Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-11-2007, 22:27   #61
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Zygfryd von Truttcheweitz

Młody Krzyżak z trudem powstrzymał swoje nerwy. Najchętniej rozpłatałby tę piekielną szkaradę na dzwonka, musiał się jednak pohamować. Stawka ich misji była zbyt duża, by mógł pozwolić sobie na załatwianie prywatnych porachunków. I choć dłoń zaczynała go już boleć od ściskania głowni miecza, musiał wytrzymać. Posłał Kordowi spojrzenie, które miało tylko jedno przesłanie – „Zginiesz.” Przechylił kielich w który ten plugawiec nalał mu wino, krwisty płyn rozlał się na kamiennej posadzce tuz przed butami polskiego rycerza – Twoje zdrowie. Odwrócił się do szubrawca i usiadł z powrotem na swoim miejscu.

Obserwował wielkiego marszałka, który z gracją prowadził taniec z księżną. Ze swego miejsca widział, jak namiestnik zakonny prowadzi ożywioną rozmowę z żoną gospodarza. Księżna była zapewne nie lada graczem, jeśli chodzi o sprawy dyplomacji, ale musiał przyznać, że wartkość umysłu wuja bardzo często imponowała mu. Nie miał obaw, że coś pójdzie nie tak. Jak na razie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że sprawy idą dobrym kierunku, znaczy dobrym dla nich.

*****

Przybycie biskupa gnieźnieńskiego na bal, zatrzymało na chwilę zabawę. Jakub Świnka, był najwyższym dostojnikiem Kościoła na ziemiach polskich, dzierżył w reku ogromna władzą, same i takie same wpływy. Nie od dziś Zakonowi znane były jego marzenia o wskrzeszeniu Królestwa Polskiego, nie było to łatwe zadanie, zważywszy na rozdrobnienie ziem, ale coraz częściej podnosiły się głosy by zjednoczyć rozbite dzielnice, a to byłoby bardzo niekorzystne dla Zakonu. Świnka przystanął przy parze Brukharda i Lorianny i zaczął rozmowę. Z daleka wyglądało to na zwykłą wymianę uprzejmości. Zygfryd był pewien, że marszałek przewidział jego obecność na balu, przecież z Narcyzowa do Gniezna zaledwie czapką rzucić. Księżna i von Truttcheweitz odprowadzili jego Ekscelencję w stronę podium. Młody rycerz wrócił do swojego dania.

*****

- Bracie Zygfrydzie znajomy głos za plecami przeszkodził w posiłku – mam pilna sprawę, musimy porozmawiać. – Bertold von Graaf, aktualnie odpowiadający za odział rycerzy na dziedzińcu stał za nim z wyczekującym wyrazem twarzy.
- Dobrze bracie Bertoldzie, mam nadzieję, że twoje wieści są naprawdę pilne.- Wstał i gestem nakazał mu podążać za sobą. Odeszli na ubocze, a młody Truttcheweitz rozejrzał się, czy nikt nie obserwuje lub podsłuchuje. Kiedy upewnił się, że nic takiego nie będzie miało miejsca, powiedział do zakonnika:
- Mów. Tylko szybko, wiesz, że moim zadaniem jest strzec marszałka. Co się stało?
- Nie śmiałbym niepokoić Cię, bracie Zygfrydzie, ale martwi mnie nadmierna aktywność zamkowych gemajnów. Od czasu powrotu Księcia Bolesława, warty zostały podwojone, a pozostała część czeka w pogotowiu. Moje ciury widziały ich przygotowania, tedy pokornie składam raport i czekam na rozkazy
. – Oczy doświadczonego rycerza, jakim był Bertold, wyrażały posłuszeństwo i gotowość działania. „Stary wilk pragnie krwi” – pomyślał z zadowoleniem Zygfryd patrząc na weterana.
- Dobrze zrobiłeś czcigodny Bertoldzie, donosząc mi o tym. Podwój straże przy wozach, niech nikt nie porusza się po podzamczu sam. I niech trzymają broń w pogotowiu tak na wszelki wypadek. Gdy będziesz wychodził, poproś do mnie brata Hermana, który siedzi z resztą zakonników przy tym długim stole obok wejścia. Niech tu przyjdzie natychmiast, muszę z nim zamienić kilka słów. Pokój z Tobą bracie, niech Pan rozświetla ścieżki prawych rycerzy Zakonu.
Zygfryd czekał kilka chwil na następnego rycerza. Zakonnik ów pochodził ze słynnej w Rzeszy rodziny Gerthsdorfów, a on sam już wielokrotnie udowodnił swa wierność Zakonowi. Brukhard stawiał tylko na ludzi, którym ufał bezgranicznie. Zakonnik w paradnej zbroi wyłonił się zza kolumnady.
- Jestem wedle rozkazu bracie Zygfrydzie, co się stało?
- Jak na razie nic, dopilnuj jednak by bracia zakonni nie poswawolili sobie na uczcie. Mają być gotowi do natychmiastowego działania. Nie wykonujcie żadnych gwałtownych działań, nie wzbudzajcie podejrzeń. Obserwujcie uważnie drzwi od Sali i czuwajcie. To wszystko czcigodny Hermanie. Pamiętaj – „ad maiorem Dei gloriam”.

