Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-04-2012, 18:16   #261
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Jednego jednak mroczny elf nie przewidział. Mianowicie tego, jak bardzo mag się go boi. Nie myślał, że będzie próbował się go pozbyć nawet za cenę załogi, która miała go zabrać z tej wyspy. Teraz trzeba będzie wziąć na to poprawkę. To jest jak sam się pozbiera po oberwaniu to cholerną błyskawicą. Nie było to jednak zbyt łatwe tym bardziej przez krążącą w dalszym ciągu truciznę. Było to jednak możliwe dzięki małej pomocy Wilczycy.. Póki jeszcze było to możliwe..
Dirith pozbierał się kiedy było to możliwe. W tym czasie Kiti wzięła się za realizację dalszej części planu. Co prawda on planowa wpierw spróbować przemówić do zastraszonej mało przyjemnymi zwłokami załogi. Można było też od razu przejść do dalszego zastraszania i duszenia. Ale to nic straconego bo i tak czy siak pewnie do podpalania wszystko by się sprowadziło. Czas więc przejść do następnej części planu. Nie wprawiało to jednak w dobry humor, choć bardziej go wkurzała błyskawica przez którą stracił na chwilę stracił przytomność i niemożność podjęcia bardziej bezpośredniego działania. Takowe jednak zamierzał mimo wszystko podjąć. Wstał więc i podszedł do włazu. Ulatniał się z niego dym, co nie było zbyt dobre.
- Co jest Silversting? Nie tego sie spodziewałeś?! - zaryczał gniewnie do środka, jednocześnie starając się mówić jak najszybciej. - No to ci teraz powiem czego możesz sie spodziewać.. a mianowicie spalenia żywcem jeśli zaraz nie wyleziesz i sie nie poddasz. To samo z resztą załogi, którą już widze zacząłeś wybijać... - zaśmiał się dość zimnym tonem, przymykając jednocześnie właz aby ograniczyć ilość dymu jaki ulatniał się z łodzi.
- Tak, tak frajerzy, macie teraz trzy możliwości.. - zwrócił się tym razem do załogi, która powinna już nieco panikować i nastawiać się przeciwko magowi. - Pierwsza, spróbować wyjść i skończyć jak wasz kolega.. druga, zostać w najlepszym wypadku spalonym żywcem.. a trzecia i dla was najlepsza, to dostarczenie Silverstinga żywego.. chyba, że wolicie być zabici przez nieudolne próby trafienia mnie tymi festynowymi sztuczkami, albo usmażeni przeze mnie, bo czasu macie coraz mniej... - zakończył kolejnym wściekłym warknięciem połączonym z gwałtownym domknięciem włazu.
Teraz pozostała najgorsza i najmniej ulubiona przez tygrysołaka część każdego pasywnego planu. Czekanie. A właściwie nasłuchiwanie tego co się dzieje w łodzi i czekanie na reakcję załogi albo kolejne desperackie posunięcie maga. Do tego jeszcze trzeba było przypilnować samego włazu, żeby załoga łodzi nie spróbowała go zamknąć do końca i zabarykadować się w łodzi. Dlatego minimalnie go uchylił, żeby zapobiec takiemu obrotu spraw a jednocześnie nie pozwolić ulotnić się zbyt dużej ilości dymu. I tak wystarczająco ulotniło się go przez jego paplaninę. Tym razem cały czas zamierzał być czujny, choć gdyby mag próbował zaatakować po raz kolejny nie miałby dużych szans na unik.
- Szlag, przydałoby się powiadomić Zaklinacza o tej łajbie, może by podesłał paru ludzi z jakąś oliwą bo ziółka zbyt długo palić się chyba nie będą.. - wtrącił pod nosem, jednak samemu nie zamierzał po niego pobiec. po powrocie mógłby być zbyt mocno zmęczony aby zrobić cokolwiek więcej. Do tego ktoś musiałby na prawdę porządnie przypilnować łodzi. Wilka też raczej nie zamierzał jednak posłać. Jak się właśnie okazało wsparcie magi leczniczej było teraz mimo wszystko mocno potrzebne. Dlatego warknął wściekle jeszcze kilka przekleństw po drowiemu i czekał. Albo na kolejną błyskawicę albo na poddanie się Silverstinga lub, co bardziej prawdopodobne, na moment w którym będzie potrzebna większa ilość ziółek lub jednak pomoc ze strony zaklinacza.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 01-05-2012, 13:04   #262
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Wasza sytuacja jak i sytuacja maga oraz jego załogi była w podobnym stopniu beznadziejna. Gra toczyła się tylko o to, kto pierwszy wymięknie.

Dirith pod wpływem trucizny, uwędzony prądem, pod opieką kleryka trzymał się jeszcze całkiem nieźle. Silversting pojmawszy go nie przewidział, że za drowim zabójcą wstawi się ktokolwiek, a tym bardziej kleryk... Kto by przewidział coś tak abstrakcyjnego? Prąd miał porazić cel śmiertelnie, miał umożliwić załodze bezpieczne opuszczenie łodzi. Tymczasem Dirith przeżył, a załoga konserwy nie chciała pogodzić się z faktem, iż śmierć kilku z nich poszła zupełnie na marne. We wnętrzu lodzi doszło do małego buntu. Dławiący dym z ziółek nie poprawił nastrojów. We wnętrzu łodzi kotłowało się, zapanowała histeria i istny szał.
- Co jest Silversting? Nie tego sie spodziewałeś?!
Jeszcze zanim drow wygłosił dalsza część przemowy, przemytnicy zrozumieli, iż nie napadła ich konkurencja. Napadł ich zabójca poszukujący Silverstinga.
- Won!!! – któryś z prostych, szarych oprychów, szarpał maga za szmaty w kierunku włazu. – Oni chcą ciebie, won!!! Nie dam się spalić żywcem za twoje porachunki!!!
- Opanuj się idioto, oni zabiją nas wszystkich!
- O, naprawdę?! Przed chwilą omal nie wysadziłeś nas w powietrze, draniu!!! Strzelił sobie magiczna osłonę a przez nas prąd przepuścił!...
- Gdyby tamci stali bliżej...
- Zamknij się, to twoje porachunki i twój problem!
- Beze mnie jesteście nikim!
- Taki mądry jesteś a jednego drowa zabić nie umiesz?! Skoro on taki niegroźny to zajmij się tym!
- Khu huku puść głupcze, trzeba to ugasić...!
- O ta jasne, puść znowu prąd i spal nas żywcem ekkkhuuu khyyyykhyyy won z pokładu!!!
- Banda kretynów!!!
Wyraźnie we wnętrzu łodzi doszło do rękoczynów i przemytnicy zaatakowali kłopotliwego pasażera. Jednak w kłębach dymu duszących ziółek walka była mało efektywna, za to bardzo hałaśliwa. Silversting, miedzy młotem a kowalem, musiał w końcu uciekać.

Dirith poczuł jak powierzchnia łodzi podwodnej wibruje i musiał ewakuować się na wypadek kolejnej błyskawicy. Dał się słyszeć zgrzyt i nagle fragment konserwy wygiął się jakby był z papieru, po czym pękł, a stal pogięła się i postrzępiła, otwierając w brzuchu łodzi niewielkie przejście. Z otworu zaczął wylatywać gęsty czarny dym, słychać było krzyki i kasłanie. Sylversting wybiegł chwiejnie przez otwór w łodzi, zasłaniając twarz, wyglądał prześmiesznie; oczy miał czerwone i zapuchnięte, łzy ciekły mu strumieniem po twarzy i kaszlał, dusząc się.

