Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-02-2022, 05:58   #11
 
Nostromo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nostromo nie jest za bardzo znany
Gdy zostali otoczeni przez żebraków Fadil popędził tylko swego wielbłąda. Współczuł tym ludziom, ale nie za bardzo miał im co dać. Wszystkie pieniądze przekazywał świątyni w nadziei, że kult zajmie się dobroczynnością. Sobie zostawiał niezbędne minimum.

Ciekawie stało się, gdy natrafili na pierwszych zakażonych. Tempo rozprzestrzeniania się zarazy zrobiła na mnichu ogromne wrażenie, podobnie jak siła zarażonych.

Fadil rzucił się w wir walki atakując pięściami nadbiegającego wroga. Po wymierzeniu mu serii uderzeń i ze znaczną pomocą towarzyszy przeciwnik padł martwy. Co z tego kiedy cała grupa świeżo przemienionych opadła ich jak muchy stertę nawozu. Mnich dwoił się i troił, ale przyjmowane uderzenia sprawiały, że nawet jego doskonale wytrenowane ciało zaczęło odmawiać posłuszeństwa. Wyprowadzane ciosy były niecelne, zawodził też go wzrok. Specjalizował się w końcu w atakach z zaskoczenia a tu miał do czynienia z licznym i bardzo silnym przeciwnikiem. Obawiając się o swoje życie sięgnął po magię cieni. Korzystając ze strefy słabszego światła wokół Ahmana, stał się niewidzialny po czym teleportował się w cień jednego z namiotów. Natychmiast po tym otrzymał ogromny impuls magii leczącej od Dae i mógł z powrotem rzucić się w wir walki. Nie zostało jej dużo, bowiem drużynnicy wybili niemal doszczętnie zakażonych zostawiając Fadilowi ostatniego, którego mnich dobił celnym ciosem pięści.

Po wszystkim Fadil strzepnął kurz z ubrania i bez słowa zabrał się za przeszukiwanie ciał. To samo miał zamiar zrobić z najbliższymi namiotami. Może znajdą jakieś wskazówki jak walczyć z tym zagrożeniem.
 

Ostatnio edytowane przez Nostromo : 10-02-2022 o 06:45.
Nostromo jest offline  
Stary 10-02-2022, 10:21   #12
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Magia i stal przeciwko stali wspartej siłą Klątwy...

Jasar ze stali zwykle nie korzystał, chyba że trzeba było ukroić kawałek chleba czy mięsa i teraz, w obliczu ataku wroga, również odwołał się do magii. Sięgnął po różdżkę, a w stronę człeka, nazwanego przez kompanów kapitanem, pomknęły trzy pełne ognia promienie. A potem Jasar zaklął pod nosem, bowiem zaklęcie zdecydowanie nie spełniło swej roli, jedynie lekko przypalając cel.
Na szczęście przeciwnicy działali bez ładu i składu, więc Jasarowi udało się rzucić inne zaklęcie - kula ognia eksplodowała i efektywnie, i efektownie, zadając obrażenia od ognia czwórce przeciwników.
To jednak nie wystarczyło, by kogokolwiek wyeliminować. Na szczęście kompani spisali się wspaniale, bo magia zaklinacza nie zawsze okazywała się skuteczna.

- Przerażająca siła i szybkość działania tej klatwy. - Jasar odetchnął głęboko. - Już wiemy, że przenosi się przez krew, więc trzeba bardzo uważać. Nikogo z was nie ugryźli?

Zeskoczył z grzbietu wierzchowca i, w ślad za Fadilem, zabrał się za przeszukiwanie namiotów.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-02-2022, 20:41   #13
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Dae nie uznawało żadnej przemocy i czuło się wielce niekomfortowo w walce, dlatego starało się raczej trzymać z dala od teatru zdarzeń i najwyżej wspierać mocami leczniczymi kompanów.

