|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-02-2017, 22:38 | #171 |
Reputacja: 1 | To było do przewidzenia; Perła zawsze wiedziała, że altruizm źle się kończy, a żaden dobry uczynek nie ujdzie sprawiedliwej kary - a swędzące pod bandażami rany po bacie były tego faktu najlepszym potwierdzeniem. Pocieszała się tylko tym, że reszta też oberwała... no i ratowała wodnicę, z którą aktualnie trzymała sztamę, a nie jakiegoś nic niewartego gnoma.
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! |
11-02-2017, 11:31 | #172 |
Reputacja: 1 | Samms friendly > helpful +200xp dla wszystkich Bosa dziewczyna drżącymi dłońmi przyjęła kawałek czekolady, wraz z ich zapewnieniami pomocy, ochrony i ewentualnego treningu. Zdawała się oszołomiona, ale też wzruszona. Hardy i zdecydowany ton hobgoblina początkowo ją trochę przestraszył, chyba nie była jeszcze gotowa na tak zdecydowane zmiany, ale delikatne gesty niemej istoty ostatecznie przełamały lody. - Ja... ja nie wiem... ale dlaczego? Do niczego wam się nie przydam... narobicie sobie tylko kłopotów. - spojrzała w stronę ludzi bosmana, wzdrygając się odruchowo. - Nie wiem, co powiedzieć... postaram się wam jakoś przydać. - wskazała bandaże hobgoblina - Mogę pielęgnować wasze rany... Trochę się na tym znam. O! Pan Giffer! Giffer unfriendly > friendly Jednooki gnom zdawał się do tej pory stać gdzieś na uboczu, jednak najwyraźniej nabrał odwagi, widząc, że i płochliwa dziewczyna zdecydowała się na rozmowę z nowymi. - Uratowałaś mi życie! - rzucił do wodnicy, unosząc dłonie jakby chciał ją przytulić, ale niemal od razu opuszczając je speszonym gestem. - To było niesamowite! Wszędzie fale, wusz, wuszz, a ty plusk! I potem ta woda, wiry, i w ogóle, i ten wiatr, wiuuu! Myślałem, że tam umrzemy! Pierwszy raz miałem szczęście! - zachichotał uradowany. - Nie rozumiecie! Ja ciągle mam pecha! - wskazał swoje brakujące oko. - To była drzazga z pokładu "Jego Magnificencji", przeklęta łajba! Trafiła nas jedna jedyna kula i właśnie ja musiałem stać w pobliżu! Po tym kapitan i tak od razu skapitulował, a my trafiliśmy do niewoli! A potem było tylko coraz gorzej i gorzej, aż w końcu... - wskazał pokład ponurego statku wokół siebie. - Słuchajcie... - rzucił już spokojniej - Ten łysy człek od was, co mnie wtedy pytał o kapłankę... Ja już nie mam, straciłem chyba w czasie sztormu, to co mi dała. - szeptał konspiracyjnie. - Ja myślałem, że miałem to tylko przechować z dzień, czy dwa... Ale oni jej już chyba nie puszczą, a ja nie chciałem kłopotów, skoro i tak jej nic już nie pomoże... Rozumiecie? - tłumaczył się. Najwyraźniej też nie miał pojęcia co to właściwie było i do czego służyło. *** Tymczasem mermenka planowała już dalsze posunięcia, nie wiedziała ile czasu zajmie jej urabianie kucharza, toteż rozsądnym było zacząć od identyfikacji przedmiotów. Odnalazła cichy kącik i zaczęła rzucać inkantacje. Perła spellcraft d20+8 vs 18= 25 sukces Perła spellcraft d20+8 vs 21 = 16 porażka Niestety, moneta pozostawała dla niej tajemnicą, aura przedmiotu wskazywała na potężną magię kapłańską. Na szczęście rozgryzła przynajmniej moc zaklętą w abordażowym haku. Wydawało się, że trafiał bezbłędnie, a następnie moc zaklęcia znacznie utrudniała jego usunięcie przez każdego kto nie był jego właścicielem. Po złożeniu nieporęcznego przedmiotu w skrzyni i odebraniu z niej naręcza butli mogła ruszyć do kucharza. Rybieflaki właśnie klęczał pod jednym ze stołów, próbując sięgnąć wciśniętej w kąt butelczyny. Niestety, żałosny jęk zawodu oznaczał zapewne, że i ona okazała się