25-06-2012, 10:36 | #301 |
Reputacja: 1 | Ha! Kto powiedział, że dzikus szybciej się nie oswobodzi z zwykłego pęta, niż Oriesteia pozbiera z ziemi i zbierze swoje rzeczy. Dzikus stara się przeturlać i pozbyć kuleczek. Zresztą może nazbierać sobie nowych roślinek więc to nie jest wielki problem ale na pewno nie pozwoli wziąć ich tej babie. |
25-06-2012, 16:58 | #302 |
Reputacja: 1 | Niezgorsze widowsko, ocenił z pewnym niesmakiem Kossori. Wszystko wskazywało na to, że Bartłomiej postradał życie, Maciej przytomność, a Dziki mieszek. Załoga Cienia poradziła sobie z nimi przy niewielkich stratach własnych. Pytanie brzmiało, za kogo zechcą wziąść się w następnej kolejności. Kapitan Silene miała pełne prawo wściec się za tę rozróbę. Na wszelki wypadek Kossori skontrolował ustawienie Septimusa i już wiedział, że kolega mag zajął dobrą pozycję wyjściową by w razie czego uderzyć swoją magią w potencjalnych napastników. Muzyk nie był gorszy, w prawej dłoni trzymał swój flet, gotów porazić nadchodzących muzyką i magią. |
25-06-2012, 17:12 | #303 |
Reputacja: 1 | Słonko nie martw się,nic nam nie będzie.Wychodziliśmy cało z większych opresji.
__________________ Ja nie Tokarz Ja Marynarz jak Cię kopnę nie wytrzymasz! |
25-06-2012, 22:53 | #304 |
Banned Reputacja: 1 | - Czego?!? - wrzasnął Val wychodząc na pokład i starając się zrobić przy tym tyle hałasu ile się dało... Nie o hałas chodziło tylko o czas - zresztą; musiał uknuć na szybko jakiś dobry blef. Bardzo dobry blef... - Znaczy... czym mogę ci służyć moja droga - powiedział z przesadną dbałością o ton głosu - w tym burdelu, który tu mamy i jakoś musimy rozwiązać... Lukrecjo - powiedział bardziej w powietrze niż do samej Mittens - po opatrzeniu rannych proszę sprawdzić, czy tylko w mięsie jest trucizna, czy może mamy jakieś inną kontrabandę... Bartolini nich sprawdzi... - rozejrzał się szukając kuka, po czym - udając, że go nie zauważył w całym zamieszaniu, zwrócił się do pani kapitan: - Więc czym mogę ci służyć? Wybacz, ale po ostatnich wydarzeniach... nie zaproponuję ci posiłku... Widzisz co się dzieje... Omamy. Halucynacje. Wybuchy niekontrolowanego gniewu... |
25-06-2012, 23:00 | #305 |
Banned Reputacja: 1 | - Czego?!? - wrzasnął Val wychodząc na pokład i starając się zrobić przy tym tyle hałasu ile się dało... Nie o hałas chodziło tylko o czas - zresztą; musiał uknuć na szybko jakiś dobry blef. Bardzo dobry blef... - Znaczy... czym mogę ci służyć moja droga - powiedział z przesadną dbałością o ton głosu - w tym burdelu, który tu mamy i jakoś musimy rozwiązać... Lukrecjo - powiedział bardziej w powietrze niż do samej Mittens - po opatrzeniu rannych proszę sprawdzić, czy tylko w mięsie jest trucizna, czy może mamy jakieś inną kontrabandę... Bartolini nich sprawdzi... - rozejrzał się szukając kuka, po czym - udając, że go nie zauważył w całym zamieszaniu, zwrócił się do pani kapitan: - Więc czym mogę ci służyć? Wybacz, ale po ostatnich wydarzeniach... nie zaproponuję ci posiłku... Widzisz co się dzieje... Omamy. Halucynacje. Wybuchy niekontrolowanego gniewu... |
27-06-2012, 00:14 | #306 |
Reputacja: 1 | Cień burzy, deckDzikusowi zaiste udało się wcześniej przeturlać. Nogi jeszcze nie do końca spętane więzami uwolniły się zupełnie. A półtoranożny dzikus, był już i tak trudnym celem do złapania, w szczególności, gdy teraz widział zagrożenie od strony pozostałych załogantów Cienia. Oresteia nie zdążyła wyrwać woreczka. Lukrecja ruszyła w stronę trapu, jednak nie zapowiadało się, by ktoś miał zamiar przepuszczać medyka na drugą stronę. Chyba, że zdecydowałaby się przepchnąć przez zaporę ze Smitha i Silene, dookoła której potężnie pachniało magią. Możliwe, że niewidzialne macki nadal nie znikły i za plecami nadal plotła magiczne wątki. Kossori i Septimus też byli jak najbardziej świadomi tego faktu. - Mówiąc my masz na myśli... - wzrok Solaris powędrował na szarzejące z każdą chwilą ciało Bartoliniego, po czym jakby nigdy nic zmieniła temat - Ty nie chciałeś przypadkiem zawsze zostać jakimś oficerem? - Kapitanie Kaiser - zasyczała wściekła Silene - Ile osób liczy pańska załoga? Pytanie było dość proste. Valentine mógł przyznać się do załogantów, którzy przeprowadzili abordaż lub wygodnie zostawić ich na łaskę i nie łaskę Ansiel.
__________________ Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper. |
27-06-2012, 07:34 | #307 |
Reputacja: 1 | Oresteia westchnęła i ponownie sięgnęła po broń. Nie atakowała, miała zamiar się tylko bronić przed ewentualnym atakiem dzikusa. Spokojnie przyjęła pozycję szermierczą i czekała na jego ruch. W głowie wciąż miała rozkazy Silene.
__________________ I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks |
27-06-2012, 14:53 | #308 |
Reputacja: 1 | Dzikus nie miał zamiaru zostawać tu dłużej. Wybrał opcję b) jako, że opcja a) ostatnio źle się skończyła. Zaczął spieprzać. Choć w jego mniemaniu i tak nieźle im poszło. |
28-06-2012, 00:28 | #309 |
Reputacja: 1 | Septimus przyglądał się splotom tworzonym przez Silene. Próbował rozgryźć co tak właściwie robi.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
28-06-2012, 08:13 | #310 |
Reputacja: 1 | Oficer,pomyślałem że fajnie było by nim zostać bo to znaczący awans i umocnienie pozycji wśród załogi. PS: zastanawiam się czy śnię czy to jakiegoś rodzaju letarg,i kim jest mój tajemniczy rozmówca,co na jego/jej temat mi wiadomo
__________________ Ja nie Tokarz Ja Marynarz jak Cię kopnę nie wytrzymasz! Ostatnio edytowane przez Marynarz : 30-06-2012 o 10:09. |