Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-06-2012, 13:16   #281
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X Dla Kiti

No cóż, czyżby golemy lubiły futrzaki? *_*
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 27-06-2012, 17:13   #282
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirith cały czas miał wrażenie, że współpraca maga może być tylko pretekstem aby zwabić go w jakąś pułapkę. Jednak jak będąc osłabionym nie chciał za mocno podejmować ryzyka walki z golemem (ani golemami), tak zaufać podanej informacji o położeniu antidotum już musiał. Inaczej mógłby od razu położyć się i czekać aż zdechnie, a to nie uśmiechało mu się za bardzo.
Niespodziewany huk nieco wystraszył elfa, po którym odruchowo przyparł do ściany i rozejrzał się szybko po pomieszczeniu bacząc także czy coś nie atakuje z góry. Sam wielokrotnie zaczajał się na ofiary zawieszony pod sufitem i nie zamierzał ignorować także i tej możliwości znając dobrze korzyści płynące z takiego ataku. Podczas tego manewru ostrze obroży wbiło się trochę bardziej w szyję jeńca. Na szczęście jeszcze nie przecięło niczego ważnego i maga nadal był dostępny do udzielania informacji. Jak się okazało przyczyną zamieszania były dwa kolejne golemy rozmontowujące jakieś żelazne pojemniki. Co ważniejsze jednak golem znajdujący się w pomieszczeniu nie zareagował zbytnio na gwałtowne i potencjalnie niebezpieczne szarpnięcie jego twórcą. Z tego jak twór przyglądał się Silverstingowi można było wywnioskować, że do pewnego stopnia go poznaje. Jednak na szczęście bardziej zajął się hałasem niż sytuacją swojego pana. Możliwe więc było, że owe maszyny były skończone, ale jeszcze nie wytresowane odpowiednio. Lub po prostu mag rozkazał mu go zignorować, lub nawet i rozwalić coś pozostałym dwóm.
Tak czy inaczej przyszedł czas na wejście do magazynu wykorzystując moment odwróconej uwagi mechanicznych lokatorów. Uderzył zakładnika pod kolana, żeby położyć go na glebie. Następnie korzystając z tego unieruchomienia rozpoczął przemianę z powrotem w drowa. Jego ciało zaczęło się kurczyć a kości trzaskać jakby były łamane. Tak jak myślał przemiana nie był tak łagodna jak zazwyczaj i wpadł w niezbyt kontrolowane drgawki, które mogły skrócić Silverstinga o głowę jeśli nie utrzymałby równowagi u podczas nich upadł. Nie była także taka najprzyjemniejsza, jednak Dirithowi udało się kontrolować i nie krzyczeć z bólu aby nie zwracać na siebie uwagi golemów.
Kiedy przemiana się zakończyła gwałtownie pokręcił głową jakby chcąc dojść do siebie. Po chwili uznając, że wszystko jest na tyle w porządku na ile to możliwe wstał podnosząc do tego zakładnika.
- Gdzie są słabe punkty tych golemów? - spytał jeszcze przed wejściem i słuchając odpowiedzi podszedł do Przemytnika.
- Daj resztę tego płynu. - powiedział spokojnie, po czym dodał w razie jakby się ociągał. - Chyba, że masz lepszy plan niż wykorzystanie go do zamrożenia jakiejś części tego golema jak przyjdzie co do czego?
Wiedział dobrze, że tym razem pewnie Przemytnik karku już nie nadstawi tak chętnie i jakby przyszło co do czego to pewnie zwiałby z azotem, który można wykorzystać do zamrożenia np takiego biodra golema, który pewnie sam by je sobie połamał próbując zrobić następny krok. Albo przynajmniej Dirith mia ł taki plan na unieruchomienie lub chociażby solidne spowolnienie przeciwnika jak przyjdzie czas na bezpośrednie starcie.
Następnie zmodyfikował obrożę aby zatkać maga coby nie przyszło mu do głowy wykrzykiwanie jakiś głupot typu polecenia dla golemów. Kiedy miał już przygotowany płyn i wszystko było gotowe wszedł do magazynu. Starał się iść nie za szybko i w miarę możliwości jak najciszej. Dodatkowo starał się tak dobierać drogę, aby mag przypadkiem o coś się nie potknął i narobił hałasu. Kiedy był już bliżej niż dalej wejścia do pracowni zamierzał schować sie za jakimś kawałem żelastwa po czym odłożyć płyn i podnieść jakiś pręt lub kamień. Zamierzał potem rzucić go w odległy kąt pomieszczenia tak, żeby pierwsze uderzenie było jak najwyżej. Dzięki temu była możliwość, że golemy odwrócą się na czas aby zobaczyć upadającą dywersję i zainteresować się nią zamiast niewidocznym dla nich i stojącym spokojnie elfem za jakimś żelastwem. Po rzucie podniósł jednak pojemnik z azotem i był przygotowany na dwie możliwości.
Pierwszą z nich było oczywiście spokojne udanie się do pracowni maga jeśli wszystko poszłoby zgodnie z planem. Jednak ze względu na osłabienie bardziej było prawdopodobne, że skończy się na konfrontacji i próbie użycia azotu na którymś z golemów. Co prawda ktoś mógłby się zastanawiać jak Dirith zamierzał z nimi walczyć będąc pod postacią chuderlawego elfa... jednak w tej formie miał o wiele większą mobilność w porównaniu z przeciwnikiem. Przynajmniej teoretycznie, gdyż nie znał jeszcze ich możliwości. Dodatkowo jeszcze był zdecydowanie mniejszym cele co stanowczo utrudniało jego trawienie. Przynajmniej jakby był w pełni sił... I nie miał przywiązanego do ręki zakładnika, który na pewno nie będzie poruszał się tak szybko jakby tego sobie życzył drow. Na to ostatnie jednak rozwiązanie było proste, bo w razie czego mógł się Silverstingiem najzwyczajniej w świecie zasłonić.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 29-06-2012, 22:40   #283
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Powiedzmy, że... „czego się spodziewaliście, wchodząc do tajnej bazy maga, po której biegają golemy”?

A Może By Tak to ponownie przemyśleć...?

Było już jednak za późno. Szczur wbiegł do pomieszczenia i biegnąc zygzakiem natychmiast znalazł kryjówkę i znikł. To by było na tyle. Pierwszy z golemów zainteresował się klerykiem i zaczął człapać w kierunku Kiti. Biały, włochaty kłębek bardzo mu się spodobał... Przemytnik popychany przez Kiti wpadł w panikę. Z jego paniki nic dobrego nie wyszło. Golem śmiało podchodził coraz bliżej a kiedy wyciągnął łapsko, na ucieczkę było po prostu za późno. Kiti próbując uciec jednemu golemowi wpadła na drugiego, który przyczłapał z pokoju obok. W panice odskoczyła znów, wpadając w stertę jakiegoś żelastwa. W całym Chaosie przemytnik zdobył się na ucieczkę pod ścianę a gdy golem podszedł, z trzęsącymi się nóżkami usiadł na ziemi, jęcząc o litość.

Golem złapał Kiti w łapkę, a potem w obie łapki. Nie pomogły piski, wrzaski, szarpanie się, gryzienie i drapanie kamienia z jakiego był golem. Golem nie zabił Kiti. Nie wyglądał nawet na takiego, który próbował ją połamać. Chciał ją trzymać. Ona chciała się wyrwać. To cały ambaras...

Dirith;
Słyszałeś, że przemytnik zaczął się drzeć, a jeden z golemów poszedł do tamtego pomieszczenia. Po chwili już przemytnik wrzeszczał a wilk ujadał wściekle i szarpał się. Super...

