|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-02-2016, 21:25 | #111 |
Reputacja: 1 | Aceline pomagała komu mogła. Dzięki jej super-sile było to wyjątkowo proste, a współpracując z innymi herosami, praca szła jej całkiem znośnie. Było tak do momentu, gdy Dr. Doom wystrzelił w stronę Hawkeye'a błękitny promień. - Ktoś jeszcze ma problem z pokłonami dla mnie? - spytał. - Tak, ja! - krzyknęła Lady Europa. Lewitując nad ziemią, zaszarżowała w jego stronę, zamierzając uderzyć go swoimi super-pięściami. |
04-02-2016, 21:40 | #112 |
Reputacja: 1 | Victor von Doom... Co ten skurwiel tu robił? Skaar pamiętał go aż za dobrze i bynajmniej nie kojarzył mu się pozytywnie. Młody mutant gamma miał niezmierną ochotę bezlitośnie zrównać Dooma z ziemią. Uśmiechnął się paskudnie do swoich myśli, w których przewijał się obraz władcy Latverii boleśnie rozwałkowanego na milion sposobów. -Doktor von Puszka... jakże miło Cię widzieć. - przywitał się głosem ociekającym ironią. -Przeszkodziłeś nam w kolacji kutasiarzu. - dorzucił po chwili, porzucając ironię. Instynktownie wyczuł moment, w którym Lady Europa zerwała się do ataku. Nie był pewien czy dorówna jej szybkości, ale postanowił spróbować. Grunt zaczął łapczywie kleić się do nóg Dooma i wciągać je wgłąb, tak by unieruchomić go w miejscu i uniemożliwić uniki. -Ja z lewej, Ty z prawej. - przesłał do Aceline informację przez kanał telepatyczny. I jak zakomunikował, tak zrobił. No prawie... najpierw wykonał wredny zwód, markując atak na nogi, a potem zmienił swoją trajektorię i rzucił się na Dooma tak, by zablokować mu prawą rękę, a potem pozbawić ją jakiejkolwiek użyteczności. Najchętniej posłałby go pięścią prosto na orbitę, ale wiedział że S.H.I.E.L.D. będzie chciało urządzić mu przesłuchanie.
__________________ Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja. Ostatnio edytowane przez Eleishar : 07-02-2016 o 14:17. |
07-02-2016, 10:34 | #113 |
Reputacja: 1 | Cable spodziewał się raczej kosmitów, którzy wyskoczą z latającego spodka, więc obecność Doctor'a Doom'a, nieco go zaskoczyła. Zanim przeanalizował sytuację, połowa drużyny rzuciła się na czarnoksiężnika z bojowym okrzykiem. Nathaniel doszedł do wniosku, że ostatnio mają wyjątkowego pecha do szalonych mistrzów sztuk mistycznych. Nie chcąc pozostać bezczynnym uniósł swoje pistolety i wystrzelał w Doom'a dwa pełne magazynki, chociaż wiedział, że nic to nie da. Przyglądał się rozwojowi wypadków i zastanawiał, jak najszybciej można by go pokonać. |
07-02-2016, 20:46 | #114 |
Konto usunięte Reputacja: 1 |
__________________ [i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i] Ostatnio edytowane przez Kenshi : 08-02-2016 o 12:57. Powód: Ach, te literówki :). |
07-02-2016, 21:00 | #115 |
Reputacja: 1 | Lady Europa nie była zachwycona. Jej atak nie odniósł sukcesu, Była pewna, że skoro Doktor Doom walczy promieniami energetycznymi, to będzie słaby w sensie fizycznym, Przeliczyła się. Był silny, bardzo, bardzo silny. Po tym, jak upadła cyckami na Skaara, wzniosła się w powietrze i na spokojnie oceniła zniszczenia. Były wielkie, bardzo, bardzo wielkie. - Poddajcie się, albo zginiecie - powiedział Doom. Aceline nie do końca wiedziała, co mogłaby zrobić. Zaatakować z promieni? A czy to coś da? - Czego chcesz? - spytała, unosząc się w stronę przeciwnika. Jej dłonie zabłysły błękitem, ale nie miała zamiaru strzelać - Powiedz, czego chcesz? Pieniędzy? Uwielbienia? Czegoś innego? Co mamy Ci dać, żebyś zostawił nas i tych ludzi w spokoju? Aceline miała szczerą nadzieję, że Doom zostanie rozproszony przez jej słowa, a wtedy ktoś inny go zaatakuje... z lepszym skutkiem niż ona sama. |
07-02-2016, 21:17 | #116 |
Reputacja: 1 | Doktor najwidoczniej starał się go upokorzyć, podczas tego starcia. Młody mutant parsknął ze złością gdy zarył o ziemię. Okład z europejskich piersi Aceline zdecydowanie był przyjemny, ale sytuacja nie trwała zbyt długo. Oboje się podnieśli, a po chwili Doom zaatakował po raz kolejny, tym razem udało mu się zrobić unik. -Kotwica ci w krzyż Doktorze Gratum! - warknął Skaar na żądanie blaszaka, a jego oczy rozbłysły mocą. Kawał gruzu oderwał się od ziemi, a młody mutant gamma wskoczył na niego. Kolejne fragmenty rozwałki dokonanej przez Dooma (czy jak sądził Skaar, Doombota) unosiły się w powietrze, by po chwili wystrzelić w niego jak kanonada pocisków, bardzo szybkich i ciężkich pocisków. Sam Skaar pomknął na swojej powietrznej platformie zaraz za kamiennym deszczem, przemieniając po drodze swoje ciało w skałę, teraz był jeszcze silniejszy niż przed momentem. Szykował się do zadania przeciwnikowi potężnego uderzenia. -To chyba Doombot, a nie prawdziwy Doom. Masz jakieś EMP na podorędziu? - wysłał w tzw. międzyczasie przekaz telepatyczny do Cable'a.
