|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-02-2006, 12:01 | #51 |
Reputacja: 1 | Orm Kupiec pojawił się na dole jako pierwszy. Wyglądał o wiele lepiej niż poprzedniego dnia a twarz jego rozjaśniał szeroki uśmiech. Gdy zbliżał się do stolika przy, którym siedzieli nowopoznani skłonił się lekko w wyuczony sposób, zgodnie z etykietą. - Remiso, Fyodorze dzień dobry i smacznego. Jak zapewne widzicie czuję się już dobrze za co jestem Ci niezwykle wdzięczny szlachetny panie. Pozwolicie, że siądę obok was. Nie czekając na pozwolenie Orm zasiadł do stołu, czemu towarzyszyło głośne burknięcie w jego żołądku. Wielce zmieszany popatrzył na elfy. - Najmocniej przepraszam ja tak nie specjalnie… Widać było, że jest skrępowany całą sytuacja. - Od wczoraj nic w ustach nie miałem i to jakoś tak samo… Czy gdy spałem ominęło mnie coś ciekawego? Rzekł ale nie udało mu do końca skryć delikatnego rumieńca, który zakwitł na jego policzku.
__________________ It`s not a vengance, It`s Punishment |
12-02-2006, 17:42 | #52 |
Reputacja: 1 | Hood Ember Lor-Azrael - Witajcie. Miło mi Was poznać. - odrzekł elf powściągliwie, skłąniając się jednocześnie każdemu z nowo poznanych towarzyszy. - Rad bym usłyszeć jakie to przygody nas mają poczekiwać... |
18-02-2006, 10:23 | #53 |
Reputacja: 1 | Demeroth Wszedł na sale nieco później, kiedy już wszyscy jedli zamówione śniadania. Głowę, jak dnia poprzedniego, zasłaniał mu kaptur, co wydawało się przynajmniej dziwne. Po pośpiesznym spojrzeniu można już było ocenić, że Demeroth jest gotów do natychmiastowego "wymarszu". Skiną głowa do śniadającej, przy jednej ławie grupy. Towarzystwo było kolorowe i wielorasowe, na pierwszy rzut oka można było odgadnąć że nie łączy ich ni profesja, ni wiara, przynależność kastowa, czy pochodzenie. W innym miejscu grupa mogła być uznana za dziwną, intrygującą, może niebezpieczną, ale nie tutaj, to była stolica. Rozmowy przy stole były zdawkowe i nazbyt uprzejme, jak zawsze w przypadku ludzi którzy poznali się niedawno...a kiedy alkoholu nie było pod dostatkiem. Wprawny obserwator zauważył by to od razu, tak nie zachowują się zgrani starzy przyjaciele, czy choćby towarzysze, zgrana grupa na przykład żołnierzy czy gwardzistów. Grupa "pachniała" mało doświadczoną, dopiero zawiązaną "drużyną poszukiwaczy przygód", "bohaterów do wynajęcia". Demeroth parskną w myślach "A mnie się wydawało, że w tych czasach takie rzeczy dzieją się już tylko w opowieściach nianiek i starych bajarzy" Ruszył w końcu z miejsca, obserwacje i rozmyślanie zajęły mu tyle czasu, ile zajęło by osobie spostrzegawczej i nawykłej do myślenia. Ukłonił się do karczmarza i skinął na niego by ten podał mu śniadanie. Nie zamówił nic szczególnego, karczmarz szykował według własnego uznania. Zasiadł na wolnym miejscu przy ławie. - Pani Tinilith, Panowie, Panie Orm - kiwał lekko głową do wszystkich wymienionych grup i osób - jak się dziś Pan czuje ??? Wygląda Pan już dużo lepiej.
