttcheweitzem i westchnÄ…Å‚ gÅ‚oÅ›no. WiedziaÅ‚, że sÅ‚ono bÄ™dzie musiaÅ‚ zapÅ‚acić Åšwince żeby ten zaakceptowaÅ‚ KsiężnÄ….

Gdy taniec się skończył Lorianna wróciła do Bolka i uścisnęła lekko jego dłoń a na jego twarzy mimochodem zagościł uśmiech.

- MiÅ‚o, że tak zacny gość zawitaÅ‚ do nas, dziÄ™ki Bogu wiadomość o odmowie zaproszenia okazaÅ‚a siÄ™ jedynie plotkÄ…. Cieszy mnie to niezmiernie. – Książe wysiliÅ‚ siÄ™ na kilka słów uprzejmoÅ›ci za nim jego żona przejeÅ‚a paÅ‚eczke. Nie znosiÅ‚ sztucznych uprzejmośći tak samo jak balów, wolaÅ‚ rozmawiać wprost o konkretach, ale i na to przyjdzie czas tego wieczoru…
 
mataichi jest offline  
Stary 25-11-2007, 11:36   #59
 
Grey's Avatar
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
Muzyka lała się do ucha, częściowo zagłuszając szemranie wokół trójki wielkich osób, Wielkiego Marszałka, Arcybiskupa i Księżnej. Po wymianie sztucznych uprzejmości kobieta odprowadziła Jakuba Świnkę do stołu księcia, zagadując przy tym na mało istotny temat. Głowa Kościoła Polskiego musiałaby być ślepa, by nie zauważyć gromów, które z trudnością kryła Lorianna, maskując je nieistotnymi wypowiedziami.

- Niestety, moje dziecko, wszystkie okazaÅ‚y siÄ™ przegniÅ‚e i nawet nie staraÅ‚y siÄ™ kwitnąć, czy choćby rozwijać korzeni. Wszystkie prócz jednej. Ta, zaÅ›, w zadziwiajÄ…cy naszego ogrodnika sposób rozpuÅ›ciÅ‚a swe naroÅ›la w caÅ‚ej ziemi i poczęła wysysać życiodajnÄ… energiÄ™ z innych roÅ›lin w ogrodzie. NiezwykÅ‚e zjawisko, zaiste. I nie byÅ‚o Å‚atwo jÄ… wyplenić, bowiem z uporem maniaka odżywaÅ‚a za każdym razem, gdy ogrodnik polewaÅ‚ jÄ… trujÄ…cÄ… nalewkÄ…. W koÅ„cu jednak wyrwaÅ‚ chwast rÄ™kÄ… i choć pokaleczony, pozbyÅ‚ siÄ™ ogrodowego upiora. Po raz kolejny okazaÅ‚o siÄ™, że ludzka wola silniejsza, niż moc zÅ‚ego. - Jakub zmierzyÅ‚ uważnie spojrzeniem księżnÄ…. – Tak wiÄ™c, wdziÄ™czny bÄ™dÄ™ za wysÅ‚anie kolejnej partii nasion, abyÅ›my mogli spróbować je jeszcze raz posadzić, na chwaÅ‚Ä™ Pana.Tym razem postaramy lepiej siÄ™ je zabezpieczyć przed wilgociÄ….

Jakub Świnka skłonił głowę przed Bolkiem i uśmiechnął się szczerze.
- Och Książę, miło mi cię widzieć. Rzadko mnie raduje tak wspaniały widok, jak tryskający siłą i mocą potomek Piastów - rzekłszy to, Świnka zajął wskazane miejsce, blisko Bolka.

- Miło, że tak zacny gość zawitał do nas, dzięki Bogu wiadomość o odmowie zaproszenia okazała się jedynie plotką. Cieszy mnie to niezmiernie - odparł książe wyraźnie siląc się na uprzejmość. Świnka dobrze wiedział, że Bolko nie był urodzonym dyplomatą i zdecydowanie wolał rozmawiać wprost i bez sztuczności. Tą słabość z nawiązką wpełniała jego żona, mistrzyni intryg.
- Doprawdy, nie wiem skąd owa pogłoska. Zrobiłbym wszystko, aby dzisiejszego wieczoru zasiąść wśród tak dostojnych gości bliskiego Gnieznu zamczyska. Wybaczcie zwłokę. Posługa Panu nie zna dnia, ani godziny - mówiąc to, arcybiskup przeżegnał się nabożnie i cicho wymówił kilka słów modlitwy.
 
