Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-12-2009, 20:24   #41
 
Locien0's Avatar
 
Reputacja: 1 Locien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znany
Feanael po wejściu do domu Sathir'a, oparł się o jedną ze ścian, mając na widoku całe pomieszczenie wraz z drzwiami. Przysłuchując się rozmowie i pojękiwaniom krasnoluda, gładził ostrze jednego z mieczy "Czuje smród fel... a więc jesteś czarnoksiężnikiem? Ahh..." uśmiechnął się do swojego odbicia "Miejmy nadzieje że obejdzie się bez sztuczek- z wami trzeba uważać" Lecz nagle rozmyślania o czarnowłosym mężczyźnie przerwała mu strzała, felguard, oraz najwyraźniej "bliskie" mu orki. Na ten widok szybko wyciągnął drugi miecz i przykucnął w cieniu, chcąc ustalić jakąś strategie walki. Gdy zauważył że jego kompani nie mają chęci na jakie kolwiek rozmowy, ruszył w stronę przeciwników. Gdy dotarł w pobliże demona, usłyszał wystrzały oraz ich efekt. Korzystając z niepewnej postawie przeciwnika, szybkim ruchem ciął w poprzek jego piersi. Gdy pojedyncze, zielonkawe iskierki wędrowały po ostrzu- elf uśmiechnął się w uczuciu ekstazy. Lecz po krótkiej chwili opamiętał się i odskoczył od walącej się bestii. Lecz zauważając że zabicie felguarda nie zaspokoiło jego "przyjaciół", skierował się do drzwi, oglądając orków. Dwóch już leżało, kolejnego zaatakowała kapłanka. Gdy ich ostatni przeciwnik był martwy, zawołał do wszystkich poza domem
- CHOLERA! Wracać tu natychmiast! - Krzyknął, a następnie spojrzenie skierował do kapłanki:
- Lepiej znajdź tego, który jest odpowiedzialny za tego tu - rzucił, kopiąc cielsko leżące obok niego
- Albo może spotkać nas coś gorszego niż ubrudzona koszula... - Po tych słowach, szybkim krokiem podszedł do Vanessy, oczekując jakiś rozkazów.
 
__________________
Osoby używające więcej niż trzech wykrzykników lub pytajników to osoby z zaburzeniami własnej osobowości. Terry Pratchett
Locien0 jest offline  
Stary 11-12-2009, 22:36   #42
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Walka podzieliła się na kilka obszarów.

