Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-04-2008, 16:47   #71
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
- Wybacz, jednak imię to niczego mi nie przywodzi na myśl. Jeżeli jednak chcesz, pomogę ci w poszukiwaniach, a przy odrobinie szczęścia odnajdziemy go - odpowiedział mężczyzna zaś Anielica uśmiechnęła się szeroko.

- Naprawdę?! PAN mi pomoże?! Ojej jestem taka szczęśliwa! Ktoś chce mi pomagać, to takie miłe! - "wyćwierkała" Miya i przytuliła głowę do brzucha mężczyzny, gdyż dotąd mu sięgała. Uściskała go krótko jednak przyjaźnie. Szybko oderwała się od niego.

- Gdzież moje wychowanie... Nazywam się Blacker - dodał.

Blacker. - pomyślała Miya
Tajemnicze imię dla tajemniczego mężczyzny. Niewiele mówiło, niewiele wyjaśniało. Choć imię Miya, też nie było kluczem do nieodgadnionych i zapomnianych krain, które otwierały się na jego wydźwięk.
Gdy dziewczyna stała tak, z jednej strony smutno, bo nie dowiedziała się tego czego chciała, zaś z drugiej szczęśliwa, ponieważ ktoś chciał jej pomóc, podszedł do niej młody marynarz. Pierwszy raz będąc na ziemi, poczuła, że ludzie wcale nie są tacy źli...znaczy, Ci 3-metrowi, bo tych jest najmniej.

- (...)Później stał się Upadłym Aniołem i jest na ziemi. Tutaj! Dacie wiarę? Sam były Najwyższy Serafin jest na tym świecie! Czy to nie wspaniale?-z młodego marynarza, wyglądającego na około siedemnaście lat, emanowała niezwykła radość.

- Ja wiem, wiem, że on tu jest! Muszę go odnaleźć, tylko on może mi pomóc! Wiesz...wiesz może coś więcej? Coś co mogłoby mi pomóc?! - spytała uradowana dziewczyna uśmiechając się do chłopaka.

-Pytałem Ojca Dermitiora o różne postacie, a w tym o niego, zaś on dał mi tą kartkę. Nie rozumiem jej, więc nie przyda mi się, ale wy ją weźcie - uśmiechnął się dobrodusznie podając pergamin. Miya wzięła od chłopaka kartkę i rzuciła mu się na szyję.

- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!! Niech Najwyższy ma Cię w swych objęciach i nigdy nie puszcza! Ratujesz mnie, ratujesz moją zagubioną duszę, którą chcą zniszczyć Siódme bramy Piekieł! Dziękuję! - mówiła pełna entuzjazmu i pocałowała chłopaka w policzek. Była mu bardzo wdzięczna, jednak bardziej interesowała ją treść kartki. Gdy tylko podziękowała marynarzowi rozwinęła papier

- Jak widzę miałaś szczęście uzyskać część odpowiedzi na twoje pytanie. Szczęśliwi ci, którym sprzyja dobry los. Tym razem to ja mam do ciebie pytanie. Czy słyszałać o kimś nazwiskiem Salvadorom, lub brzmiącym podobnie? Również mam drugie pytanie... Wiem, że nie tylko ty jesteś związana z sercem nocy... - rzekł Blacker jednak Miya nie miała teraz czasu. Musiała przeczytać otrzymaną od losu treść.

- Ciii, czekaj czekaj...proszę, poczekaj sekundę. - szepnęła.

"Gdy ciemność duszę okryje, a dla ciała nadziei nie będzie - ciężko jest żyć. Jeszcze ciężej, zaś wtedy, gdy kocha się Go całym sercem oraz duszą, a jednocześnie nienawidzi. Nienawiść.
Życie jest jednak jeszcze cięższe, gdy było się w Jego Domu, przy Jego Tronie i widziało się pełnie światłości, dobra, miłości, jaką emanował. Jego złość trwa tylko przez chwilę. Nieskończenie małą chwilę, bo później przebacza. Doznałem tego zbyt wiele razy.
Ciężko jest żyć na tym świecie z wiedzą, że nigdy tam nie wrócę. Błogosławieni ci, którzy mają jeszcze wybór. Wybór, który mnie został odebrany siłą.
Wydaje się, że nie może być już gorzej, ale wtedy przychodzi decydujące uderzenie. Po śmierci Pan Piekieł otworzy mi swe Bramy z sadystycznym oraz triumfalnym uśmiechem na znienawidzonej, przeze mnie, twarzy. Nie zamierzam się poddać i nawet w chwili śmierci, gdy sam Lord Piekielny przyjdzie po moją duszę, nie dam mu jej bez walki. Nigdy nie oddam mu siebie.
Najwyższy tym razem mi nie pomoże. Nienawidzę Go. Przeklęty Develirus. Harset nie przyniesie Światła Niebios, by wspomogło mnie w walce duchowo oraz fizycznie. Nie będę miał tej przewagi.
Stworzenia nie zdają sobie sprawy z tego, że mają przed sobą przyszłość, którą mogą kształtować. Ja również taką mam, ale na końcu zawsze będzie jedno...
Ostatnia moja nadzieja w wiedzy i choć jest zaledwie iskierką, trzymam się jej kurczowo, nie pozwalając uciec..."

Och, Sidrimie! Rozumiem Cię, nawet nie wiesz jak bardzo Cię rozumiem! Dlaczego nie powiedziałeś gdzie jesteś...czemu mi nie powiesz...wiesz, że tu jestem? Wiesz...że w ogóle istnieje? - Miya nagle wyrwała się ze swoich zamyśleń.

- Przepraszam, co mówiłeś?! - zastanowiła się na chwilę - Sal-va-do-rom? Nie mam pojęcia. Jak widać, wiedza jakiej potrzebujemy jest nam całkowicie obca...Jedyne co na myśl mi przychodzi to Silvarin, ale chyba mało ma wspólnego z imieniem o jakie pytasz...

- Czy mogłabyś mi przedstawić pozostałych? Chciałbym wam pomóc w waszej wyprawie, jeśli tylko się zgodzicie.

