Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-06-2015, 12:01   #161
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
-Całą przyjemność po mojej stronie polecam się na przyszłość- Powiedział zadowolony kapłan. -Panie Caldwen a może chcecie flagon wody święconej? Mam akurat dwa a wygodniej nim rzucać niż wyrywać kamienie z ziemi-Zaproponował.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 25-06-2015 o 12:07.
Brilchan jest offline  
Stary 26-06-2015, 10:18   #162
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Po dotknięciu różdzką Hotarubi poczuła się jakby jej rana nagle się zaklepiła, a zmęczenie zeszło. Otrzepała się bezskutecznie z brudu. Potem zwróciła się do towarzyszy:
- Dziękuje wam za waszą pomoc. Było to wielce wielkoduszne z waszej strony. A teraz kontynuuje zwiad w tej jaskini. Czy mam się na czymś skupić konkretnym?
-No wiadomo, szkielety i takie tam biedne sztworki. Ale uważaj na nekrokruki. To ptaki nekromantycznych zdolnościach, które wskrzeszają legony, albo Vroki… tu chyba nie ma vroków? - paladyn pobladła.
- Bądź ostrożny - podpowiedział Caldwem choć doskonale wiedział, że mówienie tego na głos jest zbędne - Może tu być więcej nieumarłych.

Hotaruri tak jak zapowiedziała kontynuowała zwiad tym razem chroniona przez modlitwę Lajosa która miała uchronić ją przed wzrokiem umarłych. Tunel był wąski i pozwalał na przejście tylko jednej osobie tak więc mieli szczęście że zniszczyli szkielety zanim udali się dalej walka w tak wąskim korytarzu skończyła by się dla nich fatalnie. Wkrótce dotarła do końca tunelu który prowadził do niewielkiej groty która była częściowo zalana. Jednak tym co przykuło jej uwagę była duża drewnianą skrzynia na której wieku siedział samuraj. A przynajmniej jego szkielet którego dłoń spoczywała na rękojeści krótkiego miecza jak by w gotowości. Zwrócony był w stronę jedynego wejścia do groty jak by na coś czekał. Przez chwilę wyglądało jak by drgnął i mogła przysiąc że patrzy się prosto na nią jednak być może była to jej wyobraźnia.

Ze względu na wcześniejszą sytuację z tym jak głupio się wcześniej dała poranić, Hotarubi wolała się wycofać, by poinformować resztę drużyny. Wtedy będzie można pomyśleć jak wyciągnąć szkieleta w przesztrzenniejsze miejsce, by grupa mogła go załatwić.

Do Lajosa mechanika:
Leczenie Hotarubi:
6+1=7
5+1=6
Hotarubi 19/20 HP
Różdzka 48/50 Ładunków
Leczenie Lajos: 4+1=5
Ładunki 47/50

 
Guren jest offline  
Stary 14-07-2015, 15:24   #163
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Po dotknięciu różdzką Hotarubi poczuła się jakby jej rana nagle się zaklepiła, a zmęczenie zeszło. Otrzepała się bezskutecznie z brudu. Potem zwróciła się do towarzyszy:

- Dziękuje wam za waszą pomoc. Było to wielce wielkoduszne z waszej strony. A teraz kontynuuje zwiad w tej jaskini. Czy mam się na czymś skupić konkretnym?

-No wiadomo, szkielety i takie tam biedne sztworki. Ale uważaj na nekrokruki. To ptaki nekromantycznych zdolnościach, które wskrzeszassją legony, albo Vroki… tu chyba nie ma vroków? - paladyn pobladła.

- Bądź ostrożny - podpowiedział Caldwem choć doskonale wiedział, że mówienie tego na głos jest zbędne - Może tu być więcej nieumarłych.


Hotaruri tak jak zapowiedziała kontynuowała zwiad tym razem chroniona przez modlitwę Lajosa która miała uchronić ją przed wzrokiem umarłych. Tunel był wąski i pozwalał na przejście tylko jednej osobie tak więc mieli szczęście że zniszczyli szkielety zanim udali się dalej walka w tak wąskim korytarzu skończyła by się dla nich fatalnie. Wkrótce dotarła do końca tunelu który prowadził do niewielkiej groty która była częściowo zalana. Jednak tym co przykuło jej uwagę była duża drewnianą skrzynia na której wieku siedział samuraj. A przynajmniej jego szkielet którego dłoń spoczywała na rękojeści krótkiego miecza jak by w gotowości. Zwrócony był w stronę jedynego wejścia do groty jak by na coś czekał. Przez chwilę wyglądało jak by drgnął i mogła przysiąc że patrzy się prosto na nią jednak być może była to jej wyobraźnia.


Ze względu na wcześniejszą sytuację z tym jak głupio się wcześniej dała poranić, Hotarubi wolała się wycofać, by poinformować resztę drużyny. Wtedy będzie można pomyśleć jak wyciągnąć szkieleta w przesztrzenniejsze miejsce, by grupa mogła go załatwić.

Gdy Hotarubi wróciła i poinformowała ich co się dzieje, paladyn rzekła:

- Jeśli możesz, to wróć tam, rzuć kamieniem i spróbuj go wywabić

- Plan całkiem niezły ale wprowadził był kilka poprawek- Odezwał się Lajos- Po pierwsze nie pani Harutobi tylko ja bo poprzez łaskę mojego patrona jestem szybki więc lepiej nadaje się na przyjęte, po drugie nie kamieniem ale flakonem święconej wody to go zrani i rozwścieczy. Moja latająca czaszka go rozproszyli ją wybiegne z wąskiego tunelu gdy tylko upewnienie się że za mną i będziecie go zaatakować z zaskoczenia jak tylko pokaże swoją przegniłą morde- zakończył tłumaczyć swój plan z zadowoleniem.

- Mam na imię Hotarubi, panie Lajos. I to jest szkielet to jak ma mieć za przeproszeniem “przegniłą mordę”? - wycedziła ninja z przyklejonym do twarzy uprzejmym uśmiechem

-Dobry pomysł Lajosie! Hotarubi, Idziesz z flaszką - zawołała paladyn

- Oczywiście - Hotarubi uznała, że dalsze dyskusje są zbędne


Zgodnie z ustaleniami Hotarubi przyjęła flakon i udała się tunelem do groty w której czekał szkielet. Ten wciąż tkwił na skrzyni bacznie obserwując wejście jednak nie dostrzegając kobiety co znacznie ułatwiło jej wykonanie planu. Fiolka poszybowała w stronę umarłego zaś ten Jednakresji rozproszył ochronną modlitwę, puste oczodoły szkieletu natychmiast zapłonęły upiornym blaskiem i poczuła jak pada na nią gniewny wzrok umarłego. Jednak zanim zdążył zareagować rzucana fiolka dosięgła celu roztraszkując się i raniąc szkielet. Ten wydał siebie upiorny wrzask i trudno było powiedzieć czy był spowodowany jakimś widmowym bólem czy też furią wywołaną tym atakiem. Natychmiast zerwał się na nogi a doskonale wykonane wakizashi znalazło się w jego dłoni, ruszył w stronę uciekającej Hotarubi która za w swymi plecami usłyszała jego wściekłe okrzyki w swym rodzimym języku.

-“NIEHONOROWE ATAKI I PODSTĘPY ! KUNDLE NIEZDOLNY DO GODNEJ WALKI !” - ryczał szkielet z furią jednak plan nie poszedł po myśli bo szybko zorientowała się że szkielet zatrzymał sie po kilku krokach i wrócił do swej groty skąd wykrzyczał - “UCIEKAJ Z PODKULONYM OGONEM DO SWYCH PANÓW SUKO ! SZTORMY MOGĄ PRZYSŁAĆ WIĘCEJ ZABÓJCÓW JA JUŻ NIE ŻYJĘ I NIE ZHAŃBIĘ SIĘ KOLEJNĄ PORAŻKĄ !”


Hotarubi wybiegła z tunelu jednak szkieletu nigdzie nie było widać za to usłyszeli z jego wnętrza jakieś okrzyki i wyzwiska w nieznanym im języku.

Hotarubi wróciła do reszty i streściła co się wydarzyło. Wliczając co parszywy samuraj powiedział, ale bez zbędnych szczegółów.

- W po za tym to mój rodak, ale bliżej mu do zdziwaczałych paladynów -- dodała.

- Jak chcesz stoczyć pojedynek parszywy pomiocie ciemności to jestem gotowa. Nie wiem jakim podłym i plugawym siłom służyłeś za życia, lecz wiedz, że w swej nikczemności skazały cię na twoją żałosną egzystencę. Jesteś tylko śmieszną kupą kości. Nawet twoi poprzedni właściciele, kimkolwiek by była ta banda szubrawców i rabusiów, roześmieli by się na twój widok - zawołała paladyn

Przez chwilę panowała cisza po czym nadeszła krótka odpowiedź w zrozumiałym już dla nich języku.

