Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-11-2009, 15:48   #31
 
Shadow man's Avatar
 
Reputacja: 1 Shadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znany
Gorbat wstał wcześnie rano o godzinie 5:10. Zrobił to mimo swojego zmęczenia. W powietrzu wyczuwał bliskość niebezpieczeństwa. Chociaż wcale nie darzył sympatią swoich towarzyszy czuł się od tej chwili, do puki następny się nie obudzi odpowiedzialny za ich bezpieczeństwo. Było jeszcze ciemno. Wyciągną ze swojego tobołka podróżnego trochę chleba, kawałek mięsa i bukłak z piwem. Mięso ugotował na dogasającym już ognisku i posilił się szybko. Zapalił jeszcze swoją fajkę i paląc ją policzył zapasy ziela. Teraz począł oglądać widoki. Mimo iż było jeszcze bardzo ciemno widział posępną ścianę lasu. Zbiorowisko drzew wydawało mu się niebezpieczne, mroczne i tajemnicze. Nagle obrócił głowę w kierunku Stormwind. Widział tylko daleko jakieś rzadkie światła. To musiało być właśnie to miasto. Począł nucić z cicha w swoim ojczystym języku pieśni o dalekich i niebezpiecznych krajach, o potężnych królach i o dalekich wyprawach. Dopiero po tym zaczął myśleć o podróży:
- Jeśli kapitan zbudzi się, za pewno ruszymy nie zwlekając. Dobrze, że zjadłem już jako takie śniadanie. Tym razem już nie ma ludzi, którzy wsadziliby mnie na koń więc sam się będę tam musiał dostać. Bo, kto niby mi pomoże. Ten elf? Nie. Trzeba wymyślić coś co mi pomoże. - tu rozglądną się dookoła ponieważ zaczynało świtać - Jutro zapytam dowódcę czy mogę jechać ze strzelcem. Stary, tajemniczy dziad. Najbardziej mi odpowiada z nich wszystkich.
Nagle wpadł na świetny pomysł "drabina". Pobiegł pod kłodę, którą ściął wczoraj i odrąbał z niej kilka kawałków. Zaniósł to na swoje legowisko i za pomocą liny stworzył drabinę. Zamocował ją przy koniu Łamacza zaklęć i wrócił na swoje legowisko.
Wtedy to wyszła pani kapitan. Dała Gorbatowi dziwny znak i rozpoczęła pobudką. Krasnolud śmiał się po raz pierwszy od początku wyprawy.
-Mają za swoje! - myślał. Gdy tamta ogłosiła komunikat, Gorbat wziął swoje rzeczy, wdrapał się po drabinie na konia, na którym już jechał i założył drabinę na swoje szerokie plecy. Czekał na wyjazd.
-Ciekaw jestem, czy tak będzie wyglądała cała nasza wyprawa - myślał...
 
Shadow man jest offline  
Stary 29-11-2009, 15:49   #32
 
Tamaki's Avatar
 
Reputacja: 1 Tamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znany
Okrutny hałas zaburzył niespodziewanie spokojny choć niegłęboki sen kapłanki. Zdezorientowana otworzyła zaspane oczy podnosząc się nieporadnie. Mając jeszcze mętlik w głowie rozejrzała się bacznie po wszystkich oraz skaczącej radośnie tu i ówdzie pani kapitan w czarnej koszuli, z patelnią w ręku. „Cóż za komiczne przedstawienie, czysta groteska.” Całkiem już rozbudzona posiliła się tym co zabrała ze sobą. Odetchnęła głęboko rześkim, porannym powietrzem, mrużąc oczy z powodu słońca, które już zdążyło wychylić się znad widnokręgu. Kochała takie właśnie, rozkoszne poranki (nie licząc brutalnego przebudzenia tak wczesną porą). W miarę szybko uwinęła się z posiłkiem, w końcu dane im było jedynie pięć minut na przygotowanie się do dalszej podróży. Jedynie Gorbat był gotowy przed całą resztą. „Co za szczęściarz, że ominęła go ta ‘wyrafinowana’ choć nad wyraz skuteczna pobudka Vanessy”. Elfka ugasiła jeszcze dokładnie rozpalone poprzedniego wieczoru ognisko, teraz tlące się i dogasające, przysypując je starannie ziemią. Po wykonaniu wszystkich tych czynności była pewna, że gotowa jest aby wyruszyć wraz z innymi w drogę. Wsiadła na swojego konia, z kwitnącym choć niezauważalnym uśmiechem na ustach oraz nadzieją na to, że ten dzień zakończy się dla nich pomyślnie.
 