Miya próbowała dostrzec w mężczyźnie prawdę. On nie jest kłamliwy. Nie widziała tego. Dostrzegała tą nieskazitelność, w którą tak wierzyła. Więc uwierzyła...

- Hmm...dobrze. Pomogę Ci, bo Ty chciałeś pomóc mnie. Uważam, że gdyby każdy na tej Ziemi pomagał sobie nawzajem, świat stałby się o wiele prostszy, zrozumialszy i...milszy. Chodź, poszukamy ich razem! Jeden jest Samurajem, taki miły i kochany mężczyzna, opanowany, poważny i spokojny. Valar jest dziwny , ale miły i troskliwy. Rozpoznasz go po wyglądzie, niechlujny. Mroczny elf nie jest miły, tak samo jak kobieta łuczniczka. Uwodzi mężczyzn i nie ma dobrej natury...choć ostatnio dała mi płaszcz, by było mi cieplej! Widzę w niej nadzieje, raczej nie jest taka zła...ACH!! I jeszcze FIILIIIIN!! - Anielica podniosła głos i pacnęła się w czoło. Cały czas szła z mężczyzną pokładem opowiadając o swoich towarzyszach i przy okazji szukając ich - Filin jest karczmarzem, ma potężny miecz...jest bardzo inteligentnym człowiekiem, o dużej wiedzy. On zapewne będzie potrafił Ci pomóc, wie prawie wszystko! - Miya uniosła głowę do góry i spojrzała na mężczyznę. Nie przeszkadzała jej maska...być może bał się byc rozpoznanym?
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 23-04-2008, 19:06   #72
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Widząc na twarzy Drowa zamyślenie, Valar uznał, że na razie zostawi go, żeby mógł przemyśleć całą tą sytuacje na spokojnie. Możliwe, że elf uzna to za głupotę i wojownik nie uzyska jego pomocy w jego „tajnym” zadaniu.
Była jeszcze jedna osoba, której musiał o tym powiedzieć- Avarin. Pomoc Samuraja mogła okazać się niezbędna. Odszedł od Revana, zostawiając go z myślami i podszedł do Ronina.

Piękna noc…- Valar skrzywił się ponownie, uświadamiając sobie po raz drugi, że to zdanie nie jest najlepsze do rozpoczęcia rozmowy- Co sądzisz- zaczął powoli- o tej całej wyprawie? Nie chciał byś tego jakoś ukrócić? Przyspieszyć? Oczywiście nie mam na myśli wycofania się z tej misji!- dodał szybko, widząc zaciekawiony wzrok Samuraja- Chcę powiedzieć po prostu, że gdyby istniało coś, co pomogło by nam odszukać to całe Serce Nocy, to może warto by było to… powiedzmy… pożyczyć.- powiedział niepewnie, patrząc na pytającą twarz Avarina- Z tego co udało mi się podsłuchać z rozmowy dwóch marynarzy, na statku jest tajna ładownia, ukryta gdzieś w tej normalnej- powiedział- podobno jest wypełniona ładunkiem, który jest transportowany dla Mrocznych Krasnoludów. Wydaje mi się, że ci brodacze nie zamawiali by byle czego a tym bardziej nie wieziono by tego w tajnej ładowni…- Samuraj ciągle milczał, więc kontynuował. Wolał powiedzieć o wszystkich utrudnieniach teraz, niż później wyjść na kłamcę- Niestety wejścia do pierwszej ładowni pilnuje dwójka Minotaurów, a do tej tajnej czterech. Jest to duży kłopot, ponieważ nawet w dziesiątkę trudno by było zabić całą szóstkę. Mam pewien pomysł na wejście do pierwszej ładowni, jednak nie wiem, czy on zadziała- powiedział i zrobił głęboki wdech- Musimy wziąć je sprytem. Myślałem o podejściu do dwóch przy wejściu i przedstawieniu się jako honorowi goście na statku. Tak się składa, że zabrakło mi tytoniu, więc można powiedzieć, że kapitan pozwolił nam wejść tam i rozejrzeć się za jakimś zielem. Na tym statku muszą przewozić taki towar…- dodał- Jednak jak już mówiłem, jest to ryzykowny plan, który może się nie udać- powiedział z lekkim smutkiem- Co ty na to?
 
Zak jest offline  
Stary 27-04-2008, 21:31   #73
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Drow od początku wiedział, że z tą dziewczyną coś jest nie tak. Nie zamierzał jednak poświęcać temu zbyt wielu zbędnych myśli. Uważaj, że wszystko wyjaśni się z czasem. A ten, na statku, wykorzystywał do spacerowania po nim w tą, i z powrotem. Rana wyglądała lepiej, przynajmniej była pozbawiona sinego obrzęku, a dokładniej wyglądała jak niezgrabnie namalowana kreska. Dobre i to, ale przy gwałtowniejszych ruchach bolało. Nie miał zbytnich planów, aż do wieczora…
- Piękna noc, nieprawdaż? – usłyszał za sobą. Spodziewał się, że ten człowiek go zaczepi, latał po pokładzie jak pijany.
- Mam ciekawe informacje, chcesz posłuchać? – chciał odpowiedzieć, ale nie zdążył.
- W ładowni tego statku jest inna, tajna ładownia. Podobno znajduje się tam tajny ładunek o niezwykłych właściwościach. Pomyślałem, że może jest tam coś, co pomoże nam w odnalezieniu Serca Nocy, co przyśpieszy nasze poszukiwania. A może jest tam coś, co pomoże nam indywidualnie. Jest jeszcze coś, co może cię zainteresować. Cały ten ładunek jest przeznaczony dla Mrocznych Krasnoludów, a z tego co wiem, wy- Drowy, ich nienawidzicie.
Ładunek dla Mrocznych Krasnoludów… ciekawe, czegóż to te małe pokurcze mogą chcieć od świata. Wystarczy, że nikt ich nie lubi, mimo to, warto by było się dowiedzieć, co to takiego jest. W tym czasie człowiek, nienauczony kultury, poszedł gdzieś tam, a mianowicie przedstawić swój błyskotliwy plan samurajowi. Jak będzie tak łatał do każdego to lepiej od razu wyskoczyć za burtę, pomyślał z niesmakiem.
Podszedł do człowieka.
- Co to za plan? – dopiero po chwili dhoine się obrócił.
Valar odwrócił się, patrząc z uśmiechem na Drowa. Twarz elfa pozostawała niezmienna, jak zwykle, mimo to można było odczuć pewien dyskomfort patrząc na nią. Drowy nie zwykły pokazywać swoich emocji.
- Nie jest to pewny plan, ale można spróbować. - Powiedział podchodząc razem z samurajem do Revana. - Jak wspomniałem Avarinowi, możemy się powołać na honorowych gości statku i powiedzieć, że dostaliśmy pozwolenie na wejście do ładowni, aby uzupełnić zapasy.
- Nie przejdziemy. - Pomyślał na głos, przy okazji dając odpowiedź towarzyszom. - Mając jedną próbę nie możemy jej tak oczywiście zmarnować, nie mówiąc już o tym, że ci "strażnicy" mają pewnie swoje własne, inne rozkazy. Infiltracja wydaje się być jedynym godnym sposobem.
- Więc co proponujesz?
- Zależy. Można się zwyczajnie przekraść, i dopiero przyparty do ściany możesz próbować konwersacji. Równie dobrze można zaczekać do Krovel, gdzie można "uderzyć" podczas zamieszania, jakie spowoduje rozładunek. Ze swojej strony natomiast mogę "pozbyć" się kilku Minotaurów, ot, za pomocą pstryknięcia palców.
- Pstryknięcia palców? Nie żartuj sobie, zdaję sobie sprawę, że posiadasz pewne umiejętności, ale to są Minotaury. Nawet we trójkę nie poradzimy sobie z nimi. A jeżeli chodzi o czekanie, aż dopłyniemy do Krovel, to myślę, że będzie za mało czasu, żeby dobrze się rozejrzeć. Możemy też spróbować odwrócić ich uwagę a potem wślizgnąć się tam. Dalej zostaje jeszcze kwestia drugiej, dwa razy większej straży...
- Przekonasz się. - Na twarzy Revana pojawił się niezauważalny grymas, jednak nie był on spowodowany wypowiedzią Zaka. Chyba.
- Nie doceniasz chyba naszej towarzyszki... - jego usta zamarły w bezruchu, jakby szukając odpowiedniego słów. Po dłuższej chwili nic nie powiedział, licząc na domyślność człowieka.
- Masz na myśli Miye? - Zapytał i spojrzał na Revana zdumiony. - W czym ona może nam pomóc?
- We wszystkim. - Odparł łagodnie Revan, dziwnie się przy tym uśmiechając. W rzeczywistości odczuwał irytację gadając z tym człowiekiem. - Sam pomyśl.
- Ma biegać pół naga po statku w celu odwrócenia ich uwagi? - zapytał ironicznie, nie domyślając się o co mu chodzi.
- Już to robi. - Skwitował.
- Chodzi mi bardziej o jej potencjał. - Ciągnął dalej. - Sam zauważyłeś, że nie jest całkiem zwyczajna. - Podczas tej rozmowy nie zwracał uwagi, na Avarina, gdyż i on wydawał się robić to samo.
- Więc chodźmy do niej i powiedzmy jej o tym- odpowiedział- Nie wiem jednak czy możemy ją wtajemniczyć we wszystko. Z jej podejściem do całego świata, może się nie zgodzić na to wszystko, a co gorsza może powiedzieć Fillinowi...
- Temu idiotycznemu człeczynie nic nie powiemy. - Stwierdził stanowczo.
- I masz rację, nie powiemy jej zbyt wiele. Tylko tyle, by "zgodziła" się nam pomóc. Użyjemy podstępu. - Ostatnie zdania powiedział na tyle cicho, by mógł je usłyszeć tylko Zak. On sam natomiast nie zauważył, że znaleźli się trochę dalej od samuraja.
-Racja, trzeba ją teraz znaleźć- powiedział- Musi się gdzieś tu kręcić.- dodał uśmiechając się pod nosem.
- Poczekaj. - Szarpnął gwałtownie Zakiem, próbując go zatrzymać. - Co jej chcesz teraz powiedzieć? Spytać się, czy ma ochotę na mały blamaż przed żeglarzami?
- Kiedy przybijamy do portu?
- Za jakieś 4 dni, może więcej. Wszystko zależy od pogody- odpowiedział na pytanie- Wiem, że jest jeszcze sporo czasu, ale lepiej zacząć planować już teraz. Nie ruszymy z miejsca, jeżeli Miya nie będzie chciała nam pomóc. Powiemy jej, że musi nam pomóc dla dobra nas wszystkich i, że bez niej nie damy rady...
- Bardzo dobrze. - Odpowiedział, jakby sam do siebie, ignorując dalsze słowa Zaka. - Następnej nocy spotkamy się. Ja postaram się przekonać do tego białowłosą, ty pomyśl, jakby przekonać do tego dziewczynę, jednak innym sposobem. Ten jest kiepski.
Valara nic nie odpowiedział. Uśmiechnął się w stronę towarzysz i wrócił na swoje miejsce na burcie.
 
Revan jest offline  
Stary 28-04-2008, 22:26   #74
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Miya, Blacker:
Szczęście wam sprzyjało. Każde z was otrzymało kartki, które niewątpliwie były potrzebne, lecz niewystarczające.
W przypadku Miyi nie było zawartej najpotrzebniejszej informacji, a mianowicie miejsca przebywania Serafina. Trzeba było się dowiedzieć w jakiś inny sposób. Tylko jaki?
Blacker otrzymał uzupełnienie czegoś, jednakże czego?

Valar, Revan, Avarin:
Przeklęte Minotaury. Czy nie mogłoby być ich mniej? Przykładowo jeden? Wydać chyba nie.
To, co ustaliliście do tej pory, polegało na próbie dostania się do ładowni tuż przed przybiciem do Krovel, jednakże wszystko pozostawało w sferze planów.
Tymczasem Paks zgodziła się pomóc, nie mówiąc nic Fillinowi.
A tak właściwie to gdzie on jest?

Wszyscy:
Nagle zjawiła się Miya z jakimś zamaskowanym mężczyzną, który miał na oko około trzy i pół metra wysokości.

