16-08-2005, 10:46 | #181 |
Reputacja: 1 | Dziękuję bardzo, nie brałam auta myśląc, że idziemy tylko do centrum, nie sądziłam, ze przeciągnie sie do poźna i skonczę w innym miejscu. Mieszkam (adres domu) - mam nadzieje, że nie jest panu bardzo nie po drodze. - Zostawiam kasetę u Amelii, żegnam się życząc Roberowi dobrego wypoczynku i radząc raz jeszcze nie zostawać samemu, po czym wychodzę z Łukaszem. Po powrocie do domu wyprowadzam psa, daje zwierzakom jeść, sprawdzam maile i padam spać - na myslenie bedzie czas jutro w pracy - mam nadzieję. |
16-08-2005, 13:01 | #182 |
Reputacja: 1 | Po odwiezieniu Anny jade do sklepu monopolowego, kupuje Johnny Walkera i udaje się do domu. W domu wypilem ponad pól butelki i usnąłem przed telewizorem na fotelu... mówiłem do siebie jakieś bezsensy Ja Pierdole...
__________________ A Samurai becomes like a revengful ghost and shows great bataliation. Even if a Samurai's head would've be suddenly cut off, he should still be able to perform one more action... |
16-08-2005, 13:12 | #183 |
Reputacja: 1 | Piątkowy ranek powitał Was mgłą oraz chmurami. Słońce ledwie przebijało się promieniami i to tylko po to by dać trochę światła. Było chłodno i wilgotno. Nie padało, ale dojmująca obecność wody w powietrzu była niepokojąca. Prognozy radiowe zapowiadają deszcz i to co najmniej do niedzielnego południa. Jeszcze kilka godzin i rozpoczyna się weekend. Dla niektórych to moment wytchnienia i odpoczynku ale są i tacy, którzy zaczynają pracę. Dla Was to i tak nie ma znaczenia, bowiem kończycie z wybiciem godziny pracy i cały czas macie dla siebie. Tylko że ten weekend jest zupełnie odmienny niż dotychczasowe w waszym życiu. Wystarczyły 2 dni - środa i czwartek - by kruchą strukturę codzienności lekko naruszyć i wprowadzić element zwątpienia. Kojący wpływ weekendu powinien wpłynąć dodatnie na Was. Praca, odpoczynek przy barze czy przyjazd kochanej osoby - to wszystko to okruchy normalności. Do niedzieli. A konkretnie do 18.00, kiedy to znów na spotkaniu pojawią się duchy przeszłości ( i to dosłownie). Ten czas zostanie przez Was wykorzystany na ...
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
16-08-2005, 13:20 | #184 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Piątek to ostatni dzień pracy, a potem wspaniały, upragniony weekend. Przede wszystkim upieke jakieś ciasto, żeby powitać w domu mojego ukochanego męża. A gdy już wróci, razem zastanowimy się nad sprawą, może on będzie miał jakieś pomysły. Poza tym wyśle maile do tych osób z poczty Maćka. Spytam kiedy się ostatnio widzieli, i czy nie zauważyli u Maćka czegoś dziwnego.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
16-08-2005, 14:36 | #185 |
Reputacja: 1 | Pojade do Wojtka po ten pistolet... Ciekawe czy on go jeszcze ma... Potem miałem jechać do kuzynki na obiad na weekendzie Chyba pojade tam, i tak nie mam co robiic, pozatym nie byłem tam dosyć długo I pasuje pograć troche w pokera... To był taki zarys tego weekendu, no i można zaglądnąć do burdelu...
__________________ A Samurai becomes like a revengful ghost and shows great bataliation. Even if a Samurai's head would've be suddenly cut off, he should still be able to perform one more action... |
16-08-2005, 16:55 | #186 |
Reputacja: 1 | I znow w pracy zasiedzialam sie dlużej niz powinnam. A w domu czeka plik opinii do napisania - co prawda nie jakies wymagające ale zapowiada sie kolejny pracowity weekend. Nawet mi sie myśleć nie chce nad sprawą Macka, poczekam na wieści z komisariatu. Chętnie bym się podzieliła z kims nowinami, ale Piotr daleko, a telefony do Anglii kosztują... Miałam maila napisać, ale w sumie - co go będę denerwować, i tak sie martwi, że sama sobie nie dam rady w stolicy. Tak więc posprzątałam mieszkanie, przy radosnej pomocy Mroka - nie uważam, żeby szczekanie na odkurzacz było pasjonującym zajęciem, ale widać sie nie znam. Sheeba jak zwykle zajęła strategiczną pozycję na szafie, pofukując z cicha. Po czym stwierdziwszy, że najbardziej pozywnym daniem w lodówce jest kocia karma, udałam sie na zakupy. Ostatecznie w weekend cos ugotować można. Po odrobieniu "zadania domowego" z nudów zajmuję się analizowaniem dotychczasowych wydarzeń, szukam na sieci info dotyczących CornizonuX oraz Powstania 44 (z Davisem mi sie kojarzy, pewnie jakas historyczna książka) - zawsze cos; oraz probuje stworzyć profil Macka z informacji, ktore dotychczas otrzymałam. Zastanawia mnie jedno - Maciek otrzymal odpowiedz z ZOP, ze przez 5 lat nie było rzadnego wpisu do ksiąg - a przecież to niemozliwe, zwlaszcza, że dawniej to był wygodny sposob pozbywania się niewygodnych osób. I dlaczego nie spytal bezpośrednio w szpitalu? Dziwne... Choć w sumie nie trzyma sie tak starych dokumentów. Zasadniczo sama mogę to sprawdzic, szkoda tylko, że nie wiadomo, kogo szukał... |
16-08-2005, 23:04 | #187 |
Reputacja: 1 | Niedzielny poranek to miłe wytchnienie po piątkowo-sobotnich opadach. Pozwoliliście sobie na dłuższy sen i słońce złapało Was w swoje sidła. Zapowiadał się niezły gorąc. Warszawa wreszcie odpoczęła po szczycie państw Unii oraz czuwaniach na Placu Piłsudzkiego oraz Trzech Krzyży w intencji zmarłego Jana Pawła II. A dla Was to była pracowita sobota, jeszcze trochę na niedzielę zostało, a wszystko po to, by znów rozmawiać o ... tym. Mimo, że czas spędzony nad sprawą nie był za długi, to jednak ciągle tam siedzi w Was i drąży nieustannie. To co się udało każdemu z Was dowiedzieć będzie można obgadać w mieszkaniu Ami, a do 19.00 jest coraz bliżej. Czy będzie to czas odpowiedzi czy nie, wieczór zadecyduje.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
16-08-2005, 23:21 | #188 |
Reputacja: 1 | Siedziałem w domu... zbliżała się 19:00 prawie cały dzień oglądałem telewizor, oczywiście pobawiłem moim nowym cackiem troche... Gorzej będzie jak gliny mnie z tym złapią... phi co ja się tym martwie, może ktoś chce mnie zajebać, w tym napewno policja nie pomorze. Dostałem dwa pełne magazynki do glocka i paczke amunicji... Bałem się go urzyć jak cholera, no ale jak nie będzie wyjścia... Czas jechać do Amelii Przebrał się szybko w czarne jeansy i koszule oraz szarą marynarke. Zabezpieczył pistolet i włożył go w wewnętrzną prawą kieszeń marynarki, narazie się z nią nie rozstaje... do lewej kieszenii schował jeden zapasowy magazynek. Marynarka odrazu zrobiła się cięższa... Pistolet był tak ułożony, że nie przeszkadzał podczas chodzenia. Wziął kluczyki do Forda, wychodząc zamknął mieszkanie... wyszedł przed dom, wsiadł do auta i ruszył do domu Amelii, zapalając przed kierwonicą papierosa.
__________________ A Samurai becomes like a revengful ghost and shows great bataliation. Even if a Samurai's head would've be suddenly cut off, he should still be able to perform one more action... |
16-08-2005, 23:45 | #189 |
Reputacja: 1 | Całą niedzielę siedzę oczekując spotkania i zastanawiając się nad tym, co wiem. Wieczór wyprowadzam Mroka - co prawda za wcześnie dla niego, ale nie ma wyjscia, nie wiem o ktorej wrocę - może będzie wyrozumiały i zrobi co trzeba. Potem ubieram się w podkoszulek, jeansy i sportowe buty, biorę zebrane materiały, drukując przy okazji wcześniejsze zdjęcia, maile, itd; lepiej widzieć to, o czym się rozmawia. Po czym wsiadam w samochód kierując sie do mieszkania Ami. Po drodze wstępuję do jakiegos sklepu, kupując jakies ciastka na przekąskę - chyba wypada cos przynieść. |
17-08-2005, 10:12 | #190 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Niedziela, zninawidzona niedziela. Odprowadziłam Blaira na lotnisko. Ciężko nam było się rozstać po upojnym weekendzie, który w taką pogodę, i tak można było spędzić tylko w sypialni. Uśmiecham się do siebie na tę myśl. Zachciało mi się płakać gdy wróciłam do domu, który teraz znów jest taki pusty. Ale już o 18 znowu będzie pełny, niestety - powrót do rzeczywistości. Chyba kupie sobie jakiegoś zwierzaka, żeby nie czuć się taka samotna. Może rybki? - pomyślałam. Szybko ogarnęłam mieszkanie i czekam na Łukasza i Anię.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |