13-03-2014, 14:21 | #291 |
Administrator Reputacja: 1 | Greef obojętnym wzrokiem obrzucił pozostałości kamiennej poczwary. - Żaden taki nigdy tu nie chodził - powiedział. - Po korytarzach, znaczy się. Zapalił krótką fajeczkę i wypuszczając z ust kształtne kółeczka obserwował poczynania członków drużyny. - Pewnie strażnik Czarnych Wrót - parsknął śmiechem, gdy Theo odkrył zatarty wizerunek jakiejś bramy i coś na kształt potwora. Jednak przypuszczenia Garaga, że może to być jakieś magiczne przejście, nie sprawdziły się. Próby naciśnięcia, obrysowania czy wypowiedzenia zaklęcia w stylu "Sezamie otwórz się!" spełzły na niczym. Bangus leżał brzuchem do góry, obserwując świecące kryształy, zaś Ciani i Marco poszli w ślady Theo. Najwyraźniej te okolice nawiedziła kiedyś plaga turystów, uwielbiających ozdabiać zabytki napisami czy obrazkami, bo i oni odnaleźli kolejne rysunki. W tym jednak wypadku ktoś zamiast tekstów w stylu "Tu byłem" czy serduszek z inicjałami wyrzezał trzy zwierzątka i jakieś strzałki. Dalsze poszukiwania nie przyniosły rezultatów. Skrzat wypalił do końca fajkę, wyczyścił ją, a potem wstał. - No to ruszamy - powiedział. Ciąg dalszy drogi był mniej więcej taki sam. Kawałek prosto, potem w lewo, potem w prawo, znowu w prawo, prosto, w lewo... I tak dalej. Gdy już niektórzy zaczęli myśleć, że złośliwy skrzat wodzi ich w kółko, daleko przed nimi pojawiło się jakieś światełko. Im dalej szli, tym było jaśniej, aż w końcu zobaczyli wyjście z labiryntu. - Tu się moja praca kończy - oznajmił Greef, po czym obrócił się na pięcie i ruszył z powrotem. |
16-03-2014, 19:25 | #292 |
Reputacja: 1 | Krasnolud przeszedł prze bramę z zapartym tchem. Uwielbiał podziemia z rasowych pobudek, ale tym razem miał dość szlajania się po nich. Pragnął dotrzeć do celu ich podróży, a to był kolejny jej punkt. Gdy tylko wyszedł na zewnątrz, wziął głęboki oddech i rozejrzał się w okół badając otoczenie.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |
21-03-2014, 08:20 | #293 |
Reputacja: 1 | Theo dołączył do Garaga, próbując na pergaminie pozaznaczać jakie zakręty i korytarze minęli. - Mamy trzy z pięciu potrzebnych kamieni. Greef! - krzyknął mag do odchodzącego gnoma - Widziałeś kiedyś coś takiego? - pokazał gnomowi szybki szkic kamienia z rysunkiem takim jak miały pozostałe.