***

-Forteca nie może upaść! Zrozumiano?!-wrzasnął jakiś jegomość odziany w złotą zbroję z czerwoną peleryną oraz hełmem pod pachą.
-Tak jest!-odkrzyknęła armia, do której wołał.
-Rozejść się i cieszyć ostatnimi chwilami spokoju. Gotowość do walki w każdej chwili!-zakończył, a siły rozeszły się z napięciem wymalowanym na twarzy.
-Pułkowniku-rzekł mężczyzna z kruczoczarnymi, krótkimi włosami w srebrnej zbroi.
-Tak, generale?
-Nie utrzymamy się...-rzekł bez ogródek.
-Cicho! Chodźmy na mury-rzekł pułkownik, kierując się na mury po schodach. Stanął na szczycie i oparł się, spoglądając w przestrzeń. Miał przed sobą równinę usianą szczelinami, w których stała lawa.
Monotonny, mroczny krajobraz, którego dopełniało niebo w czarnych chmurach siarki, gdzieniegdzie przebłyskujące czerwienią. Czasami czerwona błyskawica przeszyła niebo, czasami zagrzmiało przerażającym basem.
-Trzeba wierzyć, Generale. Wiem jak to sucho i pusto brzmi w obliczu tej całej sytuacji, ale tak jest. Nie wolno pokazać żołnierzom negatywnych emocji. Trzeba utrzymać morale za wszelką cenę-skrzywił się pułkownik.
-Między nami, jaka jest szansa wygranej?
-Niewielka. Bliska zeru-odparł uprzednio rozglądając się czy nikt go nie słyszy, po czym oczy zaszły mu mgłą, orękawiczoną dłonią sięgnął po wisior, którzy chwycił, zaciskając na nim palce.
-Ta Forteca nie może upaść!-rzekł głośno z wielką energią, uderzając pięścią o mury.
-Rozumiesz?! Nie może! Nie ma takiej możliwości!-powiedział, a w jego oczach zapłonął gniew.
Forteca wybudowana została na przejściu, by strzegła go i nie pozwoliła go przekroczyć. Jeszcze nigdy nie została zdobyta, a gdy tylko upadnie, nastąpi wlew całej potęgi do ich świata.
Nagle zabrzmiał odgłos rogu, a generał spojrzał z rozpaczą na twarz pułkownika.
-Czy to koniec?-zapytał, a mężczyzna w złotej zbroi pokręcił głową.
-Nie. To jest początek. Nie pytaj mnie czego...-mruknął, spuszczając głowę.
-Pamiętaj, że gdyby nie istniała nawet iskierka nadziei, już nawet nie płomyczek, ale ledwo zauważalna iskierka na wygraną, Alaron ściągnąłby tu całe swoje siły. Czemu nie przybył pomóc, nie wiem... Musiał mieć powód-rzekł ze smutkiem, wkładając wisior z symbolem Niralli pod zbroję. Na horyzoncie pojawiła się czarna fala. Demony.
-Łucznicy na mury!-wrzasnął pułkownik z werwą w głosie, zaś ci odpowiedzieli radosnym chórem. Ile mogło zdziałać morale? Wiele. Dlatego on chciał je utrzymać.
Na skrzydłach łucznicy wlecieli na mury. Anioły. Kolejna wojna Aniołów z Demonami, ale tym razem ich Najwyższy nie mógł przysłać pomocy. Lord Demonów zadbał o to.
-Bogowie, ześlijcie mi Levionusa do pomocy. Proszę.
-Później może nie być czasu na pożegnania. Żegnam, pułkowniku Fillinie-rzekł mężczyzna w srebrnej zbroi, gdy nagle z pleców wystrzeliły śnieżnobiałe skrzydła.
-Do zobaczenia po bitwie-rzekł charyzmatycznie Fllin, dobywając Leinelienga.
-Aniołowie! Ta Forteca nie może upaść! Pamiętajcie, że od was zależy wszystko, więc do cholery, sprostajcie temu! To rozkaz!-krzyczał, chodząc w tą i z powrotem.
-Tak jest!-odkrzyknęli mu.
-Siła w jakości, nie ilości! Siła w zapale oraz determinacji! Pokażcie, więc, że macie jej aż za dużo! Pokażcie to tym nędznym robakom!
Kolejny radosny okrzyk przebiegł przez zgromadzone siły, zaś Fillin uśmiechnął się. O to mu chodziło.
-Walczmy i zwyciężmy za świat i dla świata! Pod sztandarem...!-krzyczał, ale nie zdążył dokończyć, gdyż ogromny wrzask Aniołów wzniósł się w powietrze, kończąc to, co pułkownik miał zamiar powiedzieć.
-Fortecy Pandemonium!