* Gwiazdki przed oczami *

No tak, dawno tego nie było, super, naprawdę... A Może By Tak...?
Trzeci z golemów ruszył prosto w twoim kierunku. Silversting zaczął histerycznie chichotać. Cieszył się na widok swojego podopiecznego. Próbowałeś szybko i w miarę spokojnie wycofać się lub zaszyć za żelastwem i zniknąć golemowi z oczu, ale z magicznym balastem postaci Silverstinga nie było to łatwe, golem zaś szybko się zbliżał.

*gwiazdki, zawroty głowy, chory chichot Silverstinga *
* Coś się tam porusza!...
Zerknąłeś kątem oka w bok, w ciemność magazynu pomiędzy sosami żelastwa i zbiornikami...
Crow by *polawat on deviantART
What the...?!
*zniknęło.
*Gwiazdki, zawroty.
Cofnąłeś się znów, golem nadal napierał. Był za blisko...
*Coś się porusza w mroku, słyszysz jakieś... szepty...
*gwiazdki
Uh... uderzyłeś plecami metalowy, zniszczony zbiornik. Chwiejnym krokiem przesuwasz się na bok, taszcząc chichoczącego maga, który uśmiecha się diabolicznie. Golem przygląda się, wyciąga ku tobie łapsko...
*Ktoś tam jest, w ciemności, w tej... nieprzeniknionej ciemności... skąd ta.. ciemność? Kto tam jest?

Azure Crow by *scarypet on deviantART

OŻESZ!!!....
*znikł, uderzyłeś z hukiem o jakąś wystającą ze ściany, urwaną rurę. Nie ma go... Widzisz znów golema. Tuż przed sobą.
I to był ten moment, kiedy zaczepiłeś o coś nogą. Zrozumiałeś tylko, że spadasz i przewrócisz się. Co z twoją bronią, obrożą, magiem, golemem, nie miałeś pojęcia. Widziałeś straszną ciemność, iskierki, a świat kręcił się wokół jak szalony. Straciłeś słuch. Poczułeś uderzenie, upadłeś na podłogę. Widziałeś i słyszałeś teraz niestworzone rzeczy. Gwiazdy. Głębię. Ciemność. Kolory. Wszechświat. Sylwetki, postacie, cienie... Słyszałeś deszcz ognia, apokalipsę, wycie piekielnych ogarów... Po chwili poczułeś kolejne, bardzo gwałtownie i silne uderzenie...
Killing Wave by *SteveArgyle on deviantART
*pustka
* * *
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 06-07-2012, 16:19   #284
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
To było do przewidzenia. W pracowni maga były te wszystkie golemy jakie zdążył zmontować i włączyć. Co dziwne były tu nadal! Kiti myślała, że mag uruchomił je i nasłał na miasto, ale przynajmniej część z nich była wciąż tutaj! Na pewno pilnowały pracowni. Na widok pierwszego zjeżyła się okrutnie. Golem gapił się ale nie poruszał się. To na pewno pułapka pułapka pułapka! Nie mieli jednak wyjścia, nie mogli czekać w nieskończoność aż Dirith padnie od trucizny, nie mogli też liczyć na wsparcie. Silversting twierdził że one żyją. Kiti nie widziała jeszcze żywych golemów ani równie pokracznych istot żywych.

„To obraza dla wszystkie co żyje, dla wszystkich żywych tworów Bieli!” – oburzyła się wilczyca. ”Coś takiego nie ma prawa żyć pod niebem Bieli! Podobnie jak ożywieńcy i nieumarli, to coś nie jest żywe, to coś musi przepaść!”

Póki co golemów było więcej, wątpiła żeby przemytnik pomógł im w walce i na pewno pierwsze co zrobi to weźmie nogi za pas! Golemy wyglądały jednak na głupie. Albo na ciekawskie, tak, może są tyle głupie i ciekawskie jak małe dzieci, że nie zamierzają nawet bronić Silverstinga!? Dirith z powodzeniem wśliznął się do środka. To dowodziło że to pułapka albo golemy SA głupie, bo nadal się nie poruszyły. Kiti postanowiła zrobić sztuczny tłum, żeby odwieść golemy od drowa i dać mu czas na znalezienie odtrutki. Była prawie pewna że jeśli golemy zaatakują, zrobią z niej dywanik z Diritha futro. Odbiegła kawałek z powrotem do domu, poszukując szczura. Ruchliwy szczur był pewnie interesujący dla golema, którego interesuje byle hałas. Szczur był. Złapała go ostrożnie za ogon, nie dając się ugryźć i ewentualnie zarazić wścieklizną. Wróciła na miejsce. Sugestywnie wepchnęła przemytnika do przodu, w ślad za drowem, weszła tam sama i wypuściła szczura w kierunku golema. Golem tylko na krótką chwilę obejrzał się za szczurem mknącym po podłodze zygzakiem. Szczur szybko ukrył się w bezpiecznym schowku wśród maszynerii i zniknął wam z oczu. Był cichutki i niewidoczny, szybko więc przestał interesować golema. Bardziej interesującym okazał się duży, biały, włochaty kłębek. Golem ruszył śmiało w kierunku Kiti i wyciągnął wielkie łapsko.

- O nie nie! – wydarł się przemytnik i czmychnął w bok.
Kiti również uskoczyła w bok, znowu, dwa razy unikając łapy golema. Jej szybkie ruchy, bieganie i skakanie niestety tylko skuteczniej zaintrygowało golema i jego kolegę. Kiti próbowała uciec przed dwoma napastnikami, niestety nieszczęśliwie uskoczyła w kierunku sterty jakiegoś żelastwa, narobiła huku, bałaganu, przewróciła się.

Na szczęście zjawił się Zaklinacz! Na pecha miał okazję znów oglądać Kiti w tarapatach i Diritha nieprzytomnego tym razem. Musi myśleć że z nas dwie wielkie ofiary losu, jak nie Klątwa to straż miejska albo meduza a teraz golemy. Nie było nawet czasu żeby to wszystko wytłumaczyć. Nie było czasu na nic. Dirith leżał przygnieciony stertą żelastwa, jak widziała ze swojego miejsca w głąb magazynu. Maga nigdzie nie było widać. Golem trącał nóżką żelastwo które przygniotło drowa. Kiti była tymczasem akordeonem dla golema. Miętosił ją, rozciągał i naciągał, rozciągał i naciągał, obracał i potrząsał. Im więcej dźwięków wydawała tym lepiej, jak szybko zauważyła, więc wkrótce przestała ujadać i warczeć. Golem był tym zdumiony, oczywiście. Nie puścił jej jednaki oglądał ją na wszystkie możliwe sposoby, póki co jedynie od wewnętrznej strony flaki na wierzch zaniechał oglądania. Kiedy Kiti zobaczyła Zaklinacza zaczęła wzywać pomocy. W ludzkim języku, Dirith i tak leżał nieprzytomny i nie słyszał jej. A nawet jeśli słyszał to i tak miała teraz większe i cięższe problemy.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 06-07-2012, 21:39   #285
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith;
Czułeś się jakby coś po tobie przejechało. Czułeś ból w całym ciele i siniaki, byłeś otępiały, obolały i z mętlikiem w głowie, było ci duszno i niedobrze. Ale żyłeś.

Abandoned malt factory by *illpadrino on deviantART

Kiedy otworzyłeś oczy, zobaczyłeś nad sobą Kiti, wpatrującą się w ciebie, popiskującą i merdającą ogonem. Leżałeś na ziemi w magazynie, szybko skojarzyłeś co i jak; weszliście tu, prowadziłeś Silverstina, pojawiły się golemy... Urwał ci się film. Rozejrzałeś się; golemy nadal tu były. Wszystkie trzy były zainteresowane jaskrawą, eteryczną meduzą, Chowańcem przyzwanym przez Zaklinacza. Zaklinacz! Więc i jemu udało się dotrzeć na miejsce! Przemytnik też nadal tu był, tyle że chował się w kącie. A Silversting? Silversting leżał obok ciebie na podłodze. W kałuży krwi. Jego głowa leżała kilka metrów obok. Nie pamiętałeś już, czy świadomie dokonałeś dekapitacji czy nie, być może zemdlałeś od trucizny a siłą rzeczy obroża ucięła magowi łeb. Poznałeś w każdym razie, że cięcie powstało najpewniej od twojej własnej broni.

