Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-03-2008, 22:06   #161
 
Angrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Angrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie coś
Torwaldo wyszedł z namiotu chcąc rozprostować obolałe gnaty. Krzątanina przed podróżą zdawała sie giermkowi nie mieć końca i miał dość taszczenia różnych szpargałów i całej masy niezbędnych rzeczy. Nareszcie te głupoty dobiegły końca i mimo tego, że został zrugany przez jakąś upierdliwą babę za próbę wyprania zbroi w jeziorze, to już czuł radość podniecenia na myśl o swej szlachetnej wyprawie.

Torwaldo ziewnął przeciągle i ku swojemu zdumieniu otwierając oczy zorientował się, że wszyscy się na niego gapią. Zastanawiał się czy to aby nie jego sława poszukiwacza świętych artefaktów przyciągnęła ciekawskich. Wielebny musiał mieć rację doradzając mu udział w wyprawie krzyżowej. Pomyśleć, że gdyby tego feralnego dnia nie został przywódcą lokalnej rewolucji, to pewnie dalej zajmował się trzodą i plewił marchew.

Coś mu tu jednak nie pasowało. Przecież zebrani jadą razem z nim, to czego się tak patrzą jakby krzyżowca nie widzieli. Wtem usłyszał końskie parsknięcie za uchem i prawie podskoczył do góry gdyby nie to, że niósł właśnie swoją zbroję. Zszedł przybyłemu rycerzowi z drogi i przyjrzał mu się dokładnie. Oględziny niestety nie potwierdziły jego przypuszczeń, że to sam Bóg zesłał im przewodnika w postaci anioła by dopomóc w świętej misji. Ten jegomość jednak nie miał skrzydeł, mimo, że nazywał się sprawiedliwym. Chociaż z takimi to nic nie wiadomo. Lepiej żeby Torwaldo miał na niego oko.

Za to widok jego giermka spowodował u przyszłego rycerza nieco prostszą analizę, mianowicie ucieszył się, że będzie miał nowego kompana. Służby na wyprawię było znacznie mniej niż w obozie, więc każda nowa twarz była przez niego miło witana. Wtem spostrzegł u kogoś ruch łapiący swą sakiewkę przy pasie. Nie wierzył w ten głupi przesąd, że na widok wilgi winno złapać się za sakiewkę gdyż to pieniądze przynosi. Z resztą nigdzie tu wilgi nie było. Ale kto wie, może właśnie przechodził tędy borsuk - stwór masywny o stu zębach i trzech ogonach, który żywił się ziemią. Nigdy nie widział borsuka, bo bestia porusza się pod ziemią, ale jeśli właśnie przemieszczał się gdzieś w pobliżu warto za sakiewkę złapać. Wykonał więc podobny gest i z satysfakcją wyczuł zawartość mieszka. Z dumą stwierdził, że jego sakiewka jest nieźle wypełniona w porównaniu do tych w posiadaniu innych mężów. Ba niektórzy kupcy nosili mniej wypchane. No z taką różnicą, że w ich sakwach znajdowały się zazwyczaj pieniądze, a nie zbierane po drodze kolorowe kamyczki.

W każdym razie Torwaldo zamierzał już wypowiedzieć się w imieniu hrabiego, że i owszem przyjmuję go na swoje usługi, ale w tym momencie dostrzegł jakby znajomą postać. Wydawało mu się, że nawet z nią kiedyś rozmawiał. Podszedł bliżej do Rothais, która przywdziała, akurat męski strój i zapytał:

-Czy my się skądś nie znamy?
 
