Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-01-2008, 19:20   #191
 
Stalker's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodze
Stalker wciąż pożadnie zmęczony siedział pochylony nad stolikiem. Wcinał właśnie swoje ulubione lody miętowe. Nawet nie czuł ich smaku. Tym razem.
Pomieszane myśli wszystkich siedzących przy stole czasami odzywały sie w jego głowie. Nie umiał nad nimi panować.
Jego specjlnością było w końcu czytanie w myślach bardziej... pierwotnych, nieczytelnych dla innych... Dziwne... Bo i dlaczego? Może dlatego że uwielbiał przebywać wśród dzikiej przyrody, na łonie natury?
Wychodził z założenia, że każde z pozostałych też ma w sobie coś niezwykłego, ale jeszcze nie zdążył ich rozpracować. Grali zbyt dobrze.
Ale grali... I to było widoczne...
-Wiecie, mnie tam też niebardzo obchodzi gdzie pójdziemy, ja mam do Magierka tylko kilka pytań, a o tej całej... Zenibie? tak, o Zenibie pierwsze słysze. Możecie mnie wprowadzić do tematu? spojrzał po wszystkich głupkowato mając nadzieje, że dostrzeże w czyimś oku błysk zrozumienia, że czyjeś spojrzenie nie będzie surowe, wrogie, ani obojętne.
-Słuchajcie, może by tak zakopać 'topór wojenny'? Nawet nie wiem o co wam wszystkim chodzi, wiem tyle, że z jakiegoś powodu nie chcecie działać razem, jak... drużyna? Bo chyba tym właśnie sie stajemy... Przestańmy sie zachowywać jak dzieci, przestańmy grać, prosze was, zachowujmy sie jakbyśmy sie znali, a może nawet lubili, bo nie chodzi o to, żebyśmy skakali sobie do gardeł...
To jak? Będzie zgoda?
- i znowu omiótł wzrokiem całą tę dziwaczną, nie do końca normalną, a nawet zupełnie nienormalną scenę...
 
__________________
Chciałeś dać swego Boga innym, choć tego nie chcieli.
Żyli w zgodzie, spokoju, swego Boga już mieli...
Stalker jest offline  
Stary 05-01-2008, 00:47   #192
 
DoomThrower's Avatar
 
Reputacja: 1 DoomThrower nie jest za bardzo znany
Lukas [28]

"A niech go..." Lukas spojrzał na Stalker'a z miną wyrażającą conajmniej zszokowanie. Dawno nikt tak brutalnie, sprawnie i dobitnie zarazem, nie ostudził jego, nazwijmy to, temperamentu. Po takim kuble lodu z reguły przychodziła refleksja. Tak też było tym razem... "Chyba czas się wreszcie opamiętać... W końcu Ci ludzie są ze mną na swój sposób związani. Może czas najwyższy wykazać odrobinę ufności? Ryzyko jest... ryzykowne. Ogniem można się sparzyć... Ale przecież czasem trzeba, żeby nie zgnić." Lukas uśmiechnął się do Stalker'a. Starał się, żeby jego kły były przy tym widoczne. Musiał przyznać, że Stalker coraz bardziej przypadał mu do gustu. Raz jeszcze rozejrzał się po zebranych...
-W sumie... masz rację. W końcu jaki sens ma użeranie się między sobą? Skupmy się na tym, co wokół nas. Póki co, przewagę głosów ma chyba Magier, więc proponuję zacząć od niego. Ze szkołą jest spokój. Spotkajmy się jutro pod drzwiami hotelu "Pod Złotą Różą"... Powiedzmy o 11ej? Na pewno znacie adres, a jeśli nie to znajdziecie. Już raz, z Sh'eenaz, byliśmy tam i faktycznie jakiś "Magier" jest tam zameldowany. Może tym razem tam będzie? Byłoby miło... A teraz może małe expose o nas? Pewnie niezbyt to Was zaciekawi, ale i tak opowiem parę słów o sobie. Nazywam się Lukas, choć równie dobrze możecie nazywać mnie Shade [Cień], któregoś wieczoru dowiecie się dlaczego. Skończyłem Śniadka w tym roku i pewnie wybiorę się do Krakowa, ale to dopiero za kilka miesięcy. Mój numer telefonu to XXX XXX XXX, w razie gdyby ktoś z Was chciał się ze mną skontaktować...
Shade wyjął komórkę, żeby sprawdzić która godzina.
-A teraz, o ile rzecz jasna nie macie ochoty opowiedzieć o sobie, lub podzielić się jakąś informacją, czy przemyśleniami, to proponuję powoli zwijać imprezkę. Zegar tyka...
Lukasowi było prawie niedobrze od tego wystąpienia. Nigdy nie był dobrym mówcą...
 