Młodzieniec odczekał cierpliwie, aż Krzyżacki rycerz odejdzie na swoje miejsce i wyszedł zza kolumn. Nie chciał wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń wśród gości. Nie miał pewności, czy zarządzone przez niego środki bezpieczeństwa są potrzebne, ale jak to mówią – „Strzeżonego Pan Bóg strzeże”. Zygfryd ponownie zasiadł za stołem. Marszałek właśnie kończył kurtuazyjną rozmowę ze Świnką.

*****

„ Biegł boso po zimnych marmurach posadzki. Bał się… jego maleńkie stopy przebierały z całych sił… Chciał uciec…Chciał uciec za wszelką cenę. Musi się ukryć… schować…On nie może mnie dogonić. Zauważył głęboka wnękę w ścianie. Wcisnął się w nią i drżąc ze strachu czekał… Słyszał powolne kroki na korytarzu… Kroki Śmierci…Śmierci, która kilka chwil wcześniej zabiła jego matkę. Czuł wielki żal i smutek, kiedy patrzyły na niego martwe, niegdyś pogodne oczy matki… I słyszał śmiech… Tak śmiała się śmierć… A on zaczął uciekać. Odgłos kroków zbliżał się… nagle serce chłopczyka zabiło gwałtowniej… kroki ucichły. W ciemności błysły białe kły… i znów ten szyderczy śmiech…



Śmierć przyszła po niego… tak jak po mamę… Próbował się jeszcze cofnąć, ale zimna ściana brutalnie go zatrzymała… Jęk zwalnianej cięciwy i odgłos wbijania się w ciało drewnianego bełtu, a zaraz potem ogłuszający krzyk Śmierci… Śmierć umierała… Za upadającą Kostuchą zobaczył postać, trzymającą potężną kuszę, blond broda i włosy okalały, pociągła, chuda twarz… Zaraz potem zemdlał.”

Potrząsnął gwałtownie głową pragnąc odgonić wspomnienia. Tylko one trzymały go przy życiu i celu jaki sobie przed Bogiem wyznaczył. Jego misja trwa, tak jak trwała od zawsze. Zemsta – tylko dla niej żył. A Brukhard wyznaczył mu cel. Podniósł głowę i spojrzał wprost w piękne oczy dziewczyny. Czuł, że jej wzrok przewierca mu duszę - "ta głębia i piękno" - pomyślał.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 30-11-2007 o 21:39.
merill jest offline  
Stary 26-11-2007, 19:18   #62
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
-Na dworze, jak to na dworze. Wszystko toczy się po staremu, jak za dawnych czasów. Co prawda martwi mnie trochę stan zdrowia Księcia z Krudziewa, który jest z każdym dniem coraz gorszy.- odpowiedział Samborowi- Ale cóż się dziwić, oto właśnie cena jaką przyjdzie zapłacić każdemu człowiekowi który dożyje tego wieku. Na szczęście nas to nie dotyczy-zaśmiał się Anzulewicz- Pijmy i bawmy się póki jest nam dane.- po tych słowach wzniósł kielich do góry w geście toastu.
-Swoją drogą widzę, że zebrała się tutaj całkiem ciekawa gromadka szlachciców i rycerzy.- dodał po chwili- Jakby nie patrzeć, jest to jeden z ważniejszych balów ostatnimi czasy, w końcu jak powiedziałeś dobrze wiedzieć którą drogą pokierować swój los.- powiedział Gregor i wziął kolejny łyk wina.

