20-05-2013, 10:38 | #61 |
Reputacja: 1 | Troglodyci widząc śmierć jednego ze swoich towarzyszy i atak żywiołaka, zdali sobie sprawę, że to pojedynek ich życia. Stwory musiały ostro wytężać umysły by znaleźć jakiekolwiek rozwiązanie tego pojedynku, tak by skończył się dla nich korzystnie. Postanowiły otoczyć najmniej ich zdaniem odpornego członka drużyny, a zarazem bardzo niebezpiecznego. Ich atak przyniósł dość nieprzyjemny efekt dla Visenyi. Udało jej się uniknąć pierwszego z ostrzy, jednak drugi cios zadany przy tym w plecy był niezwykle bolesny. Nie udało jej się go odeprzeć w żadnym stopniu, kończąc z szeroką raną. Kolejność w turze: 2.ElaOP 3.Avarall 4.Kerm 5.AJT
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |
20-05-2013, 10:51 | #62 |
Reputacja: 1 | Jak by na to nie patrzeć Visenya nie była typem wojowniczki. Zazwyczaj atakowała z zaskoczenia i szybko wycofywała się w cień. Tym razem jednak nie miała zamiaru puścić płazem tak zuchwałego ataku na nią. Jej sejmitary zatoczyły w powietrzu szerokie łuki. Jeden ze stworów wykazał się nie lada zręcznością unikając ciosu, chodź z drugiej strony był zadany lewą, mniej sprawną ręką. Drugi nie miał jednak tyle szczęścia. Ostrze wbiło się w jego czaszkę, po czym dziewczyna zebrała tyle siły ile mogła w sobie znaleźć, dzięki czemu broń rozrąbała głowę i tułów stwora, kończąc swoją drogę w okolicy jego uda. Widok po tym uderzeniu był naprawdę nieprzyjemny. ------------------------------------------------------------- Próba wyparowania = 3 i 1(nieudane) Próba wyjścia z szoku = 6+1(w późniejszym asie) = 7 (za mało na pełne wyjście) Wydaje kolejnego fuksa na wyjście z szoku. Został mi 1. Atak prawą ręką = 11-1(za ranę)=10(trafiony) Atak lewą ręką = 5-2-1=2(chybienie) Obrażenia prawego ostrza = [url=http://kostnica.eu/roll/5199dc525573c/]6 i 4[/ur] + 6 + 5 = 21 (rozerwany na pół) |
20-05-2013, 10:52 | #63 |
Reputacja: 1 | Aktualna sytuacja: Kolejność: 3.Avarall 4.Kerm 5.AJT
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |
20-05-2013, 19:32 | #64 |
Reputacja: 1 | Sytuacja miała się i dobrze i źle. Dobrze, bo w obecnej chwili z trójki troglodytów pozostał tylko jednej. Źle, ponieważ dwójka bohaterów oberwała, a w szczególności Visenya. Trzeba było zakończyć jak najszybciej żywot potwora, by ten nie wyrządził już więcej szkód. Jako pierwszy zaatakował żywiołak. Tym razem cios był niecelny. Rozmiar i zwinność z pewnością były po stronie małego troglodyty. W tym czasie Silvadar zdążył naciągnął kolejną strzałę i wycelować. Tym razem mógł już dobrze wycelować i oddał strzał. Jednakże pomimo trafienia przeciwnik utrzymał się na nogach. Choć strzała z pewnością wyrządziła mu wiele bólu, to jednak skórzany pancerz jaki miał na sobie uratował go przed stratą życia. - Nie przeciągajmy jego marnej egzystencji... Dobijcie go! __________________ Żywiołak atakuje 3 (pudło) Silvadar oddaje strzał z łuku (-1 rana, +2 wycelowanie) 6+5+2-1=12 obrażenia: 9 (szok) |
20-05-2013, 20:45 | #65 |
Administrator Reputacja: 1 | Człowiek strzela... a strzały latają sobie nie zawsze tam, gdzie strzelec by chciał. A może raczej nie do końca tak trafiają, jak by to chciała osoba trzymająca łuk. Silvadar miał całkowitą rację - oczywiście najlepiej by było dobić przeciwnika, ale... Strzała trafiła celnie, ale nie zdołała przebić skórzanego pancerza. - Niech to szlag! - zaklął George. _____________________________ Celowanie: k10 = 4 (trafiony) k6 = 4 (trafiony) Obrażenia: 3+1 = 4 (żyje) |
20-05-2013, 21:05 | #66 |
Reputacja: 1 | No i w końcu Ambram przystąpił do kontrataku. Giń plugawcze! - rozległo się po niewielkim pomieszczeniu. Korzystając z tego, że teraz rolę się odwróciły i paskuda, miast być w większości, była teraz w mniejszości., Ambram wyprowadził perfekcyjne pchnięcie. Miecz zagłębił się w jaszczurzym ciele, a istota wydała ostatnie tchnienie. - To dla Ciebie Cannonie! Jedno nędzne istnienie na ziemi mniej! === Trafienie = 5 (ST=7-2przewaga=5) Obrażenia = 11 (można jeszcze rzucić asa na k6. = Trup. |
22-05-2013, 09:31 | #67 |
