Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-07-2016, 13:12   #311
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
"Skurwysyny! To ma być wizytówka Amerykański wartości? Żadnych wyrzutów sumienia?" - Spojrzał się na Steva Rogersa jakby był gównem na podeszwie buta i bez słowa ruszył do posiadłości.

Bieg oczyścił mu nieco w głowie - Ja już trzepnąłem go w głowę mogą być problemy przy wytłumaczeniu niektórych ran hmmm...- Przyłożył paralizator w kilku miejscach zadając bolesne rany niskimi wyładowaniami - Panie sędzio ja próbowałem go zatrzymać nie moja wina że to serum którego używa uczyniło go bardziej odpornym. Próbował nas zabić to była samoobrona- Powiedział z wrednym uśmiechem - Takie gnidy jak ty nie zasługują na kolejną szansę skoro sam Kapitana Awesome jest gotowy zdradzać i wykorzystywać własnych wieloletnich przyjaciół żeby cię dorwać to ja mam tracić sen o twój zgon?- Zaśmiał się cicho i stanął z boku dając innym do zrozumienia że on już skończył.

Dziś stracił swój idealizm jeżeli Steve Rogers upadł tak nisko jakie szansę ma Jack Jones?

"Nie obawiacie się że podpiszę cyrograf z Dormamu, Asmodeo albocoś innego piekielnego że wróci silniejszy? Może warto poprosić Hellstorma żeby zabezpieczył nas przed tą opcją? Nie wiadomo czy te wariaty z kultu goblina nie spróbują go sklonować ..."- Nadał na drużynowym kanale telepatycznym "Cable mógł byś sprawdzić czego on tu szukał? To może być coś ważnego, jakiś zagrożenie" - Poprosił.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 14-02-2019 o 23:11.
Brilchan jest offline  
Stary 26-07-2016, 11:35   #312
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację

Cable

Nathan skinął Jackowi głową i na moment zawiesił wzrok gdzieś poza rzeczywistością. Potem spojrzał na Jazzmana i pozostałych.
- Szukał pendrive'a. Okazuje się, że Victoria, zanim wyjechała z posiadłości, włamała się na serwery odradzającego się H.A.M.M.E.R., zgrała wszystkie dane na pendrive i wpuściła im do systemu wirusa, który wszystko zniszczył. Nie udało mu się od niej dowiedzieć, gdzie go ukryła, więc przyleciał tutaj, bo myślał, że może znajdzie go gdzieś w jej biurze. - Wyjaśnił Nate, dodając. - Nic takiego jednak nie znalazł, Skaar mu przeszkodził. A potem pojawiliśmy się my...

Osborn leżał na podłodze, trzymając się za połamane nogi i kwiląc, niczym dziecko, któremu zabrano cukierka. Stanowił naprawdę żałosny widok.
- Nie możecie... nie możecie mnie zabić... - Wysyczał z trudem przez zaciśnięte zęby.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
Stary 26-07-2016, 20:02   #313
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Osborn cierpiał, a Mściciele mu nie odpuszczali, chociaż odgłos policyjnych syren był już bardzo blisko. Cable skinął głową, a niewidzialna siła wykręciła nadgarstek Normana pod nienaturalnym kątem - łamane kości chrupnęły, a z gardła mężczyzny wydobył się przeraźliwy krzyk. To samo zrobił z drugą ręką, tym razem łamiąc ją w łokciu. Iron Patriot krzyczał, aż ciężko było to znieść, zatem Nathan założył mu telekinetyczny knebel. Chwilę potem do Osborna dopadła Zafina, okładając go pięściami po twarzy. Głowa przestępcy odskakiwała tylko na boki, a pozostali byli pod wrażeniem siły The Dancer. Siły wspieranej przez gniew i żal, należałoby dodać. Arabka przez dobrych kilka sekund wyżywała się na Normanie, aż jego twarz zaczęła przypominać krwawą masę. Wtedy Skaar odsunął ją od Goblina i jednym, silnym uderzeniem otwartej dłoni posłał złoczyńcę na ścianę. Osborn odbił się od niej, padł i więcej nie poruszył.