Tamaki jest offline  
Stary 30-11-2009, 22:11   #33
 
Yuriko's Avatar
 
Reputacja: 1 Yuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znany
Telestre obudził huk, którym pani kapitan uraczyła obóz. „Zabije! Normalnie zabije następnym razem! Dziwię się, że żaden z moich towarzyszy tego nie zrobił…” pomyślała, po czym leniwie wstała.
Sprawdziła koniu kopyta, osiodłała go i tak minęło jej 5 min. przeznaczonych na jedzenie. „Czy nie mogła zrobić pobudki 30 minut wcześniej?! Zawsze wiedziałam, że ludzie są nienormalni, ale nie wiedziałam, że szaleni!” W ostatnich sekundach ubrała granatowy płaszcz, który miała w jukach i wyciągnęła jedzenie oraz grzebień.
Siedząc już na koniu zjadła podpłomyki, które o dziwo kupiła w karczmie i zaczęła się czesać. Starannie rozczesywała swoje długie czarne włosy, po czym uwiązała je przy karku. „Ta kobieta nie ma w ogóle szacunku! Gdzie ona się wychowała!? W rynsztoku?!” w myślach zaczęła się nakręcać.
Jej złość została również przelana na Liadrin, która była najbliżej niej. „I co głód cię nie mierzi wredna suko? No dalej rozszarp któregoś z nas! Zacznij czerpać moc! Czemu nie?! Prędzej czy później i tak cię najdzie a wtedy Vanessa pożałuje chwili, w której cię z nami zabrała.” Już miała zacząć komentować elfa, gdy stwierdziła, że jest żałosna.
Najlepszym sposobem na zepsucie humoru z rana jest pobudka kapitana!” podsumowała poranek.
 
__________________
"Dziewięciu mężczyzn na dziesięć woli kobiety z dużymi piersiami, a ten dziesiąty woli tamtych dziewięciu."
Yuriko jest offline  
Stary 02-12-2009, 21:33   #34
 
Locien0's Avatar
 
Reputacja: 1 Locien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znany
Feanael obudził się koło 4 nad ranem. Na oglądnięcie pobliskiego otoczenia, poświęcił jedynie ukradkowe spojrzenie, rozumiejąc że wszyscy wciąż śpią Przez chwilę nasłuchiwał pobliskiego otoczenia, lecz gdy upewnił się że w około nie dzieje się nic ciekawego. Nie mając nic do roboty, wciąż leżąc rozpoczął codzienną medytację, próbując zelżyć uczucie nieustającego głodu jego rasy. Skończył zaraz przed pobudką krasnoluda, nie zważając na niego samego, utrzymując się w jak gdyby śnie, lecz będąc wciąż czujnym. Sygnałem który go obudził, były czyjeś kroki- gdy otworzył oczy, zauważył Vanesse wraz z jej "instrumentami", rozumiejąc jej zamiary, przygotował się na głośnie dźwięki, spokojnie wstając ze swojego prowizorycznego łóżka. Słysząc że ma jedynie 5 minut, wziął do ręki kawałek suszonego mięsa, wziął potężny łyk wody i wsiadł na konia, czekając na krasnoluda. "No... miejmy nadzieje że twoja "nocna eskapada" była owocna i w końcu coś zacznie się dziać- już dawno nie poczułem na sobie ciepłego dotyku czyjejś krwi, HA! Zobaczmy na co stać ciebie i naszych kompanów!" Myślał sobie, będąc w niezwykle jak na niego dobrym humorze.
 
