24-05-2014, 14:11 | #71 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Rekus był nieco zdziwiony pojawieniem się krasnoluda, ale jednocześnie wdzięczny, że pomógł w jakiś sposób wydostać się z okrążenia. Największa zasługa w wybrnięciu z niebezpiecznej sytuacji była oczywiście po stronie Wojownika, nie było jednak czasu na podziękowania i Rekus ograniczył się do skinienia głową w podzięce krasnoludowi i Wojownikowi. Niestety jak się okazało to był nie koniec ich kłopotów. Krąg pomroki wokół wozu był umiarkowanym zaskoczeniem dla Rekusa. - Słuchajcie te stwory powiedziały mi, że ktoś ukradł jakąś relikwię z ich świątyni. To przez to dzieją się te wszystkie niezwykłe rzeczy. Założę się, że to któryś z chłopaków Klinkenborga na pierwszym postoju oddalił się i zwinął stworom jakiś artefakt. Trzeba ich wydostać z wozu i zrewidować. Mam nadzieję, że nie pozmieniali się w mutantów. Wziął jedną z pochodni i ruszył w kierunku powozu zrobić co zamierzał. W każdej chwili gotowy był sięgnąć po swój miecz gdyby jego nadzieje co do mutantów okazały się płonne. |
24-05-2014, 20:49 | #72 |
Reputacja: 1 | - Nie wiem co Cię nakłoniło do rozmów z tymi kreaturami. Z chęcią posłucham tej historii, ale najpierw wypadałoby oczyścić obóz - Mówiąc te słowa Dwarik ładował swoje pistolety i muszkiet. Po naładowaniu upewnił się, że lampa nadal działa. Chwycił włócznie i ruszył za człowiekiem, który sprawiał, że zaczął się zastanawiać czy bezpieczniej dla niego nie byłoby nie znaleźć tego obozu. |
24-05-2014, 22:26 | #73 |
Reputacja: 1 | - Tak, porozmawiamy później. Pożycz lampę na moment. - zabieram lampę Dwarika jeśli nie zaprotestuje i nią walczę z Pomroką wkradającą się do wozu. Wojownik spodziewał się, że wszyscy tam już nie żyją, ale kto wie? Jeśli Dwarik zaprotestuje to Wojownik nie nalega tylko sprawdza jak ostrze działa przeciwko tym dypkowatym ciemniakom Pomroki. Przykro by było trafić nim przypadkowo kogoś niewinnego. Hy. Odnośnie tekstu, że atak zaczął się, gdy Wojownik zabrał lampę to ten powiedział: - Nie pozwoliłbym na twoją śmierć tak samo jak nie pozwoliłem, aby Rekus zginął. Pilnuj lamp. My zajmiemy się wozem. |
24-05-2014, 22:51 | #74 |
Reputacja: 1 | Dwarik powstrzymał próbę zabrania jego lampy. Po tym co widział nie wiedział czy może zaufać tym ludziom na tyle, by dać się pozbawić jednej z broni. |
25-05-2014, 09:06 | #75 |
Reputacja: 1 | Sav słyszał krzyki Wojownika i Rekusa. Gdy natknął się na krasnoluda, zatrzymał się na moment. - Jestem po twojej stronie - powiedział od razu. Na szczęście nie został uznany przez nieznajomego za stwora z Pomroki. A mogło by się to źle skończyć. Sam nie był pewien dla kogo gorzej. Zanim ruszył do walki, usłyszał rozkaz powrotu do obozu. Wyglądało na to, że Rekus się znalazł. Nie zastanawiając się długo, ruszył w stronę obozu. Zupełnie nie spodziewał się tego, co tam zobaczył. Cały powóz otoczyła Pomroka. Wysłuchał tego, co miał do powiedzenia Rekus i razem z innymi zbliżył się do Pomroki. - Jeśli coś wyjdzie z drugiej strony, może warto byłoby to od razu zauważyć - powiedział, okrążając powóz, a raczej miejsce, gdzie jeszcze przed chwila on był, stając po jego drugiej stronie. W jednej ręce wciąż trzymał pochodnię, a w drugiej miecz. |
27-05-2014, 14:42 | #76 |