Wiedział że w tym stanie nie ucieknie daleko a drow czai się gdzieś w pobliżu, więc natychmiast przyjął pozycję do ataku.
- Cholekkkfffpfu khu khu rny drowie!!!... – wykaszlał. – Twoje godziny są policzone!!! Słyszysz?! Słyszysz mnie khuukhuuu?! – mag drżał cały z gniewu i imała się go powoli paranoja. – Moje golemy zburzą to miasto, a tykhyyyyykhuuu zdechniesz albo będziesz ofiarą dla demona, co wolisz?! Chodź, zabij mnie, nigdy nie znajdziesz odtrutki!!! Nigdy, nigdy, zdychaj!!!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 04-05-2012, 22:41   #263
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Okazało się, że nie trzeba było zbyto mocno przekonywać załogi do buntu. Słysząc zatem co się dzieje tylko zamknął właz i przytrzymał go na wypadek jakby ktoś odważny próbował go otworzyć. Zastanawiał się już nawet jak Silverstinga wyciągnąć z wejścia do łodzi żeby nie dać mu szansy użycia magicznych sztuczek kiedy właśnie nadchodziło kolejne zaklęcie. Niezbyt mu się to podobało, ale musiał odskoczyć aby zniwelować szanse na kolejne popieszczenie prądem, czy co tam się teraz szykowało. Kiedy był już w miarę bezpiecznej odległości zastygł w bezruchu czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Okazało się, że mag w końcu postanowił wyjść. Nie użył do tego głównego wyjścia, więc nadal potwierdzało się, że nie jest totalnym idiotą. Jednak niszcząc łódź pokazał, że jednak głupi jest gdyż zniszczył całkiem niezłą drogę ucieczki z tej wyspy. Nie było to jednak najważniejsze dla Diritha.
Ważniejszy był fakt, że w końcu wyszedł na otwartą przestrzeń, gdzie był zdany tylko na jego łaskę. Albo przynajmniej taką miał nadzieję, że teraz pójdzie już lepiej. Musiał się do tego pospieszyć, gdyż im dłużej zwlekał tym dłużej trucizna odciskała na nim swoje piętno i zwiększało się ryzyko faktycznego zdechnięcia. Nie czekał więc długo zanim postanowił przestać stać w miejscu jak kołek, tylko zaatakować. Ruszył więc szybko aby ponownie wspiąć się na łódź. Starał się to jednak zrobić najciszej jak się dało, aby nie zdradzić swojej pozycji. Zamierzał bowiem zaatakować z góry, mając nadzieję, że Silversting w przypływie paniki i nerwów nie przewidzi takiego posunięcia. Jeśli jednak okazałoby się to niemożliwe, to zamierza narobić więcej rabanu, żeby spróbować przekonać go iż jest na łodzi i samemu spróbować cicho zakraść się do niego z boku. Kiedy był już gotowy do ataku na łodzi, wyczekał chwilę na odpowiedni moment. A momentem tym miały być kolejne kaszlnięcia maga, aby wykorzystać je na swoją korzyść. Gdy już ma zaczął kaszleć, zamierzał ponownie wykonać taki sam atak jak przed wejściem do magazynu. Zeskoczyć na cel jednocześnie łapą i ciężarem swojego cielska przygnieść do ziemi. A w formie tygrysołaka mierzył prawie trzy metry wzrostu i warzył nawet nieco więcej jak zwykły tygrys ze względu na solidne umięśnienie więc było czym przygniatać. Tym jednak razym był bardziej uważny. Nie zamierzał upaść na człowieka zbyt mocno, gdyż niestety potrzebny był mu żywy. Powstrzymał się jednak z wyrażeniem niezadowolenia do moment kiedy będzie już miał cel pod łapą aby mieć szanse na zaskoczenie przeciwnika. Kiedy miał go już pod łapą, a dokładnie to bark w który celował, chciał złapać go wbijając w niego pazury i ciskając na ścianę. Dopiero wtedy zamierzał prawą łapą złapać do za szyję, tym razem uważając aby go nie zranić. Zaraz potem szyję Silverstinga miało opleść Tysiąc Ostrzy formując się w obrożę ostrą jak brzytwa. Jeśli jednak nie udało mu się go zaskoczyć, to nie zamierzał poddawać się tak łatwo tylko spróbować uniknąć ataku maga i wyprowadzić kontrę. Nie zamierzał się przy tym mocno ograniczać, jednak cały czas pamiętał że potrzebuje go żywcem... a przynajmniej pamiętał o tym jeszcze w tej chwili, żeby w razie czego zadany cios w ostatniej chwili osłabić aby pojmać cel żywce. Jeszcze w razie czego miał ze sobą kleryka tak więc miał nadzieję, że w razie czego nie straci nad sobą panowania na tyle aby aby owy kleryk był w stanie poskładać Silverstinga do kupy aby wyciągnąć z niego odtrutkę i potrzebne informacje.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 05-05-2012, 18:44   #264
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Silversting był nie w humorze. Za to Kiti tak. Dostał za swoje chociaż po części! Bardzo mu tak dobrze, bardzo bardzo bardzo!

Mag się widać przeliczył i przestał panować nad sytuacją ponieważ zaczynał histeryzować i świrować. Co lepsze jego załoga już go nie lubiła, to też dobrze wróżyło! Silversting nie zamierzał jednak się poddać a jak wiadomo magowie to upierdliwi przeciwnicy. Dirith był ranny a Kiti nie wyobrażała sobie żeby jako kleryk miała sama ściągnąć maga i jego przemytników którzy po wykurzaczu też jej chyba nie lubili za bardzo. Wtedy właśnie Kiti wpadła na nowy plan. Być może nie był to ani najlepszy ani majmądrzejszy plan, ale był to plan B.

„Skoro przemytnicy dostarczali dla Silverstinga różne zakazane i podejrzane rzeczy to być może dostarczyli mu też składniki na truciznę jaką podał Dirithowi! A Może By Tak zainwestować w porwanie jednego z przemytników zamiast Silverstinga? Przemytnicy nie powinni być tak trudnym celem jak mag skoro tak łatwo zdradzili swojego szefa! Łatwo wymiękają, łatwo łatwo łatwo! Pewnie szybciej by wymiękli przyciśnięci torturami Diritha albo samym jego spojrzeniem niż Silversting! Mag wie że informacja o truciźnie trzyma go przy życiu, a takiemu przemytnikowi to to dynda! Może także dostarczali składniki na odtrutkę i wiedzą co to jest, może mają to jeszcze w swoim magazynie!!! – myślała Kiti. – Trzeba by jednego pojmać i przesłuchać na wypadek gdyby mag odmówił współpracy!”

Taki był plan. Gorzej z wykonaniem planu. Drzewo znowu się gdzieś posiało. Kiti nie miała doświadczenia w porywaniu ludzi i przetrzymywaniu ich. Mimo wszystko zamierzała spróbować.

„Jeśli ja pojmę przemytnika a Dirith maga to może łatwiej któryś z nich wymięknie wiedząc że ten kto pierwszy zacznie gadać przeżyje – myślała dalej. – Sypnie jeden drugiego! Tak, to jest dobry plan”

Mając już plan zaczaiła się w pobliżu łodzi. Miała też różne wersje planu! Gdyby zauważyła ze ktoś chce opuścić łódź włazem, zamierzała wyczekać i z całych sil zatrzasnąć właz przemytnikowi na łeb, co powinno go ogłuszyć. Byli w końcu podduszeni dymem, oślepieni i zakasłani, na pewno ledwo co widzą i myśla tylko o ucieczce są przekonani ze Dirith skupił się na magu. Atak z zaskoczenia i ogłuszenie nie powinny przerastać kleryka elfa! Gdyby ktoś próbował opuścić łódź przez dziurę w burcie, Kiti wlezie na łódź i skoczy na niego z góry, z drewnianą nogą od swojego stołu w zębach. Widok będzie dobry. Spróbuje przywalić uciekinierowi w głowę. Jeśli sie uda, ogłuszonego wytaszczy za szmaty w głąb kanału i spróbuje przywiązać go do rury od kanały albo czegokolwiek i związać go np. jego własnym odpowiednio rozdartym ubraniem, paskiem, koszula czy czymś co znajdzie.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 08-05-2012, 19:39   #265
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Podeszliście do akcji bardzo profesjonalnie. Zarzuciliście zasłonę dymną i ruszyliście do ataku! Magowie to groźni przeciwnicy, ale, jak się okazuje tylko wtedy, kiedy nie są ogólnie zaczadzeni i zakasłani. Przeciwko Silverstingowi przemawiało tym razem wiele czynników; ciemności kanału – 1:0 dla drowa. Zaczadzenie wykurzaczem Kiti – 2:0 dla drowa. Niebezpiecznie niewielka odległość od napastnika – 3:0 dla drowa. Problem z kasłaniem i inkantacjami – 4:0 dla drowa. Działanie trucizny i wstrząsu prądem – 4:1 dla drowa. Wsparcie kleryka i zdrada przemytników – 5:1 dla drowa. Tak to mniej więcej wyglądało, nie uwzględniając szału Diritha, który dawał jakieś +100 przeciwko magom. Początkowo zdawało się, że Silversting jednak dopnie swego i otumaniony trucizną Dirith nie podoła w tej walce. Pierwszy atak drowa był raczej nieudany i Silversting już szykował się do zadania krytycznego ciosu, kiedy odruchy ciała zwyciężyły i mag nie dokończywszy zaklęcia zaczął niekontrolowanie kasłać i dławić się. Na ten moment właśnie czekał Dirith.
Kiti czaiła się tymczasem na swój cel. Słysząc odgłosy walki, przemytnicy zmaltretowani wykurzaczem postanowili wykorzystać moment nieuwagi zarówno maga jak i drowa i wymknąć się z zadymionej łodzi kiedy Silversting iDirith zajęci byli walką. Nie przewidzieli jednak bojowego kleryka na posterunku. Atak Kiti był równie zaskakujący, co zaskakująco skuteczny. Wilczyca zdołała rzuci się na jednego z wrogów i uderzając od tyłu powalić go. Koleś rąbnął głową o mur kanału i padł nieprzytomny. Jego zaczadzeni kolesie kaszląc i dławiąc się w panice rzucili się do ucieczki, nie próbując nawet dociekać, co się tak naprawdę dzieje.

Zdecydowanie, Dirith ma doświadczenie w uspokajaniu nadpobudliwych magów, którzy próbują nad nim zapanować. Tę walkę można opisać schematem:
Mag; czary-mary...
Drow; -.- [fanga!!!]
Mag; X_x

Ostatecznie akcja zakończyła się wielkim sukcesem! Kiti zdołała pojmać jednego z przemytników a ponieważ Dirith nie odniósł w starciu poważniejszych ran, mogła także przywróci do stanu używalności Silverstinga, który zaliczył kilka niemiłych ciosów, łącznie z obiciem się o sufit tunelu i powrót na podłogę. Sztuczka z obrożą – brzytwą była jak najbardziej udana. Taka mała zemsta i sugestia, że Dirithowi było w podarowanej mu przez maga obroży ciut niewygodnie... Pokonany, mag jest zdecydowanie na etapie histerii pt. „jak to się stało?!”. Macie dwóch jeńców! Co dalej?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 14-05-2012, 08:03   #266
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Jak zwykle szczęście Diritha podczas walki objawiało się bardzo różnie.. Ot choćby teraz udało mu się podkraść nad maga, jednak już zaskoczyć go się nie udało. To akurat była wina tygrysołaka, który był tak skupiony na celu i gorączkował się do ataku, że nieświadomie z jego gardzieli dobył się niezbyt cichy wściekły pomruk. Dlatego zamiast opaść na Silverstinga, spadł obok niego. Wtedy wydał z siebie jeszcze zacieklejszy warkot wkurzony niepowodzeniem. Będąc nisko na czterech łapach widział dobrze, jak mag układa palce i recytuje inkantację. Czył już na sobie gorąco przywoływanej ognistej kuli lub ból innego zaklęcia, jednak tym razem nie zamierzał unikać tego czaru. Był po pierwsze za blisko, żeby z powodzeniem odskoczyć, a po drugie człowiek znajdował się w zasięgu łapy. Postanowił więc mimo wszystko spróbować zaatakować. Zamierzał uderzyć na odlew w krocze człowieka, jednocześnie wstając najgwałtowniej jak tylko mógł. I w tym miejscu jednak szczęście uśmiechnęło się do likantropa, gdyż Silversting nie wytrzymał i zakasłał. I było to dokładnie to na co liczył. Nie mogło też trafić na lepszy moment, gdyż mag kaszląc pochylił się nieco do przodu i nadstawił się wręcz idealnie na nadchodzący z dołu cios. Jakby tego było mało, korytarzem niemalże wstrząsnęło niemalże paraliżujące i ogłuszające wściekłe ryknięcie tygrysa.
Uderzenie było na tyle silne, że trafiony nieszczęśnik niemalże nauczył się latać. Niemalże, bo dość szybko trafił na przeszkodę w postaci sufitu, który skutecznie (i dosłownie) wybił Silverstingowi z głowy wszystko czego właśnie nauczył się o lataniu. Powrót na ziemię także nie obył się bez udziału tygrysołaka, który ponownie uderzył człowieka zanim spadł na ziemię posyłając w stronę muru w który niemalże się wlepił. Na szczęście tym razem także się od niego dobił i upadł tym samym unikając trzeciego ciosu wyprowadzonego przez zaślepioną furią bestię. Tym razem cios był zadany pazurami i gdyby doszedł celu mroczny elf nie miałby już szans wydobyć nic z przeciwnika chyba, że za pomocą jakiegoś nekromanty. Ale takie niestety były skutki działania trucizny, przez którą to także nie trafił.. na szczęście.
Oprzytomniał dopiero kiedy zobaczył błysk leczniczego zaklęcia rzuconego na człowieka. Gdyby nie ta przytomna reakcja Wilczycy sprawy właśnie zakończyłyby się tragicznie. Udało się jednak do końca opanować Dirithowi i tym razem złapał maga za szyję i postawił do pionu. Cisnął nim jednak o ścianę i szybko ponownie złapał prawą łapą za gardło uważając jednak na pazury aby nie zranić celu. Cały czas wściekle warczał. Szczególnie kiedy Tysiąc Ostrzy zaczął oplatać szyję jeńca i formować się ciasną i ostrą jak brzytwa obrożę.

- Spokój bo utniesz sobie łeb... - warknął szybko żeby ostrzec pechowca o niebezpieczeństwie... przynajmniej dopóki był mu potrzebny.
- Jeden twój gwałtowniejszy ruch i sam siebie pozbawisz głowy... albo wystarczy że ja go zrobie... - stwierdził napierając obrożą nieco na kark pozwalając aby ostrze przecięło skórę, ale nie zbyt mocno. - Dlatego siedź lepiej spokojnie i lepiej się módl, żebym na przykład nie zdechł w tej chwili. Bo jeśli upadne to szarpnięcie mojego ciała wystarczy żeby zabrać cie ze sobą do piekła... - stwierdził prezentując w uśmiechu komplet ostrych tygrysich kłów.
- A jeśli chodzi o to co wolę... to teraz wolałbym jak najszybciej dostać odtrutkę.. a oboje wiemy, że to do końca proste nie będzie.. - uśmiechnął się maniakalnie sięgając po rękę maga z zamiarem odgryzienia mu kawałka małego palca, co uczynił niezbyt szybko lecz boleśnie.
- Więc jak będzie, oszczędzisz sobie nieprzyjemności i zaczniesz przekonywać mnie, że opłacałoby się oszczędzić twoje nędzne życie, czy jednak zamierzasz się stawiać? - spytał po wypluciu końca palca dodatkowo warcząc na koniec.
- I jeszcze oprócz tego gdzie jest odtrutka śpiewaj gdzie jest drowia księga...

Mag był nie w humorze, można rzec, dopadła go właśnie paranoja i panika. Zachowywał się jakby nie do końca kontaktował i jakby mu odbiło, do tego doszedł epicko zło-paranoiczny-histeryczny wyraz twarzy i wydawanie dziwnych chichotycznych-schizofremicznych popiskiwań-chichotań-śmiechów. Odgryzienie kawałka palca przynajmniej uciszyło te chichoty, mag wrzasnął i rzucił się, raniąc się trochę obrożą.
- Cholerny drowie!!! - syczał. - I mam uwierzyć że puścisz mnie wolno, kiedy wskażę ci odtrutkę i księgę, [hihi?... haha...] I tak ta wyspa jest przeklęta [hihihi], taaak, rozumiem, cholerny drowie, z mojej pozycji ciężko negocjować, dobrze [hihi], wygrałeś, mam nadzieję że nim dojdziesz na miejsce zdechniesz [hahahmmmhyhy] ale skoro tak... Dam ci odtrutkę, zostaw moje cholerne palce w spokoju, dam ci odtrutkę, weź ją sobie, mam nadzieję że demony cię znajdą i przyjmą ofiarę [hyhy] w porządku, wygrałeś!... Odtrutka znajduje się w tajnym magazynie pod ziemią i tam też [hyhy] znajdują się moje skończone golemy [hihi] a księga jest w zamku ukryta w jednej z komnat siostrzenicy króla [hyhy]

Słysząc te kłamstwa Dirith niemalże ponownie stracił nad sobą panowanie. Udało mu się jednak opanować i dla bezpieczeństwa rozejrzał się. Nieco zdziwiony obserwował poczynania Wilczycy.
- Pff.. chyba nie myślisz, że ten przemytnik może wiedzieć więcej od niego? - spytał kiedy zrobił małą przerwę w przesłuchaniu maga aby nie dać się zbyt ponieść. Właśnie wtedy zaczął bardziej wnikliwie obserwować jak wilczyca usiłuje związać przemytnika

Kiti była zdziwiona tym tonem drowa i obruszyła się. W końcu chciała pomóc. Zwaliła to na skutki trucizny i jakby nigdy nic dalej wiązała swoją zdobycz, usiłując związać mu ręce paskiem od spodni. Szkoda tylko że wtedy spodnie bez paska opadły ofierze Kiti powarkiwała pod nosem, cierpiąc że nie ma chwytnych palców. Spojrzała znów na drowa, zaczęła piszczeć i machać ogonem. Mimo wszystko była dumna ze swojego osiągnięcia i polowania na przemytnika. Nadal uważała że przesłuchanie dwóch jeńców to lepiej niż przesłuchanie jednego, zawsze któryś może sypnąć kolegę by próbować wkraść się w łaski kata8)

Mroczny elf przyglądał się Wilczycy z małym niedowierzaniem. Było dobrze widać, że jednak musi być być bardziej inteligentna niż tylko tresowany wilk potrafiący leczyć i dość dobrze wykonywać polecenia. Wiedziała dokładnie jak zawiązać człowieka, jednak nie szło jej tylko ze względu na brak rąk.. Czyli jednak bajka Zaklinacza "o mówiącym wilku' wydawała się bardziej prawdziwa niż chciał w nią wierzyć.