Pierwszym z nich było przed domem Sathira. Gorbat , który wystrzelił na sam środek bitwy , zachował się lekkomyślnie. Nie znając taktyki którą miała mu podać jego dowódca , rzucił się w wir walki. Tak , krasnale były znane z tego , że na pierwszym miejscu stawiały walkę , na drugim rozmyślanie nad taktyką.
Ork , na którego zaszarżował Gorbat , na początku nie wierzył. Nie sądził , że ktokolwiek odważy się wyjść z domu. Wielki topór powędrował po łuku w stronę orka. Ten jedynie zdążył sparować atak , upadając na ziemię. Ubrany w platynową zbroję oznaczało , że jest on niepoczątkującym wojem. Orkowie zachowywali się dziwnie. Wszyscy 3 przypominali...
- O cholera jasna! To są mistrzowie ostrzy z klanu Satk'u Al'a!
Powiedziała niemalże krzykiem Vanessa.
Ork który upadł na ziemię upuścił miecz. Wyleciał mu na odległość 2-3 metrów. Nie miał okazji sięgnął po niego , gdyż wielki topór upadł mu na splot słoneczny. Skrzek jaki wydał , nie brzmiał najlepiej. Widać było ostatni dech. Siła z jaką upadł topór , rozciął zbroję w pół. Ork podniósł jedynie rękę i jego oczy stały się białe. Następnie opadł w bezruchu przyjmując jeszcze 3 ciosy na korpus.
Drugi ruch wykonał czarnoksiężnik Sathir. Wbiegając na wierzę zaczął tworzyć zaklęcie. Było to zaklęcie z szkół ciemnej magii - Pocisk Mroku.
Gdy skończył czarować , z jego ręki wystrzeliła czarna masa. Od razu po tym schował się z powrotem do wierzy. Ork zauważył pocisk i zasłonił się tarczą. Pocisk przy uderzeniu o tarczę wytworzył coś w rodzaju bariery. Nagle stało się coś nieoczekiwanego - pocisk który dotknął tarczę odbił się i trafił w wierzę. Konstrukcja zachwiała się , lecz nie rozpadła.
Kilka strzałów. Raziell nie czekał aż felguard na niego zaszarżuje. Wszystkie celne. 10 Pocisków wykonanych z miedzi stopionej przez gnomy poleciały w strone twarzy demona. Ten , próbując się zasłonić zdołał jedynie zablokować jeden. 3 raniły go po oczach , reszta w okolice twarzy. Logiczne było , że celowanie w jego zbroję która była wykonana z bardzo twardego stopu jest bezsensowna. Strzelec o tym wiedział. Gdy pociski które trafiły demona sprawiły , że upadł , Razill szybko zaczął przeładowywać. Wiedział , że nie może się obijać.
Kolejna do akcji wkroczyła złodziejka (wiem , "łotrzyczka" brzmi jeszcze gorzej...). Telestra wykorzystując zdolność kamuflażu , zniknęła wszystkim z oczu. Skradając się nad ciałem demona , zaszła jednego z orków , podrzynając mu gardło. Był kompletnie bez szans. Straciła jedynie na tym , że wszyscy mogli ją zobaczyć. Uciekła szybko z powrotem do domu , wyskoczyła przez okno i znów zniknęła. Zrobiła to fachowo. Czekała teraz na dobrą okazję , by znów włączyć się do walki.
Ostatni z orków zaczął wymiotować. To Rin , która sprawiła , że ork został otoczony złą aurą. Zaczął wymiotować , czerwienić się i dusić. Ork zaczął jak kompletny idiota biegać w kółko. Nagle padł na ziemie a z usta zaczęła lecieć mu piana.
Feanael by potwierdzić fakt , że nie żyje demon , kilka razy pociął go po korpusie. Tylko ostrza łamacza zaklęć mogły naruszyć bardzo twardy pancerz felguarda. Jednak on też zachował zimną krew. Wiedział , że Vanessa ma największe doświadczenie w tego typu walkach. Przynajmniej tak uważał. Podszedł do niej i zapytał co robić. Vanessa Nic nie mówiąc patrzyła przez okno.
Nagle Rin zamroczyło się mieczy oczami. Nieprzytomna omdlała. Całość akcji widział Sathir , który zbiegał po schodach.
- Uwaga! Łotrzyk jest z nimi!
wydarł się. Podbiegł do Rin i wyjął coś z cieszeni. Był to proszek pobudzający organizm. Ręką podparł jej głowę i nasypał do ust. Gdy elfka to przekłnęła poczuła silną ekstazę i obudziła się do walki. Była teraz zwarta i gotowa. Miała bardzo wielką chęć do działania.
Gdy Telestra wyszła przez okno poczuła na szyi oddech. Chciała się zamachnął lecz ktoś ścisnął jej rękę. Odwróciła wzrok i wykręciła się. Stanęła w oko w oko z przeciwnikiem. Był to jej rozmiarów krwawy elf. Ubrany w czarny kombinezon i czerwoną hustę miał przy pasie 2 sztylety. Walka dwóch łotrzyków dopiero miała się zacząć...
Przenosząc się do demona , nagle zielony promien strzelił w jego stronę. Dochodził z zachodniej części lasu.
- Mam skurczybyka. Łamaczu bedziesz mi potrzebny. I Ty także czarnoksiężniku. PADNIJ!
wydarła się. Przez okno wpadł pocisk lodu który przy uderzeniu o ścianę rozprysł się , mrożąc połowę pokoju.
Nagle Gorbata dopadł piekielny ból. Dwie strzały przebiły mu nogę na wylot. Pierwsza w okolicy łydki , druga na udzie. Trzecia przeleciała mu nad głową. Krasnal zdezorientowany padł na ziemię. Topór wyleciał mu z rąk. W oczach zaczęły mu krążyć mroczki... Czy tak miał zginąć wielki veteran wojenny , najprawdopodobniej przyszły bohater?
Sathir , Feanael , Razil oraz Vanessa stanęli przy oknie. Zielony promień nagle zgasł. Demon się podniósł.
- Łamacz. Zniszcz demona. Strzelec. Północna cześć lasu. Tam jest łowca. Troll. Zabij go nim mnie dopadnie. Sathir. Ty wciągnij spowrotem wojownika i ... gdzie jest łotrzyni? Pomóż im.
Gdy zdążyła dokończyć demon się otrząsnął.
- Nie rozpraszać się . Działać!
Krzyknęła. Wyskoczyła przez okno. Nagle z jej butów zaczęły wydobywać się iskry. Znawca inżynierii mógł od razu rozpoznać - nitro buty. Wynalazek goblinów. Przebiegła odcinek okno - las w mgnieniu oka. Gdy biegła zauważyła czarnoksiężnika. Poczwara ta stała przy drzewie. Obok niego stał mag. Obaj byli zdezorientowani. Vanessa szarpnęła ręką. Z rękawa jej wypadł na łancuchu coś , co przypominąło potężny krzyż. Zaczęła mówić coś w nieznanym języku. Podbiegła do nieumarłego czarnoksiężnika. Mag też był nieumarłym. Gdy stanęła w oko w oko z poczwarą , zamachneła się ręką z krzyżem i z całej siły uderzyłą czarnoksiężnika w korpus.
- Egzorcyzm!
krzyknęła. Światło rozbłysnęło , oślepiając obu nieumarłych. Vanessa zamknęła oczy.
Kości nieumarłego zaświeciły się. Nagle jego "dusza" zaczęła odrywać się od ciała. Twarz i nieokreślona masa którą była dusza wyleciała z ciała czarnoksiężnika ulatując w powietrzu. Kości i szata rozleciały się na ziemi.
Demon teraz nie był pod kontrolą czarnoksiężnika. Wydał ryk i z toporem w ręku biegł w strone Rin .
Mag wiedział , że musi coś zrobić. Miał pecha , bo stał tuż obok swojego kolegi. Jego ręce zaświeciły. Zaczął wymiawiać zaklęcie. Nagle został złapany przez kobiete za rękę. Jego zaklęcie rozleciało się. Energia którą kumulował zniknęła. Zaś ona sama z całej siły wymierzyła mu prosty na twarz. Mag odleciał na 2-3 metry. Kobieta szła do niego gdy ten nagle zniknął. Rozejrzała się. Nie było go. Odwróciła się za siebie. Widziała jedynie końcówkę czaru. Mag wycelował w nią ręką. Nagle wir między oczami. Jej nogi i ręce skurczyły się. Jej skóra zamieniła się we włochatą. Wydała dziki skrzek. Upadła na ziemie , nie w postaci ludzkiej lecz...jako owca.
 

