[warsztaty DSA] Ślepy los - Strona 13

Cattus · 24-10-2018, 16:45

Otto siedział opatulony w co tylko mógł w wejściu do swojego namiotu i starał się ogrzać o zaskakująco małe i chłodne ognisko. Co jakiś czas pociągał nosem i wtulał twarz w białe futro zimowego ubrania.

- To kto miał mape? Jak daleko ma leżeć ta świątynia, bo z tego zimna mam wrażenie jakbyśmy już całe tygodnie brodzili po tym zamarzniętym wypizdowiu. Det, sprawdzasz kierunek po gwiazdach czy po czym tam się to sprawdza? Głupio byłoby poleźć zupełnie gdzie indziej. - Gdy skończył mówić, zakrył gębę rękawicami aby zapobiec utracie nosa czy jeżyka z tego przeklętego zimna.

Ardel · 24-10-2018, 17:23

- Ja mam - odparła Dora, gdy skończyła rozmawiać ze szlachcicem. -Sprawdzałam niedawno, zmierzamy w dobrym kierunku, chociaż nawigacja jest tragiczna w takich warunkach. Przynajmniej są te jeziorka.

Test orientacji (-1 za warunki, +1 za dobrą mapę): 19/6/8 vs 13/12/12. Zdane po wydaniu 6 (czyli wszystkich) punktów umiejętności. 1 PJ.

- A do przebycia mamy jeszcze... - Dora skonsultowała się niezdarnie z mapą, wyciągając zmarznięte palce z rękawiczek -... jakieś sto dwadzieścia kilometrów. Niech mnie sama Rahja wydyma! - wykrzyknęła nieco zaskoczona własnymi, wulgarnymi słowami. - Ja z tej okazji się napiję.

Dora wyciągnęła butelkę bornlandyjskiej wódki.

Dhratlach · 24-10-2018, 17:57

Detlet pokiwał głową powoli słysząc najnowsze wydarzenia. Sto dwadzieścia kilometrów? To jakieś... no z sześć, albo siedem dni marszu. Cóż, bywało gorzej. Dużo gorzej, a i tak brał poprawę na mijanie głębin jezior, czy innych skutych lodem wodopojów...

- Idę sidła robić. - orzekł wstając od ogniska - Z powrotem chrustu naniosę i zobaczymy co z nauką. Nie ma co nosa zbytnio wyściubiać.

Cattus · 26-10-2018, 10:43

- Ano. Ja nie mam zamiaru wyściubiać aż pogoda się nie uspokoi. Najlepiej przeczekać do lata. - Odpowiedział Graf jeszcze dokładniej opatulając się futrami i nieco cofając do wewnątrz namiotu.

Snigonas · 28-10-2018, 01:09

Elf z racji chłodu nic nie był w stanie zrobić, siadł jedynie z boku namiotu i zaczął przygrywać na swojej fletni pieśń komponującą się z ponurą i nieprzyjazną pogodą poza wątpliwie wytrzymałą barierą namiotu.

Ardel · 01-11-2018, 18:09

Det: test przetrwania -5, bo ohydne warunki. 13/1/18 vs 8/8/7. Oblane, pomimo 9 PU.

Det włóczył się przez pewien czas po zimnym pustkowiu, ale nie znalazł ani dobrego miejsca na zastawienie pułapek, ani dobrego drewna. Z kiepskim humorem wrócił do obozowiska, gdzie wszystkim było nieco lepiej przez wzgląd na wódeczkę i na przyjemną melodię wygrywaną przez elfa. Elf wykorzystywał do gry podmuchy wiatru, które dodawały drugą linię melodyczną, brzmiało to niesamowicie. Zmarnowany Det poczuł się nieco lepiej. A potem, wszyscy posnęli.

10 Efferd
rok 1040 UB

Obecny poziom zimna: 2
Stan podróży (na koniec dnia): ~45/150 km

Obecny stan postaci:
Dora – brak
Mirthal – brak
Det – brak
Otto - brak

Następny dzień powitał drużynę ostrym słońcem i piekącym w policzki chłodem. Szczęśliwie przestało wiać, więc na powrót wszyscy mogli wysunąć się ze śpiworów, koców i namiotów bez ryzyka zamarznięcia na kamień. Psy wyglądały na chętne do pracy, silnie ciągnęły linę przymocowaną do sań. Kotwice wbite głęboko w śnieg ledwo trzymały.