Dwie minuty później, pokój wypełnił się policjantami, agentami S.H.I.E.L.D. oraz służbą medyczną, która zabrała połamanego i pobitego Osborna do szpitala. Pomimo tak wielu obrażeń, mężczyzna przeżył, co mogło oznaczać, że Skaar po prostu nie chciał go zabić. A przynajmniej nie w tym momencie. Zostali przesłuchani przez Coulsona, który zapewnił, że sporządzi odpowiedni raport, który będzie krył ich tyłki i godzinę później posiadłość znów była pusta, jak wcześniej. Mściciele zostali sami, z dojmującą myślą, że jedna z nich już nie zawita w progi tego domu. Zmęczeni i w minorowych nastrojach rozeszli się, by doprowadzić się do stanu używalności, a następnie wypocząć. Dark Avengers przestało istnieć, Osborn niemal przypłacił to życiem, ale i tak nie poprawiało im to nastrojów.

Następnego dnia, Hawkeye przekazał im wieści na temat planowanego pogrzebu Victorii, który miał odbyć się pojutrze, a także informacje o Dark Avengers - Superia nie przeżyła starcia w Cytadeli, Trickshot, Kluh oraz Daken trafili do Raft, natomiast Toxie Doxie i Venom do więzienia Vault. Osborn miał połamane wszystkie kończyny, trzy żebra, skruszoną miednicę i obrzęk mózgu. Do tego dochodził naderwany rdzeń kręgowy, który rokował dożywotni paraliż od szyi w dół. Wyglądało na to, że nawet jeśli Norman wyliże się z ran, resztę życia spędzi przykuty do wózka inwalidzkiego. Będzie miał dostatecznie dużo czasu, by zastanowić się nad swoim życiem i wyborami. Lub znów próbować znaleźć sposób, by odzyskać sprawność i opanować świat.

Póki co, Avengers nie rozmawiali o przyszłości, skupiając się na odpoczynku i wspominaniu poległej koleżanki. Zafina właściwie przychodziła jedynie na zwoływane przez Clinta spotkania, a tak, zamykała się w swojej sypialni. Skaar wyciskał żelastwo w siłowni, Jack oddawał się graniu na konsoli, Aceline zagłębiła się w książkach - każde z nich na swój własny sposób radziło sobie z ostatnimi wydarzeniami. W powietrzu wisiała ciężka, żałobna atmosfera. Gdy w końcu nadszedł dzień pogrzebu, wyjechali wcześniej, by - nim zacznie się ceremonia - pożegnać się z Victorią w przycmentarnej kaplicy.




Dębowa, woskowana trumna z chromowanymi uchwytami spoczywała na drewnianym stelażu nad świeżo przygotowanym grobem, a stojący nieopodal trębacz wygrywał smutną melodię. Tuż obok trumny stanęło duże zdjęcie uśmiechniętej Victorii Hand, przepasane czarnym kirem. Tak ją zapamiętali. Tak będą wspominać. Wokół zebrał się niewielki tłum ludzi - Steve Rogers, Nick Fury, Tony Stark, ludzie z S.H.I.E.L.D. z którymi Hand współpracowała, no i oczywiście Uncanny Avengers. Tak jak w przypadku Jackie, Victoria miała zostać pochowana w Kwartale Poległych Mścicieli na Staten Island. Najpierw wzniosłą homilię o Bogu i Niebie wygłosił celebrujący pogrzeb pulchny ksiądz w okrągłych okularach, a chwilę po nim miejsce na mównicy zajął Steve Rogers.
- Jeszcze kilka dni temu cieszyliśmy się obecnością Victorii pośród nas... Mogliśmy rozmawiać, wymieniać przyjazne uściski... W jednej chwili tych możliwości zabrakło - skończyły się wraz z ostatnim uderzeniem jej serca. Nic człowieka w życiu nie zaskakuje tak boleśnie jak nagła śmierć… - Urwał na moment, zerkając po zgromadzonych. - Być może wielu z nas, stając przy trumnie Victorii, jeszcze ma w uszach jej głos, a przed oczyma obraz jej pięknej twarzy. I ten głos, i ta twarz należą już do przeszłości. To jest ta trudna prawda o umieraniu, która nie mieści się w głowie. Jednego dnia człowiek jest, a drugiego już go nie ma... Victoria jednak nie zginęła na darmo. Zginęła za sprawę, w którą wierzyła, której była oddana, choć wielu w nią zwątpiło. Na pewno nie chciałaby, żebyśmy się teraz smucili, a raczej zapamiętali ją taką, jaką była.