__________________
Osoby używające więcej niż trzech wykrzykników lub pytajników to osoby z zaburzeniami własnej osobowości. Terry Pratchett
Locien0 jest offline  
Stary 07-12-2009, 14:25   #35
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Gdy ruszyli wkońcu z obozowiska wjechali w tereny podmokłe. Komary i muszki sięgały tutaj rozmiarów gołębi , a żaby i węże występowały niemalże w każdej miejscowości. Tak , Mokradła Smutku były znane z tego. Ścieżka jaką prowadziła ich Vanessa była także zaniedbana. Widać było tutaj kopyta i odciski różnych kończyn potworów bądź koni. Potwory to teoretycznie najlżej co mogło ich spotkać. Ciemności które spoczywały na dnie bagien które widać było w około były najmroczniejsze na tym terenie. Dusze istot na zawsze uwięzione pod taflą bagnistej papki. Ogólnie na terenie rosły drzewa które były lekko ciemno zielone , przypominały zgniłe. Także trawa która porastała w tych terenach , nie wyglądała na najzdrowszą. Wszystko wyglądało tutaj na jakieś takie splugawione. Mimo iż jechali od dobrej godziny nic się nie działo. Aż w końcu zza drzew ukazał się dom. Dom dosyć wielki , na skraju terenu w którym nie było drzew. Otoczony był jednak roślinnością , ciężko było wypatrzyć czy coś się nigdzie nie kryje. Gdy podjechali do domu , Vanessa zeskoczyła z konia.
- Spokojnie , ja to załatwię.
powiedziała. Wyjęła z kieszeni konia zwój papieru. Na papierze widać było pieczęć królewska.
Podeszła do drzwi i 3 razy mocno uderzyła ręką. Cały dom wydawał się drżeć podczas uderzeń.
Nagle drzwi się otworzyły. Stał w nich człowiek z pogrzebaczem który upuścił po sekundzie.
- Czy to pan Sathirir?
zapytała Vanessa
- Sathir... a wy to kto?! - prawie krzyknął czarnoksiężnik
- Elita Królewska - Odparła. - Jesteśmy tu by zaproponować Ci współpracę. Cieszę się że zaprosiłeś nas na mały poczęstunek.
Odparła i wepchnęła się do jego domu , machając ręką do towarzyszy żeby szli z nią.
Sathir zdumiał się jeszcze bardziej bezczelnością kobiety i spytał tylko:
- A po co Elita Królewska, składająca sie ze wszystkich prawie ras Przymierza, zniżyła sie do poziomu zwykłego pustelnika? W dodatku Elita Królewska ta składa sie z jakichś niewyszkolonych dziwaków?
Kobieta usiadła robiąc miejsce towarzyszom. Zajęli sofe.
- Proszę przeczytać. - Położyła na stole zwój
Sathir wziął zwój w ręcę i zaczyna czytać. Po chwili oddaje zwój kobiecie.
- A... co ja będę z tego miał? - spytał Sathir patrząc na nią spode łba
- No ten...- zamyśliła się - Po pierwsze będziesz sojusznikiem przymierza , a po drugie nadadzą Ci Twoje ziemie prawnie.
Odparła
- No to nie byłby zły układ, gdyby nie to, że ja nie potrzebuję żadnych prawnych przydzieleń MOJEJ ziemi, ale powiedzmy, że się zgodzę. No więc na czym miałaby polegać ta misja? - spytał oglądając resztę drużyny
- No własnie...- powiedziała - Bedziemy potrzebować Cie , abyś pomógł nam "skontaktować się z wilkołakami. Wiemy że prowadziłeś badania na ten temat i że wiesz jak to zrobić. Mam antidotum które podasz im jak uważasz. - Odparła
- I Ty uważasz moja droga, że one tak dadza sobie podać antidotum od tak? Myślisz, że co...? Nawet siła, do samego przytrzymania wilkołaka trzeba ze 3 rosłych mężczyzn. Wilkołaki to nieokrzesane stworzenia, a z TĄ grupa nie sadze by misja sie powiodla. - opowiadał Sathir
- To juz Twoja rola by to podziałało. My zajmiemy się tym by sie nie ruszali. Umowa stoi? - Wyciągneła ręke do niego
- Ale te śmiecie mają wykonywać moje rozkazy. Oczywiście pod Twoją nieobecność lub gdy spotkamy wilkołaki - szepnął do ucha kobiecie.
Vanessa spojrzała na maga. Nagle...
BUM. Przez okno wleciała strzała która rozbiła szybę. Strzała płonęła i wbiła się w ściane robiąc dym.
- HORDA! SZYBKO BARYKADOWAĆ! ZGASIĆ STRZAŁĘ!
krzyknęła Vanessa. Zerwała się i z całym impetem zamknęła drzwi. Zostawili konie na zewnątrz. Kolejne 2 strzały wleciały przez okno. Vanessa stanęła przy oknie. Rozglądała się.
- Troll łucznik. 3 Orków wojowników.
mówiła towarzyszom. Nagle drzwi pękły. W nich stanął demon , który przypominał zbeszczeszczonego umięśnionego człowieka z wielką siekierą.
- Cholera! Felguard! Jest tam jeszcze czarnoksięznik!
Wydarła się. Czuć było zimno napływające z atmosfery.
- Mag! Walczyć! Nie dać się zabić!
zdążyła jedynie krzyknął.
Zaczynała się walka. Felguard ruszył do akcji , za nim do domu wpadło 3 orków. Mieli zaplecze. Zaplecze , które trzeba było wyeliminować...

