Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-09-2011, 22:06   #81
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Trzymaj się blisko mnie - powiedział do Tabora, kiedy wchodzili do kopalni. - I zbieraj kryształy, potem możesz je wkładać do mojego plecaka, aby cię nie obciążały, i nie zajmowały rąk. Musimy zebrać nie małą fortunę, bo czas magów jest koszmarnie kosztowny. - Hess zamierzał trzymać chłopaka przy sobie z dwóch powodów. Po pierwsze, martwił się o niego, bo kopania, albo coś co się tu wydarzyło, miało jakiś wpływ na chłopka i na jego pamięć, a biorąc pod uwagę, że i oni nie pamiętali momentu przeniesienia na polanę, to warto by to wyjaśnić, bo może być powiązane. A po drugie, martwił się, że Tabor po raz kolejny ucieknie, a tu mógł się przydać pętający kryształ. Chłopak mógł by w akcie buntu uciec, z doliny, a magowi towarzyszyło przeczucie, że tej doliny nie można tak sobie opuścić. Więc była by to niepotrzebna śmierć młodzieńca, i utrata kryształu.



Theodor po usłyszeniu wiadomości, przekazał ją także Taborowi, po czym sprawdził po raz ostatni kryształ. Tym razem organoleptycznie, dotknął go dłonią, i wysłał ku niemu magię, aby przekonać się co do jego natury. Następnie, ruszył za resztą, mając świadomość, że ma w plecaku kryształy o wartości, która w normalnych okolicznościach, pozwoliła by mu na długie i miłe wakacje, ale teraz nie były normalne okoliczności.

Adrian był na przedzie, i najwyraźniej zamierzał załatwić to po cichu, reszta chyba podzielała to zdanie, a i sam Hess nie zamierzał z tym dyskutować. Dobrze było by co prawda wziąć któregoś żywcem, ale nie było czasu na przekazywanie takiej informacji. Chociaż?

Użył prostego zaklęcia, i powtórzył szeptem każdemu z towarzyszy do ucha, zaczynając od Adriana i idąc tak jakby od następnego najbardziej wysuniętego, aż do jego miejsca.
- Nie bój, się to ja Theodor, jak dasz radę, to weźcie jednego żywcem, może uda się od niego wyciągnąć, jakąś informacje. Ale nie rób tego za wszelką cenę, lepiej pozbyć się wszystkich po cichu, niż dowiedzieć, że smok tu jest, a jednoczenie hałasem go ściągnąć. -
 
deMaus jest offline  
Stary 10-09-2011, 14:18   #82
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Trzy wesołe, nieświadome zbliżającego się niebezpieczeństwa, koboldy radośnie maszerowały w stronę swoich spichlerzy. Dzień zbliżał się do końca, więc trzeba było przygotować wieczorną ucztę dla myśliwych i mistrza… chociaż w sumie od czasu pojawienia się mistrza ciężko było nazywać zbieranie zwierząt polowaniem… niemniej trzeba było im przyrządzić pyszności które upolowali.

Trzy koboldy rozmawiały na głos w smoczym na tematy życia codziennego, kto ma ładniejsze łuski, ile jaj złożyła pewna koboldzica, kiedy najbliższe święto ku czci mistrza, i tym podobne. Dwoje skręciło w stronę farmy grzybów, aby nazbierać odpowiednią ilość do przyprawienia i ugotowania, jeden ruszył nazbierać kryształów dla swojego mistrza… być może gdyby wiedział, że to jego ostatnie dni na Faerunie to wyznałby miłość swojej ukochanej, udał się na łowy z innymi i spędził czas w gronie przyjaciół – te wszystkie myśli przeleciały mu po głowie gdy Adrian wyłonił się z ciemności i wbił mu sztylet w gardło. Nie mógł nawet krzyknąć.

Pozostała dwójka, nieświadoma strasznego losu swojego kolegi, zbierała w błogiej nieświadomości swoje grzybki rozmawiając i zastanawiając się w głos jak by je dzisiaj przyprawić. Martrik usłyszał odgłos dławienia drugiego zbieracza grzybów, odwrócił się w stronę swojego kolegi, ale zanim zdążył krzyknąć ktoś mocno ścisnął jego paszczę tak, że nie mógł nic powiedzieć. Chwilę potem sztylet zastygł przy jego krtani gotowy do zakończenia żywota kobolda. Oczy Martrika rozszerzyły się, chciał płakać, był przerażony całą tą sytuacją. Bał się nawet przełknąć ślinę, która zaczęła mu się zbierać w ustach i wypływać strumyczkami z kącików ust.

