Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-09-2014, 19:32   #111
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację

NIECH ROZPOCZNIE SIĘ BITWA!

Magiczna jasność, przyklejona do pocisku czarodzieja przeszyła mrok nocy, zwielokrotaniając i wypaczając cienie... ale i odsłaniając to, co było niewidoczne. Mroczna zasłona opadła niczym odcięta nożem. I pojawili się wrogowie, a Harpagon tylko na to czekał.


- Ognia! - wrzasnął do towarzyszy i sam posłał bełt z narychtowanej w ciemnościach kuszy w najdogodniejszy z celów. Rozładowana kusza była już mu zbyteczna, więc odrzucił ją i ramię w ramię z Baylem ruszył na spotkanie wrogów.
- Im mocniej ich przyciśniemy, tym mniej chętni będą na atakowanie innych - rzekł przez zęby.
Ich ściana tarcz była raczej nieduża, ale posiadanie u boku towarzysza oznaczało że o jeden bok mniej można się martwić.

Gdyby sytuacja była inna, gdyby nie było wrogów - lub byłoby dawno po sprawie, Harp myślałby o męstwie swoich towarzyszy - Quentina, który odsłonił się rzucając czar, Maarin, która bez mrugnięcia okiem rzuciła się pod ostrzał by uleczyć Bayle'a... nawet Valeriusa, który mimo swojej pseudo-egoistycznej postawy i manier szydercy walczył dzielnie jak wojownik.
Może myślałby też o idiotycznym wydźwięku sytuacji, gdy w oczach towarzyszy był paranoicznym maniakiem, a on prawie uwierzył i zapomniał o prawdzie wpajanej w koszarach - strażnik łatwowierny i nie przestrzegający rutyny to martwy strażnik.
Ale na te i inne rozmyślania przyjdzie czas później. Teraz liczyło się tylko jedno. Teraz był czas krwi, krzyków i mroku w sercu. Czas zabijania.


Wspomnienie Harpagona

Cztery lata lata temu

Mimo tego, że wraz z Harpem kandydatami do straży zostawało tylko dwóch chłopców, wydawało się, że pompa byłaby nie mniejsza niż gdyby przyjmowano setkę, a gościem była cała śmietanka arcykapłanów i okolicznych feudałów.



Broń strażników i rycerzy lśniła, stoczono kilka rytualnych pojedynków, zaś kandydaci udowodnili, że nie boją się stawić czoła przeciwnikowi w ostrej walce. No, tak ostrej, na ile pozwoliły stępione ćwiczebne miecze, zamknięte hełmy i pikowane ochraniacze. Było wspólne śpiewanie pieśni, zaproszeni ilmateranie pobłogosławili młodzików i życzyli im owocnych treningów.
Na koniec zaś Sir Castor wygłosił piękną mowę o poświęceniu dla towarzyszy broni oraz honorze, jakim jest śmierć w obronie wiary i współwiernych. Serce młodego Harpa spijało słowa z ust rycerza, czując że jego powołanie zaczyna się właśnie dziś.

Potem zaś uroczystość się skończyła, wszyscy udali się na niewielką ucztę - w końcu każda okazja jest dobra do ucztowania, zaś kandydaci zostali sam na sam z nijakim Gustavem, wyglądającym jakby urodził się na baczność, pił tylko olej do konserwacji zbroi i zagryzał kośćmi wrogów - lub rekrutów. "Żołnierz" miał wypisane na skórze, a "Śmierć" na prawicy. Nie dosłownie, ale wtedy Harp mógłby uwierzyć i w to.
- Zapomnijcie co powiedział. To nie wy macie oddać życie za Ilmatera. To te durne skurczysyny co zagrożą klasztorowi czy naszym, mają oddać swe życie za któregoś z tych piekielnych pomiotów, których w swej durnocie czczą. I nie myśleć mi kurwa inaczej!
Nie trzeba wspominać, że podniosły nastrój prysł, a piwo na uczcie smakowało zupełnie inaczej?


