Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-02-2012, 22:52   #431
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Och, nie sądze, żebym kiedykolwiek odczuwała aż tak desperacką potrzebę zwierzeń, żeby ciebie na moją powierniczkę wybrać. Ale oczywiście doceniam propozycję. I nie zapominaj, moja kochana, że bajki opowadane przez mamusię w dzieciństwie rzadko bywają prawdziwe...
Spoważniała. Wymiana drobnych złośliwości z inteligentną przeciwniczka jest bardzo stymulująca, ale nie po to sobie tyłek obijała po bezdrożach.
- Mówiłas, że aura utrudnia splatywanie zaklęć, tak? Myslałaś, jak to można obejść?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 10-02-2012, 23:07   #432
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Nie myślałaś chyba, że swoją pozycję w Loży załatwiłam sobie pracując tyłkiem?
- Nie było czasu, a utrudnienie nie było aż tak wielkie. Choć mniej wprawnym może poważnie utrudnić czynienie magii. Podejrzewam, że im głębiej zejdziemy będzie trudniej. Być może jakieś egzorcyzmy mogły by pomóc rozpraszając aurę. Być może to nie demon, a jego sługus siedzący ze szkieletami emituje zakłócenia.
 
Mike jest offline  
Stary 10-02-2012, 23:22   #433
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- Najlepiej przez kuchnię. - warknął, usłyszawszy pytanie Pe'lan odchodząc na bok, gdzie mógłby wyżalić się butelce, najlepszemu przyjacielowi mężczyzny.
~ Coś za bardzo te baby się rządzą. ~ pomyślał ponuro ~ A kto tu gacie nosi? Kto, kurwa, dupę im ratował i będzie ratował, jak się te ich gusła nie udadzą, pewnikiem szybciej niż później? ~
Rozmyślania przerwały mu dźwięk czyichś kroków. Fergus odwrócił głowę, chowając jednocześnie manierkę za pazuchę. Byli pośrodku niczego, a więcej alkoholu nie miał i nie zamierzał się tym dzielić z nikim.
- Słyszę, że kolega też nie z tych, co kibicują dziewkom bawiącym się z chłopcami w co innego niż dom i innym nowoczesnym bzdurom? - zapytał z uśmiechem ten w cholerę wysoki.
- Ano nie. - odparł raubritter, nadal tuląc do siebie naczynie, jakby był to dopiero co narodzony syn.
- Spoko, spoko, mam własny - zarechotał dryblas.
- No, to za tę, no... tredycję. - mruknął Fergus, stukając manierką o naczynie Wolfa. - Ta wasza wiedźma też taka pyskata?
- Jeszcze gorzej.
- Kurwa. Pyski by im czym zatkać, byłby spokój.
- No, nawet wiem, czym.

Obaj mężczyźni zarechotali.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 11-02-2012, 16:21   #434
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
-Jestem Craep aep'Crack. Syn Thornwalda, z północy. Z wiecznego Targenlok.- przedstawił się, pocierając kciukiem o powiekę. Powoli zaczynała go już głowa boleć od tych słownych przepychanek między kobietami.

-I prosiłbym was, ogniste białogłowy, żebyście na czas pobytu tutaj przestały sobie nawzajem rzucać uwagi na temat swoich rodziców oraz życia łóżkowego. Jesteśmy tu by ubić demona. I to jest w obecnej chwili najważniejsze. Gdy stwór już szczeźnie, a my odbierzemy naszą zapłatę, wtedy możecie sobie równie dobrze kudły z łbów powyrywać.- wzruszył ramionami i skrzywił się.-Pozszywa mnie kto, czy mam sobie pociągnąć z tej flaszki magicznego wywaru?
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 15-02-2012, 14:18   #435
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Awanturnicy przywitali się jak przystało na ludzi ich profesji zgodnie z panującymi obyczajami, a następnie zabrali do wspólnego organizowania obozowiska i przygotowania kolacji. Jeden krąg płomieni nagle przestał wystarczać dla dziewięciu osób.
Część utarczek przeniosła się, więc do parteru, gdzie od niedawna towarzysze mogli obrażać się bez umiaru lub wymieniać cennymi informacjami eksploracji podziemnych tuneli.