Gdy skończył przemawiać, grabarze spuścili trumnę do grobu, a każdy ze zgromadzonych podchodził do wykopanego dołu i rzucał grudę ziemi na polerowany dąb. Zafina nie kryła łez, pocieszana przez Aceline, gdy przyszła na nią kolej. Każdy z Mścicieli wiedział, że The Dancer była blisko z Victorią i to ona najbardziej teraz cierpiała. W końcu żałobnicy się rozeszli, grabarze zakopali trumnę, a Avengers spotkali się z Rogersem i Starkiem przy samochodach.
- Tony, masz pięć dolców? - Zapytał Barton.
- Chcesz pięć dolców? - Wtrącił się Jazzman.
- Pytałem Starka.
- Tak, powinienem mieć.
- Iron Man wbił dłonie w kieszenie spodni i po chwili wyciągnął banknot, który Clint szybko wyrwał mu z dłoni.
- Brawo, właśnie odkupiłeś ode mnie Avengers Mansion.
- Jak to?
- Rzucam tę robotę…
- mruknął Hawkeye. - Póki jeszcze mogę. - Zerknął w stronę świeżego grobu Victorii,
- Oszalałeś, Clint? - Zapytał Stark.
- A wy? - Burknął Barton. - Od początku nie byliście ze mną szczerzy, a teraz macie jeszcze jakiś problem? To całe przysyłanie Hand, by była naszą sekretareczką i koordynatorem misji było chuja warte. Była potrójnym agentem, Tony. Po-trój-nym. I nie udawaj, że nic o tym nie wiesz. Jak mam pracować z ludźmi, którzy nasyłają mi szpiegów do własnej bazy? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. Rodziną. Rodzina nie sra do własnego gniazda. Znajdźcie sobie inną marionetkę...
Wyminął Tony’ego i po prostu odszedł, roluźniając krawat, a reszta widziała, jak Stark wymienia porozumiewawcze spojrzenia z Rogersem.




Tego samego dnia, wieczorem, Clint wezwał swoich towarzyszy do salonu, gdzie zastali go siedzącego przy kominku z butelką wódki. Na szczęście upił niewiele, więc wiedzieli, że nie będzie upierdliwy. Wskazał im stół, gdzie czekały na nich kieliszki i polał alkoholu, gdy tylko wyrazili chęć, by się napić.
- Za Victorię, Jackie i wszystkich poległych bohaterów - powiedział, unosząc swój kieliszek.

Stuknęli się szkłem, a następnie w jedno tempo opróżnili jego zawartość. Bez przepicia. Na sucho. By paliło, tak samo, jak palił ich odśrodkowy ból po stracie kolejnej kobiety w drużynie. W dodatku takiej, która nie posiadała żadnych supermocy i nie mogła obronić się przed napastnikiem klasy Osborna.
- Nie będę owijał w bawełnę... rozwiązuję zespół - powiedział Clint, polewając im kolejkę. - Po tym wszystkim, co się wydarzyło, nie ma sensu, by dalej funkcjonował. Poza tym, mam swoje prywatne życie, na którym muszę się skupić. Nie będę miał czasu na ten bałagan... - Prychnął, wychylając przezroczystą zawartość kieliszka. - Stark odkupił ode mnie posiadłość, zatem jutro wieczorem, najpóźniej pojutrze, jeśli nie zdążycie się spakować, zdam mu klucze i wszystkie kody do zabezpieczeń. Jeśli nie macie się gdzie podziać, Stark na pewno zapewni wam jakieś schronienie i pewnie nawet zajęcie, w końcu jesteście Avengers. Ja się w każdym razie wypisuję z tego...
- Ja również - powiedział Cable. - Zabawne, bo już od jakiegoś czasu chodziło mi to po głowie. Mam swoje zobowiązania wobec córki... wobec X-Men... jutro z rana już mnie tu nie będzie, ale chcę powiedzieć, że było zaszczytem walczyć u waszego boku. I was poznać.
Uniósł kieliszek i skinął im z aprobatą głową, po czym wlał zawartość do gardła.
- Za Victorię i Jackie - rzucił, odstawiając szkło na stół.