__________________ -To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację. |
21-03-2014, 09:26 | #294 |
Administrator Reputacja: 1 | Greef, z wyraźną niechęcią, zawrócił. Rysunek obejrzał bardzo dokładnie, ale na koniec pokręcił głową. - Magia. - Pokiwał głową, ale minę miał niezbyt zachwyconą. - Symbol znam, oczywiście, ale takiego kamienia nie widziałem. Z ksiąg znam symbol, ale my nie stosujemy takich przywołań. To nie nasza magia, tylko z demonami związana. Demony niedobre. - W labiryncie nie ma takich znaków - zapewnił. |
25-03-2014, 16:54 | #295 |
Reputacja: 1 | Demony? - Krasnolud wzdrygnął się lekko na wieść o tym na co jeszcze mogą natrafić w dalszym czasie. - Może jednak ruszajmy szybciej dalej? Mam coraz bardziej dosyć tych terenów. Z chęcią już wydostane się na zewnątrz i zamienię nasze znaleziska na złoto, by móc dalej podróżować i sławić Teraliona.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |
25-03-2014, 17:49 | #296 |
Administrator Reputacja: 1 | Do wyjścia było niedaleko i wnet znaleźliście się pod niebem Palmiarni. Za waszymi plecami znajdowało się wejście do labiryntu. W pierwszej chwili można by pomyśleć, że złośliwy skrzat was nabrał i zaprowadził do miejsca, w którym do labiryntu wkroczyliście. Taka sama brama, takie same rośliny dokoła, takie same tablice ostrzegawcze. Wszystko różniło się jednym, z trudem rzucającym się w oczy, zatartym symbolem. - Nie mogli tego umieścić po tamtej stronie? - z wyraźną pretensją w głosie mruknął Marco. Ze względu na niemożność określenia kierunków świata w pierwszej chwili nie wiedzieliście, w jakim miejscu Palmiarni się znaleźliście. Możliwości były dwie, jednak po kilku minutach wędrówki dotarliście do odchodzącej w lewo ścieżki. - Jak wszystkie, to wszystkie - powiedziała Ciani, skręcając w stronę ostatniej polanki. Droga nie była zbyt długa. Widoczna zza drzew wieża nie sięgała nieba, była za to dość rozłożysta. I, jak się okazało, nie odgradzała jej od zwykłych wędrowców żadna fosa. Na dodatek, co jeszcze dziwniejsze, można było do niej wejść. Tylko po co? Środek był pusty. Całkiem pusty. Wypalony. Na podłodze leżały zwęglone resztki schodów. Ale, o dziwo, nie było widać nieba. Ostało się najwyższe piętro, nietknięte przez żywioł. A gdyby ktoś chciał tam wejść i obejrzeć świat z góry... cóż to jest małe siedem metrów dla takich herosów jak wy. |
07-04-2014, 22:40 | #297 |
Reputacja: 1 | Krasnolud spojrzał w górę, głośno wypuszczając powietrze z płuc. Nie dało się zaprzeczyć, że widok z tak wysoka mógłby im trochę ułatwić nawigację. -No to tak, ja zarzucę linę, a najlżejsze z was będzie mogło się tam wspiąć i trochę się rozejrzeć. Skoro dolne piętra spłonęły to deski na wyższych mogą być bardzo słabe. Musicie bardzo uważać bo upadek z takiej wysokości może naprawdę nieprzyjemnie się skończyć. Gdy Garag skończył tłumaczyć plan, zebrał linę którą mieli w swoim ekwipunku. Następnie wybrał oręż który miał najwięcej zadziorów i mógłby posłużyć za formę haka. Gdy takowy się znalazł, zamachnął się parę razy by zarzucić linę na piętro. Nie od razu się udało, jednak mieli dużo czasu, wystarczająco by w końcu jego plan się sprawdził.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |
08-04-2014, 16:12 | #298 |