Noc minęła spokojnie. Wartownicy nie mieli nic do roboty. Spoczynku podróżników nie zakłóciło nawet odległe wycie wilków. Dolina Yrrhedesa w sercu Gór Dzikich niewprawionemu oku zdawałaby się wręcz sielską czarowną krainą. Sosny szumiały kojąco, strumyczek szemrał cicho i gdyby nie kąsanie komarów idyllę można uznać by za pełną.

Nad ranem, po szybkim śniadaniu, Fungi z Larsonem zebrali drużynę i powiedli w lochy pozostałe po zrujnowanej Świątyni. Przez plątaninę ciemnych i wilgotnych korytarzy poprowadzili w kierunku Sali Wielkich Wrót, jak poczęli nazywać ją śmiałkowie.

Wielkie żelazne odrzwia, zgodnie ze słowami Fungiego, miały bronić dostępu do sanktuarium, gdzie władał czarnotrup i jego eteryczni ożywieńcy.

- No i jesteśmy na miejscu - odrzekł Fungi oświecając zniszczoną czasem komnatę płomieniem latarni. Sufit ginął w mroku, a odrzwia misternie rzeźbione w chaotyczne wzory nie napawały zbytnim optymizmem.
- Znaczy się, mówiąc poetycko, za tymi wielkimi drzwiami nie daliśmy rady Złemu.

Egzorcystka, jak i magiczka odczuły złowrogą aurę, która blokowała ich własną moc.

- Ten zatęchły korytarz, zachodni - krasnolud poświecił na lewo od Wielkich Wrót - prowadzi dalej do komnat spoczynku ostatnich wiernych sług Yrrhedesa, a teraz również dwóch naszych towarzyszy Oktawiusa i Alera Tereza. Został przez nas wyczyszczony z kościotrupów. Z kolei ten wschodni korytarz - światło latarni padło na prawo - prowadzi do celi więziennych, pomieszczeń zdałoby się administracyjnych żyjących onegdaj sług demona. Był pusty.

- Znaczy się są tam cele, sracze i dawne komnaty mieszkalne
- skwitował Wolf uzupełniająco dla mniej obytych poszukiwaczy przygód.

- Pomieszczenie za Wielkimi Wrotami jest ślepe - ciągnął Fungi Zigildun - To znaczy chyba nie ma stamtąd żadnego widocznego wyjścia albo wejścia. Nic takiego nie rzuciło mi się w oczy zanim dopadło mnie zaklęcie nieumarłego kapłana. Jest tam ołtarz z symbolem Oka bez Powiek, ale poza tym tylko sterta kości.

- To może lepiej tego nie otwierajmy? - szeptem słyszalnym w całej sali poprosił Finn.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 16-02-2012 o 16:16.
kymil jest offline  
Stary 19-02-2012, 17:00   #436
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- Będziemy tak tu sterczeć do usranej śmierci, czy wreszcie coś zrobimy? - rzucił Fergus. - Otwórzmy te cholerne drzwi, my, znaczy mężczyźni, ściągniemy na siebie te pokraki, a baby je gusłami.
- Nie za prosto? - zmarszczył się Fungi, nerwowo zaciskając ręce na stylisku znalezionego w katowni i darowanego mu topora.
- A co byś jeszcze chciał? Panie wiedźmy, gotowe?
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"

Ostatnio edytowane przez Cohen : 20-02-2012 o 20:40.
Cohen jest offline  
Stary 20-02-2012, 09:56   #437
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Ja tak - powiedziała Virana spowijając się czarem tarczy, krytycznie oceniła leczenie towarzyszy, ale nie chciała zużywać więcej magii niż to było konieczne tak więc, bardziej ranny potraktowany został zaklęciem, mniej musiał skorzystać z flaszki, choć nie wyglądał na zawieszonego, bo wyraźniej lecznicza nalewka była na spirytusie.
 
