Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-04-2007, 21:09   #31
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Antoni Dyszak

Było źle. Krótko mówiąc, był w dupie. Mówiąc dłużej, miał po prostu przesrane, a śmigłowiec nawalający do niego krótkimi seriami tego stanu nie polepszał. Zdawał sobie sprawę, że bak nie jest jakoś specjalnie osłonięty- dwa, trzy dobre strzały i cała zawartość eksplodując, niszcząc samochód i zwęglając jego ciało. A taka perspektywa bardzo mu się nie podobała...

Ręcznie opuścił fotel pasażera, przecisnął się przez szczelinę na miejsce kierowcy. Wyłączył auto-pilota i mocno chwycił kierownicę. Czas zrobić porządek z jebanym Judaszem... Nie ukrzyżują go tak łatwo!

Momentalnie skręcił na boczny pas, prawie wpadając na sporą ciężarówkę- i ją wyminął w ostatniej chwili. Gaz wciskał do oporu- 60 km/h, czyli prędkość auto-pilota, została już dawno przekroczona. Nie patrzył się zresztą na żadne mierniki, nie obchodziła go prędkość. Chciał tylko zwiać.

Zadawał sobie sprawę, że jakieś 2 minuty jazdy stąd zaczynają się wielkie blokowiska, gdzie helikopter będzie miał spore problemy z lotem, a dalej już sieć wiaduktów i tuneli, imienia samego prymasa zresztą... Musiał tam dojechać. I wiedział, że dojedzie. Był tego pewien.

-Yippie kay ya, drodzy chrześcijanie...- wyszeptał pod nosem, chwytając lewą ręką za pistolet.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 14-04-2007, 00:19   #32
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Kraków, 11 czerwca 2007, ok. 11.45

Julia Lisiecka
Czarna taksówka podjechała przed dom Lisieckich. Julia, zachowując spokój zeszła po schodach i podeszłą do samochodu. Otworzyła drzwi i z gracją wsiadła do środka:
- Prusy 17.
W przednim lusterku dostrzegła czujne oczy taksówkarza, który ledwie zauważalnym ruchem głowy przyjął kurs. Julia zastanowiła się, czy przypadkiem nie był to donosiciel, może szpieg. Mężczyzna był dziwny. Ospale przerzucił biegi i ruszył polną drogą w stronę szosy. Co jakiś czas przyglądał się kobiecie, uważnie i podejrzliwie. Sytuacja robiła się nie do zniesienia. Julia próbowała się skupić na krajobrazie za oknem. Było gorąco. Drzewa skąpane w skwarze smutnie zwiesiły gałęzie pokryte podeschłymi liśćmi. Od wielu dni nie padało. Na chodnikach nie było zbyt wielu przechodniów. Pewnie każdy, kto mógł, skrył się w zaciszu domowych. Przed upałem i natarczywymi spojrzeniami sąsiadów.
Prusy, stara, pogierkowska zabudowa. Identyczne, nijakie domy, poszarzałe i nieciekawe. Samochód minął je i jechał dalej. Poza ostatni dom, kierowca wciąż wpatrywał się w Julię, która w nagłym przestrachu obejrzała się, widząc przez tylną szybę oddalającą się sylwetę ostatniego domu Prusów.
***
Wiktor Zakurski
Pokładowy system łączności w volkswagenie zabuczał cicho. W odpowiedzi doberman głucho szczeknął. Wiktor sięgnął po słuchawkę:
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, tu Zakurski.
- Jesteś potrzebny w Diakonacie w sprawie wyjaśnień co do zadania na Krupniczej – to był Starszy Diakon Kurys, bezpośredni przełożony Wiktora. Służbista, ale pełen Światła Pańskiego. Ten rzadki koktajl profesjonalisty i pasjonata. – Przyjeżdżaj Wiktorze.
- Tak jest, starszy diakonie. Będę za 15 minut.
Dość szybko dojechał na Montelupich. Pies wysiadł wraz z nim. W Diakonacie wiedzieli, że Wiktor jest jednym z najlepszych śledczych, toteż przyjmowali fakt, że jako natchniony Boską Wolą, może być nieco ekscentryczny. Dlatego mało kogo dziwiło, że obok niego idzie spokojnie masywny, groźny doberman. Korytarze Diakonatu były surowe, lecz świeżo odnowione. Raziły oczy bielą i błękitem. Proste metalowe biurka z komputerami i siedzący przy nich diakoni w czarnych i granatowych uniformach nadawali pomieszczeni elegancji ostrej niczym brzytwa. Zakurski dotarł do gabinetu Kurysa i bez wahania wszedł do środka. Starszy diakon był mężczyzną liczącym niewiele ponad 40 lat, lecz wyglądał na nieco młodszego. Szczupły, zadbany blondyn o błekitnych oczach mógłby występować na plakatach rekrutacyjnych Milicji Bożej:
- Usiądź Wiktorze, musimy porozmawiać.


***
Antoni Dyszak
Mercedes z ogromną prędkością wjechał na wzniesienie, z którego wyrzuciło go w powietrze. Przez kilka sekund leciał w powietrzu, nim ciężko spadł na asfalt. Zawieszenie ledwie wytrzymało. Estakady i tunel były kilkaset metrów przed nim. Dyszak sprawdził raz jeszcze „Sokoła”, przeładował, resztę amunicji schował po kieszeniach. Mogło być gorąco.
Śmigłowiec trzymał się go niczym zło heretyka. Mercedes gnał Nowohucką, wymijając nieliczne samochody. Al. Maryjna (dawna Pokoju) była tuż tuż. Jest! Śmigłowiec chcąc nie chcą musiał wznieść się ponad estakady, którymi Dyszak sunął ze studwudziestką na liczniku. Wreszcie wjechał w tunel pod Rondem Suwalskiej Brygady Oporu (dawne 308 Dywizjonu). Tunel miał 300 metrów długości. Dyszak doskonale wiedział, że to szansa dla niego. Nim pilot śmigłowca zorientuje się, gdzie jest mercedes, ów może zniknie wśród ulic Nowej Huty. Przejął kontrolę nad pojazdem i zaraz za tynelem zjechał w lewo, znikając za jednym z dziesięciopiętrowców. Śmigłowca nigdzie nie było. Chyba udało mu się uciec…
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu



Ostatnio edytowane przez kitsune : 15-04-2007 o 00:24.
kitsune jest offline  
Stary 17-04-2007, 00:34   #33
 
Nevdring's Avatar
 
Reputacja: 1 Nevdring ma wyłączoną reputację
Wiktor Zakurski

- Dziękuję – usiadł wypowiedziawszy owe słowo. Założył nogę na nogę i nie bacząc na przełożonego, zapalił długiego papierosa z białym filtrem. Żal przysiadł tuż obok, milcząco przyjmując zapach dymu stopniowo ogarniającego pana jego.
Wiktor przeanalizował dokładnie scenę, która rozegrała się w domu plugawca i zatopił obojętne spojrzenie w oczach Kurysa – tak samo, jak wcześniej zrobił to doberman.
Nie miał sobie nic do zarzucenia, postępował wedle oznajmień Pana oraz wewnętrznego prawa moralnego. Któż ośmieliłby się podważać wyroki Stwórcy, ingerując w zachowanie jednego z wysłanników nieskończoności? Grzesznik zapłacił za ohydztwa, a samozwańczy (i obłąkany) wyzwoliciel poniósł zasłużoną karę – wszak dane mu było osądzać, będąc tak żałosnym stworzeniem?
Spokojnie oczekiwał na słowa Diakona.
 
__________________
"...codziennie wszystko z niczego tworzyć i uczyć śpiewu gwiazdy poranne."
Nevdring jest offline  
Stary 18-04-2007, 15:50   #34
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Antoni Dyszak

Odetchnął. Udało mu się, udało się kurwa! Przez chwilę zastanawiał się co za debil kieruje tą akcją- sam zrobiłby to daleko lepiej. Pewnie jakiś nowy, nie wie ile diakonat ma możliwości... Nikt nie obstawił ulic, nawet rondo Kocmyrzowskie na które właśnie wjechał Dyszak- milicjant kierujący ruchem nawet nie zwrócił uwagi na dziury po kulach w samochodzie Antoniego.

Spokojnie już włożył pistolet do kieszeni płaszcza, wcześniej zabezpieczając go. Kontynuuj wcześniej wprowadzony kurs, Kocmyrzów 14, wydał polecenie i odprężył się na fotelu. Teraz musi zmienić brykę i poszperać trochę po sieci. Co góra o nim wie, za co go ścigają. Może kiedyś popełnił jakieś inne przewinienie...?

