Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-01-2010, 20:10   #701
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Ujadanie psa nie wywołało na Yanie najmniejszego wrażenia. Ot, zwykły kundel zapewne. Bądź co bądź to kotów mag nie lubił, a psy były niezwykle przydatne do przeganiania tych "szkodników".
Drzwi otworzył jakiś ludzki, i do tego mały, obwieś. Wyglądał na dość speszonego, bo oczy jego znacznie urosły. I to jego wołanie do ojca...
"Czy wyglądam na elfa...?"
Yan jednak uśmiechnął się delikatnie, gdy ujrzał kto jest panem tego domu. Kasta do której należał nie była jakaś wyszukana, toteż nie miał co się mag obawiać. Z całą pewnością właściciel domostwa nie miał pod sobą jakichś silniejszych podwładnych. Zwykły pies... no i dzieciak. Ten jednak gdzieś czmychnął, gdy ojciec odegnał go ruchem rąk.
- W czym można pomóc?- spytał.
Yan stał tak chwilę wryty w ziemię. Spoglądał na robotnika. Nie wiódł dostojnego życia. Nie należał też zapewne do jakiejś szajki podejrzanych typów. Magowi zrobiło mu się trochę żal. Żal na tyle, by odpuścić.
- Wybacz panie, że zawracam ci głowę. Powód dla którego cię niepokoję jest błahy i niegodny uwagi. Wybacz mi jeszcze raz, że cię niepokoję i przerywam, jak mniemam, w pracy. Kłaniam się...
Pochylił głowę przed człowiekiem i odwrócił się na pięcie. Miał coś, czym może da radę przekupić alchemika. Ileż przecież może kosztować maść na oparzenia? Kroczył uliczką przed siebie, nie zważając, czy człowiek którego dopiero co chciał obrabować, czy też nawet zabić, nawołuje za nim, czy nie. Chciał dojść do najbliższego alchemika.
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
Stary 20-01-2010, 21:35   #702
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- Dobra...
Il wrócił i dyskretnie wyciągnął do Nizzre rękę. Na jego dłoni leżały trzy strzałki i rurka-plujka jak mówią elfy.
- Te są twoje – powiedział uroczyście i raczej złowieszczo. – Ja też mam trzy – pokazał ci na moment te w drugiej ręce.
Nizzre po chwili namysłu wzięła strzałki i ukryła je bezpiecznie w plecaku. Zdążyła pozbyć się torby Szamila. Chodziła w starganych fioletowych szatach adeptki magii, z mieczem Berithiego zamocowanym na pasku plecaka. Melisa Almena the elven była bardzo droga.
- Jestem spłukany – wyznał poufnie Il.
- Ja też.
- Potrzebuję broni.
- Dam ci bransolety.
- Nie, zachowaj je.
Il rozglądał się bystro po straganach i oglądał się katem oka na mijanych przechodniów.
- Potrzebuję czegoś lepszego niż tu sprzedają.
- Co masz na myśli?
Il uśmiechnął się krzywo.
- Pora wypróbować Kill On Sight w twoim wydaniu. Nawet najpotężniejsi wojownicy muszą czasem jeść i pić...
Zatrzymali się na rogu mniejszej uliczki. Przy straganie z żywnością zatrzymało się kilku miejscowych pakerów.
- Widzisz tego z warkoczami?
Nizzre zerknęła kątem oka tam gdzie zerkał Il.