Angrod jest offline  
Stary 07-03-2008, 18:30   #162
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Reinfrid de Remacourt

Reinfrid skinieniem głowy powitał rycerza Edwarda:
- Witajże panie. Z kraju, który Wilhelm Bastard podbił przybywasz? – Wsłuchał się w słowa rycerza, a raczej sposób w jakie je wypowiadał. Nie słyszał charakterystycznego zaśpiewu normańskiego z Francji. Mowa Edwarda dziwnie gardłowa była, zatem rycerz musiał być jednym z tych, którzy prędzej przeciw Wilhelmowi stanęli niźli po jego stronie w wielkim boju na wzgórzach nieopodal miasta, którego hrabia nazwy nie pamiętał. – Pokuta…

Jeszcze fanatyka mu tu trza, takiego jak klecha, tylko gorszego, bo w zbroi i z mieczem. Reinfrid odwrócił głowę od Edwarda i powiódł wzrokiem po odległych wzniesieniach Anatolii:

- Pokuta powiadasz? Po relikwię jedziemy, to i kompania każdego rycerza miłą będzie. Pamiętaj jednakże rycerzu, że tu jeden wódz jest, a zwie się on Reinfrid de Remacourt. Jeśli chcesz ze mną jechać, rozkazów musisz słuchać.

Nowoprzybyły tylko wbił wzrok w stalowe oczy Reinfrida. Nie rzekł ani słowa. Hrabia widać uznał to za zgodę wydał rozkaz do wymarszu. Na koniec raz jeszcze spojrzał na wojska krzyżowców przygotowujących się do kolejnego szturmu. Modlił się, by nie zdążyli dobyć Nikei do powrotu z wyprawy po relikwię. Inaczej, kto wie, skarby tureckiej metropolii przejdą mu koło nosa.

Turkopoli wraz z Falkem i Ragnarem posłał przodem. Niech przepatrują teren. Sobie zostawił jeno kilku zwiadowców, by służyli mu jako oczy i uszy w krytycznej sytuacji. Rycerstwo podzielił na dwa niewielkie hufce, nad jednym władze oddając Hektorowi, sobie zostawiając jednak bardziej doświadczonych zabijaków z Edwardem na czele. Wszystkich giermków poza Torwaldem, który miał przykazane nie odstępować hrabiego, trzymał razem, jako trzeci huf, którym dowodzić miał wierny Hama.

Słońce wychyliło się całe zza horyzontu, rozlewając złoty blask po półpustynnym krajobrazie Anatolii. Kilkudziesięcioosobowa wyprawa hrabiego Graviny opuściła obóz wojsk krzyżowców.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline  
Stary 07-03-2008, 20:48   #163
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Falke zauważywszy samotną postać zmrużył oczy przypatrując się jej chwile, gdy odległa jeszcze była.
'To na pewno nie Turek czy inszy Saracen. Oni samotnie w zbroi święcącej z odległości by sie nie wypuszczali nigdzie...'
Taka może niezbyt pochlebna, acz prawdziwa myśl zagościła w głowie młodego zwiadowcy.

Gdy ów tajemniczy osobnik począł się zbliżać, dało się zauważyć, iż jest to raczej niewielka kawalkada, składająca się z dwóch ludzi i 5 koni.
'No tak, kolejny rycerz z giermkiem i zapasami na czterech nogach...'

Gdy rycerz przedstawił się jako Edward zwany Sprawiedliwym, i począł przedstawiać hrabiemu de Remacourt powody by przyłączyć się do ich grupy uwagę Falke zwróciło zachowanie córki hrabiego, która już w porcie, na samym początku wyprawy dala się zauważyć jako niezwykła niewiasta.
Obserwując siedząca na ogierze, jawnie odzianą w męskie szaty i wyraźnie coś kalkulująca dziewczynę, zwiadowca szybko spuścił wzrok.
Nie chciał by ktokolwiek zauważył nagłą burze emocji i uczuć jakie zawirowały w jego oczach.
Tak, postać Rothais de Remacourt budziła w nim żywe uczucia, grała mu na emocjach, lecz w jaki sposób?
Czy tym czego się wstydził był zachwyt, potępienie, zauroczenie, czy też może coś zupełnie innego?