__________________
LoBo

"Rzucę pawiem dalej niż widzę!"
DoomThrower jest offline  
Stary 06-01-2008, 16:02   #193
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
Simba odetchnął, mając nadzieję, że sytuacja rzeczywiście się uspokoi. Miał dość tego, że wszyscy naokoło kłócą się bez ustanku. W związku z tym podchwycił inicjatywę Lukasa (wreszcie zapamiętał, jak się nazywa) i mówił:
- Okej, widzimy się jutro pod hotelem. Jakby Magiera nie było, zawsze możemy pójść wtedy do tych sklepów cynamonowych. A co do mnie - jestem Simba, jeśli nie pamiętacie. Właśnie skończyłem Nazareth... Nie patrzcie się tak na mnie, to bardzo sensowna szkoła! Mój nr. to ABC DEF GHI [fajne to to :P].
Chłopak wstał i zasunął krzesło.
- To chyba byłoby na tyle...
 
Diriad jest offline  
Stary 06-01-2008, 22:17   #194
 
Hael's Avatar
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
...i chyba rzeczywiście było to na tyle. Powoli zaczęliście szurać krzesłami, mrucząc do siebie nawzajem niemrawe pożegnania. Po tym spotkaniu zostało w was jakieś takie dziwne uczucie niedosytu.

Wieczorem, Lukas znów zajrzał do tajemniczego dworku na ulicy Słowackiego... [Lukas, zamelduj się u MG na GG ]

Sobota, 23 Czerwca.


- Ach, to znowu pani! Tak, pan Magier zostawił dla pani wiadomość... – rzekł ten sam co ostatnio, starszy recepcjonista nurkując za swoją „ladą”. Po chwili pojawił się znów, trzymając w dłoni kremową kopertę.
- Proszę – recepcjonista uśmiechnął się lekko, podając ją Sh’eenaz.
Dziewczyna, nadal wpatrując się w kopertę, obróciła się i podeszła w kierunku pozostałych. Było parę minut po godzinie 11. Stali całą piątką w bogato urządzonym holu hotelu „Pod Różą”. Skupili się wokół Sh’eenaz.
Koperta była zalakowana woskiem, na którym widniała pieczęć przedstawiająca bogato stylizowaną literę „M” wpisaną w owal. Sheen złamała pieczęć, wyjęła złozoną na trzy kartkę papieru czerpanego, dopasowanego kolorem do koperty i rozłożyła ją. Cała ta przesyłka wyglądała nad wyraz ekskluzywnie – pewnie sam taki papier listowy musiał sporo kosztować. Rozpoznaliście to zamaszyste, kaligraficzne pismo i ciemnogranatowy atrament. Sheen pochyliła się, starając się odróżnić udziwnione litery i zaczęła czytać list półgłosem.


Szybko wam poszło – félicitations, raz jeszcze, félicitations. Czemu tutaj? A bo tak. Mi to „pasuje” jak najbardziej, carrisime.
Co teraz? Well, tak naprawdę – nie mam pojęcia. Czy człek zawsze musi mieć podane rozwiązanie jak na tacy? Czasem po prostu trzeba poddać się biegowi wydarzeń i pozwolić mu się porwać – oder auch nicht.
Si, zadzwonię, gdy uznam to za stosowne. Niech was o to głowa nie boli.