Po walce spojrzało poruszone na okaleczone truchła nieszczęśników, których tknęła straszliwa Klątwa Piasku wywołana przez Księcia Szakala.
— Tyle niewinnych istnień zgaszonych... bezpowrotnie. Utraconych dla tego świata... Sarenrae miej w opiece ich biedne dusze, ja zaś postaram się uczynić, co w mej mocy, by zaradzić kolejnym tego typu zdarzeniom.
Następnie podeszło do Fadila.
— Och, wciąż jesteś ranny! Pozwolisz, że przywrócę Cię do zdrowia?
 
Alex Tyler jest offline  
Stary 11-02-2022, 06:48   #14
 
Nostromo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nostromo nie jest za bardzo znany
Fadil uśmiechnął się szeroko do Dae. Przerwał na chwilę przeszukiwanie kolejnego trupa, wyprostował się i ukłonił kapłance.

-Twoja dobroć Dae jest zawstydzająca. Nie śmiałbym nadużywać uwagi Sarenrae dla tych paru siniaków, ale jeśli ty jako jej kapłanka uważasz, że należy to zrobić z wdzięcznością przyjmę twoją pomoc.

Powtórnie ukłonił się krzyżując ręce na piersi. Wiedział, że zwracanie się do Dae jak do kobiety nie do końca jest trafne, ale nie mógł się zmusić do innego myślenia.
 
Nostromo jest offline  
Stary 12-02-2022, 00:59   #15
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Żebracy, którzy otoczyli [b]Dae/b], nie byli może groźni, ale opóźniali drużynę i sami nie zamierzali się odczepić. Ahman przez chwilę zastanawiał się, czy w końcu dadzą spokój, czy będą zawodzić aż do całkowitego opróżnienia sakiewki swojej ofiary, ale chęć zakończenia podróży zwyciężyła z ciekawością.

Zeskoczył ze słonia, przyzywając z nicości broń. Tym razem zdecydował się na halabardę, którą zdecydowanie łatwiej było odciąć dłoń, która nie cofnie się na czas. Dawniej jego ulubionym typem oręża była glewia, którą potrafił wyprowadzać naprawdę potężne ciosy, ale od czasu poznania Inevery raczej jej unikał. Niechęć z czasem malała, lecz jeszcze nie był gotów by znów chwycić swoje ulubione narzędzie walki. Razem z Nurą rozpędzili towarzystwo i można było ruszyć dalej.

Miasto zgadzało się z tym, czego się tu spodziewali. W dużej mierze opuszczone, z szakalami swobodnie przechadzającymi się po ulicach, nie zachęcało do zostania na dłużej. Widocznie było tak źle, jak im przekazano. Tym bardziej trzeba było ruszać.

Nie ujechali daleko, kiedy ciszę zakłóciła z pozoru zwyczajna awantura pomiędzy najemnikami. Bardzo szybko okazało się, że było to coś więcej. Mieli okazję na własne oczy zobaczyć jak szybko roznosi się “Klątwa”, z której powodu ich tu wezwano.

Ahman po raz kolejny zeskoczył ze słonia, na szczęście nie odsyłał broni, więc kiedy towarzysze rozpoczęli atak, on mógł się przygotować do walki. Sięgnął do sakiewki, chwytając w dłoń szafir z zamkniętym w środku wampirzym okiem. Przepuścił przez niego magię, zmieniając nieco jej naturę i pozwalając, by nabrała szczególnych właściwości. Z klejnotu sączyły się cienie, przypominające wijące się płomienie, które zaraz pokryły całą sylwetkę wojownika, czyniąc z niego plamę niespokojnej czerni. Światło w okolicy przygasło, jakby słoneczne promienie słabły w pobliżu niecodziennego zjawiska. Ciężko było uwierzyć, że gdzieś tam skrywa się człowiek. Al’Dira z doświadczenia wiedział, że stał się właśnie o wiele trudniejszym celem, a sam był w stanie zaskakiwać przeciwników nagłymi atakami.