Grey jest offline  
Stary 25-11-2007, 22:10   #60
 
Szusaku's Avatar
 
Reputacja: 1 Szusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwu
Słysząc jak Sir Gregor Anzulewicz, przedstawia się i pyta o jego imię Laszlo uśmiechał się zachęcająco, jednak jego uwaga była skupiona na wydarzeniach dziejących się dokoła. Pojednawcze, acz pełne dumy słowa Zygfryda, pytające książęcą parę czy ma posłać gońca z prośbą do mistrza zakonu o zezwolenie na pojedynek, a następnie odwołanie tegoż pojedynku dzięki dyplomatycznej wypowiedzi Lorianny.

- "Przepraszam za me maniery szlachetny Sir Gregorze, przedstawiałem się przed chwilą i w zadufaniu swoim mniemałem, że i pan me imię usłyszał" - powiedział spokojnym i przyjacielskim tonem - "Pan pozwoli, Laszlo Andras - przybywam na rozkaz mego pana Adam z Cieszyna, możnowładcy mazowieckiego i jednego z zaufanych księcia Mazowsza, Jaśnie Wielmożnego Boleslawa II. Zadaniem moim jest za oczy i uszy mego pana służyć, a w razie potrzeby i w jego imieniu przemawiać."

"Jak na dyplomatę to uwaga Twoja zbyt rozproszona, drogi panie. Bacz byś nie przegapił, jak kiedyś wyrok na Ciebie będą wydawać! - przebiegło przez myśli Laszlo, którego zaskoczyło i zdenerwowało to, iż musiał się powtórnie przedstawiać. Na szczęście dyplomata oddalił się jednak, by porozmawiać z człowiekiem przy innym stole, który wydawał się dziwnie znajomy.

Jednak nawet irytacja brakiem uwagi rozmówcy, przerwana została pojawieniem się nowych gości. Ojciec Ziemowid wraz z córką ... Laszlo zapomniał na chwilę gdzie się znajduje i oczarowany wpatrywał się w dziewczynę o iście nieziemskiej urodzie.

"Sporo już widziałem na tym świecie, ale jej uroda? Nawet w Rzymie, do którego tak wielu pielgrzymów przecież przybywa z najodleglejszych stron świata, nie spotkałem nikogo takiego ... ludzkie to dziecko czy może ...?"

Przez jedną krótką chwilę, poczuł jej wzrok na sobie. Nieprzyjemne uczucie bycia jak otwarta księga przebiegło przez jego głowę. Jakby widziała ... jego zaskoczenie obecnością krzyżaków i ich pewnością siebie, to jak wiele on sam ukrywa, a wreszcie ... nawet to kim naprawdę jest. Odgonił to uczucie od siebie. Powrócił do rzeczywistości ... dziewczyna, choć intrygująca, nie mogła mu przeszkodzić mu w jego zadaniach. Acz nie mógł się oprzeć i skinął głową w kierunku Bereniki.

Następnie na sale wkroczył sam Arcybiskup, kolejny gracz. Tak wiele słyszał o nim i to co ludzie mówili prawdziwie go przerażało.

"Trzeba mieć na niego oko ... jednak pora zarzucić własne sieci." - pomyślał ruszając w stronę Jakuba - "Ciekawe czy szalony książę jeszcze mnie pamięta?"

- "Witaj książę, wieki to minęły od czasu kiedym Cię, pacholęciem jeszcze będąc, na dworze mazowieckim widział, gdyś to u księcia tamtejszego z wizytą przebywał." - zwrócił się do Jakuba, kłaniając się uniżenie - "Jak dobrze Cię znowu w dobrym zdrowiu oglądać. Wielce ciekaw jestem Twych nowych opowieści, jako że w pamięci pozostały mej, te które dawniej prawił."
 
Szusaku jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172