W pewnym momencie zauważył dziwny wyraz twarzy swojego przyjaciela, jakby rozmyślał o czymś co nie daje mu spokoju.
-Coś się stało?- zapytał z lekkim zdziwieniem- Ehh, bratku nie zamartwiaj się dzisiaj, jak już mówiłem dzisiaj się bawimy, zmartwienia i niepewności lepiej odłożyć na kiedy indziej.- rozejrzał się po sali patrząc na każdego gościa po kolei.
- Swoją drogą męczy mnie życie kawalera, najwyższy czas aby się ustatkować i dorobić potomstwa z którego będę mógł być dumny. Kto wie, może ten bal kryje gdzieś moja przyszłą małżonkę.- zaśmiał się do Gryfity.
 
Zak jest offline  
Stary 26-11-2007, 19:38   #63
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Andrzej przez chwilę obserwował swojego towarzysza. Zdawało mu się, że był w jednym z tych swoich stanów. Przestał zwracać uwagę na otaczający go świat i pewnie słuchał jakich tajemniczych głosów. Ciekawie, ciekawie. Czy wyobraził sobie tylko te głosy? Czy może faktycznie, ktoś przemawiał do niego, ktoś, kogo tylko ten on mógł usłyszeć. W końcu legenda była taka fascynująca.

Książę podniósł się z miejsca po dłuższej chwili siedzenia -Przepraszam, cię książę- powiedział chociaż nie wiedział czy ten go usłyszy. Cóż maniery. Ruszył w stronę arcybiskupa Świnki licząc na ciekawą rozmowę. Słyszał o nim wiele, człowiek ten był z pewnością zainteresowany połączaniem Polski. Obrońca pogranicza miał związane z tym pewne swoje plany, wpływy na dworze, większe przywileje ... albo większe wojska dla jego wypadów, o tak to było by naprawdę ciekawe.

-Wasza ekscelencjo - odezwał się kiedy doszedł do dostojnika kościelnego, a kiedy ten odwrócił się w jego stronę ukłonił się na znak szacunku -Jestem książę Andrzej pan na zamku Zawichost. Cieszę się mogąc wreszcie osobiście spotkać tak znaną postać. Liczę, że arcybiskup zechce zaszczycić mnie rozmową-
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 26-11-2007, 21:57   #64
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Chociaż facjata arcybiskupa nijak nie cieszyła oczu Lorianny, uwagę jej przyciągnęły słowa duchownego.

- Niestety, moje dziecko, wszystkie okazały się przegniłe i nawet nie starały się kwitnąć, czy choćby rozwijać korzeni. Wszystkie prócz jednej. Ta, zaś, w zadziwiający naszego ogrodnika sposób rozpuściła swe narośla w całej ziemi i poczęła wysysać życiodajną energię z innych roślin w ogrodzie. Niezwykłe zjawisko, zaiste. I nie było łatwo ją wyplenić, bowiem z uporem maniaka odżywała za każdym razem, gdy ogrodnik polewał ją trującą nalewką. W końcu jednak wyrwał chwast ręką i choć pokaleczony, pozbył się ogrodowego upiora. Po raz kolejny okazało się, że ludzka wola silniejsza, niż moc złego. - Jakub zmierzył uważnie spojrzeniem księżną. – Tak więc, wdzięczny będę za wysłanie kolejnej partii nasion, abyśmy mogli spróbować je jeszcze raz posadzić, na chwałę Pana. Tym razem postaramy lepiej się je zabezpieczyć przed wilgocią.

Po tej przemowie Świnka jak gdyby nigdy nic zwrócił się do księcia Bolka, który również go pozdrowił i zagadał, jako było w zwyczaju gospodarza. Księżna tymczasem złożyła dłonie na podołku i nie kryjąc uśmiechu przyglądała się postaci znamienitego gościa.