Dość szybko jeden z przemienionych najemników wręcz nadział się na cięcie, którego się nie spodziewał, zbliżając się do Ahmana. Razem z kompanem wyprowadzali kolejne ciosy, starając trafić w ciało znajdujące się pośród cieni, ale bezskutecznie. Walka rozkręcała się, tuż obok buchały płomienie, padały kolejne uderzenia, a wojownik spokojnie kładł kolejnych przeciwników. Mimo, że według pogłosek, zarażeni zmieniali się w zombie, to niektórzy zachowali na tyle przytomności umysłu, żeby obejść go szerokim łukiem, co sprawiło, że zaczął podejrzewać, że to może jednak szał wywołany jakąś chorobą. W myśl zasady, żeby ogień zwalczać ogniem, sam przeklął jednego z najemników, czyniąc go podatniejszym na ataki, po czy znów sięgnął do pokładów mocy, którą tym razem nasycił ostrze halabardy i w dwóch uderzeniach pokonał wroga, sięgając po jego duszę, by służyła mu przez jakiś czas, ale… duszy już tam nie było. Nie miał czasu się nad tym zastanawiać, ale obiecał sobie, że zrobi to później. Dołączył do reszty drużyny i pomógł im dokończyć walkę. Nura i Fadil trochę oberwali w trakcie potyczki, ale uzdrowicielskie moce Dae pozwoliły szybko pozamykać rany.

Ahman rozproszył zaklęcie, upewnił się, że wszyscy są cali i ostrożnie przeszukał ciało najemnika, od którego wszystko się zaczęło. Później zaczął przygotowywać stos. Jeśli mimo wszystko to była choroba, to trzeba było ograniczyć jej rozprzestrzenianie.
 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 12-02-2022 o 01:03.
shewa92 jest offline  
Stary 12-02-2022, 08:23   #16
 
Bugzy Malone's Avatar
 
Reputacja: 0 Bugzy Malone ma wyłączoną reputację
alka z przemienionymi w krwiożercze bestie najemnikami była nieunikniona. Zadawaliście im swoje razy, jednak i oni nie pozostawali wam dłużni. Najbardziej ranny został Fadil, ale Dae trzymało rękę na pulsie i uzdrawiało mnicha oraz Nurę, gdy zaszła taka potrzeba. W całym tym chaosie, jaki powstał przy obozie nieznajomych, nie minęła nawet minuta, gdy wszyscy byli martwi. Mimo wyraźnego hałasu, jakiego narobiliście podczas potyczki, nikt z lokalnych nawet nie wychylił się z okolicznych namiotów, by sprawdzić, co się działo. Kilka szakali nieruchomo przyglądało wam się z daleka z pochylonymi łbami, jakby były przygnębione faktem, że udało wam się zapobiec rozprzestrzenieniu zarazy.

Jasar, Ahman, Nura i Fadil zajęli się przeszukaniem namiotów martwych wojowników. W każdym z nich znaleźli typowe dla podróżnych rzeczy, broń, łuki i kołczany strzał. W namiocie kapitana natrafili na szkatułkę pełną złota oraz kilka mikstur leczniczych i to było wszystko, na co mogliście liczyć. Z ust Ahmana padł też pomysł spalenia ciał, co poparła Nura, więc zabraliście się i za to. Przeciągnęliście martwych najemników w jedno miejsce, po czym podpaliliście ich zwłoki. Gęsty, czarny dym szybko wzbił się w powietrze, gdy zbieraliście się do dalszej drogi. W międzyczasie Dae uleczyło kolejne rany Fadila i Nury.

Drugi Krąg miasteczka różnił się znacznie od tego, który zostawiliście za plecami. Wszędzie, jak okiem sięgnąć, dominowały wapienne i drewniane domostwa, choć brak żywej duszy na ulicach mógł sugerować, że miejsce jest opuszczone. W oknach mijanych budynków widywaliście jednak co jakiś czas podejrzliwie patrzących na was mieszkańców a bliżej murów Dimayen grzebiące w śmieciach szakale.


