|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
28-04-2006, 16:31 | #111 |
Reputacja: 1 | Kathy Kathy po wyjściu gości była już ledwo żywa. Jej kostka nieznośnie dawała o sobie znać. Wyciągnęła, więc jakieś pudełeczko z apteczki i poszła na górę do swojej sypialni. Trwało to dobre kilka minut nim tam dotarła gdyż, kostka naprawdę bardzo ją bolała. Będąc już na górze przebrała się w koszulę i wziąwszy jakieś ziołowe tabletki poszła spać. Sen ten był bardzo mocny gdyż lek zawierał środek nasenny. W pewnym momencie doszło do niej czyjeś wołanie. Powoli, bardzo powoli wracała jej świadomość. - SENHORITA!!! SENHORITA BELLS!!! Lekarka zawahała się chwilkę, po czym poznała głos Rodrigueza. Wstała szybko zapominając o bolącej kostce, która dała o sobie natychmiast znać. Tak szybko jak było to tylko możliwe pokuśtykała do drzwi. Będąc na dole zapaliła jeszcze tylko lampę. Panna Wells zapominając o swoim stroju, którym była bawełniana cieniutka koszulka otworzyła drzwi ma oścież. W świetle lampy, było ją widać jak by była naga. Na jej plecy spadała kaskada ciemnych kręconych włosów. Jej twarz wciąż była zaróżowiona od niedawno przerwanego snu. Na nodze dało się teraz zauważyć opatrunek, którym owinęła kostkę. Słodko się uśmiechając i nie będąc do końca świadomą tego, jakie zainteresowanie może budzić jej strój powiedziała. - O witaj mój drogi przyjacielu meksykaninie, meksykaninie, czym mogę ci pomóc?? To musi być coś ważnego skoro mnie budzicie o takiej późnej porze. |
29-04-2006, 09:32 | #112 |
Reputacja: 1 | Rodriguez Meksykanin - jak można się tego było spodziewać - całkowicie zapomniał języka w gębie. Krótka chwilę gapił się bezczelnie tu i ówdzie, w końcu zdołał z siebie wyksztusić coś mądrzejszego. - Eeeee...hmm? - Pastor, który pojawił się zza szerokich jak wrota stodoły pleców Rodrigueza całe szczęście przejął pałeczkę. - Pani doktor, znaleźliśmy go nieprzytomnego na ulicy - kiwnął głową w kierunku bezkształtnego tumoka na tamieniu bandyty. - Trzeba mu pomóc. Według słów pana Rodrigueza to już nie pierwsze omdlenie tego gentlemana. - Aaa, Pomóc! - Obudził się Rodriguez - No, znowu tego gringo tu przytargałem. Jak kłoda leżał. Walnąć go tam, gdzie ostatnio, nie? - |
02-05-2006, 14:46 | #113 |
Reputacja: 1 | Kathy Widząc spojrzenie meksykanina na twarz Kathy wyplynął rumieniec. Mimo to spokojnym i opanowanym głosem odpowiedziała ~ Tak, Rodriguezie tam gdzie ostatnio. Lekarka poczekała aż meksykanin wejdzie po czym zamkneła drzwi. Jej ręce drżały, a na czole pojawiła się zmarszczka, świadcząca o tym jak bardzo martwi się o Toma. Wreszcie ockneła się z szoku jakiego doznała widząc swego lubego w takim stanie i zapytała meksykanina ~ Co sie stało?! Czemu w tym mieście jest tak gwarno o tak późnej porze? |
02-05-2006, 15:03 | #114 |
Reputacja: 1 | Rodriguez - Jedną chwilę Senhorita - Rodriguez nie zdejmując Toma z ramienia otworzył frontowe drzwi, zabrał osłupiałemu pastorowi obrzyna - i wzorem Kathy - zatrzasnął mu drzwi przed nosem. Wolnym krokiem zaczął iść w kierunku łóżka na piętrze. - Dlaczego? A zwęgliło się paru francuskich gringos w zajeździe. A przedtem sobie postrzelali, to i mieszczuchy powyłaziły z domów. - bandyta oznajmił tonem, jakby informował że na zewnątrz pada. Drugi raz tego wieczoru Rodriguez wspiął się po schodach, i drugi raz dziś rzucił bezwładne ciało na łóżko. |
04-05-2006, 16:06 | #115 |
Reputacja: 1 | Kathy Panna Bells podążając za meksykaninem i nieprzytomnym Tomem mocno kulała, tak, więc po chwili była w znacznej odległości za gościem. Usłyszawszy, co Rodriguez powiedział aż, przystaneła - Przepraszam, co się stało? Wydawało mi się że powiedziałeś że para Francuzów spłonęła??..... Tak powiedziałeś. A...le ja...k t..o Po tych słowach w głowie lekarki powstał kompletny mętlik ~ Fabryce, Brigitte…………………………spłonęli spa....lili s..ię~ Przed oczami Kathy pojawiły się ciemne mroczki i w chwile później, osuneła się bez przytomności u podnóża schodów. |
06-05-2006, 10:49 | #116 |
Reputacja: 1 | Rodriguez Prach! Rodriguez znów rzucił Toma na znów to samo łóżko. - No i sama widzisz Senhorita że... - bandyta urwał, widząc nieprzytomną lekarkę. - No nie! Czy wszyscy w tym zapomnianym przez diablos miejscu muszą mdleć albo zychać! - Zszedł na dół, schody zaskrzypiały boleśnie i ostrzegawczo. Podniósł Kathy - delikatniej niż Toma - i położył ją na czerwonej sofie. - Senhorita, zbudź się! - lekkie potrząśnięcie - Senhorita! Senhorita! - klepnięcie w policzek. - Senhorita!!! - Rodriguez zerknął na butelkę z rumem stojącą dalej na stole. Podszedł do niej, pociągnął zdrowego łyka, po czym wlał niewielką ilość w usta nieprzytomnej lekarki. |
|
| |