|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-06-2017, 13:14 | #361 |
Reputacja: 1 | Zabieram od Xsaverego moją linę. - Te cholerne kamyki pozbieramy później. Może warto byłoby zabezpieczyć teren, a nie ganiać za błyskotkami? Wracam do Musy i szepczę do niej: - Też to widziałaś? Trupy i złotą maskę?
__________________ |
05-06-2017, 13:26 | #362 |
Reputacja: 1 | Nie zgadzam się z We. Kamulce trzeba zdobyć teraz, przecież jesteśmy ekspedycją do skarbów i (co niektórzy) badania historii, a nie jakąś strażą, co musi zabezpieczać jakieś miejsce. Bez ryzyka nie ma zabawy. Kto nie skacze, ten z policji. - Pierdolisz. Wyzbieramy błyskotki, bo jest okazja, potem może jej nie być albo ktoś nam te kamyczki zwędzi - a poza tym chcę zdobyć te kamulce, mogą być sporo warte.
__________________ Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't. Na emeryturze od grania. |
05-06-2017, 13:56 | #363 |
Northman Reputacja: 1 | Patrzę na te kamyki ze skwaszona mina i se myślę, że może i co warte, lecz moja druga pomyłka miała większe i cenniejsze w kolczykach na sutkach. I jeszcze gnieździ się w nich magia... - To dla Ciebie. A to dla Ciebie. - wręczam dla Musy i We po błyskotce na pamiatkę wdzięczny za wsparcie w boju. - Panie kapitanie. - odzywam się po schowaniu boczku z powrotem do kieszeni. - Idziemy szukać prawdziwych skarbów czy pierdolimy się z tymi popierdułkami?
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
05-06-2017, 15:16 | #364 |
Reputacja: 1 | - Dzięki, Ghor. - Wkładam klejnot do sakiewki przy pasie.
__________________ |
08-06-2017, 20:16 | #365 |
Reputacja: 1 | Mimo obaw Yuteal zdecydował się poświęcić chwilę na sprawienie kukieł. Poszło sprawnie. Nie minął kwadrans łupania, stukania, szarpania, aż udało się wypatroszyć wszystkie i wyjąć kryształy tkwiące w ich piersiach. Łącznie jest ich trzynaście, większość całkowicie blada, w niektórych bardzo słabo tli się jeszcze jakiś mały ognik. Najmocniej świecą te wyjęte z jeszcze niedawno pełnych wigoru kukieł, które trzeba było spacyfikować. Yuteal pozwala zatrzymać każdemu po jednym, a sam zgarnia resztę, jak mówi, do podziału. Kupiec wysłuchawszy sugestii Ryo odnośnie robienia mapy wykonuje gest, jakby coś sobie przypomniał. Chwilę gmera w przytroczonym do pasa w woreczku, z którego w końcu wyjmuje kredowy kamień. W kilku miejscach pomieszczenia, na ścianach i kolumnach wypisuje cyfrę 2. Spogląda w kierunku przejścia na galeryjce, którym tu weszliście, mrucząc, że może dobrze by było je oznaczyć strzałką i cyfrą 1, ale chyba nie bardzo chce mu się gramolić po linie z powrotem na górę. Zagadnięta przez We Musa przecząco kręci głową. Wskazuje ręką na przejścia w wschodniej ścianie: to na galeryjce, w które wcześniej wbiegła i to pod nim, na poziomie podłogi, którym wróciła. Rusza przy tym bezgłośnie ustami, niczym karp wyjęty z wody. Yuteal widząc to rusza ostrożnym krokiem w dolny wschodni korytarz, oświetlając sobie drogę latarnią. Mówi, żeby za nim nie iść. Krok za krokiem, oddala się w głąb przejścia. Po jakichś dziesięciu krokach zatrzymuje się. Wygląda jakby stał w wejściu do kolejnego pomieszczenia. Gwałtownie odwraca się z powrotem do was. Światło trzymanej lampki odbija się w jego szeroko rozwartych oczach. Jego żółtawa twarz zastyga w grymasie przerażenia. Po chwili odwraca się z powrotem, robi jeszcze pół kroku do przodu i podnosi rękę. Wtem! Ruch na galeryjce przyciąga waszą uwagę. Podnosicie wzrok do góry. W przejściu na poziomie balkonu, powyżej tego, w które wszedł kupiec, pojawia się trzymająca latarnię postać. Podnosi rękę. Do licha! Toż to Yuteal we własnej osobie. Na końcu dolnego korytarza widzicie jego plecy a jednocześnie stoi u wejścia powyżej i spogląda na was zdumion bezbrzeżnie. Ostatnio edytowane przez dzemeuksis : 09-06-2017 o 21:53. |
08-06-2017, 20:52 | #366 |
Reputacja: 1 | - Czary - wypluwam słowo. - Musa, to tylko czary - staram się ją niepewnie pocieszyć. "Tylko czary" - nic głupszego powiedzieć nie mogłem, ale to już nieważne. - Ryo, ani mi się waż tam włazić. Jak cię znam, to coś spieprzysz.