__________________ And then... something happened. I let go. Lost in oblivion -- dark and silent, and complete. I found freedom. Losing all hope was freedom. |
18-02-2006, 10:33 | #54 |
Reputacja: 1 | Orm - O tak nie da się ukryć. Właśnie chciałbym podziękować wam za wszystko co dla mnie wczoraj zrobiliście. Orm uśmiechnął się zmieszany a rumieniec, który mu towarzyszył nawet nieco się powiększył. Odchrząknął i mówił dalej. - Widzę że podczas mojego snu udało się wam pozyskać kolejną osobę na wyprawę. Długim przeciągłym spojrzeniem przesuwa po nowopoznanym elfie. - Miło mi poznać zwą mnie Orm i wielcem rad Cię poznać. Wyciąga rękę w kierunku mężczyzny i uśmiecha się szeroko. Jednak robiąć to wszystko nie przestaje mówić jakby nie potrafił tego zrobić. - Co do towarzyszy i wyprawy. Kiedy wyruszamy i dokąd najpierw się udamy?
__________________ It`s not a vengance, It`s Punishment |
18-02-2006, 10:50 | #55 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Rzeczywiście, mamy kolejnego towarzysza. - powiedziała Remisa. - A kiedy wyruszymy, to zależy od was. Czekamy jeszcze na pana Nilmmera, widać trochę zaspał. Kto nie ma konia lub oręża, niech po śniadaniu się w te rzeczy zaopatrzy, a my będziemy tu na was czekać. Gdy już wszyscy się zbierzemy, wyruszymy w drogę, prosto do Tagary. Remisa mówiła cicho, jakby bojąc się, że ktoś podsłucha rozmowę, choć w karczmie były jeszcze tylko dwie osoby. Khazra i Elohim właśnie weszli do sali i obojętnie spojrzeli na salę po czym przysiedli się do was, wcześniej zamawiając coś do picia. - Witamy wszystkich w ten piękny poranek. Zaczyna podobać mi się w tej karczmie, nawet przytulnie tu. - powiedział Elohim.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
19-02-2006, 12:41 | #56 |
Reputacja: 1 | Demeroth - Bardzo tedy mus Panom być przykro, skoro lada chwila opuścić nam ją przyjdzie. - Patrzał wprost ma mężczyzn, ale zastanawiał się czy dostanie śniadanie, czy nie. - A może Panowie mają obecnie inne plany ??? Demeroth nie czekał na odpowiedź, odwrócił się w stronę Pani Tinilith. - A do Tagary droga Pani, wyruszamy w tak zwane "ciemno", czy jest jakiś konkretny plan ??? Zdaje sobie Pani zapewne sprawę, że znaleźć kogoś takiego, kogo szukamy, będzie bardzo trudno. Dodatkowo w Tagarze Ciemnej... - zamyślił się na chwile - myśle że łatwiej jemu będzie się tam ukryć, niż nam go znaleźć, a nie jest to najbezpieczniejsze miasto na Orchi. Demeroth zaczął już się powoli rozglądać za karczmarzem i swoim porannym posiłkiem. [user=184,561] Przyjąłem że posiadam wierzchowca z oporządzeniem, ciężko było by przejść drogę z Gett - warr - garu do Ostrogaru na nogach. Nie chce też abyś źle to odebrała, ale posprawdzałem współczynniki Wampira w KC i walczyć z nim i przeżyć, to trzeba mieś sporo leveli. Jeśli Ci kolesie ściemniali to spoko, ale jeśli założyłaś że walczyli, to różnica pomiędzy ich lvl i naszymi była by chyba za duża, raczej takie początkujące postacie jak my nie miały by czego z nimi szukać. Oczywiście to tylko taka moja teoria, Ty możesz mieć jakieś ukryte intencje , więc nie myśl że Cię pouczam czy coś takiego. Ale znając Twoje słodkie roztrzepanie, mógł Ci coś umknąć [/user]