Barbarian by ~Guro on deviantART
Wojownik kupował jakieś mięsiwo.
- Ma u pasa bezbronną sakwę.
- Ma wielki kawał miecza – zauważyła Nizzre.
- Należy do KOS. Spod naramiennika widać tatuaż.
- To nie z mojej drużyny.
- Okradnij go.
Szczęka Nizzre spadła na bruk.
- Okradnij?! – pisnęła.
- Piszcz głośniej – westchnął Il.
- Ty i te twoje fetysze!!!
- Czyż nie tego chciałaś? Szkodzić innym KOS? Zabijać ich? A nie możesz nawet jednemu zaiwanić kilku sztuk złota? – prychnął.
- Nie, po prostu... jestem... nie umiem...! Nigdy nie kradłam, nie mam wprawy! Będzie draka! Mamy elfy na karku!
- Przyciągasz uwagę, cała w potarganych łachach, wyglądasz jak ostatnie nieszczęście i łatwy cel dla każdego! Potrzebujemy broni i zapasów. Takiego jednookiego chuchra i łachmaniarza nikt nawet nie przyjmie żeby chodnik zamiatał.
- Namawiasz mnie do złego czynu!
- Pozwalając temu KOS zatrzymać pieniądze pozwalasz mu kupić broń która zabije niewinnych.
- Ty to masz gadane!
- Cel jest szczytny. Rusz się, póki jest tam tłok a dureń jest zajęty smakowaniem wędzonej szynki.
- Il, moja klątwa...
- Będę w pobliżu w razie czego. Idź.
- Il?
- Mm?
Nizzre poważnie spojrzała drowowi w oczy.
- Czy kiedykolwiek... zabiłeś elfa Almanakh?
Mroczny elf zmarszczył brwi, zdumiony tym pytaniem.
- Dlaczego pytasz o to akurat teraz? – powiedział zimnym głosem.
- Zabiłeś?
Drow zmarszczył twarz, teraz wyraźnie ze złości.
- Nie – odparł zaciekle, odwracając głowę. – Ale nie martw się, nasi prześladowcy nie będą nas nękać wiecznie, teraz, kiedy wiedzą, że mamy sojuszników w Świątyni.
Nizzre rozpromieniła się. Il wypowiedział to „nie” z wahaniem, ale było one spowodowane najczystszym wstydem i gniewem, do tego pełen nieopisanego niepokoju, szacunku i zwykłego lęku. Widziała w jego oczach, jak w chwili gdy wypowiedział to „nie” widział przeklętych, niepokonanych wrogów i ich luki, czul ból wywołany przez wbijające się w ciało groty. To pełne złości do własnej słabości „nie” było tak prawdziwe, że Nizzre odetchnęła z ulgą. Il odebrał to niemal jako obelgę.
- Wiem, Il. Dziękuję – nie rozumiał jej radości. – Idę...
Zaskoczyła go, autentycznie ruszając w kierunku wojownika i jego sakiewki. Drow dal jej jeszcze jakiś znak ręką i obserwował z zadowoleniem. Nizzre starała się udać zainteresowaną towarem. Podeszła do straganu i niby przepychała się by obejrzeć rozłożony towar z bliska. Kiedy uznała że to jest ten moment, sięgnęła po sakiewkę wojownika kosztującego na próbę plaster mięsa...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 22-01-2010, 16:53   #703
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Kall'eh wyszedł właśnie za palących się zarośli gdy Szamil ruszył do ataku. Do ataku na kogo? Szybko jednak zrozumiał. Na siódemkę dziwnie wyglądających krokodyli. Las był dziwny to i krokodyle też, aco!?