Wieczór wciąż był młody, a oni mieli swoje towarzystwo i alkohol. I najprawdopodobniej była to ostatnia taka kameralna chwila, nim ich drogi rozejdą się na zawsze, albo przynajmniej na dłuższy czas. Już dawno nie siedzieli tak, jak teraz, nie przejmując się, że coś może im się zwalić na głowę. Należało korzystać, póki los pozwalał. I choć w powietrzu unosiła się atmosfera żałoby po stracie koleżanki z drużyny, to i nadziei na lepsze jutro. Dla wszystkich. Bo życie nie tolerowało pustki - coś się kończy, coś się zaczyna. Naturalna kolej rzeczy.
- Macie jakieś plany na najbliższą przyszłość? Wiecie… po Avengers? - Clint rozlewał następną kolejkę.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
Stary 27-07-2016, 14:39   #314
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Lady Europa większość czasu spędzała zamknięta w swoim pokoju, czytając książki. Dużo rozmyslała. Nie znała Victorii tak dobrze jak Zafina, po prawdzie nie znały się prawie wcale, ale Victoria zginęła za ich sprawę. To coś znaczyło. Bardzo możliwe, że myśl o niej będzie towarzyszyła Aceline do końca jej życia.

Myślała też o Osbornie, oczywiście, udręczonym, z przerwanym rdzeniem kręgowym. I o Superii która zginęła z ręki Skaara. Nie było jej żal, w końcu sami zasłużyli na taki los. Ciekawiło ją jednak, czy Osborn zastanowi się trochę nad swoim życiem i wyborami, których w nim dokonał.

Pogrzeb Victorii był bardzo smutną uroczystością, chyba nawet smutniejszą niż pogrzeb Jackie. Jackie przynajmniej miała moce by się bronić, a Victoria była bezbronna. Plus, Vicky była dziewczyną Tancerki. To wszystko komplikowa·ło i tak trudną już sprawę. Aceline pocieszała arabkę jak mogła, ale wiedziała, że niewiele to da. Cóż tak naprawdę było w jej mocy?

Kiedy nadszedł wieczór ostatniego spotkania z Clintem, Lady Europa była nawet szczęśliwa. Nowy oddział Avengers w swojej krótkiej historii miał zbyt wiele problemów i ciemnych kart, by mogła o nim pozytywnie myśleć. Była wdzięczna, że spotkała tylu przyjaciół, ale jednocześnieśnie przedwczesne śmierci rzucały się długim, czarnym cieniem na te znajomości.

– Ja chyba wrócę do Belgii – odpowiedziała na pytanie Hawkeye'a - Jeszcze nie wiem co tam będę robiła. Może znajdę pracę dla Unii Europejskiej albo w jakimś think tanku? Choć z drugiej strony to marnowanie moim mocy, nie po to Duch Europy mnie wezwał. Zobaczę, może uda mi się sformuować jakiś europejski zespół superbohaterów pod kontrolą Unii. Chciałabym, żebyśmy mieli główną bazę w Brukseli, byłabym blisko mojej rodziny. Coś poza tym? Sama nie wiem, obecnie tyle myśli się kotłuje w moje głowie. Myślę, że w przyszłości chciałabym wrócić do Ameryki, ale nie teraz, póki co dręczą mnie smutne wspomnienia. Myślę, że po śmierci Victorii każde z nas będzie musiało odpocząć i nabrać sił. A Wy, co zamierzacie teraz uczynić?
 
Kaworu jest offline  
Stary 27-07-2016, 16:46   #315
 
Eleishar's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Skaar chciał zabić Osborna, ale oparł się pokusie. Norman musiał stanąć przed sądem, więc Syn Hulka zadowolił się uczynieniem z niego kaleki, później postara się, żeby przydzielono mu wykonanie wyroku.
Niespecjalnie przejął się śmiercią Superii, suka sobie zasłużyła. Może nieco się rozczarował, bo gdyby musiała dokonać żywota jako kaleka, zapewne wycierpiałaby więcej. Resztę Dark Avengers zamknięto, oby tym razem na stałe. Łapanie ich raz za razem mogło znużyć każdego.

Podczas pogrzeby Władca Dzikiej Doliny nie próżnował. Odprawił tragarzy i zaciągnął do roboty Clinta, Jacka oraz Nate'a. Victoria zasługiwała by w ostatniej podróży odprowadzili ją przyjaciele. Mógł zanieść trumnę sam, jednakże tu chodziło o symbolikę gestu, nie siłę.
Skaar nie był wierzący, a przynajmniej nie w sposób, jaki rozumieliby ludzie. Wiedział że po śmierci nikogo nie czeka zapomnienie. Może dusze szły do nieba, ale tak naprawdę każde życie zostawiało po sobie permanentny ślad. Gdy ciało Hand zostało opuszczone do grobu poczuł to. Jej cząstka na zawsze pozostała z nim, zjednoczona z Old Power napełniającą planetę, a przez nią z jego własnym jestestwem.
Symbolicznie rzucił grudkę ziemi na trumnę i opuścił cmentarz. Nie musiał nic mówić, wiedział że nigdy jej nie zapomni, a ona nie zapomni o nim, dokądkolwiek się udała.
-Zamierzacie mu powiedzieć? - Zapytał Steve'a i Tony'ego, gdy Clint skończył im wygarniać, po czym odszedł nie czekając na odpowiedź. Nie wsiadł do żadnego samochodu, zamierzał wrócić piechotą.

Skaar wychylił kielicha, spełniając toast. Wyznanie Hawkeye'a nieszczególnie go zaskoczyło. Emerytura zdecydowanie była mu potrzebna, miał rodzinę o którą musiał zadbać. Gdy Clint zapytał ich o plany, Syn Hulka miał już w głowie dość konkretną wizję przyszłości.
-Najpierw zamierzam zrobić sobie porządne wakacje z rodziną.- Przyznał bez ogródek. - Potem może wpadnę do Ciebie w odwiedziny, dawno nie widziałem Bobbi. - Spojrzał na łucznika z uśmiechem. - W sumie chciałbym też zwiedzić Europę. Potem trzeba będzie wrócić do bohaterstwa, te dzieciaki potrzebują kogoś żeby ich upilnował. - Westchnął teatralnie.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.

Ostatnio edytowane przez Eleishar : 27-07-2016 o 20:00.
Eleishar jest offline  
Stary 28-07-2016, 13:02   #316
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Jazzman cieszył się że Skaar podjął taką a nie inną decyzję mimo całego hoiraczenia i tego że Osborn zasługuje na bolesną śmierć to ciężka niepełnosprawność oraz wiążące się z nią uzależnienie od innych jest dla tak dumnego człowieka karą gorszą od śmierci. Może to doświadczenie sprawi że Norman pójdzie po rozum do głowy i doświadczony traumą zmieni się na lepsze zostając kolejnym Stevenen Hawkingiem albo Christopherm Reevesem? Szanse na to są małe ale bycie herosem oznaczało dla speedstera posiadanie nadziej wobec siebie i innych.

Pogrzeb był ciężki a słowa pożegnalne Kapitana Ameryki równie fałszywe co on sam która twarz Victorii była tą prawdziwą? Która część kłamstwa które musiała stworzyć była oparta na prawdzie? Czy uważała go za przyjaciela czy jedynie pionek w grze o oszustw? Kolejne pytanie do terapeuty.

