|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-03-2019, 22:51 | #231 |
Reputacja: 1 | - Kim jesteś by zarzucać mi takie czyny - warknął Skorpion. - Zdradziłeś Quan Chi i za to czeka cię śmierć. |
04-03-2019, 23:09 | #232 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | - Jestem Harry Sagara, wychowanek Takanoriego Sagary, uczeń Ryosuke Yamamoto - wyrecytował Fowler. - I w przeciwieństwie do Hanzo Hasashiego, nie służę mordercy własnych krewnych. |
04-03-2019, 23:52 | #233 |
Reputacja: 1 | - Łżesz - warknął Skorpion - wszyscy zginęli. Byłem tego świadkiem. Lin Kuei nie oszczędzili nikogo. A ja zabiłem Sub-Zero i pomyciem mój klan. Ogniwa owiniętego wokół przedramienia łańcucha zabrzęczały, gdy upiór zacisnął pięści. |
05-03-2019, 08:35 | #234 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | - Wierz sobie w co chcesz - warknął Fowler. - Jeśli zamiast dokonać prawdziwej zemsty na mordercy własnej rodziny wolisz być jego chłopcem na posyłki znaczy, że albo jesteś głupcem, albo tchórzem. W obu przypadkach nie warto tracić czasu na rozmowy z tobą. |
06-03-2019, 10:40 | #235 |
Reputacja: 1 | Fowler widział, że dotarł do granicy, a potem ją przekroczył. W oczach Skorpiona nie dostrzegł niczego, ale takie rzeczy wie się. Zanim dla reszty świata się to stanie jasne. Artahan uważnie obserwował i słuchał wymiany zdań. Ci których wziął za Lin Kuei najwyraźniej także byli przez nich poszkodowani. I raczej nie odgrywali komedii, widać było, że czarny za chwilę stanie się przeszłością. Stojący nieopodal w cieniu drzewa John nagle wyczuł ruch od strony zewnętrznego mury. Raf wychodził tyłem z krzaków kilka kroków przed nim Kendra, trzymała go na muszce… tyle, że spluwa się nie zgadzała. Podobnie jak reszta sprzętu. Sprzętu, który poznawał. Tylko tym razem ubranie nie było namalowane na ciele. Kolejna Kedra, z dwoma pistoletami, wyszła dwa metry od pierwszej. I jeszcze jedna i kolejna… w sumie pięć, różniły się drobnymi szczegółami, praktycznie niedostrzegalnymi dla wprawnego oka. Nie licząc tej “ich”. Ale ta jakoś widać poczuła niechęć do ich towarzystwa i przeszła bokiem, by nie wchodzić na linię strzału i stanęła koło nich. - Siostry - powiedziała ta “ich” Kendra - Oni uratowali mi życie, więc oszczędzimy ich. - Tylko tym razem - odparła znajoma Johna - Wmieszali się w nasze sprawy. - A więc następnym razem umrą - pistolet Johna wylądował pod jego stopami. - Zwracam pożyczkę. Tym razem odejdziecie w spokoju. Skorpion stanął bokiem, tak by widzieć i Fowlera i nowo przybyłe. Ale nie docenił atrakcyjności tego miejsca spotkań. Nawet on nie mógł obserwować trzech miejsc naraz. Dwóch sześciorękich shokanów wylądowało za murem. Kolejny, ale szczuplejszy przycupnął na szczycie muru. Strażnicy także zaczynali się gramolić przez mur. |
07-03-2019, 10:25 | #236 |
Reputacja: 1 | Druid usłyszał już wystarczająco dużo. Ciało przepełniała energia Morigan - pani wojny. Zbyt długo szukał, runy mówiły prawdę, przyprowadziły go tutaj by pomógł temu odzianemu w czerń zdrajcy. On doprowadzi go do relikwii. Artahan zacisnął zęby i skupiło wolę. Oczy zalśniły ognistą zielenią, a tatuaże zmieniły kolor. Wypchnął rękę do przodu i warknął - Thogail Drzewa wokół poruszyły się zaczęły, wić się i przekształcać. Coś drgnęło spazmatycznie w trawie by wreszcie wystrzelić w kierunku Skorpiona formując się w locie w drewniane kolce. Ciało druida również zaczęła porastać kora i korzenie pobliskich roślin, tworząc na nim twardy pancerz. |