Reputacja: 1 | Rekus, Wojownik, Dwarik Mountsick Trzech mężczyzn zdecydowało się wkroczyć w Pomrokę otulającą powóz zwartym kręgiem. Pierwszy wszedł w nią Rekus, a zaraz za nim Wojownik oraz krasnolud, który zupełnie przypadkowo trafił na obóz przewodników. Przejście przez zwały Pomroki było niczym wejście na scenę teatralną. Oślepiający blask uderzył w oczy trójki mężczyzn, zmuszając ich do osłonięcia twarzy dłonią. Zarówno pochodnia trzymana przez Rekusa, jak i lampa krasnoluda w tej chwili zdawały się przedmiotami zupełnie zbędnymi. Powóz stał tuż przy drodze, a obok jak gdyby nigdy nic obozował Klingenborg i cała jego rodzina i świta. W porannych promieniach słońca radośnie pałaszowali śniadaniem składające się ze świeżych owoców, mleka i sucharów. Wszyscy wyglądali na spokojnych i szczęśliwych. Wojownik jako pierwszy zauważył, że na stopniach powozu siedzi jakiś starszy, obcy mężczyzna. Ubrany był on w barania kamizelkę oraz szare płócienne spodnie. Tuż obok niego leżał duży, włochaty pies pasterski. Mężczyzna strugał coś w kawałku drewna i pogwizdywał pod nosem. Zdezorientowani mężczyźni obejrzeli się za sobie i ku swemu zaskoczeniu i przerażeniu spostrzegli, że nie ma za nimi kordonu z Pomroki. Wokół były tylko wzgórza, droga i rozległe łąki. - O! - zawołał Klingenborg - W końcu jesteście! A gdzie macie wodę? I kto to jest? - zapytał wskazując dłonią na krasnoluda. Sav Nevard Trójka z ich grupy ruszyła śmiało w zwały Pomroki i zniknęła w nich. Cała reszta otoczyła kordon ciemności i uzbrojona w pochodnie i miecze pilnowała, aby coś nie wyskoczyło z tumanów Pomroki. Cisza, jaka zapanowała w obozie była wręcz bolesna. Słychać było przyspieszone oddechy Jona i Samsona oraz trzask polan w ognisku. Tuż za linią wyznaczoną przez świetlną formację, kotłowały się spiętrzone fale Pomroki, które napierały na obóz chcąc go zdobyć i opanować. Na szczęście lampy dawały pewne i silne światło, nie pozwalając tym samym ciemności zając obozu. Mijały kolejne minuty, ale nie tylko nikt z trójki mężczyzn nie wrócił, ale nawet nie dochodziły stamtąd żadne dźwięki. Przerażenie i strach rosły z każdą chwilą. - Co robimy? - zapytał w końcu Samson. - Poczekajmy jeszcze. Może zaraz wrócą. - Musimy coś postanowić. Nie możemy tak bezczynnie czekać. W tym momencie, gdzieś w oddali odezwał się kobiecy przerażony głos: - Pomocy! Ratunku! |
27-05-2014, 15:25 | #77 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | - Kto to jest?- Rekus nie krył zdziwienia i zaskoczenia- Nie dość, że siedzicie sobie w iluzji stworzonej przez pomrokę, lub jakiś potężny byt ją zamieszkujący, to dziwicie się nie temu co was otacza a zwykłemu krasnoludowi. Kto to jest?- Rekus wskazał mieczem, który właśnie dobył starego dziadka, który strugał sobie patyczek. - Nie dziwi was, że nie widzicie wokół pomroki? Że zmienił się krajobraz? I jeszcze jedno! Jeden z pańskich synów na pierwszym postoju oddalił się i ukradł ze świątyni znajdującej się w pomroce jakiś artefakt. Niech go nam natychmiast odda. Musimy go zwrócić jeśli mamy wyjść z tej przygody żywi. Zrozumiano? Lepiej by odbyło się to po dobroci a unikniemy rewidowania was. Proszę szczerze porozmawiać ze swoimi synami Panie Klinkenborg. Tymczasem, cały czas trzymając przed sobą miecz zwrócił się do starca. - Coś za jeden? Odpowiadaj pókim dobry jeśli nie chcesz by ten miecz spadł na twój kark. Sytuacja coraz bardziej wyprowadzała go z równowagi. Czuł, że traci nad sobą kontrolę i górę bierze gniew a nie lubił tego. |
27-05-2014, 15:42 | #78 |