Falke z wyraźną ulgą w duszy przyjął rozkaz wyruszenia w forpoczcie przed resztą grupy. Mógł spokojnie skupić się na obserwacji terenu i ewentualnych zasadzek, czy interesujących punktów.
'Musze się trzymać od hrabianki z daleka. Ona może nie być tak ślepa jak reszta...'
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 08-03-2008, 11:36   #164
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Ragnar również obserwował spode łba nadjeżdżającego mężczyznę. Ma jaja, musiał przyznać- paradować tak przez środek pustyni, jakby prosząc się o strzałę czy dwie w gardle. Chwilę później z zawiścią obserwował jak kolejny przybysz znikąd przyjmowany jest do orszaku de Remacourta. Brał każdego, każdego poza Troensem. Ale i na niego przyjdzie czas- w końcu zasłuży się czymś tak, iż zostanie wyciągnięty na sam szczyt, a jego spryt mu w tym pomoże- bo sprytny jest, temu nikt nie może zaprzeczyć.

I wtedy będzie mógł zacząć chlać na nowo.

Nie zwrócił uwagi na Rothais, skoncentrował się na wydanych właśnie przez Reinfrida rozkazach. Mają ruszać, większość zwiadowców, w tym i więzień. Spode łba zerknął na Falke- pewnie nadal ma go pilnować, psi syn w dupę ryćkany. Zresztą, niechaj sobie obserwuje- póki nic się nie dzieje raczej o niczym nie doniesie...

Trzymając się mocno swego rumaka, Ragnar popędził na przód, w kierunku przez hrabiego wskazanym.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 08-03-2008, 13:08   #165
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Ruiny wsi - kilka godzin drogi od Nikei

Wlekli sie w niemiłosiernym skwarze, przeklinając Słońce, kurz i upał. Mijali niskie, porośnięte wysuszoną trawą wzgórza, czasami urozmaicone pojedynczym krzewem, czy wykręconym przez suche wiatry rachitycznym drzewkiem.



Krajobraz Anatolii


Pancerze parzyły, kurz wysuszał gardło, spod szłomów spływały strumienie potu. W końcu niektórzy korzystając z pozwolenia Rerinfrida zaczęli ściągać części oporządzenia.

Hrabia jechał w milczeniu na przedzie kolumny, przeklinając i śląc w diabły Boemunda i pieszcząc w sercu nadzieję że Ernaut godnie zastąpi ojca przy podziale łupów w Nikei, bo na Adhemara w tej materii nie mógł co liczyć. W kogo on sie wdał ? - zastanawiał się.



Reinfrid hrabia Graviny


Myśli o synach przypomniały mu że Bóg doświadczył go także córką. A ponieważ dość długo nie słychać było jej głosu obejrzał się zaniepokojony. Obejrzał i odetchnął z ulgą. "Kochaną" córeczkę właśnie zagadywał przyjacielsko jego giermek, a od strony Torwaldo cnocie Rothais raczej nic nie groziło. Już prędzej "klejnoty" chłopaka były w niebezpieczeństwie, gdyby ważył się na coś nierozsądnego.

Trzeba wydać ją za mąż - westchnął.

Ale za kogo ?

Choć Roger Czarny wydawał się z początku odpowiednim kandydatem, to jednak Reinfrida doszły niepokojące plotki o zbytniej zażyłości rycerza z jego kobyłą.

Kobyłą ?

Widział kto woja nas klaczy ?

Hrabia pokręcił z niesmakiem głową. Ach ta młodzież. Zamiast dobrze się bawić, zdobywać, brać złoto i gwałcić, to oni dumają Ody...znaczy Bóg wie o czym.

Może w takim razie ów Hektor, albo ten posępny nieco Edward ? Białozęby to chłop na schwał, ale gołodupiec zdaje się, może więc Sprawiedliwy ?
Chwilę patrzył na gawędzących ze sobą rycerzy, choć gawęda to było nieco za dużo powiedziane. Gadał głównie Hektor, co i raz częstując Anglika winem.

Może Bóg pokarał go córką za grzechy młodości ?