Co gorzej, przy próbie przyzwania broni okazało się, że twoja zmieniająca kształty broń „przestała działać”! Nie pojawia się, no i nie zmienia kształtów... Póki co może nie bezbronny, ale standardowo-bronny.

Cóż, to by było na tyle jeśli chodzi o współpracę z Silverstingiem... Zaklinacz póki co skutecznie odwracał uwagę golemów. A Może By Tak szybko i wiać...?

W pracowni maga, do której mogliście wreszcie zajrzeć, znajdowało się mnóstwo regałów z różnymi magicznymi badziewiami, księgi, mikstury... Są tu też kufry.

Oblivion Ethereal Tower mod great hall by ~Nelphine on deviantART

I jest jeszcze coś.
Anima: The Torn sin by `Wen-M on deviantART
Siedzi na jednym z filarów. Gapi się na ciebie.
„Ssst!” – wydobywa z siebie krótki syk, kiedy się poruszyłeś!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 11-07-2012, 04:28   #286
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Po raz kolejny prosty plan zawiódł z kretesem. Można by pomyśleć, że Diritha od jakiegoś czasu prześladuje niemalże kompletny pech lub jakaś klątwa. Na szczęście raczej nie była to słynna drowia klątwa, bo ta ponoć miała działać na korzyść mrocznych elfów lub prześladować ich oprawców. Na przykład teraz. Co trudnego może być w przejściu paru metrów, schowaniu się za jakimś pojemnikiem, rzuceniu jakiegoś kawałka metalu dla dywersji i pójściu dalej? Widocznie dużo, bo zupełnie nic z tego prostego planu nie wyszło.
Jeden z golemów szybko zauważył Diritha, na co mag bardzo zaczął się cieszyć jakby jednak się tak bardzo ich nie bał jak poprzednio lub nawet nim kierował. Nawet była i dywersja w postaci latającego po całym pomieszczeniu Wilka uciekającego przed golemami. Niestety nadal jeden z golemów postanowił zakolegować się z elfem. Jakby tego jeszcze było mało znowu przed oczami likantropa zaczęły pojawiać się gwiazdki i inne przypominający zwidy dokładnie jak prze poprzednimi zemdleniami. Tym razem były na tyle realne, że uganiając się za demonami aby nie spuścić z nich oczu zapomniał o golemie, który chwilę później pojawił się przed obliczem drowa. Nie mając wyboru Dirith cofnął się chcąc wyminąć napastnika... i w tym momencie nie pamiętał już czy się o coś potknął, czy po raz kolejny zemdlał, jednak poczuł jak leci w dół. I to było jedyne co jeszcze czuł, bo teraz nie czuł już nawet ciała. Ostatnią rzeczą jaką próbował zrobić było szarpnięcie ręką aby ściąć magowi głowę. Nie miał pojęcia czy mdleje tylko na jakiś czas, czy to już jest jego koniec, ale miał nadzieję, że uda mu się choć tyle jeszcze zrobić.

Kiedy zaczęło wracać czucie dobiegające z całego ciała sygnały nie były zbyt optymistyczne. czuł jak całe jego ciało jest obolałe jakby dostał na prawdę porządny łomot lub przebiegło po nim stado golemów. Dodatkowe wrażenia sugerowały, że sytuacja ma się źle o czym świadczyły dziwne mdłości. Nie był to jednak kac... i Dirith stwierdził, że coś innego musiał się z nim ostatnio dziać. Potwierdził to widok wilczego pyska wpatrzonego w niego jak w nie wiadomo co. Dopiero teraz elf zaczął sobie przypominać gdzie jest. Odruchowo jednak zasłonił się ręką przed Kiti, żeby nie okazało się, że ten Wilk cieszy się bo właśnie ma zamiar spróbować coś zjeść. Następnie przewrócił się na brzuch. Było to bardzo nie przyjemne ze względu na stertę żelastwa oraz stan w jakim się znajdował. Przy okazji niemalże zwymiotował, jednak na szczęście udało mu się powstrzymać i jakimś cudem wstać. Stał jednak bardzo chwiejnie. Dopiero wtedy Dirith zauważył pras balastu w prawej dłoni. Rozejrzał się wokół i zatrzymał na ciele Silverstinga przy którym ukucnął oceniając co się z nim stało i jakim cudem jest martwy. Dopiero wtedy przypomniał sobie sen w jakim zdawało mu się że spada, i próbuje szarpnąć prawą ręką. Widocznie nie był to jednak sen.
Zabluźnił pod nosem i spróbował przywołać Tysiąc Ostrzy aby uformował się w sztylet. Nic się nie stało. Spróbował jeszcze raz, dalej nic. Czuł dobrze w prawym ramieniu swoją zmiennokształtną broń, jednak ta zupełnie nie wykonywała jego poleceń. Nie reagowała nawet gdy próbował ją po prostu przemieścić w swoim ciele do drugiej ręki. Zabluźnił pod nosem po raz kolejny i spojrzał w stronę zajętych póki co golemów. Przynajmniej tym razem miał chwilę aby dotrzeć do pracowni. Zanim jednak do niej ruszył wygrzebał z żelastwa butelkę z azotem, która mogła okazać się mimo wszystko przydatna. Dopiero potem wyjął trzymany za pasem sztylet i poszedł do pracowni.
Kiedy do niej wszedł nie zdziwił się na widok znajdującego się w niej strażnika. Spoglądając na źródło syku nie powiedział nic. Widział dobrze, że tym razem ma do czynienia z chimerą, która pewnie miała nieco więcej rozumu w głowach. Do tego miała pilnować pracowni przed intruzami, ale to było oczywiste po jej reakcji na wejście drowa. Nie tracił jednak czasu i rozejrzał się po kątach w poszukiwaniu wskazanej przez maga skrzynki. Nie miał po prostu wyboru i wpierw chciał sprawdzić ten trop, zanim zacznie się zupełnie panoszyć po terytorium chimery siedzącej na filarze. Na szczęście w tym przypadku wiedział jak zachowywać się w stosunku do innych tworów powstałych na skutek różnych eksperymentów. Dlatego nie zamierzał dawać ani kroku w tył, a nawet pochylać się do tyłu. Do tego okazywać jeszcze mniej możliwych słabości stojąc w miarę możliwości pewnie i mocno na nogach, lustrując otoczenie oraz przeciwnika silnym i zdecydowanym spojrzeniem. Przez chwilę nie zrobił jednak nic. Badał tylko przeciwnika i pozwolił także aby przeciwnik przyjrzał mu się dobrze. Jednocześnie starał się nie dawać żadnych oznak osłabienia spowodowanego trucizną. Już taka postawa mogła doprowadzić do starcia i gdyby nadal był w podmroku u swojego twórcy najpewniej już by walczył chociażby tylko po to aby utrzymać ryzach jedną z na tyle głupich chimer aby na niego syczeć. Tutaj nie był to jednak jego teren... ale nie zamierzał także odpuszczać na milimetr. Po prostu dawał do zrozumienia, że do laboratorium wkroczyła istota równie pewna siebie co "Dwie Twarze". Dodatkowo aby wyrównać szalę i nie dać sie zasyczeć on także wydał z siebie ostrzegawczy pomruk. Co prawda z gardła elfa był może i mniej majestatyczny co z gardzieli tygrysołaka lub tygrysa, ale był mimo wszystko nieco podobny i miał za zadanie również przekazać wiadomość "uważaj i lepiej ze mną nie zaczynaj ani nie wchodź mi w drogę". Co prawda w syku pewnie jeszcze było ostrzeżenie o tarytorium... przez co warkot Diritha mógł zostać odczytany jako początek wyzwania do walki o to cholerne laboratorium. Jednak nie zmieniał to faktu, że nie zamierzał sie zasyczeć przez jakąś inną chimerę. Zamiast tego po kolejnej chwili pewnym siebie krokiem skierował się w stronę skrzynek leżących w którymś rogu i mogących zawierać odtrutkę tak jak twierdził Silversting. Wiedział dobrze, że teraz może najprawdopodobniej dojść do ataku lub kolejnych ostrzeżeń, tak więc cały czas nawet na sekundę nie spuszczał chociażby z kąta oka przeciwnika. Był do tego gotowy w każdej chwili zaatakować, jeśli chimera na pilarze nie wytrzymałaby presji narzuconej przez drowa. Jak znał życie i inne chimery (głównie inne twory Riktela), albo w końcu odpuściliby oboje, albo za chwilę miała rozpocząć się krwawa jatka...
Tak czy inaczej robił swoje do tego obserwując reakcję chimery na pilarze.