Jeszcze nie widząc całej sytuacji Krasnolud słyszał dudnienie. Coś na znak bębnów wołających na obiad. Grubo się jednak pomylił. Oj grubo.

Zwierzaki, coś na kształt połączenia krokodyla z nosorożcem i lawą wulkaniczną, ruszały się na tyle szybko, by zacząć się bać nie tylko ich siły ale także szybkości. Kall'eh zdumiał się, że tak szybko dokonał obliczeń. Przeważnie zajmowało mu to kilka chwil. Doszedł do wniosku, że pomogła mu w tym adrenalina jak zagościła w jego żyłach na widok stworzeń. Zważył po raz kolejny topór w ręku.

Ile to już razy robił dzisiejszego dnia? Krasnolud, myśliwy, a teraz wojownik. Jak to się szybko zmienia. Powoli rozumiał znaczenie zwrotu: przyrosnąć do miecza. Jak tak dalej pójdzie, to właśnie on przyrośnie do pieszczocha. Lecz ta myśl nie bardzo mu przeszkadzał. Co tez go za specjalnie nie zdziwiło. Toć, on, woj nad wojami, oblubił się w wojaczce. Machanie toporem na tyle stało się jego życiem, że jako emeryt widział siebie jako drwala.

Ruszył. Biegł lekko przygarbiony o kilka kroków od Szamila. Elf był na tyle pochłonięty walką (błysk w oku półdemona), że pewnie nawet go nie zauważył jak ten wychodził z chaszczy. Postanowił osłaniać plecy Szamila. Tak by ten bez problemu trafił swój cel. Oczywiście jak tylko jakieś licho się napatoczy uderzy z całych sił by zabić. Po gardle.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline  
Stary 23-01-2010, 16:29   #704
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Nizzre; Wojownik był tak zajęty smakowaniem mięsiwa, że nawet nie poczuł jak grzebiesz mu eeer przy pasku od spodni. Trochę problemów sprawiło ci odwiązanie sakiewki od paska, ale w niewielkim tłoku z łatwością udało ci się ujść niepostrzeżenie z kradzieżą. Udałaś, że oglądasz towary, ale jednak nie jesteś zainteresowana i odeszłaś bezpiecznie uliczką trzymając łup w ukryciu.


Illiamdril nie podążył twoim śladem, ruszył główną ulicą i spotkaliście się na kolejnym skrzyżowaniu. Il wyglądał na bardzo dumnego, ale bardziej dumny był chyba sam z siebie i faktu, że udało mu się namówić ciebie do kradzieży.
- Dobra robota. Szybko, ukryj złoto i wyrzuć sakiewkę. Nie jest tego dużo, ale powinno starczyć mi na jakąś lżejszą broń. Coś lepszego mam zamiar zdobyć w walce, lub w podobny sposób jak tę sakiewkę. Chodźmy, Nizzre, najlepiej jak najszybciej wydajmy pieniądze na wypadek gdyby ktoś skojarzył zniknięcie sakiewki z nami.
Przeszliście się główną ulicą, w tłumie takich jak wy, mieszczan, oraz handlarzy. Straganów było tu od licha i trochę więc nie musieliście długo krążyć by zrobić zakupy. Kupiliście prowiant, kupiłaś dla siebie nowy strój podróżny, przypominający z kroju i koloru twój dawny strój adeptki magii, choć materiał był gorszej jakości.
~[tylko z opaską na oku...]
Powiedziałaś, że chciałabyś jeszcze coś zjeść, odsapnąć i wziąć kąpiel.
- Do wieczora zdążysz się zmęczyć i wybrudzić – odparł kąśliwie Il. – Czekaj... – skinął ręką.
Wskazał ci samotnego mężczyznę idącego ulicą. Za nim szedł powoli piękny jednorożec. Za jednorożcem szedł w pewnej odległości jakiś podejrzany typ.
Hida Bully by ~capprotti on deviantART
- Zboczeniec jakiś...?
- Obaj są sami – ocenił Il. – Poobserwujmy ich chwilę.
Z bezpiecznej kryjówki w tłumie przy straganie Il obserwował czujnie otoczenie.
- Horyzont czysty. Elfy się ulotniły, a ci dwoje wyglądają na zagubionych, chyba są tu pierwszy raz. Są sami, nie mają swoich drużyn.
- Widzę.
- Może mają coś cennego... Jeden drugiemu zraz i tak skoczy do gardła, skorzystajmy z okazji.
Mężczyzna z jednorożcem kręcił się jednak po uliczce, aż znalazł sklep alchemika i wszedł do środka. Ponieważ sklepu, przed wejściem również, pilnowały golemy, drugi z mężczyzn odszedł kawałek w bok, przeglądając towary an straganach.
- Poluje na niego! – prychnął drwiąco Il. – A zatem prawdopodobne, że tamten ma coś cennego.
- Zostaw. Nie są KOS.
- Co z twoją postawą obrońcy, Nizzre? – zagadnął złośliwie.