 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 17-09-2014 o 19:40.
TomaszJ jest offline  
Stary 18-09-2014, 20:32   #112
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Światło było słabe. Nie sięgało do wychowanków klasztoru i ich kroki musiała charakteryzować ostrożność, spowodowana ilością prawie niewidocznych przeszkód. Niewielką mieli wiedzę na temat potworów, nauki rzadko wspominały o ich specyfice, aczkolwiek orki były jednym z tych najbardziej znanych szkodników w Faerunie. Nie tylko Harpagon i Bayle, ale również ci słuchający opowiadanych wieczorami historii mogli wiedzieć, że stwory te widzą w ciemności. Dawało im to dużą przewagę.
I sprawiało, że skradanie się po otwartym terenie nie ma większego sensu.

Przewagi na szczęście dało się zmniejszać. Przez ciemność przemknęły trzy bełty, jeden za drugim, ale tylko jeden z nich trafił - w tarczę Harpagona, który poczuł uderzenie na trzymającym ją ramieniu. Już biegli ku orkom. Drugi z nich odrzucił kuszę i zamiast tego uniósł tarczę i solidny topór, zajmując miejsce obok swojego pobratymca, w przejściu bramnym na teren starej świątyni. Marny stan sprawiał, że nie było to jedyne miejsce, którym dało przejść się dalej, ale na pewno najłatwiejsze i najszybsze. I tę możliwość blokowały potwory, porykiwaniem i uderzaniem w tarcze szykując się na przybycie wojowników. Jeden z nich oberwał magicznym pociskiem, ale tylko potrząsnął głową, nie cofając się o krok.

Bayle i trafiony ork rzucili się na siebie pierwsi. Miecz paladyna wszedł głęboko poniżej tarczy, krew bryznęła. Jego przeciwnik nie pozostał dłużny i człowiek zachwiał się, cofając do tyłu. Na szczęście miał zbroję i musiała ona powstrzymać częściowo siłę uderzenia. Świątynny strażnik miał jak się okazało pecha. Tuż przed pełną szarżą potknął się o coś zupełnie niewidocznego, leżącego na ziemi. Zrobił kilka szybkich kroków, łapiąc równowagę i wyprowadził cios, bardzo nieporadny. Ostrze miecza zsunęło się po tarczy jego przeciwnika, na szczęście jego własna zatrzymała również uderzenie oponenta. Obaj odsunęli się na pół kroku, odzyskując pełnię władzy nad swoimi ciałami.

Pojawił się w tym czasie drugi jaśniejący obiekt, który zaczarowała Mill’ya, rzucając za orki, pomiędzy nie a wieżę. Światło ujawniło nagle trzeciego oponenta, tego, który pragnął mocy.


Z daleka i w półmroku wydawała się ludzka lub przynajmniej należąca do ras uznawanych za znacznie mniej niszczycielskich i złych od orków. Może to było nocne złudzenie. Nieznajomy właśnie ładował podwójną kuszę, kiedy wyraźny pocisk przemknął tuż obok niego. Musiała wystrzelić go Dia. Zmusiła go tym samym do ucieczki. Prosto w kierunku wieży.
- Nie dostaniecie tego!
Valerius i Quentin, wraz z podążającą szybciej Elin, zbliżyli się do muru. Orki po bokach chronione były przez resztki bramy, ale mury wszędzie wokół były pokruszone i przeskoczenie nad jakąś z większych wyrw nie wydawało się trudne. Niestety, uciekający obcy był już bardzo blisko wejścia.

Światło w szczelinach okiennych zrujnowanej budowli znajdowało się już na wysokości drugiego piętra.
 
Lady jest offline  
Stary 20-09-2014, 19:25   #113
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kapłanka zamarła na ułamek sekundy widząc jak ork rani Bayla. Musiała się zbliżyć do walczących aby móc ich uleczyć. To też zrobiła.

- My tego nie chcemy! - odkrzyknęła Maarin mając w duchu nadzieję, że naprawdę tak jest. - Nie musimy walczyć! Proszę!