 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...

Ostatnio edytowane przez Hael : 06-01-2008 o 22:20.
Hael jest offline  
Stary 07-01-2008, 19:06   #195
 
Stalker's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodze
-Khem, dosyć mgliście to wyraził- powiedział na głos Stalker z niemrawym wyrazem twarzy.
-No to chyba nic innego nam nie zostaje jak tylko te całe... sklepy? Nawet nie wiem o co chodzi... Hej ludziska, to gdzie idziemy? Bo skoro go nie ma, to po prostu idźmy dalej. Nie ma po co stwarzać problemów- powiedział ,że zadzwoni, kiedy przyjdzie czas.- rzucił wesoło Stalker patrząc po twarzach zgromadzonych.
-No to, komu w droge, temu trampki, chodźmy już- i postawił pierwsze kilka kroków, zanim nie uświadomił sobie, że nie wie w którą stronę...
 
__________________
Chciałeś dać swego Boga innym, choć tego nie chcieli.
Żyli w zgodzie, spokoju, swego Boga już mieli...
Stalker jest offline  
Stary 09-01-2008, 22:41   #196
 
Reverie's Avatar
 
Reputacja: 1 Reverie nie jest za bardzo znany
Poddać się biegowi wydarzeń? A...palec mu w oko! Niech on robi co chce. Wakacje są i nie będę się za nim uganiała...
- Wiecie co ? Wkurza mnie ten Magier. Niech się wypcha. Idziemy do tych sklepów? Jak tam nie dowiemy się czegoś kreatywnego... To na mnie nie liczcie.
 
__________________
Gdybym to ja ukradł słońce, nie dałbym go ludziom, aby mieli ciepło. Utopiłbym je w oceanie i zaczął lupować ich dusze, sprzedając im ogień...
Reverie jest offline  
Stary 15-01-2008, 21:53   #197
 
Naikelea's Avatar
 
Reputacja: 1 Naikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwu
Margot spojrzała na wszystkich po kolei i dopiero się odezwała.
- No to chodźmy do sklepu. I tak musimy się tam przejść. A czy dowiemy się tam czegoś - nie wiem. Byłam tam tylko raz, dostałam polecenie i z tym poleceniem zgłosiłam się do was...
Wyszła z recepcji hotelu na zewnątrz i zaczekała, aż reszta grupy wyjdzie za nią, żeby ruszyć pod wiadukt kolejowy przy ul. 1-go Maja.
 
__________________
Ja jestem diabłem na dnie szklanki...
Trzeba mnie pić do dna!
Naikelea jest offline  
Stary 23-01-2008, 22:59   #198
 
Atrhem's Avatar
 
Reputacja: 0 Atrhem miał trochę wstydliwych czynów w przeszłości
Alex jeszcze raz dokładnie obejrzał pomieszczenie. Osoba po drugiej stornie nie wykazywała żadnego zainteresowania czy zdziwienia jego obeznością. Pierwsza myśl, jak zwykle irracjonalna- "czy został tam mój rower, pewnie już go sobie ktoś "pożyczył""
ale potem zaczęło sie już normalne zastanawianie, jakim cudem to się stało, gdzie teraz się znajduje, jak długo i co ma teraz zrobić...można by nawet zauważyć w tych myślach pewną panikę...
"przepraszam, gdzie do ciężkiej cholery sie znajduje? i co to za heca?"
nie, arogancja i agresja tu nie pomoże, jeżeli odezwę sie w ten sposób, pewnie już op mnie-pomyślał
-" przepraszam"-odezwał sie niepewnie przyjmując postawę raczej adekwatną do sytuacji-skruchę, i strach- "kim jesteś i gdzie ja jestem, dlaczego?" czekał na odpowiedź, próbując ukryć strach i coraz mocniejsze uderzenia serca, których dźwięk dochodził do niego coraz donośniej wraz z tym jak uświadaniał sobie ceznadzieję sytuacji..."opanuj się, to tylko sen"powiedział sobie w myśli, nie spuszczając wzroku z postaci...tylko ból skrępowanych rąk i nóg przekonywał go, że jednak nie śni...
 