Yan;

Znalazłeś w końcu sklep alchemika. Sklep strzeżony przez uśpione [póki co] golemy. Alchemik najwyraźniej jest bogatym jegomościem. Wnętrze sklepu również o tym świadczy – na półkach ładnie poukładane, drogie towary, dziwaczne sprzęty i buteleczki.
- Witam, czego potrzeba? – za ladą siedział ze skrętem w ustach średnio przyjemnie wyglądający alchemik.
Wyglądał jednak na speca i znawcę swego fachu [dymek ze skręta omal cie nie powalił, alchemik zaś delektował się nim].
Pokazujesz w czym problem~[tylko dla ludzi o mocnych nerwach!]
http://upload.wikimedia.org/wikipedi...-Scaldburn.jpg
- Nie wygląda to dobrze – ocenił alchemik.
Podszedł do półki, pogrzebał wśród słoiczków. Podał ci jeden.
http://www.herbamed.pl/galerie/m/mas...-25-g_1291.jpg
- Natychmiast zniweluje ból i pieczenie, ale obrzęk zniknie po kilku godzinach – powiadomił.

Kiedy wyszedłeś ze sklepu zauważyłeś, że podejrzany wojownik z wielką pałą kręci się koło twojego jednorożca [jakkolwiek to brzmi...] Obserwował twoją Bestię jakby chciał ją ukraść, a szczególnie, jak ci się zdało, interesowały go podkowy i róg. Nagle do gościa podeszła jasnowłosa elfka z czarną opaską na jednym oku i zaczęła z nim gadać. Facet wygląda na zmieszanego.

Barbak, Kall`eh, Szamil;
Synek przeszedł w tryb pissed-off. No to teraz!
Bestie jak szalone, biegły naprzód z rykiem okropnym, to zbijając się w kupę, to pędząc, to rozbiegając lub zwracając w tył, a parzone ogniem, leciały znów wścieklejsze jeszcze. Świat począł ziać ogniem i żelazem, wówczas dymy zakryły wszystko - niebo poczerwieniało. Pół-demon dopada w niepowstrzymanym pędzie do stado bestii; przez chwilę widać ostrze jego zwieszone w powietrzu; następnie wpadają w środek ścisku, druzgocąc łby potworów, przewalając bestie, łamiąc, miażdżąc, niwecząc. Jak orzeł spada na stado białych pardew, a one zbite przed nim w lękliwą kupę idą na łup drapieżnika, który rwie je pazurami i dziobem - tak Samael Trucizna Pana wpadłszy w środek stada bestii szalał ze swym scyzorykiem. I nigdy trąba powietrzna nie czyni takich spustoszeń w młodym i gęstym lesie, jakie on czynił w ścisku jaszczurów. W tej chwili żelazna nawała dwarfowego Pieszczocha runęła na bestie i masy jaszczurów rzuciły się w ucieczce na wszystkie strony. Parł siekąc na oślep. Co nie zginęło w pierwszej stai demonicznego sztyletu, ginęło w drugiej od topora. Podczas gdy Tarcza Moradina odpierała ataki wymierzone na lewo skrzydło, Barbak na prawym szalał z Maleństwem. Co się usiłowało przepchać by orka sięgnąć, to tarcza dwarfowa zatrzymała, a topór od zapomnianej panienki rozrąbał.

Pokaz był to walki mistrzowskiej. Demoniczna siła w zestawieniu z krasnoludzkim toporem rozgromiła stado bestii. Jeden tylko Barbak odniósł ranę, jeden ze stworów dźgnął do w nogę swym kłem i cisnął orkiem o płonące drzewo, ork leżał poturbowany i ledwo przytomny, ale żywy.