W kufrze znalazłeś jakieś skrole i fiolki, niestety nie opisane i nie wiesz która z nich to odtrutka.
Chimera przygląda się tobie.
- Chyba nie chcesz tego pić? – spytała ciemna głowa Dwugłowego.
- Jedna z nich to odtrutka – powiedziała jasna głowa.
- Nie pij tego, to cię zabije – powiedziała ciemna głowa. – W tamtym kufrze – wskazała – jest 10 pigułek. 5 pigułek alfaaspiryny i 5 pigułek betaaspiryny. Jeśli zażyjesz je w dawce 1 pigułkę alfa i 1 beta, trucinza jaką nosisz w sobie przestanie działać.
- Same zażyte 3 pigułki alfa lub same 3 beta są dawką śmiertelną.
- Tak. Musisz zażyć jedną alfa i jedną beta. Problem w tym że alfa i beta są nierozróżnialne zmysłami, mają ten sam kolor, zapach, smak…
- Jedna z tych fiolek również jest odtrutką.
- Nie pij tego, drowie – powiedziała ciemna głowa. – Zabije cię.

- Dzięki za ostrzeżenie. - odpowiedział spokojnie przyglądając się fiolkom ze skrzyni wskazanej przez Silverstinga. Szczególną uwagę zwrócił na wszelkie kwadratowe i zielone fiolki tak jak twierdził mag. Co prawda mógł nie opisywać butelki z odtrutką, jednak gdy golem zmierzał ku nim wyglądał wszystko na to, że jednak miał plan aby zwabić go to tego magazynu i liczył na pomoc golema. Było więc prawdopodobne, że mówił prawdę gdyż inaczej drow mógłby wyczuć kłamstwo i nie dać się złapać w pułapkę. Nie ruszył ich jednak chcąc najpierw pogadać z chimerą która zaczęła dawać "pomocne informacje".
- A tak swoją drogą, nie wiesz może gdzie tu jest notatnik lub dziennik Silverstinga? - spytał podchodząc do wskazanego kufra w poszukiwaniu wspomnianych pigułek. Kiedy już je znalazł położył je na stole, po którym także się rozejrzał w poszukiwaniu wspomnianych rękopisów. Cały czas starał się być ostrożny i uważał na każdy ruch chimery. Dodatkowo będąc w pracowni przyjrzał się znajdującym się tam księgom w poszukiwaniu jakiejś o truciznach. Wątpliwym było jednak aby znaleźć tak truciznę którą użył mag, jednak może przy jej przejrzeniu znalazłoby się coś o tych podejrzanych pigułkach.
- Wracając jednak do tych pigułek, skoro one są identyczne, to jak Silversting je rozróżniał? - dopytywał dalej szukając przy okazji jakiejś szali na której mógł położyć po 5 pigułek po jednej stronie i sprawdzić ich wagę. Chimera nie mówiła nic o wadze, więc być może tu się nieco różniły i warto było to sprawdzić. Gdyby tak faktycznie było, wtedy któraś szala by przeważyła, a wtedy można było próbować dalej aby znaleźć odpowiednią kombinację. Dirith nie zamierzał jednak odpuścić tropu wskazanej wcześniej butelki. Dlatego kiedy miał już na stole przygotowaną wagę wrócił do fiolek i dopiero wtedy wziął wszystkie i ustawił je w jednej lini. Następnie zaczął przyglądać się im uważnie, aczkolwiek szczególną uwagę poświęcał zielonek kwadratowej butelce lub butelkom jeśli było ich więcej.
- Jednak pozostaje jeszcze jedna sprawa. Czemu mi pomagasz i czemu miałbym ci zauwać, że to te pigułki są odtrutką na truciznę? I skąd to wiesz? Bo jeśli wiesz jak nazywa się trucizna jaka krąży w moich żyłach, to chętnie bym ją poznał. - dopytywał dalej starając się uzyskać jak najwięcej informacji i dodatkowo obserwował uważnie chimerę.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 17-07-2012, 11:10   #287
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti zerknęła na trupa Silverstinga. Zasłużył sobie, zasłużył, zasłużył! Co prawda śmierć spadła na niego nagle i być może przypadkowo, ale i tak sobie zasłużył. W tym momencie zresztą tknęło ją dziwne przeczucie i pomyślała, że Dirith i tak pewnie znajdzie sposób by nadrobić zaległości w torturach przedśmiertnych na magu i jeśli będzie musiał to i demonem zostanie, aby odnaleźć i dopaść duszę maga. A znając drowie klątwy i inne macki, kto wie, czy ten drow nie zaplącze się kiedyś w demoniczne intrygi i nie skończy jako cząstką Chaosu... Teraz wydawało się to głupie i nierealne, ale kto zna wypadki losu?

Dirith pozbierał się szybko po jej leczeniu. Myślała że będzie zeskrobywać go łyżeczką z podłogi, ale on całkiem nieźle jeszcze się trzymał! Zaklinacz póki co opanował golemy a Dirith poszedł do pracowni maga w poszukiwaniu odtrutki. Kiti popchnęła przemytnika w kierunku pracowni, żeby poszedł tam i pomógł, ale on zapierał się rękami i nogami, wymiękając już. Kiti wpadła na nowy pomysł.
- Daj mi trochę tego azotu – szepnęła z nadzieją że Dirith nie słyszy.
Ostrożnie wzięła buteleczkę i zakradła się do golemów zajętych czarami Zaklinacza. Próbowała nalać trochę płynu na stopy każdego z golemów, żeby dosłownie przymarzły do podłogi. Miała nadzieję że to opóźni je chociaż trochę kiedy wreszcie zbiorą się do ucieczki z tego miejsca.

Wróciła do ciała maga i zaczęła je przeszukiwać. Być może mag miał przy sobie cos wartościowego albo coś co mogło pomóc! Niestety nic nie znalazła. Pewnie Dirith przetrząsnął go już wcześniej, no tak no tak no tak.