Podrapał się frasobliwie po brodzie. Co prawda to prawda, spalił kilka klasztorów i kościołów, ale i ufundował jeden. Może i drugi trzeba będzie na intencję wydania córki ?
Na myśl o kosztach takiej budowy aż krew go zalała. Nasadził z powrotem szłom na głowę potoczył wściekłym wzrokiem po konnych

- Na skłuty przez Dunów tyłek świetego Marcelego to wojsko Normanów czy wyprawa francuzików na wszetecznice - rozdarł się zapominając że sam udzielił przed chwilą pozwolenia na poluznienie kolczug i zdjęcie hełmów.
Dalszą jego tyradę przerwał konny turkopol.

- Panie tam wieś a raczej ruiny ! Dobre miejsce na nocleg tylko... Lepiej sami zobaczcie - wysapał.
Hrabia bez słowa popędził konia, a za nim cały oddział.


Falke, Ragnar i kilku lżej konnych szło w szpicy. Inni patrolowali boki.
Wkrótce zobaczyli niewielką osadę, a raczej to co z niej pozostało.
Wjechali ostrożnie między resztki domostw.

Wszędzie walały się kości.

Ludzkie kości, rozwłóczone po ruinach. Nie ocalał chyba ani jeden cały szkielet.
Pchnięto co prędzej gońca do Hrabiego.
Większość zwiadowców rozeszła się po rumowisku, kilku tylko zostawiając by pilnowali koni.
Na grzbiecie pagórka, wyraznie odcinały sie na tle nieba zarysy małej warowni.

Za kilka pacierzy zapewne pojawi się Reinfrid z rycerzami.



Ruiny wsi




Normanowie w pochodzie
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 08-03-2008 o 13:48.
Arango jest offline  
Stary 13-03-2008, 15:08   #166
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
-Czy my się skądś nie znamy?

Rozmyślania Rothais przerwał czyjś głos, pytanie wyraźnie skierowane do niej. Zwróciła swój wzrok w stronę giermka (jak na niego mówią? Tores? Waldes?) i uniosła brwi w geście zdziwienia. Czego ten zafajdany pies od niej chciał? Dlaczego zachowuje się jak idiota? Przecież to niemożliwe, żeby ktoś był AŻ TAK głupi i nie potrafił rozpoznać jej, córki Reinfrida! Sytuacja mocno jej się nie podobała, gdyż doszukiwała się w niej jakiegoś drugiego dna, którego nie potrafiła zrozumieć. Czy to jakieś podchody? Gra?

- Jak śmiesz się ze mną spoufalać kmiocie! - oburzyła się, ale wciąż była niepewna - Masz się do mnie zwracać "panienko de Remacourt"! I odnosić z szacunkiem! Wypraszam sobie takie traktowanie przez kogoś, kto obiecał mej przyjaciółce, panience Maricie, że odnajdzie mordercę jej ukochanego, po czym więcej nawet nie zainteresował się jej losem. Nie jesteś godny nawet na mnie patrzeć! Och, nie wiem dlaczego mój szlachetny ojciec otacza się takimi ludźmi!

Uniosła głowę więcej nie patrząc nawet na giermka i ponagliła wierzchowca. Zrównała konia z koniem nowego przybysza, Edwarda, którego obserwowała jak tylko wyruszyli z obozu. Była niemal pewna, że jeśli tylko okaże mu zainteresowanie i przestanie zwracać uwagę na smagłego Rogera, ten natychmiast zrozumie swój błąd i zechce go jak najszybciej naprawić. A wtedy to już sama Rothais będzie musiała bardzo głęboko zastanowić się czy zechce przyjąć względy kogoś takiego. A z pewnością odkupienie wszystkich win będzie go bardzo drogo kosztować...