- Sorry mister Stark you just got burned.- Zaskoczenie oraz stres pokrył dowcipem jak zwykle, poklepał Burtona po plecach - To ja pędzę zrobić stypę zanim nas eksmitują- "Koniec z terapią w życiu nie będzie mnie stać na Doktora Samsona bez ubezpieczenia z Avengers" pomyślał i już go nie było.

***
Po dobiegnięciu do posiadłości błyskawicznie przyswoił sobie zawartość kilku książek kucharskich i zaczął gotować to co dało się przyrządzić w rozsądnym czasie spróbował własnej kuchni łatając spore już ubytki energetyczne następnie bogatszy o doświadczenie praktyczne zrobił lepsze wersje potraw które tym razem doczekały przybycia reszty.

Nie chcąc być bezczynym spakował swój skromny dobytek do wyprowadzki następnie w kilka minut nakrył uroczyście do stołu. Posprzątał całą posiadłość omijając prywatne kwatery innych mścicieli po kolejnej przerwie na regeneracjny posiłek w końcu przestał uciekać przed emocji które do tej pory nieświadomie w sobie dusił popłakał się gdy uświadomił sobie że skopiował dokładnie ułożenie nakrycia które zrobiła dla nich Hand po akcji z Doomem w Latverii. Gdy już się pozbierał, wprowadził kilka zmian aby zapobiec temu skojarzeniu u innych.

wieczorem

Jack spełnił toast teoretycznie nie powinien mieszać alkoholu z lekami ale w praktyce przez przyspieszenie metabolizmu alkohol na niego nie działał - Jeżeli wolno mi powiedzieć uważam że podejmujecie dobre decyzje jakbym sam był rodzicem zrobił bym to samo drużyna mimo że została stworzona na kłamstwie wiele cała światu a my daliśmy wiele sobie na wzajem gdybyście kiedyś potrzebowali pomocy dajcie znać ZAWSZE niezależnie od wszystkiego będzie nas łączyć ta drużyna.- Powiedział wyraźnie wzruszony.

- Co dalej? Najpierw chciałem wam pomóc w pakowaniu i przeprowadzce w dowolne miejsce żeby mieć wymówkę do ogołocenia lodówki i spiżarni Tonyego. Myślałem o założeniu jednoosobowej działalności gospodarczej kuriersko- sprzątającej ale zrobiłem wyliczenia i koszty wyżywienia by mnie zeźarł - Dowcipkował.

- A tak na poważnie, to poszukam sobie, jakiś innej drużyny bo tak naprawdę to tylko herosowanie mi jako tako w życiu wychodzi. Narobiłem sobie wrogów choćby bliźniaki Fenris... Wiem że ryzykuje życiem ale Clintowi zawdzięczam wyciągnięcie z pudła i danie drugiej szansy. Nagrzeszyłem w życiu mam dług do spłacenia względem społeczeństwa.

- Drogę do SHIELD i Avengers już mam raczej zamkniętą bo napyskowałem Kapitanowi i Dyrektorowi F. Za to co nam wszystkim zrobili.... Może white tiger kogoś zna? A bardziej konkretnie to planuje znaleźć jakiś sposób żeby moja moc zyskała stabilność bez ciągłego zawracania głowy panu Elixrowi oraz jakąś tabletkę energetyczną żeby tyle nie źreć i mieć jakiś pick me up w sytuacji kryzysowej... - Zamilkł bo przypomniało mu się że zabrakło mu sił aby uratować dwie przyjaciółki.

- Mam nadzieję że zmienią mi te warunki wyroku albo w ogóle cofnął zakaz prywatnych podróży to wtedy wezmę worek batonów i pobiegne zwiedzać Nowy Orlean i Belgię a potem resztę świata z buta!- Rozmarzył się.