Trupy bestii leżały jeden przy drugim. Ponieważ nie znaleźliście nigdzie w okolicy ani rycerza, ani jego ciała, ani amuletu, stwierdziliście iż możliwe, aby któryś z trupów miał zgubę w swoim żołądku. Zaczęliście dokopywać się do zguby poprzez obślizgłe i cuchnące trzewia, gmerając w breji trawionego żarełka, jednak, ku waszemu rozgoryczeniu, nie znaleźliście nigdzie ani szczątków ludzkich, ani amuletu! Zmęczeni walk, ubabrani we krwi i flaczkach, stoicie nad wybebeszonymi trupami, nie bardzo wiedząc co dalej.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 24-01-2010, 21:26   #705
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Czy jest sens opisywać rzeź? Czy jest sens chwalić się potokami krwi i odebranymi żywotami? Nie ma najmniejszego. Jak to mówił najwyższy z demonów "niech czyny świadczą o człowieku nie słowa". Słowami można żonglować, zacierać ich znaczenie i używać do zgoła innych celów niż te do których zostały przypisane. A czyny mówiły za siebie. Samael stał i zimno lustrował otoczenie, ostrze noża skierowane w dół było gotowe znów zadać śmierć. Zadyszka powoli mijała a ciała siedmiu jaszczurów leżały na spalonej trawie. Zabił potwory które zgładziły demona i raniły Wojownika Światła. Owszem krasnolud dzielnie mu sekundował jednak sekundował, nie grał pierwszych skrzypiec. Coś w nim pękło przed tą walką. Osiągnął to o czym zawsze mówili mu instruktorzy walki, to co próbował zawsze osiągnąć przed walką. Nigdy mu się to nie udawało w stu procentach. Nigdy nie odciął się całkowicie od uczuć. Nigdy nie odrzucił na bok strachu czy nienawiści. Nigdy nie stłamsił poczucia winy w sobie. Nigdy. Aż do teraz. Ów fakt bynajmniej nie pchnął go w stronę demoniczności. Po prostu zaistniał. Trzeba było go zaakceptować i tak się stało. Półdemon bez ulgi ani strachu przyjął do wiadomości, że stał się maszyną do zabijania. A przynajmniej był na dobrej drodze do tego. Na dobrej drodze do tego by zrobić to co obiecał Berithiemu. Tylko czemu raptem się okazuje, że jest to obietnica jednostronna?

Medalionu nigdzie nie było, cóż począć? Może któryś z potworów go wszamał wraz z właścicielem. Samael zdjął płaszcz i rękawiczki, podwinął rękawy koszuli. Trzeba sprawdzić. I tu nie ma co się rozpisywać bo w grzebaniu w wnętrznościach i gównach nie ma nic godnego uwagi. Amuletu nie było. Szamil otarł dłonie w spodnie i zarzucił na ramiona płaszcz upychając rękawice w kieszeni.

Co teraz? To pytanie zaległo w jego głowie a pewnie i w głowie Kalleha. Może i w głowie gramolącego się spod drzewa Barbaka? Szamil znał odpowiedź.
-Idziemy za śladami bestii. Pewnie zabiły wojownika w innym miejscu koryta. A znając humor Kruka to ktoś w międzyczasie przywłaszczył sobie rycerz albo amulet.
Półdemon ruszył pewnym krokiem śladem bestii.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 24-01-2010, 22:31   #706
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Urok szczęścia jest wtedy największy, gdy przychodzi nieoczekiwane. Gdy wraz z wiatrem przelatuje obok nas, a tylko czasami chce się od nas odbić, zatrzymać na krótką chwilę. Przecież istotą szczęścia jest radość. A radość bierze się... No właśnie... Skąd? Skąd wiemy, że dana chwila jest radosna? Dlaczego wiemy, że dana chwila jest... przygnębiająca?
Pomoc... Niewątpliwie przez wielu oczekiwana. Przez wielu wyszukiwana. Wołana. Jednak tych wiele osób zapomina często, że nie tylko oni jej potrzebują. Ukryty wówczas egoizm wybucha. Paraliżuje umysł i zdrowy rozsądek. Myśli tylko o sobie... Nawet gdy w pobliżu też cierpi ktoś inny. Ktoś, kto potrafi samemu sprawić sobie ból, by poczuć spełnienie, moment wytchnienia oraz by odskoczyć od tego świata, który szczerzy się od dupy strony i pokazuje jaką władzę ma nad nami. Że jest brutalny i pozbawiony sensu. Przecież w końcu i tak umrzemy, więc po co nam cierpienie?