Z ciemności wyłoniła się grupa istot podobnych mistrzowi w jego pomniejszej formie. Kobold całe życie spędził w dolinie i nie widział nigdy człowieka, zajmując się raczej kuchnią. Wtedy człowiek otworzył usta:

-Kim jesteś, kto jest twoim panem, ile was jest, co zrobiliście driadzie?- obcy zadawał dużo pytań, które z jednej strony wydawały mu się błahe i mógł na nie odpowiedzieć i bez sztyletu, jednak w tej sytuacji jego myśli zaczęły błądzić i sam nie wiedział co powiedzieć.

-Odpowiadaj jeśli ci życie miłe.- – obcy rozluźnił uścisk na jego paszczy. Martrik miał ochotę krzyczeć, ale wtedy by go na pewno zabili…

-Ja… ja… ja… ja… Martrik…. zbieracz… -- i zaczął płakać, opanował się jednak i zaczął dalej.

- Mistrz… potężny… Rorveritix Bło… bło… błogosławiony….- kontynuował.

-N… nn…. nnnie…. wiem. Zzz.. zzz. z… 40 – 50… ?

-DDDdd… driada? - zaczął myśleć i zastanawiać się.

- Ooooo… ooofffiaaa… ofiara dla mistrza.

Spojrzał błagalnie na grupę, mając nadzieję, że okażą litość. Jego małe, nic nie znaczące koboldzie życie nagle stało się dla niego bardzo ważne, ważniejsze niż kiedykolwiek.

- Żal mi go – odezwał się głos.

- To kobold, Taborze. - ktoś mu odpowiedział.

- Wiem… ale mimo wszystko… jest przerażony.

- I powinien być jeśli chce żyć, a teraz, ktoś ma jeszcze jakieś pytania i sugestie? – dodał ten który trzymał mu sztylet na gardle.
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 10-09-2011 o 15:42.
Qumi jest offline  
Stary 10-09-2011, 16:32   #83
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Kim jest wasz mistrz? Rzuca czary, jest wojownikiem, a może służy jakiemuś bogu? I jak wygląda?- Adrian starał się być precyzyjny by odpowiedź na pytanie nie usłyszeć: "no... jest naszym... mistrze...".
- Po co waszemu mistrzowi ofiara z driady?
Nie odczuwał ani litości ani pogardy dla kobolda. Traktował go jak źródło wiedzy, wiedział też jak z tego źródła w razie czego wycisnąć wiedzę. Uprzedmiotowienie ofiar wiele ułatwiało ułatwiało...
 
Mike jest offline  
Stary 20-09-2011, 22:00   #84
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Rozpoczęło się przesłuchanie...

- Kim jest wasz mistrz? Rzuca czary, jest wojownikiem, a może służy jakiemuś bogu? I jak wygląda?- Adrian starał się być precyzyjny by odpowiedź na pytanie nie usłyszeć: "no... jest naszym... mistrze...".

- Po co waszemu mistrzowi ofiara z driady?

Nie odczuwał ani litości ani pogardy dla kobolda. Traktował go jak źródło wiedzy, wiedział też jak z tego źródła w razie czego wycisnąć wiedzę. Uprzedmiotowienie ofiar wiele ułatwiało ułatwiało...

Kobold zaryzykował i przełknął ślinę.

-Mi... miiistrz?- odparł piskliwie - Mistrz jest potężny, smok. Nie macie z nim szans, bogini go chroni!- odparł z pewnością w głosie godną fanatyka, jednak już po chwili znowu paru sekundach, zdając sobie ponownie sprawę z sytuacji w jakiej się znajduje, znowu był przerażony.

-O... off.... offiara... kkkkk... kkuuu czzzzzzci bbbbb... booogini.

Alukard, do tej pory milczący, jakby rozczarowany, że sprawność Adriana nie dała mu pola do popisu, do tej pory jedynie uśmiechał się widząc przerażenie i nieporadność małego więźnia. Słysząc jednak o smoku zdecydowanie włączył się do rozmowy.

-Smok, jaki smok? Czarny, zielony, czerwony, niebieski? Powiedz też coś o tej ofiarze, która tak cię przeraża a może potraktujemy cię łaskawie.

Kobold lekko się zdziwił.