***

-Kapitanie, sztorm od Krovel nacierający prosto na nas-rzekł bosman.
-Nie dobrze. Przygotować wiosła-rzekł.
-Czy mogę coś powiedzieć panie Kapitanie?
-Mów.
-To duży sztorm o dużej sile. Z całym szacunkiem do pana Kapitana, ale pływając z panem Kapitanem już od ładnych kilku lat, wiem, że pan Kapitan nie daje odpoczynku dopóki nie dopłyniemy do celu, lecz tym razem pan Kapitan steruje jednym z największych okrętów, siedmiomasztowcem przy prawie pełnym załadunku. Panie Kapitanie, to może zabić wielu żeglarzy-rzekł bosman.
-Dobrze. Masz rację. Szykuj wiosła, ale te wzmocnione.
-Tak jest panie Kapitanie-zakończył bosman, wychodząc, zaś kapitan stał nad mapą.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 30-04-2008, 01:02   #75
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Stala samotnie, z dala od reszty grupy. Od czasu do czasu jej wzrok kierowal sie w ich strone, lecz nie pozostawal zbyt dlugo. Wydarzenia ostatnich godzin, to jaki wplyw na nia mialy, cale to szalenstwo wymagalo przemyslenia. Wizyta w swiecie Demonow zmienila ja. Czy na dobre?... A skad niby ona ma to wiedziec.. Czula sie dobrze. Na zewnatrz niczego nie bylo widac, jej wlosy nie przybraly nagle koloru krwistej czerwieni ani tez piersi nie zrobily wieksze.. choc moze?... Bedzie musiala kogos o to zapytac. Heh... Problem tkwil wewnatrz. Zmienila sie w sobie, zmienily sie jej odczucia, podejscie do swiata, do mezczyzn, kobiet.... Czy jedna noc moze az tak wplywac na istote?
Kolejny raz spojzala w kierunku druzyny. Czy zaakceptuja nowa Paks? Westchnela odwracajac sie w strone bezkresu wody za burta. Teskinila za czerwienia, za swym kochankiem, za dlonmi umiejetnie muskajacymi jej cialo, za jedwabna posciela, swiatlem swiec. Nagle poczula sie wyjatkowo zle we wlasnym ubraniu. Krepowalo jej ruchy, ukrywalo to co ukryte byc nie powinno.
Na dodatek gnebila ja radosc z jaka wbila noz w mozg przeciwnika, a w chwile pozniej strzale w jego towarzysza. Nigdy nie zabiajala dla przyjemnosci, bardziej z obowiazku lub koniecznosci. Przyjemnosc ze smerci, wszechogarniajaca zadza, mrok, czerwien krwi. Czy noc spedzona z demonem moze kogos przemienic do tego stopnia? Nie znala sie na tym. Zatem teraz bedzie miala juz az dwa pytania do Fillina.
Nagle niezwykle waznym wydalo sie jej zdobycie madalionu o ktorym wspomnial Sanasjel. Medalionu o ksztalcie smoka z rubinowymi oczami. Jesli go zdobedzie powroci do twierdzy Demonow by odebrac nagrode, by zamieszkac wsrod nich, jako jedna z nich?... Miala nadzieje ze tak. Zlowrogi usmiech rozjasnil jej twarz. Ale najpierw...
Oderwala cialo od burty i lekkim krokiem ruszyla w kierunku zgromadzonych wsrod ktorych najwyrazniej znajdowal sie karczmarz. Musi zebrac informacje, musi otrzymac odpowiedzi. Zdecydowanie rozwniez musi dowiedziec sie kim jest ow obcy o poteznym wygladzie, ktorego przyprowadzila Miya.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 03-05-2008, 17:39   #76
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Wszyscy:
Poczuliście porywisty wiatr na twarzy, zaś na horyzoncie zamajaczyły wielkie, ciężkie chmury burzowe o idealnie czarnym kolorze.
Grom przeszył powietrze. Za chwilę nadszedł drugi i trzeci.
Ciężkie krople deszczu poczęły opadać na pokład, a wy usłyszeliście wołania kapitana:
-Dwudziestu ludzi do żagli i sternik, reszta pod pokład!-po tym okrzyku najbardziej dwadzieścia jeden najbardziej doświadczonych i najsilniejszych zostało na pokładzie, zaś reszta zaczęła się tłoczyć po schodach pod pokład.
Wszyscy to wszyscy, więc wy również zeszliście, zaś kiedy już byliście pod pokładem, klapa w suficie została zamknięta.
Wewnątrz panowała cisza przerwana kolejnym okrzykiem:
-Wszyscy do wioseł!-to kolejne polecenie Kapitana. Zauważyliście sześciu Minotaurów, których wcześniej nigdzie nie było. Siódmym był Kapitan, prowadzący ludzi na dół, zaś tłum posłusznie począł schodzić na dół.
Kapitan zszedł pierwszy, zaś za nim Minotaury i dopiero tłum. Zdawało się, że nikt nie zwracał na was uwagi.

***

-Łucznicy! Strzelać na mój rozkaz!-krzyknął Fillin, zaś Aniołowie naciągnęli cięciwy bez strzał, gotowi do oddania strzału. Cały mur był nimi obsadzony i było ich tak dużo, że ustawieni byli w dwa rzędy, przy czym drugi, dalszy od krawędzi muru, stał wyżej.
Ciemna fala Demonów zbliżała się powoli do murów, osiągając powoli linię graniczną, w której każda strzała musiała trafić.
-Teraz!-krzyknął pułkownik, patrząc jak Demony wchodzą na jego wyimaginowaną w umyśle linię. Grad strzał jakby uformowanych ze światła, pomknęło w stronę Demonów. To była specyficzna właściwość łuku. Przy oddaniu zwolnieniu cięciwy tworzyła się świetlista strzała.
-Strzelać bez rozkazu!-wydał kolejne polecenie, które było równoznaczne z poleceniem jak najszybszego strzału. Fillin miał pod swoją opieką doświadczonych, świetnie wyszkolonych strzelców wyborowych, którzy z pewnością potrafili zestrzelić muchę z dłoni człowieka nie uszkadzając ciała owego człowieka. To w końcu Anioły.
Zabójcza precyzja i każda strzała trafiająca w cel przynosiła krwawe żniwo wśród szeregów Demonów, padających jeden po drugim.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że Demonów zdawało się wcale nie ubywać. Wręcz przeciwnie. Wydawało się, że jest ich coraz więcej...
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 20-05-2008, 11:53   #77
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację


A jednak go nie bylo... Dziwne gdyz byla przekonana, ze jednak tam jest. No coz... Widac na odpowiedzi trzeba bedzie nieco poczekac.
Zblizajac sie do grupy rowazala w myslach rozmowe z Revanem. Ladownia i ksiega. Ciekawe czy byla jedna z tych, o ktorych czytala w bibliotece. Jezeli tak... to ten rejs zapowiadal sie naprawde ciekawie.
Co z tego jednak gdy w chwili dotarcia do reszty zmuszono ich do zejscia pod poklad. Ledwo zdazyla rzucic okiem na wielkoluda! Pod skora czula jak krew sie w niej gotuje. Sztorm akurat teraz! Nie mogl poczekac troche nim zdazy dokladniej ocenic walory nieznajomego lub chociaz lepiej wyeksponuje wlasne?! Chociaz jak niby wyeksponowac cokolwiek w tym niejkobiecym stroju jaki dotad nosila. Doprawdy co ona w nim widziala?! Praktycznosc. Podpowiedzial cichy glos w jej glowie. Tak, tylko czy praktycznosc moze przyciagac wzrok mezczyzn...?!.. Nie, zdecydowanie nie. Ona potrzebowala czegos innego.. Z zazdroscia doskonale widoczna w jasnych oczach spojzala na Sloneczko. To ONA powinna nosic taki stroj. Ta mala i niewinna gowniara nawet nie wie jak zrobic z niego dobry uzytek. Ze tez takie istotki chodza jeszcze po tej ziemi. Chociaz z drugiej strony... mniejsza konkurencja dla niej. Ktorz bowiem zainteresuje sie takim podlotkiem gdy tuz obok ma kobiete taka jak ona.