- Zaprawdę Ojcze, gdyby każdy dworski wierszokleta posiadał choć dziesiąta część twego daru krasomówstwa, nie byłoby wojen i bitek, albowiem wszyscy słuchaliby owych utworów z uwagą. Zaprawdę, zdawać by się mogło, że minąłeś się z powołanie Świętobliwy Ojcze. – pierwsza szpila – Co zaś tyczy się plotek o twej nieobecności, nie dziw się panie dworskim językom. Wszak oczy z nimi połączone przywykły, że najwspanialsi goście nigdy się nie spóźniają. – druga szpila – Tako to niektórzy nie znają wyrozumiałości. Ehhh ciężkie czasy nastały. Widać to nawet po roślinach. Zwykłe azalie są teraz ino pożywką dla robactwa, trzeba je więc wzmocnić, by sącząc soki z otoczenia rosły piękne i silne. – trzecia szpila.

Księżna
odchyliła się lekko od stołu i z rozkosznym uśmiechem na ustach sączyła zawartość swego pucharu, wpatrując się przy tym prosto w oczy arcybiskupa. Spojrzenie jej dopiero oderwało się od starczej twarzy, kiedy służący nachylił się, by uzupełnić zawartość jej czarki. Lorianna również nachyliła się w stronę złotowłosego chłopca i coś szepnęła mu do ucha. Głos szlachcianki był przy tym tak subtelny, że nawet książę Bolko, który siedział obok, wyłowił zeń jedynie nazwisko von Truttcheweitza.

Kiedy sługa oddalił się, kobieta podniosła się ze swego miejsca.

- Panowie wybaczą, ale dzień przygotowań zmęczył mnie niebywale. Udam się zatem do salonu, by odpocząć na sofie.

Schwyciwszy w dłoń swój puchar, księżna ukłoniła się lekko, po czym rzekła do gościa z zagranicy imieniem Laszlo.

- Czy mój daleki krewny zechce odprowadzić starą ciotkę? Słabość niestety jest cechą każdej białogłowy.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 26-11-2007, 23:31   #65
 
Szusaku's Avatar
 
Reputacja: 1 Szusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwu
Gdy tylko księżna zwróciła się do Laszlo, jego oczy zapłonęły. Od jakiegoś czasu miał nadzieję porozmawiać z nią w cztery oczy, jednak wiedział że obowiązki pani uczty nie pozwalały na taki luksus. Teraz nadarzała się okazja.

- "Ależ oczywiście krewniaczko. Nawet nie śmiałbym pomyśleć o odmowie pomocy naszej wspaniałej gospodyni, a co tu mówić o takim zaszczycie." - Powiedział Węgier i zwrócił się do pogrążonego w myślach Jakuba - "Książe raczy wybaczyć, ale pani domu wzywa. Mam nadzieje, że dane nam będzie kontynuować rozmowę w stosowniejszym dla Ciebie czasie."

Podał księżnej ramię, wiedząc dobrze iż słowa o słabości jej płci, nie znajdowały żadnego potwierdzenia w przypadku Lorianny. Powoli ruszyli przez sale balową. Czuł jak oczy wielu z ucztujących wędrują w jego kierunku. Nagle obcokrajowiec, o którym mało kto słyszał, stawał się kimś interesującym.

- "Cudowną ucztę, szlachetna krewniaczko, zorganizowałaś. Wspaniałością jej przyćmiłaś wszystkie bale, na jakich bywałem zarówno w Rzeczypospolitej, jak i poza jej granicami. - Laszlo, mówił głośno, aby wszyscy tego pragnący mogli usłyszeć - "Wielki to honor dla mnie i mojego pana, który z pewnością z radością znalazłby się na tej uczcie, gdyby nie pilne sprawy jakie na ziemie mych przodków go wezwały, być do Narcyzowa zaproszonym."

Miał wystarczająco doświadczenia i obycia dworskiego, by godzinami mówić o rzeczach nieistotnych, gdyby zaszła potrzeba mylenia nieprzychylnych uszu. Teraz jednak była pora na istotną rozmowę. Powoli wyprowadził księżną poza sale balową, do znacznie mniej zatłoczonej sieni i skierował swe kroki ku salonowi.

"Gdybym tylko wiedział, co ten krzyżak szeptał księżnej w tańcu, mógłbym lepiej zaplanować swoje ruchy. Tak czy tak, pora rozpocząć gambit.
 