- Aceline ta drużyna nie wykorzystała należycie twych talentów! Powinnaś być rzeczniczka prawdy walczącą z rasizmem i niesprawiedliwością. Steve Rogers upadł w tej misji ale ty masz do pomocy ducha Europy wierzę że dasz radę tam gdzie on zawiódł! Będziesz symbolem a z czasem twe słowa będą silniejsze od pięści- Powiedział a w jego głosie słychać było szczerą wiarę w potencjał koleżanki.

 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 28-07-2016 o 18:04.
Brilchan jest offline  
Stary 29-07-2016, 20:04   #317
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Siedzieli tak do późna, pijąc, rozmawiając i wspominając. Choć atmosfera żałoby wciąż była odczuwalna, czuć również było, że tych ludzi wiąże ze sobą coś więcej, niż tylko przynależność do drużyny. Na przestrzeni tych kilku miesięcy zżyli się ze sobą, razem coś zyskiwali i razem tracili. Zrobili wiele dobrego dla innych, okupując to dotkliwymi stratami. Śmiercią towarzyszek, walczących z nimi o wspólną sprawę. Takie było jednak życie. Musieli patrzeć w przyszłość, wspominając poległych, ale i nie grzęznąć w przeszłości. Wciąż żyli, zatem wciąż mogli zrobić wiele dla tych, którzy nie potrafili obronić się sami. Do łóżek położyli się dość późno, a od rana byli już na nogach, załatwiając sprawy związane z wyprowadzką. Uncanny Avengers przestali istnieć, zatem każdy musiał zacząć życie na własny rachunek. Znaleźć sobie zajęcie. Dwa dni później Clint zabezpieczył posiadłość i zdał klucze Tony’emu, pożegnali się wylewnie, niczym starzy przyjaciele i każde z nich poszło w swoją stronę, obiecując sobie, że wciąż będą utrzymywać ze sobą kontakt.
Aceline nie bez żalu zostawiała Stany Zjednoczone, ale wiedziała dwie rzeczy - po pierwsze, że zawsze będzie mogła tutaj wrócić, a po drugie, w Belgii, przy rodzinie, czuć się będzie zdecydowanie lepiej. Przez kilka pierwszych tygodni urządzała sobie życie w Brukseli, a następnie zatrudniła się w Europejskim Inspektoracie Ochrony Danych, niezależnym organie nadzoru Unii Europejskiej, którego głównym zadaniem było zagwarantowanie, że instytucje i organy europejskie respektują prawo do prywatności i ochrony danych. Po niespełna pół roku pracy dołączyła do europejskiego oddziału superbohaterów podległych Unii - Champions of Europe, w skład którego wchodzili herosi z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Hiszpanii i Włoch. Realizowała się na tym polu, strzegąc wraz z innymi bezpieczeństwa na terenie całej zjednoczonej Europy.

Gdy tylko Skaar wrócił z zasłużonych wakacji, zaproponowano mu dowództwo nad kolejną grupą superbohaterów - tym razem jednak była to grupa operacyjna działająca na całym świecie i nie tylko. W skład świeżo powołanego A-Force, oprócz Skaara, weszli: War Machine, Valkyrie, Daimon Hellstorm, Blade oraz Agent Venom. Drużyna rozbijała się po przeróżnych planach (Limbo, Astralny), odwiedziła Asgard, Imperium Shi'ar, walczyła przy boku Guardians of the Galaxy, by powrócić w końcu na Ziemię i zapobiec podbicia jej przez Red Skulla, stając ramię w ramię z Avengers i innymi super-grupami podczas wydarzenia, które zapisało się na superbohaterskich kartach jako AXIS.

Jazzman, po kilku tygodniach bez oficjalnej przynależności do żadnej grupy, związał się z ekipą o nazwie New Warriors, prowadzoną przez czarnoskórego Donyella Taylora alias Night Thrasher, którą poleciła mu White Tiger. Razem z Goblin Knightem, Firestar, Speedballem, Wind Dancer i Cloud 9 strzegli Nowy Jork przed przeróżnymi zagrożeniami, a raz nawet udało im się pokonać Terraxa, byłego herolda Galactusa, przez co drużyna zyskała rozgłos i uznanie. W związku z jego działalnością na rzecz społeczeństwa, wyrok z Raft został anulowany, a Reed Richards wespół z Tony’m Starkiem przygotowali mu specjalne urządzenie na nadgarstek, które stabilizowało jego moce i dawało dodatkowy zastrzyk energii, gdy jej potrzebował. Oprócz tego, zaczął spotykać się z koleżanką z drużyny, Firestar, więc wszystko szło do przodu, a jego życie nabierało w końcu sensu.