W końcu dotarliście do łukowatej, żelaznej bramy osadzonej w wysokim murze i dwóch mniejszych, drewnianych wejść po obu stronach. Fadil zadudnił pięścią w główne wrota i dopiero po kilku sekundach te uchyliły się na szerokość dłoni, a podejrzliwe spojrzenie jakiegoś mężczyzny zlustrowały was od stóp do głów.

Na pytanie o powód wjazdu wyjaśniliście, w jakim celu się tutaj znaleźliście, więc strażnik pociągnął za wrota i otworzył je na oścież, pozwalając wam wjechać.
- Może w końcu ktoś się zajmie tymi przeklętymi bestiami - rzucił tylko na odchodne, gdy kierowaliście się w stronę centrum miasteczka.

Różnicę między Pierwszym Kręgiem a pozostałymi widać było gołym okiem. Ładne, zadbane piętrowe domy z kamienia kontrastowały wyraźnie z tym, co widzieliście za murami Dimayen. W tej części żyło się zdecydowanie lepiej i ktokolwiek mógł sobie pozwolić na zamieszkanie tutaj, musiał być dobrze sytuowany. Ludzie spacerowali spokojnie po czystych, zadbanych ulicach, jakby to, co działo się w okolicy zupełnie ich nie dotyczyło. Pozdrawiali was, czy uśmiechali się, gdy ich mijaliście, a ich kunsztowne odzienia zdradzały przynajmniej średnią klasę wyższą. Nigdzie nie widzieliście też żadnych szakali a zwierzęta w mijanych zagrodach wyglądały na zadbane i najedzone.


Dotarłszy do centrum, pierwsze, co rzuciło wam się w oczy, to wydzielona od reszty rynku, znajdująca się pośrodku i otoczona wysoką palisadą posiadłość. Zza wysokiego płotu widać było górne kondygnacje domostwa i można było się domyślić, że miejsce musi należeć do spadkobierców klanu Al Wutir, odkrywców Dimayen. Dotarcie do jedynej w miasteczku karczmy nie było trudne, bo wystarczyło zapytać o to pierwszą lepszą osobę na ulicy.

"Oaza Wspaniałości" była piętrowym, murowanym budynkiem, do którego dostawiono sporą stajnię i wodopój dla zwierząt. Stojąca tam młoda, na oko trzynastoletnia qadirańska dziewczynka zaprosiła was do skorzystania z miejsca odpoczynku dla zwierząt, z którego skorzystaliście, zostawiając czworonogich przyjaciół pod jej opieką. Skierowaliście się do środka gospody, która w środku wyglądała podobnie jak inne tego typu przybytki w całym kraju. Niskie stoły, wygodne sofy, poduchy na których można było usiąść i przyjemny, owocowy zapach kadzideł unoszący się w powietrzu. Miejsce pełne było głównie lokalnych mężczyzn, choć w tłumie ludzi mignął wam elf, krasnolud czy niziołek.


Podchodząc do kontuaru, z otwartymi rękoma i uśmiechem na twarzy witał was dobrze ubrany qadirańczyk, który najwyraźniej lubował się w złocie, gdyż miał kilka pierścieni na palcach obu dłoni jak również złoty łańcuch na szyi.
- Witam! Witam serdecznie nowych gości w progach mojej wspaniałej gospody - rzucił delikatnym, nieco zniewieściałym głosem. - Nazywam się Yami al Abdi i jestem właścicielem tego miejsca. Wspaniały to widok dla moich oczu, że pojawili się tutaj podróżnicy skłonni zatrzymać się w mojej gospodzie. Bo oczywiście się zatrzymacie, prawda, drodzy państwo? Widziałem, że Tamira zajęła się już państwa zwierzętami, mogą być państwo pewni, że otrzymają najlepszą paszę i wodę z tutejszych źródeł rodu Al Wutir. Nigdzie nie będą czuć się lepiej. Tak jak i państwo u mnie. Pojedynczy pokój to tylko dwie sztuki złota ze śniadaniem i oporządzeniem zwierzaka. Podwójne mamy za trzy złocisze, śniadanie i karmienie wielbłąda czy innego wierzchowca wliczone w koszta. Macie państwo szczęście, że akurat mamy na stanie dwa pokoje pojedyncze i trzy podwójne. Czy życzycie sobie jakiś obiad? Coś do picia? Mamy herbatę, kawę i mocniejsze trunki. Jest się czym raczyć. - Rozłożył ręce, uśmiechając się szeroko. - Dajcie tylko znać, a będzie załatwione, jeśli będę w stanie to zapewnić. Czy mogę zapytać jednocześnie, skąd państwo przybywają i co sprowadza państwa do Dimayen?

