Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-02-2011, 21:17   #131
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- Co tak długo? Powinni już być z powrotem.
- Może ci najemnicy sprawiają więcej kłopotów, niż myślałeś?
- Nie bądź, kurwa, taki mądry. Pewnie narzędzi nie wzięli i mieczami, kretyni, rąbią tę cholerną krypę. Wyślij kogoś do portu, niech zobaczy, co i jak. Może ci z Kompanii coś wiedzą, każ mu powęszyć koło ich budy.
- Tak jest.


***

Podobnie jak prawie cała grupa, ich szkuta wyszła z obu starć może nie w najlepszym stanie ale w całości. Pęknięta burta od staranowania drugiej barki i ciosu żagnicy nie były czymś, czym należałoby się martwić w najbliższym czasie. Grunt, że mogła płynąć. A napędzana żaglem i kilkoma wiosłami chyżo niosła ładunek, załogę i bandę najemników po Pontarze.

Za nimi zostały swobodnie dryfujące pozostałe dwa korabie. Na szkucie Kompanii wciąż znajdował się ładunek, którego piraci nie zdążyli przeładować na swoją łódź. Zdaje się, że i on przetrwał zawieruchę w miarę bez szwanku.
Co prawda na wodzie unosiło się obok trupów kilka skrzyń, ale większość nadal znajdowała się na pokładzie.

Trupy tymczasem znikały jeden po drugim. Rzeczne potwory miały dziś prawdziwą ucztę.
Zaś żagnicę, która zaatakowała najemników, spotkał chyba marny koniec, gdyż krótko po tym, jak zniknęła pod powierzchnią Pontaru, woda przez dobre kilkanaście minut kotłowała się wściekle. Gdy już się uspokoiła, coś wypłynęło na powierzchnię. Byli już jednak na tyle daleko, że nawet jeśli ktoś spojrzał, to nie potrafiłby powiedzieć, czy to kawałek trupa, fragment żagnicy, czy po prostu zmarszczka na wodzie.

***

Słońce minęło już zenit, gdy dopłynęli do miasta.
Zgodnie z sugestią Conora, której nikt się nie sprzeciwił, zawinęli do niewielkiej zatoczki tuż przed murami otaczającymi port novigradzki.
Wreszcie przyszedł czas na przesłuchanie do końca jeńca.
- Gdzie ten magazyn?
- W porcie.
- Gdzie, kurwa, w porcie!?
- Niedaleko Upadłej Gwiazdy
– wyjęczał zmaltretowany pirat.
Conor znał to miejsce, był to burdel półświatka, poza bandziorami nikogo tam nie wpuszczano. Problemem mogło być to, że „opiekował się” nim gang konkurencyjny do grupy Dziurawego Vita. Nie było co prawda między nimi otwartej wojny, ale lepiej, żeby człowieka Vita, jakim pośrednio był Conor, nie rozpoznano w okolicy. Komuś mógł jeszcze przyjść do głowy jakiś głupi pomysł.
- Ilu was tam jest?
- Niewielu, większość była na robocie. A szef…
- pirat zamilkł nagle, ale było za późno.
- Co szef? Gadaj, kurwa!
- Nieeaaargh!
- Jest tam wasz szef!?
- Nie wieeem, nie zabijajcieee mnieee
– wył pirat.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 24-02-2011, 23:42   #132
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Trzymajcie mnie kurwa, bo mu łeb na miejscu upierdolę! –

Wściekłość i żądza mordu Storma była perfekcyjna. Więzień mógł niemal zobaczyć swoje rozczłonowanie zwłoki w jego oczach.

- Kim jest twój jebany w dupę szef?! Jak wygląda?! Gadaj, kurwa, bo wywlekę ci sercę przez gardło i jeszcze bijące wpakuje ci do mordy, jeszcze zanim oni pokroją ci na plasterki! Gadaj, kurwa co z tym szefem, bo pożałujesz, że nie zostawiliśmy cię skorupiakom! –


Kilka chwil później, po zakończonym przesłuchaniu Conor rozmawiał już ze swymi kompanami. Spokojnie, by nie rzec, flegmatycznie przedstawiał im swój plan. Widać zmiany nastroju na potrzeby chwili przychodził mu szybko i z łatwością.

- Dobrze Panowie, i Pani oczywiście, czas na gwóźdź programu. Wszyscy jesteśmy zawodowcami, więc nie zbłaźnimy się, jak nie przymierzając prawiczki w burdelu, bo drugiego podejścia nie będzie. Kilka spraw na początek.

- Znam miejsce o którym mówi pirat i z łatwością nas tam zaprowadzę. Na tym jednak kończą się dobre wiadomości. Większość z was jest przyjezdna w Novigradzie, ale je siedzę w tym mieście i jego układach po uszy i ze względu na owe układach właśnie, lepiej będzie dla mnie i dla was cobym się za bardzo w tej dzielnicy w oczy nie rzucał. Normalnie zaproponowałbym żebyśmy się podzieli na kilka grupek, bo tak duża i barwna zbieranina jak my, zwraca na siebie uwagę, ale w naszej sytuacji nie będziemy się w to bawić. Postawimy na szybkość. Bez opierdalania się i zbędnych postojów przejdziemy przez miasto. Musimy błyskawicznie wejść i zrobić co swoje, nie dając miejscowym czasu na przemyślenia i reakcję. Jest nas więc i weźmy ich z zaskoczenia, więc sprawa nie powinna się zbytnio przeciągać. Do rzeczy.

Kojarzę tamten magazyny. Mają jedno duże wejście z przodu, takie, że wóz się przez nie zmieści i mniejsze drzwiczki z tyłu. Wejdziemy obydwom drogami na raz. Może wystawili jakąś straż, może nie, bo to zwraca uwagę, ale dla nas nic nie zmieni. I tak musimy zdjąć wszystkich. Głównym wejściem proponuje posłać ciężko zbrojnych, strzelcy będą mieli robotę z tyłu, bo tamtędy będą próbowali uciekać, jak zrobi się gorąco. Ja sam i może jeszcze jeden co sprawniejszy w łażeniu po dachach, wejdę górą. W dachu co prawda nie ma żadnych okien, czy czegoś takiego, ale to stare budynki. Z łatwością znajdę kilka desek do podważenia. Weźmiemy ich z kilku stron, to szybko pójdzie. Podzielić się rolami trzeba nam teraz, bo na miejscu nie będzie na to czasu, więc niech od razu każdy powie gdzie się widzi w czasie akcji. Ja się już określiłem, Panów krasnaludów widział bym zdecydowanie z przodu. Reszta proszę się samemu rozdysponować.

- Jeśli to ich kryjówka, to jest tam towar Kompani, zrabowany z ich poprzednich rajdów. To wystarczy za dowód naszych dobrych intencji, w razie jakby jakaś straż się przypętała, choć w te okolicy to wielce wątpliwe. Dlatego ostrożnie z ogniem. Nie możemy pozwolić żeby magazyn się sfajczył. Nie mówiąc już o tym, że Kompania powinna nam coś odpalić za znaleźne. Tamtych w miarę możliwości brać żywcem. Szczególnie szefa, jest najważniejszy, bo pewnie tylko on wie dla kogo tak naprawdę pracuje. W razie czego jednak, nie wahać się ubić a nawet jak jakaś płotka zwieje, to też niewielka strata, jeśli dostaniemy herszta w łapy.

- Jak będziemy szli przez miasto, to powinienem zdołać puścić słowo gdzie trzeba i może załatwię nam jakieś wsparcie. To jednak nic pewnego a i tak przybędzie jak już będzie po wszystkim, więc liczmy na siebie.

- No i jest jeszcze Pana sprawa, Panie wiedźmin. Piszesz się Pan na te robotę? To nie potwory co prawda, ale ubijać ich musu nie ma a i tamte skorupiaki na ich działalności się pewnie utuczyły. Pan jużeś ustawiony, bo Kompania zapłaci za ich usunięcie ale i tu Pańska pomoc by się przydała. To jak będzie?

- Tak ja sprawę widzę, jak żem o czymś nie zapomniał. Teraz wy radźcie co wasze, bo co kilka głów to nie jedna. Byle wartko, bo tamci się już pewnie niecierpliwią i musimy się pospieszyć.