Zafina, po przygodach w Nowym Jorku, przeniosła się do Chicago, gdzie długo nie mogła zagrzać miejsca, opłakując Victorię. Ostatecznie los ponownie postawił na jej drodze Nico Minoru, z którą otworzyła agencję detektywistyczną do spraw paranormalnych. Obie panie pomagały ludziom mającym problemy z demonami, duchami, czy innymi nadprzyrodzonymi zjawiskami. Wielokrotnie współpracowały z Dr Strange’em, Ghost Riderem, Blade’em, Magik, czy Daimonem Hellstormem.

Pomimo całkiem nowego życia, które każde z nich rozpoczęło, nie zapomnieli o sobie i co jakiś czas spotykali się w takim samym składzie, w jakim opuszczali Avengers Mansion. Drużyna została rozwiązana, ale to, co najważniejsze, czyli przyjaźń, pozostało.

Dwa tygodnie po wyprowadzce bohaterów,
Avengers Mansion,
10307 Staten Island,
Nowy Jork, USA.


Zbierało się na wiosenny deszczyk, gdy biały Ford Edge ruszył powoli spod głównego wejścia do posiadłości Mścicieli. Za jakiś czas mieli się tutaj wprowadzić nowi bohaterowie, tym razem prowadzeni przez Skaara, zatem osoba za kierownicą posprzątała odpowiednio, nie zostawiając najmniejszych śladów swojej obecności i działalności. Gdzieś tam, na dnie duszy, czuła delikatne ukłucie smutku, że wszystko potoczyło się, jak się potoczyło, ale najwyraźniej nie mieli innego wyjścia, niż tak to rozegrać. Takie było życie, a niektóre sytuacje po prostu musiały potoczyć się swoim torem. Nawet, jeśli kobieta miała jakieś sentymenty, musiała je zdławić i zamknąć gdzieś na dnie własnej duszy. Rozdział o nazwie “Zafina” został zakończony. Przynajmniej na dłuższy czas, bo kto wie, może jeszcze kiedyś odezwie się do kobiety, z którą miło spędzała czas. Może odezwie się do wszystkich… no, pomijając Clinta; on był dla niej niemiły, więc niech cierpi.

Zatrzymała się na moment przy marmurowym pomniku poległych Mścicielek: Victorii Hand oraz Jackie Henessy i wpatrywała w nie przez dłuższą chwilę. Musiała przyznać, że ładnie to przygotowali; nikt nie miał zastrzeżeń i wszyscy dali się nabrać. Nawet na pogrzebie, Skaar nie zorientował się, że w trumnie nie leży jej ciało, a jedynie sztuczny obiekt z degradalnymi komórkami Hand. S.H.I.E.L.D. jak zwykle stanęło na wysokości zadania i zapięło wszystko na ostatni guzik. Raz jeszcze zerknęła na statuę, na dłuższą chwilę zawieszając wzrok na wybitej w marmurze sentencji “MEMENTO MORI” i uśmiechnęła się do siebie. Dziś nie był dzień na pamiętanie o śmierci. Dziś był dzień na działanie i korzystanie z życia. Czas poszerzania horyzontów. Zerknęła przelotnie na aktówki z logo S.H.I.E.L.D. o kryptonimie “Thunderbolts” leżące na fotelu pasażera - jeszcze dobrze nie ostygła po “śmierci”, a Fury już szykował dla niej nową, elektryzującą robotę w Minessocie. Odgarnęła czerwony kosmyk włosów za ucho i wyjechała z terenu posiadłości.

Bez żalu. Ku nowym wyzwaniom.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172