- Szlag.. - mruknął tylko pod nosem zastanawiając się co zrobić z dodatkowym jeńcem i czemu Kiti postanowiła wziąć go żywcem i związać. Szybko jednak powrócił do przesłuchania maga, żeby nie dać mu zbyt wiele czasu na kombinowanie. Co prawda ja do tej pory nic dobrego nie udało mu się wykombinować ale te jego dziwne pomysły były po prostu irytujące. Stępił na chwilę obrożę aby móc bezpiecznie cisnąć swoją zdobyczą o unieszkodliwioną łódź podwodną. Korzystając z okazji zmienił nieco uchwyt aby złapać za kark, dzięki czemu łatwiej będzie mu go prowadzić.
- Kłamiesz... - warknął zimno wykręcając mu rękę i zagryzając zęby na kolejnym paliczku tego samego palca. Następnie zaczął szarpać i ciągnąć, przez co najpierw go złamał a potem wyrwał dodatkowo rozrywając uszkodzony już staw. Następnie ponownie zaostrzył obrożę i przypomniał o jej ostrości ponownie nieco zacinając kark. Co prawda po zachowaniu więźnia widział dobrze, że jest na skraju szaleństwa oraz totalnego popadnięcia w paranoję. Musiał jednak dać mu dosadnie do zrozumienia, że nie ma do czynienia z idiotą jak do tej pory sądził.. i jak widać jeszcze się tego nie domyślił.
- Echh.. Silversting.. Czy ty nadal myślisz, że masz do czynienia z podrzędnym idiotą? Nadal kombinujesz jak koń pod górę jakby tu wprowadzić w życie te swoje durne i co najwyżej irytujące plany w życie.. A nie zauważyłeś już przypadkiem, że jednak to jednak ty jesteś tym podrzędnym idiotą? - stwierdził zaśmiewając się lekko. Wiedział przy tym dobrze, że musi nieco odpuścić, aby nie wpędzić go w zupełną histerię. Niezbyt mu się to podobało lecz po prostu nie było innego wyjścia.

Nie miał także zamiaru siedzieć w kanałach w nieskończoność i tylko gadać więc postanowił wrócić na powierzchnię. Postanowił także skorzystać z okazji wzięcia drugiego jeńca, bo taki chyba zamiar miała Wilczyca. Szarpnął więc magiem w stronę przemytnika tak aby nie ściąć mu głowy przez przypadek.
- Podnoś go i bierz ze sobą. - rozkazał ostro, a kiedy Silversting lekko się stawiał doprowadził go do porządku szybkim lecz niezbyt mocnym uderzeniem pod żebra. - Ale to już... - dodał z groźbą w głosie a mag w końcu wykonał polecenie i podniósł nieprzytomnego człowieka zaczynając targać go ze sobą do wyjścia.
- I skoro już twierdzisz, że wygrałem, to lepiej nie próbuj żadnych sztuczek, bo zapewni ci to bardzo powolną i bolesną śmierć.. - ponownie zagroził i zaczął wyprowadzać jeńca z kanałów.

Korzystając z okazji postanowił dodatkowo kontynuować przesłuchanie, lub też uspokajanie Silverstinga aby potem móc bardziej dosadnie wyciągnąć z niego informacje. Musiał się jednak przy tym kontrolować, gdyż mimo wszystko wolał więźnia torturować, jednak po prostu nie miał czasu bawić się z nim na tyle długo, aby torturować go do momentu w którym w końcu zaczyna sypać mimo histerii. Trzeba było więc zastosować bardziej profesjonalne podejście, które było dla Diritha mimo wszystko mniej satysfakcjonujące i zabawne. Mianowicie trzeba było w końcu uświadomić maga gdzie popełnił błędy i co go czeka jeśli nie zacznie szybko mówić prawdy. A zanim dotrze na powierzchnię kilka chwil prze które wolał już ugadywać więźnia niż iść w ciszy i próbując się opanować.. co mogło się z kolei źle skończyć.
- Nie myślisz chyba, że dam się nabrać na tak błahe badziewie jakie próbujesz mi teraz wcisnąć? - tygrysołak skrzywił się wyraźnie i pazurami lewej łapy zaczął robić niewielkie ranki po prawej stronie szyi maga. Kiedy było już ich sporo zranił swoją prawą łapę tak, żeby krwawić na tyle mocno aby zakazić owym krwotokiem wszystkie wykonane właśnie rany.
- Po pierwsze, nie ma szans żebym zdechł zanim tam dojdę.. wytrzymałem tyle więc wytrzymam więcej. Tym bardziej, że właśnie zacząłem wypłukiwać z siebie tą twoją truciznę.. z pomocą kleryka są spore szanse, że przeżyje na tyle długo aby znaleźć truciznę albo przynajmniej zapewnić ci bardzo długą i nieprzyjemną śmierć... To jest zanim załatwi cie własna trucizna. - drow zaśmiał się lekko. - Właśnie zakaziłem twoją trucizną te rany które przed momentem wykonałem... Więc teraz jeśli sam nie zażyjesz tej samej odtrutki, to zdechniesz. Dodatkowo, gdybym wcześniej zaczął z siebie wypłukiwać tą truciznę, to może jakimś cudem udałoby mi się przeżyć dzięki pomocy kleryka, który by mnie dodatkowo regenerował i leczył efekty utraty krwi aż w końcu byłbym zdrowy. Wytrzymałem już tyle czasu i nadal jestem w stanie walczyć, więc gdybym cały czas wypłukiwał z siebie truciznę już pewnie byłbym zdrowy.. jednak gdzie w tym jest zabawa? Teraz za to w moim ciele jest tyle trucizny, że im więcej wyleje krwi na twoje rany, tym bardziej będziesz zatruty i szybciej odczujesz jej skutki, a samemu wydłużam sobie czas zanim zdechne tak jak mówisz. - całe szczęście było w tym nieco prawdy, gdyż często medycy do leczenia zatruć używali pijawek. Dirith co prawda nie był medykiem, jednak czasem musiał po jakiejś walce się poskładać, lub chociaż przeżyć dopóki nie dotarł do kogoś kto mógł go poskładać. Dodatkowo było to bardzo logiczne wyjaśnienie, gdyż im mniej trucizny płynęło w jego żyłach tym trucizna działała wolniej i coraz słabiej. Tylko czy miał odpowiedni dużo czasu na takie leczenie? Jakby zaczął od razu tak jak mówił, może i miał. Teraz jednak mógł liczyć co najwyżej na spowolnienie działania trucizny. I przynajmniej miał w garści człowieka odpowiedzialnego za taki stan rzeczy.
- Mało tego, teraz kiedy sam jesteś zatruty możesz zapomnieć w próbowaniu wciśnięcia mi kolejnej trucizny jako "antidotum". Po prostu kiedy już znajdziemy odtrutkę, ty wypijesz ją pierwszy... i albo zdechniesz albo będziesz mógł zaprowadzić mnie do miejsca gdzie faktycznie znajduje się drowia księga. - stwierdził uświadamiając magowi, że dokładnie wie co robi i wszystko idzie zgodnie z jego planem w którym już przewidział poczynania Silverstinga. Co prawda może to niezbyt dobrze, że wyjawił właśnie swój plan, gdyż mag może teraz zacząć próbować kombinować inaczej... - Ale nawet jeśli będziesz kombinować jeszcze inaczej, to czeka cie powolna śmierć... Bo w końcu ile to już razy udało mi się cie przechytrzyć? Przynajmniej dwa? A wystarczyło spokojnie płacić za tłumaczenia i dodatkowo mieć na usługach zabójcę, którego nie jest w stanie powstrzymać żadne piekło jakie jesteś w stanie rozpętać w połączeniu z gigantycznymi demonami, golemami ani Żywymi Klątwami przed dopadnięciem celu.. - zaśmiał się ponownie specjalnie podkreślając błędy przeciwnika oraz jak bardzo beznadziejna jest jego sytuacja.
- Ale nie myślałeś chyba, że tak bez żadnych problemów uda ci się zdradzić i wbić nóż w plecy przedstawicielowi rasy, której każdy myśli jak wbić nóż w plecy dosłownie każdemu kto znajduje się w zasięgu wzroku? Przy czym cały czas samemu starając się przewidzieć kto i kiedy będzie próbować wbić nóż we własne plecy... - po raz kolejny zaśmiał się dając do zrozumienia, że mag na prawdę przegrał i nie ma najmniejszych szans na przeżycie jeśli będzie nadal próbował wykiwać Diritha.
- Fakt, że miałem zamiar prędzej czy później odebrać własność mojego twórcy i odejść po tym jak już wystarczająco sobie dorobiłem na boku... Jednak były duże szanse, że wtedy sprawa zakończyłaby się dla ciebie bardziej korzystnie, a przynajmniej miałbyś nadal wszystkie palce całe i dodatkowo dowiedziałbyś się sporo informacji w niej zawartych... A po tym jak bardzo zależało ci na pojmaniu mnie żywcem sądzę, że byłyby to informacje bardzo przydatne, dzięki którym te twoje beznadziejne chimery do czegoś by się nadawały. - tym razem wyraźnie dał do zrozumienia, że domyślił się co jest jego specjalizacją. - I dobrze wiem że kłamiesz, bo zbyt mocno zależało ci na posiadaniu tłumacza na wyłączność, aby zostawić tą księgę na tej wyspie.. Ale po noą wrócimy na łódź już po znalezieniu antidotum oraz jak nieco wywietrzeje... - zaśmiał się ponownie.
- Dlatego teraz możesz albo współpracować, to znaczy zaprowadzić do tego laboratorium, wyłączyć swoje golemy i samemu udowodnić, że nie próbujesz mi wcisnąć trucizny... I nie martw się, wiem, że masz tej odtrutki sporo, skoro miałeś w planach codziennie mi ją podawać. Możesz też popełnić samobójstwo pijąc truciznę... ale jakbyś miał je popełnić to już być to zrobił po prostu szarpiąc się mocniej i przynajmniej zapewnił sobie szybką śmierć. Albo możesz jakimś cudem jednak przeżyć pozbywając się mnie... - tutaj Dirith zaśmiał się tym razem dość szczerze gdyż ta ostatnia opcja go nieco śmieszyła. Postanowił ją jednak zaprezentować aby uświadomić Silverstingowi jak dużo gorszy los czeka go jeśli uda mu się jednak zabić elfa. -Jednak wtedy mój twórca po jakimś czasie zacząłby się zastanawiać czemu jeszcze nie pojawiłem się z powrotem z tą cholerną księgą... A wtedy pewnie pomyślałby, że go zdradziłem i wysłałby na poszukiwanie księgi oraz mnie przynajmniej trzech lub czterech zabójców takich jak ja... Trafiliby w końcu na twój trop... a potem tak samo jak ja teraz wzięliby żywcem i doprowadzili przed jego oblicze. A wtedy za przejęcie księgi czekałyby cie lata tortur zanim wreszcie pozwoliłby ci zdechnąć... - co prawda to by się nie wydarzyło, bo Riktel dawno już był martwy a jego chimery panoszyły się gdzieś rozproszone po świecie, jednak mimo wszystko stanowił dość dobrą groźbę. W końcu mimo wszystko nie mógł powstrzymać Diritha, tak więc jakim cudem miałby powstrzymać atak kilku równie wytrzymałych i przebiegłych zabójców na raz? - Wszystko odbyłoby się tak szybko, że nawet armia chimer stworzona dzięki informacjom z księgi nie byłaby w stanie ich powstrzymać i nie miałbyś pojęcia nawet skąd uderzyli...- zakończył zimnym tonem jednak uśmiechając się szeroko.
Dirith nie był co prawda pewien czy to wystarczy aby uspokoić nieco maga i dać mu do zrozumienia jak beznadziejna jest jego sytuacja, jednak miał nadzieję, że mimo wszystko dotrze do niego choć połowa z tych gróźb i jednak zacznie współpracować. Jeśli nie, to wtedy już nie miał zbytnio wyjścia i musiał przejść to tortur...
- Więc jak będzie? Przestaniesz kłamać i zaczniesz robić to co mówię i zapewnisz sobie przynajmniej szybką śmierć, a może nawet i życie jeśli na koniec po znalezieniu księgi przekupisz mnie odpowiednia dużą ilością złota? Czy jednak chcesz aby sprawy przybrały dużo gorszy obrót? - spytał w zasadzie retorycznie popychając jeńca aby lepiej nie ociągał się z prowadzeniem do tego laboratorium.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who