__________________ Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja. |
08-02-2016, 12:28 | #117 |
Reputacja: 1 | - Po prostu rób swoje.... - Nathaniel odpowiedział Skaarowi telepatycznie. Widząc zniszczenia jakich zaczął kokonywać Doom, nabrał przekonania, że ostatnimi czasy zbytnio cacka się ze złoczyńcami. Summers schował broń do kabur pod pachami, a następnie co mogło być niespodziewane dla części drużyny, po raz pierwszy od dołączenia do Uncanny Avengers powoli wzniósł się jakieś pięć metrów nad ziemię skąd mógł mieć lepszy widok na całe pole walki i zawisł tam, utrzymywany swą mocą telekinetyczną. Jego zdrowe oko rozbłysło mocnym złotym światłem, w chwili w której Cable wyciągnął w górę dłoń, nakierowując ją na Doom'a, czy też może raczej Doombot'a, a następnie machnął swoją dłonią w stronę rozpędzonego Skaara. Jego zamiarem było potężne rzucenie przeciwnikiem w stronę napierającej bestii. - Wal! - jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, siła ciosu zielonoskórego powinna zostać zwiększona, zupełnie jak przy czołowym zderzeniu dwóch pociągów. Ostatnio edytowane przez Komiko : 08-02-2016 o 12:31. |
10-02-2016, 15:32 | #118 |
Konto usunięte Reputacja: 1 |
__________________ [i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i] |
10-02-2016, 19:47 | #119 |
Reputacja: 1 | Pomimo kiepskiego początku, poszło im zaskakująco szybko i łatwo. Skaar był wręcz trochę rozczarowany, bo nawet nie zdążył się porządnie rozkręcić. Hawkeye wyraźnie był zadowolony, mimo że paskudnie oberwał. Młody mutant uznał że chrzest bojowy w nowej drużynie zdecydowanie przeszedł śpiewająco, a Clint klepiący go po ramieniu był na to dobrym dowodem. - I rozwalcie mu łeb, żeby przestał się gapić. -Z przyjemnością. - rzucił tylko do łucznika, po czym podniósł mechaniczny czerep, pokazał mu złośliwie język (miał nadzieję, że Doom patrzy) i zgniótł go, jakby to była pusta puszka po Coli. Helikopterem się póki co nie przejmował, taka jest cena bycia bohaterem. Chwilę później rozwrzeszczał mu się telefon, charakterystycznym dzwonkiem dając do zrozumienia, że dzwoni jego ulubiona członkini The Hulk Family, jak czasem nazywał to pokręcone grono mutantów gamma do którego należał. - Tak? - Właśnie oglądam cię w telewizji i nie wygląda to zbyt różowo. Wszystko w porządku, Skaar? - Zapytała ciocia Jenn z wyraźnym przejęciem w głosie. - Aye, w jak najlepszym. Właśnie zezłomowałem swojego pierwszego Doombota. - odparł jej wesoło, niczym dziecko chwalące się pierwszym strzelonym golem - Wprawdzie trochę się śniegiem umazałem, ale przeziębienie mi nie grozi. Nie zamartwiaj się na zapas ciociu. - dodał uspokajająco, po czym spojrzał w górę i pomachał do kamery. - Och, no to dobrze, bo okolica naprawdę nieciekawie wygląda z tego, co widzę - rzuciła. - I jak tam ci się współpracuje i żyje z nowymi kolegami i koleżankami? Nikt ci nie dokucza? Jedno słowo i ciocia może przyjechać w odwiedziny do Clinta. - Zaśmiała się do słuchawki. -Bardzo sympatyczne grono, no może poza tym sztywniakiem Cable'em, choć też nie jest taki zły jak mogłoby się wydawać. Tylko dziwi ich mój wygląd, ale to raczej nie problem. - odparł jej - No okolica trochę zdemolowana, ale myślę że Nowy Jork widział już gorsze scenerie. - zachichotał. - Ja sama widziałam gorsze, ale po prostu się zmartwiłam... ostatnio sporo czasu ze sobą spędziliśmy i chyba za bardzo się przywiązałam - odparła wesoło. -Wesoła z nas rodzinka, nie ma co. - odpowiedział - Dzięki za troskę ciociu, to naprawdę miłe. - w głosie Skaara przebrzmiało lekkie wzruszenie. - Zieloni muszą trzymać się razem - odparła, znów śmiejąc się do słuchawki. - A tak przy okazji... ojciec się odzywał ostatnio? Jak tam wasze relacje? -Ostatnie co od niego dostałem to list z kartą kredytową. Robię z niej dobry użytek. - odparł spokojnie, choć dało się usłyszeć lekką ekscytację - Odkąd się pogodziliśmy wszystko jest na swoim miejscu, ale przy naszym trybie życia ciężko o częsty kontakt, czyż nie? Pewnie znowu mu jakaś dziwna maszyneria po głowie chodzi, nie będę mu jej dodatkowo zawracał gdy nie ma takiej potrzeby. - wprawdzie młodzieniec był bardziej synem Hulka niż Bruce'a, ale to dzięki Bannerowi udało im się pojednać. - Powinniście zacząć spędzać trochę więcej czasu razem, ale to nie rozmowa na telefon. Wpadnij do mnie w weekend, upiekę twoje ulubione muffinki z kremem kokosowym. - Wyczuł z jej tonu, że wciąż się uśmiecha. -Wedle rozkazu! - odparł tak poważnym tonem, że mało nie wybuchnął śmiechem. - Do zobaczenia ciociu. I przypomnij Tony'emu że czekam na moją paczkę.. - Oczywiście. A ty daj mi znać w sobotę, o której wpadniesz. Byle popołudniem, bo z rana jestem nie do życia. - Zaśmiała się, po czym pożegnali się i rozłączyli. *** Avengers Tower. Kilka dni wcześniej Skaar podszedł pod drzwi laboratorium, w którym przesiadywał Tony. Podniósł rękę i zapukał, Stark zbyt często prowadził niebezpieczne (głównie dla siebie) eksperymenty, by wpadać tam z zaskoczenia.Gdy usłyszał "wejść", nacisnął klamkę i znalazł się w środku. Tony siedział przy jednym ze stołów, a przed sobą miał dwa mechaniczne uchwyty trzymające jakiś niewielki przedmiot, nad którym się pochylał i robił jakieś pomiary. - Skaar? Coś się stało? - Uniósł holograficzne okulary i spojrzał na chłopaka. -Cześć Tony, nie nic się nie stało, ale mam pewien problem. Wiem że lubisz wyzwania, dlatego przyszedłem do Ciebie. - zaczął tak, by wzbudzić w Starku nieco ciekawości - Potrzebna mi broń, która nie rozleci się po tym jak raz nią kogoś walnę... - chłopak był wyraźnie sfrustrowany, ale taka była smutna prawda. Nie znalazł jeszcze niczego, co byłoby dość wytrzymałe i pozwalało mu w pełni wykorzystywać jego możliwości, no może poza Mjolnirem, ale ten należał do Thora. - Taka broń... - Stark przejechał dłonią po brodzie, a myślami był już gdzieś daleko. Po chwili wrócił do rzeczywistości i spojrzał na chłopaka. - Nic takiego na stanie nie posiadam, ale mogę zrobić. Co konkretnie by cię interesowało? -Dobry półtorak nie jest zły. - odparł mu Skaar - Nie pogardziłbym też innymi rodzajami broni białej, ale przecież nie będę ze sobą nosił całego arsenału, to byłoby niepraktyczne prawda? - Mówi się, że co za dużo, to niezdrowo, ale ja wychodzę z zupełnie innego założenia - odparł Tony. - Tak mówią tylko ci, których nie stać na porządne, drogie zabawki. No ale wracając do tematu: półtorak da radę zrobić. Myślę, że stop anty-vibranium i diamentu będzie do tego najlepszy. Trochę mi się jednak z tym zejdzie, jestem zawalony robotą. -Tak tak, dla Ciebie im więcej tym lepiej, wiem. - odparł z uśmiechem Skaar, rozglądając się po laboratorium pełnym różnego rodzaju gadżetów autorstwa Starka - Pozostaje mi uzbroić się w cierpliwość, gdy