Wszyscy posilili się o poranku i ruszyli. Tego dnia wszystko szło dobrze, popołudniu przeklęte jeziora zostały za plecami. Przed podróżnikami rozpostarł się jałowy krajobraz - niskie wzniesienia i dolinki, całkiem białe. Wszędzie tylko śnieg, lód i co jakiś czas kępa bezlistnych drzew. Det i Mirthal wiedzieli jednak, że nie jest to jednak całkiem martwa kraina. Tropy zwierząt, co jakiś czas zamarznięte na kość odchody karanów (karany to zwierzęta podobne do karibu) czy wykopana norka należąca zapewne do śnieżnego lisa.

W końcu zaczęło się ściemniać i drużyna rozbiła obóz. Jednak w trakcie rozbijania obozowiska, Dorze wydało się, że dostrzegła w pewnej odległości (której nie potrafiła ocenić przez wzgląd na dezorientującą okolicę, której brak jakichkolwiek znaków szczególnych utrudniał ocenę odległości) niewielki słup dymu. Szlachcic wydawał się tego dnia szczególnie znudzony i domagał się jakichś ciekawych historii albo pokazu elfiej magii.

GreK · 01-11-2018, 21:01

- Dobra historia nie jest zła - przytaknęła Krasna na prośbę szlachcica, wpatrując się w słup dymu na horyzoncie. - Będzie musiała jednak trochę poczekać. Mirthal? - zwróciła się do elfa wskazując mu kierunek, te chyba z natury miały dobry wzrok. Rzekła to jednak na tyle głośno, że każdy mógł ją usłyszeć. - Widzisz to co i ja widze, czy mnie wzrok myli?

Wyciągnęła też mapę by sprawdzić czy w tamtym kierunku nie ma zaznaczonej jakiejś osady.

Dora szybko skonsultowała się z mapą i żadnej osady w okolicy nie znalazła. Jednak znajdowali się na jednym ze szlaków Nivese. Śnieżni koczownicy często podróżowali w tych okolicach w kierunku Paavi, żeby nieco pohandlować.

- To może być obóz śnieżnych koczowników - skomentowała głośno to co wyczytała z mapy. - Może, ale nie musi. - Schowała mapę. - Powinniśmy tej nocy zachować czujność i nie rozpalać ogniska. Jak mówił mój dziaduncio ‘cza dmuchać na zimne’. - Zasępiła się. - Mówił też ‘lepsza baba pod pierzyną niż wróbel w garści’. Hę… czy ptak może? No nic - poweselała znowu. - Lubił sobie łyknąć dla kurażu. Opowiastka? - zwróciła się do Viburna nie zaprzątając sobie więcej głowy słupem dymu.

Cattus · 02-11-2018, 12:30

- Co trzeba mieć we łbie, żeby zapuszczać się w take okolice? - Otto powiedział do siebie przyciszonym głosem, wytężając wzrok i wypatrując we wskazanym kierunku.

- Późno. Po ciemku nie ma co się tam pchać i trzeba podwójnie uważać na warcie. Cholera wie. - Wsunął dłoń pod futrzaną czapę, drapiąc się po szczecinie porastającej jego czerep.

- A jutro się zobaczy. Chyba i tak idziemy w tamtym kierunku? Może ustawimy jakieś potykacze dookoła obozu, żeby nas zaalarmowały jak coś się w nie wpierdoli? Wnyk, miska, łyżka i dwa paliku powinny wystarczyć. Kiedyś takie rozkładaliśmy z kompanią i bardzo to przydatne ustrojstwa, choć ukrywaliśmy je w krzakach. Ja mam drewnianą miskę i róg do picia. Powinno się nadać do narobienia choć trochę hałasu. -

Dhratlach · 02-11-2018, 13:06

- Hmm... - mruknął przeciągliwie Det wpatrując się w słup dymu. To było dość ciekawe...