Ostatnio edytowane przez BoYos : 11-12-2009 o 22:43.
BoYos jest offline  
Stary 12-12-2009, 10:19   #43
 
z00m's Avatar
 
Reputacja: 1 z00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znany
Razill usłyszawszy swoje rozkazy postanowił wypełnić je jak najszybciej. Widział jeszcze jak Vanessa wyskoczyła przez okno i potem zniknęła mu z oczu. On zrobił to samo, ale tym razem, do walki wyjął nowe cudeńko, T-Rechot 2.0 prosto z gnomiego laboratorium: .
-O tak... teraz będzie tylko lepiej- mruknął pod nosem biegnąc w stronę lasu. Nikogo, kto mógłby go zaatakować nie zauważył... zaraz! Obok Razilla przeleciała włócznia, której jednak uniknął z niebywałym refleksem. Tak, ta dzida leciała zza krzaków...
-O kórw... -przerwał bo nagle zza owych krzaków wyskoczył tygrys, wielki, biały tygrys. Nie miał czasu na myślenie, wycelował swoim wielgachnym gnatem w tygrysa i... po prostu, przytrzymał spust. W tygrysa poleciał rząd kul. Broń była samopowtarzalna i maszynowa, więc dla kota nie było szans. Nie puszczając spustu strzelec, mimo odrzutu skierował lufę w stronę krzaków i dokładnie je "oczyścił".
-Haha... jedz to kurwi synu... -rzekł pod nosem puszczając spust. Teraz rozejrzał się dookoła. Najbliżej niego, jakiś szkieleciak próbował zabić biedną owieczkę. Strzelec nie wiedział czemu, ale z jakiegoś powodu po prostu musiał mu przeszkodzić...lecz Razill kompletnie nie wiedział jak. Musiałby wycelować bardzo celnie, bo nieumarły miał dużo "przerw i szpar" między kośćmi. Na celowanie nie było czasu... zresztą na myślenie też! Dlatego rusznikarz po prostu przełączył jakąś dźwignie w broni, nacisnął guzik i zaczął biec do maga naciskając na spust. Z broni zaczął wydobywać się żywy ogień prosto na umarlaka. Ponadto Razill wyciągnął drugą ręką jeden z jego rewolwerów i oddał serie (5) strzałów w głowę trupa. To powinno wystarczyć. Odskoczył więc od całego tego zamieszania, odbiegł i wturlał się do krzaków. Leżał tu troll, więc zapach nie był przyjemny. Mimo wszystko strzelec przeładował bronie i pomyślał chwilę. Tak, to dobra pozycja by oddać kilka celniejszych strzałów. Rusznikarz wyjął więc swoją snajperkę, i mimo zmęczenia szukał następnego celu.
 