- Czcze gadanie niehonorowych i tchórzliwych zabójców i niegodziwców. - jasne było że nieumarły miał na tyle sprytu by przejrzeć ich plan.

Caldwen zamknął sobie szczękę ręką.

- Co się tu, kurna, dzieje?! - zapytał i wyszedłdo przodu, utrzymując bezpieczny dystans od szkieletu ale tak aby móc z nim porozmawiać.

- Jestem Caldwen. Jakie nosisz imię?

- Tsutamu, jeśli tak bardzo zależy wam na wiedzy od czyjego ostrza sczeźniecie łotry. - doszła odpowiedź z wnętrza tunelu.

- Tsutamu… powiedz mi, ty zdajesz sobie sprawę, że jesteś nieumarłym? - zapytał, wprost, Caldwen.

- Bierzesz mnie za głupca ?! Oczywiście że wiem to cena mej porażki i hańby. Tym razem nie zwiodę a już na pewno nie przed bandą niehonorowych kundli i zabójców jak wy !

Kapłan był zawiesiły że nie pozwolono mu wykonać planu który wymyślił zaskoczyło go że ten szkielet był świadom -Wypraszam sobie jestem Evangelistą Pijanego Szczęściarz nie żadnym zabójcą! Weź pod uwagę szanowany Tsutemu że jesteś pierwszym że szkieletów który jest samoświadomości. Gdybyśmy o tym wiedzieli to byśmy z tobą porozmawiał wydawało nam się że jesteś kolejną biedną duszą uwięzioną przez jakąś złowrogą moc więc chcieliśmy ci pomóc trudno mówić o honorowej walce z przeciwnikiem który ni myśli. Wybacz nie było naszym zamiarem czynić ci dyshonor -Szczerze przeprosił Lajos - Czy mógłbyś nam opowiedzieć co cię do tej sytuacji doprowadziło? Z całego serca chciałbym pomóc ci uwolnić się z tej przykrej sytuacji. Widzieliśmy resztki statku którym prawdopodobienie tu przybyłeś a jego nazwa skojarzył mi się z rodem kajiutsu czy masz z tym rodem coś wspónego?- Spytał.

- Więcej kłamstw i podstępów myślisz że zdradzę i zhańbię się jeszcze bardziej ? A może że uśpisz mą czujność swymi fałszywymi słowami pomocy ? Głupcy !

- Ją głupcem?!! LEPIEJ mnie uważnie posł uchaj kościeja zzadufany w sobie! Siedzibą tu jak ta rozżalony kupka kości przez waszą wyprawę głupie gobliny dostały się do fajerwerków! Teraz ludzie z pobliskiego Sandpoint kazali nam zbadać sprawę kościejów i się ich pozbyć. Nie wiedziałem że jesteś świadomą myślącą istotą z tą wodą z ukrycia to był mój pomysł przeprosiłem a teraz pozwól mi odkupić winę i opowiedział swą historię a razem znajdziemy metodę naprawienia twej hańby abyś mógł spocząć w pokoju - Próbował być dyplomatyczny i modlił się w duchu do swego patrona aby poszło mu lepiej niż że Skitterusiem.

- Idźcie precz z waszymi kłamstwami i podstępami ! Nie zdradzę wam nic więcej idźcie precz lub czyńcie po co to tu przybyliście będę walczyć do końca!

- Głupcze! - ryknął nagle Caldwen z nową mocą - Jesteś nieumarłym. Sam twój byt jest hańbą dla twej rodziny. Obelga ta trwać będzie póty póki twe szczątki nie zaczną zachowywać się jak na zwłoki przystały!

- Nie wam to sądzić jeśli was zgładzę to czynię słusznie i wywiązuje się ze swych obowiązków po śmierci. Jeśli polegnę to czeka mnie ostateczna hańba lub wyzwolenie. - głos szkieletu był tym razem bardzo opanowany i dało się wyczuć że jest przekonany o słuszności swej postawy.

- Waszmość Tsutomu, do tej hańby doszło, bo… - zagadnęła Hotarubi

Tym razem nie nadeszła już żadna odpowiedź widać był to koniec dyskusji.

- Obraziliście Go - rzekła skonfundowana Arrabel i ruszyła w stronę, gdzie powinien być szkielet - Świećcie mi - dodała

- Ja go obraziłem - poprawił Caldwen. Nie czuł się z tego powodu winny. Poszedł za Arabel z pochodnią.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest teraz online  
Stary 15-07-2015, 21:31   #164
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Wkrótce cała grupa wkroczyła do tunelu ze świadomością że przyjdzie im wkrótce walczyć jednak Arabel na przedzie nie było dane dotrzeć do groty gdy była kilka kroków od wyjścia z tunelu stanął w nim szkielet.
- Chyba naprawdę macie mnie za głupca myśląc że was przepuszczę i dam się wam rozszarpać na strzępy jak stadu dzikich psów.

Po tych słowach ruszył na kobietę mówiąc tylko.
- Zaraz zobaczymy czy którekolwiek z was jest godnym przeciwnikiem.
Pierwszy cios naszedł i był on dość celny i bolesny dla paladyn która przez chwilę się zachwiała tracąc trochę krwi gdy ostrze dosięgło jej boku. Przynajmniej koścista dłoń szkieletu nie zdołała przebić zbroi na jej drugim boku. Kobieta też mogła stwierdzić że ostrze wakizashi było śmiercionośne to jednak rękojeść nie była już w tak dobrym stanie, co wyraźnie utrudniało Tsutamu wyprowadzanie bardziej zabójczych ataków.
Lajos milczał zawiedziony samym sobą był kiepskim Evangelistą skoro już drugiej istoty nie udało mu się przekonać- Pani Arabel całą nadzieją w was! Ten biedny niespokojny duch oszalał pomóżcie mu zakończyć tą żałosną egzystencję a potem godnie pochowany go w mieście! Krzyknął w nadziei że jego słowa za inspirują wojowniczkę.
Hotarubi postanowiła podejść z butelką tej wody święconej do samuraja- truposza. Za bardzo się bała, że rzucona butelka w tak wąskim przejściu trafi w Arabellę lub Caldwena. W sumie podchodząc do tego całego Tsutomu, to Caldwena mogłaby ominąć, skoro jest mniejszy od paladynki. Ewentualnie podejść z kamieniem skoro ostrza szły gorzej na szkielety. Ten zaś był za bardzo napakowany na zwykłego kopniaka. Zwłaszcza, gdy odziany w zbroję z jej ojczyzny, a miała w pamięci, że samuraje nie szczędzili na kowala. Na razie czekała na ruch towarzyszy. Dostrzegła, że rękojeść w przeciwieństwie do ostrza katany był uszkodzony. Może jednak Tsutomu był większą miernotą wśród samurai niż deklarował- tak zaniedbać własną broń.
Arrabel zacisnęła wargi czując przeszywający ból. Spojżała w oczy nieumarłego wojownika. Zobaczyła Mrok kryjący się w martwych kościach, zło, które przetrwało śmierć, czystą niegodziwości.
- W imieniu Serenae nakazuję co odejść i nie kalać więcej świata żywych! - Zakrzyknęła i wzięła straszliwy zamach i odrąbała mu połowę żeber, wszystkie po lewej.
Caldwen wycofał się dwa kroki, pozwalając walczyć wojownikom. Oni mogli machać mieczami cały dzień. On miał bardziej limitowany repertuar, choć zdecydowanie szerszy.
Hotarubi ominęła Arabelą i chlusnęła w szkieleta otwartą butelką z wodą święconą.

Przeciwnik dostrzegł okazję widząc kolejnego przeciwnika wymijającego Arrabel wykonał szybkie pchnięcie w stronę Hotarubi ta jednak zdążyła uskoczyć przed ciosem zaś zawartość butelki szybko spotkała się z nieumarłym który zachwiał się i oparł o ścianę jak by boska łaska zawarta we flakonie go odrzuciła, zaś upiorny blask w jego oczodołach przygasł…
- Nie… znów zawieść… - wyszeptał w rodzimym języku po czym upiorny blask ponownie zalśnił w oczodołach - NIE ! - wrzasnął ponownie stając na nogi z wyraźnym zamiarem kontynuowania walki.
- Przepadniesz ze mną ! - krzyknął w stronę Arrabel po czym wziął oburącz zamach swym wakizashi przez chwilę wyglądało na to że ostrze dosięgnie kobiety jednak bogini czuwała nad swą służką i ostrze rozcięło tylko powietrze. Tsutamu padł na kolana jak by ze zrezygnowaniem i zanim zwalił się na ziemię wyszeptał coś cicho z czego Hotarubi zrozumiała w rodzimym języku tylko ostatnie słowa.
- ...do końca. - po czym upadł “twarzą” na posadzkę groty, tym razem już nie postał.
- Samuraje nawet umrzeć nie umieją… - skwitowała we wspólnym Hotarubi. - Tylko dlatego mogę zrozumieć gmeranie we własnych flakach i sie nie zabić