__________________ |
08-06-2017, 21:07 | #367 |
Reputacja: 1 | Nieprawda, znaleźliśmy 10 kamyków! Yut, przestań się tak na mnie patrzeć jak na jakiegoś złodzieja, za kogo Ty mnie masz? Geez. Chowam cztery kamyki za pazuchę. Nie, nie wiem, co się stało z resztą kryształków. Nie idę pisać jedynki, nie jestem wandalem, co bazgrze po murach - pomyślała Ryo, po rozwaleniu starożytnych golemów i ich zdewastowaniu. Wychodzi na to, że wschód jest śmieszny. Potem coś We na mnie przytyka. Kurwa, co ta popierdoła do mnie znowu ma?! Rozglądam się na około, widzę Yuteala. Ale to śmieszne jest! Macham do tego drugiego Yuteala na balkonie i się śmieję. Poważne miny co niektórych członków naszej ekipy rozśmieszają mnie jeszcze bardziej. W odpowiedzi uśmiecham się do We złośliwie, szczerzę kły. Jakby mu na złość moje ciało robi spory krok w "zakazanym" kierunku. Nie wchodzę jeszcze co prawda do wyjścia, ale jestem całkiem blisko niego. - Oj, przepraszam, co powiedziałeś? - moja noga była przygotowana do zrobienia następnego kroku w kierunku Yuteala.
__________________ Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't. Na emeryturze od grania. Ostatnio edytowane przez Ryo : 09-06-2017 o 22:22. |
09-06-2017, 07:26 | #368 |
Northman Reputacja: 1 | Po wykonaniu rozkazu Yuteala, chowam do kieszeni taki kamyk, który wydaje mnie się mieć najmniej światła w środku. Szukam też w pomieszczeniu świec, lamp, pochodni lub choćby drewna, na które owinąć da się liny, bo jak zgaśnie całkiem światło, to będziemy wszyscy ciemność widzieć i żadnych skarbów już nie znajdziemy. Wtem patrzę na panów kapitanów skołowany. - Telepoltar. - myślę na głos niezbyt zachwycony z widoku dwóch dowódców wbrew sprawdzonej zasadzie, że wszystko co dobre chodzi parami. Wyciągam mój wysłużony bekonik i rzucam nim nad głową szefa, żeby zobaczyć, czy wyleci jak buremang we wciąż jadalnym stanie, czy się może zrobią z jednego dwa boczki, kiedy jeden upadnie w korytarzu, a drugi przyleci do mnie.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
11-06-2017, 13:51 | #369 |
Reputacja: 1 | Niech to szlag, znowu ten cholerny bekon! Ktoś cisnął nim koło Yuteala, a ścierwo przeleciało nad jego głową i wyleciało górnym, równoległym portalem, po czym spadło na ziemię. Ten sam cholerny boczek, przez którego kukły mnie zaatakowały! Ręka zawędrowała mi odruchowo do rękojeści miecza. Nic się nie dzieje, ale... mogło się stać. Na wspomnienie o kukłach i o tym, że Yut też mógł oberwać bekonem, wściekam się. Jakimś cudem znajduję się nagle przed Orkiem, z obnażonym mieczem wycelowanym w jego gardziel. Gardło i ostrze dzieli jeno tyle, że momentami metal dotyka mu skóry. - Jeszcze raz ciśniesz tym ścierwem, a obiecuję ci, że twoja głowa rozstanie się na dobre z resztą ciała - warczę do niego, mój głos brzmi nieprzyjemnie, brakuje tylko tego, żebym rzuciła się na niego i pocięła żywcem. Na razie nic nie robię, patrzę się na Orka cały czas, przysłuchuję się, czy ktoś inny nie sięga po broń, a w międzyczasie dobywam w drugą rękę drugi miecz, na wypadek, gdyby ktoś chciał mnie zaatakować. Nie zamierzam zabić Orka, choć mam ochotę, nie zrobię tego [teraz], ale inaczej nie potraktuje poważnie ani mnie ani mojej przestrogi [nie groźby].
__________________ Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't. Na emeryturze od grania. |
11-06-2017, 15:16 | #370 |
Reputacja: 1 | Jeżeli zdążę, to wyciągam miecz i odbijam ostrze pancernej baby na bok, zanim zdąży ugodzić orka (bo tak to dla mnie wygląda). No i krzyczę: - Hormony ci powaliło?!
__________________ |