Conor zakończył swoją przydługą nieco tyradę, czekając na reakcje reszty najemników. Słuchając co mają do powiedzenia, wyciągnął z torby dług podróżny płaszcz z kapturem. Trochę to co prawda naiwne i żywcem wyciągnięte z opowieści podrzędnych bajarzy, ale powinien zapewnić mu te odrobinę anonimowości, której będzie potrzebował przy podróży przez miasto. Szybkiej podróży, bo jak tylko zsiądą z barki miał zamiar narzucić szybkie tempo. Krasnaludy pewnie się zmachają, ale trzeba się poświęcić dla idei.
 
malahaj jest offline  
Stary 25-02-2011, 10:34   #133
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Marina przewróciła oczami.
- Czy ty nie rozumiesz, że nie znaczy nie? Mam ci to napisać… - przerwała uświadomiwszy sobie absurdalność takiej propozycji względem Berta. Wyszarpnęła rękę. – Nie zajmuję się kurestwem, a jeżeli nawet, to nic ci do tego - opiekuna nie potrzebuję.

Zbliżyła się do niego ponownie, przeciągnęła leniwie, a potem zajrzała mu w oczy – A pyta ci nie od ziółek stanęła, Słonko – powiedziała z kpiącym uśmiechem – ziółka tylko spowodowały, ze nie opadła tak szybko jak zwykle.

Rozejrzała się. Z tego , co mogła się zorientować, najemnicy zdołali przedostać się na ich barkę. Ponieważ większa część unikała – rozsądnie, zdaniem Mariny , w końcu nie po to mają Wiedźmina żeby siedział i polerował swój miecz – starcia, wyszli z potyczki bez większego szwanku. Krasnoludy oberwały po łbach, ale to nie powinno im to zaszkodzić - jak wiadomo ich czaszki są w stanie wytrzymać dużo mocniejsze uderzenia. W sumie nie do końca wiadomo dlaczego, skoro w środku nie było zbyt wiele do chronienia…
- Temu drugiemu można by zszyć ranę – pomyślała Marina – siadając wygodnie i wyciągając przed siebie nogi . Uznawała, że każdy ma prawo do pełnego decydowania o sobie, także o swoim zdrowiu. W skrócie – skoro byli przytomni, to mogli poprosić o pomoc. Skoro nie prosili – znaczy jej nie potrzebują.

- Dobrze Panowie, i Pani oczywiście, czas na gwóźdź programu. (…)
- Znam miejsce o którym mówi pirat i z łatwością nas tam zaprowadzę(…)
- Tak ja sprawę widzę, jak żem o czymś nie zapomniał. Teraz wy radźcie co wasze, bo co kilka głów to nie jedna. Byle wartko, bo tamci się już pewnie niecierpliwią i musimy się pospieszyć.


- Tak sobie myślę… - zaczęła powoli Marina i szybko dodała, jakby uprzedzając ewentualne komentarze – tak, tak, wiem że dziewki nie są od myślenie, tylko innych rzeczy, ale posłuchajcie mnie przez chwile.
Wstała, żeby było ją lepiej słyszeć i spojrzała na Connora.
- Jakie szczęście, że mamy pana, panie Storm, a pan przypadkiem zna miejsce, o którym mówi pirat. Doprawdy, cóż za niespodziewanie korzystny zbieg okoliczności. – przymrużyła oczy - Czy dobrze rozumiem: mamy dokonać szturmu na magazyn, który znamy wyłącznie z pana opowiadania?
- A co jeśli od wczoraj jest on obsadzony setka piratów, którzy tylko na nas czekają?
- Oczywiście
– uniosła do góry ugięte w łokciach ręce – nie podejrzewam pana o zdradę czy chęć wprowadzenia nas w pułapkę. Albo przejęcia naszej broni. Nie mam żadnych podstaw do takich podejrzeń. Uważam tylko, że szturmowanie budynku bez wcześniejszego rozeznania miejsca jest pchaniem się w kłopoty.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 25-02-2011, 11:39   #134
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Amavet słuchał spokojnie, bo nic innego w tej chwili nie mógł zrobić. Magazyn, Storm siedzący po uszy w łajnie Novigradzkiego półświatka i ta cała planowana w biegu akcja. Eilhart lubił brawurę, czasami miał wrażenie że właśnie dzięki niej większość jego zleceń kończyła się szczęśliwie. Ale nie w tym wypadku. I do tego wywód Mariny. Uśmiechnął się lekko, słysząc stwierdzenie że kobiety nie są do myślenia. Sam nie miał co do tego pewności, ale ta panna na pewno miał głowę na karku.

