Kennick wysłuchiwał wywodu ghula, ignorując niechętne spojrzenia Sadima. Nieumarły o dziwo nie dość, że nie miał złych intencji, to jeszcze tak jak on sugerował, że likwidacja Zandalusa będzie najlepszym sposobem na poprawienie ich sytuacji. Do tego wyglądało na to, że był w swoich słowach szczery! Inna sprawa, czy znaczyło to, że mówi prawdę, czy że jedynie tak mu się wydaje...
Śledczy kiwnął delikatnie głową potwierdzająco, gdy spojrzała na niego Imra.
- Odpowiada mi to. Załatwimy sprawę szybciej i bez niepotrzebnego rozlewu krwi

Kennick pokręcił głową z niedowierzaniem, a Sadim zacisnął zęby ze złością. Paladyn przysięgający nieumarłemu bezpieczeństwo? To było zwyczajnie niewłaściwe. Kapłan już miał coś powiedzieć, gdy śledczy szturchnął go ramieniem. Potrzebowali pomocy, nawet jeśli jej źródło było takie.
- Możemy współpracować, ale jeżeli po pokonaniu Zandalusa niesprowokowany dopuścisz się jakiegoś morderczego czynu, nasza umowa dobiegnie końca. Liczę na to, że będziesz trzymał swą naturę i popędy pod kontrolą tak dobrze, jak robisz to teraz - Kennick wolał mieć pewność, że ta współpraca nie obróci się przeciwko nim, ale nie chciał też zrazić do siebie potencjalnego sojusznika.