__________________
Some things will never change
2pac

Ostatnio edytowane przez z00m : 14-12-2009 o 15:31.
z00m jest offline  
Stary 13-12-2009, 20:22   #44
 
Tamaki's Avatar
 
Reputacja: 1 Tamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znany
Liadrin odetchnęła po zabiciu ostatniego z orków, jednak wiedziała, że to dopiero początek bitwy. Chwilę po tym Feanael zwrócił się do niej: „Lepiej znajdź tego, który jest odpowiedzialny za tego tu, albo może spotkać nas coś gorszego niż ubrudzona koszula..”, po czym udał się po dalsze rozkazy do pani kapitan. Już miała ruszyć za nim, gdy nagle poczuła silne uderzenie w tył głowy. Momentalnie wszystko zniknęło jej sprzed oczu i nieprzytomna padła na ziemię. Nie trwało to jednak długo, ponieważ Sathir natychmiast zareagował podając jej tajemniczy lek, którego smak doskonale znała. Proszek pobudzający organizm. Wstała w jednej chwili czując niebywałą czystość umysłu i gotowość do walki. Po nieprzyjemnym bólu nie było już śladu. Bezzwłocznie wyjrzała przez okno aby zobaczyć jak wygląda ich położenie. Zauważyła strzelca zmierzającego w stronę wrogiego trolla ukrytego wśród drzew, krasnoluda, który z całą pewnością potrzebował teraz pomocy. Był ciężko ranny. Także Vanessę walczącą w tej chwili z czarnoksiężnikiem. Prawdopodobnie to właśnie on był odpowiedzialny za leżącego w pomieszczeniu demona. „Zaraz!” – odwróciła się gwałtownie w stronę pędzącego na nią felguarda, trzymającego w ręku wielkich rozmiarów topór. Zaskoczona zrobiła szybki unik przed zamachującym się na nią wrogiem. Domyśliła się, że nie jest on już kontrolowany przez nikogo. Początkowo zbita z tropu, postanowiła jednak działać. Rzucała kolejno zaklęcia mające na celu spowolnienie demona, który w pewnym momencie zatrzymał się zdezorientowany spoglądając na wyrastające mu dwie kolejne ręce. Korzystając z okazji elfka przejęła władzę nad jego umysłem patrząc jak ten miota się niczym opętaniec. Nie była jednak na tyle silna by utrzymać ten efekt dłużej niż 20 sekund. W ostatniej chwili zdołała jeszcze uwięzić wroga na pewien czas. Wymagało to jednak od niej sporo wysiłku, ponieważ jej przeciwnik był wyjątkowo wytrzymały i stawiał znaczny opór. Udało jej się jeszcze pozbawić go pewnej części energii, jednak po tym nie mogła pozwolić już sobie na wiele. Szybkim ruchem wyciągnęła z saszetki małą dawkę eliksiru poprawiającego koncentrację i zwiększającego ilość energii. Wypiła go energicznie, roztrzaskując ampułkę o podłogę. Musiała poczekać chwilę na jego działanie. Cały czas obserwowała uwięzionego w jej barierze felguarda, który najwyraźniej nie był z tego powodu zadowolony. Wytrzymałość pułapki ustąpiła niespodziewanie i demon ponownie rzucił się na kapłankę, jednak eliksir nie zaczął jeszcze dawać efektów i Liadrin stała się całkowicie bezbronna. Nie miała już wystarczającej ilości energii na skuteczne działanie. „Ktoś miał się nim do cholery zająć!”, zdążyła jedynie pomyśleć przed zbliżającym się atakiem przeciwnika.
 

Ostatnio edytowane przez Tamaki : 16-12-2009 o 13:18.
Tamaki jest offline  
Stary 13-12-2009, 21:17   #45
 
