Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-10-2016, 15:00   #51
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
John
Przedzierając się przez dżunglę zauważył, że ślady burzy zniknęły niecały kilometr dalej. Kierunek utrzymywał wg słońca, bo kompas wciąż tańczył. Szedł dobra godzinę i w końcu trafił na rzekę zagradzającą mu drogę. To w nią Czarne smoki wpłynęły motorówkami. Idąc pod prąd musiał trafić do ich obozowiska, jeśli się przeprawi to na oko z kolejna godzina przez dżunglę i powinien być w porcie.


Drachia
- Co tutaj robisz? - zapytała, szczerząc zęby. - Lepiej daj mi dobry powód, dla którego miałabym nie złamać cię jak gałązkę.
- Bo mój przyjaciel - klepnął kolbę karabinu - i jego trzydziestu kumpli będą mieć coś przeciwko. To idealny sposób na dzikusów.
Shokanka kątem oka widziała jak zamierają powoli prace wokoło. Najwyraźniej ona i niedogolony stali się dzisiejsza rozrywką.
 
Mike jest offline  
Stary 18-10-2016, 15:56   #52
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Tego było za wiele. Mogła darować mu szwendanie po dokach, kiedy reszta uwijała się jak mrówki, ale nazwanie jej dzikusem? Pora uchylić rąbka Shokańskiej kultury. Zarówno jemu jak i jego trzydziestu jeden kumplom.

Doskoczyła do samobójcy, chcąc podnieść go górnymi ramionami, parując zaś dolną parą. Jak przygrzmoci nim o ziemię, to może poprzestawia mu się w głowie wystarczająco, żeby z nią nie zadzierał.

Postawa: siłowa
Parowanie [1] > Rzut [1] > Druzgocący atak [1]

Aspekty: Shokańska postawa, czteroramienna groza

 
kinkubus jest offline  
Stary 20-10-2016, 22:56   #53
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
John stał przez chwilę zastanawiając się co dalej?
Z jednej strony, jego misja była całkiem jasna - musiał dowiedzieć się gdzie są i co planują zbiry Kano. Z drugiej strony, przybycie aktorzyny na wyspę w tym samym czasie było bardzo podejrzane.
O ile zdał raport o wyspie i drogą dedukcji wiedział mniej więcej gdzie znajdują się skradzione łodzie i sprzęt, powinien zbadać temat Cage'a. Jeśli jest w zmowie z Kano, to będzie koniec jego kariery w filmach akcji kategorii B, oraz koniec kariery w ogóle. Mało ról można obsadzić siedząc za kratkami.
Jeśli jednak Johnny nie jest w zmowie z Kano, to grozi mu spore niebezpieczeństwo. Co więcej, szefostwo nic nie wie o obecnej sytuacji.
Dlatego też, John zdecydował się udać do portu.
Spróbował nadać jeszcze raport przez radio, pamiętając by łączyć się z bazą co godzinę, i ruszył szybko w dół rzeki.
 
psionik jest offline  
Stary 21-10-2016, 22:32   #54
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
John
Niestety zakłócenia ciągle nie pozwalały przebić się falom radiowym. Może gdyby wszedł wyżej… Nad budynkami za portem widział zdaje się jakieś wieże. Może do jednej z nich uda mu się dostać. nagle wyczuł, że nie jest w dżungli sam. Rozjazgotane stado ptaków zerwało się z gałęzi…
Po prawej dostrzegł ludzką sylwetkę, przypał do ziemi i zaczął się w jej kierunku skradać. Pomiędzy liścikami nie widział kto to.


Tong Sat
Zdążył już dawno wyschnąć. Nagła burza zaskoczyła wszystkich. Z pięciu motorówek, które ścigały czarnego smoka wszystkie stracił z oczu. Dno motorówki rozpruły skały więc ostatnie metry musiał walczyć ze spienioną woda by nie dać się porwać na pełne morze.
Udało mu się uratować tylko to co miał przypięte do pasa. Czyli radio, apteczkę, nóż i kompas. Ale ten ostatni chyba się zespół bo ciągle kręcił się jak szalony.
Miał nadzieję, że major Briggs i porucznik Blade zdołali dotrzeć do brzegu.

Pamiętając gdzie jest port ruszył w tamtą stronę. Tylko tam miał szansę na transport i działającą łączność. Przemykał przez dżunglę starając się jak najciszej. Nie zawsze to się udawało, ale jazgot ptaków maskował odgłosy jego poruszania. Nagle poczuł, że coś jest nie tak. Nagle coś go powaliło na ziemię i przygniotło. Spojrzał w lufę pistoletu, ale wstrzymał cios nożem, który sam znalazł mu się w dłoni. Czarna gęba siedzącego na nim osobnika, może i należała do skurwiela. Ale to był swój skurwiel. John jakiś tam z Gamma 1. Mieli sąsiednie przedziały podczas lotu na tą wycieczkę. Tong był z Gamma 2.