Nagle przyszlo opamietanie.

Co ty wyprawiasz Paks... To przeciez Miya! Slodziutka i dobra dziewczyna, ktora powinnas sie zajac zamiast palac do niej wrogoscia. I co tez ci do glowy strzelilo, zeby w takiej chwili rozmyslac o strojach i mezczyznach zamiast planowac jak pomoc Revanowi. Co sie z toba dzieje na bogow?!

Ale odpowiedzi na to pytanie nie byla w stanie podac. Musi zapytac karczmarza.. Ale Fillina tu nie bylo. Gdzie sie podzial? Przeciez nie mogl tak poprostu zniknac.. Chociaz moze. Kto wie jakie moce tak naprawde posiadal ten czlowiek....
Nieco nieprzytomnie rozejzala sie wokolo. Stali w polmroku zamknietej przestrzeni wnetrza statku. Na zewnatrz natura dawala znak swego niezadowolenia rzucajac gromy i siekac statek falami slonej wody. Czlonkowie zalogi, a takze kapitan i... jeszcze szesciu minotaurow znalezli sie tu wraz z nimi.

-Wszyscy do wioseł!

Padl wyrazny rozkaz. Nagle wokolo zrobilo sie znacznie wiecej miejsca gdy mezczyzni poslusznie zeszli w dol. Szesciu minotaurow. Czy bylo ich tu wiecej czy to wlasnie oni tworzyli straz przy ukrytej ladowni? Jezeli oni to czy nikt jej teraz nie pilnowal? Jezeli nikt to.... Ukratkiem spojzala na Revana. Czy mysli o tym samym co ona? O tym, ze los daje im calkiem piekna szanse.... lub zgube. Moze warto zaryzykowac. Zamieszanie spowodowane burza znacznie przeciez sprzyjalo ich planom.
Czekala jednak nie wyrywajac sie sama. Czekala bo nie byla pewna siebie. Czekala, a gdzies wewnatrz rodzila sie zadza.....
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 21-05-2008, 21:57   #78
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Po rozmowie z Revanem i Roninem, Valar wrócił na swoje miejsce, ponownie zagłębiając się w swoich myślach, patrząc przed siebie. Siedząc tak na burcie przypomniał sobie swoje młodzieńcze lata na Fass, gdzie jako młody rybak zarabiał pieniądze, które ojciec momentalnie przepijał. Wtedy nienawidził go za to, obiecywał sobie, że nigdy nie skończy tak jak on… że nie popadnie w alkoholizm, nie będzie szukał ukojenia w butelce.
Szukając usprawiedliwienia, od zawsze wmawiał sobie, że on jest inny, że jego problemy wynikają z zupełnie innych doświadczeń i innego bólu.
Jednak teraz, patrząc na swoją przeszłość, patrząc na samego siebie i na swoje czyny, rozumie, że w niczym nie jest lepszy od swojego ojca, który za wszelką cenę chciał się pozbyć wspomnień i żalu po zmarłej ukochanej.
Powód Valara był praktycznie taki sam. Alkohol dawał mu wolność od wspomnień o zamordowanej rodzinie, przyjaciołach i towarzyszach broni z bractwa, straconych podczas pamiętnej nocy, o której Ponury Pielgrzym nie chce pamiętać. Jednak wspomnienia nigdy nie dają za wygraną. Nawet jeżeli pozbędzie się ich upijając się, one powrócą w nocy, w głębokim śnie, z którego ciężko się obudzić…

Z zadumy wyrwał Valara nagły krzyk i chluśnięcie fali w twarz Redslingera.
- Dwudziestu ludzi do żagli i sternik, reszta pod pokład!- usłyszał i wstał ze swojego miejsca, przechodząc bliżej swoich towarzyszy, zbierających się na pokładzie. Chwilę później cała załoga, łącznie z całą drużyną znalazła się pod pokładem
-Wszyscy do wioseł!- padł kolejny rozkaz z ust kapitana, który już po chwili schodził w eskorcie sześciu Minotaurów na niższy pokład.
Na ustach Valara pojawił się uśmiech. Los jednak im sprzyjał, ponieważ zostali tam sami, bez żadnych wścibskich oczy, które mogłyby ich sprzedać kapitanowi. Taka okazja trafia się raz na sto…
- Nie możemy zmarnować takiej przychylności losu…- szepnął do Revana- Teraz albo nigdy. Trzeba ostrożnie się zorientować jak bardzo ładownia jest teraz strzeżona. Musimy to zrobić ostrożnie i szybko jednocześnie…- dodał- Drugiej takiej okazji nie będzie- stanął przed drowem, gotowy do przeszukania ładowni.
 
Zak jest offline  
Stary 21-05-2008, 23:42   #79
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Miya poznała strasznie wysokiego i dziwnego mężczyznę z maską na twarzy. Pragnęła bardzo przedstawić go swoim towarzyszom, jednak oni nie wykazywali zainteresowania. Widzieli doskonale, w końcu nie dało się nie zauważyć, że obok niezbyt wysokiej Miyi stoi ktos znacznie, znacznie wyższy, wręcz dwa razy taki jak ona! To nie była normalna miara, ona stanowczo wykraczała ponad normę!
Miya dostrzegła w nim nadmiar somatropiny - hormonu wytwarzanego przez płat przysadki, który to hormon wywołał u niego chorobę tak zwaną "gigantyzm". Tak, dokładnie tak sądziła dziewczyna. W końcu, nie znała nikogo o takim wzroście, ciekawe czy jego wysokość ma się jakoś co do wielkości i długości...bo jakby nie było to trochę dziwne, gdyby się okazało, że ma zaledwie 18cm! To byłby szok, jeszcze większy niż ten spowodowany jego nienaturalnym wzrostem.