Mike jest offline  
Stary 20-02-2012, 13:06   #438
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Creap był już niebo bardziej zadowolony. Nowe blizny, brak krwawienia no i lepsze przygotowanie do tego co czekało go za tymi drzwiami. Topór w rękę, hełm na głowę i śmierć skurwysynom!

Chociaż w sumie nie było to adekwatne do obecnej sytuacji, bo te konkretne skurwysyny w gruncie rzeczy już były martwe. Nie zmieniało to jednak faktu że rozłupanie kości jakiegoś przeklętego liczna na pewno zmotywuje go do powrotu w zaświaty.

-Uczynicie szkielety materialnymi, czy też mam od razu przebić się do licza?- zapytał, obracając trzonek topora w dłoni. Nie był pewny czy tej sytuacji będzie to możliwie najlepsza broń. Przy pasie miał jeszcze buzdygan świętej pamięci tereza.

-A, i chłopy, szabla wbita w truchło nieumarłego kapłana jest moja, więc tykać tylko gdybym nie przeżył.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 20-02-2012, 15:30   #439
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Idziemy - zaordynowała Inkwizytorka. Rzuciła na siebie zaklęcie tarczy i zrobiła krok w stronę, ciągle zamknietych, wrót. Zajeła miejsce nieco z boku i czekała. Nie chciała otwierac drzwi, wolała się skoncentrowac na tym, co z nich wyskoczy.

- Mozemy iść - powtórzyła.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 20-02-2012, 20:37   #440
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=JZFHcebMVSE[/MEDIA]




Podziemia Yrrhedesa, Sala Wielkich Wrót

Gdy wszyscy zdali się być gotowi Wolf Larson na znak Egzorcystki z księstwa Yahel podszedł spokojnie do masywnych odrzwi. W milczeniu wysupłał z sakiewki żelazny klucz i płynnie wpasował w wycięty w drzwiach otwór. Następnie przejechał wzrokiem po kamratach.
Od każdego z nich po kolei otrzymywał w zamian skinienie głową na znak, że są przygotowani. Choć nie do końca pewni co zastaną w środku.
Niektórzy z awanturników prewencyjnie zasłonili chustami twarze. Kurz, który miał się zaraz podnieść z kamiennej podłogi nie sprzyjał zanadto oddychaniu i miał utrudnić widoczność.

Fungi Zigildun z Finnem ustawili na zimnej podłodze za sobą trzy oliwne lampy górnicze. Uczynili to w pewnym oddalenie, aby nikt przypadkowo nie potrącił żelaznych pojemników. Drgające światło padało zza pleców kompanów, prosto na zamknięte drzwi.

Byli gotowi. W komnacie mimo chłodu, wilgoci czuć było wszechogarniające napięcie.


Wolf Larson przekręcił klucz. Prastary mechanizm, tak jak poprzedniej nocy, wprawił w ruch runiczne drzwi. Rozległ się charakterystyczny zgrzyt i powoli, powolutku żelazo zaczęło otwierać się na oścież. Z pomieszczenia biła nikła czerwona poświata. Pył wzbił się lekko z podłogi.

Gwidon ocierając pot z czoła, ostentacyjnie splunął za siebie i przydeptał obutą stopą.

- Na dobry omen - wyjaśnił.

Skrzydła drzwi, centymetr po centymetrze otwierały się.

- Gotuj się - wyszeptał Creap.

- Na mój znak - skinęła głową Virana de Noth.

- Raczej na mój, kochana - mruknęła słyszalnie Pe'lan z Imari.

- Teeraz kurwa! - wykrzyknął var Airem przerywając ten spór kompetencyjny i wskoczył do środka, gdy tylko odrzwia rozsunęły się na wielkość rosłego rycerza.

- Uujja! - rozległ się bojowy okrzyk aep'Cracka.

Za Fergusem jak duchy wparowali wymachując orężem Creap, Fungi, Draugdin, zaś na końcu Larson. Mieli jeden cel: znaleźć i zniszczyć nieumarłego kapłana.