Ty będziesz upychał sobie Avengers Tower w sprzączce od paska. - zaśmiał się - Ty uzbroisz się w cierpliwość, a ja uzbroję ciebie. - Stark błysnął ząbkami. - To wszystko? Bo chciałbym wrócić do pracy. - Oparł się łokciami o blat biurka. - To nie przeszkadzam, powodzenia. - pożegnał się i ruszył do wyjścia. Tony jedynie machnął mu ręką na odchodne i skupił się nad niewielkim przedmiotem w uchwytach. *** "Taaa... zabaweczka od Tony'ego by się dziś zapewne przydała." pomyślał Skaar, wspominając rozmowę sprzed kilku dni. Pięknie wyprułby nią z Doombota jego cyber-bebechy, acz jak widać gołe ręce tym razem wystarczyły aż nadto. Uśmiechnął się lekko, po czym rozejrzał się znów po okolicy, widząc obraz nędzy i rozpaczy jaki zostawiło niedawne starcie. Westchnął -Wypadałoby posprzątać... - i wziął się do roboty, zapewne wprawiając postronnych widzów w lekkie osłupienie, gdy kawałki materiałów pochodzenia skalnego latały we wszystkie strony, by przywrócić okolicę do pierwotnego stanu. "Chyba serio powinienem zostać budowlańcem, z taką efektywnością zarobiłbym miliardy." uśmiechnął się do swoich myśli.
__________________ Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja. Ostatnio edytowane przez Eleishar : 11-02-2016 o 21:11. |
11-02-2016, 18:44 | #120 |
Reputacja: 1 | Aceline była nieco... zaskoczona. Okazało się bowiem, że Doom tak naprawdę był... robotem! W sumie to odkrycie nawet uszczęśliwiło heroskę - gdyby "zwykły" Doom ją pokonał w walce wręcz, mogłaby się czuć zawstydzona, ale skoro pokonał ją napakowany robot, to nie miała powodu do zmartwień. Z rozmyślań wyrwał ją przypadkowy policjant. - Przepraszam, panienko, przyjechaliśmy tutaj dopiero po jakimś czasie, a ja będę potrzebował napisać raport dla swoich szefów i muszę wiedzieć, jak to się zaczęło. Poświęcisz mi chwilkę i opiszesz wszystko, pani… - Urwał, najpewniej zastanawiając się, jak tytułować Aceline. - Nazywam się Lady Europa - odpowiedziała Aceline - I z radością panu pomogę pisać raport. Widzi pan, najpierw z nieba spadła maszyna na ulicę, a wtedy my, nowi Avengers, ruszyliśmy na pomoc. Okazało się, że w maszynie był robot robiący za doktora Dooma i zaatakował Hawkeye'a, naszego przywódcę. Udało nam się pokonać go, ale nie bez strat własnych. Na ten przykład mój przyjaciel Jazzman został uderzony, widziałam też, że Rapid Jack została ofiarą jego ataku. Teraz już jest po wszystkim. Czy to wystarczy do Pana raportu, czy potrzebuje pan więcej informacji? - spytała uprzejmie. - Eeee... Acha, spadło z nieba. Doom pokonany, ranni... - Zapisywał szybko wszystko w swoim notatniku. - Chyba wystarczy, ale gdybyśmy mieli więcej pytań, jak mogę się z wami skontaktować? Dopiero od miesiąca pracuję w policji. Macie jakąś tajną bazę, czy coś? Numer alarmowy? - Młody mężczyzna uśmiechnął się. - Cóż, mieszkamy wszyscy w Avengers Massion, nie pamiętam niestety numeru, ale myślę, że jego znalezienie nie będzie jakimś wielkim problemem. Zawsze też można się skontaktować z S.H.I.E.L.D której podlegamy. Policjant wydawał się być nieco przytłoczony tyloma informacjami. Jakby ta sytuacja i obecność bohaterów go przerosły. - Dobrze, w razie czego kontaktować się z SHIELD. Zrozumiałem. - Skinął głową kobiecie. - Miło było cię poznać Lady Europo. Nie czekał nawet, aż Aceline mu odpowie, tylko odwrócił się na pięcie i odszedł bardzo szybko. |