Gdy Anielica tak sobie rozmyślała o hormonach, chorobach, wzroście i poroście, podszedł do niej samuraj.

- Miyu mogę Cię prosić na słowo? - spytał Avarin podchodząc do dziewczyny - W cztery oczy? - spojrzał na mężczyznę?

- Widzisz, mówiłam Ci, że jest miły! - zwróciła się uradowana dziewczyna do Blackera - Zaraz wrócę, nie znikaj mi z oczu, bo jeszcze Cię zgubie - dodała żartobliwie i podeszła do Avarina, który, jakby nie było, stał dość blisko wysokiego mężczyzny - Tak? Słucham Cię. - rzekła uśmiechnięta

Samuraj delikatnie złapał za rękę dziewczyny i pociągnął w ustronne miejscę.
- Widzisz, Słonko. Ja i Chłopaki... - wskazał na Pogromcę Demonów i Mhrocznego Elfa - ... mamy do Ciebie prośbę, mogę Ci zaufać i prosić o dyskrecję? - spytał.

Dziewczyna nabrała powietrza do płuc
- To znaczy, że mam nikomu nic nie mówić i pozostać wierna wam, nie zdradzać tajemnicy i zachować ją wyłącznie dla siebie bądź ewentualnie zdradzić w sytuacji krytycznej, któremuś z was bo tylko ty ją znacie i to by znaczyło, że nie zdradziłam, bo to wasza tajemnica? - powiedziała na jednym wdechu i zatrzepotała rozkosznie rzęsami wpatrując się głupio acz powaznie w samuraja

- Dokładnie. - odpowiedział spokojnie.

Milczła wpatrując się w niego. Jej mina przypominała głupiutkiego szczeniaczka, który z radością czeka na kontynuację zabawy.

- No więc... Przechadzając się po pokładzie razem z chłopakami... - lekko podkolorował - Podsłuchaliśmy, że jeden z żeglaży, Minotaur, ma jutro urodziny. - zrobił pauzę wpatrując się w oczy dziewczyny - I jako, że cieszymy się z tego, że nas tu przyjeli, przewożą i w ogóle pragniemy się im odwdzięczyć. Dać im trochę rozrywki. - wziął głębszy wdech - I do tego jesteś nam potrzebna, niezastopiona bym rzekł.


Miya zrobiła maslane oczka
- Mam mu zrobić laurkę? A może...urządźmy przyjęcie, taaaak!! Ja upiekę tort ^_^

- Widzisz... W świecie żywych inaczej się imprezuje. Szczegulnie na statku... - zmyślał - Chodzi nam o to, byś przed nimi zatańczyła. Przed solenizantem i jego kolegami. - zrobił pauzę patrząc na minę dziewczyny, zastanawiając się jak sklecić kolejne zdanie - Tylko taniec... Musiał by być bez stroju... - wydusił z siebie.

- . . . - dziewczyna spojrzała na niego i zamrugała z niezrozumieniem. - A dlaczego?

- Bo to typowa uciecha mężczyzn w tym wymiarze. Na urodziny tancerka tańczy przed solenizantami i jego przyjaciółmi by uchonorować to święto. Rocznica urodzin to dla ludzi coś ważnego lecz dla Minotaurów... Oni to prawie jak obrządek religijny uważają. Rozumiesz? - spytał.

Dziewczyna zatkała usta dłonią, wpatrując się swoimi wielkimi, cimnofioletowymi oczami w oczy Samuraja.

- Nom... Ten świat jest odrobinę inny niż Niebo. - ciągnął dalej - Różni się niekiedy diamterlanie. - zrobił zamyśloną minę, taką słooodką.

- Och Avarinie! - wykrzyknęła Miya i rzuciła mu się na szyję obejmując go czule - To takie dobre z Twojej strony, że chcesz by komuś było miło! Że tolerujesz jego niezrozumiałe, religijne obrzędy! - dodała nie puszczając uścisku

Objął ją delikatnie ręką.
- To z wdzięczności za to, że dzięki nim zmierzamu ku naszym celom. - uśmiechnął się - Zgodzisz się? - spytał spoglądając w jej oczy, lekko nachylił się nad nią.

- A myślisz....myślisz, że powinnam? - spytała niepewnie jednak nie odsunęła się od niego.

Nachylił się jeszcze bardziej.
- Chciał bym, by dzień jego urodzin był czymś, co będzie wspominał przez wieki. - mruknął.

Miya zarumieniła się delikatnie i zaczęła błądzić wzrokiem gdzies za plecami samuraja.
- Ale to każdy mógłby tak...ja, ja nie wiem nawet czy umiem tańczyć...

- Zapewne umiesz. Wystarczy, że poruszasz... - ręka Samuraja zjechała trochę niżej, na biodra dziewczyny i delikatnie zaczęła ruszać nimi na boki - ... bioderkami, pokręcisz się w kółko.

Delikatnie, subtelnie wykonasz kilka ruchów rękoma... - ciągnał dalej

Dziewczyna odsunęła się delikatnie.
- Avarinie...dotyk to grzech... - szepnęła z rozwartymi ustami.

- Nikt nie powiedział, że będziesz dotykana... - odpowiedział - Ja jedynie pokazuje Ci jak powinnaś się ruszać. - uśmiechnął się.

- Ach tak...to się nazywa pomoc. - kiwnęła głową i ujęła w swe dłonie, dłonie samuraja po czym położyła je na swoich biodrach. Objęła go rękami za szyję i spojrzała w oczy.

- Tak... - odpowiedział, po chwili delikatnie odepchnął dziewczynę od siebie - Teraz spróbuj samia. Wykonuj różne gesty nad głową rękoma, ruszaj biodrami. - uśmiechnął się - Na urodzinach nie musisz z nikim tańczyć obejmując go. Swym tańcem masz zabawiać ich oczy. - wytłumaczył.

- Wstydzę się przed Tobą....Ty nie wyznajesz tego samego Boga co oni, masz inne obrzędy.