Po dwudziestu minutach wolnej jazdy przez osiedla Nowej Huty i podkrakowskie wsie, w końcu dojechał pod wielką, otwartą bramę. "Józef Oleksy- Złom i komis samochodowy", głosił wielki napis. I wbrew pozorom samochodom Józefa daleko było do złomu- niezłe, sportowe bryczki z zachodu, to jego specjalność.

Zaparkował na prywatnym parkingu właściciela, zaraz obok auta samego Oleksego i wysiadł z wozu, biorąc torby z całym rynsztunkiem i Kartę Pamięci z komputera "pokładowego", z bazą adresów i danych- nie miał zamiaru już wracać do Mercedesa. Wszedł powolnym krokiem na taras i zapukał do drzwi, od tej prywatnej, nie "sklepowej" strony.

Nie musiał pokazywać Oleksemu żadnej legitymacji, okazywać żadnego dokumentu czy nawet broni- on poznałby Dyszaka nawet w środku nocy. Pierwszy raz spotkali się cztery lata temu i od tego czasu po każdym spotkaniu Józef lądował na sali sądowej...

-O... Archanioł Dyszak!- usiłował udawać radość właściciel złomowiska i komisu

- Zamknijcie pysk, Oleksy. Ja nie na kawkę.- powiedział diakon, wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi- Przywiozłem wam mój stary wóz. Weźcie go sobie, ma parę dziur po kulach, ale poza tym jedzie jak marzenie. Chce nowy. Lepszy. Za darmo.

- Ale...
- w Oleksym walczyły ze sobą wściekłość i przerażenie, a przynajmniej tak sądził Dyszak

- Coś nie tak? Dobra. Wracam do wozu. Pamiętacie tą sprawę o nieprawidłowe pożycie małżeńskie? Pamiętacie, czym się za to kara? Wtedy dostaliście uniewinnienie, ale ja ciągle mam dowody, a sędzia zajmujący się tymi sprawami się zmienił... Ten nowy, Kartyczński, to cholerny skurwiel, wierzcie mi...- Antoni posłał mu delikatny, pełen złośliwości uśmiech- No to dostanę nowy samochód?

Nie czekając na odpowiedź usiadł przy stole w sąsiadującej z przedpokojem kuchni i położył na blacie laptopa. Uruchomił go, złapał fale bezprzewodowego internetu i zalogował się do wewnętrznej sieci diakonatu. Obywatele->Kraków->Diakonat->Antoni Dyszak. Chciał sprawdzić swoją stronę, swoją kartotekę. Aktualizują ją w 10 minut po rozpoczęciu dochodzenia w danej sprawie, więc jeżeli coś na niego mają- musi to być właśnie tutaj...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 20-04-2007, 13:37   #35
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Jacek Kryczyński

No tak. Po prostu banał. Podejśc i podłożyć bombę pod byłym więzieniem slawnym jeszcze podczas II wojny jako jedno z najlepiej strzeżonych. Po plecach przeszedł mu dreszcz. Sława Diakonatu była prawie tak samo ponura jak gestapo.

Cóż było jednak robić. Niby beztrosco podszedł do wskazanej ławki i usiadł na niej. Ręka powędrowała pod ławkę i zacisnęła się na uchwycie. Dopiero teraz poczuł jak bardzo jest spocona. Woilno wyciągnał pakunek i przytulił do boku.

Jeszcze raz się rozglądnął wokół i wstał. Do popularnego "Monte" miał piechota około 20 minut drogi. Nie usmiechało się wracać do redakcji z bombą w siatce. Chodz może to też byłoby jakieś wyjście. Uśmiechnął się. Boże jak chciałby zobaczyć minę Marczaka podczas wybuchu.

Przeszedł obok Pomnika Grunwaldzkiego gdzie emeryci protestowali przeciw czemuś, ani chybi pewnie pornografii, żydokomunie i teutońskim zaborcom, co czychają na nasze ziemie...
 
Arango jest offline  
Stary 20-04-2007, 21:35   #36
 
kemuri's Avatar
 
Reputacja: 1 kemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodze
Julia Lisiecka
Starała się za wszelką cenę zachować spokój. Uspokoiła oddech po czym opanowanym głosem zwróciła się do kierowcy:Proszę się zatrzymać, wydaje mi się, że właśnie minęliśmy właściwy dom.
Gdy kierowca w odpowiedzi mruknął coś niewyraźnie chwyciła za klamkę gotowa w każdej chwili wyskoczyć z samochodu.
Miała jednak odrobinę nadziei, że nie będzie musiała tego robić. Nigdy wcześniej nie robiła takich szalonych rzeczy. Złapała się na myśli, że być może ten kierowca chce jej zrobić krzywdę dlatego, że jest kobietą. Dlaczego nie wzięła broni? Mogłaby nią chociaż wystraszyć, nawet jeśli nie umiała strzelać. Nie miała jednak zbyt wiele czasu na myślenie, bo z każdą sekundą oddalała się od domostw. Czekała tylko na odpowiedni moment lub na cud, że nagle to wszystko okaże się snem
 
__________________
"Było tak zimno, że gdyby termometr był o cal dłuższy, zamarzlibyśmy na śmierć".
Mark Twain
kemuri jest offline  
Stary 22-04-2007, 15:58   #37
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Kraków, 11 czerwca 2007, ok. 12.30

Wiktor Zakurski
Kurys złożył dłonie i spojrzał Wiktorowi głeboko w oczy:
- Jak długo razem pracujemy? – Wiktor otworzył usta, by odpowiedzieć, lecz starszy diakon lekko skrzywił się. – Nie przerywaj Wiktorze. Tak, długo ze sobą pracujemy. Miałem cię za absolutnego profesjonalistę wypełnionego światłem naszego Pana. Miałem cię za diakona ponad diakonami, którego Opatrzność Boska chroni i prowadzi. Lecz ma pycha, wywołała twą arogancję, a twa arogancja dała siłę niewiedzy. Nawaliłeś Wiktorze, nawaliłeś straszliwie. Masz coś na swe usprawiedliwienie?
***
Antoni Dyszak
Okna migały na ekranie przenośnego komputera. Jest! Kartoteka osobowa. Przeglądnął osoby. Wgład miał niestety tylko we własne dane, a i to nie wiadomo jak długo jeszcze. Był zbiegiem. Dwernik, Dwojak, Dwurzyński, Dyntar, Dyszak… Jest! Kliknął ENTER i poczekał, aż po słabym łączu bezprzewodowym przebiegną dane z Centralnego Serwera Milicji Bożej w Warszawie. Pominął personalia i rzucił okiem na ostatnie wpisy:

Cytat:
06.06.2007 18:08 Lojalność Dyszaka niepewna. Związek z puszczeniem przemytu przez granicę ze Słowacją. Sprawa kontenerów, wktórych ukryto nielegalny towar. Dyszak przyjął łapówkę. Sprawdzić lojalność. Wysłać patrol.
[st.diakon Kurys]
07.06.2007 14:20 Zachować ostrożność. Przypominam. Dyszak to efekt projektu Ensis Deus! Zachowac absolutną ostrożność.
[Serafin Lutewicz]
11.06.2007 12:17 Wyeliminować. Absolutnie wyeliminować!! Dyszak zabił czterech diakonów. To świadczy, iż zna prawdziwą przyczyne przemytu. Zabić!
[Metatron]
11.06.2007 12:31 Siły przygotowane. Adam postawiony w stan gotowości. Pozostali z Ensis…


Błysk. Rozłączenie. Z jakiegoś powodu zostal wylogowany. Może go namierzyli?

- Panie diakonie, samochód. – Łysy grubas stał obok i nieśmiało przestępował z nogi na nogę.
Obok luksusowego mercedesa stał stary dostawczy Lublin.