Drachia

Niedogolony koleś doskoczył nagle do shokanki ścigając z ramienia karabin. Zanurkował pod próbującym go chwycić ramieniem i zawadził lufą o jej stopę. Szarpnął gwałtownie podrywając nogę Drachi do góry. Rąbnęła ciężko o ziemię, a chwilę później kolba wyrżnęła ją żebra. Wypuściła z sykiem powietrze. Przekręciła się na bok i oparła wszystkimi ramionami o ziemię wyrzucając nogę w przód. Jej stopa rąbnęła niedogolonego w pierś posyłając go w tył. Jeszcze w przyklęku cisnęła ognistym pociskiem.
Najemnik skoczył w bok unikając o włos. Przetoczył się i strzelił równocześnie z Drachią. Seria z karabinu poszła bokiem, ale strumień ognia trafił go w ramię paląc skórę.

Z boku rozległ okrzyk:
- Wystarczy! Nie zabijaj mi pracowników. - Spojrzała w boki i zobaczyła idącego luzackim krokiem Kano - W końcu ktoś musi popierdalać ze skrzynkami.
Metalowa połowa twarzy zabłysła w słońcu. Sięgnął do pasa z małymi torebkami i wyciągnął płaskie pudełko.
- Parę nowych kawałków, nagrane na taśmę, powinno bez problemu na walkmanie. Nie to co na tych gównianych empeczwórkach. A na dokładkę baterie. Ale kurewstwo ciężkie to dam ci potem, bo w motorówce zostawiłem - wskazał kierunek.
- Wybacz, ale niestety muszę pracować z takimi prymitywami. Nawet nie wiesz jaki czuję się samotny otoczony tymi wszystkimi bandytami i mordercami. Gdyby nie kurwesko wielka kasa rzucił bym to w diabły.
Spojrzał przez ramię, sprawdzając czy odeszli wystarczająco daleko i nikt nie słyszy.
- Mam do ciebie sprawę. Mieliśmy problemy z wyruszeniem. Nic wielkiego chcieli nas zabić. Ot, ryzyko zawodowe. Ale nie to jest ważne, może się tu pojawić taka jedna blondyna, no i może taki jeden czarnuch. Jakby straże ich złapały przekażesz ich mnie? Mam z nimi sprawy do załatwienia. Shang Tsung nie będzie stratny. Przecież on też by ich zabił. A teraz ma na głowie turniej i tego łysego z Kiss. Po co mu dokładać. Co ty na to? Dogadamy się?
 
Mike jest offline  
Stary 22-10-2016, 05:01   #55
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Drachia poważnie wkurzyła się, gdy oberwała pod żebro. Nie spodziewała się, że łysy stawi jakiekolwiek wyzwanie, a ten skurczysyn jeszcze obalił ją publicznie. Chwila nieuwagi przerodziłaby się w prawdziwą walkę i prawdopodobnie odesłanie człowieka na intensywną terapię, gdyby nie wkroczył Kano.

Delikatnie wzięła kasety w swoje wielkie dłonie, jakby podnosiła dziecko. Zabłyszczały jej oczy - Kano przemycił dla niej coś nowego ze świata ludzi - już wiedziała jak spędzi wieczór. Teraz niestety miała inne sprawy na głowie.

Jeżeli to goście z Królestwa Ziemi, nie mogę ci pomóc. Gdyby jednak znaleźli się tutaj nieproszeni... dam znać. Jeżeli przeżyją.

Pozowała na równie bezwzględną co Czarne Smoki czy jej przełożony, chociaż mijało się to z prawdą. Wolałaby nie zabijać przypadkowych osób, co nie wykluczało, że komuś może przypadkiem w trakcie walki odpaść głowa.
 
