08-06-2017, 18:12 | #21 | |
Reputacja: 1 | Beatrice była ukontentowana otrzymanymi od Wilbura informacjami. Powiedziała mu nawet kilka miłych słów, dodając, że opowie o nim wszystkim swoim przyjaciołom. Dobra reklama to podstawa, a najlepiej reklamować się osiągnięciami. Nie rozmawiali długo, gdyż kobieta była umówiona, więc po zdaniu relacji ze śledztwa, detektyw otworzył Guinessa i przy butelce rozmyślał o sprawie, o przeszłości, o tym, co by było gdyby. Opróżniwszy ostatnią pintę, umył się i skierował do łożka, nie zawracając już sobie głowy sprawą Agustusa ani żadną inną rzeczą. Zasnął po niespełna minucie, niczym dziecko. | |
10-06-2017, 08:52 | #22 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Kolejne zaginięcia, tym razem pięciorga dziewcząt. Jak mawiał na swoich prelekcjach jego mistrz, Sherlock Holmes, zbiegi okoliczności nie istniały i Wilbur doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Teraz i tak nic z tym nie zrobi, ale jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mu, że wszystkie te nitki związane z zabójswem Shrewsbury'ego i tamtych biednych prostytutek (a teraz porwaniem młodych dziewcząt) prowadziły do Thobina. |
16-06-2017, 16:00 | #23 |
Reputacja: 1 | Wilburowi nie było trudno znaleźć Moulmein House. Posiadłość była widoczna już z daleka a metalowa brama, która łączyła się z wysokim na dwa metry murem, o dziwo była otwarta. Detektyw wślizgnął się więc na teren posesji i po dość długim spacerze szutrową ścieżką, okoloną wysokimi drzewami, jego oczom ukazał się ogromny dom z czerwonej cegły, w której spokojnie mógłby mieszkać jakiś lord, bądź baron. |
26-06-2017, 13:20 | #24 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Patrząc na monumentalną posiadłość Thobina, detektyw był pod ogromnym wrażeniem. Niektórzy ludzie albo mieli po prostu szczęście, jeśli chodzi o odpowiednie ustawienie się w życiu, albo harowali od rana do wieczora a i tak gówno z tego mieli. Thobin z pewnością nie zaliczał się do tej drugiej grupy. |
08-07-2017, 12:06 | #25 |
Reputacja: 1 | Crawley szybko znalazł się na górze i gdy chwycił za klamkę, drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem. To, co detektyw ujrzał w środku, osadziło go przez dłuższą chwilę w miejscu. Pośrodku idealnie wysprzątanego, sporego pomieszczenia stał wysoki mężczyzna w sile wieku, odziany w jakąś przedziwną, czerwono-złotą szatę przypominającą togę, jaką nosili adwokaci. W powietrzu unosił się gryzący w gardło zapach kadzidła i czegoś ciężkiego do sprecyzowania. |
22-07-2017, 08:15 | #26 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | A więc jednak! Instynkt go nie mylił. To Thobin stał za tymi porwaniami i prawdopodobnie za morderstwem Agustusa. I w dodatku parał się jakimiś plugawymi rytuałami, którym Wilbur przyglądał się z odrazą. Profesorek w sobie znany sposób zmusił dwójkę ludzi do kopulacji i przy okazji musiał podać coś przykutym do ścian dziewczętom. Obrzydlistwo! |
24-07-2017, 12:54 | #27 |
Reputacja: 1 | Thobin był zupełnie zaskoczony, gdy Wilbur jakimś cudem przełamał urok i doskoczył do szarlatana. Jeden cios przyodzianej w kastet pięści wystarczył, by doktor zwalił się na podłogę bez przytomności. W tym samym momencie uprawiający miłość Hindusi otrząsnęli się z letargu, nie wiedząc zupełnie gdzie są i dlaczego właściwie robili to, co robili. Crawley wyjaśnił im wszystko, a oni pomogli mu oswobodzić przykute łańcuchami dziewczęta. Okazało się, że nic im nie jest - tak jak przypuszczał detektyw, zostały czymś odurzone i powoli wracały do świata żywych. |