Dziewczyna nie była by sobą gdyby nie spróbowała jakoś załagodzić sytuacji. To nie były złośliwe koboldy, ani zwierzęta. Chciała aby to podziałało i nie trzeba było dalszego rozlewu krwi. Nie łudziła się, że za każdym razem może coś takiego podziałać. Kapłani Ilmatera jako jedni z niewielu, jeśli nie jedyni, wierzyli w zmianę istoty na lepsze. Potrafili też przebaczać za krzywdy im wyrządzone. O ile były wyrządzone nieumyślnie, albo w wyniku pomyłki.

Pytaniem było, czy nieznajomy zamierzał zdobyć moc Bhaala za wszelką cenę czy to było jedno wielkie nieporozumienie. Mimo chęci pierwsza opcja wydawała się bardziej prawdopodobna.
 
Asderuki jest offline  
Stary 20-09-2014, 21:23   #114
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Valerius przywołał gestem niewidoczny dysk na lewym przedramieniu. Iskrząca tarcza, którą chciał się osłaniać przed ciosami. Zaklinacz uśmiechnął się smutno słysząc nawoływania Maarin. Szlachetna próba, niemniej nie mająca szans na powodzenie.
Wszak ów mężczyzna nie zaczął swych działań od prób negocjacji, czy przekradnięcia się obok nich. Nie, on od razu przeszedł do konfrontacji atakując ich zdradziecko.

Ktoś to zrobi, a następnie zniszczy pozostałych. W tym was.
Czuję krew pana, rozrzedzona, ale ciągle obecna.



Ni to przepowiednia, ni groźba widma nadal brzmiała w uszach zaklinacza
Valerius więc nie zdziwiłby się, gdyby ów osobnik po wyjściu z wieży postanowił ich zabić... ot, tak dla wyeliminowania potencjalnej konkurencji.
Z dłoni Valeriusa wysunęły się szpony, gdy ładował kuszę.
Zaklinacz nie miał złudzeń co do sytuacji. Musieli się przebić do wieży i powstrzymać lub ubiec owego osobnika. Nie mieli wyboru...
Nie miał też złudzeń co do swej sytuacji, wolał nie testować swych pazurów przeciw ciężkozbrojnym orkom. Dopóki Harp i Bayle walczyli na pierwszej linii wolał się ograniczyć, do kolejnego użycia kuszy.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 20-09-2014, 22:27   #115
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację

POWSTRZYMAĆ OBCEGO

Harp czuł na sobie napór orczych uderzeń, ale czuł się pewnie. Początkowe potknięcie wytrąciło go z rytmu, ale potem - zadawane raz za razem pchnięcia tarczą i pchnięcia zza tarczy, znajomy rytm. Bayle - szkolony wprawdzie na fechtmistrza niż nawykłego do walki w grupie żołnierza - był na tyle bystrym szermierzem, że w mig złapali wspólnie rytm i zatrzymali nacierających zielonoskórych. Harp widział, że młody paladyn krwawi, oberwał nieco od wroga nim stanęli ramię w ramię, ale trzymał się. Harp mu ufał, bo wiedział że jego ostrze go nie zawiedzie, tak długo jak paladyna nie zawiedzie serce.


Tak naprawdę nie wiedział o co dokładnie chodzi, ale to było nie istotne. Miał swoje zadania - bezpieczeństwo drużyny i odzyskanie relikwii. Przepowiednie i inne rzeczy zostawiał zawsze Quentinowi i Maarin, ich bowiem interesowały te sprawy... jednak miał wrażenie, że...

Pfhssssffffuuuu....

Kolejny świecący pocisk przeleciał mu nad ramieniem i oświetlił trzeciego przeciwnika - ni to kobietę, ni mężczyznę, hermafrodyczna sylwetka typowa dla niektórych elfiej krwii, najwyraźniej to on tu dowodził. I chciał dostać się na górę. Nie trzeba było taktycznego geniusza by domyślić się, że nie należy mu na to pozwolić.