kinkubus jest offline  
Stary 24-10-2016, 14:31   #56
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Na rozpalonym błękicie nieba tkwiło ogromne żółte słońce niczym lampion z papieru ryżowego. Kilka chmurek, odwieczny oddech oceanu, śpiew ptaków, krzyki małp. Zapach roślin i zgnilizny, odwieczny aromat dżungli.
Z tejże dżungli wyłoniła się postać. Człowiek. A przynajmniej humanoid. Mężczyzna.
Mierzył niespełna 1,80 cm i był proporcjonalnie zbudowany. Gdyby ktoś mógł go w tej chwili zobaczyć doszedłby do oczywistego wniosku. Żołnierz w mundurze maskującym. Buty desantowe, wojskowe spodnie, bluza mundurowa z mnóstwem kieszeni, kapelusz Rangera. Włosy mężczyzny zostały wcześniej zgolone. Ocalał tylko krótki irokez i przepyszny warkocz, który po rozwinięciu sięgał by pewnie pośladków. Teraz dla wygody warkocz został zawinięty wokół szyi i spięty szpilą z matowego zaśniedziałego srebra.
Twarz mężczyzny o wysokim czole, złamanym nosie, wysokich kościach policzkowych, twardym podbródku i złych lekko skośnych oczach miała ostry czujny wyraz.
Tong, zwany Sat po ras kolejny sięgnął po kompas. I po raz kolejny przekonał się, że skubany zepsuł się dokumentnie kręcąc niczym gówno w przerębli.
Tylko to mu zostało. Kompas, pakiet medyczny, nóż i radio.
Bywało gorzej.
Mimo tego melodramatycznego stwierdzenia Tong był ostro wkurzony. Plecak, karabin i pistolet szlag trafił. Miał tylko nóż i własne łapy.
Tak, bywało gorzej. Ale rzadko.
„Za dobrze ci było, Tongu. Rywale sami padali na ring, kobiety mdlały, a agent biegał do sklepu po bułki. Rozleniwiłeś się. Żaden z ciebie Sat. Kanya* nie Sat**”
Wokół szybko idącego Tonga przemykały barwy lasu deszczowego. Jakaś ciekawska małpa towarzyszyła mu przez jakiś czas, ale nie o takie towarzystwo mu chodziło. Chciał znaleźć towarzyszy z Gammy. Biorąc pod uwagę okoliczności wcale nie musieli przeżyć, ale Taj nie wyobrażał sobie jak miałby wypełnić misję uzbrojony tylko w nóż.
Sat przemykał dżunglę czujny i skupiony starając się poruszać jak najciszej. Nie zawsze mu to wychodziło, ale odgłosy lasu maskowały jego poruszenia.
Poruszał się wcale szybko umiejętnie omijając bajora pełne stojącej wody oraz bagna porośnięte kożuchem mchów wydające upiorne mlaśnięcia. Biały człowiek idąc tą drogą traciłby godziny albo wręcz dni na obejście niebezpiecznego terenu, ale Tong, przyzwyczajony do tajskich dżungli poruszał się szybko i pewnie.
I wszystko szło dobrze. Do chwili aż jakiś mroczny kształt wyłonił się zza mijanego właśnie drzewa. Błyskawicznie rzucił się na Tonga powalając go na ziemię i przystawiając czarny pistolet o oksydowanej lufie do jego nosa.
Sat w ostatniej chwili wstrzymał cios nożem. John. John jakiś tam z Gamma Jeden.
Przez chwilę przyglądali się sobie czujnie w całkowitym bezruchu.
„Skurwiel, zaskoczył mnie. Ale swój skurwiel."
- Złaź ze mnie, nie jestem kanapą.
Wstali obaj. Tong bezskutecznie otrzepał mundur z błota. Po czym zwrócił spojrzenie na towarzysza.
- Jesteś taki…czarny – Taj wykrzywił się w bezczelnie szczerym uśmiechu – Co zapowiada ten omen o mrocznej twarzy?
Po chwili spoważniał.
- Co z pozostałymi? Aurora? Kamakiri? Masz może zapasowy pistolet? Mój zabrała woda.

Kanya (taj. ) – Panienka
Sat (taj.) - Bestia
 
Jaśmin jest offline  
Stary 24-10-2016, 22:25   #57
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Na obcej ziemi, wśród zbirów Kano, nie można było pozwolić sobie na błąd.
John niczym cień rozpłynął się między drzewami, gdy tylko usłyszał, a potem zobaczył mężczyznę przemierzającego zarośla.
Trening agenta specjalnego przydał się, gdy niemal bezszelestnie Doe przemykał pomiędzy drzewami zagłuszany dodatkowo świergotem ptaków. Wybrał drogę z dala od rozwrzeszczanych latających sraków, żeby nie zdradzić swojej pozycji. Przeciął drogę tamtego wyskakując zza drzewa. Zbyt szybko by przeciwnik się zorientował John wyskoczył uderzając tamtego w głowę łokciem jednocześnie łapiąc wojskowym chwytem za głowę i rękę. Wystawił nogę zapierając się mocno i szybkim skrętem bioder posłał przeciwnika na ziemię, zanim ten zorientował się co się stało.
Pistolet nie wiadomo kiedy pojawił się w jego ręku, gdy kolanami przypilił nogi przeciwnika, a lewą rękę trzymał na jego ustach.
Twarz wydawała się być znajoma. Zwolnił chwyt pozwalając tamtemu odetchnąć... i odezwać się.
- Złaź ze mnie, nie jestem kanapą. -
- Bardziej wyglądasz na zagubione brzydkie kaczątko -
mruknął Doe, jednak zszedł z wojskowego i pomógł mu wstać. Korciło go, by dodać zgryźliwy komentarz o stryczku jaki tamten miał na szyi, jednak powstrzymał się.
- Jesteś taki…czarny – Taj wykrzywił się w bezczelnie szczerym uśmiechu – Co zapowiada ten omen o mrocznej twarzy?
- Powiedział żółtek. Czy też major Briggs ściągnął na akcje nawet chorych na żółtaczkę? -
zrewanżował się ze śmiertelnie poważną miną Doe.
- Cóż, trzeba było pilnować broni. Zapasu nie mam, a tam gdzie się wybieramy raczej broni nie dostaniemy. - odpowiedział rzeczowo
- Do portu zawitał Johnny Cage i jeśli ma jakiekolwiek związki z Kano, to marna jego blada dupa. Jeśli nie, to trzeba będzie chronić to jego dupsko. Ostatnie czego brakuje Siłom Specjalnym to czarnego pijaru związanego ze śmiercią tego aktorzyny.

