Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-02-2017, 22:38   #171
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
To było do przewidzenia; Perła zawsze wiedziała, że altruizm źle się kończy, a żaden dobry uczynek nie ujdzie sprawiedliwej kary - a swędzące pod bandażami rany po bacie były tego faktu najlepszym potwierdzeniem. Pocieszała się tylko tym, że reszta też oberwała... no i ratowała wodnicę, z którą aktualnie trzymała sztamę, a nie jakiegoś nic niewartego gnoma.

Niespodziewany "prezent" w postaci wizyty w orczej norze... to znaczy u kwatermistrzyni bardzo ją jednak ucieszył. Odzyskała swój bandolier, w którym mogła poupychać własne, cenne graty, bez ryzyka, że ktoś w nocy oberznie jej sakiewkę albo po cichu opróżni kieszenie. Drugą rzeczą, jaką zażyczyła sobie ze składu był mocno wysłużony, cynowy kubek. Perła nie miała oporów przed piciem z używanych przez resztę załogi naczyń, ale poobijany kufelek krył w sobie małą tajemnicę: podwójne denko, w którym można było ukryć jakieś drobne, ale cenne przedmioty. Zaklinaczka miała jakieś podskórne przeczucie, że jeśli kompania wzbogaci się o jakieś nielegalne na statku dobra, może być to wartościowy nabytek.

Za resztę rzeczy musiała już niestety zapłacić żywym złotem; była zresztą pewna, że orczyca przyglądała jej się z tryumfująco-złośliwym uśmieszkiem, kiedy mermenka z naprawdę zbolałą miną wysupływała kolejne monety z kieszeni. Za to Perła wzbogaciła się o paskudnie wyglądający sierp - ostrzy nigdy za wiele - i solidną tubę na cenne zwoje. Pamiętając wcześniejsze knucie z Talomanem, zaopatrzyła się też w butelkę najlepszego trunku, jaki orczyca miała na podorędziu - czyli pewnie jakieś doprawione spirytusem siki. Ważne jednak, że mógł być to dobry początek do nawiązania jakieś ciepłej relacji z kimś z wiecznie spragnionej załogi...

Wieczór po sztormie zapowiadał się na spokojniejszy, niż poprzedni. Załoga jednak dość mocno przeżyła śmierć dwóch marynarzy - może i nikt po nich specjalnie nie tęsknił, ale w każdym obudziło to poczucie, że i on sam może być następny... Perła wiedziała, co dzieje się z takimi porwanymi przez sztorm ludźmi - trafiają wprost do królestwa Dagona, demonicznego władcy podwodnych głębin. I choć sama czuła się w oceanie jak w domu, to nawet i ją przerażała ta perspektywa...

Tak czy inaczej, mermenka postanowiła tym razem spróbować bardziej osobistego podejścia do przekabacania załogi na swoją stronę, niż śpiewanie głupawych piosenek. Rozglądała się właśnie za jakąś "ofiarą", kiedy zupełnie znikąd wypadła na nią wzburzona wodnica i wcisnęła do ręki jakąś monetę, gestykulując jak potrącona. Może faktycznie sztorm cisnął ją głową o burtę, kiedy była w wodzie?

Po krótkiej, ale intensywnej tyradzie - to znaczy wymachiwaniu rękami i serii chrząknięć czy tam innych dziwnych dźwięków, dobywających się z egzotycznych trzewi Dziewczyny Ryby, Perła pojęła na szczęście, o co jej chodzi. Pokiwała głową; i tak zamierzała pod wieczór zerknąć jeszcze raz na magiczny hak, więc mogła rzucić okiem i na tajemnicze znalezisko wodnicy.