Szkielet: https://sites.google.com/site/berkel...mu/Tsutamu.gif


Mechanika:
“???” Rzut Wola 6+5=11vs14 Niezdany Niewykrywalność działa
Mapa: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=127801

Hotarubi rzut wodą: 14+6=20 Trafienie
Obrażenia: 3+2=5
Lajos Dyplomacja2+8=10

Mapa walka: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=130332
Inicjatywa:
Arabel: 11
Lajos: 10+2=12
Hotarubi: 11+6=17
Caldwen: 7+4=11
Tsutamu: 13+6=19
Kolejność: Trutamu-> Hotarubi->Lajos-> Arabel/Caldwen

Tsutamu Atak: Arabel
Miecz: 13+6=19 Obrażenia: 5+5=10
Szpony:6+2= Pudło
Arabel 16/26
Lajos: Inspiracja
Kostnica trafienie
Kostnica 24 Obrażeń

Mapa: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=130815
Tsutamu 3/32 HP

Tsutamu Atak okazyjny Hotarubi: 9+6=15 Pudło
Hotarubi oblanie wodą święconą: 13+7=20 Trafienie
Obrażenia:1+2+1=4 HP
Tsutamu: Aktywuje Determinacja - Niepowstrzymany
Tsutamu 0/32 HP
Wyzwanie przeciw Arrabel [+2 Obrażeń +1 do KP i Ataku -2 Przeciw pozostałym]
Atak Arrabel: 10+6+1=17vs19 Pudło
Tsutamu: Zniszczony

 

Ostatnio edytowane przez Guren : 17-07-2015 o 22:40.
Guren jest offline  
Stary 18-07-2015, 20:27   #165
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
- Może i był idiotą ale sądząc po stanie wraku siedział tu dość długo a po takim czasie to prawie każdy postradałby rozum, sądzę że powinniśmy zanieść szczątki Tsutamu i jego bezimiennych kompanów do Sandpoint i wyprawić im godny pogrzeb żeby nas mściwe duchy nie ścigały. Warto też zapytać się pani Ameiko o ten statek oraz Samuraja bo sądząc po tym jak zareagował na nazwisko rodowe może istnieć tu jakiś związek.!-
Arabel ziewnęła widząc przedmiertne zachowanie szkielata. Gdy się zamachnął, chwyciła za miecz, ale rozpadł się.
- To nie był żaden samuraj, tylko jakiś pirat, którzy zaatakował statek i ubzdurał sobie, że ma związek z tą rodziną, idziemy odzyskać dobra Ameijo! - ruszyła w stronę skrzyni aby ją otworzyć.

Skrzynia strzeżona przez Tsutamu była całkiem pokaźna wykonana z drewna wiśniowego i przyozdobiona jadeitowymi elementami, wyglądało też na to że mogła być powodem całego zamieszania jako że czaszka zatrzymała się na środku groty by w końcu paść na ziemię. Niestety dostępu do jej wnętrza bronił solidny zamek który był zamknięty.
- Hotarubi, nie, żebym cokolwiek insynuowała, ale jako trochę złodziejka potrafisz zamki otwierać - rzekła przygotowując się do rozbicia zamka samemu.
- Zaraz, zaraz pani Arabelo szanowna. Samuraj padł, w dodatku umagiczniony… Może coś ciekawego się znajdzie między kośćmi i resztkami tej tandetnej zbroi. Sama zbroja może jeszcze się nada na sprzedaż -skwitowała kunoichi.

Zabrawszy się do przeszukania szybko mogła stwierdzić że pancerz był całkiem dobrej jakości i gdyby został oddany we właściwe dłonie zdolne go naprawić to był by całkiem dobrym nabytkiem wartym kilkunastu monet, gdy obracała go by sprawdzić czy nie ma czegoś ciekawego poza bronią i zbroją dostrzegła na szyi podrdzewiały łańcuszek. Po wydobyciu go z wnętrza kolczugi dostrzegła na jego końcu stary sfatygowany klucz z brązu wzory przypominały te na zamku skrzynki.
Niestety Tsutamu nie był widocznie z tych co za życia taszczyli ze sobą zbyt wiele swego dobytku lub też nie miał nic poza swą zbroją i bronią.
Niedało się jednak zaprzeczyć że ostrze było czymś ponad przeciętnym pomimo uszkodzonej rękojeści wakizashi było dobrze wyważone i leżało w dłoni jak należy, futerał był przyozdobiony wizerunkiem dieżb w locie. Szybko też zauważyła ze na ostrzu starannie wyryto obraz przedstawiający siedem dzierzb siedzących na gałęzi drzewa oczywiście nie umknęło jej uwadze też to że mimo iż ostrze przeleżało tutaj trochę czasu to wyglądało tak jak by dopiero niedawno je naostrzono. To zaś pozwalało przypuszczać że oręż ten był zaklęty choć niestety rękojeść już nie zniosła tak dzielnie próby czasu, i była luźno połączona z resztą broni jak by miała zaraz odpaść oczywiście można było się zastanawiać czemu do tak zacnego ostrza przytwierdzono rękojeść która nie trzymała się reszty...
Caldwen milczał. Na razie kręcił się w kółko, wypatrując (jednym okiem) potencjalnych niebezpieczeństw i chcąc się jak najszybciej stąd wynieść. W międzyczasie wyciągnął z torby butelkę z ognistym płynem. Odkorkował i chlupnął głęboko.
- Haaaa… - westchnął w reakcji na palące gardło.
Lajos widząc co robi gnom zawołał - Świetny pomysł! I wyciąnął z za pazuchy własną manierkę i też sobie golną - Oho, czaszka zaklęta modlitwą wskazuje że te trup łaziły przez ten skarb na serio lepiej ich pochować. Co prawda z tych resztek już się raczej nie pobierają ale nie byłoby dobrze jakby Sandpoint zaatakowały wściekłe duchy czy inne upiory. - Skomentował.
- O! I mamy klucz! Cudnie będzie można sprzedać skrzynie! Normalnie to bym nie chciał mu nic zabierać ale skoro był takim chamem i nam o sobie nie opowiedział to niech idzie do ziemi goły! Tylko jak to urządzić logistycznie? Już wiem! Pościągam z leża pająka sieci i splotę siatkę Pani Arabel weźmie skrzynię bo jest najbardziej mocarna a naszą trójka będzie mogła ciągnąć trupy! Tylko musimy je jakiś oznaczyć żeby nam się nie pomieszała ofiarą pająka z Tsumu i jego kumplami- Powiedział.
- Mogę łatwo wykopać im masowy grób na miękkiej - kopnął w kamienne podłoże
- ziemii - poradził Caldwen - Jesteś kapłanem, Lajosie, więc chyba możesz przeprowadzić pogrzeb, nie mylę się?
- Ha! Prawdę mówi mój patron że alkohol ożywia umysł muszę wziąć z ciebie przykład i kupić sobie coś lepszego bo i pomysły masz lepsze! Chodzcie pobieramy szkielety użyjemy jedwabiu z pajęczej sieci jako całun i odprawimy im ładny pogrzeb! Tylko jedno jeszcze jedno pytanie cnotliwy Panie Caldwen czy macie jakiś sposób żeby zapisać wiadomość w kamieniu? Bo przydało by się im nagrobek zrobić, jest jeszcze ten problem że nie wymodliłem konsekrowania ziemi bo się dziś nie spodziewał em że przyjdzie mi czynić takie obowiązki. Ale pozostaje nam tylko spróbować i liczyć na to że Cayden Caliean jest na tyle zadowolony z mego dzisiaj postępowania aby w drodze wyjątku dać mi tą łaskę.

- Dajcie i mi po tym się napić. Muszę wzmocnić swoje nadszarpnięte nerwy, panie Lajos -oświadczyła Hotarubi starając się na tym wypaść jak najbardziej elegancko.

Evangelistą wyjął czystą chustę z kieszeni kubraka i wytarł nią ustnik po czym z uśmiechem podał bukłak kobiecie: - Takiej prośbie nie wolno mi odmówić Pani Harutobi pijcie na chwałę Pijanego Szczęściarz który w swej wielkiej łasce zesłał mi ten trunek. Wszelkie niedoskonałości smakowe wynikają z tego że jestem nie doskonałym narzędziem w jego rękach- Dodał asekuracyjne.
- Dziękuje- Hotarubi przyjęła napitek -Innymi słowy pędzicie w imię waszego boga?
- Tak spędzenie bimbru i ważenie piwa to jedno że świętych zajęć mojej wiary choć ja tej umiejętności jeszcze nie posiadłem może kiedyś? Po prostu niektóre bóstwa pozwalają tworzyć wyznawcom wodę i jedzenie a łaskawy Cayden pozwala nam na dokonanie cudu i tworzenie trunków z powietrza lecz jakość trunku zależy od doświadczenia danego kapłana. Mój preceptor potrafił w ten sposób sprowadzać z nicości doskonałe piwo ale jako że dopiero niedawno otrzymałem święcenia potrafię tylko tyle przynajmniej na razie - Opowiedział przypominając sobie własne szkolenie.