Ostrożnie weszła do pracowni. Zjeżyła się, kiedy Dirith syknął ostrzegawczo i serce skoczyło jej do gardła. Okazało się że nie syczał na nią. Syczał na gargulca na jednej z kolumn w pracowni. Kiti przez moment obserwowała paskudny posąg, gotowa na wszystko. Posąg jak posąg, tyle, że paskudny. Nie rozumiała dlaczego Dirith na niego syknął a teraz gapił się na niego. Co gorsza, po chwili Dirith zaczął do niego gadać! Rozmawiał sobie z posągiem... No coraz lepiej! Ale ostatecznie postawiła na halucynacje i wyskoki po truciźnie. Zaczęła krążyć po pracowni, wszystko dokładnie obwąchując i poszukując miejsc w których Silversting niedawno grzebał. Musiał te odtrutkę ukryć tu wczoraj albo nawet dziś więc może chociaż uda się ustalić mniej więcej miejsce gdzie ona jest na początek! Kątem oka obserwowała posąg. Był podejrzany... a może tylko paskudny..?
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 18-07-2012, 14:02   #288
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
Póki co golemy interesują się cały czas magią Zaklinacza, a ten chwilowo zdołał trzymać się z dala od kłopotów. Zalewasz im stopy odrobiną ciekłego azot, na co golemy zupełnie nie zwracają uwagi chwilowo, stoją w miejscu i gapią się na sztuczki Zaklinacza. Może to opóźni je choć trochę.

Dirith;
Chimera siedzi nieruchomo, cały czas tam, gdzie siedziała, przygląda się tobie. Pozbierałeś pigułki. Znalazłeś wagę.
http://mojesiedlisko1389.republika.p...12/02/wagi.jpg
Zacząłeś kombinować z pigułkami. Kiedy jednak położyłeś 5 na jednej szalce i 5 na drugiej, waga była zawsze w równowadze. Wygląda na to, że wagą się nie różnią, ale pomysł był dobry...
No to jedziemy. Wyjąłeś fiolki z kufra.



Dwie z nich były zielone. Jedna kwadratowa, druga miała podstawę pięciokąta foremnego. Obie zawierały podobne, ciemne płyny.

- Dzięki za ostrzeżenie
- Oh my, nie ma za co... – odparła ciemna głowa chimery. - Tacy Jak My, powinniśmy trzymać się razem... – odparła ciemna głowa.
- A tak swoją drogą, nie wiesz może gdzie tu jest notatnik lub dziennik Silverstinga?
- Pracował tu nad swoimi golemami – odezwała się jasna głowa.
- Tak. Za tamtym regałem jest skrytka w ścianie.
Zerknąłeś na regał, którego obwąchiwała właśnie Kiti.

Kiti;
Z odwiedzanych niedawno przez maga miejsc wyznaczyłaś miejsce, skąd Dirith zabrał pigułki, kufer z którego wyjął fiolki oraz regał. Właśnie go badałaś, kiedy Dirith do niego podszedł i odsunął go. Za regałem brakowało kilku cegieł i leżał tam niewielki notatnik.

Dirith;

Więc jest notatnik...
Zacząłeś go przeglądać. Pełen był szkiców części do golemów oraz prób połączenia ich w całość. Wiele szkiców pokreślone i porzucone. Wyglądało na to że golemy składały się w większości z jakiegoś minerału, skały, a mag rzeczywiście próbował tchnąć w nie życie i chyba mu się udało, choć masy dziwnych magiczno-naukowych zapisków nie rozumiałeś za bardzo. Brzmiały mniej więcej tak:

Membrane-Bound Receptors, G Proteins, and Ca2 Channels

Coś tam kojarzyłeś, ale dla nie-maga była to czarna magia.
Niestety, notatnik nie zawierał niczego w stylu „dzisiaj podałem drowowi truciznę o nazwie x a odtrutkę której potrzebuje schowałem w...”.

- Wracając jednak do tych pigułek, skoro one są identyczne, to jak Silversting je rozróżniał?
- Nie rozróżniał ich – odezwała się jasna głowa.
- Trzymał je w osobnych pojemnikach – dodała ciemna głowa. – Ale kiedy uciekłeś, kiedy tu przybył by uruchomić golemy, rozsypał je i pomieszał nim stąd wybiegł.
- Żebyś się otruł nimi. Odtrutka jest w jednej z fiolek.
- Nie pij tego. On wiedział, że będziesz chciał to wypić.

Zauważyłeś, że biała wilczyca dziwnie ci się przygląda, szybko jednak wróciła do obwąchiwania pracowni.

- Jednak pozostaje jeszcze jedna sprawa. Czemu mi pomagasz i czemu miałbym ci zaufać, że to te pigułki są odtrutką na truciznę?
- Oh my, nie pomagam ci – uśmiechnęła się ciemna głowa.
- Nie – poparła jasna.
- Tylko ty sam możesz sobie pomóc, mroczny elfie. Ja jedynie powiedziałem ci to, o czym wiem. Tyko od ciebie zależy, w jaki sposób wykorzystasz tę wiedzę. Powiedzmy, że Silversting zaczął nam działać na nerwy, a twoje przeżycie będzie dla niego, prędzej czy później, uwierz mi, udręką. Naprawdę, martwy mroczny elf rozkładający się na tej podłodze nie jest mi do szczęścia potrzebny, nie widzę powodów, dla których miałbyś tu i teraz umierać.
- I skąd wiesz że to te pigułki są odtrutką na truciznę?
- Wiem wiele rzeczy, tworze Riktela, hm? – uśmiechnęła się ciemna paszcza.
Okej... Robi się dziwnie... Ale przecież Silversting mógł dowiedzieć się o Riktelu z notatnika a ta chimera podsłuchała!...
- Te pigułki są odtrutką na każdą truciznę, jaką może zatruć się mroczny elf, czy inny śmiertelnik. Na tę, którą masz w żyłach również zadziałają, choć nie są specyficznym lekiem tylko na nią.
- Bo jeśli wiesz jak nazywa się trucizna jaka krąży w moich żyłach, to chętnie bym ją poznał.
- Tak,
Oh? - zdziwiła się ciemna głowa. – Więc, uważasz że mogę kłamać co do pigułek, ale jednocześnie uważasz, iż podam ci prawdziwą nazwę trucizny? Wiesz, mroczny elfie, zażycie nie tej odtrutki co trzeba może bardzo zaszkodzić twojemu śmiertelnemu ciału... Mam dla ciebie zagadkę. Czy byłbyś gotów zabić jednego ze swoich towarzyszy w zamian za tę odtrutkę? – uśmiechnęła się ciemna paszcza.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 22-07-2012, 04:53   #289
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirithowi mimowolnie zwęziły się źrenice oraz zacisnęły pięści kiedy usłyszał imię swojego dawnego pana wypowiedziane przez chimerę. Nie miał pojęcia skąd mogła wiedzieć kto był jego twórcą. Było prawdopodobne, że Silverstine dowiedział się tego ze skradzionego notatnika, jednak była to bardzo nikła możliwość. W końcu skąd mógł to wiedzieć skoro potrzebował tłumacza? Nie było jednak czasu na zastanawianie się nad tym skąd Dwugłowy ma informacje. Trzeba było po prostu na niego uważać i robić dalej swoje.

Przez kolejną chwilę milczał i zastanawiał się co zrobić. Wiedział, że Silversting wskazywał na zieloną kwadratową fiolkę. Kiedy ujawniał tą informację zdawało się, że jednak dał się złamać i mówił prawdę. Jednakże jego instynkt mimo wszystko nie pozwalał w to uwierzyć. Mogła to być zwykła paranoja, jednak Dirith przypuszczał, że mag wskazał jakąś truciznę. Może jakby miał kilkanaście minut na sprawdzenie tej informacji, wtedy może byłby przekonany o tym czy go złamał czy jednak kłamał. Przez kolejną chwilę zastanowił się jeszcze nad tym, że chimera zwróciła się do niego jako śmiertelnika, choć przed chwilą jeszcze uważała się za takiego jak on... no cóż.. po prostu będzie musiał uważać.
- A kto powiedział, że uwierzę wam odnośnie nazwy trucizny? - stwierdził uśmiechając się lekko. - Bo ważniejsze dlaczego miałbym wierzyć w podane informacje? To że Silversting działa wam na nerwy, to dla mnie nie powód do zaufania.