__________________
przepraszam za błędy ortograficzne tudziesz:) i inne...
Atrhem jest offline  
Stary 01-02-2008, 01:27   #199
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Super, nie ma to jak pochwalić się znajomością kilku słówek w obcych językach. - skomentował Simba przeczytaną wiadomość. Ale trzeba było przyznać - niezależnie od jej treści, pofatygował się z tą notatką - bo listem tego nie można było nazwać. Gdy zebrani wysunęli propozycję odwiedzenia sklepów cynamonowych, chłopak przytaknął - Tak, to jedyna sensowna rzecz, którą możemy teraz zrobić. No... To hop!
Ruszył z wszystkimi za Margot. Może tam dowiedzą się czegoś konstruktywnego?
 
__________________
Et tant pis si on me dit que c'est de la folie - a partir d'aujourd'hui, je veux une autre vie!
Et tant pis si on me dit que c'est une hérésie - pour moi, la vraie vie, c'est celle que l'on choisit!
Diriad jest offline  
Stary 04-02-2008, 02:15   #200
 
Hael's Avatar
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
Sobota, wakacje, około południa

Cóż więcej było radzić - ruszyliście w drogę. W dół Sienkiewki, skręcając potem w Leśną i skracając sobie drogę do alei IX-ciu Wieków przez ten wielki, rozorany plac, na którym niekiedy rozwala się wędrowny lunapark. Pogoda była wyborna - jakby sam czerwiec reklamował wam wakacje, prażąc słońcem tym bardziej, im wyżej wznosiło się ono nad horyzontem. Niebo było bezchmurne, błękitne, a delikatny wiatr szumiał w gałęziach drzew na placu Trzeciego Maja. No i ta perspektywa izolacji od nauki przez najbliższe dwa miesiące... Idylla.
W końcu dotarliście do chodnika przy alei IX Wieków i ruszyliście nim dalej. Gdy przechodziliście obok kiosku, Simba, idący jako ostatni, odruchowo zerknął na wywieszone przy okienku gazety. Przystanął raptownie, ściągając brwi.
- Ej, co tam? - obejrzała się za nim Sh'eenaz.
- Chodźcie, sami zobaczcie - odparł Simba, podchodząc do wywieszek. Po chwili cała wasza grupa skupiła się wokół jednej z nich. Była to pierwsza strona regionalnego wydania Wyborczej - Mała notka u dołu strony.

Zaginął przed wakacjami
Wieczorem 21 czerwca Aleks (15 l.), wyjechał z domu na ulicy Podhalańskiej rowerem i nie wrócił na noc. Pogruchotany rower znaleziono następnego dnia, nieopodal jego miejsca zamieszkania, sam chłopak nie wrócił do tej pory. Policja stara się ustalić, gdzie widziano go ostatnio.


Lakoniczny tekst opatrzony był poglądowym zdjęciem znanego wam blondyna. Spojrzeliście po sobie, sami nie wiedząc, co o tym sądzić.
(A Margrete szybciej zabiło serce, bo jakoś spodobał jej się ten pociągający młodzieniec.)