A nogi Yana były okropnym cierpieniem. Chód jego był coraz... boleśniejszy. Co raz bardziej chciało mu się krzyczeć. Choć... co by to dało? Krzyk nie łagodzi bólu, a psychicznie nawet go potęguje.
Zawiał wiatr. Nie był ani chłodny, ani ciepły. Nie poruszył żadnym kosmkiem włosów na głowie maga. Nie wprawił w ruch jego szaty. Był to wiatr szczęścia, który przystanął przy nim, by chwilę z nim pochodzić po tym świecie.
Jak na zawołanie zza następnego roku Yan dostrzegł wielki szyld. Kram alchemika nie należał do największych, ale był za to bogaty w wszelkie niezbędne dla właściciela tegoż sklepu wyroby. No i nie brakowało dwóch istot, co prawda uśpionych, które pełniły role... ochroniarzy. Ich monotonna umiejętność polegała zazwyczaj na "Śpij- Trzaśnij- Śpij". Mag przez chwile głowił się z tym, jakby wypowiedzieć skrót od tych słów. ŚTŚ... język można sobie połamać.
Z początku wchodząc do lokalu nie można było się odpędzić od wszelakich oparów, które to dryfowały w powietrzu. Mag już myślał, że może jakiś słoiczek nie jest dokręcony, albo coś? Chwilę później jednak dostrzegł alchemika z zawiniętym kawałkiem papieru w ustach. Ten papierek się... dymił! Yan słyszał o fajkach, ale... dymiący papier?
Właściciel dymiącego papierka nie należał do istot zwlekających na cokolwiek. I tym razem nie czekał aż potencjalny klient coś powie. Sam wyleciał z inicjatywą.
- Witam, czego potrzeba?
To, że Yan nie lubił ubierać w słowa takich rzeczy, jak te o które mu chodziło, toteż sam pokazując, że lubi konkrety pokazał alchemikowi stopy. Jego jakże trafna ocena sytuacji nie przyniosła magowi żadnych nowych informacji. Jednak od razu, nie odstawiając nawet dymiącego papierka, alchemik zaczął szperać pomiędzy pólkami, by w chwilę później odnaleźć to, czego szukał.
Małe opakowanie...
"Mam nadzieję, że wiele nie kosztuje..."
Po opisie, który przedstawiono mu był pewien, że tego właśnie szuka.
- Dobry człowieku. Wybacz, że nie mogę ci zaoferować za to złota. Mam jednak coś, co pokryje cenę tej... maści.
To powiedziawszy uniósł kostur, który wcześniej oparł o jeden ze stolików w sklepie. Alchemik z początku niechętnie spojrzał na kawał drewna, ale w końcu kazał sobie go podać do rąk. Chwilę go oglądał, by w kolejnej chwili kiwnąć głową.
- Interes ubity. Biorę.
- Ja też, dobry człowieku, ja też.- odparł Yan.
Usiadł po chwili na krześle w alchemicznym sklepie i wysmarował obie nogi maścią. Gdy skończył owinął je prowizorycznym bandażem zrobionym z resztek szaty, które miał jeszcze schowane za pasem.
Odleciał. Ulotny bowiem jest wiatr...
Pożegnał się z alchemikiem i wyszedł na zewnątrz. Jego Bestia była... obiektem westchnień jakiejś kobiety, której oko przysłaniała opaska...
"W morskiego draba się bawi? Ta młodzież..."
... i jakiegoś osiłka, który jednak nie był zachwycony towarzystwem kobiety, która właśnie do niego coś mówiła.
Yan podszedł do owej dwójki.
- Pozwolicie, że wezmę swoją Bestię?
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
Stary 24-01-2010, 22:37   #707
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X
Szamil;
Postanowiłeś sprawdzić u źródła. Nikt nie powiedział, że bestie pożarły/zabiły zaginionych tutaj. Ranny wojownik wspominał, że wszystko stało się nad wyschniętą rzeką, ale czy musicie sprawdzać ją wszerz i wzdłuż?! Chyba najwyraźniej tak. Wyruszasz tropem stada bestii poszukując śladów obecności towarzyszów rannego rycerza. Leziesz tak kawał drogi, aż ślady bestii stają się niewidoczne na ognistej ziemi, a koryto rzeki poszerza się tworzą krater, mały wyschnięty staw. Wątpisz, aby ranny rycerz zdołał uciekając biec przez taki kawał drogi, zatem do walki nie mogło dość zbyt daleko od miejsca w jakim go znaleźliście. A uszedłeś już kawał drogi. Nadal żadnych śladów obecności ani szczątków towarzyszy rannego. Wracasz do reszty drużyny z pustymi rękami i kiepskimi wieściami.