-Ja mogę sprawdzić co i jak.- rzucił swobodnie, poprawiając płaszcz na barku.- Nie można powiedzieć że jestem wielkim mistrzem złodziejskim, ale do takiej rozwalającej się chałupy powinienem się dostać nie spostrzeżony. Zna się tu ktoś jeszcze na cichej robocie?

Spojrzenie łowcy przemknęło po twarzach zgromadzonych, szukając chociażby cienia deklaracji że którekolwiek z nich chociaż trochę potrafi się skradać. Westchnął, czując że z tym może być mały problemik.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 25-02-2011, 15:23   #135
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Bert zmrużył oczy stając przed Mariną. Powoli podniósł rękę i pomachał palcem tuż przed jej nosem:
- Zważaj na słowa dziewko. Jestem miły i ty też bądź miła, bo inaczej pogadamy. Nie jestem jakimś szczylem, którego możesz sobie okręcić wokół palca pokazując cycki. Dałem Ci ofertę i to dobrą. Nie chcesz, to następnej nie będzie.
Powiedział patrząc na nią groźnie z góry.

Propozycja Conora od razu Brokelenowi przypadła do gustu, choć słowa Mariny ostudziły jego zapał.
- No to Amavet pójdzie przodem, a my jakiś czas za nim. Zobaczy co i jak i zda nam sprawę. Wtedy albo wchodzimy i robimy rozpierduchę, albo robimy w tył zwrot i nawiewamy. Nie podoba mi się za bardzo atakowanie od czoła, ale niech będzie. Pójdę w głównej grupie, bo łazić po dachach nie umiem.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 25-02-2011, 15:37   #136
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Podróż z powrotem minęła bez jakichkolwiek przeszkód, czy to piratów czy też wodnych potworów. Zawinęli do małej zatoczki, usadowionej tuż pod murami otaczającymi port. Zaraz za krzakami porastającymi brzeg Pontaru, biegła droga do miasta, a spomiędzy drzew wystawał czubek miejskiej bramy.

Przesłuchanie jedynego ocalałego pirata zostało przeprowadzone sprawnie i szybko. I udało się wydobyć z jeńca wiele przydatnych informacji. Na ich podstawie Conor przedstawił swój plan. Shimko przysłuchiwał się wywodom najemnika, który gadał jakby był co najmniej kapłanem głoszącym kazanie dla swoich zagubionych owieczek. Mniej więcej w połowie wywodu, Shimko ziewnął głośno, dając do zrozumienia, że Storm winien czym prędzej przejść do rzeczy.

Co do planu nie miał zastrzeżeń. W zasadzie było mu zupełnie obojętne, czy wejdzie do magazynu przodem czy też od tyłu. Podejrzeń dziewki nie podzielał. W takiej zbieraninie jak oni, było wielce prawdopodobnym, że znajdzie się ktoś, kto zna konkretny burdel i jego okolicę.

Potem odezwał się jednooki, proponując zwiad. Shimko wprawdzie umiał się nieco wspinać i znał się na unieszkodliwianiu pułapek, ale techniki cichego poruszania się i skradania, były mu zupełnie obce. W związku z tym, gdy Amavet popatrzył na niego, tylko przecząco pokręcił głową
 
xeper jest offline  
Stary 25-02-2011, 23:05   #137
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Albo się krasnoludowi zdawało albo ich łajba miała pokład porównywalnie twardy jak jego zakuty w hartowaną stal łeb. Niestety i jedno i drugie oberwało... Stateczek wyglądał na lekko zmaltretowany a jego czaszka pobolewała chwilami jakby w nią uderzał młot kowalski. Najgorsze, że jego hełm został uszkodzony. Jeden z rogów jest złamany a środek misy wgnieciony. Będzie trzeba go naprawić... Zrobiłby to sam, ale nie ma obecnie dostępu do warsztatu. Chwilami żałował, że nie jest w Mahakamie - całodobowy dostęp do warsztatu wuja i służący radą ojciec były niezapomniane. Żałował tylko chwilami - o wiele bardziej od tłuczenia młotem lubił siekać toporzyskiem bardziej ruchliwe niż kowadło mięso.