- Doe. John Doe. Gamma 1 - powiedział wyciągając rękę do taja
 
psionik jest offline  
Stary 25-10-2016, 14:13   #58
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
- Podporucznik Tong Sat, Gamma 2 - Taj uścisnął dłoń Johna mocno, choć niezbyt pewnie. Nie tak witano się w jego kraju.
-Johny Cage? Słyszałem o nim. To ten co zagrał w hicie Skopać żółtków 7. Uwielbiam go - Tong już się nie uśmiechał. Zachowywał śmiertelną powagę i tragikomiczny wyraz twarzy.
- Cóż, trzeba było pilnować broni. Zapasu nie mam, a tam gdzie się wybieramy raczej broni nie dostaniemy. - rzekł rzeczowo Doe.
- Chłopaki Kano mają sprzęt i z pewnością się podzielą jak ich odpowiednio poprosić. Ale jesteśmy tylko my dwaj i żaden sprzęt nie pomoże nam w tej robocie. Kano ma trzydziestu ludzi. Za dużo dla nas dwóch. Pora popracować głową - zakończył Taj.
- To co robimy? Nie będzie łatwo...
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 25-10-2016 o 17:47.
Jaśmin jest offline  
Stary 25-10-2016, 20:28   #59
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
- Tak jak wspomniałem, musimy się upewnić co tutaj robi Cage. - John oderwał się na chwilę od obserwowania okolicy i spojrzał na rozmówcę jakby chciał upewnić się, że tym razem został zrozumiany. Sama sympatia do aktorzyny stawiała Tonga w złym świetle, nie było potrzeby dokładać do ognia.
- Jak tylko dowiemy się co się dzieje w porcie i odstawimy Cage'a z powrotem do jego filmów klasy B, będziemy mogli wraz ze wsparciem uderzyć w Kano. Tym razem się nam nie wymknie -
John schował broń do kabury i ruszył w kierunku portu.
 
psionik jest offline  
Stary 26-10-2016, 13:41   #60
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Drachia
Kano zerknął na nią z ukosa.
- Goście czy nie goście. Nie bądźmy drobiazgowi. Jeśli nie dotarli by nawet na walki to przecież Shang Tsung nie byłby stratny. Przecież on chce tylko wygrać turniej.
Chwilę postał w milczeniu, po czym rzekł ściszając głos:
- Posłuchaj, poszedł bym z tym do niego, ale on by chciał coś utargować. Ale przyszedłem do ciebie, myślałem że jesteśmy przyjaciółmi. Zrób to dla mnie. Nikt się o tym nie dowie, chyba że sama komuś o tym powiesz. Bo ja nie mam zamiaru o tym paplać na prawo i lewo.




John i Tong Sat
Po twardym powitaniu i wymianie uprzejmości ruszyli w kierunku portu. Lecz zanim tam dotarli natknęli się na zarośnięte ruiny czegoś przypominającego niewielką świątynię. Był to kwadratowy budynek, otaczał go mały dziedziniec wyłożony kamiennymi płytami z pomiędzy których wyrastały trawy i pnącza, a gdzie nie gdzie niewielkie drzewka. Wokoło dziedzińca spod liści szczerzyły zęby resztki pokruszonych kolumn. Dla Johna wygadała jak jakiś azjatycki zabytek, lecz Tong Sat nie był w stanie ustalić jej przynależności. Miała wymieszane elementy kultury chińskiej, tajskiej, a nawet indyjskiej.
Całość wyglądała na dawno nie odwiedzaną… poza drzwiami, gdzie kilka lian było nie tak dawno przerwanych, soki zdążyły już wyschnąć, ale wciąż wyglądały na świeże. Innych śladów obecności nie dostrzegli.
 
Mike jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172