A skoro już o haku mowa... Perła spojrzała na trzymany w ręku trunek, potem na kambuz, potem na trunek z powrotem... i uśmiechnęła się paskudnie, wiedząc nad kim mogłaby z powodzeniem "popracować", zanim uda się na zasłużony odpoczynek...
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline  
Stary 11-02-2017, 11:31   #172
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Samms friendly > helpful
+200xp dla wszystkich


Bosa dziewczyna drżącymi dłońmi przyjęła kawałek czekolady, wraz z ich zapewnieniami pomocy, ochrony i ewentualnego treningu. Zdawała się oszołomiona, ale też wzruszona. Hardy i zdecydowany ton hobgoblina początkowo ją trochę przestraszył, chyba nie była jeszcze gotowa na tak zdecydowane zmiany, ale delikatne gesty niemej istoty ostatecznie przełamały lody.
- Ja... ja nie wiem... ale dlaczego? Do niczego wam się nie przydam... narobicie sobie tylko kłopotów. - spojrzała w stronę ludzi bosmana, wzdrygając się odruchowo. - Nie wiem, co powiedzieć... postaram się wam jakoś przydać. - wskazała bandaże hobgoblina - Mogę pielęgnować wasze rany... Trochę się na tym znam. O! Pan Giffer!

Giffer unfriendly > friendly


Jednooki gnom zdawał się do tej pory stać gdzieś na uboczu, jednak najwyraźniej nabrał odwagi, widząc, że i płochliwa dziewczyna zdecydowała się na rozmowę z nowymi.
- Uratowałaś mi życie! - rzucił do wodnicy, unosząc dłonie jakby chciał ją przytulić, ale niemal od razu opuszczając je speszonym gestem. - To było niesamowite! Wszędzie fale, wusz, wuszz, a ty plusk! I potem ta woda, wiry, i w ogóle, i ten wiatr, wiuuu! Myślałem, że tam umrzemy! Pierwszy raz miałem szczęście! - zachichotał uradowany. - Nie rozumiecie! Ja ciągle mam pecha! - wskazał swoje brakujące oko. - To była drzazga z pokładu "Jego Magnificencji", przeklęta łajba! Trafiła nas jedna jedyna kula i właśnie ja musiałem stać w pobliżu! Po tym kapitan i tak od razu skapitulował, a my trafiliśmy do niewoli! A potem było tylko coraz gorzej i gorzej, aż w końcu... - wskazał pokład ponurego statku wokół siebie.
- Słuchajcie... - rzucił już spokojniej - Ten łysy człek od was, co mnie wtedy pytał o kapłankę... Ja już nie mam, straciłem chyba w czasie sztormu, to co mi dała. - szeptał konspiracyjnie. - Ja myślałem, że miałem to tylko przechować z dzień, czy dwa... Ale oni jej już chyba nie puszczą, a ja nie chciałem kłopotów, skoro i tak jej nic już nie pomoże... Rozumiecie? - tłumaczył się. Najwyraźniej też nie miał pojęcia co to właściwie było i do czego służyło.

***

Tymczasem mermenka planowała już dalsze posunięcia, nie wiedziała ile czasu zajmie jej urabianie kucharza, toteż rozsądnym było zacząć od identyfikacji przedmiotów. Odnalazła cichy kącik i zaczęła rzucać inkantacje.

Perła spellcraft d20+8 vs 18= 25 sukces
Perła spellcraft d20+8 vs 21 = 16 porażka


Niestety, moneta pozostawała dla niej tajemnicą, aura przedmiotu wskazywała na potężną magię kapłańską. Na szczęście rozgryzła przynajmniej moc zaklętą w abordażowym haku. Wydawało się, że trafiał bezbłędnie, a następnie moc zaklęcia znacznie utrudniała jego usunięcie przez każdego kto nie był jego właścicielem.