Felguard:
 

Ostatnio edytowane przez BoYos : 07-12-2009 o 16:18.
BoYos jest offline  
Stary 07-12-2009, 16:28   #36
 
Shadow man's Avatar
 
Reputacja: 1 Shadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znanyShadow man wkrótce będzie znany
Gdy weszli do mieszkania Sathirira Gorbat od razu wiedział, że to nie koleś jego typu.
-Czarnoksiężnik... - mruknął pogardliwie.
Mierzył maga swoim wzrokiem. Krasnolud był od niego niższy o trzy i pół głowy.
Nie lubił ludzi tego typu, ale wolał ich od elfów...
-Elfy to pedały<baz obrazy dla graczy> - myślał. Nie skupiał się w ogóle na rozmawiających. Rozmyślał o podróży. "Tej nocy nie zmrużę oka. Prześpię się jutro na koniu. Wyczuwam w powietrzu bliskość niebezpieczeństwa. Orkowie mogą być w pobliżu..." Jeśli można wierzyć pogłoską, orkowie zapuszczają się coraz głębiej w kontynent przymierza. Z nudów zaczął głaskać ostrze toporka. Miał wielką ochotę naznaczyć toporkiem Vanessę... Nie wiedział dlaczego. Czuł jednak, że nie wytrzyma kolejnego dnia tak nudnego. Nagle usłyszał z ust Czarnoksiężnika "W dodatku Elita Królewska ta składa sie z jakichś niewyszkolonych dziwaków"
-sam, ku@wa jesteś niewyszkolonym dziwakiem dupku! - wrzasnął - Jeśli nie przeprosisz to yyy... nie wiem jaka była by odpowiednia kara dla ciebie. Po prostu skroję ci twoje włochate dupsko moim toporem!
Sam nie wiedział co go napadło. Może to przez to, że już dwa dni podróżuje w towarzystwie wieśniaków, którzy broni w ręku by nie utrzymali.
Widząc, że tamten go zignorował nie kontynuował wyzywania.
-Jeszcze się policzymy, skurwielu... - pomyślał. Już sięgał do topora ignorując nawoływania Vanessy, która krzyczała o jakiś potworach. Nagle poczuł znajomy smród...
-Orki!!! - krzyknął z radości - masz farta głupcze - rzekł nieco ciszej w kierunku maga.