Dłuższe spojrzenie utkwił w Dae i ciężko było sprecyzować, czy po prostu po raz pierwszy widzi na oczy kogoś z rasy kapłanko w swojej gospodzie, czy dziwna fascynacja w spojrzeniu spowodowana była czymś innym...
 
Bugzy Malone jest offline  
Stary 12-02-2022, 18:34   #17
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Nie wyszli z tej walki bez szwanku, ale przynajmniej żaden z najemników nikogo nie ugryzł i nie trzeba było walczyć z towarzyszami broni. No i mieli Dae, które zadbało o to, żeby zająć się ich ranami. Tamci co prawda walczyli orężem i tak też ich ranili, ale nie można było być pewnym, czy ta zaraza nie przenosi się w powietrzu, atakując otwarte rany. Na szczęście ani ona ani Fadil nie zamienili się w bezmózgie bestie rzucające się do szyi towarzyszy.

Przeszukanie namiotów nie przyniosło jakichś wielce ciekawych odkryć, a Nura zainteresowana była głównie złotem ze szkatułki i jedną z mikstur leczniczych oraz strzałami. Schowała pociski do kołczanu, flakon do plecaka ale kompani mogli być pewni, że w razie potrzeby bez wahania by im go oddała. Pomogła Ahmanowi z ułożeniem ciał na stosie i ich podpaleniem a potem dosiadła swego wielbłąda i ruszyła w stronę miasteczka. Żałowała tych ludzi i tego, jak ich los się potoczył, ale niczego więcej nie mogli teraz dla nich zrobić oprócz zadbania, by szakale nie rozniosły zarazy dobierając się do ich ciał. A to z pewnością by uczyniły.

Dalsza podróż do centrum miasta upłynęła bez niespodzianek, jedynie ze zmieniającym się krajobrazem tego, jak ludzie żyli na obrzeżach a jak za murami Dimayen. Nura przyjmowała to bez żadnych emocji, bo takie po prostu było życie. Albo o siebie zawalczysz i coś z tego życia wyrwiesz, albo nie. Prosta filozofia. Gdy dotarli do gospody zostawiła wielbłąda pod opieką dziewczynki, wręczając jej drobny pieniądz, by nieco lepiej doglądała jej zwierzę. W karczmie od razu podeszła do szynku i tylko westchnęła bezgłośnie na słowotok właściciela. Takich krasomówców poznała w swoim życiu wielu i już jej nie denerwowali a raczej nużyli, bo każdy z nich starał się przypodobać gadulstwem. Ten w dodatku był jakiś taki dziwny.

- Wezmę jedynkę - powiedziała, rzucając złotą monetę na blat. - Na razie do picia i jedzenia nic nie potrzebuję, za to przydałoby się nam dowiedzieć, jak dotrzeć stąd do świątyni Sarenrae. Chcielibyśmy pomówić z arcykapłanem Shonarem. A może ty powiesz nam, co wiesz na temat tej całej Klątwy Piasku, o której się mówi tu i tam? - Przesunęła po blacie kolejne dwa srebrniki.
 
Umbree jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172