Reputacja: 1 | Ostatni troglodyta ozdobił kamienną podłogę swoją krwią, by zaraz potem paść na nią z łoskotem. W sali rozległa się cisza, która jednak nie trwała długo. Najprawdopodobniej hałas walki ostrzegł coś w reszcie podziemi o nadejściu bohaterów. Odgłosy kroków, syków i powarkiwań dały się słyszeć z każdego z korytarzy. Domyślaliście się jednak, że nie koniecznie coś musi do was iść. Echo w takich korytarzach potrafiło przenosić dźwięk ogromne odległości. Pytanie jak bardzo rozległe są podziemia do których weszliście oraz jak dużo niebezpieczeństw tu na was czeka.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |
22-05-2013, 11:10 | #68 |
Administrator Reputacja: 1 | Walka została zakończona - z mniejszymi lub większymi sukcesami. Trzy trupy po jednej stronie, zero trupów po drugiej. Straty własne - rana, jaką zarobiła Visenya. Zyski - brak. Bo, jak się okazało, napastnicy niewiele mieli przy sobie rzeczy - miecze, kolczugi i trochę zapasów - nieco suszonego mięsa. Ale czegóż można było się spodziewać po kimś, kogo nie stać nawet na porządny plecak i nosi wszystko na sznurku udającym pas... George ponownie wymienił broń i wziął do ręki długi miecz. W korytarzach niezbyt często zdarzały się sytuacje, że miało się czas i sposobność, by zawczasu dostrzec wroga i go ustrzelić, zanim on zdoła zrobić nam krzywdę. Do lewej ręki idealnie pasowałaby tarcza, ale... Znów pojawiał się odwiczny problem - kto będzie nieść w te ciemności kaganek oświaty. Pochodnię, znaczy się. Wychodziło na to, że - jak zwykle - on. Tym razem jednak nie miał zamiaru sprawiać innym tej radości. Kto, jak nie wojak, powinien iść na przodzie? Oczywiście, że wypatrujący pułapek bystrooki łotrzyk, ale tego się raczej po Visenyi spodziewać nie należało. Pewnie i słusznie... - Niech kto z was weźmie pochodnię - powiedział, chwytając tarczę. - I może byś, Silvadarze, szkicował plan tych lochów? Korytarzy tu jest zapewne pod dostatkiem. O tym, ze są zamieszkałe, nawet nie warto było wspominać. Nikt z nich nie był głuchy. - Proponowałbym pierwszy z brzegu - dodał i ostrożnie zrobił kilka kroków w głąb korytarza, z którego wybiegli troglodyci. |
22-05-2013, 17:46 | #69 |
Reputacja: 1 | Na słowa Georga, Ambram złączył ze sobą dłonie, po czy uniósł gwałtownie w górę swój młot bojowy. Ten, napełniony świętą mocą Cannona, stanął w ognistych płomieniach. Następnie ponownie złożył ze sobą dłonie, wypowiedział krótkie słowa modlitwy i sprawił, że miecz drugiego wojownika - Baxtera - zabłysnął światłem. Nie tak efektownym, jak świętego wojownika, ale również rozświetlał okolicę. - Sprawę pochodni myślę, że mamy załatwioną - uśmiechnął się paladyn. - A co do korytarza, wspierał Twój wybór Georg. Paladyn mógł iśc jako pierwszy, jeśli jednak Visenya będzie chciała, to pójdzie parę kroków za nią, tak by ją osłaniać w razie niebezpieczeństwa. Rozsądne było, by najbardzie spostrzegawcza łotrzyca szła pierwsza, ale nie mogła iść bez należytej opieki. === Miecz słońca Oświetlenie na miecz Georga - 5 = udane - Jek Georg nie chce, to chyba może wykonać test zręczności przeciw wynikowi aktywacji. |
22-05-2013, 19:57 | #70 |
Reputacja: 1 | Visenya widziała wyraźnie trzy pary oczu wlepione w nią z pytającym wyrazem. Wyraźnie każdy z jej towarzyszy liczył na to, że będzie najlepszą czujką na pułapki. Pomimo swojego fachu nie należała ona do nad wyraz spostrzegawczych. Specjalizowała się w skradaniu, atakach z zaskoczenia i co najwyżej otwieraniu co bardziej skomplikowanych zamków i zdejmowaniu zabezpieczeń. Nie czuła się najpewniej idąc na czele opancerzonych po uszy mężczyzn. Jej uczucia przypominały bardziej coś pokroju kotki przywiązanej z przodu pędzącego wozu. Po cichu mocno zazdrościła Slvadarowi tego, że jego nikt nie będzie pchał na przód. -Dobra, dobra pójdę już przodem. Nie zamierzam jednak iść tam ranna.-Po tych słowach dziewczyna chwyciła buteleczkę z napojem o którym słyszała, że ich grupowy mag mówił iż potrafiła zaleczyć rany. Wypiła ją duszkiem by już po chwili cieszyć się jej magicznymi właściwościami.-No... ten napar z pewnością wyszedł Ci lepiej Silvadarze. Dobrze wiedzieć, że nie zrobiłeś samych bomb.-Uśmiechnęła się ciepło do towarzysza po czym ruszyła w głąb korytarza z wyciągniętymi przed siebie sejmitarami. |