Wyciągną topór, przebiegł bardzo szybko koło demona i zaszarżował na jednego z zielono-skórych.
-Giń, stary skurwielu! - wrzasnął zadając potęrzny cios w nogi pierwszego orka.
Gdy tamten już leżał na ziemi krasnal powiedział:
-Teraz się zabawimy... - począł masakrować cielsko bestii swoim starym toporkiem. Gdy usłyszał, że bestia wydaje jakieś odgłosy krzyknął jeszcze raz - Mało ci jeszcze?! To masz - i rozwalił mu łeb...
-Nareszcie jakaś bójka...
Walcząc tak nie widział co robią jego towarzysze...
 
Shadow man jest offline  
Stary 07-12-2009, 18:38   #37
 
z00m's Avatar
 
Reputacja: 1 z00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znanyz00m wkrótce będzie znany
Przez całą podróż jechał nawet (o dziwo) w dobrym humorze. Mimo ostrego pragnienia i głodu nie narzekał i spokojnie jechał w milczeniu. Ucieszył się więc, gdy ujrzał w oddali dom (a wzrok miał bystry), a jeszcze bardziej uradował go fakt, iż właśnie mieli się do niego udać.
Tym razem strzelec nie wszedł na końcu. W środku panował prawie całkowity mrok, nie licząc słabego światła z okna. Usiadł na jakimś stołku i wyciągnął swoje rewolwery i przewracał sobie w rękach. O mało co nie zasnął, jednak wyczuł jakiś smród w powietrzu... Nie było to mu nic dotychczas znane, nie pamiętał co to... Gdy już sobie przypomniał co może być powodem tego smrodu, było już za późno. Drzwi gwałtownie zostały wyważone i zaraz potem stanął w nich demon.
Razill gwałtownie wstał. Miał już w dłoniach przeładowane spluwy, zakręcił je tylko i wypuścił całą serie strzałów (z samopowtarzalnych pistoletów). Demon dostał co najmniej 5 strzałów w łeb, nie licząc jeszcze innych ran. Musiał paść. Gdy felguard się przewrócił do pomieszczenia wparowali orkowie. Razill się tego nie spodziewał, musiał przeładować broń, więc odsunął się trochę zostawiając miejsce do popisu innym.
 
__________________
Some things will never change
2pac
z00m jest offline  
Stary 07-12-2009, 23:29   #38
 
Yuriko's Avatar
 
Reputacja: 1 Yuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znanyYuriko wkrótce będzie znany
Telestra od początku dnia miała zły humor. Jedyną rzeczą, jakiej pragnęła była ciepła kąpiel. Gdy dojechali do domku, wkurzyła się. „Taka obskurna chata! A ty idiotko o kąpieli marzyłaś….”. Podążyła za Vanessą. Zajęła wygodne miejsce na środku sofy czekając na rozkazy. Słyszała obraźliwe słowa maga… obiecała sobie w duchu, że da mu powód, aby je odkręcił, jak również, że podziękuje krasnoludowi za wybuch emocjonalny.
Gdy usłyszała i zobaczyła strzałę instynktownie schowała się za sofą. Czekała na rozwój wydarzeń. Do chaty wkroczył Felguard szybko dostał kilka pocisków od strzelca. „Ładnie… mamy tam czarnoksiężnika…”.
Wśród swądu spalonego drewna do chaty przedostały się nowe siły wroga. Tym razem były to Orki. „To tak na dokładkę… śmierdzisz to teraz poprzytulaj się do zielonych glutów..” Zdążyła jeszcze pomyśleć przed berserkiem, w jaki wpadł krasnolud… Telestra postanowiła skorzystać z zamieszania, jakie wywołał wśród przeciwników. Gdy karzeł rozprawiał się z jednym z orków skoczyła od tyłu na drugiego. Wbiła się palcami w jego oczy i ciężarem ciała odchyliła głowę przeciwnika do tyłu. Sztyletem poderznęła gardło. Odskoczyła. Wielkie śmierdzące cielsko osunęło się na kolana i padło koło trupa drugiego orka.
- No Gorbat, teraz to cię nawet polubiłam!- krzyknęła, ale nie była pewna czy wśród tego szumu krasnolud cokolwiek usłyszał.
Postanowiła usunąć się w cień. Poszukała okna, przez które mogłaby się wydostać i zaczaić na nowego wroga. Gdy znalazła się poza domem, dokładnie przypatrywała się z ukrycia na poczynania swoich towarzyszy…
 
__________________
"Dziewięciu mężczyzn na dziesięć woli kobiety z dużymi piersiami, a ten dziesiąty woli tamtych dziewięciu."