Szusaku jest offline  
Stary 27-11-2007, 08:58   #66
 
Grey's Avatar
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
Arcybiskup z uśmiechem przyjął ciosy zadane ostrym językiem księżnej. Nikt chyba z siedzących obok nie zrozumiał aluzji... Może poza księciem Bolkiem jeno. Świnka jednak był rad. W każdej bitwie podstawą jest rozpoznać przeciwnika, a Lorianna odkryła karty szybciej, niże nakazywał to rozsądek. Tym razem do partii brydża siadała z Wielkim Mistrzem i jego sługami. Co znaczyło, że będzie grała ostro i przeciw obozowi, do którego zamierzała się dołączyć głowa Kościoła Polskiego.

Ale i oto jeden z silnych partnerów podszedł do arcybiskupa i poprosił o rozmowę.
- Drogi książę, rozmowa z tobą będzie dla mnie wielkim honorem i liczę, będzie bardzo owocna. Dla obu z nas. Rzecz jasna znam twą sławę i twą potęgę. W Gnieznie zajęci jesteśmy sprawami Pana, ale nie zostajemy ślepi na to, co polscy możnowładcy czynią w swych ziemiach.
Świnka wskazał wolne krzesło obok.
- Siadaj obok książę Andrzeju, chyba że wolisz, by stary człowiek poszedł z tobą gdzieś indziej?
 
Grey jest offline  
Stary 27-11-2007, 10:26   #67
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Zawisza nie przejął się zanadto całą sytuacją swiązną z młodym rycerzem. Jak znał księżną, to po obydwóch ptaszkach wkrótce nie będzie śladu. Cwana bestia zawsze pozbywała się niepotrzebnych w sposób, który nie budził podejrzeń. Spojrzał na wino, które ten łachmyta rozlał na dywanie i stwierdził, że grosza szacunku dla cudzej własności ci diabli zaprzedańcy nie mają. Ktoś ich kiedyś tęgo utemperuje - i to tak, że już się nigdy nie podniosą. Kord obiecał sobie wziąć w tym udział. Nic nie sprawi mu takiej przyjemności jak zakończenie linii von Truttcheweitzów.



Tymczasem jednak uczta trwała dalej. Porzucając wielkiego - we własnych wyobrażeniach i małego - w rzeczywistości, rycerzyka poszedł zobaczyć jak się mają sprawy księżnej. Jakby jakaś okazja się trafiła, by po cichu wykończyć tych zakonników, to on miał ochotę z niej skorzystać, a ich krew wydać jakimś obrzydliwym wampirom - na przykład Nosferatu, by ich dusze uchodząc z ciała widziały co też się dzieje z ich doczesnymi szczątkami.

Księżna gdzieś znikła. Zapytał jej zaufanego sługę, ten szybko odpowiedział, że w salonie. Vlad znał go, wiedział, że księżna Lorianna mu ufa. Heimo, bo tak miał na imię imć zaufany, znał również jego. Nie lubił go, ale też wiedział, że informacji mu udzielić musi. Kord był z księżną w zbyt bliskiej współpracy, by ta mu coś takiego wybaczyła. Znalazł więc i Piastównę, po czym przemówił do niej(telepatycznie, bowiem nie była sama) z głębi swojego czarnego serca:

-Witaj moja droga. Mój smutek z powodu, że ci Krzyżacy chodzą po ziemi jest na tyle wielki i rozpraszający moje żądne nieco zmysły, że przyszedłem zwrócić się z tym do ciebie. Wiem na pewno, znając Ciebie dłużej niż małżonek, że coś szykujesz. Związane jest to pewnie z tymi dwoma, których nikt tu nie chce. Moja propozycja brzmi zatem prosto - chcę wziąć w tym udział. Bez pieniędzy, bez żadnego długu wdzięczności - dla samej przyjemności. Dla zachowania tajemnicy ponadto - nie mam pojęcia w jaki sposób, ale Burkhard potrafi chyba wyczuwać Kainitów. To wielkie zagrożenie. Nikt z nich nie może wrócić.