pusta. - Do kroćset! Dziecino, aleś mnie wystraszyła! - prawie podskoczył, gdy zauważył, ją za sobą. Momentalnie się jednak rozpromienił, widząc co niesie. - Czy to prawdziwa taldoriańska brandy?! Na sto morskich czortów! Mamy święto jakieś? Gdy dowiedział się, że dane mu będzie skosztować aż zabłysły mu oczy. - Siadaj, siadaj! - nagotował im taborety i kubki, które jeszcze specjalnie i z wielką atencją wytarł swoim brudnym fartuchem. - Ach... brandy, zacny trunek idealny do... - zaczął tonem wybitnego znawcy kulinariów i trunków, ale zaciął się w połowie, mózg przez lata picia wyraźnie odmawiał mu posłuszeństwa. -... do... ach do czorta! Jestem żałosny! - wyraźnie oklapł i posmutniał. Ostatnio edytowane przez Tadeus : 11-02-2017 o 11:33. |
11-02-2017, 12:26 | #173 |
Reputacja: 1 | - To po kolei. Za co kapłanka trafiła w dyby? I co Ci mówiła o monecie? Masz ja przechować bo co?- powiedział do gnoma. Po czym jego twarz, powędrowała w kierunku Samms. -Ludzie Bosmana. Ich rządzę i słabości? Dziewczyno skup się, może uda mi się z nimi dogadać. Muszę mieć jednak dobry punkt zaczepienia. Alternatywą jest walka. To zostawimy na koniec- zasugerował dziewczynie i liczył, że będzie pomocna. Od Ryby otrzymał kompas. Podziekował skinięciem głowy. -Skoro chcesz się nią zająć to w porzadku. Ostatnio edytowane przez Icarius : 11-02-2017 o 13:10. |
11-02-2017, 15:04 | #174 |
Reputacja: 1 | Cieszyła się razem z gnomem, chociaż kiedy wspomniał o fatum, jakie go nawiedza, może powinni trzymać się od niego z daleka? Czy uratowanie przez wodnicę było tak naprawdę sprowadzeniem na siebie jakiegoś nieszczęścia? |
12-02-2017, 13:48 | #175 |
Reputacja: 1 | Perła wzdrygnęła się wewnętrznie, mając przed oczami wizję "upojnego wieczoru" z pijanym i zarzyganym kucharzem, teraz na dodatek płaczącym. Przychodząc do kambuza, miała nadzieję, że wręczy dziadydze flaszkę i nawieje, nie musząc się zbytnio wysilać. A tu taki klops...
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! |
13-02-2017, 19:57 | #176 |
Reputacja: 1 | d20+11(+5 za zacny trunek) vs 16 = 27 sukces Indifferent > helpful +400xp dla każdego Kucharz machnął ręką i zarechotał, słysząc słodkie, fałszywe pochlebstwa mermenki. - A tam, dziecino, żarty sobie ze starego Ambrose'a stroisz, jużem prawie uwierzył, w te twoje zmyślne bujdy! Zerknął na nią, ale po jej twarzy nie widać było ni krzty fałszu, nawet podziw wyszedł jej idealnie, nie za słaby i jednocześnie nieprzesadzony- Nie żartujesz sobie? - aż odłożył kufel z zacnym trunkiem. - A jażem ciągle sądził... - wymamrotał, porządkując myśli. - Wiesz co, dziecino! Możesz mieć rację, tak jak sobie teraz o tym pomyślę, to wszak mało kto tyle lat po Kajdanach pływa, co stary Rybieflaki! Prawdziwy ze mnie morski wilk! Polał sobie jeszcze trunku, tym razem z większą energią i werwą. - Ale cóż mi po tym, skorom tu ino straceńcem, z duszą zaprzedaną diabłu! - wskazał palcem gdzieś w kierunku kajuty kapitana i zrobił ponurą minę. - I dobrze mi tak! - orzekł gorzko, bom sobie i wcześniej i później na to zasłużył. Ściszył głos i pochylił się nad blatem. - Parę lat temu czmychnąłem z Goryczy... - wyznał. - Wiedziałem, że kapitan będzie mnie ścigał, że nikt nie będzie przy mnie bezpieczny... Nie żeby mu zależało na starym kuchciku... ale on uwielbia łamać dusze... napawa się ich upadkiem i... ech... - splunął. - Wiedziałem, że idzie za mną śmierć, a mimo wszystko skryłem się u jakiejś marnej rodziny, chyba farmerów, na zapyziałym, rzadko odwiedzanym wybrzeżu. Mieli kupę dzieciaków i ledwo wiązali koniec z