Po chwili zrozumiał jaką głupotę przed chwilą powiedział i palną się otwartą dłonią w czoło następnie wyraźnie zawstydzony Rzekł: - Panie Caldwen niestety mogę co najwyżej pomodlić się nad grobem i stworzyć krąg ochrony przed złem ale nie powstrzyma to zmarłych przed powrotem. Jest to zaledwie pierwszy krok w długim i skomplikowanym rytuale do którego trzeba użyć drogich olej i którego wykonanie trwa cały dzień w tej chwili taki czyn wykracza po za moje możliwości przyznał niechętnie.
- Wydaje mi się jednak że najbiedniejszym dla zmarłych wyjściem będzie pochować w zbiorowej mogile moje zabezpieczenie powinno wytrwać i przy raportowanie z pewnością uda nam się namówić radę miasta i kapłanów aby w święcili grób albo zorganizowali wyprawę i przenieśli zwłoki wedle tego co im się bardziej opłacić w każdym razie problem nieumarłych niemal rozwiązany. Pani Horutobi dokończenie bukłaczek jeżeli taką waszą wolą dzieląc się z Panią Arabel jeżeli ta też potrzebuje mnie już starczy jeżeli o takich podstawowych sprawach zapominam! Mistrz zdzieliłby mnie przez łeb!-
Złożył samokrytykę.
- E, nie trzeba - rzekła Arabel krzywiąc się z bólu, - Póki nikt cię nie łamie kołem, ani nie odziera ze skóry przed lustrem… - wzdrygnęła się - Biorę skrzynię, a niech nasza władczyni cieni zajrzy do drugiej odnogi! - rzekła paladyn.
- Do stu tysięcy kufli piwa zapomniałem o waszych ranach! I o tej drugiej odnodze też my tu stoimy i chlejemy a Pani cierpi! Trzeba się było odezwać! Ale że mnie uzdrowiciel jak z koziej życia fanfary! - Wściekły na samego siebie fircyk podskoczył do przyjaciółki i z pomocą różdżki zasklepił rany zadane przez Tsutamu.


Trasa Hotarubi
Magia częściowo zasklepiła ranę choć i tak wymagała ona dalszego leczenia, szybko zabrali się na zbieranie szczątków jak i przenoszenie skrzyni zaś w tym czasie Hotarubi skierowała się do ostatnie tunelu w celu jego zbadania. Na samym końcu ujrzała niewielką kamienną wysepkę otoczoną zewsząd płytką sadzawką wypełnioną ciemną wodą która odbijała blask kamieni które znajdowały się na samy środku skały, mogły być coś warte jeśli nie bała się zamoczyć i męczyć przy ich zbieraniu.
Hotarubi zdecydowała się po chwili zabrać kilka kamieni leżących najbliżej brzegu.
Gdy zbliżyła się do krawędzi sadzawki zauważyła w niej okrągły półprzezroczysty kształt który wyraźnie nie był ani wodą ani kryształem.
- Co to? - wyciągnęła ręke po przedmiot
Kula był w sumie wielkości niziołka lub gnoma zaś w jej w środku było nieco ciemniejsze jądro wtedy też zauważyla że stworzenie obróciło się i zbliżyło do powierzchni na szczęście było dość powolne i niezdarne więc zdążyła cofnąć dłoń.
Hotarubi cofnęła się jeszcze parę kroków od brzegów z ręką na mieczu.
Stworzenie wypłynęło na powieżchnię po czym wypełzło na brzeg choć bardziej poprawne było by stwierdzenie że było to coś pomiedzy pełznięciem a toczeniem się. Gdy znalazło się w pobliżu Hotarubi zatrzymało się po czym zbliżyło jak by chciało się do niej przylepić. Mimo swej niezdarności zdołało ją siegnąć choć wyraźnie różnica rozmiaru nie pozwoliła mu przywrzeć. Uderzenie nie było mocarne bardziej jak gdyby ktoś jej przyłożył workiem wypełnionym ziarnem ale szybko odczuła nieprzyjemny ból i pieczenie w miejscu trafienia. Stwór próbował ją strawić żywcem !
Hotarubi postanowiła zaatakować swoim mieczem. Myślała, że cios powinien sięgnąć podłogi, a coś tak niegroźnego powinno zabić. To stworzenie jednak widocznie z braku wnętrzności, tylko straciło trochę masy. Po czym znów zebrało się do kupy.
Cios wyraźnie pobudził amebę która ponownie ruszyła na nią lecz tym razem zbyt wolno i nie sięgnęła celu.
Hotarubi zaatakowała ponownie, ale tym razem nie udało jej się wykonać tak dobrego ciosu jak poprzednio. Zaklęła, że daje się czemuś takiemu i zaatakowała swoim mieczem ponownie. Tym razem prawie jej się wyślizgnął. Szczęśliwie ameba nie wykazała się celnością, anie nie pokryła Hotarubi mazią. Kolejny cios kunoichi wykończył stwora. Spojrzała na taflę wody zastanawiając się, czy ta ameba to, aby nie przedstawiciel większego stada?
Mimo wszystko wyglądało na to że w sadzawce nie kryło się już więcej niebezpieczeństw więc zebranie kamieni nie nastręczyło już żadnych problemów.
Hotarubi postanowiła ponownie zebrać kilka kamieni, ale nadal wypatrując kolejnych ameb.

Leczenie: 3+1=4 Ładunki: 46
MAPA: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=132425
Wielka Ameba: Inicjatywa 12-5=7
Hotarubi:8+6=14
Mapka: http://pyromancers.com/media/view/ma...ound_id=132433
Ameba Atak: 17+3=20
Obrażenia: 1+1+1[Kwas] =3
Hotarubi 16/20
Hotarubi: 19+8=27 Trafienie-Odporność na Krytyki
Obrazenia: 6
Ameba 9/15
Ameba 12+3=15 Pudło
Hotarubi: 10+8=18
Obrazenia: 4
Ameba 5/15 HP
Ameba: 10+3=13 Pudło
Hotarubi: 1+8 Pudło krytyczne
Ameba 4+3=7 Pudło
Hotarubi 11+8=19
Obrażenia:5

 

Ostatnio edytowane przez Guren : 18-07-2015 o 20:33.
Guren jest offline  
Stary 19-07-2015, 21:45   #166
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Lajos, mimo że był raczej herlawej budowy nie oszczędzał się i pomagał zbierać kości kiedy już wszystkie pobierali zgodnie że swoimi wcześniejszymi zamiarami wrócił się do jaskini i ściągnął pajęczynę której mieli użyć jako tymczasowego całunu gdy już zakończyli przygotowania odezwał się do kompanów w te słowa - No Panie Caldwen róbcie ten dół ostatnią modlitwą jaką mi dziś została jest ochroną przed złem ale wolę poczekać z nią na powrót Pani Harutobi że zwiadu przypadkowy bóg jeden się co ona tam znajdzie! W razie czego Pani Arabel poprosi swą patronkę aby ukazała jej zło a ją nas ochronie nie sądzicie że Pani Harutobi coś długo nie wraca?- Spytał.
- Pewnie poszła załatwia kobiece sprawy. My dziewczyny jesteśmy bardzo dziwne czasem - potem zastanowiła się przez chwilę i rzekła - Serenae, zaopiekuj się tą nieszczęsną duszą. Wiem, że Tutsomu był nędznym piratem udającym Uraja i w ogóle , ale załatw mu godną pracę, na przykład chłopca okrętowego albo pastuszka. Byłby szczęśliwy - rzekła w krótkiej modlitwie
- Dobry! -- zawołała Hotarubi niosąc w rękach stos kamieni.
Caldwen poprowadził drużynę na zewnątrz jaskini, gdzie ziemia była miękka.
Złożył ręce przed sobą i zamknął oczy przywołując skupienie. Rozłożył je i powoli rozłożył. Obnażył zęby, a energia wokół niego drżała.
Klasną i szarpnął. A temu gestowi towarzyszył łomot lawiny. Machnął rękoma w dół, jak by dociskał coś do ziemii, a w niej powstała dziura. Uderzenie energii wciąż postępowało, wyżynając się głębiej i głębiej.
- Do środka… to zaraz się zawali… - polecił Caldwen, a gdy kości wylądowały w środku rozproszył moc. Wbrew jego słowom jama wciąż pozostała, a wały ziemii otaczały ją z trzech stron.
- No dobra. Może jednak nie.
I znów -wbrew jego słowom- niestabilna, miękka ziemia osunęła się do środka, razem z wałem i masą materiału, przysypując grubą warstwą kości.
- Dobra. Jak nikt ich nie wykopie to same one nie wyjdą. Tak mi się, przynajmniej, wydaje.
 