Finn z Gwidonem zostali z "wiedźmami" dla ochrony. Gwoli ścisłości byli najbardziej "zesrani" jak fachowo wyklarował to Fungiemu Fergus.


*

Parę sekund później


Komnata była rozświetlona wieloma płonącymi krwawo kagankami umocowanymi w ścianie. Na podłodze walały się piszczele, czaszki, miednice dawno zmarłych humanoidów, wydając nieziemski chrzęst, gdy czyjaś najemnicza stopa rozkruszała je w drobny pył.

Na końcu przestronnej sali modlitewnej posadowiony był rzeźbiony w marmurze czerwony ołtarz z symbolem Oka bez Powiek. Za nim zaś cel ich ataku: nieumarły Czarnotrup odziany w łachmany kierujący w ich ręku sękate szpony.

- Grra'aka ma f'taghbn Y'rrhede... - martwy począł splatać zaklęcie.

Z tyłu, jakby w responsie, dał się słyszeć władczy kobiecy zaśpiew. A następnie ryknęły zaklęcia bojowe Virany i Pe'lan. Przemknęły błyskawicznie przez komnatę. Jedno z nich lekko "zawadziło" biegnącego Draugdina, który, jak ogłuszony, osunął się ziemię.

- Cholera jasna! - wymsknęło się Pannie de Noth.

Grot czarodziejki celnie za to ugodził w licha, nie czyniąc mu jednak żadnej szkody. Magiczna iskra jedynie ześlizgnęła się - zapewne po magicznej osłonie truposza - krusząc kawałki marmuru z ołtarza i osmalając płytę ceremonialną.

Jednakże Piorun egzorcystki smagnął niczym z Axeńskiej katapulty, uderzył w martwiaka i ku uciesze awanturników wbił go w ścianę z ołtarzem, rozpryskując wszystko wokół. Wszystko zasłoniła chmura pyłu.

- Urrra!!!- wyrwało się z ust awanturników.

Wtem dał się słyszeć potężny łoskot. Cała komnata zatrzęsła się w posadach. Z sufitu poleciały odłamki skał.

- Za mocne zaklęcie! To wszystko zaraz runie - wykrzyczała egzorcystka. - Chodu!

Awanturnicy jak jeden mąż w popłochu rzucili się do odwrotu, gdy wtem zagradzając im całkowicie drogę stanął szpaler dziewięciu szczerzących zębiska szkieletów, uformowany zdałoby się znikąd. Każdy z nich dzierżył kościany miecz.

Pierwszy cios Fergusa rozłupał kościotrupa na pół. Dla niego droga była wolna. Draśnięcia drugiego szkieletu nawet nie zauważył.

- Są materialni. Wreszcie! No to teraz ja Wam... kurwa! - krzyknął Creap i przyłożył celnie kolejnemu gruchocząc klatkę piersiową.

- Jazda Panowie! - krzyknął Fergus.

Wtem z tyłu rozległ się rozpaczliwy krzyk.

Fungi leżał pod ogromnym kawałem płyty. Nie mógł się wyswobodzić, nogi ugrzęzły pod odłamkiem skały. Żył, lecz bez pomocy nie mogło to trwać długo.

Powstający z ziemi obolały Draugdin zerknął w górę. Z sufitu obłupywały się kolejne kawałki skał i kamieni. Nie to jednak wzbudziło strach w oczach najemnika. Analizując pęknięcia - oczami wyobraźni - zobaczył jak ogromna bryła granitu z chrzęstem odrywa się od sufitu.

Miała upaść dokładnie pośrodku sali ceremonialnej. Wprost na krasnoluda i... jego samego.

Najemnik z trudem powstał na nogi. Cały obolały, chwiał się na nogach, w głowie mu szumiało.




===


Draugdin - minus 1 Kondycji i tymczasowo minus 3 do Zręczności

Fergus var Airem
- minus 1 do Kondycji
 
kymil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172