***
Jacek Kryczyński
Przeczekał aż emeryci przejdą, potrząsając biało-czerwonymi sztandarami, przeniosą kilka portretó Matki Boskiej Białostockiej, patronki Powstania 1988, wykrzyczą swój żal i nienawiść. A potem ruszył z nagła opustoszałą ulicą. Nagle nad jego głową przeleciał czarny śmigłowiec Diakonatu. Choć w tej okolicy było to wcale częste wydarzenie, zmartwiał. Gdyby go złapano z bombą? Kilkukilogrramowy pakunek zaczynał coraz bardziej ciążyć. Bywało, że podkładał bomby, ale to na Ukrainie było. Fugasy przy trasach przemarszów ruskich pułków. Odpalane elektrycznie bądź czasowo. Strzelało się z zasadzek do OMONowców czy Specnazu. Ale tutaj? To już nie partyzantka, to terroryzm.
Montelupich. Rozległy kompleks więzienny otoczony wysokim murem, z którego wyrastały wieże strażnicze. Wokół pusto. W promieniu 30 metrów żadnej zabudowy, tylko stare kolejowe magazyny. Nieopodal park i dawny fort. Przed główną bramą wjazdową ruch. Co rusz samochody i furgonetki wjeżdżają i wyjeżdżają z Diakonatu. Obok otwarta furtka dla pieszych. Wszak zwykły obywatel może przyjść i złożyć doniesienie Milicji Bożej. Nieprawdaż?
Podłożenie bomby przed bramą nie miało najmniejszego sensu. Pewnie żadnych szkód nie zrobi. Co najwyżej zabije kilku niewinnych pieszych. Ale jak wnieść bombę na teren Diakonatu?
Tymczasem kolejne dwa śmigłowce z krzyżami Milicji Bożej wystartowały z wewnętrznego lądowiska. Kryczyński dostrzegł ciężko uzbrojone drużyny komandosów Wydziału V Diakonatu – słynne Boże Szwadrony Interwencyjne. Ktoś tam miał niewąskie kłopoty. Śmigłowce obrały kurs na północny wschód i niemal ocierając się kadłubami o dachy budynków, leciały, nabierając prędkości.
***
Julia Lisiecka
Kierowca zaskoczony spojrzał na Lisiecką:
- Proszę pani, minęliśmy szesnastkę. Więc siedemnastka chyba jest dalej. Tak mi się przynajmniej wydaje. Ale jak pani chce mogę się zatrzymać.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu



Ostatnio edytowane przez kitsune : 22-04-2007 o 16:00.
kitsune jest offline  
Stary 22-04-2007, 16:56   #38
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Antoni Dyszak

No tak, zablokowali mu konto. I tak późno, mógł przynajmniej zobaczyć co się stało. Tylko co z resztą Ensis Deus? A jeżeli Serafin uznał ich za nieudany eksperyment? I ta "prawdziwa przyczyna przemytu"... Otarł czoło z potu. Wdepnął w cholerne gówno, i to cholernym, pierdolonym przypadkiem... A teraz musi się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Ale wcześniej zobaczyć, czy go nie namierzyli...

Tymczasem jednak zobaczył samochód od Oleksego. "Tylko się nie denerwuj", wyszeptał sobie pod nosem parę razy. "Tylko się kurwa nie denerwuj..." Wyłączył komputer, odsunął krzesło i powoli wstał. Podszedł do Józefa, poklepał go delikatnie po policzku...

- Józef. Ty mnie nigdy nie zawiodłeś...

Nagle wziął mocny zamach i uderzył go pięścią prosto w szczękę. Słychać było krzyk i chrzęst łamiących się zębów. Uderzenie nie było nawet tak silne, ale precyzyjne. Oleksy upadł na klęczki, krztusząc się własną krwią wypływającą z dziąseł.


- Ale teraz kurwa przejebałeś! Co to, do cycków Maryi Zawsze Dziewicy, ma być!? - kolanem kopnął usiłującego przepraszać grubasa w brodę, pozbywając się resztek zębów- Jeżeli liczysz, że pojadę czymś takim, to się grubo kurwa mylisz! Wiesz czemu żyłeś? Bo byłeś przydatny! A teraz kurwa? Teraz jesteś zerem, śmieciem!

Wyciągnął z kieszeni pistolet i oddał dwa celne strzały, prosto w głowę Oleksego. Kopnął jeszcze tłuste zwłoki i z pogardą splunął na jego twarz. Pochylił się, wyjął z kieszeni w spodniach trupa klucze. Gdzieś tu musi być ten do sejfu...

Dyszak już parę razy robił rewizje tego domostwa, więc dobrze pamiętał, gdzie znajdują się klucze do wszystkich wozów. Truchtem zbiegł do piwnicy, gdzie użył jednego z kluczy Józefa. Po chwili już wchodził na górę, z torbą pełną opisanych kluczy do wszystkich samochodów w komisie. Stanął jeszcze nad zwłokami, rzucił "Dzięki, Józef" i poszedł (wcześniej zgarniając komputer i resztę "rynsztunku") szukać sobie nowego samochodu...

