Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-03-2010, 00:20   #31
 
Garik's Avatar
 
Reputacja: 1 Garik nie jest za bardzo znany
-Ach i co z Izzatem? Przybędzie dziś wreszcie na spotkanie, czy też jak podejrzewałem coś go skutecznie powstrzymało już wczoraj?



-Kiepska sprawa z Izzatem, bo nie zastaliśmy go w swojej kryjówce, a jedne co zastaliśmy to nieład i nie porządek jaki po sobie zostawił. Podejrzewam że w jego mieszkaniu był ktoś przed nami. Przeszukał je starannie i nic istotnego nam nie zostawił. Przeszukaliśmy schronienie wnikliwie i niestety nic nie znaleźliśmy... no prawie -Tu się uśmiechną- Znaleźliśmy 3 kielichy hmmm ….które warto by było przebadać …

Alex wsadził swe dłonie do plecaka i począł wyciągać zawinięte kielichy jeden po drugim. W międzyczasie przyglądał się minie Trimera, którego jak sadził wmuruje. Odwijał kielichy powoli i uważnie by ich nie uszkodzić i kładł je na stole przed zgromadzonymi.

-Czeka Cie mała robota Mieczysławie. Tu się uśmiechnął.
-Obawiam się że możemy mieć problem ze znalezieniem Izzata żywego, sadze ze może być powiązany z Tym co się Tu dzieje. Sądzę że warto by było się dowiedzieć kim był, czym się zajmował i jakimi mocami dysponował Izzat!


-Czy na terytorium szlachetnego klanu Nosferatu znalazłby się jakiś kawałek miejsca które za opłatą bądź inną przysługę można by było podnająć?

Słowa Trimera lekko zbiły z tropu Nosferatu, który to nie pozwolił sobie na ukazanie zdziwienia towarzyszą. Przyjrzał się uważnie Mieczysławowi, starał się wyczuć jak mocno mu zależało na tym by na ich ziemiach a nie innych mieć swoją placówkę. Po co mu ona oraz w końcu jaka korzyść z tego by mieli Oni, Nosferatu.

-Powiedz mi drogi towarzyszu, po co Ci lokum na naszych ziemiach i dlaczego wybrałeś nasze tereny a nie inne?? Oraz w jakim celu potrzebne Ci u nas swój kwadrat? Hmmm...
Z nieukrywaną ciekawością wsłuchiwał się w odpowiedź Trimera.

-Sadze że te morderstwo Akima zostało tak przeprowadzone a nie inaczej bo po pierwsze primo chciał okazać nam wampirom że z nim nie ma żartów- dla respektu, że jest w stanie zabić każdego i wszędzie. Oraz po drugie primo żeby go nie ignorowano, podejrzewam że to niepierwsza rzecz jaka tu zmajstrował, bo po co miał by tak się narażać w czasie tak spektakularnego zabójstwa a czyniąc tak wiedział ze nikt już tego nie skamufluje. Znając nasza wampirza naturę ktoś coś urywa.... tylko kto, co i dlaczego????

Nagadał się jak nigdy wcześniej, rozsiadł się wygodniej i dał czas zgromadzonym na strawienie jego wypowiedzi. Czekał.... lecz rzucił:
-Jak poszło u Alexi???
 
Garik jest offline  
Stary 11-03-2010, 13:32   #32
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Hmmm całkiem dobrze, biorąc pod uwagę, że poznaliśmy ostatnie słowa jakie ofiara usłyszała od mordercy. Tremer przedstawił ogólny zarys spotkania jak i informacje przekazane przez Capadociankę. Pominął przy tym zgrzyty jakie powstały w rozmowie. Zaczął od meritum - w tym celu przecież się spotkali. Rzeczową odpowiedzią, chciał ukryć nieco swoje przeogromne zainteresowanie kielichami. Nosferatu miał rację przypuszczając, że Tremera zamuruje. " To na pewno jest magiczne...albo służy rytuałom" Nie wątpił, ze Setyta równie szybko "rzuci" się na odkrycie, na szczęście Nosferatu wybrał sobie Mieczysława jako adresata niespodzianki jaką przyniósł. Tremer rozmarzył się na widok nowych zabawek, był niemal pewny , że Setycie będzie również na nich zależało, ale nie zamierzał łatwo się poddawać w tej początkowej walce o trofea. Miał co najmniej kilka powodów aby zatrzymać kielichy - jednym z nich była potrzeba dokładnego ich przebadania, inną potrzeba ich użycia...

- Przebadam je na okoliczność występowania w nich magii... w domu, w warsztacie będę mógł ustalić o wiele więcej, ale pierwszeństwo należy się empatykom, a o ile dobrze pamiętam Sebiemir potrafi odczytywać wiele z martwych przedmiotów.

- Wracając zaś do Izzata to po przeszukaniu domu ofiary będzie trzeba tez ponownie zajrzeć do niego - tu również zdolności Sebiemira mogą okazać się nieocenione.


-Powiedz mi drogi towarzyszu, po co Ci lokum na naszych ziemiach i dlaczego wybrałeś nasze tereny a nie inne?? Oraz w jakim celu potrzebne Ci u nas swój kwadrat? Hmmm...
Z nieukrywaną ciekawością Nosferatu wsłuchiwał się w odpowiedź Trimera.

- A gdzie jest bezpieczniej i spokojniej niż na obrzeżach miasta? W podziemnych labiryntach kanałów? Takie umiejscowienie lokacji, pozwalało by nie tylko w spokoju i tajemnicy prowadzić badania, ale również... przełamywało by pewne ograniczenia które niechybnie związane są z pracami na powierzchni...
Poza tym kanały są rozległe, nie wątpię, że znalazłbym tam z waszą pomocą idealne warunki magiczne - miejsce dokonywania rytuałów jest niemal tak samo ważne jak sam rytuał. o ile wiem, sami nie zajmujecie się tą częścią magii, a przynajmniej nie bezpośrednio. Dysponujecie jednak informacjami o których inne klany mogłyby marzyć, zrób więc użytek z tych informacji drogi Alexie, poznaj głębie mądrości waszego klanu i dowiedz się co osiągano za pomocą rytuałów i co można osiągnąć, a w przybliżeniu poznasz wartość i zapłatę jaka będę mógł udzielić...w zamian za odstąpienie kawałka miejsca do badań.