-O... ooo... ofiara mmmmnie nie przeraża, to ofiara, nnnnieee żżżyje.... - odparł kobold po czym dodał. -Puścicie mmmmnie wolno jak wam odpowiem?

- Być może. Jeśli powiesz nam wszystko co wiesz, to możemy cię zostawić przy życiu. - Erik powiedział, starając się na nonszalancki ton. Nie chciał jeszcze bardziej wystraszyć spanikowanego kobolda, więc nie wspomniał, że w najlepszym wypadku zwiążą go po przesłuchaniu.

- Czy to nie dziwne że smok służy jakiejś bogini? Pierwszy raz coś takiego słyszę i jest to tym bardziej dziwne. - Wtrącił się do rozmowy Draugdin. Puścić wolno kobolda nie mogli. To było jasne jak słońce, które tu nie docierało, że pozostawienie go przy życiu bardzo poważnie zagrażałoby ich własnemu. Cóż to za bogini może być. Nie dawało to mu spokoju.

- Jak narazie jaszczurko nie powiedziałeś nic co warte by było twego życia - wysyczał do ucha koboldowi - Postaraj się lepiej albo ci pomogę.

- Niektóre smoki czczą, chociaż może odpowiedniejszym słowem byłoby szanują, Pięciogłową Smoczycę Tiamat. - wyjaśnił Erik.

-M... mistrz jjjjest koloru lllliści.... aaaa...ale wz.. wz.. wzz.. wzniósł się ponad tttten kkkk... kkk..kkkolor. Bbb... bogini też jjjj.... jest smokiem. Ggg... - wziął głęboki oddech - Gdy mistrz pojawił się, onnnna mu sssssięęęę pojawiłaaa.... - dodał.

Theodor przyglądał się przesłuchaniu, ale sam nie zabierał głosu. Dopiero kiedy kobold powiedział, o tym, że owa boginni się objawiła zapytał.
- Jak ma na imię twój mistrz i gdzie jest? -

- Xorliviar Błogosławiony - odpowiedział bez zacinania się. - Nnn... nie wiem, mmm... mm... mmmistrz nnnn... nie zdradza swoich planów zw... zzz... zwykłemu słudze.

Alukarda najwyraźniej zaskoczyły wiadomości przekazywane przez kobolda.

-Tiamat osobiście zaszczyciła tę jaskinię? Parę koboldów i smoka? Jak duży jest wasz mistrz? Musi być na prawdę potężny skoro zwrócił uwagę bogini.

- Bbb... bardzo. - odpowiedział jednym słowem.

- Gdzie był ostatnio kiedy go widziałeś? - doprecyzował pytanie, a w duchu skarcił sam siebie, gdyż zawsze twierdził, że jeśli nie potrafi się uzyskać odpowiedzi, to znaczy, że źle zadaje się pytania.

- Coś nie układa mi się rozmowa z tym pokurczem. Przeceniłem go. To zwyczajny kobold - pokręcił głową wyraźnie zawiedziony. W końcu czego się spodziewał, że gad przejmie się losem złożonych w ofierze pobratymców, będzie chciał obalić tyrana?

- Smok wybraniec Tiamat. Pozostaje chyba poderżnąć koboldowi gardło i uciekać.

- Jeśli to wszystko... - Adrian mocniej trzymał kobolda. Jeśli nikt nie miał już pytań, chciał z nim skończyć.

Theodor starał się przypomnieć sobie coś o chromatycznych smokach i ich bogini. Tiamat była według legendy ich matką, a jej postać odzwierciedlała każdy aspekt chromatycznych smoków. Była ambitnym i mściwym bóstwem, pragnącym ponad wszystko władzy i kontroli. Zielone smoki natomiast były uznawane za mistrzów manipulacji, nie tylko dzięki ich dyplomatycznym umiejętnościom, ale może i przedewszystkim ich umiejętności wpływania na i kontrolowania umysłów. Lubiły leśne tereny, w szczególności te nasączone energią fae.

- Wwww... swww.. sww... swwojej komnacie. - odpowiedział na pytanie kobold.

- Ostatnie pytanie. - powiedział Theodor, sugerując, że po tym los kobolda nie będzie go już interesował. - Jak stąd trafić do komnat twojego mistrza? -

Oczy kobolda szeroko się otworzyły ze zdziwienia. Zaczął myśleć, zerkać na boki aż w końcu.

- Prosto głównym tunelem. - po czym zaczał się w modlić szeptem do tiamat o pomoc. I co ciekawe... ta mu jej udzieliła. Kobold zniknął w zielonych płomieniach, na szczęście Adrian uskoczył w odpowiednim momencie. Kobold nie spalił się, lecz po prostu zniknął. W oddali usłyszeliście krzyki i hałas. Chyba już wiecie gdzie się przeniósł. Niezmiernie ciekawym jednak było, że Tiamat zareagowała i pomogła zwykłemu koboldowi. Co było dla niej tak istotne w tej dolinie?

- No cóż, zakładam, że teraz ucieczka nie ma sensu. Osobiście wolę się zmierzyć z koboldami i tym ich smokiem, w tych korytarzach, gdzie mamy przewagę terenu, bo nie mogę nas otoczyć, niż uciekać, i dać się w lesie wciągnąć w zasadzkę, lub wystrzelać z łuków. Zresztą zawsze można spróbować negocjacji. - Zakończył, ale dodał po chwili. - Nie wspominajmy nic o naszym najcenniejszym krysztale.

- Przewage to mają oni, widzą po ciemku i znają teren. Postawisz swoje życie na to, że nie zajda nas od tyłu? Jeśli zablokują nas w tej jaskini to wezmą nas głodem. Wynośmy się z jaskiń natychmiast. - odpowiedział Hessowi ruszając do wyjścia. Zabójca oczywiście zakładał możliwość zasadzki przed wyjściem dlatego szedł bardzo ostrożnie.

Alukard przytaknął zabójcy i ruszył jego śladem do wyjścia. Idąc powiedział przez ramię.

-Wiejmy ile sił w nogach! W tej dolinie jest mnóstwo miejsc gdzie można się ukryć i uciec. - poganiał czarnoksiężnik.

- Taborze, jest tu jakieś przejście w nieużywane zamknięte korytarze, gdzie można by się schować? - spytał czarodziej.

Tabor pokręcił głową.

- Nie znam żadnego... dalej są jeszcze inne tunele i rozwidlenia, ale rozchodzą się one bardzo blisko głównego tunelu, poza tym koboldy pewnie już je jakoś wykorzystały... - dodał.

W oddali głosy koboldów stawały się coraz głośniejsze.

- Dobrze, - powiedział Theodor, widząc, że reszta nie jest skłonna do szybkiego podjęcia decyzji. - Idźmy do wyjścia. - I ruszył za Adrianem.

Decyzja zapadła. Drużyna miała uciekać. Drużyna spakowała co nazbierała do swoich plecaków i pobiegła ile sił jej w nogach w stronę nieużywanego wyjścia. Odgłosy tupoczących koboldów stawały się coraz bliższe. Tabor okazał się być niezły sprinterem i jako pierwszy dobiegł do tunelu prowadzącym do wyjścia.

- Szybciej!- krzyknął.

Zza rogu głównego tunelu wyłoniła się mała armia koboldów. Większość miała w ręku włócznie, i co ciekawe, groty owych włóczni świeciły w ciemności, wyglądały też na częściowo przezroczyste...

-To kryształy! To kryształy z jaskini!- krzyknął Draugdin dobiegając do Tabora.

Inne koboldy miały laski, kusze, niektóre nawet miecze, jedno jednak łączyło ich broń - kryształy. Czy to wplecione w trzonek laski, czy służące za grot bełta, każda broń mogła siać spore zniszczenie dzięki magicznym kryształom, choć nie było wiadomo czy owe efekty nie mają tylko jednorazowego użytku.

Reszta drużyny dobiegła do tunelu, Tabor był już przy wyjściu, i kiedy inni mieli do niego dołączyć... poczuli dziwne ukłucie gdzieś z tyłu głowy, jakby jakąś myśl, żeby zostać i w spokoju porozmawiać i wyjaśnić sprawę. Koboldy stanęły, a przed ich tłum wyszedł przystojny elf o czarnych włosach i zielonych oczach, które zdawały się lśnić w ciemności.

Adrian stanął oszołomiony, dołączył do niego Alukard. Słodkie podszepty w głowie pchały ich nie w stronę wyjścia, a elfa o szmaragdowych oczach. Poczuli szarpnięcie. Draugdin i Carric zaczęli ich na siłę ciągnąć w stronę wyjścia.

Elf powolnym krokiem szedł w stronę grupki, nie przejmując się w zupełności walką, która wybuchła między członkami drużyny. Z każdym krokiem szepty były silniejsze i ci, którym udało się oprzeć mocy smoka wiedzieli doskonale, że nie długo i oni się mu poddadzą.

Druid nagle wyciągnął jeden z zielonych kryształów, które znalazł w jaskini. Skoncentrował się na nim, aż małe punkciki światła zaczęły w nim wirować. Najpierw nieśmiało, potem coraz szybciej, szybciej... aż w końcu cały kryształ zaczął lśnić zieloną poświatą, która ogarnęła na chwilę całą drużynę. Szepty w głowach znikły, nie tracąc czasu grupa rzuciła się do ucieczki. Elf-smok również zaczął biec, a za nim koboldy.

-Złapać ich! Natychmiast! - był wściekły, bardzo wściekły. I choć jedynym sposobem ucieczki było wydostać się z kopalni to grupa dobrze wiedziała, że na zewnątrz elf będzie mógł przybrać swoją prawdziwą postać...

Biegliście ile mieliście sił w nogach, zebrane kryształy wcale wam w tym nie pomagały, przygniatając swoim ciężarem wasze ramiona. Obejrzeliście się w tył, tylko na chwilę i zobaczyliście go...



Smok był cały zielony i duży... bardzo duży. Choć jego łuski były zielone, mieniły się one wieloma barwami w słońcu, zupełnie jakby ktoś posypał go proszkiem ze zmielonych różnokolorowych kryształów. Pysk smoka zdobiły cieliste wąsy, swobodnie spływające w dół nadające mu szlachetny wymiar. Gdzie nie gdzie widać było złote, ozdobne obręcze. Błogosławiony rozwinął swoje potężne skrzydła i zrobił próbny zamach, którego nawet wy czuliście na karkach mając do już daleko za sobą. Smok zaczął węszyć powietrze, oczy mu się zwęziły i... prawie by ruszył w waszą stronę. Coś jednak nagle go rozproszyło i zamiast tego ruszył w stronę gór, koboldy za nim.

Po długim i męczącym biegu grupa zwolniła i przeszła do zwykłego marszu. Nie zostało im zbyt wiele czasu do końca zmierzchu, więc nie mogli się zatrzymać na odpoczynek. Nie pomagała też nasilająca się moc grobowca, który wysysał energie witalne z okolic. W półprzytomni dotarliście do miejsca pochówku Hesperydy.

Czerwone promienie zachodzącego słońca obmyły grobowiec w ponurej poświacie. Zaschnięta krew znowu zdawała się świeża, wydawała się wręcz kapać z ołtarza... ignorując to wszystko, powoli, ostrożnie Carric zaczął ustawiać zielone kryształy dookoła grobu. Ustawił ich 5, a następnie połączył liniami ułożonymi z liści tworząc pentagram. Zaczął rytuał.

Szeptane słowa druida roznosiły się na wietrze niczym nasiona pszenicy, delikatnie unosiły się na nim pozwalając wiatrowi robić swoje. To one były na łasce wiatru, to one polegały na nim, nie on na nasionach. Druidzi wiedzą że służą naturze, a nie natura im.

Szept przeszedł w ciche nucenie. Wiatr wzmógł się, żółte liście z drzew oderwały się od gałęzi i zaczęły krążyć w okół druida i grobu. Zielone kryształy rozbłysły. W ich blasku żółte liście znowu stawały się zielone, trawa odżywała, powietrze stawało się świeże... grób również stawał się... jakby... żywy. Krew zniknęła, kości porwał wiatr. Goła skała pokryła się puszystym zielonym mchem. Rytuał się powiódł. Druid zamilkł, a wraz z nim wiatr. Liście opadły na grób i druida, lecz obydwoje stali w bezruchu pozwalając im spadać gdzie tylko sobie zapragną.

Ciszę przerwał Tabor.

-Co teraz? To już koniec? - wyrwał grupę jakby z transu, wpatrującą się w ciszy na dzieło druida.

-Śpiew?- rozejrzał się Alukard. Ptaki znowu zaczęły śpiewać, i choć drzewa wciąż miały pożółkłe liście to widać było również nowe zielone pąki.

-Tak- odezwał się druid a jego głos zagrzmiał jak grzmot rozdzierający niebo. Był jak esencja natury skompresowana w jednym punkcie.

Grób pękł. Pojawił się duch.

Jej kontury były nieco rozmazane, ale była egzotycznej urody. Skóra opalona jak u mieszkańców południa, czarne jak noc włosy, czerwone jak krew usta, uśmiech jak ze snu i fioletowe oczy tak głębokie, że można w nich utonąć. Miała na sobie białą suknię zakrywającą jędrny dekolt i idealną sylwetkę. Spojrzała z uśmiechem na druida i ze smutkiem na grób.