Łup! Kolejny cios orka sprawił, że uniesiona tarcza osłoniła mu głowę, poczuł ramię Bayla, który ścieśnił dystans osłaniając lukę, która powstała.
- Cztery kroki w tył. Jak zrobią miejsce - ja atak na obu, ty wymijasz i gonisz tamtego. - powiedział paladynowi - Dam obu radę. Na trzy.
- Raz...dwa...- zdawałoby się że to właśnie zielonoskórzy wybijają rytm swoimi uderzeniami... TRZY! TO KURWA ROZKAZ!

Harp natarł tarczą na orka po jednej stronie, starając się nabić go na krótki i masywny kolec na umbo, lub conajmniej powalić, drugiego zaś pchnął krótkim mieczem, podstępnym ciosem w podbrzusze, a potem w nogę.

Zamierzał związać walką obu, dając paladynowi okazję do oderwania się od nich i gonitwę za właściwym sprawcą całego zamieszania, a następnie cofać się w sposób kontrolowany przed ich ciosami tak, by wystawić ich plecy przyjaciołom.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 20-09-2014 o 22:37.
TomaszJ jest offline  
Stary 22-09-2014, 11:06   #116
 
Ferr-kon's Avatar
 
Reputacja: 1 Ferr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znany
Quentin stanął obok Valeriusa i zacisnął dłonie na kuszy, starając się jak mógł, żeby nie dać po sobie poznać, jak bardzo jest przerażony tą sytuacją. Widać to było doskonale w jego oczach, ale nie wyglądał, jakby miał zamiar się teraz wycofywać.
- Mam pomysł - mruknął, po czym wychylił się, patrząc w kierunku walczących.
- KOLORY! - krzyknął, a chociaż Bayle mógł nie zrozumieć, mimo wszystko Quentin znał już trochę Harpagona i ten wiedział, że to sygnał, by przygotował się do zamknięcia oczu. Mag puścił kuszę jedną dłonią i wyciągnął z sakiewki trochę kolorowego pyły, który po wykrzyczeniu słów zaklęcie wyrzucił w powietrze, a ten pomknął w kierunku orków, rozbłyskając tęczowymi barwami.
 
Ferr-kon jest offline  
Stary 23-09-2014, 19:47   #117
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Harpagon od razu zdał sobie sprawę, że jego przeciwnik jest nie tylko większy, ale i silniejszy. Od uderzeń i naporu na tarczę strażnikowi zdrętwiało całe ramię. Co gorsza, nie wychodziły mu wypady, krótki miecz nie sięgał przeciwnika mającego przewagę zasięgu ramion i oręża, bowiem solidny topór śmigał w powietrzu niczym dziecięca zabawka. Trwali w impasie, w przeciwieństwie do potyczki obok, gdzie to szermiercze umiejętności i pewne doświadczenie Bayla zaczęły przeważać i ork słaniał się na nogach, zahaczony jeszcze dwa razy mieczem paladyna. Ryknął wściekle, ale czerwona mgła zasnuwająca jego głęboko osadzone oczy nie pozwalała mu uciekać.

Nie przeszkadzała natomiast temu, który umyślił sobie zdobyć potęgę. Biegł sprintem, nie oglądając się za siebie i ignorując, być może nawet nie słysząc słów Maarin. W powietrzu głośno świsnęła wystrzelona przez Dię strzała, nie trafiając celu, wybiegającego już blasku magicznego światła. Harp naparł na orka, zderzając się z jego tarczą i mieczem atakując drugiego potwora. Bezskutecznie. Przepchnięcie takich wielkich bestii okazało się ponad siły wojownika. Paladyn i tak nie był w stanie biegać, rana zadana przez orka, i druga od bełtu, skutecznie utrudniały mu niektóre ruchy.

Valerius wystrzelił, trafiając wielką, ranioną już zieloną sylwetkę. Potwór zacharczał i opadł na kolana, szybko dobity przez Bayla. Elin zrobiła imponującego susa nad skruszonym fragmentem muru i przeturlała się, chwilę później biegnąc już w kierunku uciekiniera. Za późno. Wejście wieży błysnęło nagle krwistoczerwonym światłem, na ułamek chwili ukazując sylwetkę ich przeciwnika. I zaraz go nie było.