- Panie - zwróciła się do Edwarda obdarzając go jednym ze swych tajemniczych uśmieszków, a jej policzki wciąż barwił rumieniec wzburzenia po rozmowie z giermkiem - Zechciej umilić mi, córce hrabiego Reinfrida, czas tej podróży i opowiedz coś o sobie. Skąd przybywasz, jakie siły rzuciły Cię na te pustynie, dlaczegóż to podróżujesz niemal samotnie? A najbardziej ciekawi mnie jakich to szlachetnych czynów dokonałeś, które okryły Cię tak wspaniałym przydomkiem, godnym bardziej królów niźli zwykłych śmiertelników. Nie pozwól mi dłużej trwać w ciekawości.

Rothais słuchała opowieści rycerza z wielkim zainteresowaniem. Może nawet zbyt wielkim i zbyt żywym - potakiwała, uśmiechała się, w odpowiednich momentach reagowała niedowierzaniem lub zachwytem. Ktoś, kto ją dobrze zna, doskonale rozpoznał w tej pozie kolejną sztuczkę rozpuszczonej pannicy. Toteż służąca Sigurda, która starała się dotrzymywać kroku swej pani zawsze i wszędzie, jechała tuż obok i tylko bezradnie kręciła głową i wzdychała, zastanawiając się jakie znowu złe zalęgło się w duszyczce tej młodej dziewczyny. Rothais natomiast co jakiś czas zerkała to na Rogera, to na Hektora, przy czym sama nie zdawała sobie sprawy z tego, że zainteresowanie tego drugiego śledziła z dużo większym entuzjazmem. Z pewnością gdyby to sobie uświadomiła byłaby tym dużo bardziej zdziwiona, niż pytaniem giermka, które tak ją zaskoczyło.

Tymczasem pochód dotarł do niesamowitego miejsca. Wymarła wioska sprawiła, że po kręgosłupie Rothais przeszedł dreszcz podniecenia. Co się tu stało? Co to za miejsce? I czy dobrze jest tu zatrzymywać się na noc? Roziskrzonymi oczyma łowiła każdy szczegół krajobrazu, coraz bardziej ciesząc się, że ojciec zabrał ją ze sobą na tak ekscytującą podróż!
 
Milly jest offline  
Stary 16-03-2008, 22:33   #167
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
- Tylko mi wstydu nie przynieś!!!Bo pasy z Ciebie każę drzeć!!! I łapy wara od cudzych mieszków!!! - zwymyślał Edward swojego giermka Roenala, tuż przed oddaniem go pod opiekę Hamy - giermka Reinfrida. Nie ufał szachrajowi, ale zrobienie z niego porządnego człowieka, było częścią jego pokuty. Kto wie czy nie najgorszą częścią.

Jechał w kolumnie rycerzy, tuż przy boku Hrabiego Reinfrida. Widać musiał zrobić wrażenie na Remacourcie, skoro został przydzielony do jego straży przybocznej. Ale nie zaszczyty mu były w głowie... nie przybył do Ziemi Świętej w poszukiwaniu bogactwa... czy sławy... przybył ocalić sumienie.

Myślami wracał do tych strasznych scen... do wydarzeń sprzed lat dwóch. Oczyma duszy widział martwe, zmasakrowane ciała córki i żony... zgryzota i żal nadal go jątrzyły od środka. Zemsta... to był jedyny cel w jego życiu przez ostatnie dwa lata... ale w swoim zapale przebrał miarę. Polała się krew niewinnych...

- Panie.Zechciej umilić mi, córce hrabiego Reinfrida, czas tej podróży i opowiedz coś o sobie. Skąd przybywasz, jakie siły rzuciły Cię na te pustynie, dlaczegóż to podróżujesz niemal samotnie? A najbardziej ciekawi mnie jakich to szlachetnych czynów dokonałeś, które okryły Cię tak wspaniałym przydomkiem, godnym bardziej królów niźli zwykłych śmiertelników. Nie pozwól mi dłużej trwać w ciekawości.

Delikatny dziewczęcy głos, wyrwał go z ponurych rozmyślań. Podniósł głowę i ujrzał przedziwny widok. Przed nim na koniu siedziała dziewczyna, ubrana w męski strój, zdumiał się niepomiernie, że Hrabia tak ryzykuje zabierając swoje dziecko na tak niebezpieczną wyprawę. Chwilowa konsternacja szybko minęła, Edward podjął rozmowę, nie chcąc zostać posądzony o brak manier i gruboskórność.