Chevrolet Aveo, ładny, krwistoczerwony, podobno z małym przebiegiem. Wpadł w oko Dyszakowi, więc poszukał w torbie odpowiednich kluczyków i już po chwili zasiadł za jego kierownicą. O, nawet miał komputer! Pojedź za złomowisko, rzucił Dyszak, a samochód potwierdził to radosnym piknięciem. No, no, chyba polubi tą bryczkę.

Obraz okolicy za złomowiskiem bardzo spodobał się Dyszakowi. Łąki, nieużytki i czasem jakieś pole, a trochę dalej- lasek. Jeżeli coś się nie uda, to zwieje samochodem dość szybko, a w lesie zgubi ewentualne helikoptery. To świetnie.

Wziął torbę ze swoim rynsztunkiem, laptopa zostawiając w środku. Przeskoczył przez zamkniętą na kłódkę bramkę, po czym zaczął wspinać się na górę złomu. W końcu ułożył się w jakimś samochodzie, chyba wraku taksówki, naładował broń i przyłożył do oczu lornetkę. Poczeka tu paręnaście minut. Jeżeli ktoś przyjedzie- będzie wiedział, jak wiele osób go ściga.

Ale wcześniej musiał coś sprawdzić. Na chwilę tylko przerwał obserwacje i wziął komórkę. "Sztajcher, Tomasz"- wybrał kontakt. Jeden z lepszych kumpli, główny szturmowy Einis Deus. Jeżeli oddział miał coś wiedzieć o jego zdradzie, to wiedziałby to właśnie Tomek.

- Hej Sztajcher, Dyszak z tej strony. Dzwonię, bo jutro wracam do oddziału i ciekaw jestem, co tam u was słychać. Coś dzieje się wielkiego? Nad czym w tej chwili pracujecie?- mówił dość pewnym siebie głosem. Jeżeli nic nie wiedzą, to znaczy, że Serafin przestał darzyć miłością jego oddział... A dzięki temu może zdobyć paru sprzymierzeńców w walce z diakonatem...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
Stary 23-04-2007, 22:37   #39
 
Nevdring's Avatar
 
Reputacja: 1 Nevdring ma wyłączoną reputację
Wiktor Zakurski

Zakurski uniósł nieznacznie prawą brew, lecz trwało to jeno kilka uderzeń serca. W następnej chwili twarz mężczyzny przybrała ten sam obojętny, spokojny wyraz.
- Światłość Pana nawiedza mnie za dnia i nocą, na jawie i podczas snu. Ona każe, ona wymaga. Jego wola jest moją wolą, pragnienie niebios jest moim pragnieniem – wymówił głosem cichym, lecz wyraźnym. Szkarłatne oczy błysnęły nieuchwytną reakcją duszy, która rozchyliła jego smutne wargi:
- Ego sum via et veritas et vita – zakończył z mocą, cytując Pana.
 
__________________
"...codziennie wszystko z niczego tworzyć i uczyć śpiewu gwiazdy poranne."
Nevdring jest offline  
Stary 24-04-2007, 13:40   #40
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Jacek Kryczyński

Doszedł do parku kupując po drodze półlitrówkę i ćwiartkę "Polskiej - wyborowej", która wbrew nazwie przypominała połączenie najgorszej berbeluchy z bejcą. Kolorem zresztą też. Powoli w głowie zaczął kiełkować mu pewien plan, ale był on tak desperacki, że z rozpędu łyknął nieco obrzydliwej cieczy.

Aż go otrzepało.

Zdjął kurtkę i schował pod kupą obluzowanych cegieł osypujących się ze ściany fortu razem z detonatorem. Ćwiartkę "Ojczystej" schował do kieszeni spodni, półlitrówkę do siatki i lekko się zataczając z reklamówką w ręku ruszył do furtki. W duszy modlił się, by kamery przy bramie miały awarię. Gminna wieśc niosła, że są częściej zepsute niż czynne, ale przy jego pechu...