- Mroczne elfy z natury są istotami, które nie ufają innym istotom, bronią się przed zaufaniem jak tylko potrafią. I choć musisz dotknąć aby uwierzyć i wypić odtrutkę by sprawdzić, czy działa, to sam doskonale wiesz, ufasz sam sobie, że ta próba może cię zabić. Wolisz zaufać sobie i umrzeć niż zaufać komuś innemu, to takie typowe dla istot takich jak ty. To piękne. I smutne zarazem. Choćbym podał ci setki powodów dla których mógłbyś mi zaufać, ty i tak znajdziesz tysiąc takich, dla których nie zechcesz mi zaufać. Dobrze wiesz, że tak będzie. Nie jestem tu po to, abyś mi zaufał, mroczny elfie. Nie jestem tu po to, aby ci pomóc. Jestem tu po to, abyś nie umarł, tu i teraz. To nie jest dobre miejsce i dobry czas na twoją śmierć. Jak wspomniałem, nie potrzebujemy na tej podłodze martwego mrocznego elfa.
Po chwili dodał:
- Dlaczego pozwalasz, aby ten wilk za tobą podążał? Dlaczego pozwalasz mu leczyć swoje rany? Dlaczego pozwalasz aby ten Zaklinacz za tobą podążał? Aby przemytnik wskazywał ci drogę? Nie próbowali wbić ci sztyletu w plecy, poderżnąć gardła ani cię otruć, tak samo jak ja. I nadal nie ufasz im, tak samo jak mnie. Twoja dusza nie potrafi zaufać, mroczny elfie, wszyscy o tym wiemy.
- To jest odtrutka – powiedziała jasna głowa.
- Umrzesz jeśli to wypijesz. Sam dobrze o tym wiesz.

- Poza tym, jest jeszcze możliwość, że Silversting jednak nie działał wam na nerwy i po prostu wykonujecie dokładnie jego polecenia jakie wam zostawił zanim zabrał się za zwiewanie z tej wyspy... -zawiesił nieco głos spoglądając mimowolnie na Wilka aby zobaczyć co kombinuje, a Chimera w tym momencie zachichotała ponownie przykuwając uwagę elfa. - ...ale powiedzmy, że póki co jestem otwarty na wszelkie informacje. -
- Oczywiście. Istnieje też możliwość, że kazał nam powiedzieć ci o pigułkach wiedząc, że wówczas ich nie tkniesz, podejrzewając pułapkę. Twoja dusza nie potrafi zaufać.
- Silversting nie ma już władzy – dodała druga głowa.
- Silversting nigdy nie miał władzy nad duszami Takich Jak My, mroczny elfie – dodała ciemna głowa.

- Dlatego mów dalej odnośnie tej zagadki, ale wpierw odpowiedz jeszcze na jedno pytanie.
Ciemna paszcza uśmiechnęła się lekko.
- A to ciekawe... Bardzo ciekawa reakcja... Wahasz się zabić. Wahasz się zabić sądząc, że któryś z towarzyszy mógłby się jeszcze na coś przydać, skoro przydali się wcześniej! A to oznacza, że w pewnym stopniu polegasz na każdym z nich oraz na ich umiejętnościach, co można uznać za namiastkę zaufania dla ich osób.. ciekawe...
Chimera milczała chwilę.

- Co się stanie jeśli zażyje wszystkie pigułki na raz? - zakończył ponownie obserwując rozmówcę, aby być przygotowany na ewentualny atak. W między czasie przyszedł mu do głowy pewien pomysł jak uporać sie z rozróżnieniem alfaaspiryny od betaaspiryny. Wpierw jednak musiał upewnić się, że chimera mówi prawdę i te aspiryny faktycznie działają jak uniwersalna odtrutka, co zdawało się niezbyt możliwe w tych okolicznościach.
- Umrzesz –odparła jasna głowa.
- Tak – dodała ciemna. – Twoje ciało stanowczo nie wytrzyma tak zwielokrotnionej dawki... Odtrutką jest dawka 1 pigułki alfa i 1 beta, nie więcej, nie mniej.

Mimo wszystko słowa Dwugłowego zadawały się być nieco bardziej przekonujące niż Silverstinga. Dirith rozejrzał się po pracowni w poszukiwaniu moździerza i tłuczka dzięki którym mógł ominąć proces rozróżniania aspiryn.