__________________ And then... something happened. I let go. Lost in oblivion -- dark and silent, and complete. I found freedom. Losing all hope was freedom. |
19-02-2006, 17:16 | #57 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Zanim wszyscy się zaopatrzą, trochę to potrwa. A potem wszyscy wyruszamy. - odpowiedział ci Khazra. Macie wrażenie, jakby odezwał się pierwszy raz od wczoraj. W jego głosie było słychać lekkie poirytowanie. Karczmarz wreszcie przyniósł ci twój posiłek, parująca kupka czegoś bliżej nieokreślonego nie wygląda zachęcająco, ale pachnie niezwykle apetycznie. - Zdaję sobie sprawę, że niełatwo będzie go znaleźć, szukam go już dobry kawałek czasu. Na miejsu zatrzymamy się w karczmie należącej do mojego znajomego, tam zaczniemy pytać, ale dyskretnie. Nie umknie tym razem. - Remisa wychyliła swój puchar do końca i odstawiła go na stół szybkim ruchem, aż wydał z siebie dziwny odgłos przy spotkaniu ze stołem.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
19-02-2006, 21:23 | #58 |
Reputacja: 1 | Orm - Tym razem? Znaczy to, że były poprzednie? Orm wydawał się być zmieszany. Najpierw ludzie, z którymi wcześniej nie rozmawiał zachowują się jakby go znali a teraz dowiaduje się o jakichś poprzednich próbach schwytania ich celu. Podrapał się w zamyśleniu po głowie. Ile go wczoraj opuściło? Poszukał wzroku Damerotha lecz ten zbyt był zajęty poszukiwaniem karczmarza niż jego osobą. Speszony odrząknął i wycedził. - Czy ktoś mi powie, co działo się wczoraj? I jaka próba pojmania tego człowieka już się odbyła? Oraz oczywiście, kim są Ci wszyscy ludzie przy stole. Powoli spoglądał po twarzach siedzących wokoło niego jakby szukając odpowiedzi na nurtujące go pytania.
__________________ It`s not a vengance, It`s Punishment |
19-02-2006, 22:27 | #59 |
Reputacja: 1 | Nilmmer Wszyscy zgromadzeni radośnie (albo i nie) rozmawiali o sprawach bardziej, lub mniej, ważnych, gdy wtem zaszczycił ich swą obecnością młodzieniec, którego poznali zeszłego wieczoru. Po jego wyglądzie i rozespanych oczach widać, że nie spał zbyt dobrze. Płaszcz ma na sobie, zaś kołczan i miecz niesie w rękach. -Witam wszystkich! Jak minęła wam noc? Wybaczcie, że musieliście na mnie czekać, to wczorajsze wino chyba nie służy porannym zebraniom... - dla zaakcentowania, Nilmmer ziewnął, podczas odstawiania swoich rzeczy pod stół. -Przepraszam... - wymamrotał siadając na wolnym miejscu. Chwilkę tak siedzi przysłuchując się i odpowiadając na pozdrowienia po czym woła gospodarza i zamawia śniadanie i piwo. -O czym to prawicie? - w końcu odzywa się, czekając na posiłek.
__________________ "All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die." |
19-02-2006, 22:40 | #60 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Jak już mówiłam, chodzę za Dantragiem już sporo czasu, ale zawsze gdy myślałam, że już go znalazłam, spóźniałam się o dzień lub dwa. Dlatego powiedziałam, że tym razem mi nie umknie, bo jestem pewna, że jest w Tagarze. - Twarz Remisy była spokojna i po chwili się uśmiechnęła, gdy zobaczyła Nilmmera podąrzającego do stolika. - Jesli zaś chodzi o tych, których nie znasz, to moi przyjaciele, których nie zdążyłeś wczoraj poznać: Khazra Graat, Elohim Lener i Ember Lor-Azrael. A otóż i przyszedł pan Nilmmer. Więc powiedzcie mi, skoro już wszyscy tu jesteśmy, kto musi zaopatrzyć się w ekwipunek przed drogą? I kupić konia?
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |