28-10-2005, 01:34 | #481 |
Reputacja: 1 | - Propunuję wracać. Do jutra nikt nie ukradnie nam tej klapy a przyjedziemy przygotowani do akcji. Jutro rano zajadę do Praktikera czy innego składu złomu i zakupię odpowiednie narzędzia niszczące. No i jak rozumiem potrzebujemy drabiny, bo to tylko Chińczycy włazili na Księżyc metodą "jeden na drugiego". Jeśli drużyna się zgadza, oglądamy komisyjnie zamek, ustalamy jakie narzędzia trzeba kupić jutro i wracamy do cywilizacji. Niektórzy do spania, a niektórzy do innych, niemniej ciekawych rzeczy :> |
28-10-2005, 12:08 | #482 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Tak, najlepiej wrócić jutro. Najlepiej pojedźmy jednym samochodem, chętnie was jeszcze powoże troche. - uśmiecham się do reszty po czym ustalamy najlepszą godzinę.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
30-10-2005, 18:00 | #483 |
Reputacja: 1 | Ok, w takim razie teraz rozjezdzamy sie na dobranoc a jutro spotkajmy sie np o 17stej tutaj. |
31-10-2005, 13:30 | #484 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Dobra. - odpowiadam, po czym rozwążę wszystkich do domu i sama kładę się spać gdy już to zrobię.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
31-10-2005, 18:52 | #485 |
Reputacja: 1 | Rozjeżdżacie się do domów i zostawiacie to miejsce w spokoju. W swoich domach kładziecie się spać i zasypiacie z myślą, że jeszcze może jutro odmieni się los. Nie było widać gwiazd, które zakryte zostały przez cieżkie chmury deszczowe. Nie powoliły na siebie długi czekać i nad ranem spadła rzęsita ulewa. Padało do rana przez co świt wydawał się być tylko wspomnieniem, gdy pojawiło się słońce. Deszcz jeszcze trochę zacinał, ale jego główne uderzenie przeminęło wraz z rankiem. Czwartek, 19 maja, wita was niepogodą i zimnem. A robota czeka, co niestety musicie skwapliwie wypełnić. W radio leci skrzekliwy głos Ozziego śpiewający: ♫♫What is this that stands before me?♫♫ ♫♫Figure in black which points at me♫♫♫ ♫♫Turn around quick, and start to run♫♫ ♫♫Find out I'm the chosen one - Oh no♫ Deszcz nadal siąpi i już wiecie, że będzie dziś mokro i nieprzyjemnie wieczorem. Wydarzenia ostatniego dnia - w takiej liczbie i takim natężeniu - nie zdarzały się Wam nigdy wcześniej. Szpital i tajemnicze coś w sali, odwiedziny na "daczy" Maćka i kompletnie inny obraz od oczekiwanego. Czy noc przyniosła rozwiązanie? Nie wydaje Wam się. Pytania pozostały, ale może część odpowiedzi na nie znajdzie się na górze rudery, która była działką Maćka. Ciekawość - tylko to już Wam zostało i to jeszcze popycha do działania. Czy coś więcej? Na to każdy powinien odpowiedzieć sobie w duchu. Praca w dniu dzisiejszym to nerwowe spoglądanie na zegarek i wpatrywanie się w pokrytą kropelkami szybę. I jak na złość dziś wszystko się wlekło niemiłosiernie. A to drukarki się psuły, a to trafił się petent hipohondryk albo popsuły się światła na przejściu. I nie wiadomo, czy to wina czegoś, może losu, czy może coś, co istniało, ale czego nie dostrzegaliście wcześniej. Czegoś, co było stłumione sprawą Maćka. Deszcz ustał popołudniu. Wręcz prawie przed czasem, kiedy mieliście się spotkać. Jednak niski pułap chmur się utrzymywał. Wycieraczki pracowały pełną parą, kiedy zmierzaliście znów na ulicę Leśną. Tym razem zakupiliście potrzebne sprzęty, a przynajmniej takie, które wydają się wam najbardziej przydać przy dostaniu się na strych. Zatrzymujecie się na placyku przed domem. Wilgotna trawa, mokra ziemia i zapach dżdżownic przywitały Was w tym miejscu. Od wczoraj nie zmieniło się ono bardzo. Dom nadal wygląda tak, jak wyglądał, ale nie znaczy to że jest wygląda lepiej. Jeszcze chwilę siedzicie w aucie po czym wychodzicie na zewnątrz.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
01-11-2005, 17:10 | #486 |
Reputacja: 1 | Taszczymy cały sprzęt do domku. Ustawiamy drabinę pod wejsciem na strych, lokalizujemy okolice zamka po czym Piotr probuje rozwiercić go przyniesioną wiertarką (akumulatorową - zeby nie było, ze działa bez prądu). |
01-11-2005, 17:45 | #487 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Ja staram się po prstu nie przeskadzać Piotrowi i najwyżej mogę mu zaświecić latarką jeśli jest zbyt ciemno.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
02-11-2005, 14:49 | #488 |
Reputacja: 1 | Udaje Wam się dostać do środka, co nie było trudne zważywszy na stan zamka. Strych domku stanowi zupełną odwrotność tego, co jest na dole. Jest tu dużo kurzu, ale brak za to całkowicie śladów bytności ludzkiej w postaci niedopałków, butelek i wymiocin. Drewniana podłoga nie ma też śladów kogokolwiek, kto by tędy przechodził przez co najmniej kilka miesięcy. Jednyną rzeczą godną uwagi jest kuferek. Wygląda jak stare kuferki na ubrania. Nie jest za duży, raptem pół metra szerokości i tyle samo wysokości. Wykonany jest z drewna i nie widać zamka ani kłódki. Nie ma też na nim żadnych znaków czy oznaczeń, metek czy wystających rzeczy. Najwyraźniej klapa kuferka nie jest zamykana i wstarczy ją podnieść, by dostać się do środka.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
02-11-2005, 19:36 | #489 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Dobra, kto odważy się zajrzeć? - pytam na głoś i patrzę się na Piotra z nadzieją.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
03-11-2005, 08:26 | #490 |
Reputacja: 1 | Ruchem głowy wskazuję na latarkę, żeby ktoś mi poświecił i uzbrojony w poręczny łomik (nigdy nic nie wiadomo, co siedzi w skrzyni) wstrzymując oddech i zmrużając oczy (a nuż Maciek bawił sie iperytem...) otwieram wieko skrzyni. |