Po złożeniu nieporęcznego przedmiotu w skrzyni i odebraniu z niej naręcza butli mogła ruszyć do kucharza. Rybieflaki właśnie klęczał pod jednym ze stołów, próbując sięgnąć wciśniętej w kąt butelczyny. Niestety, żałosny jęk zawodu oznaczał zapewne, że i ona okazała się pusta.
- Do kroćset! Dziecino, aleś mnie wystraszyła! - prawie podskoczył, gdy zauważył, ją za sobą. Momentalnie się jednak rozpromienił, widząc co niesie.
- Czy to prawdziwa taldoriańska brandy?! Na sto morskich czortów! Mamy święto jakieś?
Gdy dowiedział się, że dane mu będzie skosztować aż zabłysły mu oczy.
- Siadaj, siadaj! - nagotował im taborety i kubki, które jeszcze specjalnie i z wielką atencją wytarł swoim brudnym fartuchem. - Ach... brandy, zacny trunek idealny do... - zaczął tonem wybitnego znawcy kulinariów i trunków, ale zaciął się w połowie, mózg przez lata picia wyraźnie odmawiał mu posłuszeństwa. -... do... ach do czorta! Jestem żałosny! - wyraźnie oklapł i posmutniał.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 11-02-2017 o 11:33.
Tadeus jest offline  
Stary 11-02-2017, 12:26   #173
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- To po kolei. Za co kapłanka trafiła w dyby? I co Ci mówiła o monecie? Masz ja przechować bo co?- powiedział do gnoma. Po czym jego twarz, powędrowała w kierunku Samms.
-Ludzie Bosmana. Ich rządzę i słabości? Dziewczyno skup się, może uda mi się z nimi dogadać. Muszę mieć jednak dobry punkt zaczepienia. Alternatywą jest walka. To zostawimy na koniec- zasugerował dziewczynie i liczył, że będzie pomocna. Od Ryby otrzymał kompas. Podziekował skinięciem głowy.
-Skoro chcesz się nią zająć to w porzadku.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 11-02-2017 o 13:10.
Icarius jest offline  
Stary 11-02-2017, 15:04   #174
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Cieszyła się razem z gnomem, chociaż kiedy wspomniał o fatum, jakie go nawiedza, może powinni trzymać się od niego z daleka? Czy uratowanie przez wodnicę było tak naprawdę sprowadzeniem na siebie jakiegoś nieszczęścia?
Tak czy inaczej, znalazła się kolejna, normalna osoba na pokładzie, która nie trzymała z ekipą krwiożerczego kapitana.


Skoro chcesz się nią zająć to w porządku.

Na te słowa wodnica objęła bosą, jakby była kimś bliskim, cały czas jednak patrząc na hobgoblina. Tak samo jak ich czwórka, dziewczyna znalazła się tutaj pewnie nie z własnej woli, zaciągnięta siłą do pracy. Dla wodnicy było to niewyobrażalne, żeby w tak brutalny sposób rekrutować załogę, a potem nie dbać o nią. Po co im była taka dziewczyna, która nie utrzyma nawet liny w czasie sztormu? Powinni trzymać ją w jakimś ustronnym, bezpiecznym miejscu, dać lekką pracę, na przykład gotowanie lub sprzątanie, a nie poniewierać jak śmiecia.

Ryba zaszła czerwienią na twarzy przez samo myślenie o tym. Ją też chcieli urobić, ale nie da się! Flaki miała z żelaza i to jej powinni się bać, a nie odwrotnie. Czuła się znacznie pewniejsza siebie przez dobytek, który nosiła, szczególnie kuszę. Wreszcie miała coś przy sobie, czym potrafiła zrobić niemałą krzywdę. Mogła sztylet oddać bosej, ale najpierw musiałaby dostać obietnicę, że ta nie zwróci go przeciwko sobie, więc lepiej było poczekać na decyzję Talomana.
 
kinkubus jest offline  
Stary 12-02-2017, 13:48   #175
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Perła wzdrygnęła się wewnętrznie, mając przed oczami wizję "upojnego wieczoru" z pijanym i zarzyganym kucharzem, teraz na dodatek płaczącym. Przychodząc do kambuza, miała nadzieję, że wręczy dziadydze flaszkę i nawieje, nie musząc się zbytnio wysilać. A tu taki klops...

- Nie, wcale nie. - powiedziała z takim przekonaniem, jakie potrafiła z siebie wykrzesać, pamiętając o tym, że robi to w swoim własnym interesie.
- Przecież eee... wszyscy na pokładzie cię lubią. Pływasz tyle lat na tym statku, na pewno masz tyyyle wiedzy i doświadczenia, że niejeden oficer mógłby się od ciebie czegoś nauczyć! - gładko nawijała słodkie słówka na uszy kucharza, mając nadzieję, że na tyle podniesie mu samoocenę, że ten przestanie się mazać jak dzieciak.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline  
Stary 13-02-2017, 19:57   #176
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
d20+11(+5 za zacny trunek) vs 16 = 27 sukces
Indifferent > helpful
+400xp dla każdego


Kucharz machnął ręką i zarechotał, słysząc słodkie, fałszywe pochlebstwa mermenki.
- A tam, dziecino, żarty sobie ze starego Ambrose'a stroisz, jużem prawie uwierzył, w te twoje zmyślne bujdy! Zerknął na nią, ale po jej twarzy nie widać było ni krzty fałszu, nawet podziw wyszedł jej idealnie, nie za słaby i jednocześnie nieprzesadzony- Nie żartujesz sobie? - aż odłożył kufel z zacnym trunkiem. - A jażem ciągle sądził... - wymamrotał, porządkując myśli. - Wiesz co, dziecino! Możesz mieć rację, tak jak sobie teraz o tym pomyślę, to wszak mało kto tyle lat po Kajdanach pływa, co stary Rybieflaki! Prawdziwy ze mnie morski wilk!

Polał sobie jeszcze trunku, tym razem z większą energią i werwą.
- Ale cóż mi po tym, skorom tu ino straceńcem, z duszą zaprzedaną diabłu! - wskazał palcem gdzieś w kierunku kajuty kapitana i zrobił ponurą minę.
- I dobrze mi tak! - orzekł gorzko, bom sobie i wcześniej i później na to zasłużył. Ściszył głos i pochylił się nad blatem.
- Parę lat temu czmychnąłem z Goryczy... - wyznał. - Wiedziałem, że kapitan będzie mnie ścigał, że nikt nie będzie przy mnie bezpieczny... Nie żeby mu zależało na starym kuchciku... ale on uwielbia łamać dusze... napawa się ich upadkiem i... ech... - splunął. - Wiedziałem, że idzie za mną śmierć, a mimo wszystko skryłem się u jakiejś marnej rodziny, chyba farmerów, na zapyziałym, rzadko odwiedzanym wybrzeżu. Mieli kupę dzieciaków i ledwo wiązali koniec z końcem. - westchnął, a w jego oczach pojawiła się wilgoć. - Powiesił ich wszystkich, tylko po to, by zobaczyć moją minę. -
Odstawił kubek na blat. Był znowu słaby i zrezygnowany.
- Ach, dziecinko, dzięki żem miał do kogo gębę otworzyć, dobra z ciebie dusza i rozpalasz płomyk nadziei w starym sercu... ale cóż ja mogę?
Czknął i wstał na chwiejne nogi...
- Chyba lepiej będzie jak... Aaa! - klepnął się w czoło. - Czekaj dziecino, ty nowa jesteś na pokładzie, przyda ci się jakieś wsparcie... gdzie ja to... - pochylił się nad jedną z hałd i zaczął przerzucać śmieci. - Broń tu kiedyś jakaś była... Ach u licha! Za późno na szukanie, jak znajdę to ci dam następnym razem. W ogóle jakbyś czegoś... Ech... - czknął i zasłonił usta. - Chyba lepiej już pójdę.

***

Tymczasem gnom słysząc pytania Talomana zrobił wielkie oczy.
- Ciiiichooo! - przystawił palec do ust, wyraźnie wystraszony. - O tym się nie rozmawia! - zrobił wymowny gest, pokazując na kajutę kapitańską, jakby kryło się tam źródło złych mocy, które może ich usłyszeć. Rozejrzał się i konspiracyjnym szeptem dodał.
- Ta... o której czynie się tu nie mówi... - zaczął ostrożnie. - Powiedziała tylko, że dobry ze mnie gnom, ona węszy kłopoty i że mam to przechowa... oo... - gnom aż cały zadrżał, najwyraźniej teraz do niego coś dotarło... - Ta moneta, ktoś mógłby pomyśleć, że ja jej chciałem pomóc, że konspirowałem... O bogowie! Jak dobrze, że jej już nie mam! - odsapnął z ulgą.

Bosa dziewczyna również wyglądała na poważnie zaniepokojoną słowami hobgoblina.
- Walka... Jaka walka? - pokiwała szybko głową. - Nie... Nie róbcie tego, oni was wszystkich pozabijają! Nawet jak uda wam się ich.. to.. to kapitan... - wyszeptała z przejęciem i spojrzała na Talomana jakby zupełnie nie rozumiejąc, co właściwie planował. - Oni... Są w większości po prostu chciwi... Bosman za posłuszeństwo zapewnia im dobry podział zysków i najlepsze prace. Poszliby za każdym... No, prawie wszyscy, Syl.. On uwielbia zabijać... On jest po prostu... zły. Nigdy nie przewidzicie co kryje się w jego głowie... - przejęła się i skuliła w sobie próbując analizować charaktery podłych zbirów wokół których przyszło jej żyć. - Jest jeszcze Cogwart i Maheem, oni są inni... Również są mordercami, ale nie trzymają z bosmanem, no przynajmniej wtedy, kiedy nie muszą.
 
Tadeus jest offline  
Stary 13-02-2017, 23:06   #177
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Dziękuję wam za informacje. Samms trzymaj sie Ryby. Ochroni cię, gdyby mnie nie było pod ręką. W razie zagrożenia wiej do kogoś z nas. W naszej grupie jest jeszcze Perła i Sand. Dziś potrenujesz ze mną walkę jeśli chcesz. Nie damy ci broni, po twoich słowach na stałe. Wystarczy jednak na czas treningu. Jeśli chcesz przetrwać na statku pirackim to niezbędna umiejętność. Panie Giffer, ma pan w nas kompanów. Pana moneta może i zginęła jednak zmienił sie pana los na lepszy. Kamraci Panu pomogą w razie kłopotów niech się pan do nas odezwie. - zakończył.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 13-02-2017 o 23:09.
Icarius jest offline  
Stary 14-02-2017, 02:24   #178
 
Krieger's Avatar
 
Reputacja: 1 Krieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputację
Sand odszedł od dyskutujących ze sobą hobgoblinów i wodnic - jeśli dyskusją można było nazwać rozmowę prowadzoną w połowie na migi i miny - kręcąc przecząco głową. Zmęczenie dociskało go do desek pokładu, a rozległe, świeże rany tylko pogarszały sytuację. Nie był w humorze na wzajemne wyciąganie na siebie haków.

Trapiony niewesołymi myślami, czarodziej przeszedł obok grupy marynarzy i w pierwszej chwili nie zwrócił uwagi na ich pocieszne pirackie pogawędki, wyobrażając sobie że gadają o cenie dorsza albo gramaturze płótna żaglowego. Dopiero po chwili niezbyt czujne ucho mężczyzny wychwyciło powtarzające się słowo - papuga, i nagle jak grom z jasnego nieba mężczyzna przypomniał sobie, że w jednej ze skrzyń pod pokładem leżał okrętowy ptopt. Fakt ten został zupełnie zapomniany po pełnym emocji sztormie i nie mniej bogatym w doznania poranku, którego efekty będzie czuł jeszcze bardzo długo.

Przywoływacz zmełł przekleństwo, zatrzymując się w pół kroku. Nie bardzo wiedział co począć z przyniesionym mu przez wodnicę przeciwnikiem - pierwszym odruchem było skazanie go na śmierć, ale ta część mózgu młodego czarodzieja odpowiedzialna za nadmierne analizowanie wszystkich sytuacji kazała mu poczekać na reakcję załogi na zniknięcie ich maskotki i spróbować użyć ptaka do skonstruowania jakiegoś skomplikowanego spisku. Sztorm zniweczył te plany zanim jeszcze się pojawiły, a ptak - możliwe, że już martwy - nadal tkwił tam, gdzie Sand go zostawił. A przynajmniej taką miał nadzieję. Musiał szybko pozbyć się ptaszora, zanim któryś z piratów go odkryje, bo inaczej…

Wśród załogi zapanowało poruszenie, a oczy zwróciły się ku niebu. Czarodziej poczuł, jak żołądek podchodzi mu do gardła. A więc pierdolona papuga jakoś się wydostała, albo raczej - ktoś jej pomógł. Czy mogła być chowańcem okrętowego maga? Do kroćset, było już za późno…

Zaaferowany Sand najpierw zauważył różnice w wyglądzie nowoprzybyłego, a dopiero później poczuł znajome pociągnięcia za struny swojej cheliaksańskiej duszy. Odraza, złość, depresja i chęć mordu zalały jego umysł, sprawiając że mógł tylko stać i patrzeć na dziejącą się przed nim scenę.

[media]http://dreamicus.com/data/macaw/macaw-05.jpg[/media]

Balzacc zrobił kółko nad okrętem, zniżył lot, i wylądował na relingu z gracją anioła przycupującego na ramieniu paladyna. Czarodziej obserwował jak zaczyna dobierać się do banana, a bogobojna załoga prześcigała się w ciemnogrodowych wyjaśnieniach tego fenomenu. Trzeba było przyznać, że sytuacja musiała z perspektywy widza wyglądać dość niecodziennie, a zbieg okoliczności był bardziej niż podejrzany.

-Balzacc.- Powiedział cicho przywoływacz. Papuga podniosła na chwilę łepek, rozejrzała się wokoło, i wróciła do uczty. Mężczyzna powoli obrócił się i starając się wyglądać naturalnie, czmychnął pod pokład żeby pozbyć się dowodów istnienia poprzedniego ptaka. Nie widział, że Balzacc wbił czujne spojrzenie w jego plecy, i w podskokach ruszył za swym mistrzem.

Dopadł go na schodach pokładu sypialnianego, opustoszałego o tej porze.

-Sand.- Cierpki, pełen groźby głos dobiegający gdzieś zza jego pleców sprawił, że przywoływacz spojrzał za siebie. W jednej chwili świat chelaksanina wypełnił brutalnie zakrzywiony dziób, celnie trafiając go prosto w oko. Mężczyzna potknął się i z impetem sturlał ze schodów, zaliczając po drodze każdy stopień, i zastygł na dnie. -Sand dan Dirn.- Balzacc zleciał na dół i usiadł na piersi zamroczonego, ciężko rannego przywoływacza.

-Na wszystkich bogów…- Jęk czarodzieja ucięło bolesne dziabnięcie w pierś.

-Pięć dni. Na Arodena, pięć dni lotu za tą krypą.- Balzacc niespokojnie wyczłapywał małe kółka po poturbowanym ciele Sanda. -Wiesz, co miałem do żarcia?- Pytanie zawisło w powietrzu na kilka momentów. -Gówno, ot co. Kiedy ty opalałeś się na słońcu i piłeś rum z parasolką.- Głęboki, złowieszczy głos Balzacca należał raczej do sękatego starca niż rajskiego ptaka. -Ta… imitacja… zagradzająca mi drogę tutaj. Do ciebie. Do zemsty.- Każde zdanie ptaka było przerywane zaciśnięciem szponów na skórze przywoływacza. -Aż do teraz. Jakieś ostatnie słowa, Sandzie dan Dirn? Błagania o litość?-

-Wciórności!- Przywoływacz machnięciem ramienia strzepnął z siebie chowańca, który koziołkując w powietrzu wylądował na pobliskim hamaku. -Uratowałem ci życie, trzpiotowaty kutasiarzu. Gdyby nie ja, zrobiłbyś jakiejś pierdolonej rybie za wieczorne niestrawności.-

-Bezczelny!- Oburzył się Balzacc, próbując wyplątać się z hamaka. -A czemu w ogóle znalazłem się w tym ambarasie, jeśli nie przez ciebie, jarmarczny hochsztaplerze? To TY chciałeś przyjechać na Kajdany! To TY zaciągnąłeś nas do tej jebanej karczmy kupić magiczną fasolę za ostatni piniądz! To wszystko przez ciebie!-

-Kto nie ryzykuje, ten…-

-Ani się waż wycierać sobie mordę słowami lepszych od siebie, sybaryto! Zorax był dziesięć razy takim człowiekiem jakim ty chciałbyś zostać!-

-Może i był.- Sand wstał chwiejnie, czując jak koszula na plecach nasiąka mu krwią z otwartych przed chwilą ran. -Ale teraz Zorax jest kupką popiołu, a ty byłbyś do niego dołączył, gdybym cię stamtąd nie wyciągnął. Nie ma za co. Może powinienem był cię tam wtedy zostawić, diabelskie nasienie!-

-Może powinieneś!- Warknął Balzacc, a w jego głosie zabrzmiała nuta prawdziwego żalu. Czarodziej i jego chowaniec zamilkli natenczas, grobowa cisza która wyrosła między nimi nieprzeniknionym murem zcementowana urywanymi, pełnymi boleści oddechami przywoływacza. -Wyglądasz jak gówno.- Powiedział nagle Balzacc, lustrując Sanda krytykujacym spojrzeniem. -Czym cię tutaj karmią? Batem?-

-Coś w ten deseń.- Przyznał Sand, wzruszając ramionami i krzywiąc się przy tym z bólu.

-Jak przeżyłeś na pirackim statku prawie tydzień, będąc taką miękką fujarą? Masz pierdolone szczęście, że tutaj jestem.-

-Doprawdy?- Sand pomacał ostrożnie całkiem sprawnie podbite przez dziób Balzacca oko.

-O co chodzi tej chodzącej wylęgarni szkorbutu?- Zmieniła nagle temat papuga.

-Myślą, że jesteś odrodzeniem tego poprzedniego przystojniaka. A może odmłodzeniem? Nie jestem pewien, piracki tok myślenia wymaga znacznej ilości rumu do naoliwienia trybów.-

-Co za czerń. Jebany humanocentryzm. Jeden i drugi papuga, to pewnie jeden fiut. Są gorsi niż ci, którzy myślą że wszystkie papugi na Golarionie się znają.-

-Mogło być gorzej. Ostatnim razem jak coś podleciało do statku na odległość rzutu toporem, skończyło jak irisseński poborca podatkowy. Myślę wręcz… że możemy użyć tego we własnych celach...-

-W rzyć se wsadź swoje poronione pomysły, łysy. Od teraz mam na ciebie oko. Zawiodłem się na tobie, Sand. Lepiej dla ciebie, żeby to był ostatni raz.

-Bo co? Jesteśmy połączeni duszami. Nie sądzę, że w twoim interesie jest mnie zabić.-

-W moim interesie jest skopać ci dupę, czarodzieju za dychę.- Balzacc oskarżycielsko wycelował skrzydło między oczy Sanda. -Lepiej duszami, niż dupami.- Dodał filozoficznie. Czarodziej otrzepał spodnie i położył się na swoim hamaku, blady jak ściana. Balzacc z łopotem skrzydeł skoczył za nim i usiadł na grubym węźle który mocował linową konstrukcję do burty statku. -Czyli co, jesteśmy teraz piratami?- Zapytała nagle papuga.

-Hm? Nie, Balzacc. Jeszcze nie.- Czarodziej zasłonił ramieniem oczy i westchnął ciężko. -Spróbuj powiedzieć, “masz wam w rzyć! Maszt wam w rzyć!”-

-Spierdalaj.- Żąchnął się Balzacc i nastroszył piórka. -A tak swoją drogą, cożeś zrobił z tamtym drugim, hę?-

Sand pacnął się w czoło i natychmiast zerwał się z hamaka.
[media]http://everythingbirdsonline.com/wp-content/uploads/2014/10/macaw-scarlet.jpg[/media]
 

Ostatnio edytowane przez Krieger : 14-02-2017 o 03:29.
Krieger jest offline  
Stary 14-02-2017, 22:58   #179
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Tego dnia wieczorne aktywności skończyły się wcześniej. Zmęczenie po sztormie wszystkim dawało się we znaki. Mimo wszystko, mogli być z siebie dumni, ich kiesy stawały się coraz bardziej pękate, a liczba sojuszników rosła z każdym dniem. Wypadało mieć nadzieję, iż passa się utrzyma i kapryśny los nie spłata im jakiegoś figla.

Tej nocy bosonoga Samms spała z nimi. I póki co obyło się bez konsekwencji, ludzie bosmana tej nocy byli wyjątkowo wymęczeni, przez co grog szybko uderzył im do głów. Nie mieli sił na żadne spory. Zaś dziewczyna z wdzięczności chętnie doglądała ran swoich wybawców.

Samms long term care Dziewczyna d20+5 vs 15= 8 porażka
Samms long term care Taloman d20+5 vs 15= 16 sukces
Dziewczyna +2hp
Perła +2hp
Sand +2hp
Taloman +4hp


Sand śnił o związanym worku powoli opadającym na dno morza. Wodnicy nie wiadomo czemu śnił się czekoladowy Scourge.

Dzień szósty.

Gorycz wpłynęła na rozległy obszar płycizn i raf. Było strasznie gorąco i duszno. Co bardziej doświadczeni marynarze twierdzili, iż było to związane ze stopniowym zbliżaniem się statku do ogromnego tropikalnego kontynentu Garundu. Kapitan ponoć wybrał skrót przez te wody, by szybciej dotarli do popularnych szlaków handlowych południowych Kajdan. Statek płynął wolno, na niemal zwiniętych żaglach. Gdzie nie spojrzeli, widać było w wodzie bogactwo podwodnego życia. Wydawało się, że uszczuplona załoga po katorżniczej pracy związanej z przeprawą przez sztorm mogła wreszcie trochę odsapnąć.

Tego dnia, jeszcze nim zdążyli udać się do swoich codziennych prac, zatrzymał ich Scourge, miał krzywą, niezadowoloną gębę. Rzucił im pod nogi pół tuzina misek.
- Trzysta stóp za sterburtą dostrzeżono sporą rafę koralową. Kapitan zażyczył sobie na kolację świeże krabie mięso, a ja nie mam na pokładzie bardziej bezużytecznej bandy od was. Nie jesteście mi tu potrzebni, więc równie dobrze to wy możecie tam popłynąć. Na coś wreszcie zdadzą się te wasze odrażające zniekształcenia! - wskazał z obrzydzeniem ciała syreny i wodnicy.
Gdy statek podpłynął bliżej, ujrzeli bogate formacje korali wystające miejscami nawet nad powierzchnie wody. Statek trzymał się od nich na co najmniej dwieście stóp, by nie uszkodzić kadłuba.
- Gorycz nie będzie tu czekała godzinami! Pospieszcie się! Chyba, że chcecie bym szepnął kapitanowi, że sracie na jego chętki i ma sobie te kraby sam wyłowić?

W tym samym czasie inni marynarze zarzucali przy burtach sieci, wszystko wskazywało na to, że w następnych dniach pożywienia będzie aż nazbyt dużo, woda aż srebrzyła się od ławic.

***

Po wstępnych przygotowaniach czwórka nowych dopłynęła wpław do grupy dziwnych koralowych pylonów. Z wody wystawały aż trzy takie formacje i faktycznie wszystko wskazywało na to, że po ich podwodnych ścianach spacerowało bardzo wiele gatunków morskiej fauny, w tym tak pożądane przez dowódcę tropikalne kraby o delikatnym mięsie.
 
Tadeus jest offline  
Stary 14-02-2017, 23:15   #180
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
-Czy Pan bosman życzy sobie dla siebie jakiś morski przysmak? Skoro kapitan chce kraby, zdobędziemy je. Jednak i szanowny pan oficer może zjeść coś królewskiego. Nie znam gustu, co pan lubi? - to była kolejna próba ułożenia się z bosmanem. Wszak stracił jednego ze swoich chłopaków. Cenił sobie zapewne posłuszeństwo. Taloman potrafił taki być. Do czasu aż urosną w siłę, jakoś trzeba było powstrzymać eskalacje wrogości.

Gdy jakiś czas potem byli wśród koralowców, Taloman podkreśli ostrożność. Gdzie jest bogactwo pożywienia są i drapieżniki.
- Czy Panie jako obeznane z wodą zapewnią nam powodzenie wyprawy? Będziemy się z Sandem rozglądać i was osłaniać. O ile wam pasuje?.
 
Icarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172