Do załadowania pozostałych na innych krypach pakunków i skrzyń użył swej siły, której zapewne każdy na pokładzie mógł mu pozazdrościć. Później płynąc przez niemal bagniste wody Pontaru krasnolud zastanawiał się nad rozstrzygnięciem całej sprawy z piratami. Ból głowy zaczął go już irytować i w pewnej chwili chciał się zwrócić do jedynej na pokładzie kobiety o pomoc - niestety wrodzona ignorancja i brak koniecznej potrzeby pomocy zmusiły go do trzymania gęby na kłódkę.

Będąc w porcie dowiedzieli się, że piraci wraz z swym dowódcą zatrzymali się w porcie. Jeszcze jeden z nich zna dokładne położenie tego miejsca. Wysłuchując jego przydługawego pieprzenia Ragnar zdecydował jedno - będzie siekał piratów jak wlezie wskakując jako jeden z pierwszych przez przednie wejście. Oby tylko było ich więcej niż jego kompanów, bo znowu zetnie jednego i będzie po wszystkim...
 
Lechu jest offline  
Stary 25-02-2011, 23:53   #138
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- No Panno Crest, widzę, że mamy w Pani osobie nie lada umysł! - zakpił Storm - Ma Pani całkowitą rację. To nie może być przypadek, że ktoś taki jak ja, kto żyje w tym cuchnącym mieście od dawna, zna jego każdy kąt. To nie może być przypadek, że Nivilgardzka Kompania zatrudniła do tej roboty Nivilgardczyka. Spisek! Tu musi być spisek, Panno Crest! Na pewnego mając do dyspozycji półsetki piratów, zastawiam na was te perfidną i z góry zaplanowaną zasadzkę, żeby ograbić was z broni. W tym samym celu najpierw pozwoliłem zabić półsetki innych mych wspólników. Wszak dla uzbrojenia małej armii czekającej w zasadzce w owym magazynie, muszę potrzebować jej bez liku i każda okazja jest dobra, nieprawdaż? – Conro bezczelnie sparodiował gest rozłożonych rąk, którym przed chwilą uraczyła go dziewczyna. - Przyłapała mnie Pani! –

Storm przez chwile uśmiechał się kpiąco, po czym dokończył juz normalnym tonem.

- Jestem najemnikiem, jak my wszyscy i zależy mi na złocie. Na prawdziwym złocie a nie na tych popłuczynach, którymi raczy nas Kompania za pilnowanie łodzi. Tu mamy okazje je zarobić i przy okazji ustawić się na jakiś czas, bo Kompania sprawdzonym ludziom płaci dużo lepiej. Gdyby piratów było pół setki, te ten idiota by o tym wiedział, bo wypłynął jeszcze przed nami. Gdyby piraci mieli do dyspozycji taką liczbę ludzi, musieli by też mieć małą flotylle, do ich przewożenia po rzecze i zniszczyli by Kopanie w ciągu tygodnia. Widziałaś ją gdzieś Panno Crest?

- Mówisz, że to ryzykowne? Cóż, w tym jednym masz rację. To ryzykowne. Tylko, że złoto jest z ryzyka. Z siedzenia da dupie, to żyją tylko Królowie. I Królewny. Tak więc, jeśli nie jest Pani jedną z nich, to jak chce Pani zarobić, to trzeba własną dupę, że tak powiem, postawić na szali. O ile okazje nie przejdzie nam koło nosa, bo nasi milusińscy się zwyczajnie zwiną. –


Conor mówił w miarę normalnie i za nic świecie nie przyznał by nawet sam przed sobą, że dziewucha go zirytowała. Nie tym, że podejrzewa go o zdradę, bo to wszak normalne wśród najemników. To raczej kwestia tego, że posądza go o taki idiotyzm, jak uszycie intrygi nićmi tak grubymi, jak kotwiczny łańcuch.