- Jak myślisz... – uśmiechnęła się chimera. – Gdybyś się pomylił, otruł, i zacząłbyś umiera... czy zaklinacz i ten wilk próbowaliby ciebie ratować, jak sądzisz, hm?
Mroczny elf przeniósł ponownie wzrok na rozmówcę uśmiechając się lekko.
- Prawdopodobnie tak. - stwierdził po chwili w której sprawdził czy moździerz oraz tłuczek jest czysty. - Widzisz Dwugłowy, czy jak sie tam inaczej możesz nazywać... wszystko sprowadza się do tego czy byłbym dla nich przydatny czy nie. - kontynuował szukając niewielkiego naczynia w którym mógł precyzyjnie odmierzyć proszek jaki zamierzał właśnie wytworzyć.
- W przypadku Wilka, leczy rany, potrafi dobrze zrozumieć i wykonać skomplikowane polecenia więc jest całkiem przydatny. Dopóki nie próbuje mnie pogryźć i nie plącze się zbytnio pod nogami, może łazić gdzie chce. - drow wrzucił do moździerza dwie losowe pigułki i zaczął je spokojnie rozkruszać na możliwie jak najdrobniejszy proszek.
- Co prawda jeszcze nie rozgryzłem dlaczego tak na prawdę to robi i w jaki sposób ja jestem przydatny jemu, ale jakiś powód pewnie jest. - spojrzał na Kiti jakby chciał ją prześwietlić na wylot. - Jakby chciał mnie zagryźć, to pewnie po prostu by mi nie pomógł kiedy przed chwilą jeden z golemów miał doskonałą okazję do wykończenia mnie... - zawiesił na chwilę głos sprawdzając postępy swojej pracy, po czym kontynuował. - Więc tak, Wilk pewnie próbowałby mi pomóc bo najwyraźniej nadal jestem mu potrzebny.
Kiedy pigułki były już dokładnie przerobione na proszek przesypał go ostrożnie do naczynia które miał zamiar wykorzystać jako miarkę. Upewnił się, że proszek jest równomiernie usypany w naczyniu kilkukrotnie w nie stukając a następnie dokładnie zaznaczył ile zajmowały w nim dwie sproszkowane pigułki. Gdy było to już gotowe wsypał do moździerza resztę pigułek i ponownie zaczął je rozkruszać.
- W przypadku Zaklinacza sprawa ma się nieco jaśniej. Potrzebuje go żeby mógł w razie czego spróbował uspokoić straż lub pomóc wydostać się z tej wyspy lub jakbym potrzebował jego informacji. Nie jest niezbędny, ale wystarczająco przydatny. On z kolei potrzebuje mnie do uporania się z meduzą wiszącą nad miastem. Czy to zamierza dać mi czas na znalezienie alternatywy dla poświęcenia drowa, czy w ostateczności zamierza spróbować poświęcić mnie - nieważne. Tak czy siak potrzebny mu jestem żywy, więc on także powinien próbować mnie odratować w razie błędu. - Dirith ponownie przerwał po raz kolejny sprawdzając jak idzie mu z pozostałymi pigułkami. A szło zgodnie z planem, jednak dla pewności postanowił jeszcze trochę nad nimi popracować aby mieć pewność, że są dokładnie przerobione.
- Odnośnie przemytnika, to ten może stanowić problem.. jednak doskonale wie do czego jestem zdolny i nie odważy się spróbować poderżnąć mi gardła. Ale spróbować może i skończy tak jak jego kolega, którego załatwiłem przed jednym magazynem. Szybko i stosunkowo boleśnie. Ale jeśli miałby na prawdę dobrą ku temu okazje, to pewnie zwieje i będzie modlić się w jakiejś dziurze, żebym zdechł od trucizny zanim zdążyłbym go znaleźć.
Kiedy miał już pewność, że proszek wykonany z alfaspiryny i betaspiryny jest dokładnie przygotowany przesypał go do jakiegoś nowego naczynia. Wsypał do niego również zawartość z fiolki której używał jako miarki. Następnie zaczął go dokładnie mieszać aby mieć pewność, że oba rodzaje aspiryn są dokładnie i równo wymierzane.
- A co do tego czy zawahałbym się ich pozabijać w zamian za odtrutkę... - zawiesił głos po raz kolejny kontrolując podczas mieszania czy pigułki zostały dobrze zmielone. -...nie. Jakby tylko któryś z nich miał przy sobie faktyczną odtrutkę i spróbował mi jej odmówić padłyby martwy zanim skończyłby mówić. - stwierdził zimnym i pewnym siebie tonem jednocześnie wbijając ostre spojrzenie w siedzącą na pilarze chimerę.
Przytrzymał na niej wzrok przez chwilę, jednak powrócił do kontrolowania tego co robi.
- Poza tym, jeśli któryś z nich zdecydowałby się jednak zaatakować i spróbować wbić mi nóż w plecy... to spróbować może, ale zaskoczony tym faktem na pewno bym nie był. - Dirith uśmiechnął się zadziornie jednym kącikiem ust. - W końcu jakimś cudem w podmroku udało mi się przetrwać. - stwierdził pewnie po raz kolejny spoglądając na Dwugłowego oraz rozglądając się po otoczeniu aby mieć pewność, że wszystko jest pod kontrolą.
- A teraz skoro twierdzisz, że wiesz wiele, to powiedz mi czy zażycie sproszkowanych lub rozpuszczonych w wodzie alfaaspiryn i betaaspiryn miałoby taki sam efekt jak zażycie w postaci pigułek. - zakończył woląc się upewnić czy jego właśnie wykonywany plan ma zasadność kontynuacji... o ile w ogóle informacja o tej uniwersalnej odtrutce była prawdziwa...
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 22-07-2012, 15:29   #290
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti przeszukiwała nadal pomieszczenie, choć szczerze wątpiła aby odnalazła buteleczkę oznaczoną karteczką ‘odtrutka dla drowa’. Przystanęła na moment, starając się zastanowić logicznie nad całą sytuacją. Silversting nie żył, nie mógł już na zbyt wiele się przyda. Chociaż? W jego żyłach krążyła przecież nadal trucizna jaką podzielił się z nim Dirith.
- Może dałoby się wyizolować tę truciznę z jego krwi? – szepnęła do Zaklinacza, iwa zając na golemy. – Wiedzielibyśmy co to jest!
- Obawiam się, że nie mamy na to czasu – odparł. – Osobiście też nie do końca wiem jak to zrobić, więc....
- Szkoda, szkoda, szkoda! Gdyby udało się znaleźć truciznę łatwiej byłoby znaleźć odtrutkę!
- Czas się nam kończy – wyjąkał Zaklinacz. – Spójrz tylko na niego...
Tak, Dirith wyglądał już bardzo źle... I nadal rozmawiał z tym posągiem! Znaczy mówił do niego. Wyczekiwał i znowu do niego mówił, jakby posąg faktycznie mu odpowiadał! Kiti zaczynała się bać. Chcica la opuścić to miejsce, pełne ciemności, śmierci, golemów, zła i szaleństwa. A jeszcze na zewnątrz czaiła się wielka meduza! Nie przerabiała wcześniej problemu z trucizną i nie bardzo nie wiedziała jak pomóc Dirithowi, a drow już ledwo trzymał się na nogach. Bała się do niego teraz nawet podejść odkąd zaczął rozmawiać z posągami...

„Światło, kto wie, jak bardzo mu ta przez tę truciznę odbiło!? Kto wie, czy zmysłów nie postradał, zaraz chwyci na broń i rzuci się na mnie! Kto wie, czy on pamięta, czy udaje, o czym on teraz myśli!...”

Zaczęła poważnie zastanawiać się nad tym, czy nie warto by się zastanowić nad unieszkodliwieniem drowa, aby nie wyrządził krzywdy samemu sobie i innym wokół. Tyle tylko że instytucja miłych panów z białym kaftanem nie działała jeszcze w tych czasach, a Dirith raczej nie zareagowałby na prośbę w stylu ‘usiądź proszę, zrelaksuj się, my się tobą zaopiekujemy’... (podnosi wielki młotek). Dirith grzebał coś przy fiolkach i pigułkach. Skąd on niby wiedział jak się robi alchemiczne mikstury!?

„Święte Światło, odbiło mu! Zaraz się czymś odtruje z tej desperacji!”.

Co dziwne, wyglądał na zdeterminowanego, jakby wiedział co robi. A jednak wahał się i nadal gadał do posągu! Kiti zjeżyła białe futro. Przyglądała się uważnie posągowi. Wreszcie podeszła do niego i zaczęła go obwąchiwać. Nagle zrobiło się ciemno. Ciemno...!? Rozejrzała się w panice. Ciemno, co do...!?

*
- Piekliszcze!!! – jęknęła rozpaczliwie.
Wycelowała. Czy to coś w ogóle da!? Miała wizji w której kilka strzał sterczało z piersi tygrysołaka, a on dalej szedł ku niej, zakrwawiony, spalony, straszny straszny straszny!!! To była jej kara!
Ręce jej tak drżały, że nie mogła utrzymać strzały na cięciwie.
- Nie zbliżaj się!!! – załkała rozpaczliwie, wypuszczając w końcu strzałę.
Próbowała przyszpilić stopę tygrysa do ziemi albo przebić jego kolano, byle tylko się zatrzymał
*

Z bijącym sercem odskoczyła do tyłu, tak... tak jak wtedy!
Znów była tutaj, znów było jasno! Zjeżona spojrzała na posąg. Posąg.. syknął na nią! Wybałuszyła oczy.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=GoiKXJ3fIK4[/media]

„O nienienienienienie...!” – w panice próbowała się cofnąć, ale łapy jakby przykleiły się do podłogi z niedowierzania.