07-03-2019, 17:57 | #237 |
Reputacja: 1 | John z wrodzoną niechęcią przemieszaną ze złością obserwował "siostry" Kendry. Zdecydowanie należało je zatrzymać. Jeśli tylko udałoby się wciągnąć je w walkę ze Scorpionem i sześciorękimi, by później przyszpilić i wyciągnąć od nich informacje. |
07-03-2019, 22:06 | #238 |
Kapitan Sci-Fi Reputacja: 1 | Fowler widząc co się dzieje zdążył tylko pomyśleć "No, to teraz się zacznie". Podczas ucieczki wysforował się przed innych, więc jego jedynym na razie problemem był Scorpion i na nim się skoncentrował. Strażnicy, shokani, oni wszyscy wpadną najpierw na pozostałych. Zabójca przyjął pozycję obronną i czekał. |
09-03-2019, 08:25 | #239 |
Reputacja: 1 | Jeszcze przed chwilą plan był prosty. Uciekać! Uciekać ile sił! I wtedy wciął się hachi ninja. Ten sam dzięki któremu wydostali się z klatek. Nie mogłeś ograniczyć się do pomagania, sukinsynu? Rafał wahał się krótko. Kiedyś już stchórzył i potem kilka nocy z rzędu nie mógł ze wstydu spać. Nigdy więcej! Oczywiście zdawał sobie sprawę, że nie jest w formie do walki. Ale gdyby zostawił Fowlera... No właśnie. Krzeszewski zawrócił (a było tak blisko...) i skoncentrował się maksymalnie, ułożył dłonie w ostrza, obchodząc Hachiego z boku, by wygodniej zaatakować... A może...? - A może byście tak odłożyli swoje spory na później? - zaproponował dziennikarz - Ty, kolego, też nie jesteś tu mile widziany. Wiej z nami, a swoje sprawy z Fowlerem...znaczy Sagarą...rozwiążecie jak wojownicy gdy będzie okazja. Co ty na to? |
10-03-2019, 22:01 | #240 |
Reputacja: 1 | - Thogail Za plecami Skorpiona z ziemi wytrysnął szpiczasty korzeń, ale upiór kierowany jakimś nadnaturalnym zmysłem błyskawicznie przetoczył się w bok i wciąż w przyklęku wyrzucił harpun. - Chodź tu! - harpun z brzękiem łańcucha poleciał w kierunku Artahana. Gdyby nie pancerz z korzeni, ostrze harpuna przebiło by mostek i ugrzęzło w piersi. Ale na szczęście dla druida pancerz wytrzymał. Potężne szarpnięcie przyciągnęło go do upiora. Refleks Hanzo jest jednak niesamowity. Szybkim ruchem ciała uniknął nagłego ostrzału Shokana energią chi. Fowler widząc, że uwaga Skorpiona jest odwrócona wykorzystał to w najlepszy możliwy sposób. Dał nogę. Skoczył między drzewa omijając łukiem grupę bliźniaczek Kendry. John wychylił jednym ruchem fiolkę, chwilę nic nie nie działo. Nie czuł nic poza obrzydliwym smakiem. Właśnie sięgał po leżącą broń, gdy żołądek skręcił mu się z bólu. Ból przeszedł równie nagle jak się pojawił. Cały ból, widział rany jakie miał, ale nie czuł nic. Zegar do momentu gdy natura upomni się o swoje rozpoczął odliczanie. I lepiej by ten czas odpowiednio spożytkował. Raf widząc, że czas słów skończył się zanim na dobre się rozpoczął. Już miał pomóc nieznajomemu sojusznikowi, gdy usłyszał krzyk Kimberly: - Spierdalać debile, nie pokonamy wszystkich. Jeden z shokanów wyskoczył w górę i wylądował koło Johna i Kim uderzając wszystkimi ramionami w ziemię. John przetoczył się w bok unikając fali uderzeniowej. Kimberly zaś przeskoczyła nad falą i trafiła oburz shokana prosto w twarz. Siła ciosu odrzuciła go kilka metrów w tył, gdzie wywalił się w grządkę sałaty. Siostry Kendry rzuciły granaty dymne odcinając się od zamieszania. Nie planowały najwyraźniej uczestniczyć w ogólnym mordobiciu. Przybyły tu w konkretnym celu… Ostatni z Shokanów, siedzący w kucki na murze tylko obserwował wszystko co się dzieje. Nie zwracał też uwagi na przełażących koło niego przez mur strażników. |