-Szkoda go...- a jej głos był jak tysiące dzwonków grających w idealnej harmonii ze sobą, której żaden muzyk nie jest w stanie powtórzyć. -Muszę jednak opuścić to miejsce... może tu przyjść ponownie... - spochmurniała. Jej włosy poruszyły się jakby niesione wiatrem i opadły. Znowu spojrzała na druida.

-Dziękuję, nagrodę znajdziesz w środku.- i rozsypała się na setki fioletowych motyli lecącym w stronę zachodzącego słońca.

W środku grobu druid znalazł coś co rzeczywiście mogło mu się przydać - magiczny totem.

Zbliżała się noc i po dniu pełnym wrażeń grupa musiała znaleźć sobie miejsce do spania. Najpierw oddalili się od grobu hesperydy, nie chcąc kusić losu, następnie zaczęli szukać miejsca do spania. Znaleźli niewielką polanę gdzie mogli rozbić obóz, ale dość blisko znajdowała się niewielka jaskinia, która mogła zapewnić dach nad głową, o ile nie mieszkał w niej żaden niedźwiedź.
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 20-09-2011 o 22:04.
Qumi jest offline  
Stary 21-09-2011, 22:48   #85
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Gdy zobaczył smoka i koboldy uzbrojone w magiczne kryształy, był przekonany, że to jego ostatnie chwile. "Kto mógł przypuszczać, że głupie koboldy wpadną na to żeby wykorzystać kryształy." Widząc jak smok odlatuje upadł na kolana i płacząc zaczął się modlić do Asmodeusza.

Widząc, że towarzysze mu się dziwnie przypatrują natychmiast się opanował i wstał. "Cholerne emocje, nigdy przecież nie byłem religijny."

Resztę drogi oglądał się za siebie i patrzył w niebo, nie zauważył jednak niczego niepokojącego.
Dzień dał się mu we znaki. Walka, rany i szczęśliwe uniknięcie śmierci wszystko to wyczerpało go. Był głodny. Jak tu jednak myśleć o spokojnym śnie gdy z nieba może na ciebie spaść smok a dziwny fenomen magiczny może wessać cię w pustkę.
- Hej drużyno! Jakieś pomysły co do noclegu? Ciekawe co się wyprawia teraz w moim domu. Pewnie moje wina już znalazły amatora.
Westchnął smętnie i zadarłszy głowę popatrzył na pojawiające się na niebie gwiazdy.
 

Ostatnio edytowane przez Ulli : 21-09-2011 o 23:49.
Ulli jest offline  
Stary 21-09-2011, 23:39   #86
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Gdy oddalili się już dostatecznie daleki Adrian zrównał się z druidem i rzekł:
- Dzięki za tą sztuczkę z kryształami, gdyby nie to pewnie byśmy teraz robili za danie główne.
Podczas rozmowy z driadą stał na uboczu i nie mieszał się. Ale gdy istota zniknęła w chmurze motyli lekko się zirytował i rzekł do druida:
- Mogłeś ją zapytać czy wie co tu się dzieje. Nawet drobna wskazówka jest na wagę złota.

Szukając noclegu zauważyli jaskinie.
- Proponuje tam zanocować. Nie będziemy tak na widoku, jakby smok latał po nocy. Tylko najpierw sprawdźmy czy nic tam nie siedzi w pieczarze.
 
Mike jest offline  
Stary 22-09-2011, 20:32   #87
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Dotarli do miejsca noclegu. Oby tylko było w miarę bezpieczne.
Draugdin był wciąż pod wrażeniem niedawnych wydarzeń. Być może otarli się o śmierć. Jasnym było, że koboldy same by na to nie wpadły. Chociażby na wykorzystanie kryształów jako trzonu broni. No i ten smok.

Jasnym było, że trafił im się niebanalny przeciwnik. Draugdin nie był wystraszony choć drżał przez pewien okres po spotkaniu tak potężnej bestii. Uczucie które w nim dominowało było jednak bliższe respektowi i poczuciu zewu wyzwania niż strachu. Zawsze mu powtarzano, że jedynie idiota nie odczuwa strachu także wiedział, że reakcje jego ciała były prawidłowe.