Do rozmowy włączyli się też pozostali. Storm wysłuchał Amaveta i Berta i dorzucił swoje trzy grosze.

- Znam się trochę na, jak to ująłeś, cichej robocie, choć ewentualne otwieranie zamków pozostawiam Tobie. Tym niemniej mogę dotrzymać ci towarzystwa w tym zwiadzie. Bert ma rację, sprawdzimy co i jak i damy znak reszcie. Byle nie zajęło nam to za długo, bo jak damy miejscowym zbyt dużo czasu na myślenie, to w końcu wpadną na to, że coś się kroi. Tego zaś wolelibyśmy uniknąć, bo w najlepszym razie Chudy Fo, bo to jego teren, zechce sam odwalić robotę i zgarnąć kasę, w najgorszy, wie o wszystkim i współpracuje z piratami i jego też będziemy mieli na głowie. –
 
malahaj jest offline  
Stary 26-02-2011, 10:16   #139
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Wiedźmin nie bawił się w uprzejmości i dyplomację tylko walnął prosto z mostu.

- Słuchaj Conor. Przede wszystkim nie mów do mnie per "Panie Wiedźmin" wystarczy Draug jeśli łaska. Druga sprawa, że jestem z wami z własnego wyboru i nie zamierzam się zasłaniać kodeksem - przynajmniej w tej chwili. Jesteśmy razem i możecie na mnie liczyć. A trzecia sprawa. - Tu wiedźmin skinął lekko głową w kierynku dziewczyny - Marina ma rację. Rozpoznanie to podstawa. Może się rzeczywiście zdarzyć, że czeka tam na nas dziesięciokrotna przewaga liczebna piratów. Może - nie musi. Powiedzmy nawet, że mając wiedźmina po swojej stronie ta przewaga znacznie by zmalała, ale nadal była by przewaga.

Zamilkł na chwilę i przesunął wzrokiem po twarzach zebranych. Odniósł wrażenie, że przynajmniej część z nich się z nim zgadza, a reszta przynajmniej słucha uważnie. Draug kontynuował.

- Wszyscy mamy rację. Podstawa to szybkie działanie, bo to doda nam element zaskoczenia, ale nie możemy próbować uderzyć w ciemno. Jestem za szybkim zwiadem i jeśli będzie pomyślny za dokończeniem sprawy metodą - nazwijmy to - szybkiego cięcia. Tak czy inaczej możecie liczyć na mój udział.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 26-02-2011, 12:30   #140
 
Nadiana's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemu
Powrót do portu Veemer przyjął z ulgą. Nie nadawał się na marynarza, zwłaszcza jak dookoła pływało tyle paskudztw. Sam ich widok go mierził i dlatego spojrzeniem cały czas wodził po piracie niby go pilnując, a tak naprawdę unikając spojrzenia na potwora. No czasami wzrok mu poszybował na tyłek dzioułchy, który, mimo, że zbyt kościsty nadal był przyjemniejszy niż żagnica, czy zakazane mordy wokół.

Kiedy wylądowali w porcie nie mógł już jednak gapić się na zadek, a na cycki nie wypadało, (chociaż część to bezczelnie robiła). Z wewnętrznym westchnieniem Cedric podniósł wzrok i patrzył na zabierających głos (dobra, mutanta pominął, ale to tylko dlatego, że nie wiele ładniejszy był od tego przerośniętego kraba).
- Ja też coś tam kiedyś się skradałem, ale daleko mi do mistrza. Za to nieźle umiem utrzymywać równowagę, dlatego mogę wziąć na siebie dach.
Zaczął żałować tych słów, gdy tylko opuściły jego usta.
Kurwa! Co go podkusiło by się zgłosić?! Musiał w łeb oberwać i nawet tego nie zauważyć. Kretyn jeden, idiota. Teraz wszyscy patrzą na niego i nawet nie ma jak wycofać tych słów. Cholera…, ale przynajmniej będzie powód by zawołać o podwyżkę. Jeżeli tylko przeżyje
 
Nadiana jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172