X
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 25-01-2010, 22:09   #708
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Cudem udało się jej ukraść sakiewkę. nie wierzyła że to się stało, jednocześnie ten dreszczyk emocji był całkiem przyjemny. Zaszkodziła złej istocie. No i uśmiech Ila, duma w jego oczach. Śmieszne, skojarzyło się jej to ze spojrzeniem jej ojca. Il i jej ojciec byli od siebie tak różni jak ogień i woda, ale Nizzre tak dawno nie widziała dumy w czyimś spojrzeniu padającym na nią! Poczuła się szczęśliwa, poczuła się cząstką zespołu, drużyny. I nieważne, że to była kradzież, to była kradzież w szczytnym celu. Cieszyła się że wreszcie coś się udało. Il nie próżnował jednak i wypatrzył ją kolejną ofiarę. Było cienko z kasą a mroczny elf tam skąd pochodził wiedział że kasa leży na ulicy, pomińmy już że w kieszeniach trupów które leża na tej ulicy ale to nic. Il miał oko do wyszukiwania celów, podobnie jak Nizzre swoim radarem natychmiast wykrywał istoty słabsze, ranne, cierpiące, bezbronne i zagubione. Il jednak szukał ich w celu w jakim Nizzre miała ich poszukiwać pierwotnie. W celu usunięcia. To przerażające, jak dokładne było bystre i czujne drowie oko, potrafiące dostrzec najmniejszą oznakę słabości w przeciwniku. Il był cichym zabójcą, lubił obserwować swój cel, uczyć się go, lubił udawać obojętność i brak zainteresowania atakiem - widziała to po tym, jak odnosił się do niej samej.
Podeszła do wojownika, a wkrótce wrócił właściciel jednorożca.
- Pozwolicie, że wezmę swoją Bestię?
Elfka spojrzała na niego.
- Mówiłam, że to czyjaś Bestia! – ofuknęła tamtego wojownika z wielką drewnianą pałą. – Chciał ci ukraś Bestie! – powiadomiła właściciela.
Wojownik w oburzeniu zaczął się wzbraniać. Wybuchła chwilowa sprzeczka elfka-wojownik. Gość z pałą chciał już odejść kiedy Nizzre sięgnęła do paska i obu kieszeni.
- Moja sakiewka! Zniknęła!!!
Wojownik wzbraniając się zaczął się wycofywać, próbując umknąć.
- Ej! Nie wiesz przypadkiem gdzie moja sakiewka?! Oddawaj! – Nizzre szła za nim, ścigając go choć próbował umknąć w tłum.
- Jakiś problem? – Il zaszedł speszonego wojownika z lewej.
- Dobrze, że jesteś! Gość chyba zwinął mi sakiewkę! – w oburzeniu wskazała na wojownika, tak, aby tatuaż na jej ramieniu był dobrze widoczny. – Przed chwilą chciał ukraść Bestię tego gościa! – wskazała na właściciela jednorożca. - Namawiał mnie do współpracy przy kradzieży, cymbał! A kiedy odmówiłam czy w trakcie rozmowy buchnął mi dziad sakiewkę!
Drow krytycznie spojrzał na wojownika, który w oburzeniu i speszeniu wymachiwał obronnie ręką i biadolił, że nic z tych rzeczy.
- Bądź dżentelmenem i oddaj kobiecie co jej, albo nauczę cię posłuszeństwa wobec dam – drow zmrużył oczy.
- Nic jej nie zabrałem!
- Nie lubię się powtarzać! – ostrzegł drow.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 26-01-2010, 21:38   #709
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Czemu najlepsze walki trwają tak krótko? Rachu ciachu i do piachu, jak mawiał wuj. Tylko, że tym razem miał chętkę na więcej. A co dziwniejsze, coraz częściej miał taką chętkę.