Uśmiechnął się niezwykle szczerze chcąc zademonstrować możliwości drzemiące w rytuałach, - w rytuałach właściwie jedynym ograniczeniem możliwości jest twoja wyobraźnia i cele jakie chcesz osiągnąć.
Jeśli chcecie poznać rytuał , który umożliwiał by podsłuchanie dowolnego miejsca na powierzchni... a nawet i odtworzenie wiadomości... rytuały mogą zastąpić lub dorównać niemal każdej wampirzej mocy, niestety wiedza o nich nie jest tak powszechna ani rozbudowana jak wiedza khainitów o własnych mocach, jednak jest to niezwykle obiecująca gałąź nauki... Która daje możliwości każdemu klanowi, bez względu na posiadane moce... choć... połączenie z taumaturgią bywa bardzo korzystne
- mimowolnie rzucił wzrok w kierunku Setyty. Wiedział, że czciciele Seta mają dostęp do prastarej wiedzy , nie znanej Tremerom. Nie potrafili wykorzystać jednak magii krwi, użyć jej do rytuałów, a to z kolei sprawiało, że ci drudzy znacząco nadrobili braki, mając mniejszą ilość rytuałów, ale za to wzmożoną przez użycie krwi za pośrednictwem mocy.

- Co do miejsca proszę zastanów się, porozmawiaj jeśli będzie trzeba o odpowiedź przekaż mi w tajemnicy, niezależnie jaka by ona nie była. - uśmiechnął się z własnego wybiegu. rozmowa przy wszystkich o zamierzeniach Mieczysława nie wydawała się zbyt rozsądna, z drugiej jednak strony nie była też ostateczna. Brakowało szczegółów, wielu szczegółów - a te zamierzał już uzgodnić na osobności.

Ekscytacja z powodu kielichów była ogromna, mimo wszystko starał się nawet ich nie dotykać - ani nie pozwalał na to innym, wiedząc, że każda kolejna osoba dotykająca przedmiotu badań wprowadza dodatkowe, świeższe informacje, zacierając za sobą te starsze.

Dla Tremera ważniejsze było poznanie sposobu ich działania, sposobu ich użycia, na moment stały się ważniejsze nawet od samej misji. Maślany wzrok Tremera wyraźnie na to wskazywał, zaś Tremer stojąc przed obiektem swojej fascynacji, nawet nie silił się na to aby to ukryć. Szybko wrócił więc swego ulubionego tematu

- Widzicie tą frakturę na kielichach? Co za kształt, co za struktura, jak wspaniała symbolika! Węże oplatające się wkoło kielicha - niczym archetyp Sumeryjskiego boga węża - choć tamten opasał całą ziemię... Ależ czy kielich z górnym swym pucharkiem czyż nie przypomina ziemi? Zresztą sam puchar... wypełniony winem...czy wprost krwią... wąż jest odwiecznie mitologicznie powiązany z wodą, w tych kielichach odnajdujemy idealną symbiozę wczesnego wyobrażenia o wężach które znamy od Sumeryjczyków, poprzez greckiego Allos - oplatającego glob, na Egipskim Kam Atef - kończąc w którego wcielił się ponoć Amon. ... Nie znam się na mitologii egipskiej...a przynajmniej nie tak bardzo - nie jestem jakimś specjalistą, ale nieco mi się ona kłóci, gdyż tamtejszy Apopis jest wężem złym, walczącym z bogiem Re...i to każdego ranka, ale bywa i przedstawiany dobrze - Mehen, zwinięty pod łodzią Re i chroniący go od zła...
Rzymianie zaś wpletli jego symbolikę do własnej medycyny...a Kaduceusz użył go w jako pierwszy, narysuję wam
- i nie czekając na aprobatę wyjął kawałek pergaminu węglem rysując na nim jedna z graficznych symbolik. Narysował różdżkę Hermesa którą oplatały dwa węże, a wieńczyło ją jabłko królewskie ze skrzydłami. Gdy dyskutował o czymś co lubił - a lubił praktycznie tylko jedną rzecz - zatracał się w tym zupełnie, zapominając o podstawie spotkania.

- Tak więc zmierzając do konkluzji, puchary były wykorzystywane, nie do końca jeszcze wiemy tylko w jakim celu - bo możliwości są różne, takich rzeczy nie tworzy się jednak tylko dla własnej wygody czy szpanu... zresztą ich wiek i stan wskazuje, że istnieją dość dług... mam nadzieję że nie jest to jakiś oficjalnie zagubiony skarb Setytów, a jeśli jest...to mam nadzieję że zgłoszony - Tremer na koniec nie wytrzymał już potrzeby dyplomacji i kurtuazji,o ile pieniądze które z lekkością powierzyłby komukolwiek, nie stanowiły obiektu pożądania, o tyle kielichy - niewątpliwie związane z rytuałami i magią, rozpaliły każdą drobinkę pożądliwości jaką miał we krwi. Natychmiast odnalazł tez jedynego realnego konkurenta do skarbu - próbując od razu załatwić sprawę... a przynajmniej nie mogąc tego faktu przemilczeć.