Kilka minut udało wam się pokonać parę ruchliwych przejść dla pieszych, minąć kościół Św. Krzyża i dojść do wiaduktu. Margot bez słowa wyprzedziła wszystkich pozostałych prowadząc was pomiędzy oblepiające ulicę niskie, murowane domki. Niemal poczuliście, jak zostawiacie za sobą Kielce, a wchodzicie gdzieś indziej, dzielnice niemal autonomiczną - Herby.
Domki były krzywe, zbudowane z poczerniałej i pokruszonej cegły. Podążając pomiędzy nimi ślepą uliczką, na ostatnim domku dostrzegliście spory, drewniany szyld, taki jak w średniowiecznych karczmach. Wiatr poruszał nim z lekka. Napis głosił:
„SKLEP CYNAMONOWY”
Margot popchnęła drzwi, obejrzała się krótko na pozostałych i weszła do środka. Podążyliście za nią.
Uderzyło w was ciężkie od najróżniejszych zapachów powietrze, od którego, zakręciło wam się w nosie. Znaleźliście się w niezwykłym pomieszczeniu, jakby kramie zielarza sprzed pięciuset lat. Cały sufit był obwieszony pękami ziół, kwiatów i jakichś dziwnych specyfików. Wszystkie ściany były dokładnie pokryte półkami, na których stały i piętrzyły się słoje, słoiki, fiolki i butelki, różnobarwne, matowe i błyszczące, a żadna z nich pusta, w każdej było coś innego... W rogu, w ceglanym kominku trzaskał ogień, a tuz nad nim jakiś bezbarwny, parujący napar bulgotał w kociołku. Tu i ówdzie poustawiane były świece i lampy naftowe. Wewnątrz panował półmrok, a jedno czy dwa małe okienka pod sufitem służyły raczej do śladowej wentylacji jak do dawania światła. Wnętrze było lekko zadymione, a wonie ziół, maści, oparów i podejrzanych specyfików przeplatały się ze sobą, tworząc ostrą i odurzającą mieszaninę.
Za wysoką ladą, przed wami stał niewysoki, starszy mężczyzna. Gdy wchodziliście, akurat przestawiał coś na półkach, jednak zaraz odwrócił się ku wam, mrużąc oczy. Był to typowy Azjata - miał kruczoczarne włosy przyprószone już siwizną, kwadratową szczękę, skośne oczy. Przyjrzał się wam, zdziwiony, jednak rozpromienił się, gdy ujrzał pośród dziwnej grupki Margrete.
- Ach to ty! - zawołał, z lekkim akcentem - Czy to wszystko to twoi twarzysze?
- No... Można tak powiedzieć. - Odparła dziewczyna, krzywiąc się nieznacznie.
Azjata zamilkł, przez chwilę. Kiwając głową, powoli powędrował wzrokiem po waszych twarzach.
- A więc... Szukacie Zeniby? - zapytał, jakby z namysłem, zerkając na was.
- Tak. - odpoweidzieliście niemal jednocześnie.
- No... To powiedzice to!
Spojrzeliście po sobie zdezorientowani. Po chwili odezwał się Lukas:
- Co?
- No "to" właśnie! Zadajcie właściwe pytanie. - ponaglił - Razem, wszyscy!
- Jakie niby? - Parsknął Stalker - "Gdzie jest Zeniba?"
Ledwie chłopak skończył mówić, przez jedno z małych okienek pod sufitem ze świstem wpadł nagły podmuch wiatru, poruszając pękami ziół i trącają półpełne kolby. Azjata uniósł wzrok, zabawnie wykrzywiając twarz. Uśmiechnął się pod nosem, znów patrząc na was.
- Właśnie! No śmiało. - zachęcił.
Znów popatrzyliście po sobie. Nie widząc innego wyjścia z tej absurdalnej sytuacji wymamrotaliście, bez specjalnego przekonania, to o co was proszono.
- Och, jeszcze raz! W ten sposób nigdy was nie usłyszy. - skrytykował was sklepikarz. Powtórzyliście swój występ jeszcze raz, co jednak znów go nie zadowoliło. W końcu, z mieszaniną irytacji i poczucia śmieszności...
- GDZIE JEST ZENIBA?!
To zdanie niemal wyrwało się z waszych ust. Wykrzyczeliście je niemal idealnie w tym samym momencie, cała wasza piątka.
Wiatr znów wpadł do pomieszczenia, tym razem tak silny, iż rozrzucił na boki pozamykane okienniczki. Wewnątrz na kilka sekund rozpętała się mała wichura - podmuch zabujał wiszącymi u sufitu ziołami, sprawiając iż obsypały was deszczem zeschłych liści i kwiecia, pogasił świece, stłumił ogień i zrzucił z półek dwa czy trzy puste słoiki. Odruchowo skuliliście się, to samo uczynił sklepikarz.
- No w końcu. - stwierdził, gdy wszystko już się uspokoiło. Wyprostował się i otrzepał sobie włosy z paprochów. - Więc jeśli chodzi o Zenibę... To nie mogę wam powiedzieć, gdzie ona jest. Ale szukajcie! - dodał, nie pozwalając wam wpaść sobie w słowo. - Na pewno ją znajdziecie.
Spojrzał na was, nie tyle rozbawiony co ukontentowany.
- To po co był ten cały cyrk?! - wybuchnęła Sh'eenaz. Pozostali byli chyba zbyt wstrząśnięci.
- No, czasem trzeba głośno powiedzieć, co komu potrzebne. - odparł Azjata, rozkładając dłonie i patrząc się na Lukasa z uśmiechem. - I pamiętajcie: Zawsze macie prawo do jednego pytania!
Każdy z was chciał coś powiedzieć, mniej lub bardziej miłego, wykłócić się o swoje racje... Jednak jedno spojrzenie na uśmiechającego się do was starszego sklepikarza i widok rozbawionego błysku w jego oczach wystarczyły, by pozbawić was tej chęci. Sh'eenaz, najbardziej zirytowana chyba ze wszystkich obecnych, szarpnęła za drzwi i bez słowa wypadła na zewnątrz. Pozostali powoli podążyli jej śladem, nie mówiąc nic - bo i cóż można było powiedzieć?