Shadow man's Avatar
 
Reputacja: 1 Shadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znany
Gorbat rozwalając cielsko martwego orka nie przejmował się niczym. No prawie niczym. Zauważył tylko, że elfka, która jeszcze dzień wcześniej nabijał się z niego teraz zabiwszy orka mówiła, że zaczyn go lubić. Miał to jednak teraz w dupie. Bił z całej siły w ciało nieżywego już chyba orka i przestał dopiero gdy trup, a raczej kawałki mięsa w czerwonej kałuży nie nadawały się już do "użytku". Nagle zesztywniał. Poczuł jakby mocne ukucie na łydce. Nie podziałało to jednak na tyle mocno, aby się przewrócił. Nagle jednak poczuł bul nieco wyżej. Tym razem został trafiony w udo, tuż pod miejscem, gdzie kończyła się jego kolczuga.
-Do kur@y nędzy - wrzasną tylko i się przewrócił.
Bul był cholernie mocny, dużo większy niż w łydce. Strzała ta musiała być nasączona jakimiś orkowymi "ziółkami". Wiedział, ze zwykłe strzały orków nie bywał nasączone truciznami. Oni musieli mieć jakiegoś wyszkolonego łowcę. Nagle poczuł straszny bul głowy i o mało co nie stracił przytomności. Krasnal wiedział jednak, że to mogło oznaczać niechybną śmierć. przed podjęciem jakiekolwiek decyzji należało się rozglądnąć.
To co ujrzał nie był w stanie do końca pojąć. Może to przez tą truciznę. Teraz dopiero zorientował się, że nie ma swojej broni. Leżała jednak w zasięgu jego ręki. Sięgną po topór. Wiedząc, że towarzysze zajęci są walką postanowił ratować się samemu. Leżał niespełna 2 metry od drzwi do domku, z którego dopiero co wyszedł. Gorbat przypomniał sobie, że jego worek podróżny leży tuż za drzwiami. W tym była jego szansa. Jednak, żeby przeżyć musiał zachować zimną krew i przezwyciężyć potężny bul nogi. Podpełzną powoli do drzwi popchną je i wpełzł do przytulnego wnętrza. Nie zważają na to czy ktoś jest w środku czy też nie Zatrzasnął drzwi i trzymał je swoim ciężarem. Chwycił za swój bagaż i wyciągną z niego kilka rzeczy:
-dużą szmatę
-kawałek sznurka
-piwo
-nóż
Najpierw wziął nuż i odciął o strzał sterczących jeszcze z jego lewej nogi groty. Na jednym z nich widać było jeszcze ślady trucizny. teraz wyjął już tylko same drzewce ze swojego uda i łydki. Otarł rany szmatą,a tą na udzie zalał piwem. "może to trochę pomoże" - pomyślał. Nalał jeszcze trochę piwa na szmatę i przywiązał ją do swojego uda. Teraz już tylko oparł się o drzwi i czekał na dalszy rozwój zdarzeń. Teraz żałował, że rzucił się tak bezmyślnie w wir walki. Mogłem przewidzieć, że jest ich więcej niż trzech-myślał krasnolud...
 
Shadow man jest offline  
Stary 20-12-2009, 22:34   #46
 
Yuriko's Avatar
 
Reputacja: 1 Yuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znany
Poczuła, że ktoś złapał ją za rękę. Wyćwiczonymi już ruchami wykręciła się. Zobaczyła krwawego elfa ubranego w czarny kombinezon z czerwoną chustą na twarzy. Zmierzyła go wzrokiem. „Dwa sztylety, to będzie jak walka z lustrem...”. Uspokoiła się.
Chciała zaproponować coś w stylu papier, kamień, nożyce, problemem był jednak fakt, iż zawsze przegrywała takie gry.
Wyciągnęła broń i zaatakowała. Pierwszy cios celowała między żebra. Został sparowany i natychmiastowo odwzajemniony tym samym. Odskoczyła.
Jest szybki”.
Tym razem to on zaatakował. Sparowała go mieczem i sama zadała cios sztyletem. Dostał.
Tak naprawdę to lekko go drasnęła, ale trucizna już zaczynała działać. Poczuła silny ból w przedramieniu. Też oberwała. Tak samo płytko a jednak tak samo skutecznie.
Ta walka nie ma sensu. Walczy jak ja, używa tych samych trucizn i nawet elfem jest...”.
Zaatakowali w tym samym momencie. Bili się tak nie krótką chwilę i wzajemnie się ranili. W pewnym momencie przyparł ją do ściany domu, jednak tylko głupiec pomyślałby, że to ona przegrywała.
Zakleszczyli się. Ich twarze znajdowały się naprzeciwko siebie. Jego szmaragdowe oczy wywołały w niej furię. Nie wiedziała, co może zrobić i nogi i ręce miała zablokowane.
Zbliżyła się jeszcze bardziej swoją twarzą do jego i gwałtownie ugryzła w szyje. „Puść mnie dupku”. Puścił. Znaleźli się znów w pewniej odległości od siebie.
Obydwoje wyglądający jak śmierć. Lekkie nacięcia na skórze każdego z nich sprawiły, że obydwoje byli cali we krwi. „Ledwo poruszam którąkolwiek kończyną… ha! Ale on nie lepiej! Kwestia teraz, które z nas jest mniej odporne ja czy on.
Traciła powoli zmysły… nic już nie słyszała, widziała jednak, że elf zataczając się zmierza w jej kierunku. Złapała mocniej broń i również zaczęła iść. Gdy byli na tyle blisko by zaatakować rzucili się na siebie.
Celowała w tętnice w lewym ramieniu licząc na cud, że trafi i nie zemdleje wcześniej.
 
__________________
"Dziewięciu mężczyzn na dziesięć woli kobiety z dużymi piersiami, a ten dziesiąty woli tamtych dziewięciu."