Ostatnio edytowane przez eTo : 15-05-2012 o 00:11.
eTo jest offline  
Stary 16-05-2012, 16:56   #267
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti była pod wrażeniem swoich umiejętności skrytobójczych.
„ Czyżby podróżowanie z Dirithem miało na mnie taki wpływ!? No nie no nie no nie, niedługo zacznę ludzi na ulicach mordować i odgryzać im palce!!! „

Musiała jednak przyznać, że duet kleryk-zabójca zawsze świetnie się sprawdza. Do tego co tu mówić, Dirith był zabójcą utalentowanym. Dobrze że póki co chociaż tworzą Stado. Nie uśmiechało się jej szukać beczek z prochem na wypadek gdyby Dirithowi podróżowanie z wilkiem się znudziło.

„Nadal nie wiem o co chodzi. Zachowuje się nadal całkiem jakby mnie w ogóle nie pamiętał! Gapi się jak wół na malowane wrota, jakby nigdy nie widział wilka związującego jeńca! To takie dziwne. Ale chyba właściwie korzystne. Może to jednak oznaczać ze on nie przebaczył mi beczki z prochem tylko po prostu tego nie pamięta! Sama nie wiem co jest gorsze!”

Kiti pozostała jednak przy planie pojmania jeńca i taszczenia go ze sobą. Dirith znalazł mu zresztą transport i mag musiał targać jeszcze kolegę przemytnika, który całą drogę mu złorzeczył i warczeli na siebie nawzajem, obwiniając się o zaistniałą sytuację. Kiti była zadowolona, Biel tryumfuje, sprawiedliwość, złe charaktery dostały nauczkę! Nie miała nic przeciwko że Dirith wyżywał się na swojej ofierze. Ten mag był stuknięty, golemy, mroczna magia, kto wie co jeszcze zbroił! I to zresztą zapewne zabójca, sądząc po tych śladach i tropach w zamku, Silversting zabił króla. Nie widziała tego ale na 99% tak właśnie było. Magowi odbiło do reszty. Dlaczego magom pod koniec odbija, zaczynają dziwnie się zachowywać, np. chichotać, śmiać się, skakać po zegarach słonecznych... No tak, ziółka ziółka ziółka!

Kiti była pod wrażeniem Dirithowego przesłuchania i postanowiła iść za przykładem samca alfa jak na dobrego członka Stada przystało. Zaczęła krążyć bojowo przed posadzonym na ziemi przemytnikiem kiedy ten na wpół się ocknął. Dała mu w pysk puszystym ogonem, żeby nie myślał sobie że to żarty! Przemytnik wybałuszył oczy. Kiti usiadła przed nim, zadziornie wpatrując się mu w oczy.
- Gadaj! Czy dostarczałeś dla Silverstinga trucizny i odtrutki!?
- He...?!
Ogonem przez pysk.
- Czy dostarczałeś mu odtrutki, chodzi o taką szczególną truciznę, która zabija w ciągu 24 godzin i trzeba podać na nią odtrutkę i potem można znowu zatruć od nowa...
- Heeee?!
- Ja nie żartuję, mam porzuć sobie twoje palce jak kolega tygrysołak!? – zagroziła.
- Zostawcie mnie, o co wam chodzi do diabła?!
- Hau!!! Hau hau!!! – szczekała na niego Kiti, nim zdała sobie sprawę że on nie rozumie jej słów!