- To prawda... Ale ja wiem jak ma to wyglądać i tą wiedze mogę przekazać Tobie. - odpowiedział ze spokojem w głosie. Miya lekko zdezorientowana wykonuje prośbę, wierząc w dobre intencje Avarina

- No to chyba umiesz. Jeśli tak będziesz robić wróże Ci sukces. - uśmiechnął się.

- Ja wróżę sobie uposledzenie ekonomiczne, jeśli tak dalej pójdzie...

Samuraj zrobił pytającą minę.

- Nie znam ich religii...A poza tym jestem niezdarna nic mi nie wychodzi

- Uwierz mi, nawet jak na któregoś z nich się wywrócisz nic się nie stanie. - uśmiechnął się.

- Tak jest dobrze? - spytała wykonując okrężne ruchy bioder

Miya podeszła do Samuraja i przylgnęła do niego swym ciałem.
- Skąd wiesz, że jestem doskonałym prezentem? A Paks?

Avarin znów objął ją delikatnie.
- Ona się nie nadaje... Minotaury nie lubią Elfów. - odpowiedział.

- Ale nie widziałęś mnie nago...poza tym ja też mam szpiczaste uszy....widzisz?

- Ale nie tak jak ona. Nie widziałem Cię ale... Twoja zbroja niewiele zakrwya. - odpowiedział.

Miya oburzyła się lekko na jego słowa.
- Moja zbroja jest robiona przez samych Bożych sługów i jest lekka, ale i wytrzymała! Jest doskonała i taka ma być...chyba złą osobę wybrałeś do tego zadania. W ogóle czemu to Ty mnie prosisz a nie inni?

- Wiem, że jest niezwykła. - odpowiedział spokojnie jak by nie widział jej oburzenia - I to dzięki niej wyglądasz tak pięknie. Czemu oni Cię nie poproszą? Bo sądzą, że mam z Tobą lepszy kontakt. - odpowiedział.

- Nie masz. Nie uprawiałeś ze mną seksu. - powiedziała jakby pewna siebie. Jednak czy kobieta, która nie zna realiów świata mogła taka być?

- Masz racje, nie... robiliśmy tego. Lecz mieliśmy ze sobą bliższe spotkanie... - uśmiechnął się.

- Na tym świecie chyba nie ma nic bliższego. Nie całowaliśmy się i nie uprawialiśmy seksu. Jedynie mnie dotykałes, ale to robi każdy. - była lekko zmieszana jednak zdawała się wiedzieć co mówi.

- Nie chodziło mi o bliskość fizyczną. To nie jest najważniejsze... - odpowiedział obracajac się na pięcie - Porozmawiaj z innymi... - mruknął i zaczął iść w swoim kierunku.

- Nie mam ochoty - odpowiedziała i odwróciła się do niego tyłem. Wtedy nagle coś zatrzęsło statkiem. Dziewczyna straciła równowagę i z niesamowitą szybkością poleciała w nieznanym jej kierunku wpadając prosto na Blackera. Odbiła się od niego i upadła prosto na swój tyłek.

- Aić, przepraszam...przepraszam za te okoliczności... - rzekła przygnębiona. Jakoś cała chęć minęła jej. Nie wiedziała gdzie znajdzie głównego Anioła który może jej pomóc. Nie czuła już głodu ni zimna. Nic nie czuła i niczego nie wiedziała. Pustka jaka ją ogarnęła była nieodgadniona jak bezdenna przestrzeń studni...
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 31-05-2008, 08:30   #80
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Blacker uśmiechnął się widząc, że nowo poznana dziewczyna ucieszyła się z odnalezionej wiadomości. Niewielki zbieg okoliczności, a już mógł przynieść radość. W końcu po to tutaj przybył, by dopomóc tym, którym jego pomoc mogła być niezbędna. Miya opowiedziała mu krótko o kolejnych osobach, prowadząc go jednocześnie w głąb statku. Już po chwili spotkali pierwszą z osób, których poszukiwali. Wygląd zgadzał się z opisem, więc Blacker domyślił się, że to właśnie jest ,,samuraj". Niestety, nie znał jego imienia i już chciał się przedstawić, gdy mężczyzna poprosił Miyę o chwilę rozmowy. Nie wypadało się wtrącać, więc Blacker stanął z boku i przyglądał się ludziom kręcącym się po pokładnie. Gdy rozmowa się skończyła dziewczyna wpadła na niego wycofując się

- Nic nie szkodzi - odpowiedział Blacker na jej przeprosiny, podając jej rękę by łatwiej mogła wstać

Nie dane im było jednak porozmawiać, gdyż padł rozkaz zejścia pod pokład. Po raz kolejny Blackerowi przyszło na myśl, gdy zgięty w pół by nie uderzyć głową w sufit schodził pod pokład, że żaden z ludzkich projektów nie jest dopasowany do jego wzrostu. Zarówno pokoje w domach jak i podziemne lochy, wszędzie musiał uważać by nie uderzyć w nic głową. Miało to jednak swoje dobre strony, gdyż wreszcie stanął oko w oko ze wszystkimi tymi, których poszukiwał. Musiał zabrać głos teraz, zanim ponownie gdzieś znikną

- Witajcie. Jestem Blacker i przybyłem tutaj, by wam pomóc. Mogę was zapewnić, że nie mam złych zamiarów, a za moją chęcią pomocy nie kryje się żaden podstęp. Więc jeśli macie jakiś problem, po prostu powiedzcie

Miał nadzieję, że nikt nie zrazi się jego wyglądem. Co prawda wyróżniał się z tłumu, lecz poza tym wyglądał jak każdy inny człowiek. No, może poza maską komiczną którą nosił na twarzy, jednak z tej ozdoby nie mógł zrezygnować. Poza tym zastanawiał się nad treścią tej kartki którą znalazł, a jedynym wnioskiem jaki mu się nasówał było to, że miała ona coś wspólnego z tymi, których spotkał. Nie było więc sensu dalej milczeć, więc odezwał się ponownie

- Znalazłem również informację, która może być dla was przydatna, jednak najpierw powiedzcie mi, czy mówi wam coś imię Salvadorom lub brzmiące podobnie do niego?
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172