Ostatnio edytowane przez Yuriko : 07-12-2009 o 23:32.
Yuriko jest offline  
Stary 09-12-2009, 20:31   #39
 
Tamaki's Avatar
 
Reputacja: 1 Tamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znanyTamaki wkrótce będzie znany
Liadrin będąc już wraz z innymi u Sathira wyczekiwała tylko dalszego rozwoju wydarzeń. Nie spodziewała się jednak, że jej życzenie zostanie spełnione tak dobitnie. Gdy przez okno wpadła płonąca strzała, jej beztroska momentalnie przerodziła się w gotowość. Wiedziała, że w tej chwili jej myśli powinny być konkretne i klarowne, aby nie popełniła żadnego błędu. Dwa orki dogorywały już z rąk Gorbata i Telestry, demonem natomiast zajął się Razill. Obserwowała uważnie każdy ruch towarzyszy oraz wrogów, jednocześnie koncentrując się na ostatnim wojowniku znajdującym się w pomieszczeniu. Stanęła zdecydowanie przed idącym prosto na nią orkiem po czym skupiając myśli rzuciła na niego klątwę, zawładając jego umysłem. W jednej chwili nieszczęsny przeciwnik zatrzymał się, łapiąc się za głowę i wyjąc żałośnie. Miotał się przez chwilę, aby po niespełna kilku sekundach paść na kolana. Kapłanka wyciągnęła lekko ręce, by pozbawić go sił witalnych. Zaraz potem leżał martwy na podłodze. „Lepiej nie wychodzić teraz na zewnątrz” – pomyślała. „Nie wiadomo, co może tam na nas czekać”. Była pewna, że trzy orki i demon nie są ich jedynymi wrogami, z którymi musieli się dziś zmierzyć. Wyczuwała w powietrzu o wiele większe niebezpieczeństwo. Czuła się też odpowiedzialna za życie towarzyszy. Bądź co bądź ona jedyna posiadała zdolność wskrzeszania innych. Postanowiła więc zostać na miejscu, będąc cały czas czujną. Była pewna, że kolejne zagrożenie zbliża się nieubłaganie.
 

Ostatnio edytowane przez Tamaki : 09-12-2009 o 20:34.
Tamaki jest offline  
Stary 09-12-2009, 21:32   #40
 
Qzniar's Avatar
 
Reputacja: 1 Qzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znanyQzniar wkrótce będzie znany
Felguard wpadł do pokoju rozwalając drzwi, chwilę później jakiś opętaniec strzelał do niego z zabawek. Co prawda siła z jaką kule uderzyły demona była duża i upadł, jednak nie przebiły one się przez jego potężne opancerzenie.
- No żesz w dupę! Prawie nówka sztuka drzwi! - krzyknął Sathir
Wkurzony wbiegł na wieżę, żeby zobaczyć jak dokładnie wygląda sytuacja. Z góry widać było walkę jednego orka z krasnalem , poderżniętego wojownika. Nic więcej na razie nie rzucało się w oczy. Sathir zaczął szukać wrogiego czarnoksiężnika, o którym mówiła Vanessa, lecz nigdzie go nie mógł znaleźć. Zaczął więc przygotowywać atak. Jego celem był ork, znajdujący się między dwoma innymi orkami. Po chwili w tamtą stronę poleciał ciemny pocisk, pocisk cienia. Sathir nie zobaczył jednak wyniku ataku, gdyż od razu po puszczeniu "strzały" zszedł na dół do reszty. Widząc, że Felguard jeszcze leży, wyszedł na zewnątrz i schował się za ścianą po prawej stronie od drzwi i obserwował dalszy bieg wydarzeń.
 
Qzniar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172