Arvelus jest offline  
Stary 20-07-2015, 18:39   #167
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Kapłan ucieszył się z powrotu Taianka pomógł zepchnąć szkielety do dołu i zastanowił się nad słowami gnoma - Niestety nie jest to tak do końca pewne według tego co ukazało nam zaklęcie powodem niepokoju martwych jest skarb który pilnował Tsutamu oraz jego kumple, potwierdza to opowieść goblina niby tak pokiereszowane szkielety się raczej do kupy już nie po składają ale nie udało nam się przekonać upartego samuraja żeby dobrowolnie przeszedł na drugą stronę więc może uznać że wciąż nie wypełnił obowiązku przysięgi i Sandpoint zaatakuje armia mściwych upiorów a dla bez cielesnego ducha ziemią nie poświęconą to żadna przeszkoda- Znów rzucił barwną teorią.

- Ale to wszystko tylko gdybanie pewność będziemy mieć dopiero gdy spoczął w poświęconej ziemi, będę musiał po powrocie poradzić się kapłana Pharasmy i w razie czego przyjść z nimi odkopać i przenieść zwłoki, tymczasem spróbujmy im zrobić choć namiastkę grobu i uroczystości pogrzebowych

Lajos z pomocą kompanów przesunął ciało pająka nad zakopany dół odciął mu odnóża szpadą i wyspał pomiędzy odstępy między nimi potłuczone szkło z butelek z wodą święconą które pozbierał w jaskini częściowo ku ozdobienia ale raczej w nadzieję że jakieś zabłąkane kropelki wody święconej utrudnią ewentualnym zmorom życie.

- Dziś wypowiadając słowa pożegnania dla Tsutomu dzielnego samuraja i godnego przeciwnika do końca honorowi nawet w obliczu śmierci! Wznoszę za was toast spoczywające w pokoju na który zasłużył iście po wiernej służbie- Skropił ziemie samogonem z bukłaka na część zmarłych.

- Wspominamy też bezimiennego podróżnika któremu Pająk odebrał życie! Pomściliśmy cię oby Pijany Szczęściarz sprzyjał ci w zaświatach na twą cześć przeleje krew twego mordercy- Oznajmił po czym kilkoma ciosami szpady odrombał pajęczaków i łeb.

- Spoczywające w pokoju niech całej chroni was przed złem- Dotknął sponiewieranego truchło potwora i za świeciło ono magią ochronną.

- No zrobiliśmy co się dało w najgorszym wypadku zyskalliśmy kilka dni na ekschumację i transport lepiej już stąd chodźmy
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 20-07-2015 o 19:08.
Brilchan jest offline  
Stary 20-07-2015, 22:11   #168
 
Rodryg's Avatar
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Nie pozostało już im nic innego do zrobienia jak udanie się w drogę powrotną, jak by po powiedzieli minstrele zagrożenie zostało zażegnane, zło pokonane, skarb zdobyty, zaś zmarłym zostały oddane należyte honory. Nie pozostało im nic innego jak powrót w glorii chwały.

Dalsza wędrówka przebiegała bez większych atrakcji zresztą w obecnej sytuacji tylko Arabel miała tak naprawdę zajęte ręce wleczeniem ozdobnej skrzyni którą znaleźli w grocie. Wkrótce dotarli do skraju mokradeł gdzie po pewnych zmaganiach ze skrzynią wnieśli ją na szczyt skarpy tylko Caldwen miał dziwne wrażenie bycia obserwowanym jednak nie udało mu się dostrzec nic podejrzanego w okolicy poza śladami zwierząt najwyraźniej musieli coś spłoszyć.

Tak jak ostatnim razem udało im się namówić tutejszego wieśniaka do podwiezienia ich do miasta choć tym razem dodatkowy ładunek swym rozmiarem nastręczył im pewnych trudności przy załadunku, jednak po kilku minutach byli w drodze powrotnej do Sandpoint z dobrymi nowinami, choć nie wszyscy obecni musieli je nazwać dobrymi...

Spokojna przejażdżka wozem na pewno pozwoliła im się trochę zrelaksować i odpocząć po swej eskapadzie słońce było w szczycie jednak nie było gorąco. Wkrótce też przekroczyli bramy miasta a przynajmniej mogli by tak powiedzieć gdyby Sandpoint od południa miało jakąkolwiek bramę. Ich uwadze nie umknęło to ze jeden ze strażników oddalił się z posterunku zapewne by donieść o ich powrocie. Sami znaleźli się przed zajazdem dziękując za transport i zabierając swój kłopotliwy ładunek, kto by w tym zamieszaniu zwrócił uwagę na dużego czarnego szczura przemykającego między nogami przechodniów w kierunku ciemnego zaułka...

~~*~~

We wnętrzu tak jak zawsze był ruch, część bywalców od razu zauważyła ich przybycie reszta była zajęta piciem, jedzeniem oraz słuchaniem występu Ameiko. Grała ona na instrumencie pochodzącym z Tian przypominającym gitarę z niezwykle cienkim gryfem i wyposażoną w trzy struny. Gdy tylko zauważyła ich przybycie przerwała grę co zdezorientowało gości.
- Powitajmy należycie dzielnych awanturników ! - zawołała wskazując na przybyłych w odpowiedzi otrzymali kilka pozdrowień i toastów.
Szybko też skierowała ich do stolika trochę na uboczu.
- Jeszcze trochę a będziecie tutaj mieli miejsce na własność. - zażartowała po czym wskazała na skrzynię i dodała - Widzę że i tym razem nie wracacie z pustymi rękoma. To oczekuję dobrej opowieści, tylko wyglądacie na zmęczonych więc trochę ochłońcie. Powinnam sprowadzić Koye by się wami zajęła ?

PD:
+800 Tsutamu
+400 Ameba
Razem: 1200 PD
Na osobę: 300 PD

Łupy:
Kryształy z wysepki
Zniszczona mistrzowska kolczuga
Miecz Tsutamu [Lekko uszkodzony, niezidentyfikowany]
Skrzynia wraz z kluczem [Nie otwarta]
 
Rodryg jest offline  
Stary 24-07-2015, 18:32   #169
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Na ulicach Sandpoint jak zwykle w taki dzień panował spory ruch nie na tyle by nazwa go tłokiem ale dość by ulice nie świeciły pustkami. W chmarze ludzi przemieszczała się jedna para która właśnie zakończyła swoje interesy. Mężczyzna w średnim wieku o kasztanowych włosach i drobnym wąsiku i bródce uśmiechnął się do kobiety i powiedział.
- Dziękuję że się zgodziłaś mi towarzyszyć choć miałaś wolne, będę ci się musiał odpłacić. Człowiek pracuje wyrabia reputację a niektórzy i tak mają wątpliwości co do kompetencji no ale po ujrzeniu ciebie raczej rozwialiśmy ich wątpliwości co do bezpieczeństwa, teraz tylko trzeba ustalić trasę. Chyba nie sprzeciwisz się bym postawił ci piwo w podziękowaniu za pomoc ?

Kobieta spacerowym krokiem, szła obok swojego pracodawcy i jednego z nielicznych z którymi mogła porozmawiać.
- Miałam wątpliwości, czy kobieta to dobry wybór na pokazówkę ale jak widać, mało ludziom potrzeba - zaśmiała się dziewczęco, co zupełnie nie pasowało do jej groźnego wyglądu ni to wojownika, ni maga, ni podróżnika.
A jeśli o wygląd chodzi… towarzysząca mu kobieta była wysokiej i szczupłej postawy. Głowę, na łabędziej szyi, trzymała wysoko. Krok był płynny i dumny. Skórę miała koloru białego, węgielnego pyłu. Twarz miała smukłą i gładką, niczym wykutą z marmuru. Oczy duże, okolone białymi długimi rzęsami, o źrenicach koloru rozżarzonego do czerwoności żelaza poprzetykane złotymi żyłkami, że wydawać by się mogło, że w ciemności potrafią świecić. Usta wąskie, na których kryje się półuśmiech. Włosy, krótkie, słomiano popielate, zaczesane do tyłu i spięte w ciupelki kucyk. Na głowie trzymała opaskę związaną z rożnokolorowych gałganków, poprzetykanych medalikami i amuletami.
Jej odzieniem było wygodne szarozielone, lniane ubranie, na którą założoną miała, misternie zdobioną w płomienie i orientalne wzory, zbroję skórzaną.
U pasa przypięta została groźnie wyglądająca broń o ozdobnej klindze.

- Ta nie którzy to oczekują że do ochrony ma się co najmniej pół zakonu paladynów, drugie tyle rycerzy oraz trzech czarodziei lub całą ekipę zaprawionych awanturników choć nie wykluczone że to ostatnie akurat będziemy mieć. Oczywiście kilku zapewne wolało by gdybyś miała kilka groźnych blizn na tej pięknej twarzyczce ale chyba twe spojrzenie im starczyło. Zwłaszcza temu co na początku żartował z ciebie ze dziewczynka z mieczem. - zachichotał - Przez chwile myślałem że mu krzywdę zrobisz. Zresztą brak blizn powinni brać raczej za dobry znak i potwierdzenie umiejętności no i niema zbyt wiele kobiet w tym biznesie które znają się na rzeczy i są równie urodziwe.