Pozornie stał przy wejściu do sali ciesząc się smakiem dobrego wina. W rzeczywistości oczekiwał ze zniecierpliwieniem na odpowiedź księżnej. Nic i nikt w jego mniemaniu nie uratuje Krzyżaków. Przy okazji rozglądał się po sali i wypatrywał miejsca, gdzie można by uczepić wzrok. Wiedział, że księżna nie zwykła się spieszyć, a już w szczególności dzisiaj. Po woli zmieniał swoją naturę. Jego mięśnie stawały się coraz potężniejsze, na tyle potężne, że Zygfrydzika mógłby pewnie rozerwać na pół i w pełnej płytowej. Spalanie trwało jeszcze długi czas, a księżna to czuła. W Kordzie zaś zagościło nowe na dzisiejszy dzień uczucie - pragnienie. Nie było ono może jakieś wielkie, takie, żeby Brujah nie mógł się powstrzymać - był to taki sobie mały głód. Z każdą kolejną chwilą stawał się jednak coraz większy i Zawisza wysłał księżnej obraz wozów należących do Zakonu.



Poszedł by i bez pozwolenia, ale jeszcze nim poszedł poczekał na akceptację "przełożonej". Nie wiedział, czy jest ich wystarczająco dużo, by mógł się nasycić, ale na początek powinno wystarczyć. Już widział bicie ich serc, czuł pulsujące żyły.

-Osuszę wszystkich i pozbędę się dowodów - nie wydadzą ni jednego krzyku moja Pani.

Szedł w kierunku krzyżackiego pocztu. Mrok na zewnątrz wprost rozpierał go, czuł euforię . "O nie. Nie zakończysz poselstwa i nie wrócisz zabić mnie. Zginiesz tu i teraz, bo nie masz pojęcia z kim zadarłeś chłystku. Ja jestem tu najstarszy i nikt nie będzie wylewał na ziemię wina, które ja podaje na znak pojednania. Choćby tylko tytułem krotochwili."
 

Ostatnio edytowane przez homeosapiens : 27-11-2007 o 10:31.
 
Stary 27-11-2007, 12:11   #68
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu


Gdy Lorianna opuszczała pomieszczenie, do Burkharda podszedł jej sługa, by przekazać szeptem parę słów. Krzyżak z satysfakcją pokiwał głową i ponownie zanurzył swe usta w kielichu wina. Jakakolwiek będzie odpowiedź, myślał, dla niego będzie dobra. Był bowiem przygotowany na wszelką ewentualność.

Kątem oka ciągle obserwował Świnkę oraz Korda. Ten pierwszy kręcił się niebezpiecznie blisko księcia- kto wie, jakie chore wizje przed nim rozsnuwa... Mimo to był chyba przeciwko księżnej, a to ona była wciąż najważniejszą istotą na tym dworze. Człowiekiem bowiem von Truttcheweitz z pewnością by jej nie nazwał... Przez chwilę jeszcze zastanawiał się nad samą lokacją miejsca, w którym przyjdzie się spotkać mu i Loriannie- w końcu jej zamiay mogą nie być do końca czyste... Cóż, Krzyżak pocieszał się myślą, iż jego także nie są.

Griszko zaś drażnił go niebywale- wielki, tępy rycerz, który śmiał znieważyć, słowem i zachowaniem, jednego z członków Zakonu, przy tym także bratanka Albrechta. Takie zachowania nie będą tolerowane, nigdy- minie jeszcze trochę czasu, a śmieć zostanie obdarty ze swej zbroi i na kolanach będzie błagał wielkiego marszałka o litość... Ale litości nie będzie. Dla takich jak on istnieją tylko dwie opcje- sojusz bądź śmierć.

Burkhard nie zauważył nawet chwili, gdy rycerz opuścił salę balową. Skupił się wtedy na wymianie paru półsłówek z bratankiem, by dowiedzieć się, czego chcieli od niego posłańcy. Straże węszą? Cóż, niech sobie węszą- byle wewnątrz pałacu. Poza Narcyzowem może być dla nich stanowczo zbyt niebezpiecznie, szczególnie tej nocy...

W tym samym czasie Zawisza przemykał w ciemności między kolejnymi strażnikami, którzy rzekomo mieliby zauważyć każdego. Jego najwidoczniej nie. I w chwili, gdy był już ledwie parę metrów od trzech wozów, gdy mógłby do nich przypaść czterema większymi skokami, przez chwilę poczuł, iż wchodzi w aurę co najmniej dziwną... Znajomą, acz mocno wypaczoną... A potem...