Ostatnio edytowane przez Yuriko : 21-12-2009 o 22:52.
Yuriko jest offline  
Stary 21-12-2009, 22:31   #47
 
Locien0's Avatar
 
Reputacja: 1 Locien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znany
"- Łamacz. Zniszcz demona." - Gdyby Feanael usłyszał te słowa w innych okolicznościach, z pewnością zakończył by nędzny żywot śmiałka, lecz tym razem zajęty był czymś o wiele ciekawszym, niż krew spływająca po stali. Z widoczną uciechą na twarzy, oglądał zmagania krwawej elfki, z szalejącym demonem. Czuł satysfakcje widząc, że zaraz roztrzaska jej łeb, lecz obudziła w nim się strategiczna natura:
"Jeśli teraz zginie, to konający krasnolud też, a ten się może jeszcze przydać... tak, lepiej jej pomogę" Z niechęcią dochodził do takiego wniosku. Gdy ten, miał już zadać ostateczny cios, rzucił się w jego stronę, przebijając mu ramie- odwracając jego uwagę, od leżącej elfki. Po tym śmiałym ataku, szybko odskoczył poza bezpośrednie pole ataku Felguarda, przygotowując się do walki.
Początkowo- dzięki swej nienaturalnej sile - Feanael zmuszony został do zbijania jego ciosów i wykonywania pojedynczych, płytkich cięć, będącymi przerwami pomiędzy kolejnymi unikami. Lecz za każdym draśnięciem cielska demona, drobne iskierki felu, przepływały po ostrzu do Elfa. Potwór stawał się wolniejszy, a jego ciosy słabsze- za to Feanael dopiero zaczynał, z szaleńczym uśmiechem na ustach ciął bezkarnie, z uczuciem niekończącej się ekstazy. Nie przestawał nawet wtedy, gdy cielsko przeciwnika upadło, nie mając sił na jakie kolwiek działania, a jego krew tworzyła już sporą kałuże na podłodze. Nagle ciosy elfa ustały, trzymając ostrza, zdala od martwego Felguarda. Jego dłonie drżały, gdy on wałczył z niezaspokojonym głodem mocy, któremu przeciwstawiał się zdrowy rozsądek. W chwiejnych krokach, odsunął się od miejsca walki, opierając się o ścianę. Stał tak, patrząc pusto w przestrzeń, nie uświadamiając sobie, co dzieje się wokół.
 
__________________
Osoby używające więcej niż trzech wykrzykników lub pytajników to osoby z zaburzeniami własnej osobowości. Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Locien0 : 21-12-2009 o 23:18.
Locien0 jest offline  
Stary 22-12-2009, 00:07   #48
 
Qzniar's Avatar
 
Reputacja: 1 Qzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znany
Sathir usłyszał rozkazy Vanessy. Jednak zanim zdążył je wykonać, krasnolud leżał oparty o drzwi, polewając swoje rany piwem.
-Masz, łyknij to! Straciłeś sporo krwi. Mogło ci przebić tętnicę. No i z tymi ranami, na razie nie polecam ci walki! Dobrze je zabandażuj- krzyknął czarnoksiężnik do krasnoluda rzucając mu fiolkę z krwistoczerwonym płynem.
W tym czasie, w jego ukochanej chatce rozgrywała się niezła walka. Ale tu sytuacja wyglądała na opanowaną. Sathir wyjrzał ostrożnie przez okno, oceniając sytuację. Daleko od domu widział owcę biegającą wokół kupki palących się kości, z krzaków odbijały się promienie słońca- pewnie Razill, bo tu go nigdzie nie widać. Spojrzał w drugą stronę. Zobaczył dwójkę elfów, ze sztyletami, cali zakrwawieni. Małe rany, a mimo to ledwo stoją na nogach. Postanowił pomóc kompance z drużyny i rzucił na jej przeciwnika Klątwę Zmęczenia (?), spowalniającą przeciwnika. Na więcej na razie nie było go stać. Zbyt duża przerwa w rzucaniu zaklęć i klątw, a za dużo ich rzuconych. Teraz musi sobie radzić sama. Ma spowolnionego przeciwnika.
-Jak przegra, to mogę śmiało stwierdzić, że do niczego się nie nadawała - stwierdził Sathir siadając obok krasnoluda - to żeś się nawalczył, co chłopie?
 

Ostatnio edytowane przez Qzniar : 22-12-2009 o 12:22.
Qzniar jest offline  
Stary 22-12-2009, 14:43   #49
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Razill , który wystrzelił serie nabojów w strone krzaków był przekonany , że zabił tamtego łowce. Martwi orkowie i tygrys leżeli po środku pola bitwy. Strzelec przełaczając swoją broń wybrał cel. Był nim mag. Spalił go doszczętnie. Schował się za drzewem. Wychylił się by obrać nowy cel. Nikogo niestety nie było w pobliżu pola bitwy.
Nagle Razill odwrócił się z powrotem. Jedyne co dostrzegł to lecąca niebieska kula. Dostał nią w twarz. Jego kości , nerwy i wszystkie inne mięsnie zamarzły. Nagle z pod jego stóp wyrósł lód , mrożąc całego strzelca w jednej sekundzie. Wszystkie jego bronie także pomarzły z nim tworząc wielką bryłę lodu.
Był to mag. Mag który wcześniej stworzył replikację samego siebie. Smiał się teraz głośno , w nieznanym języku. Pewnie dlatego , iż spotkał pierwszego strzelca , który podszedł na taką bliskość do maga.
- Rvan kutar kksh'eh karlitu paar mit'mi nvae
powiedział jedynie mag przed tym ja zaczął się oddalać. Gdy oszedł na odległość 10 metrów zaczął tworzyć rytuał. Machając rękoma , zgarniając energię i wymawiając słowa runiczne , po chwili pojawił się mały portal. Mag wszedł w niego , a portal za nim znikł.

Gorbat leżał przy drzwiach. Dostał flaszke którą rzucił mu czarnoksiężnik. Przerwana tętnica i złamana noga nie były dobrymi objawiami. Mroczki w jego oczach zaczęły być coraz barzdiej odczuwalne. Niestety , nie trwało to długo. Wyczerpany upływem krwi i słabo dotlenionym organizem , dodatkowo wyczerpany trucizną , którą posiadały strzały , opadł bezwładnie na ziemie wypuszczając z rąk fiolkę. Jedyne co zdążył zapamiętać to turlająca się fiolka po podłodze.

Feanael i Rin wspólnie zmagali się z potężnym demonem. Pierw ciężki maraton który musiał przebiec felguard , jaki zaserwowała mu młoda elfka , skacząc nad stołem czy przebiegając obok krzeseł , rzucając na niego klątwy. Jednakże tak silny demon jak felguard nie odczuwał zmęczenia , gdyż siła klątw kapłanki nie równa się z tą od czarnoksiężnika. Gdy w końcu nie dała rady dalej uciekać , demon ruszył z siekierą. Gdy miał się zamachnąć poczuł ból na plecach. To łamacz zaserwował mu prostą prostopadłą na plecach. Szybkie i lekkie ruchy sprawiały , że pancerz demona pękał kawałek po kawałku. Po takim skrobaniu demon upadł z wielkim hukiem na ziemie. Krew demona zrobiła niemałą kałuże na podłodze.

Telestra w długiej walce z łotrzykiem zyskiwała raz po raz przewagę. Mimo iż jej przeciwnikiem był mężczyzna , ona wykazywała się większym refleksem i sprytem. Jej asem serwisowym był atak z zaskoczenia - a dokładniej ugryzienie rywala w szyję. Nie był to najlepszy pomysł , gdyż trucizna jaką posiadała jego krew dostała się do krwioobiegu Telestry - była to jej własna trucizna , która działała tak jak ją zrobiła. Jednakże upływ krwi elfa był dużo szybszy. W ostatnim starciu gdy szli na siebie obaj łotrowie (nie mam pojecia jak to odmienić inaczej) kilka metrów przed nią upadł na kolana. Jego sztylety wypadły mu z rąk. Oczy jego rozszerzyły się i z wielkim krzykiem puścił pawia przed jej stopami. Następnie jego ręce ugięły się i upadł twarzą we własne wymiocini. Telestra ledwo widziała , słyszała , oddychała. Jedyne co zdążyła zrobić to złapać się okna , przez które wyszła. Mdlała. Spojrzała jedynie na leżące ciała w domu. Ta walka była jej wygraną. Jednakże teraz sama potrzebowała pomocy...

Sathir usiadł obok krasnala nie wiedział jednak , że on już od minuty jest nieprzytomny. Dopiero dowiedział się o tym gdy nie odpowiedział mu na czwarte zadane pytanie. Nie przejmował się tym jednak. Sam potrzebował teraz dobrej minuty odpoczynku.