Jej modlitwy zostały jednak wysłuchane przez Almanakh a do tego przemytnik był chyba rozgarnięty w miarę, bo kiedy Dirith wypytywał Silverstinga, a Kiti jego, przemytnik rzucił w końcu:
- Nie zabijajcie mnie!!! Mogę was do tego laboratorium zaprowadzić!!!
- Że co?! – oburzył się zszokowany Silversting.
- Wiem gdzie ono jest!
- Buahahha, blefujesz hyhy! – chichotał Silversting.
- Za mało nam płacił, wpadłem z chłopakami na pomysł żeby się włamać do jego składu i ukraść co nieco i potem sprzedać mu to po raz drugi! – mówił szybko przemytnik. – Śledziłem go, wiem gdzie to jest!
- Hyhy ty kanalio, kłamiesz, łżesz!!! – darł się Silversting. – Co ty wiesz o laboratoriach?! I co, dlaczego zrezygnowaliście, He?! Nie mogliście wejść, nie mieliście klucza, hyhy?! Blefujesz!
- Ale wiem jak obejść zamek!
- Kłamstwo, kłamliwy pies! – chichotał histerycznie Silversting. – Tylko ja mam klucz a zamka nie da się obejść! Skoro wiesz, to dlaczego się nie włamaliście?!
- Za często tam przesiadywałeś, twoje cholerne chimery zaczęły uciekać i szwendać się po okolicy, uznaliśmy że gra nie warta świeczki i zbyt ryzykowna!
- Buahahah kretyni, hyhy, wystraszyli się kilku chimer, hyhy, baby nie chłopy i włamywacze, łgarz, kanalia, zamilcz!!! Dureń!!! Nikt ci nie uwierzy, prostaku!
- Ale to prawda, wiem gdzie to jest! – zapewniał gorączkowo przemytnik.
- I na pewno księgę też im wskażesz hyhy? I odtrutkę hyhy?
- Podejrzewam że mogę! Wiecie, co to za trucizna?
- Buahahha, jasne, napój go „odtrutką”, zdechnie szybciej niż po truciźnie! Łgarz! – warczał Silversting. – Powinienem wysadzić cię w powietrze razem z twoimi żałosnymi kumplami!!!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 17-05-2012, 19:44   #268
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Widać było, jak Silversting zastanawiał się poważnie nad opcją samobójstwa.
- Hihi! – parsknął. – Wiem, że i tak umrę... Ale nim umrę, chcę zobaczyć twoją śmierć! – warknął zaciekle. – I twoją też, cholerny kleryku!!! Cholerny kleryk!... – syczał pod nosem Silversting, zerkając na Kiti. – Kleryk wspierający drowa, hyhy?! Bądźcie przeklęci!!! Nie myśl, że ujdziesz gniewowi Chaosu, o nie, hyhy, on chce swojej ofiary, dopadnie cię, o tak! Dopadnie cię za to, że nie pozwalasz tej ofierze spocząć na ołtarzu!!! Wszyscy bądźcie przeklęci, nie widzicie co się dzieje, hyhy?! Jakbyście nie zauważyli, to nad miastem fruwa wielka meduza... Demon! Jak myślicie, dlaczego tu jest?! Ktoś ją przyzwał hyhy! I myślicie, że waszym problemem jest trucizna, jakaś cholerna księga, golemy?! Głupcy, durnie! Ten demon pożre wasze dusze, nieważne, czy uciekniecie z tej wyspy, czy nie, czy zdobędziecie odtrutkę, czy nie!!! – upierał się zaciekle Silversting. – Nie boję się ciebie, cholerny drowie, wolę zginąć od twojego ostrza, niż od macek od meduzy hyhy, macki, taaaak, hyhy!...

Zaczęliście się zastanawiać nad tą meduzą. Oboje podejrzewaliście już, że to sprawka Magini. Pani R z papugą! Dlaczego magowie zawierają sojusze z demonami? Pytanie dość banalne. Dlaczego jednak sytuacja wyglądała tak jak obecnie? Coś poszło nie tak...?

** Kilka kopniaków i odgryzionych palców później... **

- Ale to prawda!!! – wrzasnął wściekle mag. – Zostaw moje cholerne palce!!! To prawda!!! Wszystko co mówię to prawda!!! Sprawdź, jeśli nie wierzysz! Po co miałbym ukrywać księgę i odtrutkę lepiej?! Pod latarnią najciemniej, nikt nie przeszukuje pokoi siostrzenicy króla, a ona jest za głupia żeby wiedzieć co znalazła, przecież nawet w pokojach nie sprząta hyhy, a pokojówka od lat ściera kurz w tych samych miejscach bo jest leniwa hyhy!...

Nie było sensu dyskutować. Przemytnik twierdził swoje, mag swoje, obaj panowie zaczęli się kłócić i próbować dopaść siebie nawzajem. Zdołaliście jednak zawczasu podjąć środki zaradcze i opanować/powstrzymać ich obu.

Przemytnik zdawał się o wiele bardziej uległy i wręcz garnął się do współpracy z wami, najwyraźniej przerażony tym, że mogliście uznać go za zbędnego i zwyczajnie się go pozbyć. Był spanikowany i zdesperowany, ale czy mówił prawdę...?
Silversting zachowywał się jak kompletny świr, tak naprawdę zaczynaliście się powoli bać jego chichotów i zastanawialiście się, czy on celowo tak gra, udając, czy mu faktycznie odbiło, czy Może... macki Chaosu zaczęły sięgać bliżej i bliżej swojej obiecanej ofiary.

A Może By Tak opuścić w końcu te kanały?...

Mieliście punkt zaczepienia, dwóch jeńców, informacje od nich. Należało dotrzeć do laboratorium Silverstinga. Mag postanowił wskazać wam drogę, choć i przemytnik upierał się, że ją zna. Ponieważ póki co obaj wskazali ten sam kierunek, ruszyliście.

http://2.bp.blogspot.com/-_aAP8ZHz98...Earthquake.jpg

Wychodzicie z kanałów na powierzchnię. W mieście nadal ten sam bałagan, ale wygląda na to, że meduza póki co jest spokojna. Wisi
sobie ponad zamkiem i spokojnie, powoli porusza mackami, macając ulice i domy, jakby od niechcenia. Wygląda jakby drzemała, o ile demony, czy meduzy w ogóle drzemią… Kiti popiskując wskazywała drogę na zamek, wyraźnie także miała plan, aby zajrzeć do waszego znajomego Zaklinacza.

A Może By Tak do niego zajrzeć?
A Może By Tak spytać o co biegało, że było dwóch Pierwszych Zaklinaczy, z tego jeden z amnezją, na Drzewie, w środku lasu?
A Może By Tak wyjaśnić też sprawę golemów…

Wiele przemawiało za spotkaniem Zaklinaczem, na co i Dirith wcześniej zwrócił uwagę. Zawsze to jakiś sojusznik, teraz, kiedy reszta drużyny się zagubiła po kątach, a samiec alfa Stada umierał od trucizny. Póki co przedzieracie się przez miasto, omijając ulice, gdzie zburzone domy i gruz zawaliły przejście. Taszczycie ze sobą jeńców… mało kto zwraca na was uwagę, aż do momentu, kiedy trafiacie zupełnie przypadkowo na jakiegoś zdezorientowanego, zagubionego maga. Zauważył was z końca ulicy i wybałuszył gały.

„I co teraz?... Zabijesz mnie, teraz, kiedy jeszcze nie znasz lokalizacji laboratorium, odtrutki, ani nie masz klucza do drzwi, hihi?! Będziesz uciekał czy walczył mając zajętą rękę…? Trzeba było zostać w tych kanałach i czeznąć, hyhy!!! Nie wiesz, cholerny drowie, że na powierzchni czeka cię tylko śmierć?!”

- POMOCY!!! – wydarł się histerycznie Silversting. - To ten drow, to ofiara dla demona!!! Pojmijcie go!!! Trzeba go złożyć w ofierze!!! Pomocy!!!

Mag, który was zauważył, ocenił całą sytuację; niby drow był sam i miał ze sobą tylko białego wilka, ale jednak najwyraźniej rozprawił
się bez trudu z potężnym magiem i jakimś najemnikiem! Natychmiast zawrócił i pobiegł ulicą, znikając wam z oczu za zakrętem. Silversting buchnął opętańczym śmiechem.
- No dalej, na co czekasz, uciekaj hyhy! Jak szybko biegasz z taką kulą u nogi?! - wskazał na siebie i przemytnika. - Myślisz że zdołasz się ukryć hihi?! Chaos żąda twojej śmierci i dostanie ją! Będziesz się smażył w piekle!!! Całe miasto będzie cię szukać, ludzie są naiwni i zabobonni hyhy, kto lubi drowy?! Drowy są po to, żeby je widłami przepędzać hyhy, trochę zachęty i każdy mieszkaniec tego miasta poleci za tobą z kosą w ręku hyhy! Durny drowie, porywasz się na majestat, na uczonego, na arcymaga, przeklęty robalu, wdepczę cię w ziemię, gdzie twoje miejsce!!! Chaos żąda twojej krwi! – przemawiał Silversitng, któremu mocno już odbiło, być może również z powodu zatrucia jego krwi.