"Ale czyż to nie wąż Eskulapa opleciony wokół czary Hygiei?? W takim razie to dzieło późniejsze od setyckich..."...-pomyślał szykując to niczym argument ostateczny.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 11-03-2010 o 16:24.
Eliasz jest offline  
Stary 11-03-2010, 15:03   #33
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Roberto Alvarez de Lara był ubrany jak zwykle w luźne szaty przywodzące na myśl charakterystyczny ubiór Rzymian, barwione były na czarno i obszyte srebrną nicią. Jedyną biżuterię jaką nosił był pierścień rodowy. U boku laska z ukrytym ostrzem i notes wraz z ołówkiem.
Podczas całego spotkania z Lucien nie odezwał się słowem, za to cały czas skrupulatnie coś notował. Bacznie przyglądał się wszystkim zebranym.
Tuż po spotkaniu ruszył wraz z Alexem na poszukiwanie Izzata. Dość szybko dowiedzieli się w jakiej części miasta Izzat ma swoją oficjalną kryjówkę i dość szybko tam dotarli. Wypytał okolicznych mieszkańców z sąsiedztwa o poszukiwanego, lecz szybko okazało się, że jest to raczej jego tymczasowe lokum, a nie jak sądził kryjówka. De Lara dowiedział się kilku pikantnych szczegółów na temat trybu życia jaki Izzat prowadził, które odnotował w notesiku. Głównie były to kontakty z półświatkiem, rozwiązłe życie i hazard.
W końcu zatrzymał się przed drzwiami do kryjówki Ravnosa. Od co najmniej dwóch dni nikt nie otwierał drzwi, choć stano przed drzwiami i nasłuchiwano. Odnotował [dowiedzieć się więcej o podglądaczu], wyostrzył zmysły i chwilę po tym dostrzegł, że drzwi ktoś zdjął i dzięki temu wszedł bez problemów do środka nie zostawiając śladów włamania. Gdy droga do środka była wolna, w nozdrza Gangrela buchnął zapach haszyszu, kobiecych perfum i zwietrzałego potu. Zapachy były z przed kilku dni, ale był jeszcze inny zapach, nieuchwytny i niemal niewykrywalny.
W mieszkaniu, składającym się z dwóch pomieszczeń panował bałagan, na ziemi leżało wiele najróżniejszych przedmiotów, począwszy od rozrzuconych kart, poprzez ubrania skończywszy na złotej i srebrnej biżuterii. Roberto skupił wzrok na karcie, była znaczona, następnie na biżuterii, która była dziełem rąk tutejszych rzemieślników, choć po chwili dostrzegł ślad dowodzący, że tutejsi rzemieślnicy przerobili skradzione kosztowności, odnotował [odnaleźć pasera i rzemieślnika].
Na ścianie wisiał gobelin, który wielokrotnie musiał być przesuwany, świadczyły o tym ślady startego kurzy, Roberto ostrożnie go przesunął. Gobelin skrywał wejście do mniejszego pomieszczenia, wypełnionego różnościami, panował tu nieco większy porządek, a ów bałagan mógł jedynie świadczyć o pośpiechu w jakim stąd wychodzono. Trzy ocalałe kielichy zwróciły uwagę de Lara, naszkicował je w notesie, przykładając szczególną uwagę do symboli na kielichach. Podczas gdy Nosferatu je pakował, Gangrel jeden kielich dyskretnie obwąchał i dokładnie oglądnął wszystkie doznania zanotował [pięć osób miało z nim kontakt, nieznana symbolika]. De Lara pozostawił Alexa samego, teraz mógł na spokojnie przeszukać bardzo dokładnie pomieszczenie, liczył na znalezienie ukrytego przejścia lub schowka, niestety znalazł jedynie wiele drobiazgów, które pochował w kilku sakwach. Czekając na Nosferatu raz jeszcze rzucił okiem na pomieszczenia, niemal odtwarzając w myślach pośpieszne akcje podejmowane przez Izzata.
"Ravnos zapewne był hazardzistą, na co wiele wskazuje, a więc w pośpiechu zebrał co cenniejsze przedmioty i się ulotnił. Czym są kielichy? Dlaczego część z nich jest zniszczona, czemu nie zabrał ocalałych? Kto go poszukuje? Kogo ograł?"
De Lara jeszcze przez kilka godzin kręcił się po okolicy starając się znaleźć choćby najdrobniejszą wskazówkę.

Na spotkanie w herbaciarni przyszedł nieco wcześniej, przywitał się z pozostałymi grzecznościowym skinieniem głowy, usiadł bez słowa i siedział nie poruszony, przysłuchując się rozmowie.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.
Manji jest offline  
Stary 11-03-2010, 22:01   #34
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Tyle poszukiwań, tyle wysiłku i marne trzy kielichy. I czym się tutaj tak ekscytować. Prawdą było, że były kunsztownie wykonane. Że przyciągały uwagę swym wyglądem, ale to nie było to, czego spodziewał się znaleźć. Przynajmniej on. Co do Alexa i Roberto to trudno czasami było rozgryźć osobników z tych klanów, które sobą reprezentowali. Ale zawsze mogli czymś się pochwalić przed tym, który zlecił odnalezienie sprawcy morderstwa.
Dzień minął jak każdy inny przez ostatnie dziesięciolecia, w zacisznym miejscu, z dala od słonecznego dnia. A gdy zmierzch znów zapadł ruszył na umówione miejsce i spotkanie z resztą.
Na miejsce przybył jako ostatni z całej grupy. Nie przejął się tym ani trochę, nie miał się po co spieszyć. Choć nie mógł sobie darować i w herbaciarni najpierw pojawiła się jego podopieczna. Dopiero minutę później zjawił się on sam. Ubrany w burnus, z twarzą zakrytą materiałem, który ściągnął dopiero w środku. Przy boku widoczny był jego nieodłączny falchion.
30-letni mężczyzna, o ruchach kota można by pomyśleć czasami. Jedno rzucało się jednak w oczy odnośnie jego wizerunku. Dość paskudna szrama biegnąca od jabłka adama w lewo przez szyję. Znak, że nie zawsze wszystko układa się w życiu według planów.
Choć przyszedł ostatni to miał dość czasu, by usłyszeć skrawki rozmowy pozostałych. Skłonił się obecnym lekko i skinął głową na swoją dziewczynę, która oddaliła się na bok.
- Salem Alejkum.- zwrócił się do reszty.

-Obawiam się że możemy mieć problem ze znalezieniem Izzata żywego, sadze ze może być powiązany z Tym co się Tu dzieje. Sądzę że warto by było się dowiedzieć kim był, czym się zajmował i jakimi mocami dysponował Izzat!

-Kiepska sprawa z Izzatem, bo nie zastaliśmy go w swojej kryjówce, a jedne co zastaliśmy to nieład i nie porządek jaki po sobie zostawił. Podejrzewam że w jego mieszkaniu był ktoś przed nami. Przeszukał je starannie i nic istotnego nam nie zostawił. Przeszukaliśmy schronienie wnikliwie i niestety nic nie znaleźliśmy... no prawie -Tu się uśmiechną- Znaleźliśmy 3 kielichy hmmm ….które warto by było przebadać …


- Izzat mógł mieć wiele talentów. Kto wie, może to właśnie on odpowiada za śmierć, która ostatnio dopadła jednego z nas. -
jego głos brzmi lekko chrapliwie, złowieszczo, zapewne skutek rany na szyi. - A małym nieporządkiem w mieszkaniu mógł chcieć zwrócić naszą uwagę na kogoś innego.