Vanessa wkońcu uzyskała swoją dawną postać. Błysk jaki nastąpił przy transformacji mógł uszkodzić wzrok Razilla gdyż ten był zamrożony z otwartymi oczami. Kobieta klęcząc pomału podniosła się i otrzepała. Spojrzała na strzelca. Następnie podeszła powoli do dużego lodu. Z całej siły uderzyła z góry. Lód zaczął pękać , a strzelec wypadł z niego na ziemię.
- Ogarnij się szybko. Trzeba pomóc naszym.
powiedziała do niego i chwiejnym krokiem ruszyła w strone domu...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Gehung szedł wraz ze swoim towarzyszem Borysem. Szli już długi kawał czasu. Jego otoczenie nie było przyjazne. Góry , w których panował bardzo gorący klimat. Nie było nigdzie trawy , sam piach i wygrzane kamienie. Na szczęscie (lub też nie) schodził już z 40 góry , która była ostatnią w jego podróży. Teraz zaczynały się tereny bagienne. Nie chciał , a jednak odwrócił się. Kawał drogi , jaki przeszedł dawał mu we znaki. Ból w stopach , pot i wykończenie. Wielka wanna , woda , prysznic , dobre żarcie , butla browaru krasnoludzkiego. Takie myśli miał ten krasnal.
Nie. Nie mógł. Miał swoją własną misję , która miał do wykonania. Nie mógł się cofać.
Odetchnął i postawił stopę na kamieniu. Niestety , kamień ten wtopił się. Trafił na bagna. Teraz to dopiero zauważył. Drzewa , które rosły niedaleko wystawały z ziemii , która dawała złudzenie gruntu. Nic bardziej omylnego. Były to wielkie pola bagienne. Tylko kamienie , prowadził przez jej środek.
Stojąc i myśląc co począć , Borys usiadł na ziemi. Też potrzebował odpoczynku. Nie był to w końcu koń pociągowy ani tym bardziej wielbłąd. Był to towarzysz , którego się ceni. Był to towarzysz , prawdopodobnie najbliższy sercu łowcy.
Teraz dylemat był taki : Czy ruszyć przez pola bagienne , stąpając po kamieniach , czy obrać inny kurs. Tylko jaki ? Nigdzie nie było innej opcji. Iść wzdłuż bagien można latami. Dodatkowo nie było dużo czasu na zastanowienie się. Klimat tutejszego obszaru zmienił się na bardzo zimny...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Krótkie info :

Wymyśliłem taką rzecz - jeżeli chcecie by wasza postać odzywała się podczas moich postów (np. podczas rozmowy z karczmarzem) , musicie mi o tym powiedzieć. Nie będą to dialogi lecz jednozdaniowe odpowiedzi , czasem udane riposty , a czasem teksty skazane na wyśmianie. Decydujcie się szybko
Jeżeli nikt sie nie zdecyduje będę losowo wybierać osoby co jakiś czas. A tam gdzie konieczne to będę was pytać o reakcje.
 
BoYos jest offline  
Stary 22-12-2009, 15:17   #50
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Gehung przystanął na chwilę. Długa podróż naprawdę go wyczerpała. Szedł już kilka tygodni, a nie spotkał żadnego orczego gardła do poderżnięcia. Gdy kamień na którym przystanął zapadł się w bagno, krasnolud cofnął się kilka kroków.
"To nie wygląda dobrze"- pomyślał.
Przysiadł na chwilę na ziemi i zaczął myśleć. Może zaryzykować przeprawę przez bagna, lub je ominąć. To pierwsze groziło utonięciem, a to drugie śmiercią z głodu lub zamarznięciem.
- Jak myślisz, Borysie ? - zapytał i podszedł do towarzysza. Ten tylko mruknął po cichu i kiwnął głową w stronę bagien.
- Dobrze więc, chodźmy przez bagna - powiedział, lecz zawahał się przez chwilę.
Przypomniały mu się jego rodzinne strony. Okolica była bardzo podobna, jednak bagna były niewielkie. Przypomniał mu się dzień, w którym zginęła jego rodzina. W tedy też był na bagnach. Gdyby nie fakt, że mało nie utonął, może zdążył by ich uratować.
- Nie ma co wspominać, chodźmy - powiedział do Borysa i ruszył po woli przed siebie.
Idąc przez bagna z największą ostrożnością rozmyślał nad tym co było kiedyś, nad tym co może go czekać i nad tym co zrobi i gdzie pójdzie, gdy przejdzie już bagna ... jeżeli przejdzie.
Co jakiś czas zatrzymywał się, by wybrać dalszą drogę, czy też wziąć wodę lub coś do jedzenia z bagażu Borysa. Po kilkudziesięciu minutach długiego przemarszu przez bagna, podczas którego mało co nie utonął w końcu znalazł kawałek stałego lądu.
"Na rozbijanie obozu jest za wcześnie, ale zawsze można zaoszczędzić czasu idąc pewniejszą drogą" - pomyślał i ruszył przed siebie, a za nim Borys.
 
__________________
Także tego

Ostatnio edytowane przez Arsene : 22-12-2009 o 15:20.
Arsene jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172