- Awanturnicy powiadasz… - zamyśliła się z dziwnym uśmieszkiem na twarzy, komentarze puściła bokiem, była do nich przyzwyczajona - Jak daleko tym razem wyruszymy?

Wzruszył ramionami na twarzy widać było że o tym nie myślał a może było mu to obojętne.
- Gdziekolwiek ? Żartuję miałem kilka pomysłów najlepiej daleko stąd przynajmniej Koya tego oczekuje. No i dziewczyny też rozważają czy się z nami nie zabrać znudziło się im siedzenie w miejscu a ja i Ameiko trochę podrdzewieliśmy od naszych wyprawa awanturniczych. Nie wiem czy wiesz jak to jest ale człowiek myśli ze to koniec czas odwiesić miecz i zająć się czymś innym ale ta myśl jakoś wraca. Zapewne dlatego mnie skusiło by mieć własną karawanę. No i Ameiko zastanawia się czy nie zaproponować kilku znajomym by nam towarzyszyli jak tak dalej pójdzie to będę musiał dokupić kolejny wóz.

Kiwała w zrozumieniu głową. - Jeszcze nie zaznałam takich myśli… a może o nich nie pamiętam? - wzruszyła rozbawiona ramionami - Wyczuwam wielką przygodę… nowi ludzie, nowe krajobrazy… - odparła z rozczuleniem, jakby tęskniła za tułaczką.

- Ta liczę że jak już dojdziemy do porozumienia to też ujrzę nowe krajobrazy bo w tym biznesie już trochę okolicy zwiedziłem przydało by się coś nowego zobaczyć. - powiedział szczerząc się gdy minęli zakręt w stronę ulicy gdzie znajdował się Miedziany Smok - Widzę że wcześnie zaczęli balować... albo nasi bohaterzy wrócili zaraz to sprawdzimy co ?

- No, no… dzisiaj są wyjątkowo głośno. Chodź dołączmy do zabawy - wyprzedziła swojego partnera, nie mogąc się doczekać, aż wypije pysznego miodu.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 01-08-2015, 23:09   #170
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
- O tak, Pani Ameiko poprosiły o pomoc szlachetnej Pani Koyi połatałem je nieco różdżką ale większość mych modłów które okazały się pomocne w zdecydowanej większości poszło na walkę z nieumarłymi. Sam zresztą też niedługo powinniśmy się przebadać bo mnie szczur brudny pogryzł. Ale to teraz mało ważne! Oprócz szanownej Pani kapłanki potrzebujemy Pana Szeryfa! Okazało się bowiem że ludzie mieli rację i stara Magus rzeczywiście była złą wiedźmą lecz zginęła od własnego źle przeprowadzonego zaklęcia na dowód mamy resztki jej notatek i mapę bagien,przepędziliśmy jej chowańca żeby nie próbował w przyszłości atakować Sandpoint i zawaliliśmy chatę żeby żaden potwór się tam nie osiedlił. - Przerwał upił łyk ciemnego krasnoludzkiego piwa które zamówione zaraz przy wejściu odniesione właśnie zostało przez dziewczę karczemnę urody niezwykłej Lajos puścił do niej oko.

- Cudowną goryczka! Tak w ogóle to bardzo przepraszam że przerwaliśmy wam występ naprawdę ślicznie grałyście Pani Ameiko ale wracając do wątku głównego bo cała historia że starszą złą panią to zaledwie przygoda drobną po drodze! Okazuję się że źródełem problemu goblinów i nieumarłych jest statek kupiecki z waszych rodzinnych stron! Wychodzi na to że rozbili się na bagnach dawno temu i w ładowni mieli te fajerwerki ukryli tą skrzynię w jaskini i tam poumierali strzegąc jej. Gdy zielonoskóre zakłóciły ich spoczynek trupy powstały ukarały Ropucholizów i odebrały swój skarb. - Evangelista rozpalił się własną opowieścią.

- Lecz większość z tego już wiesz patrząc na nazwę statku oraz słowa na wpół szalonego nie umarłego samuraja zwącego się Tsutamu można dojść do wniosku że znał twoich przodków i część z tego skarbu może należeć się tobie stąd nie otwieraliśmy skrzynki chcąc tobie Pani ten honor zostawić aby nie było podejrzeń że coś am skradliśmy. Martwię się też że nieumarli mogą być dalej nie spokojnie co prawda poszatkowaliśmy ich na kosteczki choć szybciej i łatwiej byłoby jak byśmy kupili porządne pałki albo młoty to mam wątpliwości czy nie wrócą jako upiory chcąc odzyskać swoją własność. Co prawda zakopaliśmy ich i odprawiłem im pogrzeb oraz spróbowałem na szybko zrobić nagrobek z truchła pająka i święconego szkła ale nie służę Pharasmie tylko Pijanemu Szczęściarzowi więc bardziej niż na potrzebach zmarłych ZNAM się na radości życia! Ale w razie potrzeby jestem gotów nieodpłatnie gotów poprowadzić ekspedycję która by przeniosła ciała do poświęconej ziemi jeżeli tutejsza rada miejska i kapłani uznają to za konieczne. - Zakończył tą długą przemowę i klepnął na krzesło na dowód swych słów miał notatki Magus, tabliczkę z nazwą zatopionego statku, ekwipunek Tsutamu oraz samą skrzynię.
- Ale przywozimy parę podarków dla pani Ameiko - zapewniła Hotarubi
Arabel przez całą drogę dźwigała skrzynkę, przez co, gdy dotarła do miasta była mokra od potu i dyszała ciężko. Aż dziw, że nikt ich nie zaatakował. To byłoby absolutnie logiczne. Gdy dotarli do miasta i Miedzianego Smoka, gdzie przywitała ich Ameiko.
- My Też się cieszymy widząc cię Ameiko! - Mało nie upuściła sobie skrzynki na nogi
- Znaczy się, wszyscy się cieszymy. Porówno, i naraz. I Caldwen… I Hotarubi i Lajos oczywiście. To po prostu czysta radość ciebie spotkać… Tak, były tam takie szkielety, ale moim zdaniem byli to tylko piraci, którzy porwali wasz statek i go chcieli obrabować. To było takie typowo piratowe i w ogóle to chyba macie coś do tej skrzyni - wydukała w końcu
Ameiko wyglądała na zaskoczoną tymi nowinami oraz teorią o jej związku z całą sprawą.
- Że niby jak ? - spytała oglądając tablicę okrętu kontynuowała - No nie wiem moja rodzina ma hutę szkła i zaopatrujemy okolicę ale rzadko wykorzystujemy do tego statki a już na pewno nie przypominam sobie byśmy mieli prywatny okręt. Poza tym wygląda na dość starą. Hmm, może było to jakieś nieudane przedsięwzięcie mojego ojca lub dziadka, nawet jeśli to wątpię bym miała prawo do czegokolwiek tutaj w końcu to wy na to zapracowaliście.
Wskazała na ich lupy teatralnie po chwili podeszła i podniosła ostrze zdobyte na Tsutamu oglądając je.
- Ładna robota… - wykonała proste gesty dłonią wypowiadając kilka melodyjnych słów dodała - … i do tego jest magiczne. Jednak musielibyście zanieść to do kogoś bo sama nie potrafię stwierdzić co dokładnie robi. No i rękojeść jest uszkodzona… zaraz ?
Odwróciła ostrze oglądając dokładnie metalową głowicę rękojeści dokładniej po czym za nią chwyciła obracając trochę a następnie oddzielając od reszty. Szybko obróciła a z wnętrza wypadła cieniutka srebrzysta tubka.
- To dopiero nietypowe znalezisko adamantyt ? - zaczęła majstrowa przy tuce by w końcu ją otworzyć a z wnętrza wydobyć niewielki zwój. Rozejrzała się instynktownie po okolicy po czym dała reszcie znak by zrobili trochę miejsca na stole po czym rozwinęła pergamin. Wyglądało na to że już swoje lata miał jednak pojemnik skutecznie uchronił go przed zniszczeniem. Zapisany był w Tian tak więc dla większości z nich był niezrozumiały jednak dało się dostrzec że na papierze wytłoczono jakiś symbol przedstawiający zamek z podpisem Brinewall. Oczy Ameiko zaświeciły się gdy zaczęła odczytywać treść listu półszeptem.