- Rozmową służyć zawsze jestem chętny, zwłaszcza niewiaście tak wielkiej urody. Mój przydomek jest raczej moim przekleństwem, fatum, które upatrzyło sobie za cel moją skromną osobę. Nie zasłużyłem na niego, pani - przez chwilę zawahał się czy dodać zwrot "pani", "Moja córka miałaby teraz tyle, gdyby żyła"... - a wręcz przeciwnie, dlatego teraz przyszło mi do Ziemi Świętej się udać... po pokutę. Mam nadzieję, że moja odpowiedź skutecznie zaspokoiła twoją ciekawość, panno Remacourt?
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 17-03-2008, 18:41   #168
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Hektor na wieść, że będzie dowodził jednym z trzech hufców w wielkie zadowolenie popadł i czas jakiś wyprostowany, z głową do nieba zadartą jechał. Duma go rozpierała, bo czuł się wyjątkowo wyróżniony. Ujechał tak niestety tylko kilka stajni. Niestety słońce dumnego wojaka szybko zmęczyło, tak że na uzupełnienie płynów, wyjątkowym winem czas nastał. Wyciągnął swój bukłaczek i zaczerpnął kilka głębszych łyków co go troszkę orzeźwiło, a jak powszechnie ludzie już wiedzieli, gdy Hektor dobry humor złapie to i pogadać bardzo lubi. Pasja jaką jest rozmowa z ludźmi często prowadzi do monologu, bo po co czekać, aż ktoś coś powie, jak można mówić za dwóch i mieć z tego podwójną przyjemność. Rozejrzał sie po towarzyszach i zaraz spostrzegł, ze cwany przybysz co się zwie Edward , już biedną dziewkę zagaduje. Podsłuchał słów kilka z dialogu i dołączył się do rozmowy. Jednak by się upewnić, że nowy przerwać mu wywodów nie będzie chciał, poczęstował go winem.
- Pij panie, za zdrowie moje i swoje, w kolejności jakiej podałem, bo wolę goszczącego w dobrym zwyczaju jest uszanować. Coś mnie się zdaje, żeś z Anglii. Dumny to kraj trzeba przyznać, ten czerwony i złoty na waszej narodowej fladze moim zdaniem pychą się unosi i boskie przykazania łamie. Ja pochodzę z Świętego Cesarstwa Rzymskiego, gdzie wiemy co to znaczy pokora przed Bogiem,a w jego imieniu od wieków zwalczamy pogan na wschodzie. Bóg nam przewodnikiem i dlatego też coraz bliżej nam do odbudowania dawnej potęgi Rzymu, którymi dziećmi jesteśmy. Gdy Bóg zauważył jak dobrze sobie radzimy na wschodzie to i dał nam polecenie, przez serce by nieść sprawiedliwość na południu, gdzie obecnie jak widzisz niewiernych bijemy jak dzieci. - Hektor odebrał od Edwarda wino i popił jeszcze kilkakrotnie, bo od tego kurzu, który pod kopytami końskimi powstawał, zaschło mu w gardle niesamowicie. - Nie obrażaj się mój drogi rycerzu za me słowa, bo nie ranić one mają, a jedynie pokazać tobie jak wiele rzeczy dokonać na tej ziemi musisz, by dorównać mi, człowiekowi który pół świata boskiego widział. Duma i zazdrość zła rzecz, ale mąż bez wyzwania niczym się staje. - Hektor spojrzał na dziewkę jadącą obok - a ty pani co myślisz o tym co powiedziałem? - nie czekając na słowa aprobaty, bo innych przecie być nie mogło, puścił się w dalszą dywagację - Minie pewnie kilka miesięcy nim święte miasto zostanie przez nas oswobodzone, kto wie jakich wcześniej przygód zaznamy, przecie już teraz nasza grupa śmiałków, z woli boskiej szuka rzeczy świętych, zagubionych na tej ziemi. Miejmy nadzieję, że znajdziemy to czego szukamy, bo zwycięstwo pewnie łatwe nam owy przedmiot przyniesie nad niewiernymi. Jeśli jednak szatan postarał się o to by święte przedmioty wpadły w ręce saraceńskie, to nic innego nam nie pozostaje jak radować się, bo przecie wiadomo, że święta rzecz wiernemu pożytek przyniesie,a niewiernemu sto lat męki w chorobie i pechu da, a wieczność w najgorętszym zakamarku piekła przyniesie. - Już miał Hektor dalej mówić, gdy konwój dostrzegł wioskę, a w niej kości, zapewne osadników.
- Hrabio! - zawołał do Reinfirda - kto wie jakie szatańskie zło się tam czai, dlatego też proszę cię, byś o swoje życie i swej pięknej córki się zatroszczył i nie wchodził tam zbyt pospiesznie, bo kto wie jakie demony czaić się tam mogą, nie zapominajmy, że to szatańska ziemia. Myślę, ze warto na przedzie puścić naszego drogiego Edwardo, by sprawdził co się w wiosce kryje i ewentualny atak na siebie pierwszy przyjął. Mówi, że przebaczenia boskiego szuka, toteż jeśli bóg ma mu je kiedy dać, to zapewne na początku jego pokutnej drogi od wszelkich niebezpieczeństw uchroni. Ja bym sam pewnie pierwszy ruszył, ale dać szansę wojakowi trzeba by swe męstwo pokazał, co przecie ja już na polu bitewnym niedawno udowodniłem.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"
sante jest offline  
Stary 18-03-2008, 19:32   #169
 
Angrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Angrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie coś
Pierwsze tony głosu dały dobitnie rozpoznać młodemu giermkowi z kim ma do czynienia. Pamiętał, że ciotka Elwira też miewała problemy z głosem, tyle że ona kiedy choroba ją zmogła, czy demon nieczysty ją za gardło chwycił mówiła szeptem, ewentualnie coś jęczała, czy charczała. Za to panienka Rothais momentalnie potrafiła spowodować większy rumor niż mała burza z piorunami.

Niestety, czy raczej na szczęście niektórych słów usłyszeć nie mógł, gdyż hełm nieco osunął mu się na uszy, ale zrozumiał tę część o zwracaniu i wymiocie, więc przeraził się, że coś nie tak, ale kiedy hrabianka wspomniała o panience Maricie i zabójcy jej rycerza zrozumiał, że to raczej nieszczęsna figura retoryczna, określająca jej stosunek do złoczyńcy. Dowiedział się także frapującej rzeczy. Mianowicie panienka Rothais wyprasza sobie jakieś traktowanie przez kogoś, kto obiecał jej przyjaciółce, panience Maricie, że odnajdzie mordercę jej ukochanego, po czym więcej nawet nie zainteresował się jej losem. Torwaldo miał przytaknąć, że ktoś taki winien jest pogardy najwyższej i w ogóle, gdyż sam często o panienki los się troskał, ale hrabianka szybko odjechała zostawiając przyszłego rycerza z własnymi przemyśleniami. Sam w końcu też jeszcze nie odnalazł sprawcy mimo prowadzonych poszukiwań na miarę skromnych możliwości. No bo jak szukać kogoś, kto nie wiadomo jak wygląda, jak się nazywa i w ogóle kim jest. Wtem właśnie do jego głowy wpadł kolejny genialny pomysł. Przecież może zapytać o to Ragnara, ten jako mistyk radę sobie da!

Poleciał zaraz do mesjasza i tak do nie go przemówił:
- Witaj panie mesjaszu jest cud do zrobienia! - Zaczął entuzjastycznie - Widzisz szlachetna panienka Marita, przyjaciółka hrabianki miała swojego rycerza, który został jak powiadają zamordowany. Zatem hrabia zlecił poszukiwania tego łotra, znaczy się zabójcy, ale chyba bez skutku. Może byśmy jakoś tak odnaleźli zbójce ku uciesze panienki i hrabiego pewnie też. - Co mu na języku siedziało to już zrzucił i zaraz musiał gnać do hrabiego, gdyż dostrzegł, że jest do bliżej nieokreślonego czegoś potrzebny.