Może zniknął. Barbak trochę oberwał ale Szarlej szalał ze sztyletem. wystarczyło trzech narwańców, by gady posłać do piachu. Ale nie wystarczało ich by znaleźć to po co przyszli. Medalik w ciąż był w niewiadomym miejscu. Kall'ehowi przeszło przez myśl, że to Kruk jest za to odpowiedzialny, i że warto się go o to spytać. Ale Ci co najwięcej mogą najmniej chcę przeważnie.
A może to właśnie te całe bestie są tymi wojami? Widział już takie rzeczy i nie zdziwił by się gdyby po zmroku zamienili się w ludzi. Oj nie zdziwił by się.

Gdy poszukiwania Szamila nie przyniosły skutku postanowił wrócić się kawałek.
- Elfie. Dawaj spowrotym, do tegło woja cło to rzekł żemy tu szukać medaliona mamy. Zapytamy się go raz jeszczy.

Kall'eh zamierza się wrócić do żołnierza by o wypytać gdzie do jasnej cholipy podziały się ciała skoro miały tu być.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline  
Stary 27-01-2010, 14:04   #710
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
"Chciał mi ukraść Bestię..."
Dopiero co poznał swego towarzysza, a już chcieli mu go odebrać. Pytanie: po co? Czy nie posiadali własnych Bestii?
Mag przysłuchiwał się chwilę wymianie zdań pomiędzy osiłkiem, jednorożcokradem, i elfką. Zauważył, że długoucha miała zasłonięte jedno oko. Pod tym względem wyróżniała się z tłumu. Po za tym była typowym elfem. Niosła chęć pomocy innym, gdy tego potrzebują. Yan niby teraz był w potrzebie. Niby...
Wówczas, gdy jego wzrok znowu się na nich skupił, był moment kulminacyjny, po którym wojownik z wolna zaczął się oddalać. Nie uszedł jednak daleko, bowiem... został oskarżony o kradzież przez elfkę.
I znowu rozpoczęła się bitwa na słowa. Wojownik zaczął w końcu uciekać. Nie wyszło mu to jednak najlepiej. Drogę zagrodził mu drow.
Była bowiem jeszcze jedna rzecz, która wyróżniała jednooką z pośród wielu innych elfów tego świata. Miała towarzysza. Niby nic, wszak każdy może z kimś podróżować. Mag sam dopiero co opuścił swą "drużynę". Dziwem jednak było to, że towarzyszem był drow. Skóra koloru obsydianu... i te wrogie spojrzenie. Yan chwilę wpatrywał się w dziecię Lolth. Mierzył go wzrokiem, jednak zauważywszy, że nie posiada jakiejś porządniejszej broni "przebiegł" wzrokiem po elfce i przedstawicielowi rasy ludzkiej.
Tym razem wtrącił się także i drow, z tym że był on bardziej konkretny od jednookiej. Postawił sprawę jasno i klarownie. Choć... różnił się od innych drowów, których spotkał po drodze Yan. Nigdy nie myślał, że podziemne elfy potrafią używać tak wielkich słów. Nie pomyślałby, że pokaże coś z... prawdziwego faceta.
Mag uśmiechnął się mimo woli. Była to niecodzienna sytuacja. A on kochał niecodzienne sytuacje.
Był wpakowany, chcąc nie chcąc, w tą całą sprawę, więc wypadałoby coś uczynić.
- Mimo iż jestem ci wdzięczny, pani, to jednak śmiem stwierdzić, że ten tu oto człowiek winien mieć prawo do obrony. Twierdzi wszak on, że cię nie okradł. Skąd więc te twoje przypuszczenia? Może... może to naprawdę nie on? Nie pochwalam jego, hmmm... chęci do porwania mojej Bestii, ale nie oznacza to, że jest on złodziejem.
Spojrzał na draba.
- A ty, jeżeli tak twierdzisz, żeś niewinny, zapewne zgodzisz się, aby ktoś cię przeszukał, co? No i jaśnie panicz, drow. Nie groź człekowi przy mnie. Powód- nie lubię, jak już wspomniałem, gdy ktoś chce komuś coś zrobić nie mając powodu, a takowego mieć nie winieneś mieć, bo dowodu nie macie.
 
__________________
Nobody know who I realy am...

Ostatnio edytowane przez Faurin : 27-01-2010 o 14:59.
Faurin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172