„Just sit back and relax... – usłyszała w swoich myślach.
Dirith najwyraźniej tego nie słyszał!
„Kim jesteś!? – oburzyła się.
When you're feeling how I feel who do you speak to?
„Czego chcesz!?
Little one, it's okay, let it go, his sickness and paranoia are what feed me
„Jesteś demonem!!!
Tak, kleryku, jestem demonem.
„Czego tu szukasz!?
Spokojnie, nie jestem tu by niszczyć, jestem tu by tworzyć.
„Wiem po co przyszedłeś! To jest pomyłka, on nie jest twoją ofiarą! Nie pozwolę ci go zabrać!
Oh? Nie, to ty się mylisz. Nie przyszedłem po ofiarę.
„Więc po co!?
Po co bronisz tego drowa? Wiesz jaki jest, wiesz, że już raz sama go zabiłaś, wiesz, że się nie zmieni. Where has all of your innocence gone? Nie kieruje tobą ani logika, ani braterska miłość. Po co podążasz za tym drowem, skoro on nie wyznaje Bieli, kleryku? To zabójca. Po co go bronisz?
Kiti zjeżyła się cała.
„To część mojego Stada! Skoro tak się stało, że nią został, moim obowiązkiem jest bronić Stada tak jak ono broniło mnie!
Oh?
„Nie odpowiedziałeś mi po co tu jesteś!
Jakie to ma znaczenie, uwierzysz mi?
„Odpowiedz!
Spójrz. Tam jest 10 pigułek. 5 z nich to alfaaspiryna a 5 to betaaspiryna. Zażycie 1 pigułki alfa i 1 beta wyleczy z każdej trucizny. Problem w tym, że te tabletki są nierozróżnialne zmysłami.
„Dlaczego mi to mówisz!?
Hm?
„Przyszedłeś tu żeby mi o tym powiedzieć?
Oh my, jestem ciekaw co powiesz jemu – uśmiechnął się. – Odezwiesz się do niego? Co mu powiesz? Żeby je zażył? Czy aby je wyrzucił?
„Po co się w to mieszasz? Co cię obchodzi czy on umrze czy nie? – spytała podejrzliwie.
Jego śmierć tu i teraz byłaby nie na miejscu tak samo dla ciebie jak i dla nas.
„Dlaczego?
Nie słyszę.
„Po prostu chcecie go w ofierze więc musi żyć!
Żyje. Czy wyrządziłem mu krzywdę? Pozwól że spytam; wiesz, jak mu pomóc?
„To chyba nie twój problem!?
Chcesz, żeby umarł?
„Nie, ale nie chcę aby w jego uzdrowienie mieszały się demony!
Biel do niego nie przyjdzie, nie wierzy w nią, nie widzi jej. Wyrwiesz mu z rąk lekarstwo tylko dlatego, że ja mu je wskażę?
„Jesteś demonem! Nie leczysz aby uratować życie, leczysz gdyż masz w tym jakiś podejrzany interes! Kto wie, co zrobisz z tym, który jest ci potrzebny!
A ty? Zabiłaś go wtedy, teraz go bronisz? Nie zrobiłem niczego poza przekazaniem mu swej wiedzy, o którą spytał. Nie uwierzysz mi, cokolwiek powiem, gdyż jestem demonem, ale bronisz mrocznego elfa tylko dlatego, że został członkiem twojego Stada? Czy moje słowa przekreśla moje pochodzenie? Czy jego krwawe czyny zostały wymazane z twojej pamięci? Czy zapomniałaś, elfie, kim są drowy? Wieki wojen z elfami? Wieki krwawych mordów?
„To dwie różne rzeczy!....
Co mu teraz powiesz? Czyż nie jest twoim obowiązkiem chronić życia za wszelką cenę? Pamiętaj że żyjąc nie był niewiniątkiem i jeśli umrze w tej chwili, nie obronisz jego duszy tak, jak możesz jeszcze obronić jego ciało chroniące ją. Mało czasu już mu zostało na naprawienie grzechów jeśli nikt nie poda mu odtrutki... A jeśli nie wierzysz że da się ochronić jego duszę, po co za nim podążasz, po co go bronisz? Czy nie powinien według prawa umrzeć, jak każdy inny morderca i złoczyńca? Dlaczego wtedy strzelałaś do niego z łuku? Czy tak bardzo zmienił się od tamtego czasu? Czy przestał być drowem, zabójcą, czy przestał zabijać i podążać jedynie własnymi ścieżkami, nie zważając na nic i nie cofając się przed niczym?... Bronisz go wbrew logice, jednocześnie mając czelność pytać co ja tu robię...?;3 Where are all of your excuses now?

*
- Prawdopodobnie tak. - stwierdził nagle drow. - Widzisz Dwugłowy, czy jak sie tam inaczej możesz nazywać... wszystko sprowadza się do tego czy byłbym dla nich przydatny czy nie.
Kiti zerknęła na drowa. Nie słyszała co mówił Dwugłowy do niego, ale przecież słyszała odpowiedzi drowa, które ten mówił na głos!
- Więc tak, Wilk pewnie próbowałby mi pomóc bo najwyraźniej nadal jestem mu potrzebny.
„Potrzebny..!?”
- A co do tego czy zawahałbym się ich pozabijać w zamian za odtrutkę... - zawiesił głos po raz kolejny kontrolując podczas mieszania czy pigułki zostały dobrze zmielone. -...nie.
Kiti westchnęła cicho, choć była pewna, że drow odpowie właśnie w ten sposób, chociaż w myślach wciąż wierzyła ż potrafiłby odpowiedzieć inaczej.
Czy tak bardzo się zmienił? – spytał ją w myślach rozbawiony demon.

- A teraz skoro twierdzisz, że wiesz wiele, to powiedz mi czy zażycie sproszkowanych lub rozpuszczonych w wodzie alfaaspiryn i betaaspiryn miałoby taki sam efekt jak zażycie w postaci pigułek.
Demon milczał.
Powiesz mu? – spytał z rozbawieniem.
„Myślisz, że mi uwierzy kiedy tak nagle się do niego odezwę!?
Demon buchnął śmiechem. Kiti poczuła się strasznie.
„Z tego co rozumiem nie da się odróżnić pigułek a Dirith chce wymieszać je wszystkie po równo i potem zażyć tylko tyle proszku ile byłoby z dwóch tabletek żeby je dokładnie wymieszać! To powinno zadziałać, prawda prawda prawda!?
Pod warunkiem, że nie skłamałem co do działania pigułek – u uśmiechnęła się ciemna paszcza.

*
Scorched earth by `arcipello on deviantART
Każdy kleryk słyszał tę przypowieść. Podobno kiedyś Almanakh zauważyła demona idącego ulicą i jedzącego jabłko. Przysiadł na ławce, a ona podeszła i usiadła obok. Demon zerknął na nią, przeżuwając swoje jabłko, i podał jej jabłko, które trzymał w drugiej ręce. Wzięła je, podziękowała zgodnie ze zwyczajem i ugryzła. Demon uśmiechnął się ciekawsko.
- Co? – zdziwiła się Almanakh.
- Nie boisz się tego jeść? – spytał rozbawiony demon.
- A co, był w nim robak?! – Almanakh spojrzała na jabłko.
- Robak? Nie pomyślałaś raczej o śmiertelnej truciźnie?
Almanakh zaśmiała się.
- Chaos nie jest taki – odparła. – Lubi droczyć się i igrać z cudzym życiem, duszą i emocjami, ale nigdy nie atakuje, nie niszczy ani nie zabija bez ostrzeżenia!

I choć demony nie jedzą jabłek, a każde, nawet najdziwniejsze zachowanie demonów ma jakiś cel, to celem tym niekoniecznie jest niszczyć, jak historia pokazała.

*

„Wierzę ci, wierzę wierzę! – pomyślała Kiti.
Oh my.
„Powiedz mu! Powiedz mu, żeby to połknął, tę część proszku odpowiadającą dwóm pigułkom!”
Oh? Zabawne. Podejmujesz taką decyzję? Kleryk prosi o przekazanie wieści, które mogą go zabić? Wolisz być sama znów odpowiedzialna za jego śmierć?
„Wierzę ci, chcę mu pomóc!
A gdyby twoje zaufanie dla Chaosu kogoś zabiło? Jak to się ma do obowiązku obrony cudzego życia za wszelką cenę, kleryku?
„Nie potrafię mu pomóc, a wiem że twoim celem nie jest uśmiercenie go, tylko tyle mogę zrobić w tej chwili. Poczekam poczekaj poczekaj! Mam jeszcze pytanie do ciebie!
Oh my, teraz zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi?
„Czego Dirith szuka na tej wyspie!? – spytała poważnie.
Szukał posady, obecnie szuka odtrutki i notatnika Riktela.
„Notatnika Riktela?
Riktel to mag, który zrobił z niego chimerę. W swoim notatniku opisywał swoje eksperymenty.
„Co Dirith zamierza z tym zrobić?
Spytaj go;3
„Gdzie jest teraz ten notatnik?
My tu gadu gadu, a drow umiera ;3

Kiti otrzepała się. W myślach miała tylko jeden obraz...
Slayers-...cheer up by ~Ly-Xu on deviantART
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172