Obowiązek zaraz też sie znalazł, gdyż chłop to nie był głupi, pamiętał na jakiej wyprawie jest toteż każdego znalezionego rupiecia Torwaldo zanosił do biednego duchownego i kazał mu identyfikować znalezisko. Co dziwne nie widać było po nim ani trochę aby upadł na duchu kiedy bydlęca kość piszczelowa okazywała się nie być ramieniem świętego Korfantego. Jakiś zagubiony but nie był ani świętym Graalem, ani elementem ekwipunku żadnego z archaniołów. Wysuszona trawa nie była włosami świętej Filomeny, a ładny kamień nie był pociskiem, który powalił Goliata, ani nawet nie kamienowano nim świętego Szczepana. Dostało mu się też po uszach za opowiedzenie legendy o świętym Drągopale, który jak się okazało relikwii po sobie jednak nie mógł pozostawić gdyż świętym chrześcijańskim na pewno nie był.

Dokuczliwe gorąco wydawało się nieco zelżało, kiedy dotarli do zrujnowanej wioski. Takiego widoku w swoim życiu Torwaldo jeszcze nie uświadczył. Może to dlatego, że nigdy nie był w tych terenach, ale tak, czy siak wpatrywał się weń otępiały przez dłuższą chwilę. Nie uśmiechało mu sie tu nocować. Szczególnie, że podobno niepochowane w żaden sposób trupy miały tendencje do upominania się o należny im grób, a czasem także o jakiś nabiał czy trochę jajek czy jaką kurę. Stara Honorata opowiadała nawet, że jeden taki, co rzekomo zakochany w niej był za młodu jako zmarły nastawał na jej cnotę, ale się dźwięku dzwonu kościelnego zląkł. Ale, nikt jej wiary nie dawał, raz, że tam nie ma kości, a dwa, że starej Honoraty nikt nawet po pijaku by nie chciał.
- Nie podoba mi się tutaj - stwierdził na głos
 
Angrod jest offline  
Stary 24-03-2008, 13:44   #170
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- A to, psia mać, niespodzianka...- wymamrotał Ragnar, zeskakując z siodła w ruinach pełnych kości.

Zrobił parę kroków, przykucnął i wziął jedną z nich do ręki. Bez wątpienia ludzkie, albo leżą tu od dawna, albo oczyściły je całe roje mrówek- nie było na nich bowiem ani odrobinki mięsa. Rozsypane, suche kości... Taki obraz nie mógł powstać naturalnie- wtedy kości, nawet jeżeli nie byłyby złączone, leżałyby w ułożeniu podobnym do ich naturalnego układu... W umyśle Troensa prędko powstała wizja Gniewu Bożego i kary- deszczu kości. I chociaż wyglądałoby to naprawdę efektownie, to w sumie skąd Bóg wziąłby tyle trupów? Poza tym, deszcz krwi byłby zdecydowanie efektowniejszy. Nie, to na pewno nie On...

A może to po prostu straszak? Turcy zebrali ciała swoich ofiar, rozkopali okoliczne groby i przygotowali to miejsce jako znak "Zawróćcie! Dalej czeka was los podobny do nich!"... To całkiem jak na ich durne rozumy- odpowiednio prymitywne rozwiązanie. Ale jeżeli to oni, to...

- Hej, panowie!- zakrzyknął do reszty zwiadowców- Zbadajmy okolicę, zanim przyjedzie reszta. Możliwe, że dowiemy się czegoś ciekawego...

Nie czekając na resztę, więzień ruszył ku granicom ruin, by tam zacząć wypatrywanie jakichkolwiek śladów. W końcu był w tym naprawdę dobry...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172