Większości z nich nigdy nie dane było zobaczyć magicznego portalu, ale to właśnie wyglądało jak jeden z nich. Drugi ork nie namyślał się wiele, widząc padającego kompana. Rzucił się do ucieczki w stronę wieży, sadząc wielkie susy. Magiczne kolory wystrzeliły z rąk Quentina, ale stwór strząsnął z siebie ich efekt, nie zwalniając. Wystrzelona przez rudowłosą strzała utknęła w zbroi na plecach potwora, ale to także go nie spowolniło. Elin stała mu na drodze, ork wydawał się być od niej ze dwa razy większy.
Po dziwnym osobniku, który do nich krzyczał obecnie nie było śladu. Za to światło było już na trzecim, przedostatnim piętrze zrujnowanej wieży.
 
Lady jest offline  
Stary 25-09-2014, 21:56   #118
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Valerius widząc rozwój sytuacji nie wahał się ani chwili. Nie chciał narażać Elin, więc ponownie sięgnął po magiczny pocisk. Energia zaklęcia w postaci świetlistej kuli mocy pognała w kierunku orka. Zaklinacz miał nadzieję, że to wystarczy by go dobić. Nie zamierzał jednak się zatrzymywać. Ich główny wróg podążał coraz bardziej w głąb wieży i mieli coraz mniej szans by go powstrzymać.

Zaklinacz miał nadzieję, że przeciwnik zadowoli się tym co znajdzie w wieży i zniknie pozostawiając ich w spokoju. Ale niezbyt w to wierzył. Dlatego zamierzał zaryzykować i wedrzeć się do budowli wraz z kuszą i… ostatnim zaklęciem jakie mógł rzucić. Sytuacja znów była parszywa, ale na to Valerius niewiele mógł poradzić. Niestety pośpiech był ważny w tej chwili.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 26-09-2014, 13:08   #119
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację

POWSTRZYMAĆ OBCEGO II

- Cofać, się! Nie napierać idioto! - Harpagon wydarł się na paladyna. Przepchnięcie orków wymagało nieco więcej siły niż mieli, miał zamiar oddać im nieco pola, by walczyć na lepszym dla siebie terenie - tam gdzie Ci dwaj nie będą mieli po bokach chroniącego ich kamiennego łuku, zaś oddając pole można nieco zmniejszyć napór. Ale nie, kurwa! Dla tego nadętego bubka z boskim trzonem w dupie cofać się to nie honor, wystarczy błyszczące ostrze, wiara i nienaganna buzia, na widok której szlachetnie urodzone robią się mokre, klął w myślach żołnierz słowami jednego z wkurzonych strażników. Sam nie miał czasu wymyślać kwiecistych bluzg.

"Ćwiczenie to bezkrwawa bitwa, Bitwa to krwawe ćwiczenia"


Cztery lata temu.
Brzęczenie rynsztunku i krzyki niosły się po dziedzińcu. Krzyczał tylko jeden człowiek, weteran imieniem Gustaw. Pozostali obecni na dziedzińcu mieli dla swoich płuc zdecydowanie lepsze zadania niż wydawanie dźwięków. Właśnie w pełnym rynsztunku zakończyli trzecie kółko wokół dziedzińca i zajęli pozycję parami - każda na jeden słup treningowy.



Jeden, dwa, trzy! Jeden, dwa, trzy! - darł się na gówniarzy musztrujący ich żołnierz - Jeden, dwa, trzy! Kurwa do końca życia będziecie to pamiętać! Jeden, dwa, trzy! - Każdemu "Jeden" i "Trzy" towarzyszyło uderzenie drewnianego, obciążonego ołowiem miecza w słup. "Dwa" - oznaczało uderzenie tarczą. Najprostrze, identyczne ciosy, bez finezji. - Jeden, dwa, trzy! Na łożu śmierci, jako dziadek, będziesz nawet to krzyczał! Posuwając we śnie swoją laskę marzeń będziesz to krzyczał! Będę was ganiał dopóki nie wejdzie wam to w kości tak mocno, by z potem i krwią nie spierdoliło! Myślicie że walka to szemierka, wymyslne ciosy które oglądacie z zapałem na pokazach jarmarcznych szermierzy lub w wykonaniu nijakiego Kastora? Jeden, dwa, trzy! Otóż kurwa nie! Bieg!