Oszałamiający, histeryczny kobiecy krzyk poraził uszy wszystkich w zamku.

- Ktoś jest przy wozach!- krzyknęli niemal natychmiast i Burkhard i Zygfryd, z czego ten pierwszy momentalnie puścił się biegiem w kierunku dziedzińca, a zaraz za nim- dwójka jego milczących rycerzy, z którymi przybył na bal, nim pojawił się jego bratanek.

Pęd z jakim wszyscy pokonali salę, sień i schody pokazywał, iż w wozie musi być coś niebywale ważnego dla Zakonu, a przy tym krzyczącego porażająco głośno i zadziwiająco długo...

Gdy krzyżak pojawił się na dziedzińcu, blisko piętnastu rycerzy otaczało powozy, nie bacząc na krzyk i jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Mimo tej odwagi, ich próby odszukania jakiegokolwiek kształtu w ciemnościach były daremne i próżne- ktokolwiek wywołał alarm, musiał kryć się z użyciem nadnaturalnych zdolności.

Albrecht powoli wciągnął powietrze nosem, delikatnie obracając głową, niczym pies szukający czegoś na węch. Po chwili wyciągnął dłoń, w którą jeden z rycerzy natychmiast włożył pochodnię (zdjętą z kolumny), po czym cisnął płonącym łuczywem przed siebie.

Upadło wprost pod nogi Zawiszy Czarnego.

- Kogóż ja to widzę!- zakrzyknął, przebijając się przez powoli już słabnący krzyk, po czym prędko odwrócił się do jednego ze swoich rycerzy, szepcąc mu do ucha parę słów. Ten natychmiast wrócił do wnętrza budynku.

- Wielce szanowny rycerz Kord Griszko skradający się w nocy, z użyciem zdolności, które to prawdziwemu rycerzowi nie przystoją! Zadziwiające!- wołał, powoli zmierzając w kierunku wozów.- Co gorsza, by obrobić wozy jak jakiś pomniejszy łotrzyk! Baliście się, że moi ludzie rozłożą was w walce? Iż żadnych szans nie macie z nowicjuszami zakonu krzyżackiego? Bo to i prawda jest. Z racji naszego stanu możemy zabić cię jak psa, stworzenie nocy. Papież bowiem nigdy nie dopuścił istot takich jak ty do honorów rycerstwa, do służenia Jezusowi Chrystusowi! Jak zresztą mógłby dopuścić do tego potomków tego, który zabił Abla?!

Z twarzy Burkharda dawno już zniknął delikatny, rzec można- dyplomatyczny uśmieszek. W tej chwili był bezwzględnym rycerzem, złowieszczym wojownikiem poszukującym zemsty, zabójcą na papieskiej służbie. Stojąc już przy wozach wyciągnął dłoń w prawą stronę.

Po chwili trzymał już w rękach ogromną kuszę z kołkiem zamiast bełta.

- Trafiam za każdym razem. Masz coś do powiedzenia przed tym, jak twa marna zbroja, której nosić nie powinieneś, zostanie przedziurawiona, podobnie jak twoje serce?- przerwał i patrzył się na Korda.Nie miał szans na ucieczkę. Przy wozie było pełno jego ludzi, brama była zamknięta (co wykluczało ucieczkę poza mury zamku), przy wejściu do wnętrza pałacu stało dwóch rycerzy- nawet jeżeli będzie miał ich pokonać, to zwiążę się choć na chwilę walką. A ta chwila wystarczała von Truttcheweitzowi.

Tej nocy poleje się krew tych, którzy przywykli ją spijać.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 27-11-2007, 13:14   #69
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
- Wielce szanowny rycerz Kord Griszko skradający się w nocy, z użyciem zdolności, które to prawdziwemu rycerzowi nie przystoją! Zadziwiające!- wołał, powoli zmierzając w kierunku wozów.- Co gorsza, by obrobić wozy jak jakiś pomniejszy łotrzyk! Baliście się, że moi ludzie rozłożą was w walce? Iż żadnych szans nie macie z nowicjuszami zakonu krzyżackiego? Bo to i prawda jest. Z racji naszego stanu możemy zabić cię jak psa, stworzenie nocy. Papież bowiem nigdy nie dopuścił istot takich jak ty do honorów rycerstwa, do służenia Jezusowi Chrystusowi! Jak zresztą mógłby dopuścić do tego potomków tego, który zabił Abla?!