Teorii na temat kielichów nie skomentował. Podejrzewał, że on sam znalazłby jeszcze z dwie inne, do tego poparte dowodami, ale odbiegające znacznie od sprawy. Poza tym wolał się nimi chwilowo nie chwalić. Chwilowo. Przesunął dłonią po szyi. Stara rana ale czasami mu doskwierała. Kosztowna lekcja przeszłości, ale przecież nic nie ma za darmo. Prawie.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline  
Stary 12-03-2010, 00:01   #35
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Nie ma jednak co dywagować, chmmm ciekawe czy jest tu ktoś kto był obecny przy morderstwie... Barman, obsługa, khainici z którymi miał się spotkać... - myślę że warto się rozejrzeć i podpytać, zanim reszta się zejdzie i ruszymy do domu ofiary. Poza tym Samaro rozumiem , że na nic moje pouczenia skoro uwaga Alexi nie wystarczyła, ale mimo to spróbuję dla dobra wszystkich. Nie wiem czemu niektórzy uśmiechają się jak mówię o khainitach, inni przecież też tak mówią ( Tremer zwyczajnie nie zauważał, że wplata h w przeciwieństwie do innych. Było to jednak prawie nieme h, stosowane bardziej z przyzwyczajenia i z powodu słowiańskich strun głosowych, niż świadomie na złość wszystkim) Natomiast nie dziwię się zupełnie , że reagują oburzeniem na wspomnienie o pijawkach. Z tego co mi wiadomo jest to określenie pejoratywne, czyli o negatywnym wydźwięku i używane jest przez naszych wrogów nagminnie. Czyżbyś więc była naszym wrogiem? - zadał pytanie zawieszone w próżni.


- Zgoda Mieczysławie, choć uważam, że posługiwanie się mianem jakiegoś tam wymyślonego bratobójcy uważam za niedorzeczność. Gdyby Każdy kto zamorduje krewnego zostawał przeklęty - zaśmiała się - byłoby więcej Kainitów niż żywych. Co do... - urwała i zamyśliła się.


- Khain jest symbolem, być może - to tylko legenda a w każdej legendzie istnieje ziarno prawdy, być może jest naszym faktycznym i pierwszym założycielem naszego gatunku... Żadna nacja nie lubi jak jej się depcze po symbolach, ani też jak określa się ją w sposób pejoratywny. Ale ciesze się, że jesteś ze mną zgodna, wiedz więc, że lepiej używać w ustach coś co uważa się za niedorzeczność, w głowie zachowując swoją własna ocenę faktów, niż mówić coś co inni uważają za niedorzeczne albo wręcz wrogie... Poza tym to nie ma co przyrównywać Khaina do kolejnych ludzi. Khain był pierworodnym Adama, pierwszym synem zrodzonym jak człowiek - a nie stworzonym. Był pierwszy który splamił się morderstwem - a krew brata jego, zgodnie z opisem biblijnym wołała do Boga z ziemi. Tak jak cała ludzkość cierpi za Adama - przynajmniej do czasu nadejścia Chrystusa - jak twierdzą niektórzy, tak czemu by Khain nie miał cierpieć za wszystkich innych przyszłych braciobójców?

- Nie chodzi jednak o to która nazwa jest poprawniejsza czy bardziej realna i pasująca do naszego prawdziwego charakteru. Jakie to ma znaczenie? Otóż moglibyśmy żyć w świecie/czasach gdzie termin pijawka byłby używany na bieżąco i powszednie. natomiast Khainita byłoby to określenie obraźliwe, choć może bardziej pasujące. Czy i wówczas postanowiłabyś obrażać wszystkich, tylko po to by trzymać się własnego wyobrażenia o wampirach? Takie podejście przejawia niezależność, ale i daleko idącą nieostrożność i brak odpowiedzialności , szczególnie w obliczu misji jaką nam powierzono, nie możemy sobie pozwolić na zrażanie względem siebie potencjalnych informatorów. - Tremer wykładał niczym za dawnych lat gdy szczeble wiedzy pchały go coraz wyżej...

- Co do... - Samara powtórzyła swoje ostatnie słowa zupełnie nie pasujące do kontekstu i ściskając pergamin w ręce wstała i energicznie wyszła, nie zważając na otoczenie.

W chwili ciszy jaka powstała w pokoju loży dało się słyszeć - dochodzący gdzieś z pobliża - zdecydowanie nie arabski język.

Gangrel wykrzywił głowę nasłuchując, nie znał mowy którą słyszał. - Słyszeliście to?

Zwrócił się do siedzącego obok Kainity na tyle głośno aby usłyszeli wszyscy tam obecni, lecz tak by dźwięk nie wydostał się poza ich lożę - czy mógłbyś mnie podsadzić, chciałbym przyjrzeć się uważniej tym obcokrajowcom. Gangrel wyostrzył swe zmysły węchu i słuchu, a po podsadzeniu skoncentrował się na węchu. Miał zamiar zapamiętać zapachy i ewentualnie porównać z tymi co już poznał podczas obwąchiwania lokum Izzata.

Nosfertu zaś zaczął wsłuchiwać się w ta konwersacje i starał się rozpoznać czy zna ten język...



Czy ja powiedziałem coś nie tak?
- Tremer zapytał się z niedowierzaniem spoglądając jak Samara odchodzi, w momencie w którym zamyśliła się na dłużej po prostu zamierzał wyjaśnić jej że mówienie o pijawkach nie przystoi. Niezależnie od własnych poglądów nie mówi się królowi że jest głupi, albo że jego królowa to podła kurwa. Pewnych rzeczy po prostu się nie robi... Co śmieszniejsze nie zamierzał przerywać jej kontekstu, pozwoliłby aby spokojnie dokończyła myśl a nawet zadała pytanie, ponieważ jednak cisza zapadła na zbyt długo wygłosił co miał na myśli. Wciąż zadziwiony nagłym odejściem Samary , starał się wrócić do tematu. " W sumie, przynajmniej nie obrazi już żadnego ze świadków..." - skwitował starając się jakoś pocieszyć.

- Tak więc zmierzając do konkluzji, puchary były wykorzystywane, nie do końca jeszcze wiemy tylko w jakim celu - bo możliwości są różne, takich rzeczy nie tworzy się jednak tylko dla własnej wygody czy szpanu... zresztą ich wiek i stan wskazuje, że istnieją dość długo... mam nadzieję że nie jest to jakiś oficjalnie zagubiony skarb Setytów, a jeśli jest...to mam nadzieję że zgłoszony

- Dlaczego zakładasz jakąkolwiek wartość użytkową pucharów? Czy dostrzegasz charakterystyczne cechy czy symbole, które dowodzą ich okultystycznej przydatności? Po czym wnosisz, że są to stare przedmioty, a nie kielichy zrobione kilka dni temu i fałszywie postarzone?
- zapytał zainteresowany sprawą Roberto.

- Cieszę się, że wydają Ci się bezużyteczne, rozumiem że nie będziesz rościł pretensji do żadnego z nich? - uśmiechnął się Tremer i kontynuował.