Administrator Reputacja: 1 | Ciani bez wahania zgodziła się odbyć małą wycieczkę na szczyt wieży. Po paru chwilach znalazła się na górze. - Ale jaja - dobiegło was z góry. Spojrzeliście na siebie zdziwieni, jako że Ciani zwykle nie używała takich słów. Po chwili jednak słowa dziewczyny znalazły swe wyjaśnienie. - Popatrzcie. - Ciani wychyliła się, trzymając w dłoniach... jajo. - Zaraz zejdę! - odpowiedziała na uwagę Marco, żeby przestała marzyć o wielkiej jajecznicy i zeszła przed powrotem matki przyszłych piskląt. - Tu jest mnóstwo rzeczy. To gniazdo jakieś przerośniętej sroki. Po chwili (nieco dłuższej, niż by sobie tego życzyli czekający na dole kompani) Ciani zmieniła sposób przywiązania liny, po czym zeszła na dół. - Dużo błyskotek, ale w zasadzie nic ciekawego - powiedziała, niemal nie mijając się z prawdą. Po co miała mówić o sztyleciku z rękojeścią ozdobioną ładnym szmaragdem. - Ale za to znalazłem to... Pokazała kompanom pomarańczowy kamień, z wyrytym symbolem pentagramu. |
11-04-2014, 18:11 | #299 |
Reputacja: 1 | Wspaniale! - krzyknął krasnolud na widok kolejnego kamienia - Jeszcze jeden jeśli dobrze pamiętam i będziemy mogli już niemalże wydostać się z tego zdziwaczałego labiryntu. Garag zaczął żwawo iść przed siebie nie zwracając uwagi na resztę. Był wyraźnie podekscytowany będącym coraz bliżej rozwiązaniem całej tajemnicy.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |
11-04-2014, 20:32 | #300 |
Administrator Reputacja: 1 | Nikt jakoś nie miał ochoty sprawdzać, jak wyglądają rodzice tych wielkich jaj. Równie dobrze mógł to być ptak Rok, jak i któryś z latających smoków. A spotkanie z którymkolwiek z nich mogłoby się okazać szkodliwe dla zdrowia. Ruszyli w ślad za Garagiem, by dojść do ostatniej ścieżki. * * * Małpy skaczą niedościgle. Małpy robią małpie figle. Ale nie wyglądało na to, by stwór, który zagrodził ścieżkę, miał ochotę na dowcipy. A jeśli już, to byłyby one zapewne dość ciężkie. Przerośnięta małpa walnęła kilka razy pięściami w pierś, a potem z rykiem ruszyła w waszą stronę. A jakby tego było mało, na drzewach pojawiły się inne, na szczęście dużo mniejsze przedstawicielki owłosionych naczelnych. I zaczęły bombardować członków drużyny kamieniami i równie twardymi orzechami. Wielki małpiszon dopadł Bangusa i zadał mu potężny cios, który przeleciał nad głową niziołka. Próba odgryzienia Bangusowi głowy również zakończyła się niepowodzeniem. Siedzące na drzewach małpy rzucały ze zmiennym powodzeniem. Jeden z kamieni odbił się od zbroi Bangusa, drugi przeleciał obok Marco. Dwie małpy za swój cel wzięły Theo. Tylko jedna go trafiła, ale za to dość boleśnie. Z trzech pocisków, które z swój cel obrały Garaga, wszystkie trafiły w krasnoluda. Dwa nie zrobiły mu żadnej krzywdy. Trzecie za to uderzenie krasnolud odczuł dość mocno. Kamień, którego celem była Ciani, przeleciał kawałek od jej głowy. Bangus cofnął się o krok i z zapałem zaczął wymachiwać kosą, chcąc jak najszybciej zrewanżować się swemu oponentowi. Nadmiar zapału zapewne zaszkodził, bowiem ostrze kosy nie przebiło twardej skóry małpy. Atak: k12+2/k6+2=7 (trafiony) Obrażenia: k10+K8+1=7 (brak efektów) Marco postanowił wspomóc kompana, który - nie da się ukryć, znajdował się niezłych tarapatach. Błyskawicznie sięgnął po zatrutą strzałę, naciągnął łuk i strzelił. Stalowy grot przebił włochatą skórę i wbił się prawie do połowy brzechwy. Czerwona plama pojawiła się na czarnym futrze. Gigantyczna małpa ryknęła z bólu i zachwiała się. Atak: k10+2/k6+2=11 (przebicie) Obrażenia: 2k6+1+k6 (za przebicie)+k6 (trucizna)=10+1+1+6+5 (za asa)=23 (2 rany i szok) Wyparowanie: k8=4 (1 rana) Wielka małpa: Tempo: 6. Obrona: 6. Wytrzymałość: 14 (2) (+1 do ataku) Małpy: Tempo: 4. Obrona: 5. Wytrzymałość: 5 _________________________ Kolejność: Wielka małpa (wykonane) Małpki (wykonane) Bangus (wykonane) Marco (wykonane) Garag (szok) Theo (szok) Ciani |