Szkoda tylko, że spotkanie z duchem driady nie przyniosło wielu odpowiedzi.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 23-09-2011, 18:27   #88
 
Jendker's Avatar
 
Reputacja: 1 Jendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputację
Druid był zmęczony gdy doszli do polany. Nie fizycznie, był na tyle szybki że nie musiał biec z pełną prędkością by dotrzymywać kroku kompanom. Ale psychicznie. To był długi dzień. Wiele się działo. A na końcu smok. Jego jaźń ciągle bolała po tym jak o mało smok nie przejął nad nimi kontroli. Lata ci ężkich tereningów, ascezy, chrtowania dawały teraz swoje owoce. Gdyby nie to, mogło by być z nimi krucho. Nie zamierzał nad tym lamentować. Poprostu był zmęczony. I chciał jak najszybciej odpocząć. Widzać brak organizacji w grupie zaczął.

- Pójdę zobaczyć tą jaskinię. Jeżeli jest czysta, to będzie to najlepsze miejsce. Potem rozbiję tam ukryty obóz. Zostawcie swoje rzeczy na ziemi. Zajmę się wszystkim. Ustalcie warty, przy czym moja niech będzie ostatnia
.- A potem ruszył w kierunku jamy.
Byłą niewielka, długa na 6 metrów, szeroka na dwa, i wysoka na 1,5 więc wysoki elf musiał się pochylać. NIe było w niej śladów bytowania żadnych zwierząt. BYć może to wynik klątwy, może nie. W każdym razie była czasta. Carric wyszedł przed nią i pokazał towarzyszom znak że rozbiją się w tamtym miejscu. Będzie troche ciasno w tylu, ale co zrobić.

Palcem wyrył niewielki krąg w ziemi. Wilgotna i pulchna ziemia nie stawiała oporu, dając zrobić w sobie głęboką bruzdę, uwalniająć swój świerzy zapach. Potem kolejny okrąg, mniejszy, stykający się z większym w jednym miejscu. A potem kolejny. Wyjął z sakiewki przy pasie trochę dziwnego pyłku i rozrzucił wokoło. Wokół wyrysowanego kręgu zaczeły wyrastać kolorowe grzyby. Świeciły się lekkoą poświatą. Powoli spod ich kapeluszy wylatywał swiecący zielony pyłek który osiadał w kręgu, najbardziej zbierająć się w wyryswoanych liniach, ale nie tylko. Powoli formowały się inne znaki. Elf śpiewał. Śpiewał pieśń do natury, w swym języku. Głoś był cichy jak delikatny wietrzyk czasami przypominała głos ptaków. Krąg bił juz pełnią zielonego światła.

Carric stał w środku z podniesionymi rękami i kołysał się delikatnie na boki. Światło zaczynało teraz przybywać z samego lasu. Widać było jak ziemia tętniła od życia które wysłuchiwało prośby druida. Korzenie leciały teraz w kierunku jaskini. Powoli dookoła niej zaczęły wyrastać niewielkie krzaczki, wnętrze porastało się niewielki mchem. Teraz niewielki zielony duchy, w formie niewielkiego ptaka ciągnął do środka posłanie druida. Podobne duchy pojawiły się przy pozostałych. Posłanie Draugdina niosła armia zielonych mrówek, koc Adriana odpinały świetliste wiewiórki. Po dłuższej chwili wszystko zniknęło w wnętrzu jamy, ona sama zaś, pośród wielu małych krzewów. Całe to przedstawienie trwało jakieś dziesięć minut. Elf ściszył głos, po czym światło kręgu znikło, a jego samego nie było już widać. Znikły też grzyby. Druid odwrócił się do kompanów.

- Spanie gotowe, jedzenie czeka w środku. Ja idę spać.
 
Jendker jest offline  
Stary 24-09-2011, 16:23   #89
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
No cóż, można się było spodziewać czegoś takiego jak to co się stało. Może nie samej teleportacji kobolda, ale tego, że podniesie się alarm. Za sugestią innych, jak się okazało słuszną, wszyscy rzucili się do ucieczki. Theodor okazał się niezwykle szybki, jak na staruszka poruszającego się o lasce, która gdzieś swoją drogą znikła.