“Mój Synu i Dziedzicu. Wiesz już zapewne że skrywałem przed tobą tajemnice. Zawsze byłeś spostrzegawczy i mimo ze nie rozumiesz powodów skrytości, to zdasz sobie sprawę ze było to konieczne. Wiedz że nie jestem na ciebie wściekły za otwarcie pudełka ochronnego- byłem wściekły na samego siebie za to że nie dopuściłem do ciebie prawdy co zmusiło cię do jej poszukiwania jej na własną rękę gdy miałeś do niej prawo. Słowa które wtedy wypowiedziałem wynikały ze złości na samego siebie i napełniają mnie teraz wstydem gdy o nich myślę. Piszę ten list w geście przeprosin oraz by prosić cię o pozostawienie tych tajemnic w mrokach historii.
Najbliższe kilka dni będzie najważniejszymi którym przyjdzie mi stawić czoła przez te wszystkie lata. Jeśli nieprzyjaciele naszego rodu, tak jak miałem nadzieję, zapomnieli o nas to powrócę i spotkam się z tobą, twoją żona oraz twoją matką i wyjawię ci całą prawdę. Jeśli wciąż poszukują zawartości pudełka ochronnego, to obawiam się że nie będziemy mieli szansy się spotkać nigdy więcej. Pudełko skrywa nasz najcenniejszy rodowy skarb, więc przekazałem je pod opiekę Kortunsa, pozostanie ono ukryte w sekretnej trzeciej krypcie pod Zamkiem Brinewall-ukryte przed naszymi nieprzyjaciółmi, o to mam nadzieję i oto się modlę. Nie dam też naszym nnieprzyjaciołom satysfakcji zakończenia mego życia, jeśli do tego dojdzie niech ma śmierć będzie z mej własnej ręki, jako mój ostatni akt chronienia ciebie, niech myślą że ród zakończył się na mnie.
Poinstruowałem Tsutamu by zachował ten list z dala od ciebie, i przekazał tylko w wypadku gdy nie udało by mi się powrócić jak mam nadzieję. Jeśli będę mógł to wyjawię tobie wszystko osobiście. Jeśli nie, to niech ten list od ojca do syna wystarczy jako przeprosiny zamiast wyjaśnień, musisz go zniszczyć, uciec na południe i nigdy nie powrócić do Brinewall. Jeśli nasi wrogowie odnajdą to co ukryłem, to nie będziesz mieć po co wracać. Jeśli nie, to będą wyczekiwać twego powrotu przez cała wieczność.
Mam nadzieję ze wkrótce cię ujrzę, mój synu. Lecz serce mówi mi ze tak się nie stanie. Przykro mi ze tak cię zawiodłem. Lecz jestem z ciebie dumny, i wiem że przetrwasz hańbę tego starego człowieka. Jesteś silny i takim musisz pozostać. Ponieważ jeśli to czytasz to mnie już nie ma, wiedz ze nasi nieprzyjaciele nigdy niezaprzestaną poszukiwań, dlatego też nie mogę wyjawić ci prawdy póki nie ma pewności że nie ma szansy by nas ponownie odnaleźli.”

Rokuro Kaijitsu
Dzień Słońca, 29 Desnus, 4687

- List od dziadka do ojca… - wyszeptała.
W tym momencie drzwi do zajazdu otworzyły się zaś do środka wszedł wraz z jakąś kobietą. Od razu zauważył zebranych i szybko podszedł.
- Widzę że wszyscy wrócili cali i z łupami. - spojrzał się na Ameiko i spytał.
- Co się stało ? Wyglądasz jak byś ducha zobaczyła ?
- Tak jakby…
-Zatem to był wasz przodek?
- wydukała Hotarubi
Arrabel z otwartymi ustami przysłuchwiała siię temu co czyta Ameiko. Niewiele wiedziała o rodzinie Ameiko, tylko to, że przybyli gdzieś ze wschodu co było raczej widać i mieli hutę szkła. Były też jakieś kłótnie w ich rodzinie, no, ale w jakiej rodzinie nie dochodziło do podobnych sytuacji… Choć tu było coś związanego z próbą spalenia miasta czy coś. A potem wszedł Sandro. Arabel zmarszczyła brwi. Nie lubiła tego człowieka, bowiem opowiadano o nim różne rzeczy. Ponoć był bandytą, przemytnikiem i być może kimś gorszym. Jego młodszy brat chciał uwieść Ameiko, Ale ta oczywiście oparła się jego zakusom…
- To Tsutamu był… Taki podły i zły człowiek? To straszne!... Kim byli wrogowie twojej rodziny? Znaczy się jakieś plotki słyszałaś? Albo o tym Brinewal… Przepraszam najmocniej za wścibstwo Ami, ale chciałabym pomóc. - Rzekła i zaczęła badac aurę Sandra.
- Nieraz życie zmusza do mniej szlachetnych czynów, aby nie doszło do gorszych - Hotarubi odniosła się do własnych doświadczeń.
Nie wyczuła żadnej niegodziwości od mężczyzny ani też kobiety mu towarzyszącej co najwyżej jak by skazę ale nie wyglądało na to by była złym człowiekiem.
- Co się dokładnie tutaj stało ? - spytał zdezorientowany - Zresztą gdzie moje maniery to Arija o której ci mówiłem.
Dziewczyna skłoniła lekko głową ale najwyraźniej nie miała zamiaru się odzywać. Uraczyła jednak każdego badawczym spojrzeniem płomiennych oczu. Na jej ustach gościł tajemniczy pół uśmiech.
Ameiko spojrzała na kobietę wyraźnie zbierając myśli po czym odparła.
- Miło poznać, twoja pomoc może się przydać wcześniej niż byśmy chcieli. Nasi przyjaciele właśnie znaleźli list od mego dziadka do ojca. Chyba mam pomysł gdzie możemy się wyprawić. - wskazała na pergamin.
- Brinewall ? Ta ruina która podobno jest nawiedzona ? - spytał Sandru unosząc brwi.
- Wydaje mi się że Tsutemu nie był złą istotą dopiero nieumarły stan go odmienił. Pani Ameiko czy życzycie sobie abym dostarczył ten list waszemu ojcu czy wolicie zrobić to same? W każdym razie dostarczenie wiadomości waszego dziada powinno ostatecznie uspokoić duszę nieumarłych - Stwierdził. Gdy pojawili się nowi goście zaprzyjaźnieni z Ameiko Lajos wstał skłonił się - Witajcie zwę się Lajos Steelwell Evangelistą w służbie Caydena Calieana.
- W czym mogę pomóc? - pochyliła się nad dziewczyną, jej głos był łagodny acz przyjemnie zachrypnięty, postawa zaś neutralna, jakby nawykła do tego, że wszyscy oczekują od niej pomocy. Lajosa uraczyła tylko skinieniem głowy. Wymiana uprzejmości była dla niej czymś zbytecznym.
- No to skoro planujesz ruszyć w trasę i odzyskać rodzinne dziedzitwo to warto otworzyć skrzynię bo zaklęcie które rzuciłem dzięki łasce mego patrona pokazało że jest tu coś ważnego być może coś kluczowego dla twej wyprawy?-Rzekł po czym wziął klucz i otworzył skrzynię.
Arabel poczuła się źle, jakby miała mrok w sercu. Posądziła przyjaciela Ameiko o bycie złym człowiekiem, a ten był przyzwoitą osobą i razem ze swoją dzieprzytowapelą chciał pomóc Ameiko… chyba.
- Cześć Sandro! Jestem Arabel przyjaciółka Ameiko z dawnych lat. Jestem taką niby paladynką i wczuwam zło, chcesz piwa - zawołała kelnera i kupiła Sando i tamtej drugiej po dzbanie najlepszego. piwa - To moi towarzysze, Lajos jest Kapłanem, Caldwen to gnomi zdecydowanienieiluzjonista a Hotarubi pochidzi z kraju Amejko i zajmuje się… Co to jest Brinewal?
- To może być trudne biorąc pod uwagę że mój ojciec nie żyje. - zwróciła się do Lajosa po czym przeniosła wzrok na Ariję i kontynuowała - Jak zapewne wiesz a niektórzy tutaj mogli już słyszeć jakieś plotki wraz z Sandru planowaliśmy wyruszyć w drogę w sumie miałam zamiar się spytać czy chcielibyście się zabrać z nami. tylko nie zdecydowaliśmy jeszcze gdzie ale to zmienia postać rzeczy.
- Do Brinewall ? - spytał Sandru po czym odpowiedział na pytanie Arabel - To była jedna z tutejszych koloni na wybrzeżu na północ stąd. Kiedyś było to miasto posterunek który zabezpieczał trakt handlowy z Ziemiami Królów Lindwormobójców. Jakieś dwadzieścia pięć lat temu coś się wydarzyło i wszyscy mieszkańcy przepadli, niektórzy sugerowali że był to atak inni że klątwa. Oczywiście były też napięcia na granicy że był to po prostu najazd po którym dobrze posprzątali lub piraci ale nikt nie ma pewności. Tak czy inaczej nikt potem nie zamierzał się tam osiedlić i wioska wraz z zamkiem stoją opuszczone zaś szlak porzucono na rzecz drogi morskiej.
Lajos zaś przymierzał się do otwarcia skrzyni gdy poczuł klepnięcie w plecy za nim stała Ameiko wyraźnie zainteresowana która rzekła.
- Jeśli już to może ostrożniej co ? Pół miasta nie musi zaraz wiedzieć. - po czym zabrała się do przesuwania skrzyni tak by większość bywalców nie mogła im zaglądać przez ramię.
We wnętrzu kufra ujrzeli dziesięć fiolek z eliksirami około piętnastu sztuk fajerwerek, wakizashi wykonane z zimnej stali, świetnej jakości koszulkę kolczą także pierścień i różdżkę oraz wiele monet częściowo porozrzucanych po przegrodach skrzyni częściowo w workach wraz z klejnotami.
Kiedy Lajos usłyszał że wielką i wspaniała panna Ameiko uznała go godnym ruszenia z nią na wyprawę po raz pierwszy odkąd go poznał iście zwyczajnie zaniemówił z wrażenia kiedy klepneła go w ramię zdołał wydukać - Z radością pójdę z wami na wyprawę to prawdziwy zaszczyt- Rzekł po czym poczuł lekkość w głowie i z nadmiaru wrażeń padł nieprzytomny na podłogę nie patrząc nawet na otwartą skrzynię na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.
- Pójdę, wszędzie tam gdzie Sandru - popatrzyła wesoło na towarzysza - Zapowiada się niezła zabawa - szepnęła do niego, kiwnąwszy na Lajosa głową.
- Dziękuję ci za piwo - zwróciła się do Arabel*
- Tia… czemu nie? Nie abym miał jakieś życie osobiste, czy coś - na wpół zakpił, ale też na wpół zgodził się Caldwen - Wygląda całkiem jak gra warta świeczki.
Arrabel zaniemówiła. Nie przypuszczała, że Ameiko może zaprosić ją na wyprawę… Ona była tylko pożal się serenae paladynem… i to, bądźmy szczerzy, niezrównoważoną.
- Bardzo dziękuję za propozycję Mei, ale chyba powinnaś ją jeszcze przemyśleć. Na pewno w mieście są lepsi wojownicy ode mnie. Byłam na podobnej wyprawie i wszystkich tak wykosztowałam… Zasługujesz na lepsze towarzystwo… - spuściła wzrok
- Idę z wami. Brzmi interesująco, a moje umiejętności na razie wam się chyba przydały - oświadczyła Hotarubi
Caldwen wzniósł brew. Tak go kusiło by przytaknąć i nie musieć więcej spędzać czasu w okolicy walniętej paladyn, ale… cholera…
- Jesteś dla siebie zbyt surowa- “Ja to na prawdę powiedziałem?!” zapytał sam siebie w myślach -Udowodniłaś, że można na tobie polegać i nie boisz się stawać w pierwszym szeregu. Tacy jak ja potrzebują takich jak ty. Mogę sobie poczarować, powydziwiać, ale muszę też mieć kogoś kto zatrzyma szarżującego orka.- “Dobra, starczy tego bo zwymiotuję…”
Na jego twarzy było widać tylko serdeczność. Była ona sztuczna, ale nierozpoznawalna od szczerej.
-Ale bardzo biegła w mieczu. Potężnie wręcz - zapewniła spokojnie kunoichi.
Arrabel w oczach pojawiły się łzy. Uklękła i bardzo mocno z całej siły, i rzekła zalewając się łzami.
- Jesteś naprawdę kochanym gnomikiem, takim dobrym i w ogóle. Naprawdę wiesz co powiedzieć komuś, kto myślał, że nie ma już przed nią przyszłości. Twoje słowa były jak balsam na moją skołataną duszę, która doznała tyle udręki. - puściła go - Kupić ci pifko?
Hotarubi wybrała dyplomatyczne nie komentowanie sytuacji.
Zdębiała płomiennooka, wpatrywała się na wyczyny “paladynki” niedowierzając własnym oczom. Złapała Sandru za ramię i przyciągnęła do siebie by mu coś wyszeptać do ucha.
- Jesteś w stu procentach pewien, że chcesz z nimi wyruszyć w podróż?
Zachowanie Lajosa, w jakiś sposób wytłumaczyła ale Arabel… bogowie, chrońcie.
- Cóż są kompetentni a taka wyprawa im też może pomóc. Co do Arabel… - zakasłał teatralnie i nachylił się w jej stronę szepnął - ...jest trochę specyficzna. Trudno się dziwić jak słyszałem rodzina ściągnęła ją z krucjaty w Medven, chyba trochę źle ją zniosła.