Ostatnia do drzwi podeszła Margot, jednak w tej chwili znów dobiegł ją głos Azjaty:
- Ach, panienko!
Odwróciłaś się i ujrzałaś sklepikarza nurkującego pod ladą. Po chwili wynurzył się i rzucił ci niewielki, obwiązany gładkim sznurkiem lniany woreczek.
- Na migreny, chroniczny ból gardła i kilka innych dolegliwości. Niestety - uśmiechnął się i rozłożył dłonie - Nie mam nic na przystojnych facetów. Parzyć w małej ilości wody, wdychać opary przez trzy minuty kilka razy dziennie!

Po chwili wszyscy znów znaleźliście się przed sklepem, nie czując się ani o krzynę mądrzejsi niż przed chwilą.
- I co teraz? - mruknął Simba
- Cholera wie... - odparł Stalker, jednak nagle drgnął.
- Ej patrzcie! - zawołał, pokazując coś i schylając się lekko.
W istocie, coś było kilka metrów przed wami. Stało, malutkie, na środku drogi. Podeszliście bliżej...


Przypominało... Brudnozielonego serdelka, z wielkim okiem i malutkimi odnóżami. Miało najwyżej osiem cali. Zerkało na was do góry, jakby niezmiernie zadziwione.
Nachyliliście się nad dziwnym żyjątkiem, Sheen nawet kucnęła i wyciągnęło ku niemu palec...
Lecz wtedy, tak raptownie, iż prawie nie widać było żadnego ruchu, stworek przybrał ciała, nie wiadomo skąd pojawiły się u niego ręce, wielki ogon, dwie dodatkowe głowy, wijące się wypustki... Odskoczyliście, spanikowani i z piskiem w ostatniej chwili.


Potwór miał teraz około 2,5 metra wzrostu. Zamachnął się kilka razy swymi uzbrojonymi łapskami i zaryczał wszystkimi trzema gębami tak przeszywająco, iż zatrzęsły się domy wokół. Łypnął na was, sapiąc i tocząc ślinę z głównego pyska.


Zagradzał drogę.
 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...

Ostatnio edytowane przez Hael : 26-04-2008 o 00:12.
Hael jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172