A Może By Tak...?! Czy nie jest za późno?
0-20 udaje się wam dotrzeć do celu!
21-40 Udaje się wam chwilowo zgubić prześladowców...
41-60 Zjawia się garstka strażników!
61-80 Zjawiają się poważne kłopoty, straż i kilku magów!
81-100 Zjawiają się kłopoty, straż i kilku magów! Zdezorientowani i spanikowani, jeden ze strażników nie wytrzymał, oddał strzał z kuszy i przypadkiem zabija przemytnika/Silverstinga![zdecydujcie kogo...]
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 21-05-2012, 23:00   #269
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Tygrysołak starał się iść bocznymi uliczkami, jednak nie zawsze było to możliwe. Wszystko przez meduzę, która w najlepsze bawiła się na mieście. Szkoda tylko, ze bawiła się w wyburzanie miasta i zamku. Przez to po kilku chwilach wysłuchiwania ględzenia Silverstinga doszło do spotkania jakiegoś maga. Oczywiście dopiero wtedy musiało dotrzeć do likantropa, że nie zakneblowanie jednego z zakładników było dość oczywistym błędem. Dirith chciał w tej chwili po prostu pozbyć się wnerwiającego go problemu jeszcze na oczach tego przypadkowego spotkanego człowieka. Szkoda tylko, że tego nie mógł zrobić, bo pracował teraz w zasadzie na usługach miasta, więc niby po tej samej stronie co czarodziej którego spotkał.
- Zamknij morde... - syknął ostro do jeńca jednocześnie tworząc z Tysiąca Ostrzy dodatkowy knebel który wepchnął człowiekowi do ust żeby więcej nie wpadł mu do głowy podobny głupi pomysł. Kiedy nowy model obroży był gotowy ruszył dalej za wskazówkami Silverstinga, który teraz musiał wskazywać kierunek kiwając głową. Przyśpieszył jednka kroku, żeby postarać się uniknąć kłopotów po jakie pobiegł spotkany wcześniej czarodziej.

Dirith zabluźnił pod nosem kiedy zobaczył zbliżającą się straż z obstawą kilku magów. Pochylił się tylko nad prawą ręką aby w razie jakiegoś zaklęcia usypiającego lub paraliżującego ciężar jego ciała szarpnął ręką i ściął zakładnikowi łeb.
- Z drogi. - powiedział krótko i zdecydowanie nie zatrzymując się i idąc dalej jakby ze strażą współpracował i nie miał się czego obawiać. - Chyba, że chcecie sami rozprawiać się z meduzą i szalejącymi golemami, które idę właśnie wyłączyć? - spytał dobrze wiedząc, że straż z nimi raczej wystarczająco kłopotów.
- Nie wierzycie? To spytajcie sie zaklinacza, bo to dla niego pracuje. I przy okazji możecie też mu powiedzieć, że mam plan na pozbycie sie meduzy. - stwierdził cały czas idąc do przodu nie chcąc się wdawać póki co w żadne groźby, że zabije Silversting a jeśli go nie puszczą jeśli sprawę można było załatwić w ten sposób nieco szybciej i bez strat w zakładnikach.

Straż i magowie zachowali wielką czujność i wycelowali w ciebie całym arsenałem, kiedy ruszyłeś w ich kierunku. Wahali się jednak zaatakować.
- To on! To ten drow, którego pojmaliśmy na cmentarzu! – zawołał ktoś.
- Zwiał, ale znowu tu jest!
- Uwolnij Silverstinga, kanalio!
- To najemnik, zabójca! Pojmijcie go! Magowie mówili, że musimy złożyć w ofierze elfa albo drowa by odczynić klątwę!
- Uwolnij go i poddaj się! – nakazał jeden z magów.
- Jeśli będzie trzeba, poświęcimy Silverstinga dla przetrwania tego miasta! – zdecydował drugi mag, na co zakneblowany Silversting zaczął warczeć i jęczeć przez knebel. – Ten drow musi zginąć, złożony w ofierze, inaczej czeka nas gniew Chaosu!
- Jakie golemy...? O czym on mówi?
- Zaklinacz...?
- Ej, czy to nie jest wilk Pierwszego Zaklinacza?
- Mówił mi, że to jego wilk!
- Może Zaklinacz coś uknuł a ten drow jest najemnikiem na jego usługach!
- To prawda, ostatnio Zaklinacz bardzo dziwnie się zachowywał, był zupełnie... nieswój! Zachowywał się jak całkiem inna osoba, bardzo podejrzane...!
- Tak, nigdy nie przepadał za Silverstingiem, a ostatnimi czasy zostali nierozłączni... może Zaklinacz chciał przeprowadzić zamach na Silverstinga i naszego króla!
- Przecież to oczywiste, że ten drow zamordował naszego króla!!! Do zabójstwa doszło tego samego dni gdy ci obcy tu przybyli, przypadek?! A teraz drow próbuje zabić jego przyjaciela, arcymaga!...
- Kiedy ostatnio pojmaliśmy tego drowa, Zaklinacz obiecał że wszystkim się zajmie i oddaliśmy jeńca pod jego opiekę! A drow zwiał, a demon jak był, tak jest!
- Dokładnie!
- Nie obchodzi mnie czy Pierwszy Zaklinacz jest w to zamieszany, trzeba powstrzymać tego drowa i ułaskawić Chaos jego śmiercią!
- Mamy go zabić? – spytał któryś strażnik.
- Nie, głupcze, to ma być ofiara, nie zabójstwo! – syknął jeden z magów...
Nadal nie są do końca pewni co robić, ale jeśli szybko sytuacja się nie załagodzi...