- Taki słup dymu nie powstaje z zwykłego ogniska obozowego. - stwierdził ] Więc albo to duży "pragnący ogień", albo pożar. Nie mniej nie więcej, ale nie znam kultury tych plemion. Ino języki.

Zdjął czapkę i zmierzwił włosy dłonią czując przyjemny chłód mrozu na skórze. Chwile później i czapka wróciła na jego leśną czuprynę.
- Rozpalmy ognisko tak czy inaczej ze standardowymi wachtami. Wnyki udostępnię,
ale lepiej by wróciły całe. Inaczej może nam zabraknąć drobnicy.

Snigonas · 03-11-2018, 09:17

- Ano ciekawy ten słup Decie, mogę przejść i sprawdzić co się dzieje. Myślę, że skradanie się tutaj nie będzie dużo trudniejsze niż w lesie.

Elf nie poczekał na odpowiedź drużyny, zabrał z sobą łuk, nałożył na niego cięciwę i poszedł. Z obozowiska wyszedł szybkim krokiem, gdy oddalił się od niego na kilkadziesiąt kroków zaczął stąpać ostrożniej, tak żeby śnieg pod jego stopami nie trzeszczał, a na samym śniegu starał się nie zostawiać śladów.

Gdy dotarł do źródła dymu ujrzał niewielki obóz, było dość ciemno dlatego widział niewiele, starał się podejść na tyle blisko na ile mógł, żeby ujrzeć kto jest w obozowisku.

24-10-2018, 16:45	#121
Cattus Reputacja: 1	Otto siedział opatulony w co tylko mógł w wejściu do swojego namiotu i starał się ogrzać o zaskakująco małe i chłodne ognisko. Co jakiś czas pociągał nosem i wtulał twarz w białe futro zimowego ubrania. - To kto miał mape? Jak daleko ma leżeć ta świątynia, bo z tego zimna mam wrażenie jakbyśmy już całe tygodnie brodzili po tym zamarzniętym wypizdowiu. Det, sprawdzasz kierunek po gwiazdach czy po czym tam się to sprawdza? Głupio byłoby poleźć zupełnie gdzie indziej. - Gdy skończył mówić, zakrył gębę rękawicami aby zapobiec utracie nosa czy jeżyka z tego przeklętego zimna. __________________ Our sugar is Yours, friend.

24-10-2018, 17:57	#123
Dhratlach Reputacja: 1	Detlet pokiwał głową powoli słysząc najnowsze wydarzenia. Sto dwadzieścia kilometrów? To jakieś... no z sześć, albo siedem dni marszu. Cóż, bywało gorzej. Dużo gorzej, a i tak brał poprawę na mijanie głębin jezior, czy innych skutych lodem wodopojów... - Idę sidła robić. - orzekł wstając od ogniska - Z powrotem chrustu naniosę i zobaczymy co z nauką. Nie ma co nosa zbytnio wyściubiać. __________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

26-10-2018, 10:43	#124
Cattus Reputacja: 1	- Ano. Ja nie mam zamiaru wyściubiać aż pogoda się nie uspokoi. Najlepiej przeczekać do lata. - Odpowiedział Graf jeszcze dokładniej opatulając się futrami i nieco cofając do wewnątrz namiotu. __________________ Our sugar is Yours, friend.