Reputacja: 1 | Klingenborg cofnął się przerażony. Pobladł a jego usta poruszały się jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wydobył z siebie ani słowa. Wszyscy przy powozie zaczęli zbierać się w zwartą grupę. Stary mężczyzna w baranicy podniósł się opierając na sękatym kosturze. - Uspokój się młodzieńcze. Nie wiem, co się wydarzyło tam nad rzeką, ale tutaj jest wszystko w porządku. Nie było tutaj żadnej Pomroki. Z resztą w tej okolicy za dnia, nie ma jej prawie wcale. Tam tylko - starzec wskazał dłonią pobliskie wzgórza, które zasnute były szarą mgłą - na Kościanych Wzgórzach jest jej trochę. Odłóż broń i porozmawiajmy, żebyś nie zrobił czegoś czego będziesz później żałował. Mężczyzna wolnym krokiem zaczął iść w stronę trójki mężczyzn uważnie ich obserwując. |
27-05-2014, 16:52 | #79 |
Reputacja: 1 | Wpakowanie się wszystkich w Pomrokę otaczającą powóz, nie było dobrym pomysłem. Ktoś musiał też zostać na zewnątrz i obserwować, co się dzieje w obozie i wokół niego. Dlatego Sav zdecydował otoczyć powóz z pomocą dwóch przewodników. Sav zwrócił uwagę na ciszę, która go niepokoiła. I nie chodziło to o sam obóz. Najdziwniejsze było to, że odkąd pozostali wleźli w Pomrokę, nie było ich słychać. Oczywiście mogli po prostu się nie odzywać, ale trwało to trochę za długo. I niemożliwym wydawało się, by gdzieś w kłębach Pomroki nie rozbrzmiał jakikolwiek dźwięk. Nie tylko on się niepokoił. Nevard chciał coś powiedzieć, ale mu przerwano, a raczej zrobił to krzyk. Przez ułamek sekundy pomyślał, że tylko on go słyszał i Pomroka próbuje go oszukać. - Słyszeliście to? - zapytał przewodników, by rozwiać swoje możliwości. Nie było czasu na długie rozmyślania. Trzeb było podjąć decyzję od razu. Jeśli krzyk był prawdziwy, to kobieta mogła zginać z powodu paru sekund zwłoki. - Nie wchodźcie za nimi. Jeśli są bezpieczni, to wyjdą sami, a jeśli nie, mogą potrzebować pomocy z zewnątrz i wchodząc tam tylko sprowadzicie niebezpieczeństwo na siebie, w żaden sposób im nie pomagając - zwrócił się do Jona i Samsona. Spojrzał w stronę Pomroki otaczającej obóz z każdej strony. - Idę jej pomóc... jeśli ona w ogóle istnieje - kontynuował i nie czekając na reakcję przewodników, ruszył w kierunku, z którego słyszał krzyk. |
27-05-2014, 17:16 | #80 |
Reputacja: 1 | Sav Nevard Nie tylko Nevard słyszał krzyk. Nie oznaczało to jednak, że jest on w pełni realny i prawdziwy. Pomroka potrafiła mieszać ludziom w umysłach przekonując i sączyć w ich dusze jad i zwątpienie. Poza granicą obozu panowały ciemności, które można było wręcz kroić nożem. - Nigdzie nie idź - ryknął Jon - Jesteś nadal pod naszą pieczą. Jeżeli opuścisz obóz czeka cię pewna śmierć. Jeżeli ktokolwiek jest tam w ciemnościach, musi sam dotrzeć do obozu. - Jon ma rację - poparł kumpla Samson - Pomroka w tej okolicy nigdy nie miała takiej formy i takiej siły. Dzieje się tutaj coś bardzo niedobrego. Skup się i odpędź od siebie wszystkie zbędne myśli. Pomroka będzie cię atakować, ale musisz uzbroić się w silną wolę inaczej zginiesz. Krzyk kobiety powtórzył się i zdawało się, że jest o wiele bliżej. Niemal na wyciągnięcie ręki. Ciemność wokół powozu zafalowała, niczym wzburzone morze. Lampy Westerwelda zamruczały groźnie, ale nadal świeciły pełnym blaskiem/ - Jedyne, co może zrobić, to czekać - powiedział Jon. - Albo ruszyć za Rekusem i Wojownikiem - mruknął cicho Samson. |