- Trafiam za każdym razem. Masz coś do powiedzenia przed tym, jak twa marna zbroja, której nosić nie powinieneś, zostanie przedziurawiona, podobnie jak twoje serce?

Kord spojrzał na twarz Burkharda. Odrzucił rzuconą pochodnię i ponownie stał się niewidzialny. Mając zamiar metodycznie wymordować nowicjuszy zakonu i podejmując rozmowę (używając telepatii) ze starszym krzyżakiem. Mógł go zabić, wiedział o tym. Zaintrygował go jednak na tyle, by podjąć rozmowę. Szczególnie interesowało go kim tak na prawdę jest Burkhard, bo człowiekiem nie był on na pewno.

-Świadków nie może być - wybacz. Czego ty chcesz Truttcheweitz? Daruj juz sobie propagandę. Powiedz to jasno i wyraźnie, a może się dogadamy. Ja wiem, kim są twoi rycerze. Nie jesteś też w stanie mnie zabić nie ryzykując własnego życia. Dlaczego? Bo wiesz, że ja chodzę w dzień i przez to nie wiesz czy kołek w ogóle zadziała. Wyjściem jest więc śmierć twoja, śmierć moja, w przypadku mojej lub twojej ucieczki polityczna śmierć nas obojga. Wiedziałeś, że tak będzie - więc coś chcesz. Nie wiem tylko co.

Zawisza w tym momencie ujawnił się, wystawiając się tym samym na strzał. Wiedział, że odbił by ,nie zajmowany przez nikogo, kołek bez problemu - choćby kiwnięciem małego palca. Z drugiej strony zajęty walką mógł mieć z tym duże problemy. Nastawił się jednak na rozmowę.

- Mów więc co do mnie masz i lepiej chodźmy stąd, bo Zygfryd nie może się dowiedzieć. Zaraz przybędzie.
 

Ostatnio edytowane przez homeosapiens : 28-11-2007 o 09:50.
 
Stary 27-11-2007, 13:49   #70
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu


Wiedział, że to się w końcu stanie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż Kord Griszko nie jest wystarczająco inteligentny, by przewidzieć, iż łowca wampirów musi umieć sobie radzić z wampirami- a Burkhard właśnie łowcą wampirów był tytułowany. Słysząc zaś słowa pysznego rycerza, który postanowił się ujawnić, uśmiechnął się tylko pod nosem.

- Moja śmierć będzie Twoją śmiercią. Zaś jeżeli ty umrzesz... Będę miał tylko kolejny podwód do dumy!- ryknął marszałek i rzucił się w kierunku wampira z nieziemską prędkością.

I już nie wyglądał jak sprytny dyplomata. Jego twarz przybrała groteskowy wyraz niemożliwej do powstrzymania wściekłości, nienawiści, jego oczy zaś zdawały się płonąć żywym ogniem. Ku swojemu przerażeniu, do którego Kord z pewnością nigdy by się nie przyznał, podczas skoku przeciwnika zobaczył coś za jego plecami, coś co było widoczne tylko przez chwilkę... Czy to były skrzydła...?

Nie miał jednak owy rycerz wiele czasu to myślenia, gdyż w sekundę po tym, jak całym ciałem wszedł w niego Burkhard, rzucając go tym samym na ścianę znajdującą się parę metrów dalej, do walki przyłączył się milczący rycerz krzyżaka. Nie potrzeba było wiele, by domyśleć się, iż to także wampir, do tego gangrel.

- Uciekajcie w niewidzialność, panie Griszko! Ja i tak widzę was doskonale!- zakrzyczał von Truttcheweitz, znów wpadając swoim ciałem na przeciwnika, który tym razem już płynnie uchylił się od ostrza. Dumny z siebie przygotowywał się z pewnością do zaatakowania dwójki przeciwników, lecz czy aby przypadkiem czegoś nie przeoczył...?

Ciężki los czekał Korda...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172