- Powiedzmy że takie jest moje przeczucie...i najwyraźniej przeczucie Axela skoro zdecydował się je zabrać, poza tym tak, nie zamierzam się jednak powtarzać co do symboliki i okultystycznego znaczenia tych przedmiotów , przed chwila wygłosiłem na ten temat niemal wykład doktorancki więc z precyzją odpowiem ci na ostatnie pytanie, to nie są przedmioty które ktoś właśnie stworzył, w najgorszym razie to przepiękna imitacja...odwzorowanie starych kielichów z użyciem metod postarzania materiału, ale moje dalsze badania nad nimi - lub badanie Sebiemira powinno nam dać więcej odpowiedzi.

- Jest jeszcze jedna ważna kwestia , jeśli Izzaat faktycznie nie żyje musimy możliwie szybko to potwierdzić i przekazać informacje Lucianowi, wątpię w przypadek aby był jednym z tych na których zabójca miał się mścić i odpłacać, a jeśli nie był "starym" celem, to oznaczało że zabić go musiał ktoś kto wiedział, że Izzaak będzie w grupie śledczej... Puchary...ciekawe czy cos łączy Izzata i jego puchary, z Akimem i resztką magii jaką w sobie posiadał... i z grupa z jaką przybył tu na spotkanie...
Izzaat mógł wiedzieć więcej niż każdy z nas no początek, odnalezienie go żywego lub martwego jest niemal priorytetem, gdyż trzeba będzie jak najszybciej odkryć jego stan.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 16-03-2010 o 16:22.
Eliasz jest offline  
Stary 14-03-2010, 21:20   #36
 
Vampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Vampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znany
Torreador bez przeszkód wrócił do domu. Przez chwilę siedział jeszcze i grał na jednej ze swoich pięknych lutni rozmyślając nad sprawą i nad tym, jaki interes mieli starsi, by go wprowadzić to tejże śmierdzącej sprawy. Z jednej strony musiał pójść ktoś z klanu książęcego, tak żeby to estetycznie wyglądało, a klan artystów znał się na estetyce najlepiej ze wszystkich kainitów. Z drugiej strony pewnie w niektórych elementach śledztwa trzeba będzie posłużyć się łagodnym i subtelnym wpływaniem na rozmówców, nie od razu sięgać po tak lubianą przez Brujah sztukę miecza i zastraszania. Jednak zna w Konstantynopolu tak wielu Torreadorów, którzy podołaliby temu na pewno lepiej niż Sebiemir. Był niezadowolony ze spotkania z Alexią, ze swoich reakcji, lecz skąd mógł wiedzieć o tym, co dzieje się z prochami, on jest Torreadorem! Wreszcie zaczęło świtać i uznał, że przyszła pora na sen…

Sebiemir obudził się podczas zachodu słońca, miał zwyczaj wstawania, gdy nienawistna płomienna tarcza widniała w połowie jeszcze na horyzoncie. Ogarnął się, przygotował do kolejnego nocnego wyjścia. Pamiętał o prośbie Mieczysława, miał sentyment do rodaków, poza tym to go nic nie kosztowało. Gdy Konstantynopol okryła noc wyruszył do elizjum. Tam zamówił świeże vitae, po czym podszedł do pewnej lubianej przez wszystkich Torreadorkę, która to zawsze wiedziała z kim można by było porozmawiać i do kogo by się można było zwrócić. Kochająca się w plotkarstwie… To było jednocześnie tak romantyczne, co komediowe. Po krótkiej rozmowie zgodziła się załatwić paru ludzkich okultystów w zamian za najnowsze plotki, które Sebiemir oczywiście wymyślił na poczekaniu. Ruszył do herbaciarni.

W niedługim czasie dotarł na umówione miejsce spotkania. Mimo iż wyszedł zaraz po zachodzie nim skończył ujrzano go w drzwiach jako ostatniego członka grupy. Podszedł do stolika z eleganckim, promiennym uśmiechem, przywitał wszystkich kłaniając się lekko, przeprosił za spóźnienie oraz usiadł milcząco. Wsłuchiwał się w rozmowę i patrzył po zebranych. W pewnym momencie spytał przerywając.
-Przepraszam bardzo, za to, iż przeszkadzam, lecz wiadomo Wam cóż podziało się z panną Samarą i panem Yusufem? -
 

Ostatnio edytowane przez Vampire : 14-03-2010 o 21:32.
Vampire jest offline  
Stary 16-03-2010, 17:48   #37
 
radogost's Avatar
 
Reputacja: 1 radogost nie jest za bardzo znanyradogost nie jest za bardzo znany
Kolejna noc w Konstantynopolu, wstał Yusuf parę minut po zmierzchu, zbudzony przez jednego ze swych sług, pożywił się jednym z klientów swojej karczmy, cóż może nie jest to zbyt wybredne ale to zawsze przynosi odrobinę radości. Westchnął an wspomnienie swojego pobytu w Egipcie. Musiał się śpieszyć na spotkanie z w „Kwiecie Jaśminu” ruszył w drogę, zastanawiając się nad tym co przyniesie dzisiejsza noc w tym śledztwie.


Yusuf szedł powoli ulicą, miał jeszcze sporo czasu. Z jego schronienia do herbaciarni było może z pół godziny drogi. Nie chciał przybyć zbyt wcześnie, aby nie posądzano go o jakieś zakulisowe działania, ale z drugiej strony – bezczynne siedzenie też było nic nie warte. Szarpnięcie za szaty było typową prośbą żebraków, jakich wielu było na ulicach. Zdziwił się, że jeden z nich go zaczepia – dawno nie miał tego problemu. Odwrócił się widząc może trzynastoletnie dziecko:
- Patrz. - wskazało ręką na widoczny w dole port. - On przypłynie dzisiaj o czwartej straży. On. Przypłynie...
Kainita spojrzał na port i kiedy zwrócił ponownie wzrok na dziecko zauważył, że jego już nie ma.

To zły znak, jakby to był ktoś kto chce mi coś zrobić już bym nie żył, pomyślał. Rozejrzał się w wypatrując chłopca ale nigdzie już go nie było. Stał tak parę chwil, po czym skręcił w najbliższą uliczkę, przechodząc ją, szukał jakiegoś miejsca gdzieś gdzie mógł by skryć się w cieniu nigdzie nie zauważony. Przystaną tam na chwile rozejrzał się czy nikt za nim nie podąża po czym zaczął iść dalej przemierzając boczne uliczki wokół miejsca spotkania tego dziecka w poszukiwaniu jego. Poruszał się przy pomocy niewidzialności.