Całe to zamieszanie minęło jak sen, bieg, pojawienie się smoka, koboldy z bronią wspomaganą kryształami, czar otumanienia i błyskotliwe użycie kryształu przez druida.
Hess'a najbardziej zainteresowało skrzenie się smoka, to by wiele tłumaczyło, dlaczego potężny smok siedzi w takiej dziurze. I co Tiamat ma z tym wspólnego. Co prawda powodowało o tyle samo, albo nawet więcej pytań, ale na razie mają coś, co on sam nazywał rozeznaniem. Jak tylko zatrzymają się będzie musiał porozmawiać o tym z innymi.
Teraz należało zrobić jedno, smok potrzebował kryształów, wiec należy je niszczyć. Na ostatnim odcinku rzucił zaklęcie (Scorching Blast), w ostatnie skupisko kryształów jakie widział. To nie wiele, ale liczył, że w trakcie wybuchu magicznej energii, padnie kilka koboldów, i może w połączeniu z kryształami, które mają w broni, powstanie coś na wzór reakcji łańcuchowej.

Kiedy wydostali się z jaskini, wpadli w drzewa, ale smok nie potrzebował ich widzieć, wciągnął kilka razy powietrze, i spojrzał w ich stronę, a po chwili ruszył w przeciwną stronę, odciągając koboldy. Hmm, Theodor spodziewał się, że atak nastąpi za chwilę z powietrza, jednak oddalili się znacznie i nic się nie stało.

Nic się także nie stało przy grobie driady, gdzie Carric odprawił rytuał. Mag chciał zapytać o kilka rzeczy niezwykłego ducha istoty z Fae, ale ta jak szybko się pojawiła, tak szybko znikła.

Oddalili się jeszcze trochę, będąc już kompletnie wyczerpanymi, szukali bezpiecznego miejsca na obóz. Hess chciał już wyjmować rozkładany obóz, który zyskał z magicznym plecakiem, ale druid pochwalił się ciekawszym, i co Theodor musiałby przyznać lepszym rozwiązaniem, więc nie wyjmował swojego obozu.

- Mogę wziąć ostatnią wartę. - powiedział będąc już w środku - ale zanim pójdziemy spać, chcę wam powiedzieć kilka rzeczy. Może rano ktoś obudzi się z dobrym pomysłem, albo jakimś wnioskiem. Po pierwsze, chyba wszyscy zauważyli to szklenie się smoka, zakładam, że wykorzystuje on kryształy z kopali, aby się wzmacniać, i korzysta z ich magii. To by tłumaczyło co tak potężna istota robi w takiej mało znaczącej kopalni. Kolejną rzeczą która mnie zastanawia jest pytanie. Co Tiamat chce poprzez to uzyskać. Nie wydaje mi się, aby chodziło o samą magię, ona może jej udzielać swoim wyznawcom. Chyba, że szuka czegoś niezwykle potężnego, jakiego z unikalnych kryształów, ich moc jest niejednokrotnie bardziej potężna od mocy przeciętnych kapłanów. Coś jak kryształ który znaleźliśmy, a w którym prawdopodobnie spoczywają teraz wasi bliscy.
No i co odciągnęło smoka, przecież na otwartym teranie nie byli dla niego wyzwaniem. W jaskini po prawdzie także nie, ale to inna kwestia. Mam nie jasne wrażenie, że coś go wezwało, i wielka szkoda, że nie mogliśmy sprawdzić gdzie podążył.
-
 
deMaus jest offline  
Stary 24-09-2011, 17:32   #90
 
Storm Vermin's Avatar
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
Erik był zziajany i przerażony, ale cały, za co dziękował wszystkim bogom, jacy mu tylko przyszli do głowy, w szczególności swojemu patronowi. Obiecał też sobie już nigdy więcej nie pakować się na ślepo do siedziby wroga.

W sumie, cała wyprawa nie skończyła się aż tak źle. Drużyna zdobyła wiele kryształów, które z pewnością przydadzą się później, a kapłan uzyskał potwierdzenie plotek o obecności silnie rozwiniętego kultu Tiamat. Co prawda, Delbor nie miał pojęcia, czemu bóstwo zdecydowało się poświęcić tak wiele uwagi Xorliviarovi, ale była to zagadka, którą można było zająć się nieco później, w bardziej sprzyjającym rozważaniom otoczeniu. Z drugiej strony, duch driady nie był zbyt pomocny, ale przynajmniej w lesie nie było czuć już tego upiornego smrodu zgnilizny.

- Miejmy nadzieję, że cokolwiek odwróciło uwagę smoka, zajmie go na długo. - stwierdził Erik, przygotowując się do snu. - Przydałoby się dobrze wypocząć, jeśli chcemy jutro zbadać tą wieżę. - dodał nieco markotny.
 
Storm Vermin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172