Ameiko zaś zdezorientowana obserwowała upad ewangelisty chwyciła jego kufel wąchając.
- To na pewno nie jest wina mojego trunku… Często mu się to zdarza ? Co do wyprawy to tylko propozycja z resztą zajmie nam jeszcze tydzień lub dwa przygotowanie wszystkiego przecież nie twierdzę że chcemy ruszać już zaraz teraz.
Arrabel zamówiła Caldwenowi piwo i podeszła do Sandro.
- No ten tego fajnie że jedziemy… Kim pani Jest - zapytała towarzyszkę Sandra
Gnom dopiero na dźwięk stawianego kufla otrząsnął się po wyczynie paladyn. A może jednak nie jest tego warta? Cholera… słowo się rzekło. Łykną potężnie.
- Okazuje się, że summa summarum, niestety jesteśmy dramatycznie... specyficzni. Jednak po wyczynach jakie Arabel zdążyła odwalić nie zdziwie się jeśli za jakiś czas przetnie nam drzewo. A ten pijany bydlak potrafi walczyć i używać różdżek leczących… więc też jest przydatny.
Arija posłała Sandru znaczące spojrzenie po czym przeniosła wzrok na kobietę. Na jej twarzy widniał trudny do odgadnięcia grymas. Widać było, że nie cieszy się na rozmowę z paladynką.
- Zajmuję się ochroną karawan. - odparła sucho, ciągle bijąc się z myślami jak ma się ustosunkować to Arabel.
W czasie gdy tak rozmawiali właścicielka przybytku zajęła się cuceniem nieprzytomnego Lajosa w końcu walający się po ziemi mężczyzna raczej nie wyglądał zbyt dobrze jak i nie dało się z nim rozmawiać o istotnych sprawach.
W drzwiach zaś pojawiła się znajoma sylwetka szeryfa który ze zdziwieniem przyglądał się całemu zamieszaniu zwłaszcza leżącemu choć przeniósł wzrok na łupy i przemówił.
- Domyślam się że wasza wyprawa jednak się powiodła zaś niektórzy z was już zaczęli oblewać sukces… - tutaj spojrzał się na Lajosa - ...możecie więc mnie wtajemniczyć co dokładnie się wydażyło ?
- Wredny chowaniec martwej wiedźmy, nieumarli ze statku rozbitego, jak widać, przed dwoma, czy trzema pokoleniami, skrzynia ze skarbem i list ukryty w rękojeści wakizashi. To tak pokrótce - wyliczył szybko gnom.
- Zrozumiał pan, czy też potrzeba bardziej szczegółowych wyjaśnień? - zaoferowała Hotarubi. Nastepnie streściła sytuację Hope, podziemnego skarbu i nieumarłych. A także pokazała mu mapę bagien.
Wtedy Arrabel zobaczyła, że Lajos leży nieprzytomny na podłodze podeszła do niego szybko, lecz zobaczyła iż Ameiko jest przy nim. To było na swój sposób… dobre. Tak! Oni powinni być razem! Nie powinna się zadawać z kimś takim jak…
Potem odezwała się do szeryfa.
- Był tam taki Tutsomu co miał być piratem, a był samurajem. Chcieliśmy też nawrócić Skitterfoota, ale bał się odszukać dobra, które spoczywa w jego sercu, ale na pewno niedługo wróci do miasta i zechce, żebyście się nim zaopiekowali. Ofiarujcie mu miłość i zrozumienie. Znaleźliśmy też list od dziadka Mei i chyba jedziemy do Brinewal. skończyła paladyn
- Potrzeba wam wiedzieć coś jeszcze, mości szeryfie? - westchnęła Hotarubi
Szeryf wyglądał na dość zdezorientowanego nagłymi i wybitnie streszczonymi objaśnieniami gnoma, wyjaśnienia Arabel także nie były zbyt pomocne. Na jego szczęście Hotarubi była już bardziej precyzyjna wysłuchał jej wyjaśnień zaś gdy ujrzał mapę zagwizdał.
- No tego się po was nie spodziewałem dostaniecie za to całkiem solidny mieszek złota przynajmniej będzie nam łatwiej się poruszać po mokradłach jak i szukać zaginionych. Choć po tym jak zgładziliście potwora i gobliny raczej nie będziemy mieć zbyt dużo takich przypadków mam nadzieję. Co do Starej Megus i waszej mogiły to będę musiał posłać kilku swoich ludzi by się upewnić że nie będzie zagrożenia ze strony nieumarłych ale to już nie wasze zmartwienie. Po nagrodę za mapę i rozwiązanie problemu będziecie się mogli zgłosić za jakiś czas.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 01-08-2015 o 23:21.
Arvelus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172