Niewidzialność
 

Ostatnio edytowane przez radogost : 16-03-2010 o 22:01.
radogost jest offline  
Stary 16-03-2010, 19:43   #38
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tremer widząc brak jakiejkolwiek inicjatywy, z wyjątkiem toczenia rozmów...postanowił zadziałać nie czekając aż łaskawie specjaliści od ludzkich zachowań ruszą do akcji. Nie mało trudu zajęło mu odnalezienie osób postronnych, potencjalnych świadków którzy uciekli z tego miejsca nim... Wiele mocy które pozacierało tu ślady z pewnością wpłynęły i na ludzi, o czym Mieczysław miał się szybko przekonać. Z braku lepszych pomysłów postanowił zaczepić pracowników herbaciarni.

- Przepraszam, czy był pan może cztery dni temu w herbaciarni, wieczorem??
Mężczyzna zdawał się wiedzieć do czego bije Tremer, przecząco zakręcił jednak głową - Ja nie...

Błysk jednej z monet rozsupłał mu nieco język , ćwierć denara nie stanowiło w końcu małej sumy za tak drobną informację...- ale Helena pracowała tu tej nocy... i jak domyślam się ten pan stojący przy kontuarze również...to nasz stały klient.

- Dziękuję - Tremer przekazał monetę, po czym udał się wprost do mężczyzny...zanim ten opuści lokal, kelnerka była tu uwiązana na dłużej...


Mężczyzna stojący dzisiaj przy miejscu składania zamówień w najlepsze popijał...herbatkę zapewne i obserwował zgromadzonych ludzi... był idealnym kandydatem do przepytania, szczególnie jeśli rzeczywiście był owej nocy w lokalu.

- Przepraszam
- Tremer chociaż starał się być kulturalny, - słyszałem że był pan świadkiem zajścia wydarzeń jakie miały tu miejsce cztery dni temu?
Widząc brak wyraźnego zaprzeczenia Tremer kontynuował

- Wraz z przyjaciółmi chcielibyśmy usłyszeć z pierwszej ręki o tym zdarzeniu i opłacimy pańską fatygę

Tym razem cały piękny złoty denar zmienił właściciela
Mężczyzna acz niechętnie i z drobnymi obawami udał się do stolika kainitów.

Gdy byli już wewnątrz loży Tremer zaproponował mu miejsce naprzeciw siebie po czym przeszedł do rzeczy nie chcąc tracić więcej czasu. Patrzył się mężczyźnie w oczy... starał się do tego przyzwyczajać każdego rozmówcę w razie gdyby później ukradkiem potrzebował go zdominować.

-Proszę nam opowiedzieć co zdarzyło się tamtej nocy? - zapytał łagodnie
- Hghm - odchrząknął mężczyzna chyba nie spodziewając się tylu ...osobistości.
- Przez całą noc nic szczególnego się nie działo, noc jak noc, ruch jak zwykle, dopiero po jakimś czasie, zdaje się że koło północy, do herbaciarni wchodziło dwóch mężczyzn, z których jeden upadł, ... w sumie chyba nic takiego o dywan łatwo można się tu potknąć, ale wszyscy nagle zaczęli opuszczać pomieszczenie... w sumie też wyszedłem z lokalu
- Nie widział pan kogoś za tymi dwoma mężczyznami? Może ktoś go popchnął z tyłu??
- Nie nie pamiętam, żeby ktokolwiek za nimi stał... może... nie nie wydaje mi się.

- A oprócz upadku... i wyjścia wszystkich dostrzegł pan coś jeszcze ciekawego ? - dopytywał się Tremer
- Nie , nic, nic szczególnego się nie działo, noc jak każda ... z wyjątkiem tego że wszyscy wyszli - mężczyzna zdawał się być nieco zakłopotany, lecz ni cień wątpliwości nie przeleciał przez jego oblicze. Był pewny tego co mówi i nie starał się specjalnie wiązać faktów. W przeciwieństwie do Mieczysława, który od razu rozpoznał charakterystyczne dla zdominowanego człowieka objawy. Miał pokusę poddać go dominacji, odgrzebać ukryte pokłady wiedzy... z drugiej strony nie był pewny czy warto. Byli przecież jeszcze nie zdominowani świadkowie - wampiry, mogący bezpośrednio zrelacjonować zdarzenie... Postanowił rozstrzygnąć tę kwestię wraz z pozostałymi Kainitami, w końcu działali jako grupa...

- Dziękujemy że raczył podzielić się Pan z nami czasem i opowieścią...staramy się odszukać znajomego i wszelkie informacje tyczące się tamtej nocy mogą nam być pomocne...pewnie jeszcze poprosimy pana na chwilkę, gdy przedyskutujemy wspólnie opisane przez pana wydarzenia. Jeszcze raz dziękuję

Mężczyzna skonfundowany odszedł...ale nie zamierzał nigdzie odchodzić daleko, taka okazja, taki zarobek nie zdarzał się często, a kto wie, może ekscentryczny gość zapłaci więcej przy kolejnych pytaniach... Człowiek pozostał w herbaciarni, gdy tymczasem do loży przyszła "zamówiona" kelnera Helena

- Witam państwa, jeśli chodzi o zamówienia, to akurat nie mój stolik, ale zostałam poproszona
- wymownie spojrzała się na Mieczysława oczekując zapowiedzianych pytań.

- Tak więc cztery dni temu w pracy, co się działo szczególnego?

- O tak, słyszałam krzyki, ludzie zaczęli wychodzi z lokalu, byłam jednak wtedy na górze a krzyki były z dołu - pewnie odrzekła, spodziewając się chyba trudniejszych pytań... może o to co robiła po pracy?...
- No a co się w ogóle stało tam na dole?
- No w sumie podeszłam do balustrady, przyjrzeć się co się stało, zobaczyłam jak jakiś mężczyzna leżał w wejściu a drugi nad nim się pochylał
ludzie krzyczeli, była panika, nie widziałam wszystkiego zbyt dokładnie
.
- Pamięta pani jak wyglądał ten który pochylał się nad leżący?
- Nie, nie , widziałam tylko jego plecy, ale przeciętny taki... zresztą po chwili musiałam zemdleć, bo nie pamiętam co było potem.
- Nie pytała się pani o to ... kogokolwiek?
- zapytał nieco zaciekawiony
- Nie - odrzekła zdziwiona, - po co miałabym to robić? - głupawy uśmieszek wykwitł jej na twarzy jak gdyby rozmawiała z idiotą pytającym o pierdoły.
- A czy działo się coś wcześniej, może miała pani jakiegoś nietypowego klienta? - Tremerowi wyraźnie brakowało pomysłów na odpytanie ludzi z dziurami w pamięci.
- Nie , przykro mi nic takiego nie pamiętam. - kobieta zaprzeczyła
Dziękuję ślicznie, jeśli będziemy pani jeszcze potrzebować damy znać.