01-11-2018, 21:01	#127
GreK Reputacja: 1	- Dobra historia nie jest zła - przytaknęła Krasna na prośbę szlachcica, wpatrując się w słup dymu na horyzoncie. - Będzie musiała jednak trochę poczekać. Mirthal? - zwróciła się do elfa wskazując mu kierunek, te chyba z natury miały dobry wzrok. Rzekła to jednak na tyle głośno, że każdy mógł ją usłyszeć. - Widzisz to co i ja widze, czy mnie wzrok myli? Wyciągnęła też mapę by sprawdzić czy w tamtym kierunku nie ma zaznaczonej jakiejś osady. Dora szybko skonsultowała się z mapą i żadnej osady w okolicy nie znalazła. Jednak znajdowali się na jednym ze szlaków Nivese. Śnieżni koczownicy często podróżowali w tych okolicach w kierunku Paavi, żeby nieco pohandlować. - To może być obóz śnieżnych koczowników - skomentowała głośno to co wyczytała z mapy. - Może, ale nie musi. - Schowała mapę. - Powinniśmy tej nocy zachować czujność i nie rozpalać ogniska. Jak mówił mój dziaduncio ‘cza dmuchać na zimne’. - Zasępiła się. - Mówił też ‘lepsza baba pod pierzyną niż wróbel w garści’. Hę… czy ptak może? No nic - poweselała znowu. - Lubił sobie łyknąć dla kurażu. Opowiastka? - zwróciła się do Viburna nie zaprzątając sobie więcej głowy słupem dymu. __________________ LUBIĘ PBF (miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) Ostatnio edytowane przez GreK : 03-11-2018 o 13:29.

02-11-2018, 12:30	#128
Cattus Reputacja: 1	- Co trzeba mieć we łbie, żeby zapuszczać się w take okolice? - Otto powiedział do siebie przyciszonym głosem, wytężając wzrok i wypatrując we wskazanym kierunku. - Późno. Po ciemku nie ma co się tam pchać i trzeba podwójnie uważać na warcie. Cholera wie. - Wsunął dłoń pod futrzaną czapę, drapiąc się po szczecinie porastającej jego czerep. - A jutro się zobaczy. Chyba i tak idziemy w tamtym kierunku? Może ustawimy jakieś potykacze dookoła obozu, żeby nas zaalarmowały jak coś się w nie wpierdoli? Wnyk, miska, łyżka i dwa paliku powinny wystarczyć. Kiedyś takie rozkładaliśmy z kompanią i bardzo to przydatne ustrojstwa, choć ukrywaliśmy je w krzakach. Ja mam drewnianą miskę i róg do picia. Powinno się nadać do narobienia choć trochę hałasu. - __________________ Our sugar is Yours, friend.

28-10-2018, 01:09	#125
Snigonas Reputacja: 1	Elf z racji chłodu nic nie był w stanie zrobić, siadł jedynie z boku namiotu i zaczął przygrywać na swojej fletni pieśń komponującą się z ponurą i nieprzyjazną pogodą poza wątpliwie wytrzymałą barierą namiotu.

02-11-2018, 13:06	#129
Dhratlach Reputacja: 1	- Hmm... - mruknął przeciągliwie Det wpatrując się w słup dymu. To było dość ciekawe... - Taki słup dymu nie powstaje z zwykłego ogniska obozowego. - stwierdził ] Więc albo to duży "pragnący ogień", albo pożar. Nie mniej nie więcej, ale nie znam kultury tych plemion. Ino języki. Zdjął czapkę i zmierzwił włosy dłonią czując przyjemny chłód mrozu na skórze. Chwile później i czapka wróciła na jego leśną czuprynę. - Rozpalmy ognisko tak czy inaczej ze standardowymi wachtami. Wnyki udostępnię, ale lepiej by wróciły całe. Inaczej może nam zabraknąć drobnicy. __________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

03-11-2018, 09:17	#130
Snigonas Reputacja: 1	- Ano ciekawy ten słup Decie, mogę przejść i sprawdzić co się dzieje. Myślę, że skradanie się tutaj nie będzie dużo trudniejsze niż w lesie. Elf nie poczekał na odpowiedź drużyny, zabrał z sobą łuk, nałożył na niego cięciwę i poszedł. Z obozowiska wyszedł szybkim krokiem, gdy oddalił się od niego na kilkadziesiąt kroków zaczął stąpać ostrożniej, tak żeby śnieg pod jego stopami nie trzeszczał, a na samym śniegu starał się nie zostawiać śladów. Gdy dotarł do źródła dymu ujrzał niewielki obóz, było dość ciemno dlatego widział niewiele, starał się podejść na tyle blisko na ile mógł, żeby ujrzeć kto jest w obozowisku.