końcem. - westchnął, a w jego oczach pojawiła się wilgoć. - Powiesił ich wszystkich, tylko po to, by zobaczyć moją minę. - Odstawił kubek na blat. Był znowu słaby i zrezygnowany. - Ach, dziecinko, dzięki żem miał do kogo gębę otworzyć, dobra z ciebie dusza i rozpalasz płomyk nadziei w starym sercu... ale cóż ja mogę? Czknął i wstał na chwiejne nogi... - Chyba lepiej będzie jak... Aaa! - klepnął się w czoło. - Czekaj dziecino, ty nowa jesteś na pokładzie, przyda ci się jakieś wsparcie... gdzie ja to... - pochylił się nad jedną z hałd i zaczął przerzucać śmieci. - Broń tu kiedyś jakaś była... Ach u licha! Za późno na szukanie, jak znajdę to ci dam następnym razem. W ogóle jakbyś czegoś... Ech... - czknął i zasłonił usta. - Chyba lepiej już pójdę. *** Tymczasem gnom słysząc pytania Talomana zrobił wielkie oczy. - Ciiiichooo! - przystawił palec do ust, wyraźnie wystraszony. - O tym się nie rozmawia! - zrobił wymowny gest, pokazując na kajutę kapitańską, jakby kryło się tam źródło złych mocy, które może ich usłyszeć. Rozejrzał się i konspiracyjnym szeptem dodał. - Ta... o której czynie się tu nie mówi... - zaczął ostrożnie. - Powiedziała tylko, że dobry ze mnie gnom, ona węszy kłopoty i że mam to przechowa... oo... - gnom aż cały zadrżał, najwyraźniej teraz do niego coś dotarło... - Ta moneta, ktoś mógłby pomyśleć, że ja jej chciałem pomóc, że konspirowałem... O bogowie! Jak dobrze, że jej już nie mam! - odsapnął z ulgą. Bosa dziewczyna również wyglądała na poważnie zaniepokojoną słowami hobgoblina. - Walka... Jaka walka? - pokiwała szybko głową. - Nie... Nie róbcie tego, oni was wszystkich pozabijają! Nawet jak uda wam się ich.. to.. to kapitan... - wyszeptała z przejęciem i spojrzała na Talomana jakby zupełnie nie rozumiejąc, co właściwie planował. - Oni... Są w większości po prostu chciwi... Bosman za posłuszeństwo zapewnia im dobry podział zysków i najlepsze prace. Poszliby za każdym... No, prawie wszyscy, Syl.. On uwielbia zabijać... On jest po prostu... zły. Nigdy nie przewidzicie co kryje się w jego głowie... - przejęła się i skuliła w sobie próbując analizować charaktery podłych zbirów wokół których przyszło jej żyć. - Jest jeszcze Cogwart i Maheem, oni są inni... Również są mordercami, ale nie trzymają z bosmanem, no przynajmniej wtedy, kiedy nie muszą. |
13-02-2017, 23:06 | #177 |
Reputacja: 1 | - Dziękuję wam za informacje. Samms trzymaj sie Ryby. Ochroni cię, gdyby mnie nie było pod ręką. W razie zagrożenia wiej do kogoś z nas. W naszej grupie jest jeszcze Perła i Sand. Dziś potrenujesz ze mną walkę jeśli chcesz. Nie damy ci broni, po twoich słowach na stałe. Wystarczy jednak na czas treningu. Jeśli chcesz przetrwać na statku pirackim to niezbędna umiejętność. Panie Giffer, ma pan w nas kompanów. Pana moneta może i zginęła jednak zmienił sie pana los na lepszy. Kamraci Panu pomogą w razie kłopotów niech się pan do nas odezwie. - zakończył. Ostatnio edytowane przez Icarius : 13-02-2017 o 23:09. |
14-02-2017, 02:24 | #178 |
Reputacja: 1 | Sand odszedł od dyskutujących ze sobą hobgoblinów i wodnic - jeśli dyskusją można było nazwać rozmowę prowadzoną w połowie na migi i miny - kręcąc przecząco głową. Zmęczenie dociskało go do desek pokładu, a rozległe, świeże rany tylko pogarszały sytuację. Nie był w humorze na wzajemne wyciąganie na siebie haków. [media]http://everythingbirdsonline.com/wp-content/uploads/2014/10/macaw-scarlet.jpg[/media] Ostatnio edytowane przez Krieger : 14-02-2017 o 03:29. |
14-02-2017, 22:58 | #179 |