Gdy już kobieta opuściła wspólna lożę, Tremer zwrócił się wprost pozostałych:

- Osoby te mają najwyraźniej wyprane mózgi...niewątpliwie efekt dominacji lub innych mocy, mogę zdominować ich ponownie abyśmy usłyszeli nieco dokładniejszy opis zajścia...przynajmniej od mężczyzny, widać że skasowano mu pamięć, ale nie całkiem... a może to kolejna moc ogłuszyła wszystkich zmieniając im ostatnie wyobrażenia?? Tak czy inaczej, proponuję sprawdzić go dokładniej...co wy na to? - Tremer musiał wiedzieć z kim pracuje i jak komu zależy na odkryciu prawdy. Dla niego było oczywiste że sprawa będzie bardziej zawiła niż pyton dusiciel.

- Jeśli potrafiłbyś odtworzyć to czego nie pamiętają, zrób to, było by to bardzo przydatne. - zasugerował Roberto

Tremer spojrzał się jeszcze na pozostałych "śledczych" " Ilu z nich jeszcze będzie chciało poznać prawdę??" Poza tym dominacja czasami była zwyczajnie niebezpieczna, Tremer wolał mieć przy sobie sojuszników popierających jego działania, a nie bandę czyhająca na jego porażkę.

- Mogę spróbować wypytać ich dokładnie, ale chyba i tak nikt nie wydaje się być zainteresowany przepytywaniem świadków...- powiedział nieco sarkastycznie

Roberto nieznacznie ukłonił się zebranym - wybaczcie ale mam pilne spotkanie z moim Primogenem, a nie chciałbym być spóźniony. Miłej nocy życzę wszystkim.

Tremer spojrzał się z lekkim wyrazem dezaprobaty, ale cóż mógł powiedzieć... i po co? Spojrzał jednak na Torreadora mając nadzieję, że wyczuje on gdy będzie coś nie tak...Nawet ... nie zamierzał zostawiać to w swerze domysłów, zwrócił się do towarzysza, gdy Gangrel z potencjalnie bardzo wyostrzonym słuchem znajdował się już co najmniej na schodach. Dla większej pewności, ulegając znów facus pa przemówił po polsku
- Mówił prawdę?
Tremer zdawał sobie sprawę, że można by różnie interpretować usłyszane słowa, Tremer nie wytknął by kłamstwa gangrelowi, gdyby ten spotkanie miał nawet za tydzień... Zawsze mógł bowiem powiedzieć że miał sporo zajęć i bał się że nie zdąży... Strefa uczuć i emocji była domena Torreadora, to on wychwytywał nawet drobne sugestie czy aury świadczące o prawdziwych zamiarach badanej osoby. Choć na takie badanie mogło już być za późno...
Zachowanie gangrela wydało mu się co najmniej podejrzane, kto umawia się z primogenem zaledwie godzinę od wyznaczonego spotkania. "Jesteśmy grupa śledczą czy nie jesteśmy?" Zachowanie co poniektórych kainitów już nie dziwiło, niepokoiło Mieczysława, zaczynał się obawiać że mają wewnętrznych wrogów, może nawet akcje sabotażu. Nie pojawienie się, a wręcz zniknięcie Izzaka, spóźnienie a obecnie zupełny brak obecności w herbaciarni Setyty, nie mówiąc już o pośpiesznym odejściu Samary czy niemal zniknięciu Roberta... i to na chwilę przed dokładnym badaniem świadków! Na którym to niby mu najbardziej zależało. Tremerowi nie podobało się to wszystko a jedyna osoba której jeszcze mógł zaufać był jego stary znajomy Sebiemir... z resztą trzeba było być ostrożnym aż do bólu.

Dopiero po chwili zdecydował się ponownie pójść po świadków, zaczynając od mężczyzny, wyjście z loży wykorzystał jednak na rozejrzenie się po knajpce, z niewiadomych sobie powodów miał głupie przeczucie, że choć jeden ze wspomnianych przez Luciana kainitów przybył tu ponownie - choćby nie przejmując się ochrona klanu... Zaglądał więc do każdej loży, udając - choć nie do końca, że poszukuje znajomego, każdorazowo grzeczonościowo wygłaszał przeprosiny , po czym rzut okiem na gości i już był na zewnątrz...
"Co za upokorzenie" - pomyślał wyraźnie niezadowolony z faktu, że to na nim spoczywają nawet tak banalne sprawy jak kontakty między ludzkie...czy raczej ludzko-wampirze i pieniądze... W sumie z przejęcia od Samary sakiewki nawet się cieszył, miał większą swobodę w działaniu i nie musiał już nikogo się pytać ani prosić o zwrot wydatków.
Po obciachu jaki sobie zafundował zaglądając do każdej loży w poszukiwaniu wspomnianych wampirów, szybko postanowił to sobie zrefundować...z nawiązką. Odnalazł mężczyznę, który starannie zajął te same miejsce przy kontuarze co wcześniej...chyba je lubił, lub bał się, że Tremer go nie odnajdzie...

- Jednak rzuciło nam się kilka dodatkowych pytań, można na chwilkę, to już z pewnością po raz ostatni..
.- Tremer przemówił do mężczyzny gdy podszedł
- Ależ proszę- mężczyzna był wyraźnie pozytywnie nastawiony.
"Co to pieniądze nie robią z człowieka" pomyślał, wiedząc jak mężczyzna ciężko zapłaci za własna zgodę...

Będąc na górze ponownie usadził go naprzeciw siebie i nim do końca rozbrzmiało pytanie człowiek był już poddany umysłowi Tremra, ślepo wpatrywał się w niego czekając niemal na rozkazy. Tremer pogłębił trans przechodząc w hipnozę, próbując wyciągnąć coś więcej z człowieka niż zmodyfikowana pamięć mu na to pozwalała.

- Co szczególnego działo się tamtej nocy? - zapytał Tremer
-Nic szczególnego, upadek klienta, gromadne wyjście wszystkich...- mężczyzna nawet nie próbował przypomnieć sobie więcej, p prostu nie pamiętał.
A co robił pan później? - nie poddawał się Tremer
- Poszedłem do domu - odparł sucho
Czy pamięta pan coś pomiędzy zamieszaniem a pana wyjściem z lokalu?
- Inni również wybiegali - odpowiedział mężczyzna
- Jaka była pana pierwsza czynność po przebudzeniu?
- Poprawiłem ubranie. - nieświadomie ponownie poprawił je przy odpowiedzi
Tremer nie mając pomysłów na bardziej twórcze pytania i nie mogąc - a może nawet nie chcąc przebijać się przez osłony pozostawił człowieka w spokoju, dając jeszcze możliwość zadania im pytań przez innych.