Dyszący pod hełmami i ledwo żywi rekruci zebrali się do niemrawego biegu... niemrawego do czasu, bo trzymający lekki buzdygan żołnierz zaczął okładać chłopaków po zbroi, głównie dla efektu, ale musieli też czuć ciosy.

- Wiecie dlaczego biegacie, kapłańskie wymoczki? Wiecie dlaczego wałkujecie trzy proste uderzenia? Bo od tego kurwa zależeć będzie wasze życie! Pewnego pięknego dnia pięknisie dostaniecie prawdziwego wroga, nie jakieś tam koboldy czy gobliny. I czasem może być zbyt kurwa ciężko na piękną szermierkę. Będziecie srać pod siebie z bólu, zmęczenia i przerażenia, miecz będzie się wydawał ciężki jak kurwa mać, wróg niezmordowany i liczniejszy. I wtedy jedyne co utrzyma was przy życiu to szkolenie. Bo wtedy ciało będzie kurwa samo trzymać miecz i tarczę między wami a wrogiem, nawet gdy wy sami już się poddacie! Nawet jak będziecie zatruci, zaczarowani czy konający. Stoooop! Do słupów!
Stanęli w pozycji i znów się zaczęło.
- Jeden, dwa, trzy! Jeden, dwa, trzy! ...

Nowe siły wstąpiły w Harpa spojrzał na Bayla łaskawszym okiem - ciężko ranny, z dużo bardziej skomplikowanym brzemieniem od harpagonowego, mógł nie zauważyć lub nawet nie dosłyszeć planu. Kto wie, może nawet gdyby się udało wyciągnąć orków z ich dogodnej pozycji, paladyn mógł nie mieć siły by biegiem wyminąć wroga. Ale miał siłę, by skrwawić orka równie solidnie jak ork skrwawił jego, pomyślał żołnierz z uznaniem, mimo, że nie taką walkę preferował.
Mimo to cofanie się miało sens i miał nadzieję, że paladyn w końcu to zauważy - gdy orkowie odsłonią flanki da to później pole do popisu towarzyszom. Trzeba tylko postawić Bayla na nogi i powstrzymać ich szefa.
Osłonił się tarczą przed brutalnym ciosem i dźgnął odruchowo, nawet o tym nie myśląc. Następnie zaś - krzyknął krótko do towarzyszy.
- Maaari do mnie!, Reszta - oświetlić tą wieżę! I rozwalić mi tego dowódcę!
A potem cofać zaczęli się orkowie... czy raczej ork. I był to mało elegancki odwrót. Harp zostawił Bayla, by zajęła się nim kapłanka, a sam ruszył naprzód. Ukryty za tarczą ruszył za orkiem szybkim marszem, pewnie stawiając stopy wśród gruzu.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 27-09-2014 o 00:40. Powód: Gapowatość w czytaniu Posta MG, czyli grzech główny, za który oczy winno się wyłupiać. Musiałem dopisać zdanie na końcu.
TomaszJ jest offline  
Stary 26-09-2014, 23:40   #120
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Zejdź mu z drogi Elin! - krzyknęła widząc biegnącego Orka na dziewczynę. Undine zaraz znalazła się przy paladynie. Krzyk Harpa odrobinę przytłoczył ją jako, że była tuż obok.

Maarin wzięła głęboki oddech i modląc się poprosiła o zamianę łask. Lecznicza moc spłynęła z jej dłoni na ciało Bayla, posyłając w zapomnienie ostatni czar.

Kliknij w miniaturkę

Zaraz zaczęła się oglądać za kolejnymi potrzebującymi jej pomocy. O dziwo Harpagon nie wyglądał na mocno poturbowanego ale i tak kapłanka wzięła w dłonie znak Ilmatera i posłała falę pozytywnej energii wokół siebie. Po tym zerwała się na nogi i pobiegła do Elin.
 
Asderuki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172