Reputacja: 1 | Tego dnia wieczorne aktywności skończyły się wcześniej. Zmęczenie po sztormie wszystkim dawało się we znaki. Mimo wszystko, mogli być z siebie dumni, ich kiesy stawały się coraz bardziej pękate, a liczba sojuszników rosła z każdym dniem. Wypadało mieć nadzieję, iż passa się utrzyma i kapryśny los nie spłata im jakiegoś figla. Tej nocy bosonoga Samms spała z nimi. I póki co obyło się bez konsekwencji, ludzie bosmana tej nocy byli wyjątkowo wymęczeni, przez co grog szybko uderzył im do głów. Nie mieli sił na żadne spory. Zaś dziewczyna z wdzięczności chętnie doglądała ran swoich wybawców. Samms long term care Dziewczyna d20+5 vs 15= 8 porażka Samms long term care Taloman d20+5 vs 15= 16 sukces Dziewczyna +2hp Perła +2hp Sand +2hp Taloman +4hp Sand śnił o związanym worku powoli opadającym na dno morza. Wodnicy nie wiadomo czemu śnił się czekoladowy Scourge. Dzień szósty. Gorycz wpłynęła na rozległy obszar płycizn i raf. Było strasznie gorąco i duszno. Co bardziej doświadczeni marynarze twierdzili, iż było to związane ze stopniowym zbliżaniem się statku do ogromnego tropikalnego kontynentu Garundu. Kapitan ponoć wybrał skrót przez te wody, by szybciej dotarli do popularnych szlaków handlowych południowych Kajdan. Statek płynął wolno, na niemal zwiniętych żaglach. Gdzie nie spojrzeli, widać było w wodzie bogactwo podwodnego życia. Wydawało się, że uszczuplona załoga po katorżniczej pracy związanej z przeprawą przez sztorm mogła wreszcie trochę odsapnąć. Tego dnia, jeszcze nim zdążyli udać się do swoich codziennych prac, zatrzymał ich Scourge, miał krzywą, niezadowoloną gębę. Rzucił im pod nogi pół tuzina misek. - Trzysta stóp za sterburtą dostrzeżono sporą rafę koralową. Kapitan zażyczył sobie na kolację świeże krabie mięso, a ja nie mam na pokładzie bardziej bezużytecznej bandy od was. Nie jesteście mi tu potrzebni, więc równie dobrze to wy możecie tam popłynąć. Na coś wreszcie zdadzą się te wasze odrażające zniekształcenia! - wskazał z obrzydzeniem ciała syreny i wodnicy. Gdy statek podpłynął bliżej, ujrzeli bogate formacje korali wystające miejscami nawet nad powierzchnie wody. Statek trzymał się od nich na co najmniej dwieście stóp, by nie uszkodzić kadłuba. - Gorycz nie będzie tu czekała godzinami! Pospieszcie się! Chyba, że chcecie bym szepnął kapitanowi, że sracie na jego chętki i ma sobie te kraby sam wyłowić? W tym samym czasie inni marynarze zarzucali przy burtach sieci, wszystko wskazywało na to, że w następnych dniach pożywienia będzie aż nazbyt dużo, woda aż srebrzyła się od ławic. *** Po wstępnych przygotowaniach czwórka nowych dopłynęła wpław do grupy dziwnych koralowych pylonów. Z wody wystawały aż trzy takie formacje i faktycznie wszystko wskazywało na to, że po ich podwodnych ścianach spacerowało bardzo wiele gatunków morskiej fauny, w tym tak pożądane przez dowódcę tropikalne kraby o delikatnym mięsie. |
14-02-2017, 23:15 | #180 |
Reputacja: 1 | -Czy Pan bosman życzy sobie dla siebie jakiś morski przysmak? Skoro kapitan chce kraby, zdobędziemy je. Jednak i szanowny pan oficer może zjeść coś królewskiego. Nie znam gustu, co pan lubi? - to była kolejna próba ułożenia się z bosmanem. Wszak stracił jednego ze swoich chłopaków. Cenił sobie zapewne posłuszeństwo. Taloman potrafił taki być. Do czasu aż urosną w siłę, jakoś trzeba było powstrzymać eskalacje wrogości. Gdy jakiś czas potem byli wśród koralowców, Taloman podkreśli ostrożność. Gdzie jest bogactwo pożywienia są i drapieżniki. - Czy Panie jako obeznane z wodą zapewnią nam powodzenie wyprawy? Będziemy się z Sandem rozglądać i was osłaniać. O ile wam pasuje?. |