Kelnerka miała nieco więcej do powiedzenia, choć niewiele.
- Czy pamięta pani coś jeszcze z tamtej nocy? - zapytał Mieczysław na wstępie
- Nie tylko to zamieszanie i tłum- odpowiedziała wpatrując się w tremera w transie
- Co zrobiła pani w pierwszej chwili po ocknięciu?
- Wypiłam łyka herbaty
- odpowiedział
"Nieprzytomna nie mogła sobie przygotować herbaty... ktoś nad nią czuwał... ktoś był przy przebudzeniu, a raczej cały sen i zemdlenie wprowadził jej miast oryginalnej pamięci z zajścia. To może nic odkrywczego, bo wiadomo, że ludzie mają nie pamiętać a wampiry o to dbają, ciekawe jednak kto przy niej grzebał...?"
-Opisz osobę która podała Ci herbatę- w chociaż jednym pytaniu dostrzegł głębszy sens...
- Szczupły, przystojny... - całość opisu jakiego udzieliła kobieta przypominała Luciana
"Chmmm o ile mnie pamięć nie myli to Lucjan nie mówił nic o swej roli w zacieraniu śladów..., nie chciał ujawniać jak szybko znalazł się tej nocy w herbaciarni, czy po prostu - jak ja, nie mówi o tym o czym nie musi..."

Tremer uznał przesłuchanie za skończone, gdy zaś nie został już ani jeden świadek, Torreador wyraził swe obawy

- Przepraszam bardzo, za to, iż przeszkadzam, lecz wiadomo Wam cóż podziało się z panną Samarą i panem Yusufem?
zapytał Sebiemir

"Pan...pani?? trochę to utrudnia kontakt...ale to Torreador...powinien wiedzieć lepiej" - zreflektował się Mieczysław

-Pan Yusuf jeszcze nie przybył, co niezwykle mnie niepokoi, biorąc pod uwagę zaginięcie Pana Izzata , Pani Samara zaś...opuściła nasze skromne towarzystwo sycząc coś o pijawkach... Żeby było ciekawiej właśnie opuścił nas też Pan Roberto...

- Może jednak ruszymy do domu Akima i na spotkanie z ocalałymi świadkami którzy nie mają wypranych mózgów? Czas ucieka a mam wrażenie że depczemy w miejscu, w sumie to mieliśmy wymienić się informacjami, co już chyba zrobiliśmy.

Tremer starał się nie poddawać irytacji, wręcz przeciwnie w tym całym zamieszaniu i rezygnacji chyba co drugiego wyznaczonego wampira z misji, dostrzegał własną okazję do wybicia się wyżej - a już na pewno na tle pozostałych...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 16-03-2010 o 19:52.
Eliasz jest offline  
Stary 16-03-2010, 21:47   #39
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Tura IV - 28 VIII 1340 – Schronienie Akina.

Po wyjściu z herbaciarni, w nieco uszczuplonym składzie śledczy podążyli do schronienia Akina. Schronienie było zlokalizowane w starszej części miasta jednak poza Bizantionem. W pobliżu znajdował się dość spory Suk i nawet o tej porze było tam gwarno. Samo wejście znajdowało się na niewielkim, cichym, podwórzu i, podobnie jak wcześniejszej nocy, pilnowane było przez ghoula.


Również, jak wcześniejszej nocy sługa poprosił o podanie celu przybycia oraz podanie imion osób wchodzących. Zadowolił się jednak informacją o tym, że przychodzą śledczy, najwidoczniej już powiadomiony o imionach osób, które biorą udział w śledztwie. Wspomniał o wczorajszej wizycie Mieczysława i przepuścił wszystkich dalej. W krótkim korytarzyku stał postawiony najwyraźniej niedawno stół na którym stało kilka lamp oliwnych. Ghoul wyjaśnił, że schronienie Akina znajduje się w piwnicy i konieczne jest zabranie ze sobą światła. Kainici zabrali lampy i zeszli przez drzwi znajdujące się na końcu korytarza. Za drzwiami faktycznie znajdowały się tylko schody w dół, które prowadziły do kolejnych drzwi. Te z kolei były bardzo solidne i zamknięte solidnym zamkiem. Zamek i częściowo framugę wyłamano jednak z użyciem bardzo dużej siły. Tuż przy drzwiach znajdował się posąg przedstawiający kobietę trzymającą głęboką misę, której brzegi były osmalone i zapewne wykorzystywane jako pochodnia. Teraz jednak olej był całkowicie wypalony. Samo pomieszczenie nie było duże miało może piętnaście na dwadzieścia stóp. Poza miejscem do siedzenia, jeszcze dwoma podobnymi posągami (jednak zawierającymi olej), niewielką biblioteczką oraz miejscem do pracy nie było w nim nic więcej. W głębi zasłonięte kotarą znajdowało się kolejne pomieszczenie, znacznie mniejsze mieszczące tylko miejsce do spania, lampę oraz niewysoki stolik. W pobliżu wezgłowia leżał bukłak. Ściany tego pomieszczenia wyłożono kilimami o lokalnych wzorach.

Nie było trudno się zorientować, że schronienie Akina znajduje się właściwie (w większości) pod wyłożonym kamieniem podwórzem.
 
Aschaar jest offline  
Stary 16-03-2010, 22:03   #40
 
radogost's Avatar
 
Reputacja: 1 radogost nie jest za bardzo znanyradogost nie jest za bardzo znany
Poszukiwania jednak nie przyniosły pożądanego efektu. Aby nie dopuścić do podobnego zdarzenia, zmienił swój wygląd za pomocą maski tysięcy twarzy.

maska tysiąca twarzy
Yusuf wygląda obecnie jak starzec, żebrak, lekko zgarbiony, ubrany w poszarpane ubranie, podpierający się kosturem


Na spotkanie już i tak nie zdąży, udał się jednak do „Kwiaty Jaśminu”, zatrzymał się przed wejściem obserwując wejście. Pozostał tam jakiś czas po czym ruszył w stronę portu, kuśtykając i potykając się złorzecząc innym. Gdy dotarł na miejsce usadowił się w jakimś miejscu w cieniu gdzie nie można byłoby go zajść od tyłu i czekał na rozwój wypadków.
 
radogost jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172