- No porsze, te twoje golemy są głupsze niż myślałem... - szepnął do Silverstinga tak żeby tylko on mógł go usłyszeć i przystanął wzdychając jakby właśnie miał złapać się za głowę po usłyszeniu co mieli do powiedzenia tutejsi strażnicy i magowie. Dało się też dosłyszeć niezbyt zadowolony pomruk wyraźnie wyrażający irytację.
- Po pierwsze, nie uciekłem po pojmaniu na cmentarzu tylko Zaklinacz mnie wypuścił, żebym mógł dorwać Silverstinga który chciał zwiać z tej wyspy łodzią podwodną. - spojrzał na miny strażników jakby przewidział ich odpowiedź.
- Nie wierzycie? To spytajcie Zaklinacza, a wrak łodzi znajdziecie w kanałach do których można wejść przez wejście w jednym z magazynów. - stwierdził kiwając przy tym głową w stronę odpowiedniego magazynu oraz mówiąc jak mniej więcej można dojść kanałami go kryjówki przemytników. - Jak wam sie jeszcze uda, to może złapiecie któregoś z przemytników, po tym jak Silversting ich urządził sądzę, że raczej szybko wyśpiewają wszystko co dla niego zrobili jeśli dacie im odpowiednio dobry układ.
- Po drugie, to nie ja zamordowałem króla, ani takiego zamiaru nie miałem, bo musiałbym być skończonym idiotą żeby zamordować człowieka u którego chciałem pracować... Bo z takim zamiarem dotarłem na tą cholerną wyspę. A kto go zabił? Nie wiem, byłem zbyt zajęty terroryzowaniem siostrzenicy króla żeby siedziała cicho po tym jak uciekałem od Silverstinga. Nie wierzycie? Spytajcie się siostrzenicy, król został zamordowany przed jej pokojem, a ja słyszałem tylko kroki dwóch osób i potem w zasadzie tylko upadające na ziemię ciało. Został zabity przez kogoś kogo znał, bo nie słyszałem żeby się bronił. Potem wyszedłem zobaczyć co się stało a ciało zobaczyłem jednocześnie z nią. Chcecie sprawdzić, to gadajcie z nią. Poza tym nie sądzę, żeby wasz król zdecydował się na samotne spacery po zamku z drowem który dopiero przypłynął na wyspę, więc jeśli to ja bym go zamordował musiałbym zabić też i strażników będących z nim oraz stojących przed pokojem, a nie zostawić dwóch ogłuszonych w pokoju Lady Makbet. - tłumaczył z narastającą tym razem w głosie irytacją.
- Kto go zabił? Nie mam pojęcia ale ten wilk - skinął głową na Kiti. - zna zapach mordercy i pewnie może go wytropić jak go znajdzie.
- A jeśli byłbym najęty do zabicia króla i Silverstinga to zrobiłbym to tak, że nie mielibyście najmniejszego pojęcia, że w mieście jest drow. Po prostu wszyscy świadkowie byliby już martwi. Nie mówiąc już o tym, że skoro miałem go zabić, to po jaką cholerę wziąłem go za zakładnika z nie zostawiłem martwego w kanałach i po prostu zaszyłem się gdzieś żeby przeczekać tą aferę? W końcu będąc drowem miałem wystarczająco dużo czasu, żeby zabić go już na kilkaset różnych sposobów... - Dirith mówiąc to powoli miał coraz zimniejszy ton.
- Po trzecie, chcecie spróbować złożyć mnie w ofierze meduzie? Jeśli tak to spróbujcie, ale żywego mnie nie złapiecie... a za zabicie drowa podobno Chaos karze drowią klątwą... a w tym wypadku pewnie zostaliby przeklęci wszyscy na wyspie i to na kilka przyszłych pokoleń... Więc jak chcecie sprowadzić na siebie los dożo gorszy niż ta cholerna meduza, to prosze bardzo, próbujcie... albo won z drogi, bo nie mam czasu stać i pieprzyć kilka dni zamiast próbować wyprostować ten burdel spowodowany przez meduze Silverstinga, bo chyba to on ją tu przyzwał jeśli się nie mylę.
- Nie wierzycie że chce pomóc? To wasz problem, możecie albo ściągnąć na siebie drowią klątwę, albo iść do Zaklinacza zobaczyć czy mówie prawde. Ale jeśli zamierzacie gadać z Zaklinaczem to możecie za mną iść, bo nie mam czasu na pogawędki z nim bo nie zamierzam nadkładać nie wiadomo ile drogi żeby mu tylko powiedzieć, że udało mi się złapać Silverstinga i co zamierzam zrobić dalej. Ale jeśli już, to możecie go przyprowadzić, pewnie będzie chciał pogadać z nim. - stwierdził podnosząc lekko do góry obrożę aby zmusić maga do podniesienia głowy a przy okazji jeszcze raz naciąć lekko skórę aby dać do zrozumienia, że może się go pozbyć w każdej sekundzie.
Tygrysołak spojrzał jednak po minach strażników i szybko domyślił się, że jeśli nie zrobi czegoś żeby ich przekonać o swoich zamiarach to sytuacja może się tak ciągnąć do czasu aż ktoś w końcu zaatakuje, albo na miejscu pojawi się Zaklinacz, co mogło nastąpić nie wiadomo kiedy.
- Jak mi nie wierzycie, że mam plan jak sie pozbyć meduzy, to patrzcie... - stwierdził zamierzając dość odważnie udowodnić wszystkim swoje zamiary po czym odwrócił się w kierunku demona.
- EJ, DEMONIE, SŁYSZYSZ MNIE?!! MAM WIADOMOŚĆ ODNOŚNIE TWOJEJ OFIARY... CHOĆ TU TO SIE DOWIESZ KIEDY OTRZYMASZ W KOŃCU TEGO DROWA!!! - wydarł się mając nadzieje, że to przykuje uwagę przerośniętej ryby, która najwyraźniej pomyliła powietrze z wodą po czym poczekał aż się zbliży aby nie musieć tak mocno się wydzierać.
- Ten kto cie przyzwał kazał mi przekazać, że ofiara zostanie złożona za równo dwadzieścia cztery godziny i do tego czasu prosi o cierpliwość. - kontynuował bacznie obserwując demona oraz straż miejską i magów. Dirith wiedział dobrze, że może sporo pójść nie tak jednak nie miał lepszego pomysłu aby przekonać straż aby przestali zadawać w końcu głupie pytania i pozwolili mu załatwić co ma do załatwienia.
- Jeśli rozumiesz i się zgadzasz to oddal się od miasta albo poleć nad morze, żeby było wyraźnie widać, że zgadzasz sie spokojnie poczekać. Miałem jeszcze przekazać, że jeśli poczekasz tą dobę, to na pewno nie pożałujesz kiedy ofiara zostanie w końcu złożona. - zakończył lekko kłaniając się demonowi dokładnie tak jak zrobiłby to zwyczajny posłaniec po czym obserwował jej reakcję. Wiedział dobrze, że jeśli jego plan zawiedzie i demon zdenerwuje się tą próbą kupienia czasu sytuacja będzie wyglądać naprawdę źle...
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 22-05-2012, 20:56   #270
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti zdążyła się już przyzwyczaić że odkąd podróżuje z Diirthem straż miejska zamiast witać ją pokłonami i radością jak wojownika Bieli i kleryka, witała ich widłami i pochodniami. Tak było i tym razem. Mieli przewagę liczebną a do tego meduza rozwaliła im miasto i winili za wszystko Stado, łącznie ze śmiercią króla. Dla prostych i ciemnych ludzi sytuacja mogła wyglądać typowo, drow zabójca, wiadomo, nie ma o czym dyskutować. Dla tych magów sytuacja była pewnie inna i mało ich obchodziło kto jest zabójcą, byle lud dostał krwi i się uspokoił a drowi zabójca świetnie się nadawał na kozła ofiarnego. Dirith zabrał się do negocjacji, póki co bez rękoczynów, pewnie tylko dlatego że rękę miał zajętą Silverstingiem. Samiec alfa gadał całkiem do rzeczy, choć ciemny lud przystawał przy swoich ciemnych i rasistowskich poglądach. Pewnie straży również opłacało się powiesić drowa i uspokoić lud niż latać i przeprowadzać śledztwo szukając zabójcy. Do tego wiele niestety mogło na Diritha wskazywać. Samiec alfa miał łeb na karku i próbował sprytnie wybrnąć z sytuacji. To że trzymał tutejszego arcymaga i przyjaciela króla za zakładnika nie było zbyt fortunne, niestety niestety niestety! Kiti cieszyła się że jej zakładnik był przemytnikiem. Przynajmniej jej nie mogą nic zarzucić!

Kiedy Dirith mówił żałowała że jest wilkiem i nie może się odezwać do tych głupich magów i ciemnej straży. Po chwili jednak odkryła że to może i lepiej, lepiej, lepiej!
„Zaklinacz mnie rozumie! Tak tak tak! On mnie usłyszy i zrozumie, a cała reszta nie będzie wiedzieć o czym mówię!”

Pytanie ilu jest w tym mieście zaklinaczy, ale to miało mniejsze znaczenie. Kiti zaczęła poszczekiwać, ale nie było to agresywne szczekanie, a rozpaczliwe wołanie o pomoc.

- Pierwszy Zaklinaczu! Ratunku ratunku ratunku! Chcą wrobić Diritha i mnie w zabójstwo króla!!! To ja, Kiti! Pomocy! Proszę przyjdź tutaj! Oni myślą, że Dirith zamordował króla! Nie wiedzą o golemach Silverstinga! Proszę, pomóż nam! Jeśli możesz przyprowadź siostrzenicę króla, ona jest świadkiem, że Dirith nie mógł dokonać zabójstwa! Chcemy wam pomóc, pozbyć się tej meduzy, Anie jesteśmy winni, proszę pomóż nam!”
- Uciszcie to bydlę! – rzucił ktoś ze straży.
Kiti uciszyła się natychmiast i spojrzała na niego zabójczym spojrzeniem. Strażnik obruszył się aż, zdumiony.
„Almanakh, nie zostawiaj nas w potrzebie, niech on mnie usłyszy!” modliła się Kiti.

Ku jej uldze niebawem Zaklinacz pojawił się na ulicy, a za nim szła z obstawą siostrzenica króla! Strażnicy i magowie zareagowali wrogo na pojawienie się Zaklinacza. Obecność kobiety załagodziła całą sytuację, ale widać było, iż nikt tu nie ufa stronie przeciwnej. Silversting na widok Zaklinacza warczał i pojękiwał.
- Zaczekajcie! – Zaklinacz podniósł ręce w obronnym geście. – Pozwólcie mi wszystko wyjaśnić!
- A co tu do wyjaśniania?! – warknął strażnik. - Spisek jak na dłoni! Królobójstwo!
- Dajcie jej przemówić! – wskazał na Lady Makbet.
Nikt nie ośmielił się zaprotestować skutecznie, choć mamrotali pod nosami.
- Powiedz im prawdę! – prosił Zaklinacz.
Kobieta nerwowo spojrzała na drowa. Widać było, iż waha się, jak postąpić, w końcu ten drow zaatakował ją i trzymał jako zakładniczkę, była przerażona, dlaczego miałaby bronić tego… dzikusa?!
- Proszę, powiedz im prawdę! – prosił Zaklinacz. – Nasz miłościwy Pan musi zostać pomszczony, nie możemy skazać niesłusznie kogoś niewinnego! Jeśli skłamiesz, prawdziwy morderca pozostanie wolny, czy tego chcesz?! Czy tego chcesz, Lady Makbet?!
- Nie! – jęknęła. – Posłuchajcie! Ten drow nie jest zabójcą naszego króla!
Strażnicy i magowie zaczęli niepewnie szemrać.
- To prawda, włamał się do mojej komnaty… - przemawiała nerwowo. – Pojmał mnie i chyba próbował uprowadzić, przez moment przetrzymywał mnie jako zakładniczkę… Nie wiem, czego chciał, ale nie jest mordercą, nie zabił naszego króla! Byłam tam, przy nim, słyszeliśmy kroki na korytarzu a potem jęk… To był z pewnością głos króla! Słyszałam jak upadł… - zaczęła płakać nerwowo. – Wyszliśmy na korytarz, a on leżał tam, martwy!.... Kiedy to się stało ten drow był przy mnie i nie mógł tego zrobić, nie jest mordercą! - powtórzyła.
Straż i magowie nie do końca wierzyli.
- Dlaczego nie powiedziałaś o tym wcześniej?
- To delikatna sprawa, należało przeprowadzić śledztwo…
- A co jeśli i ona jest w zmowie z Zaklinaczem?
- Dokładnie! Może próbował z jej pomocą przejąć władzę!
- No właśnie! – szemrali dalej.
- Co ten drow tam robił w takim razie, jeśli nie zabił króla? Chciał uprowadzić Lady Makbet?!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172