Strażnik przy bramie popatrzył na niego czujnie, jednak gdy doleciał do niego zapach wódki pobieżnie rzucił tylko okiem na siatkę. Widać wystająca szyjka butelki nie wzbudziła jego zainteresowania, bo ruchem głowy kazał mu przejść. Pijany kapuś był widokiem nagminnym, ludzie dalej donosili raczej z głupoty niż przekonania.

Wszedł do budynku i korytarzem w obrzydliwym musztardowym kolorze dostał się do poczekalni. Tu przy dwóch okienkach siedzieli zaspani dyżurni. Oparł ręce o blat, siatka zawieszona na nadgarstku skryta była pod kontuarem. Starając się jak najbardziej "chuchać" na dyżurnego wydyszał.

- Ja muszę z władzą... Bo ta kurwa to tylko puszcza się na lewo i prawo, a to przecież nie można tak. Prawda ?

Jednocześnie przesunął się nieco w kierunku ściany, gdzie stał kosz na śmieci. Jeden ruch ręki i reklamówka zsunęła się z nadgarstka i wylądował w nim. Chwiejnie złapał się znowu lady.

- No ja muszę... do władzy. Bo to przecież grzech.

Diakon popatrzył na niego z obrzydzeniem.

- Korytarz w lewo pokój 26 Wydział Ochrony Moralności.

Po czym powrócił do mozolnego zadania jakim było rozwiązanie krzyżówki w " Głosie Codziennym Katolika". Ot następny "uprzejmy" co donosi na ładną sąsiadkę, bo mu "nie dała". Rutyna.

Tak jak przewidywał na korytarzu stał funkcjonariusz, ale nie robił mu trudności, gdy z demonstracyjnie sterczącą z kieszeni spodni "ćwiartką" wszedł do toalety.
Kapuś widać nowy, pierwszy raz u Diakonów to musi se łyknąć na odwagę - pomyślał diakon Stasiak i powrócił do frapujacego zajęcia liczenia płytek na ścianie. Co dochodził do połowy, to mu się cyfry plątały i musiał zaczynać od początku. Cholery można było dostać.

W toalecie Jacek starannie resztę gorzały roztarł po torsie i szyi i tak "woniejący" wszedł do pokoju 26.

- No czego ? - rzucił błyskotliwie funkcjonariusz. Małe, świńskie oczka i pot na twarzy, wskazywały, że dobrze czuje się w obyczajówce.

Jacek potknał się, ledwo utrzymując równowagę, po czym ciężko opadł na krzesło.

- No bo chodzi o tę... no Barczewską. To kurwa jak miły Bóg... kurwa... puszcza się z kazdym, a mnie powiedziała... żebym spierdalał.

Czknął głośno.

- Aha. Jasne. Ulica, mieszkanie ? -padły rutynowe pytania.

Jacek podał dane wyimaginowanej Barczewskiej, a nerwy sprawiały, ze woń alkoholu coraz mocniej rozchodziła sie po pokoju.

- Komendancie, ale ten... no bo mówią...że jak się powie... to... no ... flaszkę dajecie...- dokończył z udawaną determinacją.

Twarz diakona spurpurowiała. Jednym skokiem znalazł się przy Jacku i poderwał go z krzesła.

- Co ty kurwa mówisz ? Flaszkę chcesz ? Zaraz ci gnoju wpierdolimy to zobaczysz flaszkę.

Mówiąc to wyprowadził Jacka na korytarz i warknął do mundurowego na korytarzu.

- Co wy kurwa Stasiak pijanych tu wpuszczacie ? Do raportu kurwa was...- nie dokończył wracając do pokoju trzaskając drzwiami.
Stasiak ujął wcale delikatnie Kryczyńskiego i wyprowadził na korytarz.

- Spierdalaj bracie - doradził dobrotliwie i wrócił na na posterunek.

Właściwie to żal mu było tego pijaczka.

Nastarał się chłop, nachodził, liczył na przydziałową za donos flaszkę, a tu nic. Ale sierżant Majczak był znany z "organizowania" tego typu przydziałowych butelek. A ponieważ był to dziś szósty wyrzucony, a niepisana umowa mówiła, że co trzecia przypada pilnującemu na korytarzu Stasiak jak w pysk strzelił ma na popołudnie literka, którego obali z kolegami. Zadowolony z siebie wrócił na korytarz nie zauważając wystającego z kosza na smieci ucha zwykłej, tandetnej reklamówki.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 24-04-2007 o 14:49.
Arango jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172